III Ankieta Wydawnictwa Podziemnego

Dziecko w szkole uczy się fałszowanej historii od Piasta do równie sfałszowanego Września i dowie się, że obrońcą Warszawy był nie jakiś tam Starzyński, ale komunista Buczek, który wyłamał kraty „polskiego faszystowskiego” więzienia, by na czele ludu stolicy stanąć do walki z najeźdźcą. – Tak w roku 1952 Barbara Toporska opisywała ówczesny etap bolszewizacji Polski.

Przyjmijmy, na potrzeby niniejszej ankiety, że był to opis pierwszego etapu bolszewizacji, klasycznego w swoim prostolinijnym zakłamaniu. Kolejny etap nastąpił szybko, zaledwie kilka lat później, gdy – posługując się przykładem przytoczonym przez Barbarę Toporską – w kontekście obrony Warszawy wymieniano już nie tylko komunistę Buczka, ale także prezydenta Starzyńskiego (i to z największymi, bolszewickimi honorami). Przyszedł w końcu także moment, gdy komunista Buczek albo znikł z kart historii, albo też przestał być przedstawiany w najlepszym świetle – jeszcze jeden, mocno odmieniony okres.

Mamy tu zatem dynamiczne zjawisko bolszewizmu i szereg nasuwających się pytań. Ograniczmy się do najistotniejszych, opartych na tezie, że powyższe trzy etapy bolszewizacji rzeczywiście miały i mają miejsce:

1. Wedle „realistycznej” interpretacji historii najnowszej utarło się sądzić, że owe trzy etapy bolszewickiej strategii są w rzeczywistości nacechowane nieustającym oddawaniem politycznego pola przez bolszewików. Zgodnie z taką wykładnią, historię bolszewizmu można podzielić na zasadnicze okresy: klasyczny, ewoluujący, upadły. Na czym polega błąd takiego rozumowania?

2. Jak rozumieć kolejno następujące po sobie okresy? Jako etapy bolszewizacji? Jako zmiany wynikające z przyjętej strategii, czy ze zmiennej sytuacji ideowej i politycznej, czy może trzeba wziąć pod uwagę inne jeszcze, niewymienione tu czynniki?

3. Trzy etapy i co dalej? Czy trzecia faza spełnia wszystkie ideowe cele bolszewizmu, czy wręcz przeciwnie – jest od realizacji tych celów odległa? Czy należy spodziewać się powrotu do któregoś z wcześniejszych etapów, a może spektakularnego etapu czwartego lub kolejnych?

Zapraszamy do udziału w naszej Ankiecie.

II Ankieta Wydawnictwa Podziemnego

Dorobek pisarzy i publicystów mierzy się nie tyle ilością zapisanych arkuszy papieru, wielkością osiąganych nakładów, popularnością wśród współczesnych czy potomnych, poklaskiem i zaszczytami, doznawanymi za życia, ale wpływem jaki wywierali lub wywierają na życie i myślenie swoich czytelników. Wydaje się, że twórczość Józefa Mackiewicza, jak żadna inna, nadaje się do uzasadnienia powyższego stwierdzenia. Stąd pomysł, aby kolejną ankietę Wydawnictwa poświęcić zagadnieniu wpływu i znaczenia twórczości tego pisarza.

Chcielibyśmy zadać Państwu następujące pytania:

1. W jakich okolicznościach zetknął się Pan/Pani po raz pierwszy z Józefem Mackiewiczem?
Jakie były Pana/Pani refleksje związane z lekturą książek Mackiewicza?

2. Czy w ocenie Pana/Pani twórczość publicystyczna i literacka Józefa Mackiewicza miały realny wpływ na myślenie i poczynania jemu współczesnych? Jeśli tak, w jakim kontekście, w jakim okresie?

3. Czy formułowane przez Mackiewicza poglądy okazują się przydatne w zestawieniu z rzeczywistością polityczną nam współczesną, czy też wypada uznać go za pisarza historycznego, w którego przesłaniu trudno doszukać się aktualnego wydźwięku?

Serdecznie zapraszamy Państwa do udziału.

Ankieta Wydawnictwa Podziemnego

1. W tak zwanej obiegowej opinii egzystuje pogląd, że w 1989 roku w Polsce zainicjowany został historyczny przewrót polityczny, którego skutki miały zadecydować o nowym kształcie sytuacji globalnej. Jest wiele dowodów na to, że nie tylko w prlu, ale także innych krajach bloku komunistycznego, ta rzekomo antykomunistyczna rewolta była dziełem sowieckich służb specjalnych i służyła długofalowym celom pierestrojki. W przypadku prlu następstwa tajnego porozumienia zawartego pomiędzy komunistyczną władzą, koncesjonowaną opozycją oraz hierarchią kościelną, trwają nieprzerwanie do dziś. Jaka jest Pana ocena skutków rewolucji w Europie Wschodniej? Czy uprawniony jest pogląd, że w wyniku ówczesnych wydarzeń oraz ich następstw, wschodnia część Europy wywalczyła wolność?

2. Nie sposób w tym kontekście pominąć incydentu, który miał miejsce w sierpniu 1991 roku w Moskwie. Czy, biorąc pod uwagę ówczesne wydarzenia, kolejne rządy Jelcyna i Putina można nazwać polityczną kontynuacją sowieckiego bolszewizmu, czy należy raczej mówić o procesie demokratyzacji? W jaki sposób zmiany w Sowietach wpływają na ocenę współczesnej polityki międzynarodowej?

3. Czy wobec rewolucyjnych nastrojów panujących obecnie na kontynencie południowoamerykańskim należy mówić o zjawisku odradzania się ideologii marksistowskiej, czy jest to raczej rozwój i kontynuacja starych trendów, od dziesięcioleci obecnych na tym kontynencie? Czy mamy do czynienia z realizacją starej idei konwergencji, łączenia dwóch zantagonizowanych systemów, kapitalizmu i socjalizmu, w jeden nowy model funkcjonowania państwa i społeczeństwa, czy może ze zjawiskiem o zupełnie odmiennym charakterze?

4. Jakie będą konsekwencje rozwoju gospodarczego i wojskowego komunistycznych Chin?

5. Już wkrótce będzie miała miejsce 90 rocznica rewolucji bolszewickiej w Rosji. Niezależnie od oceny wpływu tamtych wydarzeń na losy świata w XX wieku, funkcjonują przynajmniej dwa przeciwstawne poglądy na temat idei bolszewickiej, jej teraźniejszości i przyszłości. Pierwszy z nich, zdecydowanie bardziej rozpowszechniony, stwierdza, że komunizm to przeżytek, zepchnięty do lamusa historii. Drugi stara się udowodnić, że rola komunizmu jako ideologii i jako praktyki politycznej jeszcze się nie zakończyła. Który z tych poglądów jest bardziej uprawniony?

6. Najwybitniejszy polski antykomunista, Józef Mackiewicz, pisał w 1962 roku:

Wielka jest zdolność rezygnacji i przystosowania do warunków, właściwa naturze ludzkiej. Ale żaden realizm nie powinien pozbawiać ludzi poczucia wyobraźni, gdyż przestanie być realizmem. Porównanie zaś obyczajów świata z roku 1912 z obyczajami dziś, daje nam dopiero niejaką możność, choć oczywiście nie w zarysach konkretnych, wyobrazić sobie do jakiego układu rzeczy ludzie będą mogli być jeszcze zmuszeni 'rozsądnie' się przystosować, w roku 2012!

Jaki jest Pana punkt widzenia na tak postawioną kwestię? Jaki kształt przybierze świat w roku 2012?



Oczekiwaliśmy światła, a oto ciemność,
jasnych promieni, a kroczymy w mrokach.
Jak niewidomi macamy ścianę
i jakby bez oczu idziemy po omacku.
Potykamy się w samo południe jak w nocy,
w pełni sił jesteśmy jakby umarli.

Prorok Izajasz

Zaduma nad sensem rewolucji doprowadziła mnie do rozważań nad istotą państwa, a wszystko po to, by zastanowić się nad kontrrewolucją, nad możliwością odwrócenia rewolucyjnego stanu rzeczy, który zapanował na świecie.  Rewolucyjne zmiany nie muszą wcale być gwałtowne, wystarczy, że są wywrotowe.  Skąpane we krwi przewroty idą w parze z powolnym stawianiem życia ludzkiego na głowie, burzeniem, obalaniem, przewracaniem.  Długotrwały marsz przez instytucje jest równie wywrotowy, co wieszanie biełoruczkich na przydrożnych drzewach albo Madame La Guillotine; „kwestionowanie definicji kobiety” czy małżeństwa, równie burzycielskie, jak zburzenie Bastylii lub zajęcie Pałacu Zimowego.  Kiedy rozpoczął się proces podminowania?  Darek Rohnka i Jacek Szczyrba nie zgadzają się ze mną, ale pozostaję przy swoim, że zaczątkiem złego było wrzenie Renesansu, wstrząsy i burze, które zaowocowały wspaniałością dzieł sztuki, przepychem i świetnością dworów, i obdarzyły ludzkość trwałymi dobrami, stały się także początkiem uwiądu. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu
Dariusz Rohnka


Ironia

Nos zakrzywiony starczy, by odnaleźć w Kiszocie Karola V-tego…

Zdaje się, że nie sposób stwierdzić z absolutną pewnością, czy szlachetny rycerz z La Manchy miał coś wspólnego z cesarską osobą (choć rzekomo sam Cervantes napisał traktat kojarzący ze sobą te dwie postacie, tyle że odnaleziony po trzydziestu latach od śmierci pisarza okazał się falsyfikatem). Karol zaś V-ty srogo karał czytelników opowieści rycerskich, ale nie wszystkich. W roku 1543 wydał dekret zabraniający nabywania i nawet czytania powieści rycerskich Hiszpanom, zamieszkałym w Ameryce. Miał nadto nosić się z zamiarem zupełnego wyrugowania tego gatunku utworów, ale bez efektu, bo… publiczną jakoby tajemnicą było, że w zaciszu własnej biblioteki onże sam rozkoszuje się „Don Belianisem de Grecia, może najbzdurniejszym z bzdurnych tych utworów” – jak pisał znawca przedmiotu, poznański profesor Michał Sobeski, a który podzielał w tym względzie estetyczne poglądy Edmunda Burke’a: Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu
Michał Bąkowski


Mag w transie i Sokrates

Drogi Darku,

Bardzo mnie uradowała konkluzja Twej niedawnej polemiki pt. Bolszewizm logicznym zakończeniem?  Cieszę się, że nie chcesz popadać w fatalizm.  Fatalizm, to szatańska sztuczka, determinizm, Diderot i inne oświeceniowe swołocze.  Co ważniejsze, dostrzegłeś także, iż niezbadane są wyroki Boże, więc co jest niewyobrażalne dla nas, nie jest niemożliwe dla Pana.  Chwała bądź Bogu w wysokości, a ludziom pokój na niskości. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

Usuń to, co nadprzyrodzone, a pozostanie to, co nienaturalne.
G. K. Chesterton

Autentyczne państwo tworzy warunki do rozwoju ludzkiej osoby – zapisał jakże trafnie w swoim ostatnim artykule Michał Bąkowski. Dlaczego jednak, począwszy od wieków średnich, poprzez Renesans, Oświecenie, rewolucję francuską, bolszewicki przewrót, obecny z nami od stulecia prebolszewizm, to „autentyczne państwo” zostało, rozmyślnie lub nieopacznie, unicestwione. Z jakiego powodu przekreślono dorobek wcześniejszej aktywności ludzkiej: od epoki kamienia łupanego począwszy na bynajmniej nie ciemnych (jak usiłuje się wmawiać nie tylko dzieciom w podstawówce) wiekach średnich skończywszy? Odpowiedź tkwi w fundamentalnej przemianie: w zastąpieniu cywilizacji sacrum cywilizacją profanum. Jak słusznie podkreśla autor …tragicznego regresu problem nie sprowadza się do eliminacji religii z życia publicznego, ale do sekularyzacji instytucji, eliminacji pierwiastka nadprzyrodzonego ładu, obecnego we wszystkich dotychczasowych cywilizacjach, także w epokach prehistorii. Bez wierzeń, obrzędowości, związanych z nimi zachowań kulturowych, nie istniała dotąd żadna ludzka społeczność, od form pierwotnych organizacji plemiennych po największe imperia. Religia sankcjonowała standardy zachowań, pomagała kodyfikować prawo, wprowadzała człowieka w inny wymiar egzystencji, była także spoiwem łączącym ludzi we wspólnoty, stabilizującym byt państwa. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

Debaty na temat państwa trwają nieprzerwanie od tysiącleci.  Wskazuje się zazwyczaj na Platona jako inicjatora refleksji nad państwem, ale wcześniejsi od niego, helleńscy mędrcy-prawodawcy zajmowali się problemem w praktyce.  Nie inaczej zapewne było pośród chaldejskich i egipskich kapłanów, perskich magów, celtyckich druidów i hinduskich braminów.  W społeczeństwach prymitywnych, ludzie roztropni i przenikliwi zajmowali najwyższe pozycje, i to wokół nich zrodziły się struktury religijne, sądownicze i przywódcze, które z czasem przerodziły się w to, co dziś nazywamy państwem. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

Będziecie się śmiać… tak! będziecie się śmiać.
A przecież to ze mnie strzęp, to z ludzkiej duszy strzęp!
Mandragora

Twórczość literacka Jacka Szczyrby charakteryzuje się przypadłością szczególną: mimowolnym (tak jedynie przypuszczam) nawiązaniem do… przyszłych wydarzeń. Nie jest to profetyzm w ścisłym znaczeniu terminu. Szczyrba nie przewiduje, a jedynie podrzuca swoim piórem gorący pojutrze kartofel. W Punkcie Langrange’a wygrzebał z odmętów niepamięci i przywrócił do życia organizację zwaną Solidarność Walcząca, każąc jej członkom brać aktywny udział w zwalczaniu fatalnych okrągłostołowych konsekwencji. Karty książki ledwie wyszły spod drukarskiej prasy, a już do pierwszych skrzypiec w orkiestrze niby-Polski dorwał się potomek założyciela rzeczonej organizacji, parabolszewik Morawiecki. Minęło szybko kilka krótkich lat i w swojej kolejnej powieści Czerwoni na szóstej! wywołać raczył Szczyrba temat lotnictwa wojennego, tej dziedziny taktyczno-strategicznej, która w największej mierze zdaje się odzierać z wiarygodności ewokowany obraz ukrainnej wojny. Wiele argumentów przemawia za mistyfikacyjnym charakterem zmagań – rzekoma nieudaczność Kremla w powietrzu przede wszystkim. Ale dopiero Czworo pancernych w najwyższym stopniu objawia tę niezwykłą umiejętność Szczyrby. Nie będę wchodził w szczegóły narracji, w charakterystykę bohaterów. Jacek Szczyrba wywołał z lasu watahę problemów i na nich postaram się skupić uwagę. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

W toku dyskusji nad artykułem pt. „Benito Cereno i dylemat suwerena” wyłoniły się problemy, które domagają się bardziej zdyscyplinowanej analizy.  Są to pytania o istotę władzy i istotę państwa, o naturę rewolucji i kontrrewolucji oraz o życie pod wrogim, rewolucyjnym reżymem.  Pozwolę sobie rozpocząć rozważania niejako od środka, tj. od rewolucji, wydaje mi się bowiem, że przemyślenie tego fenomenu ułatwić może zrozumienie problemu władzy, a w najgorszym razie, rzuci światło na ciernistą kwestię państwa, co z kolei może doprowadzić nas do niespodziewanych konkluzji w sprawie kontrrewolucji. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu
Jacek Szczyrba


Czworo pancernych

W niedalekiej przyszłości.

Zabłocony, chrzęszczący gąsienicami Abrams ryknął turbiną, podpełzł jeszcze kawałeczek zrobił zwrot na zblokowanych prawych kołach, klęknął na zwieszeniu i znieruchomiał, wskazując lufą niebo. Nad poligonem w Biedrusku wschodził nowy dzień. Porastające teren drzewa przyglądały się pozornie obojętnie, temu przedstawieniu. Najstarsze z nich wspominały wiele innych maszyn bojowych przewalających się przez te i okoliczne ziemie. Z obfitości ich typów przywoływały swojskiego 7TP, jak również kaleczącą pamięć nazwę, Panzerkampfwagen I. A potem kolejne numery, aż do V i VI, dla obłaskawienia w oczach swoich właścicieli, a dla zdeprymowania wrogów, nazywanych imionami wielkich kotów. W szumie liści słyszało się szept wspominający pochód całej tej skrzypiącej, dymiącej i warczącej menażerii na wschód. Kiedy chwilę później te dumne niegdyś drapieżniki uchodziły z podkulonymi ogonami z powrotem na zachód, deptały im po piętach prymitywne, lekkie i dzięki ukradzionemu zawieszeniu Christiego, szybkie gady pancerne, których nazwa jest zbyt dobrze znana, żeby ją tu znowu przytaczać. Kiedy opadł kurz po tych wyścigach i zapadła złowroga cisza, dało się wtedy, gdzieniegdzie, słyszeć tęskne głosy wzywające jeszcze inne maszyny. Mniejsze, niż te widywane tutaj, o obłym pancerzu, nazwane na cześć generała, który pokonał onegdaj Roberta E. Lee, stanęły jednak daleko, na linii Łaby i nie chciały ruszyć dalej. A zatem, już niebawem, ziemie, po których nie przejechały, z nadzieją oczekiwane Shermany, zostały przeorane przez mniej eleganckie maszyny. Ich dominacja trwała tak długo, że, wydawało się, zostaną już po kres dni integralną częścią krajobrazu w tym miejscu Europy. A jednak, niebywałe, po czasie długim, jak odcinki 17 mgnień wiosny, na tych terenach znów pojawiły się dzikie, pancerne koty, całkiem oswojone, przyjazne nieledwie, o mało co ekologiczne. Złośliwi mówili, że 2A7, to ostania wersja spalinowa, że następna będzie już na baterie, a strzelać będą amunicją przyjazną środowisku. Ale Leopardy, to nie jedyne dziwo tych nowych czasów. Oto pojawił się jeszcze jeden gatunek, który wspólnie z dzikim kotem, wypierał właśnie niemodne Twarde i jeszcze starsze T-72. Czołg noszący imię kolejnego generała, tym razem tego, który przegrał wojnę w Wietnamie, był, według ludzi znających się na rzeczy, ukoronowaniem, szczytem myśli technicznej w dziedzinie broni pancernej. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

Równo 500 lat temu, bo AD 1524, pisał swoją Diatrybę albo rozprawę o wolnej woli ojciec irenizmu Erazm z Rotterdamu. Był w ówczesnym czasie teologiem szczególnym, bo umiejscowionym na intelektualnym pograniczu, pomiędzy dwoma ścierającymi się ostro prądami: reformacją i kontrą na jej herezje. Rozprawę pisał na stałe osiadłszy w możliwie bezpiecznej Bazylei, która dawała konieczny dla pracy twórczej spokój. Nie był tam nadmiernie nagabywany przez protoplastów współczesnych nam bolszewików, stronników Lutra z jednej, ani też przez przedstawicieli Stolicy Piotrowej z drugiej strony. Na traktat humanisty Luter odpowiedział pogardą przemieszaną z furią, zestawiając pismo Erazma ze śmieciami i gnojem, noszonymi w złotych i srebrnych naczyniach. Jego odpowiedź była szyderstwem, zarzucającym oponentowi niejasność i tępotę. Wolny wybór jest w rzeczywistości fikcją – grzmiał – redukując istotę ludzką do roli bezwolnego automatu. Znalazł, i wciąż znajduje, licznych słuchaczy i naśladowców. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

Flights of troubled grey fowl, kith and kin with flights of troubled grey vapours among which they were mixed, skimmed low and fitfully over the waters, as swallows over meadows before storms. Shadows present, foreshadowing deeper shadows to come.
Herman Melville, Benito Cereno

Kapitan jest dyktatorem na statku, zwłaszcza na pokładzie żaglowca, zdanego bez reszty na wiedzę i umiejętności dowódcy, w przeciwieństwie do współczesnych nam bezdusznych skorup pozbawionych charakteru, prących naprzód na automatycznym pilocie, obojętne z której strony wiatr dmucha.  „Pierwszy po Bogu”, nazywa się pozycję kapitana, choć nie w języku angielskim, najściślej przecież związanym z marynistycznymi tradycjami.  Kapitan jest dyktatorem, od którego wyroków na morzu nie ma żadnego ziemskiego odwołania.  Marlow przytacza osobliwe pytanie rzucone w retorycznym impecie przez jakiegoś rozbisurmanionego bosmana: „co sprawia, że kapitan nie robi piekła na statku?”  Coś działa jako hamulec i inspiracja jednocześnie.  Kapitan ma wprawdzie absolutną władzę na statku, ale poddany jest wyższej moralności.  I w tym sensie, kapitan żaglowca jest idealnym modelem suwerena. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

Żeby się przyjrzeć największemu kapitałowi Ukrainy, „najważniejszemu atutowi w walce z agresją Rosji”, wziąłem do ręki hagiografię.  Przeczytałem książkę Wojciecha Rogacina, pt. Zełenski. Biografia (Warszawa 2022).  Właściwie, nie mam racji, to nie jest żywot świętego wedle dostojnych średniowiecznych wzorów, to jest żywot gieroja sowieckowo sojuza, biografia bohatera pozytywnego.  Mały Wowa z Krzywego Rogu był urodzonym przywódcą.  Już w szkole nauczył się, by stawiać czoła prześladowcom i tak mu zostało na całe życie; odtąd walczy z łobuzami i pokłada zaufanie tylko w kolektywie.  Ale wśród tej powodzi bełkotu są perełki.  Oto młody Zełenski przyznaje, że „jak zarobi większe pieniądze, to w niewyjaśniony sposób gdzieś zostawi połowę, a za drugą nakupi prezentów”.  Ot, szczodry Wowa!  Zostawi miliony dolarów na sekretnym koncie w Panamie, a za resztę nakupi prezentów – apartamencik w Londongradzie, willa na Cyprze.  Tylko dla kogo ta hojność? Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

W styczniu 2013 generał Gierasimow wygłosił mowę na temat „nielinearnego konfliktu”.  Argumentował, że w XXI wieku widzimy zacieranie granic między wojną i pokojem.  Wojny nie są deklarowane, a raz rozpoczęte, rozwijają się według niespodziewanych wzorów.  Stabilne państwo w ciągu kilku dni może się stoczyć w chaos humanitarnej katastrofy lub wojny domowej.  Wojna nie jest więc rozprawą wrogich formacji, stojących twarzą w twarz na polu bitwy, ale jest w rękach służb specjalnych, piątej kolumny i „działań informacyjnych”.  Obserwatorzy odnieśli jego słowa do sytuacji w Osetii i Abchazji, ale lepiej odpowiadały one nadchodzącej wojnie w Ukrainie, twierdzą autorzy książki pt. Conflict. The Evolution of Warfare from 1945 to Ukraine, generał David Petraeus i Andrew Roberts (Konflikt. Ewolucja działań wojennych od 1945 do Ukrainy, Londyn 2023).  Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

Lipiec 1941 – Czerwiec 1943

Przymusowe milczenie pisarskie trwa rok, koszmarne dwanaście miesięcy pod czerwoną okupacją. Do pisania Mackiewicz powraca po 22 czerwca 1941 roku. Sowieci zostają wypchnięci daleko na wschód, ich miejsce zajmują Niemcy. Propozycję redagowania niemieckiej gazety po polsku, Mackiewicz odrzucił, opublikował natomiast kilka artykułów w Gońcu Codziennym. Tekst pt. Przeżyliśmy upiorną rzeczywistość jest wstrząsającą relacją ze spotkania z więźniem sowieckiego obozu pracy przymusowej w Prowieniszkach, miejscowości sąsiadującej z Kownem. Po ataku niemieckim, sowieci, nie trudząc się ewakuacją obozu, swoim zwyczajem, postanowili przypieczętować los więźniów. Ogniem broni maszynowej zabili zgromadzonych na placu kilkuset nieszczęśników. Jeden z nich, udając trupa, ocalał, dzięki czemu mógł zdać relację, słuchającemu w osłupieniu redaktorowi. W tym tekście, jak i w następujących po nim, czuć początkową rozpacz, strach, ale i podążającą za nimi determinację do przekazania światu świadectwa prawdy o komunistycznej rzeczywistości. Nie będąc ekspertem, nie mam pewności, ale wydaje mi się, że to właśnie ten tekst jest pierwszym tak przejmującym oskarżeniem komunizmu, napisanym przez Mackiewicza. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

Na wstępie chciałbym zrobić małe zastrzeżenie. Nie jestem literaturoznawcą, a już na pewno nie jestem specjalistą w dziedzinie twórczości Józefa Mackiewicza. Mam świadomość, że pisanie o nim na tych łamach wymaga albo bardzo wielkiej wiedzy, albo bardzo wielkiego tupetu. Nie mając ani jednego, ani drugiego, niech mi, mimo wszystko, wolno będzie podzielić się moimi osobistymi wrażeniami z tej niezwykłej lektury. Nie będzie to profesjonalna, metodyczna i kompleksowa analiza literacka, a jedynie skromne obserwacje i refleksje wywołane niektórymi tekstami zawartymi w omawianym dziele. Ze względu na formę niniejszego artykułu, nie jestem w stanie omówić wszystkich prac, skupiłem się, wobec tego na tych, które wywarły na mnie największe wrażenie. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

Nie mam w zwyczaju czytać prlowskiej prasy.  Zrobiłem jednak wyjątek, gdy znajoma przesłała mi tekst, który uznała za interesujący.  Artykuł, pod intrygującym tytułem, „Hamas i łagodni barbarzyńcy. Dlaczego młodzi mieszkańcy Zachodu nie czują długu wobec Izraela”, pióra Michała Kuzia, wydał mi się na pierwszy rzut oka mało zajmujący, choć nie pozbawiony pewnych cech papuzich.  Innymi słowy, artykuł Kuzia jest charakterystyczny dla specyficznej, nazwijmy to tak, „formacji intelektualnej”.  (Dla uniknięcia nieporozumień zaznaczam, że tę rzekomą „formację”, należy odczytać z nieodłącznym prychnięciem; cudzysłów jest tu znakiem cudzego słowa.)  Jest bowiem w tej formacji tyle formy, co w ulicznej bojówce, sprawnie obracającej się na rozkaz w stronę, której należy w danej chwili przykopać.  Jest w niej przymus maszerowania w nogę i jawna chęć równania szeregów.  Nie ma w niej wszakże nic intelektualnego, prócz pretensji; nie ma w niej żadnej wzniosłej myśli, choć pełno pseudonaukowej terminologii, ubranej w język, od którego zbiera się na mdłości; nie ma w niej naukowości, poza naukowymi tytułami. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu
Andrzej Dajewski


Król Ukrainy

W trzyczęściowym tekście o Kołomojskim, na przykładzie przebiegu kariery tego ukraińskiego oligarchy z sowieckiego nadania, starałem się przedstawić rozwój i oblicze systemu władzy postsowieckiej Ukrainy. W tym miejscu chciałbym zaznaczyć, że zarówno przymiotnik „postsowiecki”, jak też równie często stosowany rzeczownik „oligarcha”, czytelnik powinien odczytywać w cudzysłowach, ponieważ użycie tych zwrotów bez wyodrębniających znaków interpunkcyjnych fałszuje rzeczywistość, wprowadzając nieuświadomionego często czytelnika w błąd. Zdecydowałem się na usunięcie cudzysłowów w tych oraz licznych innych zwrotach po to tylko, aby poprawić czytelność tekstu. [1] Z tego samego względu, w tytule i w kilku zdaniach tekstu piszę „Ukraina” bez przymiotnika, co wszakże należy odczytywać jako wykreowany przez sowietów w 1991 roku twór, będący oczywistą kontynuacją sowieckiej Ukrainy. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

Wstyd się przyznać, doprawdy, ale upłynęło niemal 15 lat, odkąd pisałem tu o nawróconych w Gazie.  Moglibyśmy w zasadzie opublikować ten sam artykuł ponownie – tak niewiele się zmieniło.  Te same oskarżenia padają pod adresem Izraela ze strony lewicowych półgłówków, którzy gotowi są widzieć w bolszewickich jaczejkach Hamas i Islamskiej Dżihad „obrońców praw człowieka”, a w armii izraelskiej nowe wcielenie Einsatzgruppen SS, szwadrony śmierci splamione krwią niewinnych Palestyńczyków; i takie same zarzuty słyszymy ze strony antysemitów na prawicy, którzy z radosnym rechotem wyśmiewają wszechpotężny rzekomo wywiad izraelski i cieszą się każdą klęską Izraela. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu
Dariusz Rohnka


Strategia wymuszonego upadku

Andrzej Dajewski, autor witryny Jesień Demoludów, od kilku lat zajmuje się analizą pierestrojkowej prowokacji w krajach tzw. „demokracji ludowej” oraz w poszczególnych republikach związku sowieckiego. W tym roku opublikował dwa istotne artykuły, w których zajął się odpowiednio: sowiecką Ukrainą oraz sowiecką Białorusią. O znaczeniu obu obszarów dla bieżącej polityki światowej nie trzeba nikogo przekonywać, dlatego z tym większą uwagą warto prześledzić drogi, jakie „ustrojowa transformacja” obrała w tych republikach. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

Znajomy powiadomił mnie, że nie rozumie, dlaczego z uporem nazywamy na naszej witrynie wojnę ukraińską „dziwną”.  Cóż w niej dziwnego?  Co osobliwego w tym, że Rosja chce zagarnąć Ukrainę?  Dlaczego aż tak zaskakujące mają być niepowodzenia na froncie?  A że armia rosyjska okazuje się kolosem na glinianych nogach, dodał z sarkazmem, nie powinno dziwić czytelnika Józefa Mackiewicza.  Historia jest pełna konfliktów, które nie potoczyły się zgodnie z planem, dlaczego więc trzymać się poglądu, że coś jest w tej wojnie podejrzanego? Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

The Age of Chivalry is gone.
That of sophisters, economists, and calculators has succeeded;
and the glory of Europe is extinguished for ever.
Edmund Burke

Pokazowa kapitulacja

W jednym z ostatnich rozdziałów broszury „Trust” nr 2, Triumf ześlizgu: przez „opozycję” do „integracji” opisywał Mackiewicz już nie wyłącznie destrukcję, niszczenie antykomunizmu, ale nowe zjawisko, nową jakość polegającą na afirmacji przez emigrację (wciąż uchodzącą za antykomunistyczną) politycznej „rzeczywistości” peerelu, na uznaniu jego suwerenności, na zerwaniu z celem: walki z komunizmem. Emigracja rezygnowała z własnej tożsamości politycznej na rzecz „integracji” z peerelem, a za jego pośrednictwem, ze światowym ruchem komunistycznym. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

Lecz jeśli dokonywająca się obecnie „liberalizacja” nie jest wyrazem odnowy reżymu, ale wyrazem jego niedołężnienia, to jej logicznym rezultatem będzie jego śmierć, po której nastąpi anarchia.
Andriej Amalrik

Czy związek sowiecki przetrwa do roku 1984?

Obraz, który wyłaniał się z pilnie śledzonych przez Mackiewicza politycznych osobliwości połowy lat 70., był szokujący: komuniści dążą do samozagłady. Póki co kłócą się nieustająco między sobą, żyjąc w permanentnym strachu przed opinią publiczną. Kgb, w pełni neurastenicznej poczytalności, na własną zgubę, współtworzy dysydentyzm, opozycję, podziemne wydawnictwa. Coś jakby Guido Fawkes działający z inspiracji Stuartów. Cóż to było: słabość systemu czy prowokacja o niejasnych intencjach? Alternatywa, która wciąż, po upływie półwiecza, nie doczekała się jednoznacznego rozstrzygnięcia. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

Nie dajmy się zamknąć w pojęciu „kontrrewolucji”, które
odruchowo na skutek odruchów Pawłowa kojarzy się podświadomie – przynajmniej dużej ilości ludzi – z „reakcją”.
Jerzy Giedroyc

Sołżenicyn nie był pierwszym sowieckim pisarzem-dysydentem, którego wiarygodność wzbudzała wątpliwości Mackiewicza. W 1959 roku do rąk Jerzego Giedroycia trafił przemycony na Zachód maszynopis młodego sowieckiego literata, używającego pseudonimu Abram Terc. Była to mini powieść zatytułowana Sąd idzie. Uzupełnieniem do powieści była anonimowa rozprawa zatytułowana Co to jest realizm socjalistyczny? Mackiewicz uznał, że wydawca wprowadzony został w błąd. W jego przekonaniu autorem miał być uchodźca żydowski, który wydostał się z sowietów do Izraela. Tam napisał książkę i stamtąd książkę wysłał do Paryża. Zastrzegł, że może się w tej kwestii mylić. Nie on jeden podważał autentyczność Terca. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu
Stary chrzan


Gucio w gabinecie luster

Naukowe sesje w londyńskim Posku odbywają się z częstotliwością regulowaną przy pomocy algorytmu, którego sekrety przekraczają moje zdolności pojmowania.  Już w rok po sesji mackiewiczowskiej, niestrudzona dr Dobrosława Platt, Dyrektor Biblioteki Polskiej, zorganizowała kolejne seminarium, tym razem poświęcone Gustawowi Herlingowi-Grudzińskiemu.  W piękny dzień późnej wiosny pogrążyliśmy się w mrokach sali teatralnej, by wysłuchać referatów na temat życia, twórczości i recepcji Herlinga.  Jego życie pozostało w cieniu gułagu, jego twórczość w cieniu Innego świata, jego odbiór przytłoczony rozmiarem tego dzieła, nie należy się więc dziwić, że o Innym świecie nie było prawie w ogóle mowy. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

Późne wnuki

Skąd znałem to nazwisko? Z ostatniej fotografii. I od bardzo, bardzo dawna. Zapamiętałem je, podwójnie sugestywne – brzmieniem i znaczeniem. Powrót Józefa Piłsudskiego z pogrzebu Zofii Kadenacowej, 9 lutego 1935 roku. Pożegnalne zdjęcie. Mocno pochylony, jakże kruchy jest cień pomnika ukrytego w zmarszczkach – cywilnego chyba – palta. Nie sposób zapomnieć spazmu tego odkrycia podczas dziecięcego kartkowania książek. Objawienia i szoku. Gdzie je kiedyś znalazłem? Męczą mnie wątpliwości i od wczoraj przeglądam zastawione stertami późniejszych nabytków zbiory piłsudskianów. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

(stałem się zdecydowanym prawicowcem – do dupy z tą kretyńską lewicowością i rewizjonizmami, które przyjmuję tylko taktycznie. Cały rewizjonizm tzw. to nie jest nic innego, jak chęć zdobycia jakichś tam nieokreślonych wolności bez pozbycia się wszelkich korzyści b[yłego] określonego niewolnictwa. Ludzie nie chcą być wolni, nie chcą ponieść ryzyka wolności)
Andrzej Bobkowski

Wielki Plan

Według podręczników historii komunizm upadł w 1991 roku. Ten historyczny fałsz propagują także ludzie, dla których prowokacyjny charakter „przemian” lat 89-91 nie budzi wątpliwości. Niezmiennie aktualne pozostaje wobec nich pytanie: jak to możliwe, że komunizm upadł, skoro nie było na świecie realnej siły, skłonnej formułować tego rodzaju dążenia? Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu



Language

Książki Wydawnictwa Podziemnego:


Zamów tutaj.

Jacek Szczyrba

Czerwoni na szóstej!.

Jacek Szczyrba

Punkt Langrange`a. Powieść.

H
1946. Powieść.