Józef Mackiewicz idzie na wojnę VIII
0 komentarzy Published 21 listopada 2021    | 
Pisarz polski z wielonarodowej ojczyzny, której już nie ma.
Barbara Toporska
W lipcu 1930 roku w Kownie hucznie obchodzono 520 rocznicę bitwy pod Grunwaldem. „Zapomniano jednak” – jak ironicznie zauważał Józef Mackiewicz w artykule „Dziesiąta rocznica pewnego traktatu” – obejść znacznie młodsze wydarzenie, mianowicie okrągłą rocznicę traktatu zawartego przez niepodległą republikę Litwy z sowietami. Tymczasem w sowieckim Mińsku uroczyście obchodzono identyczną, 10-tą rocznicę wyzwolenia, ale nie Litwy, a zachodniej Białorusi. Dlaczego? Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Józef Mackiewicz idzie na wojnę VII
0 komentarzy Published 30 października 2021    | 
Specyalnie pod adresem waszym, bracia moi, Litwini,
wyznaję wiarę moją, że bez wolnej Polski nie będzie wolnej Litwy.
Tej wiary nauczył mnie bohater Litwy Mickiewicz.
Polska dla mnie, Litwina, jest drugą ojczyzną…
Józef Albin Herbaczewski, Głos bólu, Kraków 1912
Józef Mackiewicz nie mógł wyrzec się wspólnoty losu łączącej go z kowieńskimi adwersarzami. Wspólnoty dzielonej także z postacią bardzo szczególną, Litwinem zakochanym w polskiej kulturze i historii, nieco zdziwaczałym emisariuszem obu stron, z opiniami którego liczono się niekiedy, nierzadko ignorowano, wyśmiewano; błąkającym się po świecie nie tyle w poszukiwaniu tożsamości, co najwłaściwszego miejsca dla siebie i swojej pracy. Tym szczególnym człowiekiem był Józef Albin Herbaczewski. Józef Mackiewicz rozmawiał z Profesorem przygodnie, gdy ten podróżując z Kowna do Krakowa (na uroczystości związane ze sprowadzeniem prochów Słowackiego do kraju), odwiedził Wilno. Herbaczewski był akurat wówczas w dobrych stosunkach z nowym (powstałym w wyniku grudniowego zamachu stanu z 1926 roku) rządem kowieńskim i mógł dysponować informacjami z pierwszej ręki. Zapytany o faktyczne plany litewskich polityków, o to czy rząd kowieński „zamierza zerwać z utartym, maniackim, oklepanym kursem polityki zagranicznej”, odpowiedział twierdząco. Voldemaras postanowił wyemancypować się spod wpływów obcych. To „nie lada” polityk, spośród działających w Kownie „najroztropniejszy”, dobry dyplomata. W stosunku do Polski – mówił Herbaczewski – nieprzejednane stanowisko stopniowo ulega rewizji. Problem nawiązania stosunków gospodarczych jest rozważany na serio. Jeżeli w rozmowach pominięta zostanie sprawa Wilna, istnieje możliwość osiągnięcia porozumienia. Czy możliwe, że Herbaczewski był kimś w rodzaju wysłannika, mającego zaprezentować stanowisko nowego rządu? Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Tylko prawda może nas uratować. Wywiad z Trevorem Loudonem
0 komentarzy Published 24 października 2021    | 
Część II
WYDAWNICTWO PODZIEMNE: JR Nyquist zasugerował, że można swobodnie propagować komunizm w Stanach, pod warunkiem, że robi się to pod innym szyldem. Nasuwa mi się przykład z Pana publikacji. Rich Nagin przepadł w wyborach jako komunista, ale był bardzo skuteczny w organizowaniu politycznych kampanii dla innych, np. dla Johna Kerry. Czy słowo „komunizm” zawiera w sobie jakieś zakazane skojarzenia w Ameryce? Jeżeli tak, to czy jest tak nadal w świecie Alexandrii Ocasio-Cortez i Rashidy Tlaib?
TREVOR LOUDON: Komunizm to wciąż słowo tabu wśród amerykańskiej lewicy, ale już nie dla prawicy.
Lewica nienawidzi tego słowa z powodu piętna Związku Sowieckiego, Czerwonych Chin, Kuby, Wenezueli itd. Nawet Komunistyczna Partia USA, która popiera zarówno Pekin, jak i Moskwę, była bliska zmiany nazwy kilka lat temu. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Tylko prawda może nas uratować.
Wywiad z Trevorem Loudonem
39 komentarzy Published 17 października 2021    | 
Część I
WYDAWNICTWO PODZIEMNE: Antykomunizm jest stanem ducha, jedynym konstruktywnym stanowiskiem dla przyzwoitego człowieka w dzisiejszych czasach. „Jeżeli nie jesteś aktywnym antykomunistą, to mijasz się z sednem współczesnego świata”, jak Pan to określił. Gdy tyle różnych ideologii współzawodniczy o uwagę człowieka, w miarę łatwo zmącić naszą władzę rozumowania, łatwo zatracić zdrowy rozsądek i poczucie przyzwoitości. Wszyscy potrzebujemy jakiejś busoli, potrzeba nam gruntu pod nogami. Znaleźliśmy taki grunt w pisarstwie Józefa Mackiewicza. Jaka była Pańska droga do antykomunizmu?
TREVOR LOUDON: Moja droga do antykomunizmu zaczęła się od mego nauczyciela ekonomii. Jako nastolatek, byłem typowym nowozelandzkim socjalistą. Zdecydowanie po lewej stronie. Tymczasem on nauczał o wolnym rynku, który jest lepszym szlakiem do dobrobytu niż państwowy socjalizm.
Potem czytałem autorów takich jak Ayn Rand (choć odrzuciłem jej wojujący ateizm), Bastiat, Leonard Reed, Ludwig von Mises itp. Byłem już wówczas antysocjalistą, ale brakło mi głębszego zrozumienia ruchu komunistycznego. Sądzę, że jest to częsta słabość wśród wielu ludzi interesu i zwolenników wolnego rynku. Uważają, że komunizm jest jedynie systemem gospodarczym, który może zostać pokonany przy pomocy bardziej skutecznej ekonomii politycznej. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Co rozsierdziło Ludwika Abramowicza?
24 komentarzy Published 21 września 2021    | 
Dobrze się dzieje w państwie podziemnym, skoro uznaliśmy, że nic ważniejszego do czynienia nie mamy, jak tylko zgłębianie tajemnicy pewnego artykułu Józefa Mackiewicza, sprzed niemal stu lat. Gdy wokół sromota pomieszana z głupotą, że aż zęby bolą od wlewających się mimowolnie w uszy zgrzytów wszędobylskich absurdów, my wpatrujemy się w skromny, choć fascynujący, artefakt przeszłości.
Niby co lepszego robić? Zastanawiać się na definicją odwiecznej instytucji małżeństwa? Rozważać kwestię, wiele znaczy życie Murzyna, gdy przykazanie nakazuje kochać każdego bliźniego? Albo też pochylać się nad problemem, czy istota frymarcząca swoim ciałem ćwierć, albo i pół wieku temu, ma stosowny tytuł, aby domagać się zadośćuczynienia za swoją grzeszność? A może dociekać przyczyny, dla której zgraja ideologicznych sodomitów usiłuje zawłaszczyć tęczę, biblijny symbol Bożego miłosierdzia?
Łuk mój położę na obłokach i będzie znakiem przymierza między mną a między ziemią.
I wielomaż innymi, równie nonsensownymi kwestiami, podsuniętymi pod debatę światu przez sprytny bolszewizm? W żadnym razie. Z bolszewikami się nie dyskutuje, można do nich jedynie strzelać. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Przyczynek do przyczynku czyli co robił Józef Mackiewicz w styczniu 1926
0 komentarzy Published 16 września 2021    | 
Darek Rohnka poruszył w swoim arcyciekawym cyklu, zaskakujący problem wywołany przez artykuł Józefa Mackiewicza sprzed prawie stu lat. Oto 28 stycznia 1926 roku ukazała się w Słowie korespondencja sygnowana „m.”, pt. „Przed kowieńskiemi wyborami” z podtytułem „(Od specjalnego wysłannika Słowa), Kowno, 24 stycznia”. Następnego dnia opublikowana została kolejna korespondencja z adnotacją: „Ryga, 27 stycznia”. Darek nawiązał do mojego wstępu do bibliografii, który znalazł się w pierwszym wydaniu Nudis verbis, z roku 2003; wstępu pisanego grubo ponad 20 lat temu. Pisałem wówczas: Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Józef Mackiewicz idzie na wojnę VI
0 komentarzy Published 13 września 2021    | 
Pytam więc… pewnego pracownika na niwie artystycznej,
wilnianina jak się patrzy, z krwi i kości i wymowy:
„Gdzieżeś pan tak długo przepadał?”
– „Jak to, pan myślał, że wiecznie będę w Wilnie siedział?!”
– Trzeba było widzieć jego dumne i chmurne spojrzenie, oburzenie,
ten rzut głowy w tył, wzgardliwy wzrok.
Ech! ty, parsiuczak drobnieńki!
Cóż ty ryjku jeden myślisz, że Wilno nigdy się nie dźwignie!
Józef Mackiewicz, „Verba veritatis”.
Gdy z okazji otwarcia nowego mostu kolejowego w Grodnie, jako jeden z licznych dziennikarzy, zaproszony został przez organizatorów tego uroczystego zdarzenia, obok innych błąkających się po głowie podczas nocnej podróży myśli, jego „świadomość” „ulatywała” „w stronę pobliskiej granicy litewskiej, rozważając możliwość napadu na pociąg”. Sytuacja w 1923 roku, w chwili pisania tego felietonu (podobnie jak w kilku kolejnych latach), wciąż daleka była od stabilności, ale młody wileński dziennikarz musiał zdawać sobie sprawę, że maleńka Litwa kowieńska nie stanowi realnego zagrożenia ani pod względem politycznym, ani – tym bardziej – militarnym. Jeśli śnił o potencjalnym napadzie z tamtej strony, była to zapewne reminiscencja nieprzyjemnego incydentu z niedawnej przeszłości. Sama delegacja była okazją do spędzenia czasu w miłym towarzystwie. Grodno, które najbardziej przypominało Wilno, nie ustępowało temu ostatniemu malowniczością. Wracał do niego podczas licznych reporterskich podróży, z subtelnym sentymentem, pełnym historycznych asocjacji i osobistych wspomnień:
Jest 22 stopnie powyżej zera i to w cieniu drzew, nawet w zielonych jarach, które przecinają Grodno, robią z niego miasto liściaste, a dokąd obywatele wylewają pomyje. Nawet pod licznymi mostami, gdzie zwykli spać ongiś pijani robotnicy, a dziś bezrobotni. Po pryncypalnej ulicy Dominikańskiej płyną dwie mizerne niteczki rynsztoków, mienią się barwami tęczy w słońcu, ale jest gorąco, że grożą wyschnięciem. Niemen też płynie cicho i wąsko. Najpiękniejsze ze wszystkich schodów w Polsce, spadają ku rzece białe jak marmur. Nad nimi wiadukt bramy zamkowej łączy dwie epoki minione, potęgę i upadek, dwa zamki królewskie, stary Batorego z nowym Stanisława Augusta. Nad Niemnem… Nad Niemnem stoi grupa białostockich Ezofowiczów, przybyła na rowerach i robi zdjęcie grupowe. Zdjęcie wypadnie pięknie, kontrastowo, na tle groźnych ruin litewskich czasów. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Józef Mackiewicz idzie na wojnę V
0 komentarzy Published 1 września 2021    | 
Na to już powstał ponury Litwin i huknął gromko:
— Lachy! jestem cudzoziemiec, nie znam waszych herbów,
moim jest miecz i imię moje Dowojna.
Słuchacze zrazu oniemieli, słysząc to oświadczenie, lecz wnet rzucono się na zuchwalca z całą nienawiścią.
Feliks Bernatowicz, Pojata. Córka Lizdejki.
Powiedzieć, że Józef Mackiewicz miał do Litwy stosunek szczególny, byłoby dziwacznym eufemizmem. Litwa to Ojczyzna, dom rodzinny, najmilsze miejsce na ziemi na zawsze pozostające w pamięci. Jej wielka historia była klejnotem, inspiracją, rdzeniem politycznego myślenia. Ideą, wokół której tworzyła się Mackiewiczowska wizja świata. „Józef Ponury, Wielki Xiążę Litewski” – tak przedstawiony został „Ponury Litwin” przyszłej żonie, Barbarze Toporskiej przez Piotra Kownackiego – prezentacja jakże celna. Najwidoczniej wileński endek, jakim był Kownacki, nie miał najmniejszych problemów ze zrozumieniem idei politycznej, której nie pojmowało wielu ze współczesnych. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Niech wie prawica, co robi lewica
13 komentarzy Published 22 sierpnia 2021    | 
W pospolitym mniemaniu pokutuje pogląd – tego rodzaju poglądy zazwyczaj odbywają pokutę wśród powszechnie utrzymywanych i na ogół fałszywych opinii – że marksizm, trockizm, maoizm i inne czerwone izmy nie mają racji bytu w Ameryce, w kraju ludzi wolnych, w ziemi obiecanej demokracji i kapitalizmu. Jeżeli zdarzają się jacyś Rosenbergowie, to tylko jako obcy agenci. Jeśli nawet można znaleźć rdzennie amerykańskich komunistów, to jest to nadal marginalna obecność. Książka Trevora Loudona, White House Reds: Communists, Socialists and Security Risks Running for US President, 2020 [“Czerwoni Białego Domu: komuniści i socjaliści ubiegający się o nominację na prezydenta Stanów w roku 2020”], zadaje kłam takim przekonaniom. Przewodniki komunistycznych wpływów są w Ameryce wszechobecne, szeroko rozprzestrzenione i głęboko zakorzenione. Co gorsza, sięgają już najwyższych urzędów państwowych, aż do Izby Reprezentantów, Senatu i Białego Domu włącznie. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Na okładce jednego z licznych wydań „Zwycięstwa prowokacji” możemy podziwiać ilustrację Andrzeja Krauzego: mały nieobuty człowieczek w kombinezonie i robotniczym kasku dźwiga na barkach gigantycznej postury funkcjonariusza. Stopą dotyka cienia usadowionego na swoich plecach kolosa, sam zdaje się być dla promieni światła przeźroczysty; dla spraw tego świata jakby nie istniał. Umundurowany gigant uśmiecha się szeroko, naiwnie, z wyrazem bezbrzeżnej bezmyślności w małych świńskich oczkach. Zdaje mi się, że Krauze uchwycił intencję zawartą w tytule. Taka jest natura prowokacji opisana przez Mackiewicza: zwycięska nieuchronnie, bo przecież nie ma na swojej drodze godnego adwersarza, jedynie ofiary: szarego małego człowieczka bez cienia, na równi z kolosem o spojrzeniu wsiowego głuptasa, który przenigdy nie pojmie, dlaczego akurat jemu przypadł laur zwycięzcy. Dramatyzm zasadzony w prowokacji polega właśnie na tym: ta prowokacja nie ma autora. Nie był nim w pełni ani Lenin, ani Trocki, Stalin, Chruszczow, plejada pozostałych bolszewickich strategów. Permanentna prowokacja bolszewizmu, targająca ziemską mizerią, nie ma jednego świadomego ojca. Mackiewicz pisał: bolszewicy to żadni geniusze, a Nikicie Ch., za którego czasów inicjowano dzisiejszą strategię, kazał biegać w kukurydzę… Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Jakiś czas temu, jeden z czytelników podsunął nam wykład Trevora Loudona, poświęcony sławnej książce Anatolija Golicyna, Nowe kłamstwa w miejsce starych. Nazwisko Golicyna pojawia się sporadycznie w przestrzeni publicznej (zwykle jako zdumiewający przykład profetycznej sprawności), jednak rzadko narracja jego książki bywa traktowana z należną uwagą, a więc z punktu widzenia bolszewickiej metody strategicznego działania. Takie właśnie spojrzenie na dzieło Golicyna proponuje Loudon. Znaleźliśmy w jego słowach także myśl wybiegającą poza analizę Golicynowskiej metodologii, myśl o uniwersalnym wymiarze, bliską duchowo Józefowi Mackiewiczowi:
Jeżeli nie jesteś aktywnym antykomunistą, to mijasz się z sednem współczesnego świata. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Niektórzy nazywają to „upadkiem komunizmu”. Część XVIII
54 komentarzy Published 3 czerwca 2021    | 
Głęboka penetracja Zachodu przez sowieckie służby jest przedmiotem książki Catherine Belton. Rozmiary tej penetracji w Zjednoczonym Królestwie stały się tematem parlamentarnego Raportu o Rosji, do którego jeszcze powrócę. Jego autorzy konkludują, że „zagrożenie ze strony Rosji jest zasadniczo nihilistyczne, tj. cokolwiek w ich oczach osłabia Zachód, jest dla nich dobre”. Należy się zgodzić z tą diagnozą. Mimo to, próbowałem wykazać w poprzedniej części, dlaczego, w moim przekonaniu, mącenie sowieciarzy w referendum brytyjskim, nie miało wpływu na ostateczny wynik plebiscytu. Odejście Wielkiej Brytanii jest Putinowi na rękę, ale nie należy przypisywać mu zasługi. (Powstała nawet sztuka o „Maszy z fabryki trolli”, która pracowała mozolnie nad zmuszeniem tępych Angoli do głosowania wbrew ich interesom w plebiscycie. [1]) Moim zdaniem, był to dobry wynik niezależnie od kremlowskich zachcianek. Osłabia europejską unię, to niewątpliwie prawda, ale jednocześnie daje Europie ostatnią być może szansę na przebudzenie z somnambulicznego snu. Obawiam się, że Europa z tej sposobności nie skorzysta. Przyjrzyjmy się zatem Staremu Kontynentowi i narzuconej mu, unijnej skorupie. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Niektórzy nazywają to „upadkiem komunizmu”. Część XVII
0 komentarzy Published 11 maja 2021    | 
Afera Arcos
Aktywność sowieckich służb pod przykrywką działalności gospodarczej w Wielkiej Brytanii, rozpoczęła się jakiś czas temu. Dokładniej, ponad sto lat temu, bo w październiku 1920 roku, gdy założono w Londynie firmę ARCOS, All-Russian Co-Operative Society (niekiedy nazywana błędnie „angielsko-rosyjską spółdzielnią”). Założona przez Leonida Krasina, spółdzielnia była spółką akcyjną w oczach brytyjskiego prawa, ale udziałowcami byli wyłącznie obywatele sowieccy. Jej oficjalnym celem było nawiązanie i rozwijanie kontaktów handlowych między Wielką Brytanią i sowietami. W 1923 założono Arcos Bank, który miał monopol na wydawanie czeków podróżnych dla coraz liczniejszych obywateli Zachodu, pragnących odwiedzić ojczyznę proletariatu. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Lepki syrop esencji czyli świat, który strach nazwać
2 komentarzy Published 21 kwietnia 2021    | 
Krótka książeczka Roberto Calasso, Nienazwana teraźniejszość,* przedstawiana bywa jako „dziewiąta część cyklu” rozpoczętego prawie przed 40 laty. Tytuł w istocie wywodzi się z pierwszej pozycji, a cykl ma być „eksploracją związków między mitem a współczesnością”. Być może, ale Calasso mówi o naszej teraźniejszości, o zagubieniu człowieka. Po nieodżałowanej śmierci Rogera Scrutona, Calasso jest najciekawszym myślicielem naszych czasów. Obaj obserwowali ze zgrozą, jak stąpamy po kruchym gruncie, jak zacierają się ostre linie. Nie rozumiemy świata, nie potrafimy go nazwać, brak nam punktu odniesienia. „Jesteśmy bezustannie atakowani konturami przedmiotów, których nikt nie zna w całości” – i to jest nasz normalny świat. To nie „epoka niepokoju” Audena. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Nie wolno się gromadzić!…
10 komentarzy Published 13 kwietnia 2021    | 
Policjanci z londyńskiego Met (czyli policji metropolitalnej) przerwali Wielkopiątkowe Nabożeństwo w „polskim kościele” w Balham. Rzecz jasna, świątynia nie jest wcale „polska”, ale katolicka, co nie zmienia faktu, że odbywająca się w niej katolicka Msza Święta w wyjątkowy, jedyny w roku Dzień Męki Pańskiej i Śmierci Zbawiciela na Krzyżu, odprawiana była w języku polskim, przez polskich duchownych, w obecności wiernych-Polaków. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
List z Niedorzecza w czasie zarazy. Sezon 2
6 komentarzy Published 9 kwietnia 2021    | 
Drogi Panie Michale,
wraz z królewską małżonką dziękujemy za życzenia i troskę. Szczęśliwie, w naszym królestwie nie ma zabójczego wirusa kataru zwanego kowidem ani pandemii, bo nie mamy telewizora. Wirus-celebryta pojawia się bowiem tylko tam, gdzie jest telewizja i radio. Ba, słyszałem, że w niektórych eurosowietach a nawet w UK i USSA kowid stał się bogiem. W imię Kowida wyrzuca się ludzi ze świątyń chrześcijańskich – np. w piątek w polskim kościele w południowym Londynie. Ciekawe, czy z meczetów i synagog też się wyrzuca wiernych, czy nie wolno, bo to byłoby prześladowanie? Napawa jednak otuchą, że prawdziwi wyznawcy Chrystusa, czyli ci, którzy nie słuchają Franciszka i skorumpowanych hierarchów, niebawem przejdą do podziemia, jak za czasów Nerona, i będą stanowić fundament nowego, odrodzonego w prawdzie i uczciwości kościoła. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Niektórzy nazywają to „upadkiem komunizmu”. Część XVI
0 komentarzy Published 23 marca 2021    | 
„Dacza uszła w offszory”
Pierwsze ślady, że sowieciarze przelewają miliardy dolarów na Zachód, pojawiły się już w lecie 1999, gdy wyszło na jaw dochodzenie FBI w sprawie Bank of New York i operacji wyprania 7-10 miliardów dolarów dla tzw. „rosyjskiej mafii”. We wrześniu odbyły się przesłuchania w Kongresie na temat sowieckiej czarnej forsy i korodującej roli tych pieniędzy w Ameryce. Jurij Szwiec, były rezydent kgb w Waszyngtonie, zeznał:
Zakrojona na szeroką skalę infiltracja zachodniego systemu finansowego przez rosyjską mafię rozpoczęła się przed upadkiem Związku Sowieckiego … Głównymi aktorami w tej grze byli wysoko postawieni przedstawiciele sowieckiej kompartii, przywództwo KGB i szefowie świata kryminalnego. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Józef Mackiewicz niekiedy latami nie mógł znaleźć wydawcy dla swoich pism wśród niepodległościowej emigracji, więc zmuszony był pisać do szuflady lub drukować rzeczy własnym nakładem. W emigracyjnym samizdacie wydał w pierwszym rzędzie jedno ze swych najważniejszych dzieł, Zwycięstwo prowokacji. Uciekł się następnie do samizdatu w wypadku kilku broszur. Pisałem na ten temat obszernie w (niestety nadal niedokończonym) cyklu o potyczkach Mackiewicza z cenzurą w najrozmaitszych konfiguracjach. Nie pozwalano mu publikować w periodykach emigracji polskiej i odmawiano drukowania jego książek. Było tak do czasu, aż powstało wydawnictwo Kontra, założone przez Szymona Szechtera i Ninę Karsov. Dopiero wówczas możliwa okazała się publikacja dwóch książek watykańskich, „których nikt nie chciał wydać”. Wtedy dopiero ukazały się drugie wydania Nie trzeba głośno mówić, Lewej wolnej, Drogi donikąd, Sprawy pułkownika Miasojedowa, Kontry i Zwycięstwa prowokacji. Z inicjatywy Kontry, Mackiewiczowie wybrali i opracowali artykuły do dwóch wyborów, które ukazały się na krótko przed ich śmiercią: Droga Pani i Fakty, przyroda i ludzie. Tylko dzięki wytrwałym wysiłkom Niny Karsov książki te trafiły do Polski w latach 80. To jej zawdzięczaliśmy podziemny „festiwal wydawniczy” Mackiewicza po jego śmierci. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
„Serce mędrca zwraca się ku prawej stronie, a serce głupca ku lewej”
2 komentarzy Published 7 lutego 2021    | 
Rozmawiałem onegdaj ze znajomą. Dama jest wybitnym specjalistą w swej dziedzinie medycyny, toteż, jak to lekarze na Zachodzie, mieszka w ogromnym domu ze służbą, posiada apartament na Manhattanie, a wilegiaturę spędza na prywatnej wyspie na Karaibach. Nigdy w życiu nie głosowała na nikogo innego niźli socjaliści, do dziś radośnie nienawidzi Margaret Thatcher i podziwia „uczciwość Jeremy Corbyna”. Znając jej poglądy, zdziwiłem się ostatnimi czasy, dostrzegłszy po raz pierwszy zdecydowanie konserwatywne elementy w jej myśleniu na temat służby zdrowia. Poniewczasie przypomniałem sobie Pierwsze Prawo Polityki sformułowane przez Roberta Conquesta: Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Niektórzy nazywają to „upadkiem komunizmu”. Część XV
11 komentarzy Published 27 stycznia 2021    | 
Powstanie Pugaczowa
Wielką zaletą książki Catherine Belton o ludziach Putina, jest ilość jej rozmówców. Znamy dzięki niej np. wyznania hiszpańskiego kagiebisty, Felipe Turovera (por. część II-IV), Władymira Miłowa, byłego ministra i partnera Timczenki, i wielu innych zaangażowanych intymnie w wydarzenia. Na ogół nie można ufać tym wypowiedziom, ale ciekawe jest zarówno, co Turover (dla przykładu) ma do powiedzenia, jak to, co pomija milczeniem – jaki konkretnie obraz pragnie przedstawić w dowolnym momencie. Rozmówcy Belton, to niekiedy ludzie zastraszeni, którzy wolą pozostać w cieniu, a w innych wypadkach, aż zbytnio skorzy do wyznań. Do pewnego stopnia, i jedno, i drugie może podważać wartość ich świadectwa. Łatwo sobie wyobrazić, jakie jest pole dla manipulacji anonimowych rozmówców (a niektórzy z nich byli także aktywnymi aktorami wydarzeń), w celu przemycenia przesłania niezupełnie zgodnego z prawdą, a za to w całości podsuniętego przez ludzi Putina. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Niektórzy nazywają to „upadkiem komunizmu”. Część XIV
12 komentarzy Published 17 stycznia 2021    | 
O faktach się nie dyskutuje
Żyjemy w czasach wojny informacyjnej, stanowczo stwierdza Pomerantsev, jak gdyby odkrywał nowe lądy. Ku jego zgorszeniu, neo-naziści używają teraz metod Srdji Popovića i innych bojowników bliskich sercu Pieti (tylko nazywają to infokrieg, jak przystało „faszystom”). Informacja stała się wyłącznie narzędziem, środkiem do osiągnięcia z góry określonych celów. Kiedy informacja jest traktowana w taki sposób, to nie ma już mowy o jej wolnym przepływie, o debacie, o dociekaniu, najlepsze na co można liczyć, to niepewny „rozejm informacyjny” osiągnięty przez rozpoznanie wzajemnej „suwerenności informacyjnej”. Nic dziwnego, że koncepcję tę propagują głównie Moskwa i Pekin. Przykład zastosowania takiej „suwerenności” w praktyce, widzieliśmy już w działaniach Xinhua wobec agencyj Reutera i Bloomberga (por. część XI). Jest to po prostu narzucanie własnej wersji rzeczywistości, dyktat cenzury i obrona roli cenzury. Z drugiej jednak strony, wojna informacyjna jest tylko częścią większej całości, „hybrydowej” wojny, w której informacyjny atak może być preludium do ataku czołgów lub nie, może być uzupełnieniem wojny innymi środkami lub samym jądrem napaści. Konsekwencją jest zamazanie granicy między stanem wojny i pokoju, co w konsekwencji oznacza permanentny stan wojny: jeżeli nie gorąca to – zimna. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
„Nasza demokracja daje nam swobody, których oczekuje cały świat we łzach” czyli znowu Trump (chyba nie po raz ostatni)
36 komentarzy Published 9 stycznia 2021    | 
Tłum zwolenników Trumpa ruszył na Kapitol w Waszyngtonie, gdy Kongres miał formalnie ogłosić, że Biden będzie następnym prezydentem. Nazwano to „antydemokratyczną insurekcją”, a nawet „próbą przewrotu”. Fakt, że czworo demonstrantów i policjant zginęło podczas inwazji Kapitolińskiego Wzgórza (choć dwóch z przyczyn naturalnych, na atak serca i wylew). Ale putsch?! Zdjęcia pokazują przebierańców, jakiegoś pół-nagiego imbecyla z wymalowaną gębą, w futrzanej czapie z parą rogów. Inny tuman, z mordą półgłówka z Apallachów, wynosi mebel z budynku Kongresu. Wielu robi sobie zdjęcia, jak na pikniku: Hej, mamo, patrz! Jestem w Kongresie!
I to ma być insurekcja? Zbrojny zamach na bijące serce amerykańskiej demokracji? Rokosz białych śmieci z przyczep kempingowych? Bunt niedomytych? Terror w biały dzień? Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Niektórzy nazywają to „upadkiem komunizmu”. Część XIII
0 komentarzy Published 7 stycznia 2021    | 
Znowu spiski imperialistów
Belton nazywa ludzi Putina siłowikami. Zgodnie z ich życzeniami, jak sądzę. Siłowik był terminem pejoratywnym w czasach Jelcyna, gdy określano tak rzekomych wrogów demokracji, gotowych użyć siły, by powrócić do glorii komunizmu (znowu, tylko rzekomo). Byli to w owych czasach przeważnie członkowie aparatu bezpieczeństwa i wojska, choć nie tylko, a sam zwrot odgrywał rolę stracha na wróble (jak beton w poprzedniej epoce). To samo określenie stało się honorową odznaką przynależności dla ludzi Putina. Belton gotowa jest przyznać, że siłowiki są „produktem zimnej wojny”, że ukształtowani zostali przez myślenie sprzed wielu dziesięcioleci.
Żyją w świecie, w którym od początku transformacji Rosji w kierunku gospodarki rynkowej, frakcje w KGB postrzegały kapitalizm jako narzędzie do walki z Zachodem; Putin wierzy, że w tym świecie każdego można kupić. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Niektórzy nazywają to „upadkiem komunizmu”. Część XII
13 komentarzy Published 31 grudnia 2020    | 
Wiele jest dróg
Dygresja o chrlu rozrosła się do niespodziewanych rozmiarów, ale było to koniecznością, ze względu na równoległość przemian w chrlu i w sowietach. Nie potrafię ocenić, czy postępowanie Denga było zsynchronizowane już we wczesnej fazie prowokacji, to znaczy jeszcze z Andropowem, ale wiele zdaje się wskazywać na uzgodnienie kierunku podczas spotkania z Gorbaczowem w Pekinie. W dwa tygodnie później, dnia 4 czerwca 1989 roku, nastąpiły sławne, a na pozór tak rozbieżne, wydarzenia w prlu i chrlu. Ten uderzający rozdźwięk – trudno o większy kontrast niż masakra i wybory, tego samego dnia – nie przestaje mnie zadziwiać od lat trzydziestu i trudno się oprzeć wrażeniu, że kolizja „pierwszych wolnych wyborów pod komunistami”, które były naprawdę 35-procentową nalewką na przegniłych, przeżutych i wyplutych przez komunistów czerwonych owocach w rodzaju Mazowieckiego, Michnika i Bolka, z rzezią demonstrantów, była zamierzona. Z jednej strony, pozostaje to tylko wrażeniem, z drugiej jednak, cały świat otrzymał naoczny dowód, że gdyby zechciał kwestionować upadek komunizmu, to komuniści mają w zanadrzu także inne metody przekonania wątpiących i opornych. Czyż Lenin nie pouczał swych uczniów, że dróg jest wiele, ale cel pozostaje jeden? Komunizm nie musiał upaść na całym świecie, żeby i tak uwierzono w jego upadek. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Niektórzy nazywają to „upadkiem komunizmu”. Część XI
57 komentarzy Published 22 grudnia 2020    | 
Made in China
Polityka jednodzietności podyktowana była klasycznie marksistowskim (czytaj: zbrodniczo obojętnym na rzeczywistość) przekonaniem, że w Chinach jest 30% więcej ludzi niż potrzeba. Po głodzie wywołanym ludobójczą polityką rolną Mao, nadszedł czas na bezrobocie i ograniczenie płodności, by dopasować ludność do ideologicznego ideału. Reformy Denga miały na celu utrzymanie władzy i zbudowanie podstaw przyszłej ekspansji komunistycznego państwa, a nie dobrobyt ludności. Jedynym ratunkiem był, jak zawsze, eksport. Sprzedaż zboża i surowców utrzymywała dysfunkcjonalną gospodarkę sowiecką przy życiu aż za długo, stąd powiedzenie, że gdyby bolszewicy opanowali Saharę, to zabrakłoby im wkrótce piasku. Chiny są krajem bogatym w surowce, ale proporcja tych bogactw do populacji sprawia, że w przeciwieństwie do sowietów czy Brazylii, nie mogą być tylko biernym sprzedawcą surowych materiałów. Takie było źródło nacisku ekipy Denga na budowę prymitywnych fabryk – program ten nazwano „industrializacją” – gdzie, w warunkach obraźliwych dla zachodnich związków zawodowych i dla zwykłej ludzkiej godności, produkowano następnie buble na eksport. W latach 80. były to w pierwszym rzędzie tandetne zabawki (nie sposób było wówczas nabyć w Londynie zabawek, które nie były „made in China”), ale na przełomie dekad zaczęto montować tani sprzęt elektroniczny. Eksportem zajmowały się wyłącznie państwowe firmy, których pracownicy byli szczęśliwi, że mieli jakąkolwiek pracę, choćby za grosze, a twarda waluta szła do szkatułki partyjnej. Mogłoby się wydawać, że komuniści uczą się kapitalizmu, ale nikt tak nawet nie mówił, bo przecież ludzie Denga w ogóle nie byli komunistami. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Najnowsze komentarze