- - https://wydawnictwopodziemne.com -
Marchons, marchons
Posted By admin On 12 czerwca 08 @ 10:50 In Michał Bąkowski | No Comments
Motto:
Allons enfants de la Patrie
Le jour de gloire est arrivé
Muszę przede wszystkim zaoponować przeciw słowom pana Adama, jakobym „niestrudzenie prowadził z nim dyskusję na temat tego, czym jest lub powinna być prawica”. Mógłbym zakwestionować każdy element tego zdania, ale dam spokój i przypomnę panu Adamowi jego własne słowa, że wymiana myśli (*) byłaby tu trafniejszym określeniem niż polemika. Wymiana myśli ma to do siebie, że ma wiele wątków, że płynie meandrami (jednym z takich meandrów było w naszym wypadku pojęcie „prawicy”), a czasami nawet schodzi na manowce, kochane manowce. I tu właśnie dotarliśmy.
Pan Adam ma rzecz jasna rację, twierdząc, że „oświeceniowi myśliciele domagali się wyemancypowania człowieka z wszelkiej tradycji, a ich ciemne myśli ziściły się krwawo w roku 1789”. Voltaire i Diderot ponoszą na pewno większą odpowiedzialność za Robbespierre’a niż, dla przykładu, Nietzsche może być odpowiedzialny za Hitlera. Co jednak nie zmienia faktu, że rewolucja francuska, jak każda rewolucja, mało przejmowała się jednostką. Każdy ideologicznie motywowany polityk wie, że dla osiągnięcia celu potrzebny mu jest zorganizowany kolektyw, bez tego ani rusz. Jedną z najprostszych, najbardziej zrozumiałych dla każdego idei, jest pojęcie ojczyzny oraz jego przybudówka, pojęcie narodu. Nic więc dziwnego, że koncept ten pojawia się już w pierwszym wierszu złowrogiej Marsylianki. Rewolucja Francuska dała początek wielu złym zjawiskom, a nacjonalizm jest jednym z jej bękartów.
Niebezpieczeństwo nacjonalizmu dostrzeżono bardzo dawno, na długo przed jego narodzinami, na długo zanim nieszczęsne Zgromadzenie Narodowe spopularyzowało podział na lewicę i prawicę. Już dziesiąty generał zakonu Jezuitów, ojciec Goswin Nickel SI, twierdził, że „miłość ojczyzny jest zarazą i najpewniejszą śmiercią miłości chrześcijańskiej”. A współczesny mu Blaise Pascal (doktrynalny przeciwnik jezuitów ze względu na swą sympatię dla jansenizmu) wyśmiewał idiotyzm nacjonalizmu, wedle którego „południk rozstrzyga o prawdzie”; mówił o „pociesznej sprawiedliwości, której granice zakreśla rzeka” (cytuję obu z pamięci). Nacjonalizm jest intelektualnie nie do obrony. Poczucie tożsamości narodowej jest pierwszym krokiem na drodze do nacjonalizmu i jest prawdziwym nieszczęściem, że prawica na całym świecie ma tendencję do zsuwania się na – z gruntu lewicowe! – nacjonalistyczne pozycje. Miałem wrażenie, że pan Adam jest wolny od tej choroby, ale jestem mniej tego pewien po przeczytaniu jego słów o „obowiązkach wynikających z przynależności do niedobrowolnych wspólnot”, takich jak naród. Ejże! A do jakiej to niedobrowolnej wspólnoty należał niedobrowolnie Monsieur Frédéric Chopin? A do jakiej pan Wilhelm Apolinary Krostowicki vel Guillaume Apollinaire? Czyżby narodowość Metropolity Lwowskiego Kardynała Andrzeja Szeptyckiego była tak zupełnie niedobrowolna? Narodowość tych panów była kwestią ich wolnego wyboru. Zdaję sobie naturalnie sprawę, że pan Adam podkreśla słowo „niedobrowolne” w przeciwstawieniu do teorii kontraktu społecznego, ale w opisie rzeczywistości nie należy nigdy kierować się wymogami polemiki ze zdyskredytowanymi teoriami, bo to zazwyczaj prowadzi na intelektualne manowce, a te nie są wcale cudne.
Przynależność do narodu jest „niedobrowolna” w tym tylko sensie, że jest pochodną przypadku urodzenia, ale z tego doprawdy niewiele wynika, bo jeśli uczestnictwo we wspólnocie ma być także niedobrowolne, to prowadzi nas to do całego szeregu absurdów. Przede wszystkim, gdy czynię coś niedobrowolnie, nie mogę być odpowiedzialny za skutki mego działania, co jest podstawowym założeniem każdej etyki. Po drugie, uczestniczyć w czymś niedobrowolnie, to tyle co pod przymusem – czy to ma być punkt odróżniający prawicę od lewackiej dominanty?! A jak ma to wyglądać w praktyce? Co miał zrobić niemiecki konserwatysta podczas drugiej wojny światowej? Iść za głosem swego sumienia czy iść za głosem swego narodu, tj. za tym chamem z wąsikiem? A co miał zrobić Józef Mackiewicz, iść za głosem swego narodu i pomagać bolszewikom do zwycięstwa? Jeden z bohaterów Nie trzeba głośno mówić takiej udziela odpowiedzi panu Adamowi:
„Polityka w dzisiejszej epoce staje się częścią składową prywatnego życia. Dziś nie może być człowieka, którego ‘nie interesuje polityka’. Kiedyś rozstrzygała o wolności państwa, czy narodu. Dziś rozstrzyga o wolności jednostki, każdej. (…) Ja mówię nie o polityce, a o sobie: nie tylko generał Sikorski, ale żeby sama nawet Matka Boska Częstochowska, łącznie z Ostrobramską, wyłoniły się z obrazu, i nakazały: ‘idź z bolszewikami!’, odpowiem: nie pójdę! Niech mnie później sąd w niebie zsyła za to na Kołymę.”
Indywidualizm jest ostoją społeczeństwa, ponieważ wartości, na których tak zależy panu Adamowi, realizowane być mogą wyłącznie poprzez wolne jednostki. Ich indywidualne dążenia owocują kulturą, z której z kolei czerpać mogą inne wolne jednostki. Indywidualistyczne społeczeństwo prawicowego ideału, nie jest wcale „zbiorem egocentrycznych atomów”, jak to karykaturuje pan Adam, ani „światem bez twardych norm” – to jest lewicowy nonsens. Wzorem takiej wspólnoty jest orkiestra, tj. zbiór wolnych i nierównych jednostek, które w wolny sposób powściągają swój indywidualizm dla dobra wspólnoty, dzięki czemu są w stanie osiągnąć coś, czego nie mogli osiągnąć sami: wykonać symfonię. Orkiestra potrzebuje silnej osobowości dyrygenta, który nadaje jej charakter – chciałoby się powiedzieć „indywidualność”, ale obawiam się rozpętać dalszy huragan nieporozumień – dyrygent jednak nie potrafi tłuc w kotły, potrzeba mu zatem także osiłka, który gotów będzie na zawołanie wybijać rytm. Dyrygent reprezentuje władzę we wspólnocie, ale ta władza musi być ograniczona naturalnym celem orkiestry. Tak właśnie wygląda prawicowy ideał: wolna jednostka musi mieć prawo do rozwijania swej indywidualnej osobowości, bo tylko w takich warunkach ludzie wokół niej mogą w wolny sposób z tego rozwijającego się człowieczeństwa korzystać. Jest w orkiestrze miejsce dla subtelnego flecisty i dla jowialnego puzonisty, a obaj mogą tylko skorzystać z umiejętności perkusisty (z jego zdolności utrzymania rytmu). Podobnie jest w klasycznej wspólnocie, gdzie profesor nie poradzi sobie bez hydraulika, gdzie harmonię osiąga się dzięki wolno rozwijającemu się indywidualizmowi. Czy to jest „świat bez twardych norm”?? Bez twardych norm, żadna z jednostek, składających się na orkiestrę, nie miałaby szans brać w niej udziału. Indywidualistyczny ideał prawicy pełen jest jak najtwardszych norm, ale nie godzi się na wylewanie dziecka wolności wraz z kąpielą anarchii. Jeżeli prawica odrzuci indywidualizm, jak domaga się Danek, to co jej pozostanie? Pozostaje jej „równy tłumów marsz” czyli marchons, marchons…
Państwo nie ma żadnej roli, oprócz stania na straży integralności granic oraz systemu prawnego, który zapewni każdemu obywatelowi warunki do indywidualnego rozwoju. Celem prawicy musi być zmniejszenie roli państwa w codziennym życiu ludzi. Państwo nie ma realnego bytu, zazdrości „realnego istnienia” jednostkom, w rezultacie czego rości sobie pretensje, domaga się, żąda – w imię praw, których nie posiada. Orkiestra także nie jest odrębnym bytem, zupełnie tak samo jak hipostazy pt. społeczeństwo czy naród. Naród – nawet naród polski! – nie ma duszy, nie jest wolny, nie ma obowiązków, nie ma praw, jest tylko tak silny bądź tak słaby, jak Polacy. I dlatego pozostanie słaby tak długo, jak hipostaza „Polski” przesłaniać będzie Polakom świat.
W historii nacjonalizmu Polska jest szczególnym przypadkiem ze względu na wiek XIX, kiedy to najwybitniejsze umysły Polaków poświęciły się wykuwaniu „tożsamości narodowej”. Ci wspaniali poeci, piszący w koło Macieju o tym samym – o ojczyźnie w okowach – co za strata czasu i talentu. „Polska Chrystusem narodów”?? Przecież to jest skandaliczne bluźnierstwo! Ale z jakiegoś powodu, nie w ultrakatolickiej Polsce. I co by o tym pomyślał ojciec Nickel?
Miałem od dawna podejrzenia, że prawica nie istnieje. To co nazywa się od nieomal stulecia prawicą, to są tylko wyklęte lewicowe odpadki. „Kryją się w ciżbie i przywołują liczbę na pomoc. Zbiegowisko.” – żeby przywołać raz jeszcze Pascala. Kryją się – a to za narodem, a to za miłością ojczyzny, a to za silnym państwem – to jest wszystko jakieś lewe. Państwo powinno być silne, bo domaga się tego jednostka, gdyż tylko silne państwo może stać na straży porządku prawnego, a w bezprawiu jednostka jest niczym.
Pan Adam powtarzał kilkakrotnie w ciągu naszej „wymiany myśli”, że „na czele prawicy stanąć może ktokolwiek, kto odważy się podnieść jej sztandar z pyłu”. Jeśli rzeczywiście tak jest, to może się łatwo okazać, że pan Adam znajdzie się w tłumie, maszerującym raźno za Bolkiem. Ja z pewnością nie zamierzam się do niego przyłączyć, a Bolek przecież z rozkoszą przyklęka przed Ołtarzem, nawet na Tronie sam zasiadłby jak najchętniej, więc nadaje się idealnie na prawicowego herosa z artykułu pana Adama. Ale abstrahując od Bolka, bo to postać raczej obmierzła, sztandar podniesiony z pyłu jest przecie symbolem, a symbole mają to do siebie, że nie jest obojętne, kto się nimi posługuje. Sztandar prawicy otrzepany z pyłu rękami Adama Danka byłby bardzo różny od tego, który łopotałby – nie przymierzając – w moich rękach. Co prowadzi mnie do konkluzji, że zdanie Carla Schmitta, z taką ochotą przez pana Adama cytowane, jest najzwyczajniej w świecie niesłuszne.
Pozwoli mi zatem pan Adam, że pozostanę przy moim rozumieniu sensu słowa „prawica”. Przy moim przywiązaniu do jednostki ludzkiej, jako jedynie ważnego bytu, który nie jest częścią niczego, ponieważ jest jedyną całością; przy mojej niechęci do hipostaz, przy mojej odrazie do stawania w szeregu, przy moim wstręcie do maszerowania w nogę, przy mojej podejrzliwości wobec franko-rewolucyjnych bękartów. Nie jestem w złym towarzystwie, jakoś sobie poradzę. Proszę mnie nie żałować. Józef Mackiewicz napisał kiedyś o swym przyjacielu, Włodzimierzu V. Popławskim:
„Nie należał nigdy do wyjącego tłumu. Skądkolwiek by ów maszerował, i niezależnie w jakim kierunku wymachiwał pięściami. Stąd może jego antykomunizm z przekonania, ale niejako i z nerwu, z poczucia dobrego smaku, ze sceptycyzmu wrodzonego, z wyobraźni nie wyobrażającej sobie życia bez autentycznej wolności myśli. Z głębokiej wiedzy.”
Tłum rzekomych prawicowców, maszerujących noga w nogę – Kto tam znowu rusza lewą?! Prawa! Prawa! – pod otrzepanym z pyłu sztandarem, z pieśnią triumfalną na ustach, wygrażających Żydom albo homoseksualistom, albo komukolwiek akurat zechcą wygrażać, za bardzo przypomina mi podobne lewe pochody. Z wyjącym tłumem nie ma dyskusji na temat „jednostka czy osoba?” Różnice i subtelności, trzeba odrzucić wraz ze znienawidzonym indywidualizmem. Nie ma w ogóle miejsca na jakiekolwiek dyskusje. Zostaje już tylko marchons, marchons…
(*) Porównaj także:
Adam Danek, Te zacietrzewione oszołomy (http://haggard.w.interia.pl/oszolom.html [1])
Michał Bąkowski, Oszołomy [2]
Adam Danek, Na prawej flance [3]
Michał Bąkowski, Suwerenność Trzeciej Republiki a sprawa polska [4]
Adam Danek, Suweren i heros [5]
Michał Bąkowski, Zgoda [6]
Adam Danek, Jednostka a osoba [7]
Adam Danek, Kierunki marszu [8]
Article printed from : https://wydawnictwopodziemne.com
URL to article: https://wydawnictwopodziemne.com/2008/06/12/marchons-marchons/
URLs in this post:
[1] http://haggard.w.interia.pl/oszolom.html: http://haggard.w.interia.pl/oszolom.html
[2] Oszołomy: http://wydawnictwopodziemne.rohnka5.atthost24.pl/2008/04/19/oszolomy/
[3] Na prawej flance: http://wydawnictwopodziemne.rohnka5.atthost24.pl/2008/04/26/na-prawej-flance/
[4] Suwerenność Trzeciej Republiki a sprawa polska: http://wydawnictwopodziemne.rohnka5.atthost24.pl/2008/05/03/suwerennosc-trzeciej-republiki-a-sprawa-polska/
[5] Suweren i heros: http://wydawnictwopodziemne.rohnka5.atthost24.pl/2008/05/07/suweren-i-heros/
[6] Zgoda: http://wydawnictwopodziemne.rohnka5.atthost24.pl/2008/05/15/zgoda/
[7] Jednostka a osoba: http://wydawnictwopodziemne.rohnka5.atthost24.pl/2008/05/20/jednostka-a-osoba/
[8] Kierunki marszu: http://wydawnictwopodziemne.rohnka5.atthost24.pl/2008/05/26/kierunki-marszu/
Click here to print.
Copyright © 2007 . All rights reserved.