- - https://wydawnictwopodziemne.com/en -
(Polski) „Zwycięstwo prowokacji” 50 lat później
Posted By admin On 4 August 12 @ 6:51 In Dariusz Rohnka,Michał Bąkowski | 26 Comments
Sorry, this entry is only available in Polski [1].
Article printed from : https://wydawnictwopodziemne.com/en
URL to article: https://wydawnictwopodziemne.com/en/2012/08/04/zwyciestwo-prowokacji-50-lat-pozniej/
URLs in this post:
[1] Polski: https://wydawnictwopodziemne.com/2012/08/04/zwyciestwo-prowokacji-50-lat-pozniej/print
Click here to print.
Copyright © 2007 . All rights reserved.
26 Comments To "(Polski) „Zwycięstwo prowokacji” 50 lat później"
#1 Comment By Sonia Belle On 6 August 12 @ 9:32
Bardzo ciekawa dyskusja (cierpiaca nieco na “rozdwojenie jaźni” gdyz tyczaca sie zarowno Mackiewicza i Zdziechowskiego, “Zwyciestwa prowokacji” i liberalizmu), ale wlasnie dlatego tak fascynujaca.
Moim zdaniem, odkrywcze w “Zwyciestwie prowokacji” bylo oskarzenie nacjonalizmu (i patriotyzmu!) o kolaboracje z komunizmem. Mackiewicz jednoznacznie uznal (i potepil) system istniejacy za Zelazna Kurtyna jako symbioze nacjonalizmu i socjalizmu. To bylo straszliwe oskarzenie i dlatego tylu polskich patriotow emigracyjnych nie moglo sie z ta teza pogodzic. Nawet dla najwiekszych antykomunistow emigracyjnych Szczecin byl miastem polskim. Dla Mackiewicza nie byl.
Nie mozna zrozumiec fenomenu komunizmu bez przeczytania “Zwyciestwa prowokacji”. Ale ci, ktorzy ksiazke ta nie tylko przeczytali, ale i w pelni zrozumieli, stoja przed strasznym wyborem: albo antykomunizm, albo patriotyzm. Wiekszosc wybiera to drugie. A nawet ci, ktorzy odrzucaja patriotyzm, nie zawsze robia to by wybrac antykomunizm.
W kwestii liberalizmu i Zdziechowskiego, zgadzam sie bardziej z uwagami DR. Ale “Zwyciestwo prowokacji” nie jest ksiazka o libralizmie, tylko o “patriotycznym socjalizmie”.
Osobiscie, najwieksze wrazenie w tej ksiazce zrobilo na mnie potepienie AK w 1944 roku. Po raz pierwszy spojrzalam na aresztowanie Okulickiego i jego towarzyszy z innego, mackiewiczowskiego punktu widzenia. To bylo umyslowe trzesienie ziemi. Po tym na wszystko trzeba bylo juz patrzec inaczej.
#2 Comment By michał On 6 August 12 @ 10:24
Droga Soniu,
Rozdwojenie mam nadzieję nie jaźni, bo nas przecie dwóch jest. A rozmowa, mój Boże! powinna się toczyć meandrami, zataczać szerokie zakola i czasami schodzić na manowce, kochane manowce.
Zgadzam się w zupełności z Twoją oceną “Zwycięstwa prowokacji”. Tak, nacjonalizm jako sprzymierzeniec internacjonalistycznego komunizmu, to jest jak uderzenie pałką po głowie. PIerwsza lektura musi prowadzić albo do iluminacjil, albo do całkowietgo odrzucenia. I ta zmiana perspektywy! W moim przypadku było tak, że Józef Mackiewicz po prostu zmienił moje życie.
#3 Comment By Andrzej (Pomorzanin) On 7 August 12 @ 9:41
Szanowni Państwo,
Pierwszy raz przeczytałem “Zwycięstwo prowokacji” na początku 1989 roku i lektura ta pozwoliła mi ostatecznie zrozumieć ówczesną sytuację i uniknąć wielu błędów (nie działałem w podziemiu więc nie miałem okazji do tego dojść wcześniej). Lekcja, jakiej mi udzielił Józef Mackiewicz, sprowadziła się do tego, aby kierować się własnym zdrowym rozsądkiem a nie sugerowanym opiniom.
Jednak nie rozumiem co ma tu do rzeczy patriotyzm. Uważam się za patriotę i rozumiem to w ten sposób że patriotyzm to także prawda o swoim kraju i narodzie jaka by ona nie była oraz założenie o niekwestionowanym prawie do wolności dla innych. Nacjonalizm to dla mnie antypatriotyzm czyli coś przeciwnego, bezwzględnie niszczącego.
Przyznaję że po przeczytaniu “Zwycięstwa Prowokacji” (ale także kilku innych książek JM m.in. “Kontry”, “Droga Pani”, “Fakty, Przyroda i Ludzie”) moja perspektywa zmieniła się zasadniczo na świadomie antykomunistyczną ale bynajmniej nie odrzuciłem patriotyzmu. I dalej nie odrzucam. Patriotyzm to nie “Polska ponad wszystko”, tylko “Ojczyzna wolna wśród wolnych”.
#4 Comment By Sonia Belle On 7 August 12 @ 12:35
Andrzej,
Przyznaję że po przeczytaniu „Zwycięstwa Prowokacji” (ale także kilku innych książek JM m.in. „Kontry”, „Droga Pani”, „Fakty, Przyroda i Ludzie”) moja perspektywa zmieniła się zasadniczo na świadomie antykomunistyczną ale bynajmniej nie odrzuciłem patriotyzmu.
———————–
Nawet po przeczytaniu rozdzialu “Kompleks niemiecki” (str.181-193, Kontra, 1997) ?
A gdyby zaistnial w pewnym momencie taki wybor: albo wolna Polska bez Szczecina, bez Wroclawia, bez Gdanska, bez Wilna i bez Lwowa, ALBO komunistyczna Polska od Odry az po Kamieniec Podolski i Polock ? Czy odrzucil by Pan wtedy “patriotyzm” ?
Albo inaczej. Czy Polska powinna byla zgodzic sie na warunki Hitlera w 1939 roku (oddac Gdansk, Kaszuby, Gorny Slask itd.) i bronic tylko wschodniej granicy ? Czy tez powinna postapic tak jak postapila ?
W 1939, polski patriota chcial bronic Westerplatte. Antykomunista chcial bronic Pinska. A Pan co by bronil w PIERWSZEJ KOLEJNOSCI ?
#5 Comment By Andrzej (Pomorzanin) On 7 August 12 @ 5:24
Pani Soniu,
Nie odrzuciłbym wtedy patriotyzmu ponieważ patriotyzm dla mnie jest niezależny od granic. Licytacja na temat granic doprowadziłaby mnie do nacjonalizmu który odrzucam.
Czy Polska powinna się zgodzić na warunki Hitlera? Tak, jeśli ocaliłoby to jej wolność.
Postawmy raczej pytanie: czy ocaliłoby? W moim mniemaniu odpowiedź brzmi “nie”. Hitler nie chciał wolnej Polski co udowodnił w następnych latach. Hitler chciał Polski zniewolonej tak samo jak międzynarodowi bolszewicy z Moskwy. Dyskusja na temat postępowania elit politycznych II RP to oddzielna sprawa, były one bowiem w większości nacjonalistyczne lub pod ogromną presją nacjonalizmu.
Taki wybór (Westerplatte-Pińsk) jest dla mnie wyborem fałszywym. Broniłbym każdego fragmentu swojej ziemi aby była wolna. Broniłbym Pińska przede wszystkim, bo zagrożenie sowieckie uważam za znacznie większe niż inne.
W kwestii “wolna czy komunistyczna” zacytuję Mackiewicza: lepiej żeby Polski nie było niż miałaby być czerwona.
#6 Comment By Sonia Belle On 7 August 12 @ 5:52
Andrzej,
Broniłbym Pińska przede wszystkim, bo zagrożenie sowieckie uważam za znacznie większe niż inne.
———————-
Zgadzam sie, ale teza Mackiewicza w “Zwyciestwie prowokacji” to nie stwierdzenie, ze zagrozenie sowieckie bylo wieksze dla Polski niz zagrozenie niemieckie. To przede wszystkim stwierdzenie, ze Sowieci zagrazali wolnosci calej ludzkosci, a Niemcy zagrazali niepodleglosci Polski.
Kto bronil Westerplatte, bronil panstwowosci Polski. Kto bronil Pinska, bronil cala ludzkosc.
To jest wazne rozroznienie, gdyz dylemat ten pojawia sie bez przerwy na wszystkich kontynentach. W 1970 roku, kazdy Wietnamczyk musial wybierac czy walczyc patriotycznie o zjednoczenie swojego kraju, czy walczyc z bolszewicka zaraza. Kazdy Kubanczyk od 50 lat musi wybierac czy walczyc o niepodleglosc swojej ojczyzny, czy o wolnosc ludzkosci.
I, niestety, tak jak w Polsce, i w Wietnamie i na Kubie, patriotow jest duzo wiecej niz antykomunistow.
#7 Comment By Jaszczur On 7 August 12 @ 6:19
Andrzeju, czy aby “czerwona Polska” to nie oksymoron? Tak samo zresztą, jak “czerwony Wietnam” czy “czerwona Kuba”…
#8 Comment By Andrzej (Pomorzanin) On 7 August 12 @ 9:11
Sonia,
Rozróżnienie jest dla mnie jasne i jasny jest wybór co podkreśliłem. Jednakże taki wybór nie koliduje z patriotyzmem jaki definiuję. Przeciwnie. Dla mnie patriotyzmem jest w pierwszej kolejności obrona wolności świata bo z niej wynika wolność kraju i ludzi go zamieszkujących.
#9 Comment By Andrzej (Pomorzanin) On 7 August 12 @ 9:14
Drogi Jaszczurze,
Masz rację. “Polska bolszewicka” to z definicji nie jest Polska bo przecież bolszewizm to zniewolenie. To co miałem na myśli to kraj zbolszewizowany.
#10 Comment By michał On 7 August 12 @ 10:35
Panie Andrzeju,
Zwrócił mi Pan tu przed kilku tygodniami uwagę, że wyrażam się niejasno mówić o “patriotach polskich”. “Czy chodzi Panu o tych którzy nimi byli czy też o tych którzy się nimi ogłosili?” brzmiały Pańskie słowa. Pozwoli Pan więc, że zapytam: do której kategorii zalicza Pan sam siebie? W końcu, kiedy się mówi o własnym patriotyzmie, to się go ogłasza…
Chciałbym uniknąć wrażenia, że łapię Pan za słówka. Mój problem jest chyba taki, że ja naprawdę nie bardzo rozumiem, co w dzisiejszej hańbie prlu oznacza “bycie patriotą”. Patriotyzm niezależny od granic, to oznaczałoby patriotyzm oderwany od ziemi, patriotyzm wyłącznie duchowy. To oczywiście ma sens, ale to także niesie ze sobą wielkie niebezpieczeństwa, o których pisał tu przed laty staruszek podpisujący się pseudonimem Stary chrzan.
#11 Comment By michał On 7 August 12 @ 10:49
Droga Soniu,
Mam wrażenie, że popełniasz kardynalny błąd utożsamienia patriotyzmu z nacjonalizmem. Zgadzam się, że patriotyzm w dzisiejszej sytuacji Polski nastręcza mnóstwo problemów (o czym pisałem przed chwilą do p. Andrzeja), ale nie wolno tego mylić z chamskim nacjonalizmem. To przeciw temu ostatniemu występował Mackiewicz. Patriotyzm był dla niego miłością pejzażu, własnego kraju i ludzi ten kraj zamieszkujących, jako części pejzażu. Dla niego Wilno dzisiejsze nie byłoby Wilnem, bo nie ma w nim Żydów, Polaków, Białorusinów, Karaimów, Rosjan, Niemców, a tylko wszechobecny litewski nacjonalizm, a więc zanim jeszcze wypowiedziałby słowo na temat bolszewickiej proweniencji litewskich nacjonalistów, to już odrzuciłby ich za sam nacjonalizm.
W “Zwycięstwie prowokacji”, jak sama wiesz, występuje przeciw “nacjonał-komunistom” czyli bolszewikom, którzy przyjmują nacjonalistyczną formę, by zakryć komunistyczną treść oraz ich poputczikom, którzy biorą tę maskaradę za dobrą monetę, bo im się nacjonalizm rzucił na mózgi.
Nie bardzo rozumiem Twoje słowa na temat Pińska i Westerplatte. Jak wiesz, Mackiewicz twierdził wielokrotnie, że Niemców trzeba było bić wszędzie, tak jak oni nas bili. Walka z Niemcami była koniecznością, dopiero wspomaganie zwycięstwa sowietów przeciw Niemcom było zbrodnią. Westerplatte należało bronić, ale tak samo nie należało składać broni brzed krasnoarmiejcami; pod Monte Cassino trzeba było Niemców bić, ale nie należało pomagać sowieckim okupantom w “wyzwalaniu Wilna”.
Podobnie jest z wyborami Wietnamczyków: mogli przecież walczyć o zjednoczenie sowjego kraju przez wygnanie bolszewickiej zarazy won. Ty natomiast przedstawiasz to jako dylemat z piekła rodem: albo zjednoczenie pod wujaszkiem Ho, albo walka. Czy to jest słuszne?
#12 Comment By Sonia Belle On 8 August 12 @ 3:12
Michal,
popełniasz kardynalny błąd utożsamienia patriotyzmu z nacjonalizmem
————————————————————
Moim zdaniem, patriotyzm ma sie do nacjonalizmu jak lekarstwo do trucizny. Jest to glownie sprawa dawki, proporcji i umiarkowania w spozyciu.
Walka z Niemcami była koniecznością
——————————–
Dla polskich patriotow, oczywiscie, ze tak. Ale dla tych, ktorych narodowoscia byl antykomunizm, sprawa byla duzo bardziej skomplikowana. Oczywiscie, ze przed upadkiem Francji w 1940 nikt z Niemcami nie chcial gadac, gdyz wszyscy wierzyli w zwyciestwo Aliantow. Ale w latach 1940-1942, gdy zwyciestwo Niemcow wydawalo sie dosc prawdopodobne, byly powazne kroki w kierunku porozumienia sie z Niemcami. Marszalek Rydz-Smigly, byly premier Leon Kozlowski, plk. Marian Steifer i Muszkieterowie z kpt Stefan Witkowski na czele, zrozumieli juz wtedy ze wiernosc Aliantom doprowadzi Polske albo do eksterminacji przez Niemcow, albo w lapy Stalina. Sikorskiemu udalo sie wowczas spisek ten wykryc i przekreslic. Ale w 1943 roku, po odkryciu grobow katynskich, sam Sikorski musial miec spore wahania w tej sprawie. Z antykomunistycznego punktu widzenia, nawet powstanie warszawskie bylo absurdem, i to nawet wowczas gdyby Stalin byl madrzejszy i uratowal powstanie od kleski.
#13 Comment By michał On 8 August 12 @ 7:07
Soniu,
Ja wiem, że Ty rozumiesz różnicę, bo pamiętam, jak dosadnie tłumaczyłaś to tutaj chyba Nyquistowi. Ale w tym wypadku, mam wrażenie, że mylisz te dwa pojęcia.
Co do dwóch wrogów, to Mackiewicz chyba lepiej to rozumiał, niż ogromna większość jego rodaków. Obaj, zarówno Hitler jak i Stalin, zmierzali czynnie do dekapitacji Polaków. Nie może być chyba co do tego wątpliwości. Nie wiem, dlaczego utrzymujesz, że “gdyby Stalin byl madrzejszy i uratowal powstanie od kleski”. Dla Stalina powstanie było darem, bo osłabiało zarówno Wehrmacht, jak Polaków. Największy błąd popełnił Hitler, ale niczego innego nie należało się od niego spodziewać.
Porozumienie z Niemcami byłoby zapewne słuszną polityką, było jednak niemożliwe, ponieważ wykluczał taką opcję Hitler. Nie było więc nigdy tak, żeby polscy patrioci mieli walczyć z Niemcami, a antykomuniści nie. Sytuacja była trochę inna na Białorusi, Ukrainie i w państwach bałtyckich.
#14 Comment By Andrzej (Pomorzanin) On 8 August 12 @ 8:04
Panie Michale,
Przyjmuję krytykę. To zdanie wynikło z ferworu dyskusji jakiemu zbyt pochopnie uległem. Jednakże: stwierdzając, że uważam się za patriotę (wg definicji jaką był Pan łaskaw wyrazić a którą całkowicie podzielam) nie było to dla mnie tożsame z ogłoszeniem się patriotą. Tego czy nim istotnie jestem nie wiem. Ocenę i kwalifikację mojego patriotyzmu pozostawiam innym, którzy mnie znają.
#15 Comment By michał On 8 August 12 @ 9:08
Drogi Panie Andrzeju,
To nie była krytyka, ale autentyczne pytanie: na czym w dziesiejszej sytuacji Polski polegać może polski patriotyzm? Nie można go podczepić do ziemi, bo moja ziemia i moje groby mogą być na Ukrainie albo w Wilnie. Nie można go przylepić do państwa, bo za takie nie może uchodzić prlowska sromota, więc co robić? Albo zastąpić ojczyznę narodem i stać się nacjonalistą, czy jak mówił Mackiewicz, nacjonał-komunistą. Albo oderwać Polskę od ziemi, narodu, państwa i stworzyć z niej duchowy miraż. Przynaję, że to jest jedyne rozwiązanie, które byłoby mi w miarę bliskie, ale czy to jest nadal patriotyzm? Wielcy polscy poeci XIX wieku stworzyli ideę Polski, do której prawdziwa Polska nie mogła w rzeczywistości nigdy dorosnąć i w ten sposób stworzyli tylko puste miejsce, które z pocałowaniem ręki wypełnił następnie Dmowski.
#16 Comment By Andrzej (Pomorzanin) On 9 August 12 @ 1:38
Panie Michale,
Określenie “patriotyzm polski” jest dla mnie umowne, absolutnie nie ma charakteru narodowego. Moim zdaniem, w dzisiejszej sytuacji polski patriotyzm polegać może na zachowaniu tożsamości kulturowej jaka powstała w przestrzeni dziejowej, tworząc tzw. “tradycję polską”, z pełną akceptacją wszystkich innych tradycji które z nią współistniały i ją współtworzyły.
Czy jest ono oderwane od ziemi? Nie wydaje mi się, bo jest jednak związane z konkretnym fragmentem świata, jakkolwiek przyznaję, że w obecnej sytuacji istniejącym bardziej w wyobraźni niż faktycznym.
#17 Comment By michał On 9 August 12 @ 8:55
Hmmm, nie wiem, to mnie nie przekonywa. Problem jest chyba taki, że “tradycja polska” w dzisiejszych czasach zawiera zbyt wiele chłamu. Zawiera i Dmowskiego i Piłsudskiego, zawiera straszne walki z tymi innymi tradycjami, nawet zbrodnie popełnione na Polakach przez te bratnie tradycje. Odtworzenie ducha Najjaśniejszej Rzeczypospolitej jest w tych warunkach mało realistyczne, a tym samym sprowadzenie patriotyzmu do tradycji nieistniejącej także skazuje go na niebyt.
Nie wiem, co z tym zrobić.
#18 Comment By Tomasz On 18 August 12 @ 11:34
Oj widać teraz zwycięstwo prowokacji: wizyta cyryla 1 w peerelu bis. Polrealizm kłuje w oczy, wyziera z każdego zakamarka. Wszyscy nabrali wody w usta. Ale pomysł z pojednaniem iście szatański. A jaki sprawdzian dla “walecznych” elit. Nędza, nędza… Teraz też można poczuć namacalnie, jaki ten polski Kościół niezależny, waleczny, bohaterski. Siedlisko totalnej służalczości wobec wszelkiej władzy. Józef Mackiewicz pokazywał to czarno na białym. Coś tam Pospieszalski próbował powiedzieć ale nie do końca. Jak zwykle. Smutno, smutno…
#19 Comment By Tomasz On 18 August 12 @ 11:42
A jeśli chodzi o nudę, Panie Michale, to nie można powównywać życia w koszmarze bolszewizmu lat 20, 30 50 z wesołym czasem lat 70, 80 w ppeerelu no 1. Sam się świetnie bawiłem z demonstracyjnie śledzącymi nas sbekami w siedemdziesiątych latach.
#20 Comment By michał On 18 August 12 @ 9:16
Czy dopiero teraz widać zwycięstwo prowokacji? Dopiero kiedy czekistowski Kirył zajechał do prlu? Teraz kiedy Pospieszalski coś próbował? Na szczęście nie wiem, kto zacz ów Pospieszalski.
A co do porównań, to zazwyczaj jest tak, że kiedy ktoś mówi “nie można porównywać”, to niniejszym właśnie porównuje i powiada, choć nie wprost: “różnica tak ogromna, że porównania są trudne”. Dochodzi jednakże do takiego wniosku na postawie porównań właśnie, bo niby jak inaczej?
Co rzekłszy, pozwolę sobie uściślić moją własną wypowiedź. Ja nie próbuję dokonywać porównań między nudą w roku 1925 w sowietach, a nudą w 1985 w prlu – chociaż akurat w obu wypadkach ludzie nudzili się pewnie mniej niż w roku 1950 albo 1970. Porównanie wzięło się stąd, że Darek uważa – między innymi za Józefem Mackiewiczem – nudę za istotną cechę wyróżniającą życie pod bolszewizmem. A mnie to jakoś nie trafia do przekonania. Jest to jednak poważny temat, który przerasta ramy komentarza.
#21 Comment By Jaszczur On 19 August 12 @ 7:41
Jak już jesteśmy przy wizycie dowódcy patriarchatu sowieckiego, to jaki może być jego cel? Czy chodzi tu o dobicie resztek, i tak już marnych, antykomunizmu, czy też może o szerszy, także międzynarodowy cel wprzęgnięcia prawicy europejskiej do polityki czekistów?
Profesor Olavo de Carvalho – pisząc co prawda o tzw. “arabskiej wiośnie” – stwierdził, co spełnia się właśnie na naszych oczach parę tysięcy km na północ od Egiptu – że: “skuszeni obietnicą zniszczenia nowoczesnego świata tradycjonaliści – katoliccy, prawosławni i muzułmanie – prawdopodobnie skończą jako najlepsi użyteczni idioci, jakimi kiedykolwiek dysponował KGB.”
#22 Comment By michał On 19 August 12 @ 8:41
A może przyjechał na pyfko?
Drogi i Wielce Szanowny Panie Jaszczurze,
Niechże się Pan nie gniewa na me facecje, ale w jaki niby sposób ma Kiryło dobijać coś, co od dawna nie istnieje? O jakim antykomunizmie Pan mówi? Czyżby znowu Kaczyński i polrealistyczne banialuki Fymów, Ściosów itp.? A cóż to za międzynarodowa prawica? Kto? Gdzie? Niech Pan mię czem prędzej objaśnia, bo ja nic o tym nie wiem. Jak ostatni raz sprawdzałem, to żadna prawica nigdzie nie istniała, ale w końcu może człowiek przeoczyć.
Mówże Pan zatem wszystko, jak na spowiedzi!
#23 Comment By Jaszczur On 19 August 12 @ 10:03
Zgadzam się co do kondycji polskiej i zachodniej “prawicy”, które to określenie zastosowałem umownie, a co za tym idzie – niepracyzyjnie.
Ale czy może chodzić o utrzymanie właśnie takiego stanu? Czy może o wprzęgnięcie samego KR-K w politykę sowiecką pod hasłami o “walce z cywilizacją śmierci”? Swoją drogą, nigdzie nie przeczytałem, że owa “cywilizacja śmierci” (mordowanie nienarodzonych dzieci, eutanazja, akceptacja dla sodomitów itp.) i polityka Rosji Sowieckiej (w tym narzędzie, jakim jest kontrolowana przez czekistów cerkiew) to dwie głowy tej samej (wiem, wiem, masło maślane i oczywista oczywistość), komunistycznej hydry. Już brak tego rodzaju spostrzeżeń mówi wiele o kondycji “prawicy”…
#24 Comment By michał On 19 August 12 @ 10:49
Mógł Pan to przeczytać choćby tu albo w książkach Darka, które są przecież Panu znane. Cytowane przez Pana zdanie de Carvalho też mówi o tym samym, chociaż jakby z trochę innej strony, bo wedle niego ja wychodziłbym chyba także na pożytecznego idiotę.
#25 Comment By amalryk On 22 August 12 @ 5:23
Pewną niezręcznością wydaje mi się zwracanie uwagi rozmówców na ten symultanizm:
“[…]Pod koniec 1961 roku bądź w początkach 1962, Józef Mackiewicz zdecydował się wydać książkę „na własny koszt i ryzyko, mając kredyt w pewnej zaprzyjaźnionej drukarni”.[…]”
i;
“[…]15 grudnia 1961 roku podczas gwałtownej zadymki śnieżnej w amerykańskiej ambasadzie w Helsinkach pojawił się przysadzisty mężczyzna w nieokreślonym wieku. Przedstawił się jako konsul sowiecki i poprosił o rozmowę z Frankiem Fribergiem.[…]”
Naturalnie, ot dziwny splot równocześnie podjętych decyzji przez dwóch ludzi, których dzieliło nieomal wszystko, ale zarazem obydwoje z dwóch przciwległych krańców ukazali, jak nikt wcześniej, udającemu ślepotę światu mechanizm, skalę i tupet bolszewickiej prowokacji.
Co ciekawe, Józef Mackiewicz nie miał dostępu do żadnych skrycie strzeżonych przez sowietów sekretów! Ot, odczytał i zinterpretował powszechnie znane zdarzenia i wyciągnął wnioski. To że z czasem znalazły one potwierdzenie w ustach człowieka, który nie tylko terminował, lecz i uzyskał “papiery mistrzowskie” wśród członków czekistowskiego “prowokatorskiego cechu”, świadczy tak o przenikliwości umysłu Mackiewicza, jak i o skali otępienia tych pragnących być oszukanymi.
Jak widać choroba komunizmu “rozwija się prawidłowo”,a peryspektywy wolnego świata rysują się marnie.
#26 Comment By michał On 22 August 12 @ 6:35
Drogi Panie Amalryku,
Trafna uwaga, jak zwykle! Tak, obaj byli siebie na wzajem uroczo nieświadomi. Być może Golicyn z czasem poznał niektóre pisma Mackiewicza, ale o ile nam wiadomo, nie czytywał pilnie rosyjskiej prasy emigracyjnej. Natomiast Mackiewicz nie mógł był poznać “Nowych kłamstw…”, które ukazały się na krótko przed jego śmiercią. Zważywszy jednak stosunek Mackiewicza do innych uciekinierów – Krawczenki, Guzenki, Miłosza… – można przypuścić, że byłby przyjął byłego czekistę ostrożnie, ale z otwartymi ramionami, uważnie studiując jego rewelacje.