„Strategiczne oblężenie” w wielkiej grze
26 komentarzy Published 15 lutego 2008    | 
W klasycznym chińskim dziele, Sztuka wojny, Sun Tzu mówi: „ten, który jest dobry w sztuce wojennej pokonuje siły przeciwnika bez wydania bitwy, podbija miasta przeciwnika bez oblężenia, w krótkim czasie niszczy wrogą ludność.” Proces ten starożytni chińscy stratedzy nazywali „strategicznym oblężeniem”. Sun Tzu mówi tu o podejściu, którego wróg nie powinien zbyt szybko odkryć; mamy do czynienia z tym zjawiskiem mówiąc o długofalowej strategii przyjętej przez Mao Zedonga i Nikitę Chruszczowa podczas zimnej wojny; strategii, w oparciu o którą w okolicach roku 1960 zaczęły działać chińskie i rosyjskie służby specjalne, czego owocem była m.in. „pokojowa koegzystencja” i „détente”. Jest to strategia pasywnej agresji, zamaskowanej wrogości i zdradliwej współpracy. Istnieje ona także współcześnie, pomimo że Zachód niczego nie podejrzewa. Została opisana w 1984 roku przez uciekiniera z KGB Anatolija Golicyna, który pisał: „dla realizacji swojej strategii, komuniści dysponują zestawem manewrów i forteli, wykraczających poza wizję Marksa, poza praktyczne osiągnięcia Lenina, poza wyobrażenia Stalina. Pośród owych niemożliwych do wyobrażenia wcześniej forteli, jest wprowadzenie fałszywej liberalizacji w Europie Wschodniej…” Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
List otwarty do Antoniego Macierewicza
67 komentarzy Published 10 lutego 2008    | 
Szanowny Panie,
Piszemy ten list zdumieni treścią Pańskiej Przedmowy do polskiego przekładu książki Anatolija Golicyna Nowe kłamstwa w miejsce starych, opublikowanego niedawno przez mało znaną oficynę o dziwnej nazwie „Biblioteka Służby Kontrwywiadu Wojskowego”.
Publikacja książki Golicyna powinna być wydarzeniem, nawet jeśli intencją wydawców byłoby wyłącznie udostępnienie słynnego dzieła, niezależnie od oceny jego treści. Pańska krótka Przedmowa wydaje się jednak wskazywać, że Pan nie tylko docenia wagę pracy Golicyna, nie tylko trafnie streszcza jej podstawowe tezy, ale wręcz się z nimi zgadza. Jak to jest możliwe? Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Poniższy tekst jest tłumaczeniem artykułu zamieszczonego w Soviet Analyst w 1992 roku. Umieszczam go poniżej bez większych zmian, ponieważ wydał mi się trafnym przyczynkiem do dyskusji, odbywającej się ostatnio na naszej witrynie. Dyskusja ta dotyczy w istocie swej zagadnienia ciągłości historycznej. Z jednej strony musi być oczywiste, że historia jest ciągiem wydarzeń, w którym nieskończony łańcuch prowadzi do określonych – choć nie: zdeterminowanych – konsekwencji. Historia puka do wielu drzwi, a które się otworzą, zależy między innymi od owego łańcucha wydarzeń. Wydawałoby się to bezdyskusyjne, ale są czasami sytuacje, w których inteligentni skądinąd ludzie, utrzymują, iż sytuacja polityczna uległa tak gruntownym zmianom, że wszelka ciągłość historyczna została przerwana.
Niżej podpisany [tzn. ja – mb] jest zwolennikiem podobnej wykładni wobec rewolucji bolszewickiej, z tą jednak zasadniczą różnicą, że październikowy przewrót nie przerwał historii jako takiej, ale przerwał ciągłość państwową Rosji. Pisał o tym obszernie i wielokrotnie Józef Mackiewicz, nie miejsce tu na powtarzanie jego argumentów. Ogromna większość Polaków do dziś nie akceptuje tej tezy, twierdząc uparcie, że sowiecki moloch to „nic, tylko Rosja”, a w konsekwencji, że prl jest przedmiotem „rusyfikacji” (czego obszerne dowody mieliśmy ostatnio w komentarzach na wp). Pomimo to, Polacy gotowi są przyjąć, że ciągłość historyczna przerwana została w 1989 roku, kiedy to Polska odzyskała niepodległość. Analizy sytuacji politycznej sprzed owej zasadniczej cezury strącone zostają do rubryki „historia”, ich aktualność podana w wątpliwość, a inteligencja, uczciwość oraz zdrowie psychiczne autorów zakwestionowane w najostrzejszy sposób.
Prześlij znajomemu
Składany komunizm. Część III. Zaraza czy coś gorszego?
97 komentarzy Published 11 stycznia 2008    | 
Komunizm wykazywał się zawsze nadzwyczajną giętkością taktyczną przy żelaznej dyscyplinie strategicznej. Przywódcy komunistyczni nie tracili nigdy z oczu nadrzędnego celu, niezależnie od koniunktury. Tym celem, nie była nigdy mityczna zasada „każdemu według jego potrzeb” czyli uszczęśliwienie ludzkości. Co za tym idzie, centralne zarządzanie gospodarką, które na ogół wskazuje się w pierwszym rzędzie jako punctum saliens komunizmu, nie miało nigdy nic wspólnego z istotą rzeczy. Nigdy nie interesowało komunistów sprawne zarządzanie gospodarką, wyłącznie sprawna kontrola nad gospodarką, a tym samym nad ludnością. Utożsamianie komunizmu z centralnie zarządzaną ekonomią (czyli, żeby posłużyć się marksistowskim bełkotem: „społeczną własnością środków produkcji”) prowadzi prostą drogą do fałszywej opozycji w postaci „komunizm-kapitalizm”. Taka przeciwstawność nigdy nie istniała w rzeczywistości, a komuniści propagowali ją dla swych własnych celów strategicznych, gdyż im mniej rozumie się wroga, tym trudniej go pokonać. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Nie ma to jak w piaskownicy
20 komentarzy Published 31 grudnia 2007    | 
Piłkarze zaprosili dzieci do Magdalenki i tam po raz pierwszy dzieci zobaczyły piaskownicę w całej jej okazałości. Piłkarze obiecali im solennie, że jeśli będą grzeczne, to cała ta piękna piaskownica będzie należeć do nich. Dzieci były zachwycone. Takiej piaskownicy nie widziały w życiu. Bolek i Adaś, i Tadzio, i mały Bronek, nigdy, przenigdy, nie spodziewali się, że mogą dostać piaskownicę na własność. A jednak, jak mają w zwyczaju niedorostki, udawali, że im w ogóle nie zależy, twierdząc krnąbrnie, że jeśli mają zajmować się piaskownicą, to muszą otrzymać coś w zamian. Piłkarzom w to graj, więc zaproponowali dzieciukom ni mniej, ni więcej, tylko rozwiązanie potężnego Polskiego Związku Piłki Ręcznej! A jednocześnie zaprosili dzieci do kolejnej zabawy. Tym razem mieli się bawić w Rycerzy Okrągłego Stołu. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Składany komunizm Część II (*) Moskiewski pucz
33 komentarzy Published 13 grudnia 2007    | 
19 sierpnia 1991 roku rozpoczął się w Moskwie trzydniowy spektakl bez precedensu. Niemal każdy szczegół przewrotu był zadziwiający. Pomimo rozlicznych twierdzeń, że samo wydarzenie nie było niespodzianką, zarówno zachodnie źródła jak obóz Jelcyna, musiały niechętnie przyznać, że nie było żadnych informacji zapowiadających pucz. Umknęło to uwagi zachodnich obserwatorów, musi więc być istotne. Historia dostarcza niezliczonych przykładów lekceważenia ostrzeżeń nadsyłanych przez wywiady, ale brak jakichkolwiek ostrzeżeń – jakichkolwiek informacji! – na temat przygotowań do wydarzenia takiej wagi, domaga się logicznego raczej niż historycznego wyjaśnienia. Logicznie rzecz biorąc są trzy możliwości: Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
1. Podzielam pogląd „tak zwanej obiegowej opinii”. Od kilkunastu lat mamy niepodległą Ojczyznę. Tym niemniej analiza skutków zmian politycznych zainicjowanych w 1989 r. nie prowadzi do optymistycznych wniosków. Odzyskaliśmy upragnioną wolność, a nie potrafimy dokonywać świadomych wyborów w oparciu o tradycyjne wartości i zasady. Brakuje postaw patriotycznych, troski o polską kulturę i obyczaje. Klasa polityczna tkwi korzeniami w dawnym systemie. Inteligencja zachłystując się „nowinkami” z Zachodu wciąż myśli po sowiecku. Czerwoni profesorowie nadal prowadzą zajęcia dydaktyczne, badania naukowe, piszą podręczniki. Ważne funkcje publiczne pełnią komuniści. Niektórzy z nich nadal głoszą bolszewickie poglądy, inni – „cudownie nawróceni” – rozdają różańce. „Gruba kreska”, brak rozliczenia komunizmu i nazwania po imieniu tworu określanego mianem PRL, zamazanie granic między katami a ich ofiarami – to nic dobrego nie wróżące skutki wspomnianej w pytaniu „rewolucji”. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Składany komunizm. Część I (*)
98 komentarzy Published 4 grudnia 2007    | 
Komunizm upadł.
„Skurczył się w sobie,
Chodzić nie może,
Zmniejszył się chyba o głowę;
Nie znam się na tym, ale wygląda,
Jakby miał żeber połowę.”
Komunizm, który od połowy XIX wieku krążył po świecie jak widmo, ale też ciążył nad światem w zupełnie nie-widmowy sposób; komunizm, który panował nad ponad połową ludzkości – zniknął, przepadł, ot, tak sobie. Potężna centrala międzynarodowego komunizmu w Moskwie po prostu zwinęła się w kłębek i znikła. To historyczne wydarzenie zostało spowodowane przez „nieudany przewrót sierpniowy w Moskwie”. Tak zwany Beton, z którego wywodzili się nieudaczni spiskowcy, skutecznie zniszczył kompartię, rozbił niesławnej pamięci aparat bezpieczeństwa, ale także zakończył zimną wojnę. Podchmieleni konspiratorzy zadali śmiertelny cios doktrynie marksizmu-leninizmu i w jednym, króciutkim wybuchu błyskotliwej niezdarności, olśniewającej głupoty, raźnego opilstwa i pryncypialnego niezdecydowania, zdemontowali potężny związek socjalistycznych republik sowieckich. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Odpowiedź na ankietę
0 komentarzy Published 27 listopada 2007    | 
1. Pogląd jest nieuzasadniony, gdyż nie wywalczyła.
2. Jeśli rządy w Rosji są interpretowane jako kontynuacja bolszewizmu, wówczas spełniają rolę konsolidującą UE (zagrożenie!), a więc wzmacniają europejski etap globalizacji. Gdy są interpretowane jako demokratyzacja, przemawiają za otwarciem się na Rosję, a więc także służą wzmocnieniu europejskiego etapu globalizacji. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Odpowiedź na ankietę
0 komentarzy Published 14 listopada 2007    | 
1. Doświadczenie uczy, że mało co jest PEWNE, może być jedynie mniej lub bardziej prawdopodobne. Jeśli chodzi o „rewolucję” w Europie Środkowej najbardziej prawdopodobną dla mnie wersją jest, że faktycznie – była ona dziełem sowieckich (polskich, enerdowskich itd.) służb specjalnych, których funkcjonariusze zauważyli że więcej ugrają dla siebie w zreformowanym systemie. Został więc on zreformowany, a „funkcjonariusze” rzeczywiście – władzę mają nie mniejszą, a materialnie… materialnie mogą mieć znacznie więcej niż „wczasy w Bułgarii”. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
W poszukiwaniu utraconej suwerenności myślenia
5 komentarzy Published 10 listopada 2007    | 
„Z tematów Mackiewiczowskiego pisarstwa sygnalizuję tu tylko kilka najważniejszych. Jak wszędzie w tej książce, staram się przede wszystkim być przewodnikiem.”
Przeczytawszy te słowa na wstępie piątej części książki Boleckiego, pomyślałem w pierwszej chwili, że przecież lepiej czytać samego Mackiewicza niż sygnały od najlepszego nawet przewodnika, ale bardzo prędko pożałowałem tej myśli. Bolecki nie jest rzetelnym przewodnikiem, jest interpretatorem. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby jego interpretacja nie była tak dalece sprzeczna z duchem pisarstwa Mackiewicza, iż nie sposób pozostawić tej części Ptasznika bez najostrzejszej polemiki. Naturalnie, „duch pisarstwa” jest także tylko wynikiem interpretacji. Innymi słowy, moja interpretacja różni się tak diametralnie od interpretacji Boleckiego, że w moim mniemaniu, Bolecki po prostu nie rozumie Józefa Mackiewicza; a nie rozumiejąc, próbuje go ugłaskać, pogodzić z wszystkimi świętościami polrealistycznej kapliczki, żeby nie powiedzieć – upupić. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Nikaraguańska paramnezja
4 komentarzy Published 9 listopada 2007    | 
Zwycięstwo przywódcy Sandinistów, Daniela Ortegi, w zeszłorocznych wyborach prezydenckich w Nikaragui jest wydarzeniem w dwójnasób znamiennym. Jest, po pierwsze, potwierdzeniem trendów, które już od niemal dekady dominują w życiu politycznym tej części świata, a które najtrafniej można określić mianem kubanizacji lub komunizacji Ameryki Łacińskiej. Ameryka Południowa zmierza prostą drogą w kierunku komunizmu, co do tego nie można mieć już dzisiaj najmniejszych wątpliwości. Jest to przy okazji największy, choć stosunkowo niegłośny, sukces kubańskiego przywódcy, Fidela Castro. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
O meandrach mackiewiczologii
81 komentarzy Published 1 listopada 2007    | 
Ukazało się jakiś czas temu, nakładem Wydawnictwa Arcana, nowe wydanie Ptasznika z Wilna, Włodzimierza Boleckiego, z podtytułem O Józefie Mackiewiczu (Zarys monograficzny). (1) Jest to dzieło ogromne: na przeszło 900 stronach, Bolecki zajmuje się biografią pisarza, potem historią napaści na Mackiewicza (eufemistycznie znaną jako „sprawa”), wreszcie omawia jego poglądy i jego pisarstwo. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Sześć warunków Machiavellego
0 komentarzy Published 31 października 2007    | 
W ubiegły poniedziałek świętowaliśmy Dzień Kolumba, w którym możemy dostrzec sedno światowego sporu o kulturę. Niektórzy patrzą na „uniwersalną” kulturę europejską jako coś złego. Być może woleliby, żeby chińska cywilizacja rozprzestrzeniła się po świecie, albo muzułmańska. Czy Inkowie i Aztecy daliby nam demokrację i wolny rynek wraz z wolnością i dobrobytem? Mało prawdopodobne. Mnie się zdaje, że niezależnie od zbrodni popełnianych od czasu do czasu, zachodnia cywilizacja była czymś dobrym. Bez Kolumba i odkrycia nowego świata, nie istniałyby Stany Zjednoczone i kto wtedy wyciągnąłby Europę i Azję z gruzów wojny światowej? Czytelnik nie może sobie wyobrazić ile oburzonych listów dostaję każdego tygodnia od ludzi, którzy przypominają mi, że spuścizna Ameryki składa się głównie z Hiroszimy i Nagasaki. Czyżbyśmy zapomnieli historię ostatnich dwudziestu pięciu wieków? Czy zapomnieliśmy o okrucieństwie królów perskich, o zniszczeniu Kartaginy przez Rzym, o barbarzyńskich inwazjach, które zalały następnie Rzymian? Czy zapomnieliśmy całą tę morderczą historię z napadami Wikingów, z mongolskimi hordami, z kanibalami? Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Na pohybel Bladym Twarzom czyli wojna w cyberprzestrzeni
0 komentarzy Published 27 października 2007    | 
Jest pewien gatunek hollywoodzkich filmów, które chcąc być na fali, pokazują konflikt prowadzony przy pomocy komputerów. Jednakże producenci tych filmów bardzo prędko spostrzegli, że jakkolwiek pokazywanie wojny na internecie jest wprawdzie intratne, to samo stukanie w klawisze nie jest wystarczająco spektakularne; zatem, żeby przyciągnąć ludzi do kina, trzeba rozpocząć pościgi, strzelaniny i mordobicia prędzej raczej niż później. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Nie będę krył, że wybierając się na najnowszy film Andrzeja Wajdy, miałem z góry ugruntowany pogląd. Mistrz polskiej szkoły relatywizmu filmowego nie wydawał mi się odpowiednim kandydatem na autora filmu o zbrodni katyńskiej. Jako twórca adaptacji powieści Andrzejewskiego „Popiół i diament”, reżyser propagandowych eposów z gatunku „Człowieka z marmuru” i „Człowieka z żelaza” wydawał mi się nieodmiennie typem ideowca, skrupulatnie dopasowującego swój prywatny etos do zmiennej koniunktury. Dzieło Wajdy to mit zagubionego akowca, dobrodusznego bolszewika, solidarnościowego zrywu, siermiężnej koegzystencji imponderabiliów z koniecznością dziejową. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Nieświęte przymierze (*)
23 komentarzy Published 10 października 2007    | 
Carl Bernstein, ten sam, co sprawił łotergacie Nixonowi i „wszystkim ludziom prezydenta”; ten, co obnażył skorumpowaną administrację amerykańską w słynnej książce All the President’s Men, podważając tym samym na lata całe zaufanie Amerykanów do jakiejkolwiek władzy – tym razem postanowił zająć się Solidarnością. Gdyby tylko wynik był ten sam!… Gdybyż tylko podważyć zdołał bezrozumną wiarę Polaków w Solidarność – ale nie ma na co liczyć. „The Holy Alliance”, The Time Magazine, 24.2.1992, jest kolejnym dowodem na to, że inteligentny zachodni dziennikarz, porzuca wszelkie detektywistyczne dociekania, ba, zostawia rozum w domu, kiedy staje wobec rzeczywistości manipulowanej przez komunistów. Jak tylu korespondentów przed nim, niestety, i on dał się nabrać. Iluż to dziennikarzy jechało do Moskwy w celu „obnażenia”, by po powrocie wciskać czytelnikom kit bolszewickiej propagandy. W latach osiemdziesiątych, korespondenci tak bardzo byli pod wrażeniem fatalnych warunków życia, że przywieźli na Zachód zdumiewającą myśl: komunizm chyli się ku upadkowi! Bernstein, jak tylu przed nim, przyjmuje za prawdziwą, tę wersję podkomunistycznej rzeczywistości, w której wszystko układa się zgrabnie, wydarzenia mają jasno określone przyczyny i skutki, wszystkie elementy pasują do siebie jak ulał. Zabawne, że gdyby stosował taką logikę wobec „wszystkich ludzi prezydenta”, to nie byłoby Watergate. No, ale Bernstein zostawił swój rozum na Zachodzie. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Chiny. Znaki zapytania pojawiają się nawet w tych obszarach, których identyfikacja, pozornie, nie powinna stanowić problemu. I tak, biorąc pierwszą z brzegu wątpliwość, możemy zapytać, jaki ustrój polityczny panuje obecnie w tym państwie? Komunizm, socjalizm, a może państwowy kapitalizm? Niezależnie od tej czy owej, oderwanej opinii, próżno by szukać jednoznacznej, zgodnej odpowiedzi ekspertów na to, zdawać by się mogło, stosunkowo proste pytanie. Nie znajdziemy jej z bardzo wielu powodów, z których wymienić wypada przynajmniej trzy. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Niezaprzeczalne przygotowania wojenne Rosji
3 komentarzy Published 9 października 2007    | 
Od 1998 roku publicznie mówiłem o przygotowaniach wojennych Rosji. Pomysł szykowania się do wojny nuklearnej jest absurdalny dla większości Amerykanów, ponieważ wojna atomowa nie ma sensu w oczach społeczeństwa konsumpcyjnego. A jednak przygotowania wojenne Rosji były równie niezaprzeczalne wówczas, jak są dziś. Na dodatek Rosja nie jest społeczeństwem konsumpcyjnym. W późnych latach 90. Rosja odnawiała ogromne schrony przeciwatomowe i budowała podziemne miasta. Takie urządzenia mogą przydatne tylko w przyszłym konflikcie nuklearnym. Wydawało się wtedy trudne do wyjaśnienia, dlaczego państwo, które było rzekomo w stanie kryzysu, marnowało swe mizerne zasoby na coś równie kosztownego, ale także tak odległego od „normalnych” oczekiwań. „No to co,” ludzie wzruszali ramionami. „Rosjanie są przyzwyczajeni do robienia takich rzeczy. To im daje psychologiczny komfort. Niech robią, co chcą. Nie musimy się tym przejmować.” Jednakże obserwatorzy nie dostrzegli, że Rosja bez ustanku gwałciła umowy w sprawie kontroli zbrojeń; nie przyznawała się do wszystkich głowic nuklearnych w jej posiadaniu i nie niszczyła ich w weryfikowalny sposób, przez cały czas rozwijając nowe systemy broni biologicznej i chemicznej.
Prześlij znajomemu
Odpowiedź na ankietę
0 komentarzy Published 9 października 2007    | 
1. Nie, Europa Wschodnia nie została naprawdę wyzwolona. Ale sztuczne wyzwolenie może łatwo obrócić się w prawdziwą wolność, jeśli ukryci manipulatorzy zostaną ujawnieni i ich władza oddana zostanie w ręce prawdziwych patriotów. Najwyższy na to czas.
2. Czy można by uznać, że nazizm został prawdziwie pokonany, gdyby po zakończeniu II wojny wszyscy szefowie Gestapo pozostali na swoich posadach, nikt nie zakłócałby ich spokoju kryminalnymi dochodzeniami i dysponowaliby nadal taką samą władzą co przedtem? Sowiecki aparat państwowy, KGB i rosyjska mafia – to jedno i to samo. Zmiany w byłym ZSRS były zaledwie zasłoną dymną dla oszukania opinii publicznej na Zachodzie i dla rozbicia ostatków antykomunizmu. Nie muszę dodawać, że operacja zakończyła się sukcesem. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Odpowiedź na ankietę
0 komentarzy Published 9 października 2007    | 
1. Rok 1989 oceniam bardzo pozytywnie. Europa Wschodnia wywalczyła wolność.
2. Ani jedno ani drugie. Rządy Jelcyna i Putina to ani kontynuacja sowieckiego bolszewizmu, ani proces demokratyzacji. To ewolucja od międzynarodowego socjalizmu do narodowego kapitalizmu. Zmiany w ROSJI mają minimalny wpływ na sytuację międzynarodową. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
1. W moim przekonaniu rewolucje w Europie Wschodniej zostały zaplanowane ze znacznym wyprzedzeniem przez KGB i utajnioną komórkę działającą w obrębie Komunistycznej Partii Związku Sowieckiego, w bezpośrednim związku z wielką strategią opracowaną pod koniec lat 50. przez komitet sowieckich strategów, działający pod kierownictwem Leonida Breżniewa (w którego składzie był m.in. Generał KGB, Nikołaj Mironow, miłośnik starożytnej Sztuki Wojennej Sun Tzu). Realizacja nowej strategii związana była z przeświadczeniem, że po śmierci Stalina niezbędne są gruntowne reformy systemu, które pozwolą na jego przetrwanie. Starannie przygotowane zmiany miały być przeprowadzone przez tajne struktury KGB, a jednym z najistotniejszych punktów było wykorzystanie ruchu dysydenckiego, który mógłby być zaakceptowany przez Zachód. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
1. Nikt sobie niczego nie wywalczył, bo żadnej walki nie było, jeśli nie liczyć zabicia Ceausescu. W wyniku „globalnego porozumienia” Moskwy z Waszyngtonem i kim jeszcze należało, niejawnego „Kongresu Wiedeńskiego” czy nie spisanego „Traktatu Wersalskiego” Imperium zostało okrojone i przeorganizowane. We wszystkich krajach na czele przemian stanęli odpowiednio usytuowani ludzie służb specjalnych, którzy pokierowali „transformacją ustrojową”. W zależności od warunków lokalnych, ta transformacja miała (i ma) różny przebieg. Najgorzej wyszła na tym Polska, ponieważ – dzięki istnieniu zagenturyzowanej opozycji i współpracującej hierarchii kościelnej, przemiany miały charakter najmniej autentyczny, a społeczeństwo zostało oszukane w największym stopniu. Tym niemniej, wszystkie narody uzyskały pewną szansę na „wybicie się na wolność” . Także funkcjonariusze służb, którzy stanęli na czele tych przemian, wyłamują się, lub wyłamywali się z założonego schematu i wykorzystali okazję ,w większym lub mniejszym stopniu, do uwolnienia się od „centrali” bądź poszukania sobie nowych panów. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Wielka Brytania jest od wielu lat uznanym (ciekawe czy słusznie) liderem w dziedzinie inwigilacji swoich obywateli. Władze tego kraju mają do swojej dyspozycji około 4 mln kamer, dzięki czemu, jak się szacuje, przeciętny Brytyjczyk staje oko w oko z kamerą średnio 300 razy dziennie. Zawdzięczając wysublimowanej technice, życie pana Smitha już dawno przestało być tajemnicą dla jego opiekuńczego anioła stróża, który z dużą dozą dokładności może prześledzić niemal każdy krok swojego podopiecznego, sprawdzić, którą linią metra podróżuje, czy aby za często nie spóźnia się do pracy, a nawet w czyim towarzystwie spożywa drugie śniadanie.
Skuteczność brytyjskich metod inwigilacji została objawiona najpełniej w lipcu 2005 roku, w ciągu kilku dni po tragicznych zamachach terrorystycznych w centrum Londynu. Bardzo szybko okazało się, że wszędobylskie kamery pozwalają nie tylko na bezbłędną identyfikację zamachowców, ale nawet na dokładne odtworzenie trasy ich podróży, ostatnie spotkanie przed planowaną akcją, analizę zachowania. 4 mln kamer okazały się w tym przypadku bezcennym źródłem informacji.
Prześlij znajomemu
Tajemnicza śmierć Aleksandra Litwinienki
9 komentarzy Published 9 września 2007    | 
Martin Sixmith był przed kilku laty tak zwanym spin doctor, czyli szefem od propagandy, w brytyjskim ministerstwie transportu, kiedy wybuchł tam straszny skandal. Sixmith został wyrzucony na zbity pysk, po czym cała maszyna rządu i partii lejburzystowskiej obróciła się przeciw niemu. Na szczęście, jako młody człowiek był także korespondentem BBC w Moskwie, miał więc dość znajomości wśród dziennikarzy, by przeżyć ataki machiny państwowej. Zdawać by się mogło zatem, że taki rzadki zestaw doświadczeń wyposażył go idealnie dla dochodzenia w sprawie tajemniczego zabójstwa Aleksandra Litwinienki, który został otruty w Londynie, w listopadzie ubiegłego roku, przy pomocy radioaktywnego polonu. Mogłoby się tak wydawać, bo przecież poszukiwacz prawdy w tak skomplikowanej historii będzie musiał przebić się przez masy sowieckiej agit-prop, którą w Anglii nazywa się niewinnym mianem spin.
Polon był najprawdopodobniej wielokrotnie używany w przeszłości przez kgb – czy też fsb, jak się teraz chcą nazywać – ale nigdy dotąd nie został wykryty i niewiele brakowało, żeby i tym razem udało się mordercom ujść bez szwanku. Promieniowanie alfa, spowodowane izotopem polonu 210, wykryto dopiero w dzień śmierci Litwinienki. Podejrzenie padło prędko na panów Kowtuna i Ługowoja, „byłych oficerów służb bezpieczeństwa”, którzy spotkali się z nim kilkakrotnie i pozostawili po sobie radioaktywny ślad podczas swych wizyt w Londynie. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Najnowsze komentarze