Michał Bąkowski
38 comments Published 10 September 2010    |
(Polski) Głupcy czy kanalie? – czyli ostrożnie z „rewelacjami” Klecla
38 comments Published 10 September 2010    | 
Szanowny Panie Michale,
… nie ma nieba na ziemi…
Nie jestem specjalistą. Nie jestem erudytą. Jestem dyletantem. Wydaje mi się, że szkoda czasu na bandę czworga, na ten cały peerelbis. Łby pochylmy i módlmy się do jedynego Boga. Tacy herosi (tak, tak.. herosi) jak Józef Mackiewicz prawie nie istnieją. Przynajmniej, nie widać ich w sferze wirtualnej. Ale jakoś łatwiej się żyje w tym peerelu tutaj, kiedy się wie, że Mackiewicz był na tym świecie, chodził po nim, pisał, myślał… Smutno, ale nie beznadziejnie. Chciałem Panu coś tam wytknąć, ale za bardzo się wzruszyłem. Proszę pozdrowić Panią Ninę Karsov i przekazać, że bardzo dużo zrobiła dla nas. Jak tu nie być zbyt patetycznym? Najpierw chciałem Pana zbesztać za zbyt ostre słowa, ale zaraz się opanowałem… Ma Pan rację. To wszystko są jakieś interesiki, uwikłania, może powikłania po czymś… Rzeczywiście: żadnej myśli na temat twórczości Mackiewicza, żadnej polemiki, rozmowy NA TEMAT. To obezwładnia…
Drogi Panie Tomaszu,
Proszę koniecznie besztać i czem prędzej wytykać, bo wiem, że od Pana to będzie besztanie do rzeczy i wytykanie ad rem. Zbyt ostre słowa? Zapewne. Powyższa wersja jest bardzo złagodzona, proszę mi wierzyć. Jest jednak taka a nie inna, bo nikt nie chce na ten temat mówić, bo wszyscy ci Trznadle i Klecle pitolą swoje głodne kawałki bez ładu i składu i nikt nie piśnie nawet słowem, że tak nie można, że to jest nieprzyzwoite, że to jest skandal. Ci ludzie nie mają nic do powiedzenia na temat Mackiewicza, bo albo go w ogóle nie czytali, albo zupełnie nie zroumieli. Napadają natomiast na jedyną osobę, która zrobiła coś dla dzieła Mackiewicza, bo tak im jest wygodnie.
Tfu!
Panie Michale,
U takich ludzi jak czterej bandyci zawsze pobrzmiewa fałszywa nuta troski o dobro ogółu. Oczywiście, oni mają to dobro na względzie, natomiast Nina Karsov myśli tylko o przyziemnych korzyściach, albo wręcz jest demonem – heroldem jakichś ciemnych sił (w domyśle: sowieckim agentem mającym na celu ograniczanie percepcji Mackiewicza w Polsce i na świecie). Chłopaki zrobili by to wszystko lepiej i szlachetniej. Dlatego nie słyszałem, żeby ktokolwiek w Polsce poddawał w wątpliwość idiotyczność tej całej sprawy z prawami autorskimi: jakiś list, którego nie ma, jakaś rozmowa przeciwko oczywistej prawdzie testamentów Mackiewicza i potem jego żony. I teraz wniosek: dlaczego panowie nie zorganizują ogólnonarodowej zbiórki na pomoc dla wydawnictwa Kontra? Pomoc potrzebną do sfinansowania tej całej raczej nie dochodowej działalności. Przecież, jak widzieliśmy, energii im nie brak. Mogli by zebrać gotówkę na tłumaczenia i przede wszystkim wydanie tych dzieł. Nie, nie… tutaj wyraźnie widać, że nie o to chodzi. Dlatego szkoda naszego czasu. Sam broniłem się przed uznaniem oczywistej prawdy nt. peerelu bis. Pamięta Pan moje listy? Jednocześnie wiedziałem i nie wiedziałem. Ale zawsze wracałem na tę stronę, zawsze wracam do Mackiewicza. Oprócz tego gram na skrzypcach. Podobno to dobrze wpływa na pracę mózgu, więc są trzy rzeczy, które nie pozwalają mi zgłupieć: WP, Mackiewicz i skrzypce… Pozdrawiam gorąco!
PS. Nie zbeształem Pana, bo stwierdziłem, że nie ma za co. Cenię Pana za myśl i za “dziecięcą” bezpośredniość, (pozytywną), którą łatwo pomylić z brakiem kultury. Bo w peerelu bis wszystko jest takie kulturalne…
Drogi Panie Tomaszu,
Mackiewicz, skrzypce i Podziemie! Zaiste.
Nikt mi dotąd nie “zarzucał” dzięcięcej bezpośredniości, poczytuję to sobie za komplement. Ale jeśli komukolwiek przyszło do głowy mylić tę bezpośredniość z brakiem kultury, to powiem, że brakiem kultury jest MILCZENIE W OBLICZU BEZPRZYKŁADNEJ NAGONKI NA UCZCIWEGO CZŁOWIEKA. Nie sposób przecież zarzucać braku kultury prowodyrom tej nagonki, nie dlatego wcale, że w prlu wszystko jest takie kulturne, ale raczej dlatego, że równie dobrze można zarzucać wieprzom, że się taplają w swoich własnych odchodach. Natomiast uczciwi ludzie, którzy patrzą na ten skandal i milczą, powinni w moim przekonaniu zastanowić się nad swoim potępowaniem.
Bardzo często uczciwi ludzie dają się złapać na takie “argumenty” jak ten, że Nina Karsov utrudnia wydawanie tłumaczeń, i że książki Kontry są niedostępne w Polsce. Ja też się na to dałem nabrać. Niestety, czasami nie staje rozumku… I dalej już leci z górki. Natomiast reszta jest po prostu nieuczciwa. Przez pewien czas miałem takie poczucie krzywdy, że największy polski pisarz jest mało znany albo lekceważony. Że różne kreatury z noblami lub bez łażą po tym świecie i kosztują słodyczy życia a nasz Mackiewicz nieobecny… To są powikłania po komunizmie i po indoktrynacji “demokratyczno-opozycyjnej”: wszystko, co wartościowe trzeba od razu zaaplikować szerokim masom. Okropne! Nie, nie..
Mądrość i prawda chodzą wąskimi ścieżkami. Mieszkają w skromnych pokoikach, dorabiają podnoszeniem oczek i wiecznie są narażeni na knucie różnych kanalii.
Wracając do meritum: to stara sowiecka metoda – skłócać cały czas, niestrudzenie, szczuć jednych na drugich.
A zatem głupcy czy kanalie?
Głupcy przemieszani z kanaliami. Po prostu. Czytał Pan Montaż Wołkowa? Jeżeli nie, to warto przeczytać. Dość dobra powieść. I bardzo ciekawa.
Panie Michale, nie warto się zajmować kanaliami. Lepiej Mackiewiczem.
Mackiewicz jest dla oportunisty ciężkostrawnym daniem. Mackiewicz strzela jakby z karabinu maszynowego: Piłsudski, Kościól, patriotyczny opór polskiego społeczeństwa. Bez litości to się wszystko zwala na takiego biedaka i co on ma robić? Myślę, że to wszystko, co dla nas jest ważne, inspirujące, ciekawe dla wielu jest “NIEDOZAAKCEPTOWANIA”. Ciągle trzeba coś rewidować, zmieniać, myśleć, przyznawać się do błędu. Trzeba ciągle być pod prąd. Prościej klepać okrągłe zdanka w tv czy w sieci czy w gazetach. Tam nie ma miejsca dla Mackiewicza po prostu. Jest miejsca dla różnych spraw Mackiewicza. Zamiast jego myśli. Straszliwe miernoty kształtują tę polską “myśl”. Pisał Pan kiedyś o tym, że wszędzie są takie rowy biegnące do siebie równolegle i nic się nie krzyżuje. Mam też takie poczucie. To nie jest przypadek. To sprawnie działający mechanizm.
A kogo Pan uważa za uczciwego, co milczy? Zresztą to sprzeczność. Jeżeli uczciwy, to milczy jak grób albo mówi tylko prawdę.
Oczywiście nie warto tracić słów na takich ludzi, dlatego robimy to tutaj nader rzadko, tylko wówczas, kiedy już po prostu nie można inaczej.
Oczywiście należy pochylić się nad Mackiewiczem, ponieważ jak każdy wielki pisarz, zmusza do myślenia. Nie ma dla niego miejsca w prlowskich środkach musowego przykazu, to jasne. Tym bardziej irytujący są ludzie pokroju Klecla, którzy cytują, nie rozumiejąc, powołują się, nie przeczytawszy, i wreszcie w swoim mniemaniu “występują w obronie” Mackiewicza. Jeśli ich postępowanie jest częścią sprawnie działającego mechanizmu, to w takim razie mamy do czynienia z kanaliami. Ale jeśli to tylko głupcy, to nie są przez to mniej groźni.
Sam Mackiewicz pisał o tym tak:
“W najwcześniejszym dzieciństwie mieszkałem z rodzicami w St. Petersburgu. I bardzo nie lubiałem, jak mnie czesano. Wtedy, pamiętam, mówiła do mnie bona:
– Zobaczysz, zalęgną się u ciebie na głowie weszki.
– No to i co! – odpowiadałem krnąbrnie.
– A to, że jak ich będzie dużo – mówiła – ukręcą sznur i wciągną ciebie do Newy.”
Właśnie zadałem sobie trud i zacząłem czytać tekst Klecaka (to bardziej adekwatne) na stronie tylkoprawda. Tego nie da się czytać. Potworność! Panie Michale, Pan jest zbyt delikatny! Toż to kanalia nad kanalie. Bestia, bolszewik zawszony! Co za tekst… Jeszcze nie skończyłem czytać. Zagotowało się we mnie. Tytuł wielce adekwatny do treści.. Faktycznie groźne. Dokończę czytać i się odezwę. Teraz Pana rozumiem. Jednak będzie besztanie: pański tekst jest za mało jasny. Dopiero lektura tego drania daje pełny obraz… Zaraz wracam
Rzeczywiście, można zwątpić. Mam wrażenie, że facet dostał zlecenie na te teksty. Produkuje tego dość sporo. Wszystko to marna pisanina. Puszy się biedaczysko, sadzi jak mędrzec. Kanalia. Wyrobnik. Nie siedzę w tym bajzlu, ale wygląda mi to na celowe rozkręcanie jakiejś “sprawy”.
Proszę darować niejasności. Nie próbowałem ani zdawać sprawy z tego, co napisał, ani tego analizować (jak Pan widzi, nie bardzo jest co analizować). Usiłowałem tylko niezgrabnie wyrazić oburzenie na tego rodzaju produkcje i zastanowić się z jednej strony, do czego to prowadzi, a z drugiej – skąd się bierze.
Każdy ma prawo do pomyłek, ale tu intencja jest tak podła, że trudno wybaczyć błąd. Każdy ma prawo nie znać angielskiego, tylko po co w takim razie wytykać rzekome błędy tym, co znają? Otóż po to chyba, żeby mącić wodę.
Bolszewicka metoda: odwracać uwagę od meritum poprzez tworzenie sporu o coś co meritum nie jest.
Tak, to prawda. Ale w takim razie wychodzi na to, że nie tacy z nich głupcy.
Myślę, że jest więcej odcieni: kanalie, drobni wyrobnicy podczepiający się pod tego typu spory, leniuchy intelektualne, głupcy w różnym stopniu głupi. Oczywiście sprowadza się to generalnie do tych dwóch kategorii. Dochodzi do tego kompletny brak szerokiego oddechu. Wszystko jest przytrzymywane zbyt niskim sufitem. Trzeba się poruszać będąc skurczonym, w jakiejś pokracznej pozycji. Ci ludzie nie patrzą w niebo i lecące obłoki. Nie oddychają pełną piersią. I ciągle ta sama mantra na temat cudu, który miałby się stać po odebraniu Ninie Karsov praw: oto milionowe nakłady dzieł Mackiewicza trafiają pod strzechy, tłumaczenia na wszystkie języki świata… W czasie rozmów z kilkoma osobami pytałem o WP. Dziwne zachowanie, jakieś zmieszanie na twarzach… -Tak, tak, coś tam kiedyś widziałem, ale nie pamiętam. Mam wrażenie, że ludzie się boją stawiać kropkę nad i. Prawdopodobnie powody tych obaw są zróżnicowane: sowiecka mentalność, naciski, ograniczenia intelektualne. Najważniejszy powód to nieuczciwość intelektualna. Łatwiej jest tkwić w bagienku pozornych polemik.
Nie odpowiedział mi Pan na pytanie: którzy to, ci uczciwi, którzy milczą.
Pozdrawiam
Drogi Panie Tomaszu,
Odcienie są zawsze, te wszystkie typy i “typy”, ale pytanie dotyczyło Klecla i innych: głupcy to czy kanalie? Jeśli wiedzą, co robią i to wszystko tylko bolszewicka metoda, to mamy do czynienia z kanaliami, ale jeśli sa tak durni, że nie pojmują, co robią, wtedy to tylko głupcy.
Nie mam pojęcia, kto jest uczciwy i milczy. Skąd mogę wiedzieć takie rzeczy? Wiem, że są w prlu uczciwi ludzie, ale widzę tępe milczenie w kwestii, o której mówimy. Oprócz Boleckiego i Lewandowskiego nikt nie zabrał głosu. Jak to rozumieć?
Szanowny Panie Michale,
“Oprócz Boleckiego i Lewandowskiego nikt nie zabrał głosu. Jak to rozumieć?”
Odpowiedź Pan znajdzie tutaj: http://mira888.salon24.pl/160091,jozef-mackiewicz-wciaz-uwieziony. Chodzi o ilość i jakość komentarzy pod tekstem tej pani. Są adekwatne do jakości tekstu.
Oczywiście nikt nie zwrócił uwagi na obrzydliwe nadużycie: oto mamy 2 tony pięknego donosu na temat rodziny Szechterów, na koniec kilka zdań na temat Szymona Szechtera i Niny Karsov. Dalej nie mogłem czytać. Może później się przemogę. Wszystko podlane subtelnym antysemickim sosikiem. I tu mamy, oczywiście przykład świadomej podłości.
Wracając do pytania. Ta ilość wpisów może świadczyć o tym, że Mackiewiczem na serio mało kto się interesuje. Z tego wypływa następny wniosek: należy pisać o sprawach Mackiewicza, bo wtedy zinteresowanie murowane! Pomieszać to z Michnikiem i jeszcze kimś tam i już “Eintopf” gotowy. Każdy znajdzie coś ulubionego.
Kanalie, Panie Michale, kanalie…
Nie, nie, nie… Nie mogę tego czytać. Szkoda czasu na to. Świat się kończy. Bolecki, Bąkowski, Lewandowski… jesteście rozbitkami. Idzie nowe i rozwala wszystko.
Biorę się za Golicyna i za Siemaszkę.
Drogi Panie Tomaszu,
Już chciałem Panu przesłać link (albo linkę) do dość zabawnej “dyskusji” z tą Kruszewską, ale ma Pan rację, że nie warto na to marnować czasu.
Wracając natomiast do tytułowego problematu – głupcy czy kanalie? – to Klecel w porównaniu z taką Kruszewską wychodzi na intelektualistę…
Panowie, przesadzacie. Zamiast wieszać psy na tym Kleciku należy polecić mu dobrą lekturę, bo to nie żadna kanalia, tylko człowiek nieświadomy. Zamówili u doktorka artykuł i napisał co wiedział. Niech przeczyta “Nie kocha się pomników” i parę artykułów Mackiewiczów to z pewnością zrozumie, że Szechter Szechterowi nierówny, że Szymon wybrał los tułacza-emigranta antykomunisty i znając “metodę” od podszewki starał się ukazać jej mechanizmy. Pani Nina zaś słusznie postępuje chroniąc dorobek Mistrza przed zakusami Złego.
A jeżeli nie zrozumie, to już problem jego i uczelni “kardynała tysiąclecia”, na której wykłada literaturę polską[!].
Drogi Panie Marku,
Znaczy, głupiec? Ale jeśli nieświadom, nie wie, co mówi, nie czytał i w ogóle nie czytaty-nie pisaty, to dlaczego zabiera głos? Jeśli nie rozumie trzech słów po angielsku, to po co poprawia tych, co rozumieją i trudności przekładu nie są im obce? Nie mówię już w ogóle o Mackiewiczu, którego najwyraźniej nie czytał. Skoro zatem tak zupełnie nie nadaje się do zabierania głosu, a posuwa się to wysuwania oskarżeń pod adresem ludzi, którym nie godzien jest zawiązać sznurowadeł, to czy nie jest czymś gorszym niż tylko głupcem?
Ja po prostu nie wiem.
Klecel może nadaje się do wykładania literatury prlowskiej, ale pewnie bardziej do wykładania podłóg, chociaż do tego trzeba pewnych umiejętności.
To nie żart, we wspomnianym biuletynie przedstawiono autorów. Fragment dotyczący wspomnianego brzmi: “Marek Klecel – dr n. hum., wykładowca literatury polskiej XX w. na UKSW, publicysta, wydawca”. Czyli uniwersytet “niezłomnego kardynała tysiąclecia”, który prl określał mianem “wolnej ojczyzny”. Kleciki idą w jego ślady…
Ani mi w głowie nie postało, że to żart. Mówi Pan jednak, że “to nie żadna kanalia, tylko człowiek nieświadomy”. Czy ja wiem? Redukowanie Józefa Mackiewicza do takiego rozmiaru, żeby można go pomieścić w przegniłej, przydrożnej kapliczce polrealizmu, żeby już nie męczył wyrzutami sumienia.
Czy to jest robota głupców czy kanalii?
Pewnie jednych i drugich, ale z przewagą tych pierwszych, bo niewiedza na temat Mackiewicza jest niestety powszechna. I doktór czy nie doktór, po co ma trwonić czas na poszukiwanie prawdy. Artykuły pisze się “szybko, szybko i byle jak”. I tak właśnie klecą Kleciki. Czy to kanalia skleciła poniższe zdanie:
“Za te artykuły konspiracyjny sąd AK wydał na Mackiewicza wyrok śmierci, zawieszony, być może, z powodu jego późniejszego wyjazdu do Katynia i czwartego artykułu w tejże gazecie, czy ściślej, wywiadu, jakiego udzielił pisarz, zdając sprawę z tego, co zobaczył w Katyniu.”
Czyli wydano wyrok za artykuły, po czym go zawieszono, bo przewidywano, że Niemcy poproszą skazanego, aby wybrał się do Katynia i napisał kolejny artykuł…
Kolejny cytat:
“Zawsze pojawia się w tle dwuznaczność i podejrzenie: dobrze, ale kolaborant, słusznie, ale antykomunista. Ta opinia ciągnie się za Mackiewiczem również po roku 1989. Zdołała stłumić, osłabić, ograniczyć zainteresowanie jego twórczością, świadectwem, przesłaniem historycznym, a i politycznym.”
Czyli nie razi Mackiewicz-antykomunista, a Mackiewicz-kolaborant. To ciekawe, bo dotychczas myślałem, że to właśnie antykomunizm czyni Mackiewicza ciężkostrawnym dla prlowskich badaczy. Klecikom słowo Mackiewicz kojarzy się ze słowem kolaboracja (wyrzuty sumienia?).
Deliberuje więc Klecik o kolaboracji:
“Piętno Katynia i zarazem kolaboracji naznacza Mackiewicza do dziś, tak jak do dziś nie została rozliczona Zbrodnia Katyńska ani komunizm Polski Ludowej.”
Panie Michale, czy kanalia mogła sklecić takie zdanie? Chyba nie. Wyklecił je Klecik.
Drogi Panie Marku,
Tak, myślę, że kanalia spokojnie mogłaby wypowiedzieć takie słowa.
Może spróbuję przeformułować mój tytułowy dylemat. Ktoś kiedyś napisał słusznie, że zło, z jakim mamy do czynienia w codziennym życiu, nie jest matafizycznego, diabolicznego gatunku: nie diabeł tylko świnia.
Innymi słowy, niezależnie od tego, czy to kanalie pełne złych intencji, czy tylko nieświadomi głupcy, w obu wypadkach, to tylko świnie. Płaskość tego wszystkiego, potworna głupota, szokująca ignorancja połączona z arogancją, co dech zapiera w piersi – wszystko to razem składa się na obraz czasów, w których przyszło nam żyć. Żyjemy bowiem w czasach, kiedy już “świństwo równomiernie rozpełzło się wszędzie”, zgodnie z przepowiednią Witkacego.
nic dodać, nic ująć….
Moje trzy grosze: dochodzi jeszcze to, że tego typu przeciętne osoby, dzięki takiej i podobnej pisaninie chodzą w glorii znawców, opozycjonistów, kaolickich intelektualistów, szlachetnych naukowców…. nie chce mi się wymyślać dalej. Klecel na pewno jest antyunijny, antycośtamjeszcze i niewiadomoco. Nie ma nic do powiedzenia, a mówi i ktoś to drukuje. Drukuje np. Gazeta Polska i te wszystkie kłamstwa idą w świat. Klecel przekartkował Eberhardta, szybko przeleciał wzrokiem po stronie Trznadla i już wiedział, co trzeba pisać. Ale my, zamiast pitolić tutaj trzypotrzy, powinniśmy napisać do GP i prostować te bzdury.
Teraz znalazłem jeszcze jeden tekst z GP. Marian Miszalski. To jest już kampania… Klecel przy nim to aniołek. Zdecydowanie podtrzymuję: kanalie. Żadni tam głupcy! Zdradza ich ten bolszewicki sposób “argumentacji”. Cel jest jeden: nie dopuścić do rozmowy o tym, co ważne, o czym pisał Mackiewicz.
Gdy przeczytalam artykul Klecela “Pisarze ścigani za Katyń”, pomyslalam “raczej glupiec”. Ale po przeczytaniu jego artykulu “Mackiewicz a Katyń”, nie mam watpliwosci – to i glupiec i kanalia.
I w dodatku uparta kanalia – ciagle z uporem maniaka powtarza ze angielskie slowo “murders” znaczy “mordercy”. Ktos przeciez musial mu powiedziec ze “mordercy” to “murderers”, ale widocznie im nie wierzy. Patologia.
Takie drobiazgi jak murders, czy murderers nie mają żadnego znaczenia. Liczy się efekt: potworna żydówka, spowinowacona z Michnikiem blokuje dostęp do twórczości Mackiewicza. Manipulacja od początku do końca. Fakty się nie liczą. Mackiewicz się nie liczy. Powtarzam: chodzi o zagłuszenie prawdziwego problemu, jakim jest brak suwerenności Polski. Chodzi również o to, żeby nie mówić o ludziach i instytucjach, które są w to wszystko zaangażowane. Zauważcie, że takie różne Klecaki, owszem, wspomną coś nt. braku suwerenności, ale zaraz potem leci poemat prozą na temat straszliwych win Niny Karsov i różne inne historyjki.
Panie Tomaszu,
Drobiazgi nie mają znaczenia, ale składają się na całość. Pomimo horrendalnej ignorancji, ci ludzie uważają za stosowne wyrażać swoje pożal się Boże “opinie”.
Pisze Pan, że to już kampania. To jest ni mniej nie więcej tylko nagonka, która trwa od lat.
Natomiast co do prostowania bzdur w prlowskich gazetkach, to wydawałoby mi się syzyfową pracą, ale na szczęście dla mnie, ja w prlowskich pisemkach nie zamierzam zabierać głosu.
Szanowni Panowie,
Przyglądam się od pewnego czasu dyskusji i wychwyciłem jedną tezę Pana Tomasza, nad którą się zastanowiłem i poczułem zmuszony się z tą tezą zgodzić: całe to peerelowskie obsobaczanie Niny Karsov to zorganizowana, zorkiestrowana operacja, mająca odwrócić uwagę od samej twórczości Mackiewicza, a zmanipulować odbiorcę poprzez skupienie go na dezinformacyjnych bredniach.
Jest pewna wspólna cecha dyskutowanych tutaj “egzegez” [sic!] Mackiewicza: mimo tytułu artykułu sugerującego recenzję czy streszczenie jakiejś jego książki, lwia część jest o tym, jak to “krewna” Michników utrudnia dostęp do dzieł Mackiewicza. Tak jest na przykład z artykułem Klecla. Czytałem go już kiedyś. Myślałem, że będzie na temat, a w miarę brnięcia przez tekst, stwierdziłem, że takich rzeczy po prostu nie da się czytać na trzeźwo. Późno było, sklep zamknięty, więc dałem sobie na luz.
Swoją drogą przykre jest to, że kłamstwa o Ninie Karsov są rozpowszechniane w skądinąd dobrych gazetach (“GP”), przez dobrych skądinąd publicystów czy blogerów.
Niestety, jedynymi wyjątkami – oprócz Panów – są ludzie z Wydziału Wschodniego Solidarności Walczącej i LDP”N”, czy wspomniany wyżej (chyba przez P. Marka) Bolecki.
Panie Michale, zapytał mnie Pan, dlaczego tak łagodnie potraktowałem jednego z komentatorów u siebie na blogu, gdy zahaczyło właśnie o Mackiewicza. Otóż dlatego, że ci ludzie nie wiedzą, co czynią; że wdają się w Volkoff’skie “pudła rezonansowe”. W sytuacji, gdy w dyskursie dominuje wierutne kłamstwo.
Przeczytałem drugi artykuł Klecika (“Mackiewicz a Katyń”) i przyznaję wam rację – to głupiec, kanalia, a przede wszystkim kundel szczuty na Ninę Karsov. W pojedynkę byłby niegroźny, bo o Mackiewiczu niewiele wie i bredzi niemiłosiernie.
Przykładowo w cytowanym wyżej artykule wyraził przypuszczenie, że wydany na Mackiewicza wyrok mógł zostać zawieszony ze względu na wywiad udzielony przez pisarza “Gońcowi Codziennemu” po powrocie z Katynia. Z kolei w drugim artykule stwierdził, że wyrok wydano właśnie z powodu udzielenia tegoż wywiadu:
“Prawda o tym, kto dokonał mordu katyńskiego, była dla nich oczywista. Mackiewicz ogłosił ją zaraz w wileńskiej gazecie „Goniec Codzienny”, prawda, że wydawanej przez Niemców, co uznano za kolaborację i wydano na niego wyrok śmierci. Odtąd pisarz był w różny i często zaskakujący sposób prześladowany za głoszenie prawdy o Katyniu.”
Drogi Panie Jaszczurze,
Nie pytałem Pana wcale, dlaczego był Pan łagodny. Wręcz odwrotnie, moje słowa brzmiały: “bardzo mi się podobało, jak sympatycznie i kulturalnie potraktował Pan jakiegoś durnia na którymś ze swoich blogów, na co on odparł, “hm, będę musiał to przemyśleć” – to znaczy dotąd bałwan powtarzał jak papuga, nie mając o niczym pojęcia!”
Mnie się podoba Pana podejście, ja po prostu nie mam do tego cierpliwości. To wszystko.
Drogi Panie Marku,
Jak na pewno Pan wie, w moim przekonaniu, żaden wyrok nigdy nie zapadł. Pisałem o tym na tej stronie.
Wokół tej fikcji “wyroku” toczyła się tzw. sprawa Mackiewicza. Analogicznie, wokół fikcji tworzonej przez Trznadla, Eberhardta, Odojewskiego i Orłosia (czyli oryginalną band e czterech), ale także Redę, Kruszewską, Klecla, Masłonia i wielu, wielu innych, skupia się “druga sprawa Mackiewicza”, czyli nagonka w prlowskiej prasie na rzetelnego wydawcę Dzieł Mackiewicza. Oczywiście Klecel niczego nie dodał, ale też czy czegoś innego spodziewaliśmy się od Klecla?
Tomasz,
Takie drobiazgi jak murders, czy murderers nie mają żadnego znaczenia.
Moim zdaniem maja. Wielu ludzi moze zaniechac lektury ksiazki Mackiewicza myslac, ze poswiecona jest ona zyciorysom pracownikow NKWD. A tymczasem Mackiewicz nic nie pisze o zadnych “mordercach” (z jakiegokolwiek lasku), tylko o samej zbrodni, jej ofiarach i o klamstwach komunistycznej propagandy. Osoby, ktore daly tej ksiazce zly tytul nie tylko nie znaja angielskiego, ale na dodatek nigdy uwaznie nie przeczytaly ksiazki Mackiewicza, bo gdyby przeczytaly, to od razu zdalyby sobie sprawe ze tytul “Mordercy” nie ma najmniejszego sensu – ON NIE OPISUJE TRESCI KSIAZKI.
Droga Soniu,
Tak się składa, że ja się w zupełności z Tobą zgadzam, co do znaczenia takich drobiazgów, ale chyba jednak niezupełnie z tego powodu, jaki wspominasz. Klecel napisał tak:
“Tak powstała książka przełożona zaraz na angielski pt. Katyń Wood Murders – Mordercy z Lasu Katyńskiego. Jej polski maszynopis zachował się tylko w Instytucie Józefa Piłsudskiego w Nowym Jorku. Książka wydana obecnie przez Kontrę to właśnie druga, a nie pierwsza książka o Katyniu – Katyń Wood Murders. Dlaczego Nina Karsov robi zamieszanie, samowolnie zmieniając jej tytuł, wprowadza własny i opatruje książkę nieprawdziwym, reklamowym podtytułem.”
On nie nadał tej książce takiego tytułu, bo na szczęście nie jest w jego władzy nadać cokolwiek. Jego zbrodnią jest, bezmyślne zarzucanie błędu komuś, kto wkłada w takie rzeczy bardzo wiele przemyśleń i podejmuje decyzje z rozwagą. Ponieważ manuskrypt nie ma strony tytułowej, nie wiemy, jaki tytuł nadał polskiej wersji sam Mackiewicz. Wydawca pisze o tym szczegółowo we Wstępie, zarzut “samowoli” (sic!) i robienia zamieszania jest więc najzupełnije idiotyczny. Ale okraszenie tego zarzutu absurdalnym pomieszaniem angielskich słów “murder” i “murderer” jest chyba oznaką debilizmu.
A może trzeba się z nich po prostu śmiać?
“A może trzeba się z nich po prostu śmiać?”
Tak, Panie Michale. Psy szczekają, a reakcja jedzie dalej.
Kundle z drogi. Alleluja i do przodu!