- - https://wydawnictwopodziemne.com -
Oszołomy
Posted By admin On 19 kwietnia 08 @ 7:19 In Michał Bąkowski | 6 Comments
Adam Danek, którego czytałem ostatnio, przytakując mu w myślach, jest erudytą; pisze i myśli z rzadką jasnością, jego analizy są ostre i przenikliwe. W znakomitym artykule, pt. Te zacietrzewione oszołomy (http://haggard.w.interia.pl/oszolom.html [1]), opisuje, jak w rezultacie magdalenkowych machinacji, koncesjonowana lewicowa opozycja (którą w prlu nazywa się górnolotnie „salonem”) najpierw objęła władzę, a następnie umocniła ją poprzez skoncentrowany atak na niekoncesjonowaną prawicową opozycję.
„Niejednorodna, policentryczna prawica w latach rozstrzygnięć usiłowała naprędce wypracować organizacyjną i medialną strukturę, która umożliwiłaby jej skuteczną walkę z przeciwnikiem. Na próżno – Policja Myśli, nie bez wsparcia swego odpowiednika sprzed 1989 r., zaszachowała ją w kilku ruchach. W 1992 r. obaliła antykomunistyczny gabinet Jana Olszewskiego i zablokowała proces lustracyjny dzięki efektywnej konsolidacji jego przeciwników.”
Opis wydaje się bez zarzutu. Wynikiem tego procesu było w pierwszym rzędzie umocnienie założycielskiej kliki „Republiki Okrągłego Stołu” (znowu, jak na mój gust, zbyt szumne określenie na coś tak parcianego jak prl bis), ale pobocznym efektem okazało się rozbicie prawicy na przeciwstawne skrzydła: zastraszonych karierowiczów czyli „dobrze myślących zdechlaków” i zacietrzewionych oszołomów. Reprezentanci pierwszej grupy, „mimo deklarowanej werbalnie prawicowości panicznie boją się oskarżenia o ‘faszyzm’ przez wiadome dobre towarzystwo”, więc z chęcią uczestniczą w nagonkach na wrogie elementy, „prowadzonych przez prawomyślne media, powolne wobec rodzimej Policji Myśli”. A te „wrogie elementy”, to oczywiście reprezentanci drugiej grupy, ci „chorzy z nienawiści, zacietrzewieni i oszołomieni”.
Każdy karierowicz ma to do siebie, że dba o swoją karierę. Popiera zatem głośno „członkostwo Polski w Euro-Sojuzie; żeby było zabawniej, niekiedy gardłuje o obronie suwerenności państwa polskiego i wcale nie widzi tu sprzeczności”. Akceptuje oczywiście w całej rozciągłości nowe wcielenie prlu, „będąc sympatykiem bądź członkiem jednej z partii parlamentarnych (z innymi wiążą się tylko ludzie niepoważni), i bulwersuje się, jeśli ktoś w rozmowie z nim zakwestionuje demokrację. Zwłaszcza że – jak się okazuje – sam nie bardzo wie, dlaczego właściwie powinna być ta demokracja”.
Nie sposób się z tym nie zgodzić. „Dobrze myślące zdechlaki” tworzą w moim mniemaniu, konieczny człon pluralistycznej fikcji prlu bis; bez nich byłaby to wyłącznie dyktatura wybiórczej gazety, a dzięki ich udziałowi, rządząca klika może zawsze wskazać na tych dziwnych ludzi z prawa.
Ale dość o nich. A jak wyglądają wrogie elementy? To oni przecie mają szansę na zniszczenie Republiki Okrągłego Stołu:
„Mandat na odejście od bezhołowia liberalnej demokracji ma każdy, kto jest zdolny je zrealizować. Zwolennicy takiego odejścia lokują się wyłącznie w drugim z opisanych tu typów prawicy. Wyrastają z różnorodnych tradycji ideowo-politycznych, ale – jak sądzę – zgadzają się co do przynajmniej trzech dezyderatów: I. poddania życia politycznego rygorom rzymskiego katolicyzmu, II. likwidacji reżimu demokratycznego, III. likwidacji etatyzmu i interwencjonizmu państwa. Gdy się to uda, nie ma większego znaczenia, czy nazwiemy to Kontrrewolucją, Rewolucją Konserwatywną, Narodową Rewolucją czy Przełomem. Podkreślam: uprawniony do realizacji owego minimum programowego jest każdy – ktokolwiek, kto byłby gotów się na to porwać. I jeśli taki sztandar podniesie, dajmy na to, Lepper (chyba w wyniku bezpośredniej Boskiej interwencji!), powinni przy nim stanąć wszyscy ideowi wrogowie Republiki Okrągłego Stołu.”
Na barkach oszołomów spoczywa zatem nie byle jaki ciężar. Obawiam się jednak, że ludzie tacy jak Korwin-Mikke czy Lepper nie zdołają go unieść. Lepper jest prlowską wersją Żyrynowskiego, a Korwin potrafi wypowiedzieć takie kawałki:
„Za niepodległością Tybetu gardłują na ogół ci sami, co chcą zlikwidować niepodległość Polski. Różnica jest taka, że Tybet jest obecnie pod okupacją państwa – zgoda: absolutnie nie idealnego – ale uznającego cywilizowane zasady, jak np. wolny rynek i kara śmierci dla morderców – podczas gdy Polska ma zostać połknięta przez państwo dopiero się tworzące, a już do cna zbiurokratyzowane, przyznające sobie prawo do kontrolowania całego handlu i produkcji, mojego pożywienia, nauczania, zabijania mnie (p/n „eutanazji”) – państwa, przy którym nawet III Rzesza jawi się jako państwo względnie liberalne.” (Por. http://korwin-mikke.blog.onet.pl/2,ID306950735,index.html [2])
Jak sobie poradzić z takim bełkotem? Nawet jeśli ma całkowicie rację co do Niuni Europejskiej, to lepiej, żeby miał restaurację, jeśli ma tak bredzić o Chinach. Jeżeli wedle Korwina politbiuro chińskiej kompartii uznaje wolny rynek, karę śmierci dla morderców i cywilizowane zasady, to może najlepiej by zrobił, zapisując się czem prędzej do komunistów, przynajmniej kazaliby mu przestać gadać głupstwa.
Czytywałem prlowskich konserwatystów w latach osiemdziesiątych z niejakim przygnębieniem. Dałem sobie spokój z Korwinem, kiedy nazwał Gorbaczowa antykomunistą: „Jeżeli nawet p. Michał Gorbaczow podbije Persję, Chiny i Polskę, ale wprowadzi w Sowietach ustrój kapitalistyczny – to będzie antykomunistą i to właśnie najlepszym.” Ten człowiek nie rozumie, co to jest komunizm, ani nie ma pojęcia, czym jest kapitalizm, ale gotów jest pouczać i „tłumaczyć elementarz polityki po raz dwudziesty z rzędu”, co jest na swój sposób genialnie zabawne, zważywszy brak jakiegokolwiek racjonalnego rdzenia w jego wypowiedziach. Jest najwyraźniej organicznie niezdolny do rozpoznania rzeczywistości pod komunistycznym panowaniem. W jego oczach Lenin był pewnie antykomunistą („i to właśnie najlepszym!”), gdy wprowadzał Nep, a Stalin był rosyjskim patriotą, gdy przywracał carskie epolety na mundurach czerwonoarmiejców. Czy nie jest zdumiewające, że owi ekscentryczni nonkonformiści potrafią się tylko łasić wobec komunistów? Powoływanie się w kontekście takiego bełkotu na „konserwatywną szkołę myślenia” jest ponurym szyderstwem. Józef Mackiewicz miał coś do powiedzenia na ten temat:
„…ta odmiana konserwatyzmu, która się szczególnie przyjęła w Polsce, a która na tym polega, że się wciąga nosem i wywąchuje kto jest aktualnie najsilniejszy, aby go pocałować w de, nie jest znowuż myślą polityczną aż tak bardzo oryginalną, żeby potrzebowała całej szkoły.”
To wszystko są jednak drobiazgi, bo nawet jeśli nie sposób się zgodzić z Dankiem, że każdy kto wykazuje oznaki prawicowego oszołomienia, musi zaraz mieć rację; nawet jeśli mnie osobiście odstręcza rozwijanie sztandarów, rzucanie haseł i zbieranie zwolenników, stawanie w szeregu i marchons, marchons; nawet jeżeli wolałbym raczej stanąć „pod stienku” niż pod jednym sztandarem z Lepperem; nawet jeżeli wysłuchiwanie radosnego rzężenia Korwina-Mikkego i wielu, wielu innych oszołomów, byłoby bliskie mojego wyobrażenia piekła na ziemi – to powyższy wywód na temat „mandatu na odejście od bezhołowia liberalnej demokracji” budzi także zastrzeżenia znacznie bardziej fundamentalnej natury.
Wedle wykładni zaprezentowanej przez Danka, wydarzenia w prlu i prlu bis zdają się odbywać w kompletnej izolacji. W 1989 roku miała mieć miejsce „transakcja stulecia w willi komunistycznego MSW w Magdalence”; w 1992 roku „Policja Myśli obaliła antykomunistyczny gabinet Jana Olszewskiego”. Danek porównuje następnie prl nr 2 do III Republiki Francuskiej, państwa tyleż nieudanego co nieudacznego, ale z pewnością suwerennego. Narzuca się oczywiste pytanie: czy da się to samo powiedzieć o prlu bis? Suwerenność tego tworu, który waham się nazywać państwem, jest co najmniej ograniczona treścią owej „transakcji stulecia”. Co najmniej, ponieważ wedle wszelkiego prawdopodobieństwa jest ograniczona także poprzez udział w negocjacjach, moskiewskich mocodawców „komunistycznego MSW”. Bez ich błogosławieństwa do żadnej transakcji nigdy by nie doszło. Jeśli jednak takiego błogosławieństwa udzielili, to chyba nie dlatego, że pragnęli wzbogacenia Michnika i Wałęsy. Bardziej prawdopodobna wydaje mi się hipoteza strategicznego wycofania czyli, jak to określił Olavo de Carvalho w odpowiedzi na naszą ankietę: „okazało się koniecznym podjęcie decyzji na rzecz dalszego rozwoju a przeciw istniejącej strukturze”. Przypuszczam także, że sowieccy stratedzy poświęcili „istniejące struktury” w rodzaju magmy prlu i innych demoludów – bez żalu.
Z przyjęcia tej hipotezy wynikają jednak dość kategoryczne wnioski. Nie można pod żadnym pozorem brać udziału w strukturach magdalenkowego państwa. „Kontrrewolucja, Rewolucja Konserwatywna, Narodowa Rewolucja czy Przełom”, wszystkie mogą być tylko kolejnym listkiem figowym zasłaniającym bolszewicką sromotę prlu nr 2. Nie inaczej niż rząd Olszewskiego, niż poczynania Macierewicza. Wyobraźmy sobie, że Lepper wzniósł sztandar kontrrewolucji konserwatywnej i pomaszerował noga w nogę z Korwinem wprost pod okrągły stół. Czego innego można się po nich spodziewać, niż że z miejsca zaczną się łasić i odszczekiwać (pozwolę sobie znowu zacytować Danka): „Jesteśmy buńczuczni i bezkompromisowi, ale wicie-rozumicie, czasem trzeba pójść na kompromis…” I co dalej? Czy to będzie Wolna Polska?
Polska nie leży już między Niemcami a Rosją i dla jej autentycznej suwerenności, zaistnieć musiałaby próżnia polityczna pomiędzy Brukselą a Moskwą. Ale największą przeszkodą na drodze do Polski jest powszechne niemal uznanie prlu bis za twór nie tylko w istocie polski, ale wręcz suwerenny. Lepper i Korwin, łaszący się obleśnie pod okrągłym stołem, nie zbliżą nas do celu.
Article printed from : https://wydawnictwopodziemne.com
URL to article: https://wydawnictwopodziemne.com/2008/04/19/oszolomy/
URLs in this post:
[1] http://haggard.w.interia.pl/oszolom.html: http://haggard.w.interia.pl/oszolom.html
[2] http://korwin-mikke.blog.onet.pl/2,ID306950735,index.html: http://korwin-mikke.blog.onet.pl/2,ID306950735,index.html
Click here to print.
Copyright © 2007 . All rights reserved.
6 Comments To "Oszołomy"
#1 Comment By przemek On 20 kwietnia 08 @ 8:57
Panie Michale,
Z ciężkim sercem, ale muszę to napisać. To jest chyba najgorszy artykuł na tej stronie.
Po pierwsze język. Cytuję: „rozbicie prawicy na przeciwstawne skrzydła: zastraszonych karierowiczów czyli „dobrze myślących zdechlaków” i zacietrzewionych oszołomów”, „skoncentrowany atak na niekoncesjonowaną prawicową opozycję”, „Nawet jeśli ma całkowicie rację co do Niuni Europejskiej, to lepiej, żeby miał restaurację, jeśli ma tak bredzić o Chinach”.
No i treść. Miejscami absurdalna. „Polska nie leży już między Niemcami a Rosją i dla jej autentycznej suwerenności, zaistnieć musiałaby próżnia polityczna pomiędzy Brukselą a Moskwą.”
A gdzie według Pana jest Polska? Wśród emigrantów w Pańskim Kraju? A może ta niezwykle odważna Anglia o której niekoniecznie chlubnej niedawnej historii zdążył Pan zapomnieć i w której demokracji (zgadzam się, że dłuższej i z większymi tradycjami –przynajmniej w najnowszej historii, bo 3 Maja też coś znaczy w historii Europy) tak Pan się zadomowił, już inaczej Europę podzieliła?
No i w reszcie niekonsekwencja, która naprawdę nie pozwala do końca zrozumieć intencji i poglądów Autora.Cyt: „Adam Danek, którego czytałem ostatnio, przytakując mu w myślach, jest erudytą; pisze i myśli z rzadką jasnością, jego analizy są ostre i przenikliwe”; „To wszystko są jednak drobiazgi, bo nawet jeśli nie sposób się zgodzić z Dankiem, że każdy kto wykazuje oznaki prawicowego oszołomienia, musi zaraz mieć rację”
A także odkrywanie rzeczy z natury oczywistych: „Każdy karierowicz ma to do siebie, że dba o swoją karierę”.
No chyba, że właśnie wywołanie takich odczuć i sprowokowanie do dyskusji miał Pan w zamyśle. Co jest bardzo prawdopodobne. Nawet znając Autora tylko z publikowanych tu artykułów i FF (nie chodzi o płyn do płukania), Jego skłonność do dyskursu i przeciwstawiania racji jest zaiste godna godna podziwu.
Co zaś do moich wypowiedzi, zdaję sobie sprawę, iż są zbyt emocjonalne (ileż to już razy obiecywałem sobie, że nigdy więcej) i mało wnoszą w merytorycznej treści.
Ale czytam zawsze z wielkim zaciekawieniem.
Pozdrawiam
#2 Comment By michał On 20 kwietnia 08 @ 10:08
Drogi Panie Przemku,
Czy to jest ta „dłuższa odpowiedź na celne pytania”, o którą obiecał się Pan postarać ponad miesiąc temu? Moja trudność polega na tym, że ona nie bardzo odpowiada na pytania.
Jeżeli mój tekst wydaje się Panu źle napisany, absurdalny i niekonsekwentny, to aż dziw bierze, że jest z czym polemizować. Pozwolę sobie delikatnie zwrócić Panu uwagę, że nie ma żadnej logicznej sprzeczności pomiędzy dwoma zdaniami, które Pan wskazuje. Żadnej. Tak, drogi Panie, nawet erudyci, którzy mają dar jasnego wyrażania się, i którym potakujemy w myślach, wypowiadają czasami sądy, z którymi niesposób się zgodzić. Tak jest właśnie w wypadku Danka i stąd ten artykuł.
A skoro już mówimy o logice, to wybaczy Pan, ale nie jestem w stanie pojąć następującego passusu:
„A może ta niezwykle odważna Anglia o której niekoniecznie chlubnej niedawnej historii zdążył Pan zapomnieć i w której demokracji (zgadzam się, że dłuższej i z większymi tradycjami –przynajmniej w najnowszej historii, bo 3 Maja też coś znaczy w historii Europy) tak Pan się zadomowił, już inaczej Europę podzieliła?”
Co to jest ta „niezwykle odważna Anglia” i o czym „zdążyłem zapomnieć”? Na jakiej podstawie wypowiada się Pan na temat mojej pamięci? Z czym dokładnie się Pan tu zgadza? Przy czym tu 3 maja? Gdzie ja się rzekomo zadomowiłem i skąd ma Pan na ten temat jakiekolwiek dane? I kto wreszcie „podzielił inaczej Europę”? I wreszcie – co to ma do rzeczy?
Musi mi Pan pomóc, bo człowiek tak źle piszący jak ja, paskudny w formie i absurdalny w treści, nie może tego objąć bez pomocnych wskazówek.
#3 Comment By przemek On 20 kwietnia 08 @ 11:24
Panie Michale,
Danych nie posiadam żadnych. Z nikłych przesłanek sądzę, iż od pewnego czasu zamieszkuje Pan u Starej Damy.
Skąd 3 Maja? Tylko jako przykład, iż mimo przewagi angielskiej demokracji to Polska Konstytucja była drugą na świecie zaraz po amerykańskiej. Nie jestem pewien ale czy Anglia takową posiada?
A może to Pan określi dokładnie położenie Polski w Europie. Bo jeśli nie między Niemcami a Rosją to gdzie?
Swoją drogą zadziwia mnie tak ostra odpowiedź od kogoś kto zazwyczaj się nie zgadza.
I proszę zwrócić uwagę, iż padło tu już tak wiele nieprzychylnych słów dotyczących ostatnich losów Polski a jednak nikt takiego krzyku nie podnosił.
Co zaś do obiecanej odpowiedzi to chyba niestety a może i na szczęście „obiecanki cacanki”. Jak już napisałem „czytam z przyjemnością” a emocje staram się, nie zawsze skutecznie, powściągać.
No i proszę nie brać moich słów aż tak poważnie do siebie. Myślę, że zakończenie mojej wypowiedzi po dużych zastrzeżeniach co do treści było bardzo pokojowe. Miałem nadzieję na takie właśnie odebranie moich słów.
Pozdrawiam
#4 Comment By michał On 21 kwietnia 08 @ 9:35
Czy Anglia posiada konstytucję 3 maja? Czy ja śnię? Co może „Anglia” mieć wspólnego z przedmiotem powyższego artykułu.
Ach, rozumiem, chodzi o to, że Polacy nie gęsi i swój język mają – czy tak? Nasza polska konstytucja była druga na świecie! Cieszmy się i radujmy, bo pobiliśmy wraże hordy! Ale historia to nie jest wyścig, zwłaszcza kiedy się ją fałszuje. Czy słyszał Pan o szwedzkiej konstytucji z 1772 roku? Nie, bo nie uczą o niej w polskich szkołach. Ale niechże to nie mąci spokoju Pańskiego sumienia, bo to była konstytucja reakcyjna, a taka nie powinna się liczyć w wyścigu i można ją zdyskwalifikować. Hura! W takim razie polska konstytucja wraca na drugie miejsce (musimy wygodnie zapomnieć o tym, że Ateny i Sparta, i większość greckich miast-państw miały spisane konstytucje, ale czego się nie robi dla dobra Ojczyzny?).
Natomiast co do geografii, to proponowałbym Panu, żeby zaczął Pan od mapy. To jest zawsze dobry początek. Jeżeli będzie Pan nadal miał wątpliwości, gdzie leży Polska, to niech się Pan zwróci o pomoc do lekarzy. Można zacząć od okulisty.
#5 Comment By przemek On 21 kwietnia 08 @ 6:20
Panie Michale,
Nie pisałem, z kim graniczy Polska. Jeśli bufor w postaci np. Białorusi jest według Pana tak ważny, że zmienia sytuację jej „autentycznej” suwerenności, to gratuluję wyobraźni a chyba raczej jej braku.
Ku memu wielkiemu zaskoczeniu, znienacka, pojawiła się Bruksela w pozytywnym znaczeniu. Skąd nagle tak wielka wiara w siłę, jak Pan to określa, Niuni Europejskiej? (Zupełnie poza tematem, zawsze zadziwia mnie tak chętne używanie prześmiewczych nazw. Czy to dodaje wiarygodności przedstawianym tezom i ich autorowi? Trochę jak w dzieciństwie. Jeszcze do tego wrócę.)
Co do konstytucji a raczej, co jasno z tekstu wynika, jej braku. Moje pytanie wynikało tylko z ciekawości. Nie jestem pewien, ale wydaje mi się, że Anglia a raczej GB (system podziału kompetencji, praw, reprezentacji piłkarskich i lekkoatletycznych jest tak skomplikowany, że zupełnie go nie ogarniam) jako jeden z nielicznych chyba krajów Europie, takowej nie posiada. Zastępuje ją chyba specyficzny system prawa. Nie wartościuję w żaden sposób. W żadnym razie nie chciałem przypisać Konstytucji 3 Maja Monarchii Brytyjskiej. Nie rozumiem skąd taki pogląd.
Przepraszam za wątek emigracyjny. Chciałem podkreślić pewną różnicę spojrzeń na sytuację w Polsce stąd i z zewnątrz. To chyba jest nieuniknione. Wyszło niestety kiepsko.
No i na koniec tematy szpitalne. O ile dobrze pamiętam, takie odpowiedzi ostatnio dostawałem w podstawówce. Było to wtedy niezwykle popularne. Ha, wywołał Pan wspomnienia, co jest bardzo miłe. Nawet posłuchałem sobie kilku odcinków „Młodej Lekarki”. Czy jednak teraz, w naszym wieku (jak sądzę jesteśmy w podobnym) to przystoi?
Swoją drogą gdybym miał Panu coś zalecić to okulistę bym sobie odpuścił.;-))). No nie wytrzymałem. Naprawdę nie mogłem się oprzeć.
Pozdrawiam
#6 Comment By michał On 21 kwietnia 08 @ 9:03
Niech Pan czuje się wolnym nie opierać, odpuszczać i nie wytrzymywać. Rozumiem, że powrócił Pan szczęśliwie do dzieciństwa, proszę mnie tylko nie ciągnąć za sobą.
Niestety nie mam czasu wykładać brytyjskiej konstytucji, ale jeżeli aż tak bardzo to Pana zajmuje, to zrobię wysiłek i znajdę dla Pana jakieś lektury. W jakich mają być językach? Obawiam się, że nie znam wielu interesujących dzieł na ten temat po polsku.
Wiarygodność podawanych tez zazwyczaj ocenia się na podstawie ich treści, a nie na podstawie terminologii użytej przez ich autora. W Pańskich oczach „prześmiewcze nazwy” przesłaniają treść, co jest o wiele bardziej zabawne niż Pan zdaje się dostrzegać.