Najnowsze komentarze

III Ankieta Wydawnictwa Podziemnego

Dziecko w szkole uczy się fałszowanej historii od Piasta do równie sfałszowanego Września i dowie się, że obrońcą Warszawy był nie jakiś tam Starzyński, ale komunista Buczek, który wyłamał kraty „polskiego faszystowskiego” więzienia, by na czele ludu stolicy stanąć do walki z najeźdźcą. – Tak w roku 1952 Barbara Toporska opisywała ówczesny etap bolszewizacji Polski.

Przyjmijmy, na potrzeby niniejszej ankiety, że był to opis pierwszego etapu bolszewizacji, klasycznego w swoim prostolinijnym zakłamaniu. Kolejny etap nastąpił szybko, zaledwie kilka lat później, gdy – posługując się przykładem przytoczonym przez Barbarę Toporską – w kontekście obrony Warszawy wymieniano już nie tylko komunistę Buczka, ale także prezydenta Starzyńskiego (i to z największymi, bolszewickimi honorami). Przyszedł w końcu także moment, gdy komunista Buczek albo znikł z kart historii, albo też przestał być przedstawiany w najlepszym świetle – jeszcze jeden, mocno odmieniony okres.

Mamy tu zatem dynamiczne zjawisko bolszewizmu i szereg nasuwających się pytań. Ograniczmy się do najistotniejszych, opartych na tezie, że powyższe trzy etapy bolszewizacji rzeczywiście miały i mają miejsce:

1. Wedle „realistycznej” interpretacji historii najnowszej utarło się sądzić, że owe trzy etapy bolszewickiej strategii są w rzeczywistości nacechowane nieustającym oddawaniem politycznego pola przez bolszewików. Zgodnie z taką wykładnią, historię bolszewizmu można podzielić na zasadnicze okresy: klasyczny, ewoluujący, upadły. Na czym polega błąd takiego rozumowania?

2. Jak rozumieć kolejno następujące po sobie okresy? Jako etapy bolszewizacji? Jako zmiany wynikające z przyjętej strategii, czy ze zmiennej sytuacji ideowej i politycznej, czy może trzeba wziąć pod uwagę inne jeszcze, niewymienione tu czynniki?

3. Trzy etapy i co dalej? Czy trzecia faza spełnia wszystkie ideowe cele bolszewizmu, czy wręcz przeciwnie – jest od realizacji tych celów odległa? Czy należy spodziewać się powrotu do któregoś z wcześniejszych etapów, a może spektakularnego etapu czwartego lub kolejnych?

Zapraszamy do udziału w naszej Ankiecie.

II Ankieta Wydawnictwa Podziemnego

Dorobek pisarzy i publicystów mierzy się nie tyle ilością zapisanych arkuszy papieru, wielkością osiąganych nakładów, popularnością wśród współczesnych czy potomnych, poklaskiem i zaszczytami, doznawanymi za życia, ale wpływem jaki wywierali lub wywierają na życie i myślenie swoich czytelników. Wydaje się, że twórczość Józefa Mackiewicza, jak żadna inna, nadaje się do uzasadnienia powyższego stwierdzenia. Stąd pomysł, aby kolejną ankietę Wydawnictwa poświęcić zagadnieniu wpływu i znaczenia twórczości tego pisarza.

Chcielibyśmy zadać Państwu następujące pytania:

1. W jakich okolicznościach zetknął się Pan/Pani po raz pierwszy z Józefem Mackiewiczem?
Jakie były Pana/Pani refleksje związane z lekturą książek Mackiewicza?

2. Czy w ocenie Pana/Pani twórczość publicystyczna i literacka Józefa Mackiewicza miały realny wpływ na myślenie i poczynania jemu współczesnych? Jeśli tak, w jakim kontekście, w jakim okresie?

3. Czy formułowane przez Mackiewicza poglądy okazują się przydatne w zestawieniu z rzeczywistością polityczną nam współczesną, czy też wypada uznać go za pisarza historycznego, w którego przesłaniu trudno doszukać się aktualnego wydźwięku?

Serdecznie zapraszamy Państwa do udziału.

Ankieta Wydawnictwa Podziemnego

1. W tak zwanej obiegowej opinii egzystuje pogląd, że w 1989 roku w Polsce zainicjowany został historyczny przewrót polityczny, którego skutki miały zadecydować o nowym kształcie sytuacji globalnej. Jest wiele dowodów na to, że nie tylko w prlu, ale także innych krajach bloku komunistycznego, ta rzekomo antykomunistyczna rewolta była dziełem sowieckich służb specjalnych i służyła długofalowym celom pierestrojki. W przypadku prlu następstwa tajnego porozumienia zawartego pomiędzy komunistyczną władzą, koncesjonowaną opozycją oraz hierarchią kościelną, trwają nieprzerwanie do dziś. Jaka jest Pana ocena skutków rewolucji w Europie Wschodniej? Czy uprawniony jest pogląd, że w wyniku ówczesnych wydarzeń oraz ich następstw, wschodnia część Europy wywalczyła wolność?

2. Nie sposób w tym kontekście pominąć incydentu, który miał miejsce w sierpniu 1991 roku w Moskwie. Czy, biorąc pod uwagę ówczesne wydarzenia, kolejne rządy Jelcyna i Putina można nazwać polityczną kontynuacją sowieckiego bolszewizmu, czy należy raczej mówić o procesie demokratyzacji? W jaki sposób zmiany w Sowietach wpływają na ocenę współczesnej polityki międzynarodowej?

3. Czy wobec rewolucyjnych nastrojów panujących obecnie na kontynencie południowoamerykańskim należy mówić o zjawisku odradzania się ideologii marksistowskiej, czy jest to raczej rozwój i kontynuacja starych trendów, od dziesięcioleci obecnych na tym kontynencie? Czy mamy do czynienia z realizacją starej idei konwergencji, łączenia dwóch zantagonizowanych systemów, kapitalizmu i socjalizmu, w jeden nowy model funkcjonowania państwa i społeczeństwa, czy może ze zjawiskiem o zupełnie odmiennym charakterze?

4. Jakie będą konsekwencje rozwoju gospodarczego i wojskowego komunistycznych Chin?

5. Już wkrótce będzie miała miejsce 90 rocznica rewolucji bolszewickiej w Rosji. Niezależnie od oceny wpływu tamtych wydarzeń na losy świata w XX wieku, funkcjonują przynajmniej dwa przeciwstawne poglądy na temat idei bolszewickiej, jej teraźniejszości i przyszłości. Pierwszy z nich, zdecydowanie bardziej rozpowszechniony, stwierdza, że komunizm to przeżytek, zepchnięty do lamusa historii. Drugi stara się udowodnić, że rola komunizmu jako ideologii i jako praktyki politycznej jeszcze się nie zakończyła. Który z tych poglądów jest bardziej uprawniony?

6. Najwybitniejszy polski antykomunista, Józef Mackiewicz, pisał w 1962 roku:

Wielka jest zdolność rezygnacji i przystosowania do warunków, właściwa naturze ludzkiej. Ale żaden realizm nie powinien pozbawiać ludzi poczucia wyobraźni, gdyż przestanie być realizmem. Porównanie zaś obyczajów świata z roku 1912 z obyczajami dziś, daje nam dopiero niejaką możność, choć oczywiście nie w zarysach konkretnych, wyobrazić sobie do jakiego układu rzeczy ludzie będą mogli być jeszcze zmuszeni 'rozsądnie' się przystosować, w roku 2012!

Jaki jest Pana punkt widzenia na tak postawioną kwestię? Jaki kształt przybierze świat w roku 2012?



W klasycznym chińskim dziele, Sztuka wojny, Sun Tzu mówi: „ten, który jest dobry w sztuce wojennej pokonuje siły przeciwnika bez wydania bitwy, podbija miasta przeciwnika bez oblężenia, w krótkim czasie niszczy wrogą ludność.” Proces ten starożytni chińscy stratedzy nazywali „strategicznym oblężeniem”. Sun Tzu mówi tu o podejściu, którego wróg nie powinien zbyt szybko odkryć; mamy do czynienia z tym zjawiskiem mówiąc o długofalowej strategii przyjętej przez Mao Zedonga i Nikitę Chruszczowa podczas zimnej wojny; strategii, w oparciu o którą w okolicach roku 1960 zaczęły działać chińskie i rosyjskie służby specjalne, czego owocem była m.in. „pokojowa koegzystencja” i „détente”. Jest to strategia pasywnej agresji, zamaskowanej wrogości i zdradliwej współpracy. Istnieje ona także współcześnie, pomimo że Zachód niczego nie podejrzewa. Została opisana w 1984 roku przez uciekiniera z KGB Anatolija Golicyna, który pisał: „dla realizacji swojej strategii, komuniści dysponują zestawem manewrów i forteli, wykraczających poza wizję Marksa, poza praktyczne osiągnięcia Lenina, poza wyobrażenia Stalina. Pośród owych niemożliwych do wyobrażenia wcześniej forteli, jest wprowadzenie fałszywej liberalizacji w Europie Wschodniej…” Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

Szanowny Panie,

Piszemy ten list zdumieni treścią Pańskiej Przedmowy do polskiego przekładu książki Anatolija Golicyna Nowe kłamstwa w miejsce starych, opublikowanego niedawno przez mało znaną oficynę o dziwnej nazwie „Biblioteka Służby Kontrwywiadu Wojskowego”.

Publikacja książki Golicyna powinna być wydarzeniem, nawet jeśli intencją wydawców byłoby wyłącznie udostępnienie słynnego dzieła, niezależnie od oceny jego treści. Pańska krótka Przedmowa wydaje się jednak wskazywać, że Pan nie tylko docenia wagę pracy Golicyna, nie tylko trafnie streszcza jej podstawowe tezy, ale wręcz się z nimi zgadza. Jak to jest możliwe? Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu
Michał Bąkowski


Nożyce

Poniższy tekst jest tłumaczeniem artykułu zamieszczonego w Soviet Analyst w 1992 roku. Umieszczam go poniżej bez większych zmian, ponieważ wydał mi się trafnym przyczynkiem do dyskusji, odbywającej się ostatnio na naszej witrynie. Dyskusja ta dotyczy w istocie swej zagadnienia ciągłości historycznej. Z jednej strony musi być oczywiste, że historia jest ciągiem wydarzeń, w którym nieskończony łańcuch prowadzi do określonych – choć nie: zdeterminowanych – konsekwencji. Historia puka do wielu drzwi, a które się otworzą, zależy między innymi od owego łańcucha wydarzeń. Wydawałoby się to bezdyskusyjne, ale są czasami sytuacje, w których inteligentni skądinąd ludzie, utrzymują, iż sytuacja polityczna uległa tak gruntownym zmianom, że wszelka ciągłość historyczna została przerwana.

Niżej podpisany [tzn. ja – mb] jest zwolennikiem podobnej wykładni wobec rewolucji bolszewickiej, z tą jednak zasadniczą różnicą, że październikowy przewrót nie przerwał historii jako takiej, ale przerwał ciągłość państwową Rosji. Pisał o tym obszernie i wielokrotnie Józef Mackiewicz, nie miejsce tu na powtarzanie jego argumentów. Ogromna większość Polaków do dziś nie akceptuje tej tezy, twierdząc uparcie, że sowiecki moloch to „nic, tylko Rosja”, a w konsekwencji, że prl jest przedmiotem „rusyfikacji” (czego obszerne dowody mieliśmy ostatnio w komentarzach na wp). Pomimo to, Polacy gotowi są przyjąć, że ciągłość historyczna przerwana została w 1989 roku, kiedy to Polska odzyskała niepodległość. Analizy sytuacji politycznej sprzed owej zasadniczej cezury strącone zostają do rubryki „historia”, ich aktualność podana w wątpliwość, a inteligencja, uczciwość oraz zdrowie psychiczne autorów zakwestionowane w najostrzejszy sposób.

Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

Komunizm wykazywał się zawsze nadzwyczajną giętkością taktyczną przy żelaznej dyscyplinie strategicznej. Przywódcy komunistyczni nie tracili nigdy z oczu nadrzędnego celu, niezależnie od koniunktury. Tym celem, nie była nigdy mityczna zasada „każdemu według jego potrzeb” czyli uszczęśliwienie ludzkości. Co za tym idzie, centralne zarządzanie gospodarką, które na ogół wskazuje się w pierwszym rzędzie jako punctum saliens komunizmu, nie miało nigdy nic wspólnego z istotą rzeczy. Nigdy nie interesowało komunistów sprawne zarządzanie gospodarką, wyłącznie sprawna kontrola nad gospodarką, a tym samym nad ludnością. Utożsamianie komunizmu z centralnie zarządzaną ekonomią (czyli, żeby posłużyć się marksistowskim bełkotem: „społeczną własnością środków produkcji”) prowadzi prostą drogą do fałszywej opozycji w postaci „komunizm-kapitalizm”. Taka przeciwstawność nigdy nie istniała w rzeczywistości, a komuniści propagowali ją dla swych własnych celów strategicznych, gdyż im mniej rozumie się wroga, tym trudniej go pokonać. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu
Stary chrzan


Nie ma to jak w piaskownicy

Piłkarze zaprosili dzieci do Magdalenki i tam po raz pierwszy dzieci zobaczyły piaskownicę w całej jej okazałości. Piłkarze obiecali im solennie, że jeśli będą grzeczne, to cała ta piękna piaskownica będzie należeć do nich. Dzieci były zachwycone. Takiej piaskownicy nie widziały w życiu. Bolek i Adaś, i Tadzio, i mały Bronek, nigdy, przenigdy, nie spodziewali się, że mogą dostać piaskownicę na własność. A jednak, jak mają w zwyczaju niedorostki, udawali, że im w ogóle nie zależy, twierdząc krnąbrnie, że jeśli mają zajmować się piaskownicą, to muszą otrzymać coś w zamian. Piłkarzom w to graj, więc zaproponowali dzieciukom ni mniej, ni więcej, tylko rozwiązanie potężnego Polskiego Związku Piłki Ręcznej! A jednocześnie zaprosili dzieci do kolejnej zabawy. Tym razem mieli się bawić w Rycerzy Okrągłego Stołu. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

19 sierpnia 1991 roku rozpoczął się w Moskwie trzydniowy spektakl bez precedensu. Niemal każdy szczegół przewrotu był zadziwiający. Pomimo rozlicznych twierdzeń, że samo wydarzenie nie było niespodzianką, zarówno zachodnie źródła jak obóz Jelcyna, musiały niechętnie przyznać, że nie było żadnych informacji zapowiadających pucz. Umknęło to uwagi zachodnich obserwatorów, musi więc być istotne. Historia dostarcza niezliczonych przykładów lekceważenia ostrzeżeń nadsyłanych przez wywiady, ale brak jakichkolwiek ostrzeżeń – jakichkolwiek informacji! – na temat przygotowań do wydarzenia takiej wagi, domaga się logicznego raczej niż historycznego wyjaśnienia. Logicznie rzecz biorąc są trzy możliwości: Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu
Krystian Soliński


Odpowiedź na ankietę

1. Podzielam pogląd „tak zwanej obiegowej opinii”. Od kilkunastu lat mamy niepodległą Ojczyznę. Tym niemniej analiza skutków zmian politycznych zainicjowanych w 1989 r. nie prowadzi do optymistycznych wniosków. Odzyskaliśmy upragnioną wolność, a nie potrafimy dokonywać świadomych wyborów w oparciu o tradycyjne wartości i zasady. Brakuje postaw patriotycznych, troski o polską kulturę i obyczaje. Klasa polityczna tkwi korzeniami w dawnym systemie. Inteligencja zachłystując się „nowinkami” z Zachodu wciąż myśli po sowiecku. Czerwoni profesorowie nadal prowadzą zajęcia dydaktyczne, badania naukowe, piszą podręczniki. Ważne funkcje publiczne pełnią komuniści. Niektórzy z nich nadal głoszą bolszewickie poglądy, inni – „cudownie nawróceni” – rozdają różańce. „Gruba kreska”, brak rozliczenia komunizmu i nazwania po imieniu tworu określanego mianem PRL, zamazanie granic między katami a ich ofiarami – to nic dobrego nie wróżące skutki wspomnianej w pytaniu „rewolucji”. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

Komunizm upadł.

„Skurczył się w sobie,
Chodzić nie może,
Zmniejszył się chyba o głowę;
Nie znam się na tym, ale wygląda,
Jakby miał żeber połowę.”

Komunizm, który od połowy XIX wieku krążył po świecie jak widmo, ale też ciążył nad światem w zupełnie nie-widmowy sposób; komunizm, który panował nad ponad połową ludzkości – zniknął, przepadł, ot, tak sobie. Potężna centrala międzynarodowego komunizmu w Moskwie po prostu zwinęła się w kłębek i znikła. To historyczne wydarzenie zostało spowodowane przez „nieudany przewrót sierpniowy w Moskwie”. Tak zwany Beton, z którego wywodzili się nieudaczni spiskowcy, skutecznie zniszczył kompartię, rozbił niesławnej pamięci aparat bezpieczeństwa, ale także zakończył zimną wojnę. Podchmieleni konspiratorzy zadali śmiertelny cios doktrynie marksizmu-leninizmu i w jednym, króciutkim wybuchu błyskotliwej niezdarności, olśniewającej głupoty, raźnego opilstwa i pryncypialnego niezdecydowania, zdemontowali potężny związek socjalistycznych republik sowieckich. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu
Jerzy Chodorowski


Odpowiedź na ankietę

1. Pogląd jest nieuzasadniony, gdyż nie wywalczyła.

2. Jeśli rządy w Rosji są interpretowane jako kontynuacja bolszewizmu, wówczas spełniają rolę konsolidującą UE (zagrożenie!), a więc wzmacniają europejski etap globalizacji. Gdy są interpretowane jako demokratyzacja, przemawiają za otwarciem się na Rosję, a więc także służą wzmocnieniu europejskiego etapu globalizacji. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

1. Doświadczenie uczy, że mało co jest PEWNE, może być jedynie mniej lub bardziej prawdopodobne. Jeśli chodzi o „rewolucję” w Europie Środkowej najbardziej prawdopodobną dla mnie wersją jest, że faktycznie – była ona dziełem sowieckich (polskich, enerdowskich itd.) służb specjalnych, których funkcjonariusze zauważyli że więcej ugrają dla siebie w zreformowanym systemie. Został więc on zreformowany, a „funkcjonariusze” rzeczywiście – władzę mają nie mniejszą, a materialnie… materialnie mogą mieć znacznie więcej niż „wczasy w Bułgarii”. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

„Z tematów Mackiewiczowskiego pisarstwa sygnalizuję tu tylko kilka najważniejszych. Jak wszędzie w tej książce, staram się przede wszystkim być przewodnikiem.”

Przeczytawszy te słowa na wstępie piątej części książki Boleckiego, pomyślałem w pierwszej chwili, że przecież lepiej czytać samego Mackiewicza niż sygnały od najlepszego nawet przewodnika, ale bardzo prędko pożałowałem tej myśli. Bolecki nie jest rzetelnym przewodnikiem, jest interpretatorem. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby jego interpretacja nie była tak dalece sprzeczna z duchem pisarstwa Mackiewicza, iż nie sposób pozostawić tej części Ptasznika bez najostrzejszej polemiki. Naturalnie, „duch pisarstwa” jest także tylko wynikiem interpretacji. Innymi słowy, moja interpretacja różni się tak diametralnie od interpretacji Boleckiego, że w moim mniemaniu, Bolecki po prostu nie rozumie Józefa Mackiewicza; a nie rozumiejąc, próbuje go ugłaskać, pogodzić z wszystkimi świętościami polrealistycznej kapliczki, żeby nie powiedzieć – upupić. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu
Dariusz Rohnka


Nikaraguańska paramnezja

Zwycięstwo przywódcy Sandinistów, Daniela Ortegi, w zeszłorocznych wyborach prezydenckich w Nikaragui jest wydarzeniem w dwójnasób znamiennym. Jest, po pierwsze, potwierdzeniem trendów, które już od niemal dekady dominują w życiu politycznym tej części świata, a które najtrafniej można określić mianem kubanizacji lub komunizacji Ameryki Łacińskiej. Ameryka Południowa zmierza prostą drogą w kierunku komunizmu, co do tego nie można mieć już dzisiaj najmniejszych wątpliwości. Jest to przy okazji największy, choć stosunkowo niegłośny, sukces kubańskiego przywódcy, Fidela Castro. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

Ukazało się jakiś czas temu, nakładem Wydawnictwa Arcana, nowe wydanie Ptasznika z Wilna, Włodzimierza Boleckiego, z podtytułem O Józefie Mackiewiczu (Zarys monograficzny). (1) Jest to dzieło ogromne: na przeszło 900 stronach, Bolecki zajmuje się biografią pisarza, potem historią napaści na Mackiewicza (eufemistycznie znaną jako „sprawa”), wreszcie omawia jego poglądy i jego pisarstwo. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu
Jeff Nyquist


Sześć warunków Machiavellego

W ubiegły poniedziałek świętowaliśmy Dzień Kolumba, w którym możemy dostrzec sedno światowego sporu o kulturę. Niektórzy patrzą na „uniwersalną” kulturę europejską jako coś złego. Być może woleliby, żeby chińska cywilizacja rozprzestrzeniła się po świecie, albo muzułmańska. Czy Inkowie i Aztecy daliby nam demokrację i wolny rynek wraz z wolnością i dobrobytem? Mało prawdopodobne. Mnie się zdaje, że niezależnie od zbrodni popełnianych od czasu do czasu, zachodnia cywilizacja była czymś dobrym. Bez Kolumba i odkrycia nowego świata, nie istniałyby Stany Zjednoczone i kto wtedy wyciągnąłby Europę i Azję z gruzów wojny światowej? Czytelnik nie może sobie wyobrazić ile oburzonych listów dostaję każdego tygodnia od ludzi, którzy przypominają mi, że spuścizna Ameryki składa się głównie z Hiroszimy i Nagasaki. Czyżbyśmy zapomnieli historię ostatnich dwudziestu pięciu wieków? Czy zapomnieliśmy o okrucieństwie królów perskich, o zniszczeniu Kartaginy przez Rzym, o barbarzyńskich inwazjach, które zalały następnie Rzymian? Czy zapomnieliśmy całą tę morderczą historię z napadami Wikingów, z mongolskimi hordami, z kanibalami? Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

Jest pewien gatunek hollywoodzkich filmów, które chcąc być na fali, pokazują konflikt prowadzony przy pomocy komputerów. Jednakże producenci tych filmów bardzo prędko spostrzegli, że jakkolwiek pokazywanie wojny na internecie jest wprawdzie intratne, to samo stukanie w klawisze nie jest wystarczająco spektakularne; zatem, żeby przyciągnąć ludzi do kina, trzeba rozpocząć pościgi, strzelaniny i mordobicia prędzej raczej niż później. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu
Dariusz Rohnka


Katyń Wajdy

Nie będę krył, że wybierając się na najnowszy film Andrzeja Wajdy, miałem z góry ugruntowany pogląd. Mistrz polskiej szkoły relatywizmu filmowego nie wydawał mi się odpowiednim kandydatem na autora filmu o zbrodni katyńskiej. Jako twórca adaptacji powieści Andrzejewskiego „Popiół i diament”, reżyser propagandowych eposów z gatunku „Człowieka z marmuru” i „Człowieka z żelaza” wydawał mi się nieodmiennie typem ideowca, skrupulatnie dopasowującego swój prywatny etos do zmiennej koniunktury. Dzieło Wajdy to mit zagubionego akowca, dobrodusznego bolszewika, solidarnościowego zrywu, siermiężnej koegzystencji imponderabiliów z koniecznością dziejową. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu
Michał Bąkowski


Nieświęte przymierze (*)

Carl Bernstein, ten sam, co sprawił łotergacie Nixonowi i „wszystkim ludziom prezydenta”; ten, co obnażył skorumpowaną administrację amerykańską w słynnej książce All the President’s Men, podważając tym samym na lata całe zaufanie Amerykanów do jakiejkolwiek władzy – tym razem postanowił zająć się Solidarnością. Gdyby tylko wynik był ten sam!… Gdybyż tylko podważyć zdołał bezrozumną wiarę Polaków w Solidarność – ale nie ma na co liczyć. „The Holy Alliance”, The Time Magazine, 24.2.1992, jest kolejnym dowodem na to, że inteligentny zachodni dziennikarz, porzuca wszelkie detektywistyczne dociekania, ba, zostawia rozum w domu, kiedy staje wobec rzeczywistości manipulowanej przez komunistów. Jak tylu korespondentów przed nim, niestety, i on dał się nabrać. Iluż to dziennikarzy jechało do Moskwy w celu „obnażenia”, by po powrocie wciskać czytelnikom kit bolszewickiej propagandy. W latach osiemdziesiątych, korespondenci tak bardzo byli pod wrażeniem fatalnych warunków życia, że przywieźli na Zachód zdumiewającą myśl: komunizm chyli się ku upadkowi! Bernstein, jak tylu przed nim, przyjmuje za prawdziwą, tę wersję podkomunistycznej rzeczywistości, w której wszystko układa się zgrabnie, wydarzenia mają jasno określone przyczyny i skutki, wszystkie elementy pasują do siebie jak ulał. Zabawne, że gdyby stosował taką logikę wobec „wszystkich ludzi prezydenta”, to nie byłoby Watergate. No, ale Bernstein zostawił swój rozum na Zachodzie. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu
Dariusz Rohnka


Łudzenie moskitów

Chiny. Znaki zapytania pojawiają się nawet w tych obszarach, których identyfikacja, pozornie, nie powinna stanowić problemu. I tak, biorąc pierwszą z brzegu wątpliwość, możemy zapytać, jaki ustrój polityczny panuje obecnie w tym państwie? Komunizm, socjalizm, a może państwowy kapitalizm? Niezależnie od tej czy owej, oderwanej opinii, próżno by szukać jednoznacznej, zgodnej odpowiedzi ekspertów na to, zdawać by się mogło, stosunkowo proste pytanie. Nie znajdziemy jej z bardzo wielu powodów, z których wymienić wypada przynajmniej trzy. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

Od 1998 roku publicznie mówiłem o przygotowaniach wojennych Rosji. Pomysł szykowania się do wojny nuklearnej jest absurdalny dla większości Amerykanów, ponieważ wojna atomowa nie ma sensu w oczach społeczeństwa konsumpcyjnego. A jednak przygotowania wojenne Rosji były równie niezaprzeczalne wówczas, jak są dziś. Na dodatek Rosja nie jest społeczeństwem konsumpcyjnym. W późnych latach 90. Rosja odnawiała ogromne schrony przeciwatomowe i budowała podziemne miasta. Takie urządzenia mogą przydatne tylko w przyszłym konflikcie nuklearnym. Wydawało się wtedy trudne do wyjaśnienia, dlaczego państwo, które było rzekomo w stanie kryzysu, marnowało swe mizerne zasoby na coś równie kosztownego, ale także tak odległego od „normalnych” oczekiwań. „No to co,” ludzie wzruszali ramionami. „Rosjanie są przyzwyczajeni do robienia takich rzeczy. To im daje psychologiczny komfort. Niech robią, co chcą. Nie musimy się tym przejmować.” Jednakże obserwatorzy nie dostrzegli, że Rosja bez ustanku gwałciła umowy w sprawie kontroli zbrojeń; nie przyznawała się do wszystkich głowic nuklearnych w jej posiadaniu i nie niszczyła ich w weryfikowalny sposób, przez cały czas rozwijając nowe systemy broni biologicznej i chemicznej.

Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu
Olavo de Carvalho


Odpowiedź na ankietę

1. Nie, Europa Wschodnia nie została naprawdę wyzwolona. Ale sztuczne wyzwolenie może łatwo obrócić się w prawdziwą wolność, jeśli ukryci manipulatorzy zostaną ujawnieni i ich władza oddana zostanie w ręce prawdziwych patriotów. Najwyższy na to czas.

2. Czy można by uznać, że nazizm został prawdziwie pokonany, gdyby po zakończeniu II wojny wszyscy szefowie Gestapo pozostali na swoich posadach, nikt nie zakłócałby ich spokoju kryminalnymi dochodzeniami i dysponowaliby nadal taką samą władzą co przedtem? Sowiecki aparat państwowy, KGB i rosyjska mafia – to jedno i to samo. Zmiany w byłym ZSRS były zaledwie zasłoną dymną dla oszukania opinii publicznej na Zachodzie i dla rozbicia ostatków antykomunizmu. Nie muszę dodawać, że operacja zakończyła się sukcesem. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu
Sonia Bellechasse


Odpowiedź na ankietę

1. Rok 1989 oceniam bardzo pozytywnie. Europa Wschodnia wywalczyła wolność.

2. Ani jedno ani drugie. Rządy Jelcyna i Putina to ani kontynuacja sowieckiego bolszewizmu, ani proces demokratyzacji. To ewolucja od międzynarodowego socjalizmu do narodowego kapitalizmu. Zmiany w ROSJI mają minimalny wpływ na sytuację międzynarodową. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu
Jeff Nyquist


Odpowiedź na ankietę

1. W moim przekonaniu rewolucje w Europie Wschodniej zostały zaplanowane ze znacznym wyprzedzeniem przez KGB i utajnioną komórkę działającą w obrębie Komunistycznej Partii Związku Sowieckiego, w bezpośrednim związku z wielką strategią opracowaną pod koniec lat 50. przez komitet sowieckich strategów, działający pod kierownictwem Leonida Breżniewa (w którego składzie był m.in. Generał KGB, Nikołaj Mironow, miłośnik starożytnej Sztuki Wojennej Sun Tzu). Realizacja nowej strategii związana była z przeświadczeniem, że po śmierci Stalina niezbędne są gruntowne reformy systemu, które pozwolą na jego przetrwanie. Starannie przygotowane zmiany miały być przeprowadzone przez tajne struktury KGB, a jednym z najistotniejszych punktów było wykorzystanie ruchu dysydenckiego, który mógłby być zaakceptowany przez Zachód. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu
Jerzy Przystawa


Odpowiedź na ankietę

1. Nikt sobie niczego nie wywalczył, bo żadnej walki nie było, jeśli nie liczyć zabicia Ceausescu. W wyniku „globalnego porozumienia” Moskwy z Waszyngtonem i kim jeszcze należało, niejawnego „Kongresu Wiedeńskiego” czy nie spisanego „Traktatu Wersalskiego” Imperium zostało okrojone i przeorganizowane. We wszystkich krajach na czele przemian stanęli odpowiednio usytuowani ludzie służb specjalnych, którzy pokierowali „transformacją ustrojową”. W zależności od warunków lokalnych, ta transformacja miała (i ma) różny przebieg. Najgorzej wyszła na tym Polska, ponieważ – dzięki istnieniu zagenturyzowanej opozycji i współpracującej hierarchii kościelnej, przemiany miały charakter najmniej autentyczny, a społeczeństwo zostało oszukane w największym stopniu. Tym niemniej, wszystkie narody uzyskały pewną szansę na „wybicie się na wolność” . Także funkcjonariusze służb, którzy stanęli na czele tych przemian, wyłamują się, lub wyłamywali się z założonego schematu i wykorzystali okazję ,w większym lub mniejszym stopniu, do uwolnienia się od „centrali” bądź poszukania sobie nowych panów. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu
Dariusz Rohnka


Inwigilacja

Wielka Brytania jest od wielu lat uznanym (ciekawe czy słusznie) liderem w dziedzinie inwigilacji swoich obywateli. Władze tego kraju mają do swojej dyspozycji około 4 mln kamer, dzięki czemu, jak się szacuje, przeciętny Brytyjczyk staje oko w oko z kamerą średnio 300 razy dziennie. Zawdzięczając wysublimowanej technice, życie pana Smitha już dawno przestało być tajemnicą dla jego opiekuńczego anioła stróża, który z dużą dozą dokładności może prześledzić niemal każdy krok swojego podopiecznego, sprawdzić, którą linią metra podróżuje, czy aby za często nie spóźnia się do pracy, a nawet w czyim towarzystwie spożywa drugie śniadanie.

Skuteczność brytyjskich metod inwigilacji została objawiona najpełniej w lipcu 2005 roku, w ciągu kilku dni po tragicznych zamachach terrorystycznych w centrum Londynu. Bardzo szybko okazało się, że wszędobylskie kamery pozwalają nie tylko na bezbłędną identyfikację zamachowców, ale nawet na dokładne odtworzenie trasy ich podróży, ostatnie spotkanie przed planowaną akcją, analizę zachowania. 4 mln kamer okazały się w tym przypadku bezcennym źródłem informacji.

Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

Martin Sixmith był przed kilku laty tak zwanym spin doctor, czyli szefem od propagandy, w brytyjskim ministerstwie transportu, kiedy wybuchł tam straszny skandal. Sixmith został wyrzucony na zbity pysk, po czym cała maszyna rządu i partii lejburzystowskiej obróciła się przeciw niemu. Na szczęście, jako młody człowiek był także korespondentem BBC w Moskwie, miał więc dość znajomości wśród dziennikarzy, by przeżyć ataki machiny państwowej. Zdawać by się mogło zatem, że taki rzadki zestaw doświadczeń wyposażył go idealnie dla dochodzenia w sprawie tajemniczego zabójstwa Aleksandra Litwinienki, który został otruty w Londynie, w listopadzie ubiegłego roku, przy pomocy radioaktywnego polonu. Mogłoby się tak wydawać, bo przecież poszukiwacz prawdy w tak skomplikowanej historii będzie musiał przebić się przez masy sowieckiej agit-prop, którą w Anglii nazywa się niewinnym mianem spin.

Polon był najprawdopodobniej wielokrotnie używany w przeszłości przez kgb – czy też fsb, jak się teraz chcą nazywać – ale nigdy dotąd nie został wykryty i niewiele brakowało, żeby i tym razem udało się mordercom ujść bez szwanku. Promieniowanie alfa, spowodowane izotopem polonu 210, wykryto dopiero w dzień śmierci Litwinienki. Podejrzenie padło prędko na panów Kowtuna i Ługowoja, „byłych oficerów służb bezpieczeństwa”, którzy spotkali się z nim kilkakrotnie i pozostawili po sobie radioaktywny ślad podczas swych wizyt w Londynie. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu



Language

Książki Wydawnictwa Podziemnego:


Zamów tutaj.

Jacek Szczyrba

Czerwoni na szóstej!.

Jacek Szczyrba

Punkt Langrange`a. Powieść.

H
1946. Powieść.