III Ankieta Wydawnictwa Podziemnego

Dziecko w szkole uczy się fałszowanej historii od Piasta do równie sfałszowanego Września i dowie się, że obrońcą Warszawy był nie jakiś tam Starzyński, ale komunista Buczek, który wyłamał kraty „polskiego faszystowskiego” więzienia, by na czele ludu stolicy stanąć do walki z najeźdźcą. – Tak w roku 1952 Barbara Toporska opisywała ówczesny etap bolszewizacji Polski.

Przyjmijmy, na potrzeby niniejszej ankiety, że był to opis pierwszego etapu bolszewizacji, klasycznego w swoim prostolinijnym zakłamaniu. Kolejny etap nastąpił szybko, zaledwie kilka lat później, gdy – posługując się przykładem przytoczonym przez Barbarę Toporską – w kontekście obrony Warszawy wymieniano już nie tylko komunistę Buczka, ale także prezydenta Starzyńskiego (i to z największymi, bolszewickimi honorami). Przyszedł w końcu także moment, gdy komunista Buczek albo znikł z kart historii, albo też przestał być przedstawiany w najlepszym świetle – jeszcze jeden, mocno odmieniony okres.

Mamy tu zatem dynamiczne zjawisko bolszewizmu i szereg nasuwających się pytań. Ograniczmy się do najistotniejszych, opartych na tezie, że powyższe trzy etapy bolszewizacji rzeczywiście miały i mają miejsce:

1. Wedle „realistycznej” interpretacji historii najnowszej utarło się sądzić, że owe trzy etapy bolszewickiej strategii są w rzeczywistości nacechowane nieustającym oddawaniem politycznego pola przez bolszewików. Zgodnie z taką wykładnią, historię bolszewizmu można podzielić na zasadnicze okresy: klasyczny, ewoluujący, upadły. Na czym polega błąd takiego rozumowania?

2. Jak rozumieć kolejno następujące po sobie okresy? Jako etapy bolszewizacji? Jako zmiany wynikające z przyjętej strategii, czy ze zmiennej sytuacji ideowej i politycznej, czy może trzeba wziąć pod uwagę inne jeszcze, niewymienione tu czynniki?

3. Trzy etapy i co dalej? Czy trzecia faza spełnia wszystkie ideowe cele bolszewizmu, czy wręcz przeciwnie – jest od realizacji tych celów odległa? Czy należy spodziewać się powrotu do któregoś z wcześniejszych etapów, a może spektakularnego etapu czwartego lub kolejnych?

Zapraszamy do udziału w naszej Ankiecie.

II Ankieta Wydawnictwa Podziemnego

Dorobek pisarzy i publicystów mierzy się nie tyle ilością zapisanych arkuszy papieru, wielkością osiąganych nakładów, popularnością wśród współczesnych czy potomnych, poklaskiem i zaszczytami, doznawanymi za życia, ale wpływem jaki wywierali lub wywierają na życie i myślenie swoich czytelników. Wydaje się, że twórczość Józefa Mackiewicza, jak żadna inna, nadaje się do uzasadnienia powyższego stwierdzenia. Stąd pomysł, aby kolejną ankietę Wydawnictwa poświęcić zagadnieniu wpływu i znaczenia twórczości tego pisarza.

Chcielibyśmy zadać Państwu następujące pytania:

1. W jakich okolicznościach zetknął się Pan/Pani po raz pierwszy z Józefem Mackiewiczem?
Jakie były Pana/Pani refleksje związane z lekturą książek Mackiewicza?

2. Czy w ocenie Pana/Pani twórczość publicystyczna i literacka Józefa Mackiewicza miały realny wpływ na myślenie i poczynania jemu współczesnych? Jeśli tak, w jakim kontekście, w jakim okresie?

3. Czy formułowane przez Mackiewicza poglądy okazują się przydatne w zestawieniu z rzeczywistością polityczną nam współczesną, czy też wypada uznać go za pisarza historycznego, w którego przesłaniu trudno doszukać się aktualnego wydźwięku?

Serdecznie zapraszamy Państwa do udziału.

Ankieta Wydawnictwa Podziemnego

1. W tak zwanej obiegowej opinii egzystuje pogląd, że w 1989 roku w Polsce zainicjowany został historyczny przewrót polityczny, którego skutki miały zadecydować o nowym kształcie sytuacji globalnej. Jest wiele dowodów na to, że nie tylko w prlu, ale także innych krajach bloku komunistycznego, ta rzekomo antykomunistyczna rewolta była dziełem sowieckich służb specjalnych i służyła długofalowym celom pierestrojki. W przypadku prlu następstwa tajnego porozumienia zawartego pomiędzy komunistyczną władzą, koncesjonowaną opozycją oraz hierarchią kościelną, trwają nieprzerwanie do dziś. Jaka jest Pana ocena skutków rewolucji w Europie Wschodniej? Czy uprawniony jest pogląd, że w wyniku ówczesnych wydarzeń oraz ich następstw, wschodnia część Europy wywalczyła wolność?

2. Nie sposób w tym kontekście pominąć incydentu, który miał miejsce w sierpniu 1991 roku w Moskwie. Czy, biorąc pod uwagę ówczesne wydarzenia, kolejne rządy Jelcyna i Putina można nazwać polityczną kontynuacją sowieckiego bolszewizmu, czy należy raczej mówić o procesie demokratyzacji? W jaki sposób zmiany w Sowietach wpływają na ocenę współczesnej polityki międzynarodowej?

3. Czy wobec rewolucyjnych nastrojów panujących obecnie na kontynencie południowoamerykańskim należy mówić o zjawisku odradzania się ideologii marksistowskiej, czy jest to raczej rozwój i kontynuacja starych trendów, od dziesięcioleci obecnych na tym kontynencie? Czy mamy do czynienia z realizacją starej idei konwergencji, łączenia dwóch zantagonizowanych systemów, kapitalizmu i socjalizmu, w jeden nowy model funkcjonowania państwa i społeczeństwa, czy może ze zjawiskiem o zupełnie odmiennym charakterze?

4. Jakie będą konsekwencje rozwoju gospodarczego i wojskowego komunistycznych Chin?

5. Już wkrótce będzie miała miejsce 90 rocznica rewolucji bolszewickiej w Rosji. Niezależnie od oceny wpływu tamtych wydarzeń na losy świata w XX wieku, funkcjonują przynajmniej dwa przeciwstawne poglądy na temat idei bolszewickiej, jej teraźniejszości i przyszłości. Pierwszy z nich, zdecydowanie bardziej rozpowszechniony, stwierdza, że komunizm to przeżytek, zepchnięty do lamusa historii. Drugi stara się udowodnić, że rola komunizmu jako ideologii i jako praktyki politycznej jeszcze się nie zakończyła. Który z tych poglądów jest bardziej uprawniony?

6. Najwybitniejszy polski antykomunista, Józef Mackiewicz, pisał w 1962 roku:

Wielka jest zdolność rezygnacji i przystosowania do warunków, właściwa naturze ludzkiej. Ale żaden realizm nie powinien pozbawiać ludzi poczucia wyobraźni, gdyż przestanie być realizmem. Porównanie zaś obyczajów świata z roku 1912 z obyczajami dziś, daje nam dopiero niejaką możność, choć oczywiście nie w zarysach konkretnych, wyobrazić sobie do jakiego układu rzeczy ludzie będą mogli być jeszcze zmuszeni 'rozsądnie' się przystosować, w roku 2012!

Jaki jest Pana punkt widzenia na tak postawioną kwestię? Jaki kształt przybierze świat w roku 2012?


Michał Bąkowski


Trump, Reagan i inni

Im większy jakiś demokratyczny kraj, tym gorsi muszą być rządzący: wybierani są przez większą ilość ludzi.
Nicolás Gómez Dávila

Donald Trump zdruzgotał Kamalę Harris i partię demokratyczną w niedawnych wyborach, z tej prostej przyczyny, że pseudo-prawna kampania, prowadzona przeciwko niemu w amerykańskich sądach, była w oczywisty sposób – i jawnie – politycznie motywowana, niesprawiedliwa i krzywdząca.  Ale nie bez znaczenia był także fakt, że Harris jest kompletnym zerem.  Nieudane zamachy i groteskowa nieudaczność agentów Secret Service, którzy odmówili wejścia na dach z lęku o swoje zdrowie i bezpieczeństwo, wzmocniły tylko jego popularność, jednak jej fundamentem pozostało powszechne przekonanie, że Trump jest ofiarą waszyngtońskiej klasy panującej. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

Przed kilku tygodniami Sonia Bellechasse przypomniała interesujący fragment z sążnistego listu Ryszarda Wragi do Józefa Mackiewicza [List 118, Józef Mackiewicz, Dzieła, tom 36].  Sonia pisała, że największe wrażenie wywarł na niej opis Wyprawy Kijowskiej.  Wraga formułuje, jej zdaniem, rewolucyjną tezę, iż „zajazdy na Wołyniu… rzezie pod Tulczynem” (które widział na własne oczy) są wielką plamą w stosunkach polsko -ukraińskich i, wedle Wragi, „Piłsudski doznał szoku, gdy dowiedział się o zbrodniach wojennych popełnionych przez polskich żołnierzy na Ukrainie i dlatego zaniechał swoich ambitnych planów konfederacyjnych…” Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu
Dariusz Rohnka


Gruziński ocean niedorzeczności

Najwyższy sowiet gruzińskiej socjalistycznej republiki sowieckiej powziął w czerwcu 1990 roku uchwałę delegalizującą sam siebie. Uczynił tak bezwiednie. Uchwała głosiła, że wszystkie akty prawne powstałe po obaleniu w 1921 roku Demokratycznej Republiki Gruzji, a więc także te konstytuujące gruziński sowiet, są bezprawne. Zgromadzeni, co im trzeba oddać, wspięli się na szczyt historycznej refleksji, dochodząc do trafnego wniosku o pozaprawnym charakterze sowieckiej rzeczywistości. W zrozumiałym zapamiętaniu przeoczyli jednakowoż, że sami są tej rzeczywistości częścią. Darować sobie powinni uchwalanie czegokolwiek i po cichu rozejść się do domów. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu
Dariusz Rohnka


Bolszewizm a komunizm

Nierzadko, przynajmniej na witrynie Wydawnictwa Podziemnego, panuje obyczaj wymiennego stosowania zapisanych w tytule terminów, traktowania ich jako słowa równoznaczne. Dzieje się tak nie bez przyczyny. Bo istotnie, trudno jest oddzielić jedno od drugiego. Są jak dwa chemiczne składniki doskonale absorbujące siebie wzajemnie. Takie przynajmniej, przez więcej niż stulecie, sprawiały wrażenie. Jakże omylne. W istocie oba te pojęcia nigdy nie były równorzędne. Komunizm, jako odpowiedzialny za teorię drastycznego modelowania świata, podległy był bolszewickiej praktyce totalnej destrukcji. Było tak na długo zanim idea centralnego sterowania demokracją wykiełkowała w głowie fanatyka rewolucji, Lenina. Już Marks, doskonale zdając sobie sprawę, że chorej ideologii komunizmu nie sposób wdrożyć i utrzymać z zastosowaniem samej tylko perswazji, nabył był bolszewickich manier, co wypominali mu współcześni towarzysze. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu
Dariusz Rohnka


Trump kontra Harris

Zamknąłem dzisiaj książkę Jamesa Burnhama o optymistycznym tytule The Coming Defeat of Communism. Niestety, wydaną nie całkiem świeżo, bo u progu lat 50. minionego wieku. W najoględniejszym skrócie zaleca się w niej nie żadne powstrzymywanie, ale walkę z komunizmem bez pardonu – rozwiązania pośrednie nie wchodzą zdaniem autora w rachubę. Z zasadniczego powodu: nie ma co liczyć, że wróg odpuści. Komunistów usatysfakcjonować może tylko ostateczne zwycięstwo; z perspektywy marksizmu-leninizmu, z dodatkiem Stalina, nieuchronne. Diagnoza w moim przekonaniu nie tylko zdecydowanie słuszna, ale także ponadczasowa. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

W tym cyklu, interesuje mnie w pierwszym rzędzie różnorodność losów i reakcji na niespodziewany koniec lata.  Jak zachowali się ci, którzy tak nagle znaleźli się w świecie na opak?  Spośród tych, co przetrwali, jedni szli do konspiry, a inni na kolaborację z nadchodzącym Stalinem, jak choćby przyjaciółka Józewskiego, Maria Dąbrowska.  A ci, którzy zdołali się wydostać, tułali się po świecie, jak Mackiewiczowie lub Melchior Wańkowicz, Michał Pawlikowski lub Stanisław Cat-Mackiewicz.  Spróbujmy więc prześledzić te zróżnicowane reakcje na tak nieoczekiwane zakończenie kanikuły. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

Gdy nacjonalistyczne wzajemne zacietrzewienia doszły do punktu wrzenia, słyszałem wielokrotnie: Teraz musisz rozstrzygnąć, czy chcesz zostać Polakiem, Litwinem, czy Białorusinem?! – Kto mi każe? – Dobro narodu, nacji, które od tej chwili staje się najwyższym nakazem! – Czy jest ono też wyższe ponad miłość do własnej ziemi, własnego pejzażu? A przypomnijmy, że pejzaże Wielkiego Księstwa Litewskiego były właśnie najpiękniejsze w bogactwie ich różnorodności.

Józef Mackiewicz odmawiał akceptacji rozdarcia jego ojczyzny.  Ku jego własnemu zdziwieniu, takie stanowisko stawiało go „na linii ognia” ze strony tych, którzy uzurpowali sobie prawo do wyrażania jedynie słusznej opinii.  Zależnie od punktu widzenia oskarżycieli, znalazł się poza nawiasem polskiego życia, jako „zdrajca sprawy narodowej” – dla przykładu: „wszelka działalność rozbijająca jedność narodową jest w tej chwili działalnością zdradziecką”, jak to pięknie określili oficerowie polscy internowani w Połądze – albo jako wróg postępu i „niepoprawny romantyk zamierzchłych czasów”.  Nie bał się oskarżeń o „romantyczną utopię”; wskazywał, iż „klasyczny przykład Szwajcarii, w której współżycie trzech narodów na równych prawach nie jest utopią, a raczej wzorem wzorowego państwa, dowodzi, że nie natura ludzka stoi tu na przeszkodzie”. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu
Dariusz Rohnka


Nasza wspólna sprawa

Odkładam tom 36 Dzieł Józefa Mackiewicza*) z przekonaniem, że czynię to tylko na chwilę. To arcydzieło sztuki edytorskiej oraz epistolarnej pospołu jest zbyt inspirujące, nadto przepełnione błyskami refleksji, dywagacji, hipotez, rzetelnej wiedzy, aby można było do niego, bez żalu i oczywistej straty, nazbyt długo nie wracać. Nie sposób wskazać wszystkich walorów tego dzieła, choćby w najdłuższym omówieniu. Słusznie napisał Michał Bąkowski: „Jest wiele ciekawych rzeczy w listach W[ragi], których nawet nie tknąłem, a chciałem.” Wobec niewyczerpanego bogactwa tomu to oczywista niemożebność. Nina Karsov dokonała niemożliwego, dystansując swoim edytorskim kunsztem wielkie instytucje badawcze. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

Wspomniałem w artykule o 36 tomie Dzieł, że korespondencja Ryszarda Wragi z Józefem Mackiewiczem, zasługuje na osobne omówienie.  Właściwie, to nie jest wymiana listów.  To jest eksplozja, którą zawdzięczamy głównie Wradze.

Niestety, zachował się tylko jeden list Mackiewicza do Wragi.  Ale za to Wraga, wedle jego własnych słów, „bazgrał, by tylko najszybciej napisać najwięcej”.  O Zwycięstwie prowokacji spieszył „napisać jednym tchem to wszystko co chciałbym o tej książce Panu powiedzieć zanim wrażenia ulegną retuszom i poprawkom «racjonalnym»”.  („Wraga bardzo oszczędnie stosował znaki przestankowe”, jak pisze redaktorka tomu.)  Zgodnie z zapowiedzią, Wraga pisze świeżo i emocjonalnie, ale jasno i do rzeczy.  Jego portrety osób są naszkicowane ostro i dosadnie, bez cackania się – i bez obawy, że zostanie ocenzurowany, co jest zaletą emigracyjnej epistolografii – przez co tym bardziej zachwycają.  Jego oceny mogą być nietrafne, opisy subiektywne, może nawet niekiedy mijają się z prawdą, ale są niezmiennie interesujące. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

Nikt moich rzeczy nie chce już więcej odnawiać.  Antykomunizm to dziś „rugatielnoje słowo”, też i na Zachodzie.  Można być tylko „poprawiaczem komunizmu”.

W powyższych słowach, Józef Mackiewicz miał oczywiście na myśli, że wszystkie jego książki są wyczerpane i nikt nie chce ich wznawiać.  Był styczeń roku 1980 i pisał do Borysa Kowerdy, wykonawcy zamachu na połprieda Wojkowa, w czerwcu 1927 roku w Warszawie.  Piotr Wojkow był przedstawicielem sowietów w Polsce, ale wcześniej uczestniczył (choć chyba nie bezpośrednio) w zabójstwie rodziny carskiej.  Wileńskie Słowo z oburzeniem zdawało sprawę z surowego werdyktu polskiego sądu, który skazał Kowerdę na dożywocie i ciężkie roboty, otaczając przedtem Wojkowa palisadą dyplomatycznej nietykalności.  Rok wcześniej, w Paryżu, Szmul Szwarcbard zamordował Symona Petlurę, a francuski sąd uniewinnił zabójcę.  Wedle Piotra Deriabina, Szwarcbard był agentem gpu.  Czasy były ciężkie dla antykomunistów od dawien dawna – sto lat temu, podobnie jak 45 lat temu, nie inaczej niż dzisiaj. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

I am thirsty, give me drink,
I am hungry, give me bread,
Wash my feet, set up the bed, I want to go to sleep;
Wake me early in the morning,
I must not be late, [or] my teacher will cane me.

Żyjemy w świecie absurdu. Ani pierwsi, ani (zapewne) ostatni. Ta pozycja nakłada na nas konieczność odnajdywania ekstraordynaryjnych sposobów wykaraskiwania się z irytujących opresji. Wszechobecne poczucie niemocy nie pomaga, a już na pewno – nie jest dobrym przewodnikiem. W pokorności swojej nie powinniśmy truchleć. To nic wielkiego. Mamy oczy by oglądać; umysł by odkrywać; moc by przezwyciężać zło (choć niejednemu siły może ubywa); byleby tylko nie łapać się utartych schematów. Nie damy rady my – zrobi to ktoś, kto przyjdzie po nas. Jeżeli mamy wiarę, nie zwątpimy. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

Darku drogi,

„Po co to?  Po co?”, że zaczerpnę ze skarbnicy żyjącego klasyka literatury podziemnej.  Najwyraźniej nie po to, by wchodzić w kolejną nużącą polemikę…  Mnie osobiście polemiki nie męczą, a jeśli kogoś nudzą, to jeszcze nie ma nakazu czytać.  Jest oczywiście możliwe, że już w najbliższej przyszłości zakażą nam odpowiadać w formie listu do przyjaciela, alibo nakażą czytać polemiki ad nauseam, ale żyjemy nadal w postrewolucyjnym liberalizmie, kiedy to po prostu rzadko kto wie o naszym istnieniu, więc razreszeno. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu
Dariusz Rohnka


Krucjata

Oto zakamieniały wstecznik, który nie rozumie „ducha czasu”,
„znaczenia rewizjonizmu” i „biegu koła historii”; który by chciał to koło za szprychy zatrzymać. – Byłaby słuszna może taka uwaga, gdyby w danym wypadku „duch czasu” oznaczał postęp. Ale twór Lenina nie jest postępem, tylko czarną plamą historii ludzkiej. Jego koło historii nie poszło naprzód, tylko wstecz. A to, co jest oczywistym Złem, tego się nie „rewiduje”, Zło się po prostu zwalcza…

Józef Mackiewicz, Zastanowienie nad szprychami historii, 1 maja 1959

Michał Bąkowski ma dar podnoszenia problemów, które nie tylko skłaniają do refleksji, ale także inspirują. Takimi walorami przesycony jest jego ostatni artykuł Kontrrewolucja czyli ucho igielne, w którym postanowił pochylić się nam problemem pierwszorzędnym, a mianowicie, które remedium stosowniejsze dla naszego zrewoltowanego świata: kontrrewolucja czy raczej reakcja. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

Oczekiwaliśmy światła, a oto ciemność,
jasnych promieni, a kroczymy w mrokach.
Jak niewidomi macamy ścianę
i jakby bez oczu idziemy po omacku.
Potykamy się w samo południe jak w nocy,
w pełni sił jesteśmy jakby umarli.

Prorok Izajasz

Zaduma nad sensem rewolucji doprowadziła mnie do rozważań nad istotą państwa, a wszystko po to, by zastanowić się nad kontrrewolucją, nad możliwością odwrócenia rewolucyjnego stanu rzeczy, który zapanował na świecie.  Rewolucyjne zmiany nie muszą wcale być gwałtowne, wystarczy, że są wywrotowe.  Skąpane we krwi przewroty idą w parze z powolnym stawianiem życia ludzkiego na głowie, burzeniem, obalaniem, przewracaniem.  Długotrwały marsz przez instytucje jest równie wywrotowy, co wieszanie biełoruczkich na przydrożnych drzewach albo Madame La Guillotine; „kwestionowanie definicji kobiety” czy małżeństwa, równie burzycielskie, jak zburzenie Bastylii lub zajęcie Pałacu Zimowego.  Kiedy rozpoczął się proces podminowania?  Darek Rohnka i Jacek Szczyrba nie zgadzają się ze mną, ale pozostaję przy swoim, że zaczątkiem złego było wrzenie Renesansu, wstrząsy i burze, które zaowocowały wspaniałością dzieł sztuki, przepychem i świetnością dworów, i obdarzyły ludzkość trwałymi dobrami, stały się także początkiem uwiądu. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu
Dariusz Rohnka


Ironia

Nos zakrzywiony starczy, by odnaleźć w Kiszocie Karola V-tego…

Zdaje się, że nie sposób stwierdzić z absolutną pewnością, czy szlachetny rycerz z La Manchy miał coś wspólnego z cesarską osobą (choć rzekomo sam Cervantes napisał traktat kojarzący ze sobą te dwie postacie, tyle że odnaleziony po trzydziestu latach od śmierci pisarza okazał się falsyfikatem). Karol zaś V-ty srogo karał czytelników opowieści rycerskich, ale nie wszystkich. W roku 1543 wydał dekret zabraniający nabywania i nawet czytania powieści rycerskich Hiszpanom, zamieszkałym w Ameryce. Miał nadto nosić się z zamiarem zupełnego wyrugowania tego gatunku utworów, ale bez efektu, bo… publiczną jakoby tajemnicą było, że w zaciszu własnej biblioteki onże sam rozkoszuje się „Don Belianisem de Grecia, może najbzdurniejszym z bzdurnych tych utworów” – jak pisał znawca przedmiotu, poznański profesor Michał Sobeski, a który podzielał w tym względzie estetyczne poglądy Edmunda Burke’a: Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu
Michał Bąkowski


Mag w transie i Sokrates

Drogi Darku,

Bardzo mnie uradowała konkluzja Twej niedawnej polemiki pt. Bolszewizm logicznym zakończeniem?  Cieszę się, że nie chcesz popadać w fatalizm.  Fatalizm, to szatańska sztuczka, determinizm, Diderot i inne oświeceniowe swołocze.  Co ważniejsze, dostrzegłeś także, iż niezbadane są wyroki Boże, więc co jest niewyobrażalne dla nas, nie jest niemożliwe dla Pana.  Chwała bądź Bogu w wysokości, a ludziom pokój na niskości. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

Usuń to, co nadprzyrodzone, a pozostanie to, co nienaturalne.
G. K. Chesterton

Autentyczne państwo tworzy warunki do rozwoju ludzkiej osoby – zapisał jakże trafnie w swoim ostatnim artykule Michał Bąkowski. Dlaczego jednak, począwszy od wieków średnich, poprzez Renesans, Oświecenie, rewolucję francuską, bolszewicki przewrót, obecny z nami od stulecia prebolszewizm, to „autentyczne państwo” zostało, rozmyślnie lub nieopacznie, unicestwione. Z jakiego powodu przekreślono dorobek wcześniejszej aktywności ludzkiej: od epoki kamienia łupanego począwszy na bynajmniej nie ciemnych (jak usiłuje się wmawiać nie tylko dzieciom w podstawówce) wiekach średnich skończywszy? Odpowiedź tkwi w fundamentalnej przemianie: w zastąpieniu cywilizacji sacrum cywilizacją profanum. Jak słusznie podkreśla autor …tragicznego regresu problem nie sprowadza się do eliminacji religii z życia publicznego, ale do sekularyzacji instytucji, eliminacji pierwiastka nadprzyrodzonego ładu, obecnego we wszystkich dotychczasowych cywilizacjach, także w epokach prehistorii. Bez wierzeń, obrzędowości, związanych z nimi zachowań kulturowych, nie istniała dotąd żadna ludzka społeczność, od form pierwotnych organizacji plemiennych po największe imperia. Religia sankcjonowała standardy zachowań, pomagała kodyfikować prawo, wprowadzała człowieka w inny wymiar egzystencji, była także spoiwem łączącym ludzi we wspólnoty, stabilizującym byt państwa. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

Debaty na temat państwa trwają nieprzerwanie od tysiącleci.  Wskazuje się zazwyczaj na Platona jako inicjatora refleksji nad państwem, ale wcześniejsi od niego, helleńscy mędrcy-prawodawcy zajmowali się problemem w praktyce.  Nie inaczej zapewne było pośród chaldejskich i egipskich kapłanów, perskich magów, celtyckich druidów i hinduskich braminów.  W społeczeństwach prymitywnych, ludzie roztropni i przenikliwi zajmowali najwyższe pozycje, i to wokół nich zrodziły się struktury religijne, sądownicze i przywódcze, które z czasem przerodziły się w to, co dziś nazywamy państwem. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

Będziecie się śmiać… tak! będziecie się śmiać.
A przecież to ze mnie strzęp, to z ludzkiej duszy strzęp!
Mandragora

Twórczość literacka Jacka Szczyrby charakteryzuje się przypadłością szczególną: mimowolnym (tak jedynie przypuszczam) nawiązaniem do… przyszłych wydarzeń. Nie jest to profetyzm w ścisłym znaczeniu terminu. Szczyrba nie przewiduje, a jedynie podrzuca swoim piórem gorący pojutrze kartofel. W Punkcie Langrange’a wygrzebał z odmętów niepamięci i przywrócił do życia organizację zwaną Solidarność Walcząca, każąc jej członkom brać aktywny udział w zwalczaniu fatalnych okrągłostołowych konsekwencji. Karty książki ledwie wyszły spod drukarskiej prasy, a już do pierwszych skrzypiec w orkiestrze niby-Polski dorwał się potomek założyciela rzeczonej organizacji, parabolszewik Morawiecki. Minęło szybko kilka krótkich lat i w swojej kolejnej powieści Czerwoni na szóstej! wywołać raczył Szczyrba temat lotnictwa wojennego, tej dziedziny taktyczno-strategicznej, która w największej mierze zdaje się odzierać z wiarygodności ewokowany obraz ukrainnej wojny. Wiele argumentów przemawia za mistyfikacyjnym charakterem zmagań – rzekoma nieudaczność Kremla w powietrzu przede wszystkim. Ale dopiero Czworo pancernych w najwyższym stopniu objawia tę niezwykłą umiejętność Szczyrby. Nie będę wchodził w szczegóły narracji, w charakterystykę bohaterów. Jacek Szczyrba wywołał z lasu watahę problemów i na nich postaram się skupić uwagę. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

W toku dyskusji nad artykułem pt. „Benito Cereno i dylemat suwerena” wyłoniły się problemy, które domagają się bardziej zdyscyplinowanej analizy.  Są to pytania o istotę władzy i istotę państwa, o naturę rewolucji i kontrrewolucji oraz o życie pod wrogim, rewolucyjnym reżymem.  Pozwolę sobie rozpocząć rozważania niejako od środka, tj. od rewolucji, wydaje mi się bowiem, że przemyślenie tego fenomenu ułatwić może zrozumienie problemu władzy, a w najgorszym razie, rzuci światło na ciernistą kwestię państwa, co z kolei może doprowadzić nas do niespodziewanych konkluzji w sprawie kontrrewolucji. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu
Jacek Szczyrba


Czworo pancernych

W niedalekiej przyszłości.

Zabłocony, chrzęszczący gąsienicami Abrams ryknął turbiną, podpełzł jeszcze kawałeczek zrobił zwrot na zblokowanych prawych kołach, klęknął na zwieszeniu i znieruchomiał, wskazując lufą niebo. Nad poligonem w Biedrusku wschodził nowy dzień. Porastające teren drzewa przyglądały się pozornie obojętnie, temu przedstawieniu. Najstarsze z nich wspominały wiele innych maszyn bojowych przewalających się przez te i okoliczne ziemie. Z obfitości ich typów przywoływały swojskiego 7TP, jak również kaleczącą pamięć nazwę, Panzerkampfwagen I. A potem kolejne numery, aż do V i VI, dla obłaskawienia w oczach swoich właścicieli, a dla zdeprymowania wrogów, nazywanych imionami wielkich kotów. W szumie liści słyszało się szept wspominający pochód całej tej skrzypiącej, dymiącej i warczącej menażerii na wschód. Kiedy chwilę później te dumne niegdyś drapieżniki uchodziły z podkulonymi ogonami z powrotem na zachód, deptały im po piętach prymitywne, lekkie i dzięki ukradzionemu zawieszeniu Christiego, szybkie gady pancerne, których nazwa jest zbyt dobrze znana, żeby ją tu znowu przytaczać. Kiedy opadł kurz po tych wyścigach i zapadła złowroga cisza, dało się wtedy, gdzieniegdzie, słyszeć tęskne głosy wzywające jeszcze inne maszyny. Mniejsze, niż te widywane tutaj, o obłym pancerzu, nazwane na cześć generała, który pokonał onegdaj Roberta E. Lee, stanęły jednak daleko, na linii Łaby i nie chciały ruszyć dalej. A zatem, już niebawem, ziemie, po których nie przejechały, z nadzieją oczekiwane Shermany, zostały przeorane przez mniej eleganckie maszyny. Ich dominacja trwała tak długo, że, wydawało się, zostaną już po kres dni integralną częścią krajobrazu w tym miejscu Europy. A jednak, niebywałe, po czasie długim, jak odcinki 17 mgnień wiosny, na tych terenach znów pojawiły się dzikie, pancerne koty, całkiem oswojone, przyjazne nieledwie, o mało co ekologiczne. Złośliwi mówili, że 2A7, to ostania wersja spalinowa, że następna będzie już na baterie, a strzelać będą amunicją przyjazną środowisku. Ale Leopardy, to nie jedyne dziwo tych nowych czasów. Oto pojawił się jeszcze jeden gatunek, który wspólnie z dzikim kotem, wypierał właśnie niemodne Twarde i jeszcze starsze T-72. Czołg noszący imię kolejnego generała, tym razem tego, który przegrał wojnę w Wietnamie, był, według ludzi znających się na rzeczy, ukoronowaniem, szczytem myśli technicznej w dziedzinie broni pancernej. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

Równo 500 lat temu, bo AD 1524, pisał swoją Diatrybę albo rozprawę o wolnej woli ojciec irenizmu Erazm z Rotterdamu. Był w ówczesnym czasie teologiem szczególnym, bo umiejscowionym na intelektualnym pograniczu, pomiędzy dwoma ścierającymi się ostro prądami: reformacją i kontrą na jej herezje. Rozprawę pisał na stałe osiadłszy w możliwie bezpiecznej Bazylei, która dawała konieczny dla pracy twórczej spokój. Nie był tam nadmiernie nagabywany przez protoplastów współczesnych nam bolszewików, stronników Lutra z jednej, ani też przez przedstawicieli Stolicy Piotrowej z drugiej strony. Na traktat humanisty Luter odpowiedział pogardą przemieszaną z furią, zestawiając pismo Erazma ze śmieciami i gnojem, noszonymi w złotych i srebrnych naczyniach. Jego odpowiedź była szyderstwem, zarzucającym oponentowi niejasność i tępotę. Wolny wybór jest w rzeczywistości fikcją – grzmiał – redukując istotę ludzką do roli bezwolnego automatu. Znalazł, i wciąż znajduje, licznych słuchaczy i naśladowców. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

Flights of troubled grey fowl, kith and kin with flights of troubled grey vapours among which they were mixed, skimmed low and fitfully over the waters, as swallows over meadows before storms. Shadows present, foreshadowing deeper shadows to come.
Herman Melville, Benito Cereno

Kapitan jest dyktatorem na statku, zwłaszcza na pokładzie żaglowca, zdanego bez reszty na wiedzę i umiejętności dowódcy, w przeciwieństwie do współczesnych nam bezdusznych skorup pozbawionych charakteru, prących naprzód na automatycznym pilocie, obojętne z której strony wiatr dmucha.  „Pierwszy po Bogu”, nazywa się pozycję kapitana, choć nie w języku angielskim, najściślej przecież związanym z marynistycznymi tradycjami.  Kapitan jest dyktatorem, od którego wyroków na morzu nie ma żadnego ziemskiego odwołania.  Marlow przytacza osobliwe pytanie rzucone w retorycznym impecie przez jakiegoś rozbisurmanionego bosmana: „co sprawia, że kapitan nie robi piekła na statku?”  Coś działa jako hamulec i inspiracja jednocześnie.  Kapitan ma wprawdzie absolutną władzę na statku, ale poddany jest wyższej moralności.  I w tym sensie, kapitan żaglowca jest idealnym modelem suwerena. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

Żeby się przyjrzeć największemu kapitałowi Ukrainy, „najważniejszemu atutowi w walce z agresją Rosji”, wziąłem do ręki hagiografię.  Przeczytałem książkę Wojciecha Rogacina, pt. Zełenski. Biografia (Warszawa 2022).  Właściwie, nie mam racji, to nie jest żywot świętego wedle dostojnych średniowiecznych wzorów, to jest żywot gieroja sowieckowo sojuza, biografia bohatera pozytywnego.  Mały Wowa z Krzywego Rogu był urodzonym przywódcą.  Już w szkole nauczył się, by stawiać czoła prześladowcom i tak mu zostało na całe życie; odtąd walczy z łobuzami i pokłada zaufanie tylko w kolektywie.  Ale wśród tej powodzi bełkotu są perełki.  Oto młody Zełenski przyznaje, że „jak zarobi większe pieniądze, to w niewyjaśniony sposób gdzieś zostawi połowę, a za drugą nakupi prezentów”.  Ot, szczodry Wowa!  Zostawi miliony dolarów na sekretnym koncie w Panamie, a za resztę nakupi prezentów – apartamencik w Londongradzie, willa na Cyprze.  Tylko dla kogo ta hojność? Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

W styczniu 2013 generał Gierasimow wygłosił mowę na temat „nielinearnego konfliktu”.  Argumentował, że w XXI wieku widzimy zacieranie granic między wojną i pokojem.  Wojny nie są deklarowane, a raz rozpoczęte, rozwijają się według niespodziewanych wzorów.  Stabilne państwo w ciągu kilku dni może się stoczyć w chaos humanitarnej katastrofy lub wojny domowej.  Wojna nie jest więc rozprawą wrogich formacji, stojących twarzą w twarz na polu bitwy, ale jest w rękach służb specjalnych, piątej kolumny i „działań informacyjnych”.  Obserwatorzy odnieśli jego słowa do sytuacji w Osetii i Abchazji, ale lepiej odpowiadały one nadchodzącej wojnie w Ukrainie, twierdzą autorzy książki pt. Conflict. The Evolution of Warfare from 1945 to Ukraine, generał David Petraeus i Andrew Roberts (Konflikt. Ewolucja działań wojennych od 1945 do Ukrainy, Londyn 2023).  Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu



Language

Książki Wydawnictwa Podziemnego:


Zamów tutaj.

Jacek Szczyrba

Czerwoni na szóstej!.

Jacek Szczyrba

Punkt Langrange`a. Powieść.

H
1946. Powieść.