With a hippy, hippy shake…
48 komentarzy Published 3 grudnia 2017    |
Kto to naprawdę byli hippiesi? Mówi się o „kontrkulturze”, o flower power, o „lecie miłości”. Joan Baez i Bob Dylan, The Doors i Grateful Dead. Ale czy chodziło tylko o długie włosy, rozszerzane spodnie, po amatorsku farbowane koszule i psychodeliczne wzory wymalowane na samochodach? Czy było w tym coś więcej niż tylko proto-sowiecki ruch młodzieżowy? Niektórzy wskazują na źródła ruchu tak wzniosłe i rozbieżne, jak Friedrich Nietzsche i Hermann Hesse, św. Franciszek z Asyżu i starożytny cynik Diogenes. Ale czy jest w tym jakikolwiek racjonalny rdzeń, czy tylko chęć podparcia się wielkimi nazwiskami? Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Noś, noś, noś długie włosy!
39 komentarzy Published 30 listopada 2017    |
Lata 70-te to dla Hollywood czas bardzo specyficzny. Wymiana pokoleń, która wtedy nastąpiła przyniosła rewolucyjne zmiany w przemyśle rozrywkowym. Od tamtej pory amerykańskie kino na zawsze (no, w każdym razie do dnia dzisiejszego) zmieniło swoje oblicze. Stało się tak wcale nie dlatego, że, jak twierdzą niektórzy, zachwiał się wtedy porządek zwany star-systemem. Owszem, stare gwiazdy odeszły, ale ich miejsce zajęły nowe, trudno mówić tu o upadku kultu gwiazd ekranu. To raczej charakter gwiazd się zmienił diametralnie. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Jaskółki i Amazonki Lenina i Trockiego
50 komentarzy Published 16 listopada 2017    |
Jest rok 1935. Rodzeństwo Walkerów spędza z matką letnie wakacje na jeziorach angielskiego Lake District. Pływają żaglówkami, bawią się w piratów i odkrywają świat. A w tym świecie dzieją się rzeczy dziwne. Podejrzane, obce typki, mówiące perfekcyjnie po angielsku i zupełnie niezrozumiale po rosyjsku, próbują schwytać innego podejrzanego typa, którego dzieci nazwały „Kapitanem Flintem”. Flint okazuje się być ni to dziennikarzem, ni to pisarzem, ni to szpiegiem, który wywiózł z sowietów zdjęcia urządzeń militarnych i ukrywa je na łodzi, na jeziorze, zamiast przekazać Rządowi Jego Królewskiej Mości. – Tak mniej więcej wygląda główny wątek ubiegłorocznego przygodowego filmu dla dzieci, pt. Jaskółki i Amazonki, wg powieści Arthura Ransome’a pod tym samym tytułem. Tylko że powieść dzieje się w roku 1929 i nie ma w niej groteskowych sowieckich agentów. A jednak istnieje namacalny związek między popularną książką, która uczyniła Ransome’a sławnym na cały świat – i rajem krat. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Zapraszamy Czytelników do wyrażenia
15 komentarzy Published 3 listopada 2017    |
Zapraszamy Czytelników naszej witryny do wyrażenia hołdu dla leninowskiego puczu sprzed 100 lat.
Każdą nadesłaną laurkę opublikujemy z komsomolską szczerością i bolszewicką wiernością dla faktów.
Prześlij znajomemu
Zbóje wyszli z podziemnej nory i schowani w krzakach obserwowali wykwintną salonkę. Pociąg toczył się bardzo powoli i zwalniał coraz bardziej, aż wreszcie, jak ranny zwierz, zatrzymał się wśród sapania lokomotywy i buchającej pary. Luksusowa salonka, z rozświetlonymi oknami, stanęła na wprost zaczajonej w krzakach szajki rzezimieszków. Widzieli mgliste postaci za zaparowanymi oknami. Potrafili rozróżnić gibkie sylwetki dam od wyprostowanych konturów mężczyzn. Wyczuwali niepokój wśród eleganckich pasażerów salonki. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Wieczność czy nieuchronność? Co za wybór!
7 komentarzy Published 26 października 2017    |
Timothy Snyder, znakomity amerykański historyk, zajmuje się głównie naszą częścią świata i jest niezwykle wnikliwym obserwatorem. Pisaliśmy o nim na naszej witrynie wielokrotnie, a bywał także często przedmiotem zaciętych dyskusji w komentarzach. Prawdę mówiąc, doprowadziło mnie to do pewnego – wstyd się przyznać – przesycenia jego pisarstwem. Snyder wydał kolejną książkę, przygotowuje następną, a ja jakoś nie miałem serca do jego nowych pozycji. Ale wysłuchałem ostatnio wykładu, wygłoszonego 16 października w Rydze, wykładu na cześć Sir Isaiah Berlina, wielkiego brytyjskiego filozofa, który urodził się w Rydze. Treść tego wykładu nie mogła pozostawić mnie obojętnym, choć inaczej niż zwykle, trudno było mi tym razem zgodzić się z jego tezami. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Bolo Liquidation Club VI Sidney Reilly
57 komentarzy Published 1 października 2017    |
Operacja „Trust”
Przypuszczam, że czekiści nie mogli uwierzyć własnemu szczęściu, gdy, pomimo aresztowania Sawinkowa, nikt na Zachodzie nie podawał poważnie w wątpliwość istnienia masowej monarchistycznej organizacji w sowdepii. Podlegało jedynie dyskusji, czy Trust ma rzeczywiście tak wielki zasięg i możliwości, jak sugerowali jego wysłannicy na Zachód. ‘C’ postanowił sprawdzić stan rzeczy na miejscu, i w tym celu zwrócił się do komandora Ernesta Boyce’a, szefa placówki wywiadowczej w Helsinkach, a byłego rezydenta brytyjskiego wywiadu w Moskwie. Boyce natomiast, bez zgody i wiedzy Cumminga lub kogokolwiek innego w SIS, skontaktował się z Reillym. Cook podaje obszerne wyjątki z ich korespondencji w pierwszych miesiącach 1925; początkowo mowa w niej o sowietach tylko w zakamuflowany sposób: wspominają o „interesach w Kalifornii”, o „nieudanym przedsięwzięciu”, używając tego rodzaju przejrzystego kodu. Dopiero niedawno wyszło na jaw, że Boyce został przekonany co do autentyczności i potęgi Trustu przez dwoje agentów, Marię Zacharczenko-Szulc i Nikołaja Bunakowa. Oboje byli Białymi Rosjanami, Maria była nawet siostrzenicą generała Kutiepowa i pozostaje niejasne do dziś, na ile sama była świadoma roli, jaką odegrała. Bunakow natomiast był klasycznym podwójnym agentem. Jego kod w SIS brzmiał ST28 (gdy Reilly miał numer ST1) i Boyce ufał mu na tyle, że skontaktował go bezpośrednio z Reillym. W jednym z listów do Bunakowa, Reilly wyłożył swą koncepcję aktów terrorystycznych skierowanych przeciw indywidualnym reprezentantom sowieckiego reżymu. Oprócz usunięcia niebezpiecznych ludzi, argumentował, ważniejszym celem jest „zakończenie letargu, zniszczenie legendy nietykalności bolszewizmu”. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Bolo Liquidation Club V Sidney Reilly
0 komentarzy Published 17 września 2017    |
Nad ranem 31 sierpnia, w kilka godzin po zamachu niewidomej na Lenina, zanim jeszcze lekarze zdołali dotrzeć na Kreml, by ratować rzekomo ciężko rannego przywódcę rewolucji, Dzierżyński i Peters aresztowali Lockharta i Mourę Budberg. Pierwsze pytanie zadane im przez Petersa, brzmiało: Gdzie jest Reilly? Dokonano wielu rewizji i aresztowań, ale Reilly zniknął. W rzeczywistości wyruszył dwa dni wcześniej do Pietrogradu, by tam omówić szczegóły planowanego przewrotu z kapitanem Francisem Cromie. Cromie sprawował funkcję attaché do spraw floty przy byłej ambasadzie brytyjskiej w Pietrogradzie (Zjednoczone Królestwo nie uznało bolszewickiego przewrotu), ale de facto był szefem wywiadu brytyjskiego w północnej Rosji, a jako taki był zwierzchnikiem Reilly’ego. Mieli się spotkać 31 sierpnia, ale do spotkania nie doszło, gdyż tego dnia rano, budynek byłego poselstwa został otoczony przez czekistów. Cromie bronił się z bronią w ręku i został zamordowany, a jego ciało wyrzucono przez okno. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Gdy podaż kształtuje popyt
29 komentarzy Published 31 sierpnia 2017    |
Ostatnio, w rozmowie, ktoś przypomniał mi zabawę w przedsklepową kolejkę, podbolszewicką dziecięcą rozrywkę, którą świetnie opisał swojego czasu Józef Mackiewicz. W przeciwieństwie do wielu innych zabaw, kolejka jest odbiciem dorosłej rzeczywistości. Dzieci stoją jedno za drugim grzecznie, oczekując każde na swoją… kolejkę, jest milicjant z pałką pilnujący porządku, albo i nieporządku. Niby nic takiego. Nie bardzo skomplikowana zabawa, a jednak mówiąca sporo, choćby o tym, jak świat dziecięcy postrzega świat dorosłych. Z jakiegoś powodu te obserwacje na ogół nie wypadają dobrze. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Zachęcony przez p. Łukasza Kołaka, przeczytałem artykuł Coryllusa pt. Komunizm i komunizmy. Tytuł intrygujący dla autorów Wydawnictwa Podziemnego, jak każdy czytelnik niniejszej witryny z łatwością zgadnie, bo od lat zajmujemy się tu niewdzięcznym przedsięwzięciem przybijania kisielu do ściany, to znaczy próbą zdefiniowania, czym jest zjawisko, które konsekwentnie uważamy za największe zagrożenie świata, gdy miliardy ludzi na tym świecie żyją w przekonaniu, że komunizm dawno upadł. Natura komunizmu sprawia, że niezwykle trudno ująć go w karby definicji. Potwór przepoczwarza się na naszych oczach, właśnie wówczas, gdy wydaje się, że zdołaliśmy uchwycić jego istotę. Czyżbyśmy, jak Syzyf, skazani byli na wieczne wtaczanie tego głazu pod górę, po to tylko, by przetoczył się po naszych umęczonych członkach? A może lepszą metaforą na próby definiowania komunizmu, bolszewizmu, sowietyzmu, ale także zastanawiania się nad różnicami między prlem i prlem bis, jest mityczny Tantal skazany przez olimpijskich bogów na wieczne męki niezaspokojonego pragnienia i głodu. Stać miał Tantal po kolana w chłodnym strumieniu pod owocowym drzewem, ale ilekroć pochylił się, by zwilżyć wyschnięte wargi, woda znikała; ilekroć wyciągnął rękę po dojrzały owoc, gałąź umykała mu. Definicja jest blisko, wydaje się w zasięgu ręki, ale wymyka się naszemu niedoskonałemu poznaniu. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Bolo Liquidation Club IV Sidney Reilly
6 komentarzy Published 14 sierpnia 2017    |
W ciągu pierwszych miesięcy roku 1918, zachowanie bolszewików stało się tak barbarzyńskie, aroganckie i otwarcie wrogie wszelkiej kulturze, że nawet przyjazny dotąd Lockhart obrócił się przeciw nim. Nie przestał kochać się w baronowej Budberg, ale przestał być poputczykiem i zaczął wspomagać siły wrogie bolszewikom. Umożliwił ucieczkę Kiereńskiego, poparł finansowo Patriarchę Tichona, przekazał miliony Armii Ochotniczej i wreszcie zaangażował się w sprawy Borysa Sawinkowa i Reilly’ego. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Bolo Liquidation Club III Sidney Reilly
2 komentarzy Published 6 sierpnia 2017    |
Ogromna większość autentycznych agentów wywiadu, którzy mieli być prawzorem postaci Jamesa Bonda, to byli rówieśnicy Iana Fleminga. Autor często znał ich osobiście albo ze słyszenia, ale tylko jeden z nich należy do wcześniejszej epoki. Do czasów walki z bolszewikami. Najstarszym pierwowzorem Bonda był Sidney Reilly. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Scaramouche, Scaramouche, will you do the fandango?
17 komentarzy Published 3 sierpnia 2017    |
Is this the real life? Is this just fantasy?
Caught in a landslide, no escape from reality
Open your eyes, look up to the skies and see
I’m just a poor boy, I need no sympathy
Because I’m easy come, easy go, little high, little low
Anyway the wind blows – doesn’t really matter to me
Odpowiedź Foxmuldera na mój list otwarty bardzo mnie ubawiła i jednocześnie ciut zasmuciła. Smętek wziął się z potwierdzenia powszechnej niechęci do jakiejkolwiek dyskusji. Wszyscy moi bliscy i znajomi pukali się w czoło na wieść o tym, że podjąłem dyskusję z Foxmulderem. Podobnie komentatorzy na jego stronie żądali, by nie podejmować wymiany z „trollem” (czyli ze mną), litowali się nad biednym niedojdą, ponieważ nie wiem co to „kuc”, wznosili modły i lamenty, a jeden nawet chciał mnie nauczyć pisać (ciekawe po jakiemu, bo na pewno nie po polsku). Już pierwsze zdanie w replice mego oponenta jest znamienne. Wskazał na „niektórych” (na przykład kto?!), porównujących rzekomo moją nieskromną osobę do jakiegoś oszalałego endeka, o którym w życiu nie słyszałem, jak gdyby polemika była równie rzadka, co krokodyle w prlowskich zalewach. (Pomijam już, że na pewno brak mi cnoty wytrwałości śp. Larkowskiego, a zacięcie zdarza mi się tylko przy goleniu.) Dyskusja, debata, ścieranie się poglądów, to jest treść życia duchowego, krwioobieg myśli, rozrywka wolnych ludzi i powinność intelektualisty. Nic dziwnego, że sztuka polemiki jest w pohańbieniu, a „intelektualista” stał się niewybrednym epitetem, gdy sama propozycja podjęcia dyskusji spotyka się z drwiną i ogólnym chichotem. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Niektórzy mówią, że jest Pan równie zaciętym i wytrwałym polemistą jak śp. Robert Larkowski – choć oczywiście prowadzi Pan polemikę w zupełnie innym stylu. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
List otwarty do p. Foxmuldera
15 komentarzy Published 23 lipca 2017    |
Szanowny Panie,
Zgodnie z obietnicą, przeczytałem Pańskie artykuły na temat Trumpa i z żalem muszę wyznać, że często Pana nie rozumiem, a gdy pojmuję, to nie zgadzam się prawie w żadnym momencie, co sprawia, że niezwykle trudno podjąć rzeczową polemikę, gdyż trzeba by właściwie najpierw dopytywać się o szczegóły, następnie prostować i wykazywać, korygować i dowodzić niemalże słowo po słowie, co z czasem staje się nieznośne. Dostrzegam w tym pewną istotną cechę współczesności, a mianowicie, atomizację społeczeństwa na odrębne grupy, operujące własnymi pojęciami, mówiące innym, nieprzetłumaczalnym językiem, odnoszące się do wspólnych doświadczeń i szukające wzajemnego potwierdzenia swej słuszności. Nie jest to wcale krytyka pod adresem Pańskiej strony, bo to samo można odnieść do witryny Wydawnictwa Podziemnego. Stworzyliśmy niestety hermetycznie zamknięte środowiska, i nie może to dobrze wróżyć na przyszłość. Wszyscy jesteśmy dziś w niewoli algorytmów, które skierowują nas tylko tam, gdzie już byliśmy, a nie potrafią poradzić sobie z tymi nieszczęsnymi, którzy po słuchaniu Led Zeppelin, chcieliby posłuchać Mahlera, po obejrzeniu walki w oktagonie, pragną obejrzeć film Bergmana. Nigdy w życiu wszakże, nie uchyliłem się od dyskusji, więc nie chciałbym pozostawić Pańskiego, tak diametralnie odmiennego, stosunku do Trumpa bez odpowiedzi. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Prezydent Stanów Zjednoczonych przyjechał do Warszawy i dał mieszkańcom prlu wykład na temat historii Polski, dzięki czemu jest wiwatowany, jak gdyby był Sowińskim w okopach Woli i Ordonem z reduty w jednej osobie. Fetowano prezydenta na placu Krasińskich, nie przymierzając, prawie jak towarzysza Wiesława (to znaczy Władysława Gomułkę, szefa polskiej kompartii, że pozwolę sobie dodać na pożytek tych szczęsnych, co nieobeznani są z historią prlu) na placu bolszewickich defilad w październiku 1956 roku. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Wszystko jest połączone (w cyberprzestrzeni i wokół). Część III
10 komentarzy Published 5 lipca 2017    |
Od demokracji do bolszewizmu?
Kolejne zdarzenia były już bezpośrednio związane z amerykańskimi wyborami. 18 sierpnia 2016 roku FBI przekazało poufną, przeznaczoną dla wąskiego grona odbiorców, informację o atakach na serwery stanowych systemów wyborczych (State Board of Elections) w Arizonie i Illinois, publikując m.in. wykorzystane w tym celu adresy IP. Informacja ta, dość szybko przedostała się do mediów. Biorąc pod uwagę to, co wydarzyło się wcześniej, podejrzewano sowietów (rzecz jasna czekistów z Kremla określa się powszechnie na świecie jako Rosjan, zaś sowiety niezmiennie nazywa się Rosją, co, od czasów przyjęcia powszechnie tezy o upadku komunizmu w ZSRS oraz podziału „ojczyzny proletariatu” na oddzielne państwa, ma dla wszystkich formalne uzasadnienie). Specjalizująca się w ostatnim czasie w badaniu takich przypadków firma ThreatConnect, po raz kolejny podjęła się analizy opublikowanych danych. W swoim raporcie z początku września ogłosiła jednak, że nie jest w stanie stwierdzić, kto dokonał tych cyberataków oraz jaka była motywacja napastników. [1] Pomimo tego, przedstawiła szereg istotnych poszlak. Wszystkie opublikowane przez FBI adresy IP miały jakiś związek z sowietami. Jeden z nich wykorzystany został do ataków na systemy komputerowe kilku organizacji politycznych, w tym tureckiej partii rządzącej AK Parti – ugrupowania prezydenta Turcji, Recepa Tayyipa Erdoğana. Cyberataki przeprowadzono w czasie od marca do sierpnia 2016 roku. Jak wiadomo, 9 sierpnia tego samego roku, doszło do „historycznego” spotkania Erdoğana z Putinem, podczas którego Turcja ogłosiła diametralną zmianę swojej polityki w odniesieniu do konfliktu w Syrii, deklarując współpracę z sowietami (określa się ich tak, jak to wcześniej opisałem). Według ThreatConnect, wykorzystane w cyberatakach malware oraz zastosowana metoda ataku sugerowały związek napastnika ze wspomnianą wcześniej grupą Anonymous Poland. Sześć spośród ośmiu wymienionych przez FBI adresów IP, przypisanych było internetowemu usługodawcy King Servers z Federacji Rosyjskiej, zaś osobą, która zarejestrowała jedną z odpowiadających im domen, według podanych informacji, był Vladimir Fomenko z Bijska na Syberii – jak wynikało z zawartości profilu zamieszczonego na serwisie LinkedIn, prezes i założyciel wymienionej powyżej firmy. Wspomniany adres IP, użyty celem ataku na AK Parti, wykorzystywany był w 2015 roku przez cyberprzestępców z Federacji Rosyjskiej do wymiany informacji, zaś dwa inne adresy IP z tego samego zbioru (przypisane holenderskiemu usługodawcy), zostały użyte podczas cyberataków na Ukrainę w tymże roku. Komputerowe ślady, doprowadziły też specjalistów ThreatConnect do zbioru fałszywych e-maili, wysłanych wiosną i latem 2016 roku przez autorów cyberataków do osób związanych z AK Parti, z niemiecką partią Die Freiheit oraz z ukraińskim parlamentem. W celu przeprowadzenia cyberataków, napastnicy korzystali m.in. z internetowego usługodawcy Yandex, wymienionego wcześniej w raporcie dotyczącym DCLeaks. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Wszystko jest połączone (w cyberprzestrzeni i wokół). Część II
0 komentarzy Published 30 czerwca 2017    |
Moda na szatana, hakerzy-aktywiści i nowa bolszewicka rewolucja
Atak na sieć komputerową DNC, w swoim zastosowaniu, był zasadniczo odmienny od wcześniej opisanych. Wykradzione przez sowietów dane zostały bowiem wkrótce opublikowane w Internecie. Następnego dnia po informacji CrowdStrike, na blogu użytkownika Guccifer 2.0, [1] publicznie pojawiły się pierwsze dokumenty, będące efektem tej kradzieży. Guccifer 2.0, ogłosił, że to on, indywidualnie włamał się do sieci DNC oraz, mówiąc oględnie, „chrzani” Iluminatów i firmę CrowdStrike. Stwierdził przy tym, że dokonał ataku typu zero-day tzn. wykorzystał dostępną mu informację o „luce” (braku kodu, odpowiedzialnego za obsługę zdarzenia) w oprogramowaniu używanym przez DNC. Informacje te wzbudziły jednak powszechny sceptycyzm. Fakt ich pojawienia się bezpośrednio po raporcie CrowdStrike sugerował, że zostały nim sprowokowane. Kwestię, kim naprawdę może być Guccifer 2.0 zbadała m.in. inna zaangażowana przez DNC firma – ThreatConnect. Przedstawiona przez nią analiza ciągu zdarzeń oraz tzw. metadanych związanych z opublikowanymi dokumentami jest, moim zdaniem, uczciwie przeprowadzona i niezmiernie ciekawa. [2] Wynika z niej jednoznacznie, że dokumentami manipulowano – preparując je przed ich zamieszczeniem w Internecie. Wskazują na to zmienione czasy utworzenia i/lub modyfikacji dokumentów. Trudno ocenić, dlaczego to zrobiono, podważa to bowiem autentyczność dokumentów. Czy celem było wprowadzenie elementu niepewności i niejasności? Czy może zagranie na nosie „głuchoniemym ślepcom”? Jednym z efektów tych zabiegów było bowiem wykorzystanie nazwiska „ojca założyciela” czeki, jako współautora jednego z dokumentów, zapisanego cyrylicą i w rosyjskim brzmieniu. [3] Jakkolwiek to było, w efekcie przeprowadzonej analizy, ThreatConnect uznała, że Guccifer 2.0 jest najprawdopodobniej sowiecką operacją dezinformacyjną (D&D – denial and deception). Tezę tę, jeszcze bardziej uwiarygodniła kolejna analiza tej firmy, [4] dla przeprowadzenia której wykorzystano kontakty Guccifera 2.0 z dziennikarzami, które nastąpiły wkrótce po jego publicznym ujawnieniu się w Internecie. Kontaktował się z nimi poprzez swój profil Twittera i przez pocztę elektroniczną, dzięki czemu pozostawiał coraz więcej śladów do zbadania. Twierdząc że jest Rumunem, posługiwał się językiem rumuńskim w sposób, który podważał jego prawdomówność. [5] W treściach jakie przekazywał światu za pośrednictwem mediów, nie tylko zaprzeczał swoim związkom z „Rosją”, ale twierdził wprost, że nie podoba mu się polityka zagraniczna, jaką prowadzą jej władze. Jednocześnie podkreślał swoje uznanie dla Snowdena, Manninga-Manning i WikiLeaks, wpisując się zręcznie w ogólnoświatowy trend wielbienia wszelkiej maści antyamerykańskich „wojowników” za bolszewicką sprawę. Uznanie dla WikiLeaks okazało się być na tyle duże, że wkrótce za słowami Guccifera 2.0 poszły czyny. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Wszystko jest połączone (w cyberprzestrzeni i wokół). Część I
30 komentarzy Published 25 czerwca 2017    |
W globalnym labiryncie
Wojna kojarzy się zwykle z otwartym konfliktem i wymianą ciosów. Jak wobec tego nazwać stan, w którym tylko jedna ze stron prowadzi ofensywę, a strona zaatakowana ogranicza się do stawiania „zapór ogniowych”? Zaryglowanie drzwi w mieszkaniu mogłoby przynieść dobry skutek w odniesieniu do zwykłych przestępców, lecz nie będzie skuteczne wobec dobrze wyszkolonej i wyposażonej armii bandytów. Tym bardziej, jeśli ma się do dyspozycji znacznie skuteczniejsze środki, nie tylko do obrony. Zaatakowany mówi i pisze o wojnie, lecz nie podejmuje działań wojennych, ponieważ spowodowałoby to określone konsekwencje: publiczne nazwanie wroga, mobilizację własnych sił, uzbrojenie się i podjęcie walki. Zamiast to uczynić, bada ataki, barykaduje się, i oczekuje aż napastnik dobrowolnie się wycofa. Lecz napastnik jest bezwzględny i stosuje wyłącznie strategię faktów dokonanych. Prowadząc napaść, wykorzystuje każdą słabość ofiary. Szczególnie tę, która skłania ją do negocjowania z nim, „wyciągania urękawicznionej dyplomacją ręki, w kierunku zaciśniętej pięści”. Nie powinno się więc nazywać wojną napaści na kraj, który będąc zaatakowany, nie chce walczyć. To, co kwestionuję powyżej, odnoszę do tzw. cyberwojny – wojny w cyberprzestrzeni – napaści bolszewików na systemy komputerowe swoich przeciwników oraz reakcji na nią. Nazwałbym to zjawisko raczej „podbojem w cyberprzestrzeni”. Termin „wojna w cyberprzestrzeni” jest jednak ogólnie stosowany do określenia wszystkiego, co jest związane z atakami na systemy komputerowe. Nie zamierzam podważać tego znaczenia, zatem przyjmuję taką samą terminologię. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Corbyn Hood i Little John
23 komentarzy Published 10 czerwca 2017    |
12 milionów 874 tysiące 985 dorosłych ludzi, rzekomo przy zdrowych zmysłach – ogromna część z nich, to ludzie młodzi, zdrowi i nawet „wykształceni”, choć mam wiele wątpliwości co do jakości tego wykształcenia – oddało swój wolny głos w wyborach generalnych na komunistów. Osobiście uważam głosowanie w jakichkolwiek demokratycznych wyborach za działanie irracjonalne, ale wybory parlamentarne w Wielkiej Brytanii w czerwcu 2017 roku powinny przejść do historii jako wzór idiotyzmu. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Jeremy Corbyn jest zazwyczaj przedstawiany jako postać komiczna. Jako karykaturalna kukła z innych czasów, jako błogosławieństwo zesłane pobożnym Torysom, żeby skazać Lejburzystów na wyborczą zagładę i wieczne zapomnienie, jako oszalały kapitan tonącego kutra z wybałuszonymi, niewidzącymi ślepiami. Przyznajmy, Corbyn jest rzeczywiście pocieszną postacią rodem z jarmarcznego przedstawienia, i łatwo się śmiać z jego niechlujnego wyglądu i z idiotycznych poglądów, ze sposobu mówienia czy z powoływania się w parlamencie na wymyślone postacie, które rzekomo błagać go miały, żeby zadał jakieś kolejne, niemądre pytanie, ni przypiął, ni przyłatał. Odkąd wybrany został liderem partii, Corbyn poddawany jest każdego tygodnia rytualnemu upokorzeniu podczas sesji parlamentarnych pytań do premiera. David Cameron otwarcie się z niego nabijał i nawet drętwa Teresa May potrafi naigrawać się z niego. Od prawie dwóch lat media brytyjskie dworują sobie unisono z propozycji politycznych Corbyna: renacjonalizacja, podniesienie podatków, podwyżki dla pracowników państwowych, zwiększenie emerytur, rent, zasiłków (jak gdyby za mało było w Zjednoczonym Królestwie rodzin, w których nikt nie pracował od pokoleń) i bezpłatne wszystko. Równie głośno natrząsano się z wyciągniętych z archiwów zapisów przemówień wygłaszanych przez Corbyna w czasie jego długoletniej kariery politycznego agitatora. Domagał się jednostronnego rozbrojenia, wystąpienia z NATO i rozwiązania armii, a jednocześnie aktywnie popierał wszystkie możliwe organizacje terrorystyczne od Fatah i IRA, do Hezbollah i Hamas. Ostatnio zdołał nawet zaproponować nawiązanie rozmów z państwem islamskim. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Powstanie węgierskie i Radio Wolna Europa. Część XI i ostatnia
4 komentarzy Published 31 maja 2017    |
RFE i powstanie
Jak już wielokrotnie podkreślałem, Amerykanie ani się nie spodziewali wybuchu powstania, ani nie rozumieli wydarzeń w Budapeszcie, ale tego samego nie da się rozciągnąć na węgierską sekcję RFE. Monachijscy Węgrzy byli świadomi wrzenia w Budapeszcie, choć wybuch zaskoczył ich tak samo jak wszystkich innych. Gdy w Budapeszcie rozległy się strzały, Głos Wolnych Węgier zajął jednoznaczne stanowisko. Audycje z naciskiem propagowały wśród powstańców przekonanie, że nie wolno ufać Nagy’owi i partyjnym reformatorom, a dążyć należy do obalenia komunizmu na Węgrzech. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Powstanie węgierskie i Radio Wolna Europa. Część X
4 komentarzy Published 28 maja 2017    |
Hope, not help
Retoryka „wyzwolenia ludów ujarzmionych”, w różnych wcieleniach, nadawała ton amerykańskiej polityce w ciągu pierwszej dekady powojennej. Amerykanie oczekiwali rewolty i zachęcali do niej, ale nigdy nie zamierzali zrobić czegokolwiek, by aktywnie wspomóc narody wschodniej Europy. Taka postawa czyniła „politykę wyzwolenia” szczytem hipokryzji. Zachęcanie do zrywów wolnościowych, z pełną wiedzą, że nie zamierza się w tej walce wesprzeć słabych lokalnych sił, jest moralnie trudne do obronienia. Pozostaje to niestety cechą polityki amerykańskiej w bardzo różnych okolicznościach. George Bush senior wezwał Irakijczyków do powstania przeciw zbrodniczemu reżymowi Saddama Husseina pod koniec pierwszej wojny w Zatoce Perskiej, z pełną świadomością, że nie zamierzał ich wspomóc w walce z tyranią. [1] I tak Amerykanie ponownie wystawili odważnych ludzi do wiatru. Hope, not help, jak to ktoś określił z druzgocącym cynizmem. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Powstanie węgierskie i narodziny sowieckiej strategii. Część IX
14 komentarzy Published 23 kwietnia 2017    |
Miałem CIA agencję wywiadowczą…
Charles Gati twierdzi, że CIA nie była przygotowana na rozwój wypadków, ani nie miała dość personelu węgierskiego, by zrozumieć, co się dzieje w Budapeszcie. Jakkolwiek słuszna wydaje się ta ocena, warto podkreślić, że Agencja była gotowa do akcji na Węgrzech (w tym sensie, że agenci chcieli pomóc powstańcom), ale jednoznacznie zabroniono jej jakiejkolwiek interwencji. Wobec tej moralnej gotowości i chwalebnego zaangażowania po stronie powstania, tym bardziej dziwić musi, że nie przewidzieli ani wybuchu rewolty, ani sowieckiej reakcji; zaskoczeni byli klęską militarną sowietów w pierwszej fazie powstania, a 3 listopada, pomimo gigantycznej koncentracji wojsk sowieckich na Węgrzech, byli przekonani, że powstanie zwyciężyło. Wewnętrzny raport CIA na temat reakcji Agencji na wydarzenia, konkludował z sarkazmem, że już 6 listopada jedynym przedmiotem dyskusji były metody wykorzystania uciekinierów w celach propagandowych. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
„Burza w Moskwie” i burza w Petersburgu
11 komentarzy Published 4 kwietnia 2017    |
W związku z wczorajszym atakiem terrorystycznym w Leningradzie (zdaje się, że sowieci lubią teraz nazywać go starym imieniem Sankt Petersburga), postanowiliśmy przypomnieć artykuł, który ukazał się na naszej witrynie w marcu 2008 roku, o operacji pod kryptonimem „Burza w Moskwie”. Poniżej publikujemy poprawioną i rozszerzoną wersję tego tekstu, którego przedmiotem były „ataki terrorystyczne” w Moskwie i innych miastach rosyjskich sprzed kilkunastu lat.
Burza w Moskwie
25 lipca 1998 roku, nieznany szerzej aparatczyk mianowany został szefem fsb czyli służby bezpieczeństwa „odrodzonego państwa rosyjskiego”. Nominacja Putina widziana była wówczas jako triumf kliki Berezowskiego, który miał rzekomo zdołać osadzić swojego człowieka na stołku szefa czekistów, w obliczu ostrych sprzeciwów innych ludzi z otoczenia Jelcyna. W kwietniu 99 roku, Putin wystąpił w telewizji jako krytyk filmowy; omawiał interesujące dzieło pokazujące orgię z udziałem człowieka podobnego do Prokuratora Generalnego, Skuratowa, który prowadził właśnie dochodzenie w sprawie $15 milionowej łapówki dla rodziny Jelcyna. Skuratow podał się prędko do dymisji. 9 sierpnia Jelcyn mianował Putina premierem. Nowo mianowany premier poszedł pożegnać się ze swymi czekistami, wzniósł toast za Stalina, po czym wypowiedział słowa, które do dziś wielu uważa za żart: – Agent oddelegowany do przejęcia władzy w Rosji melduje zakończenie pierwszej fazy operacji. – 19 grudnia Partia Jedności założona zaledwie dwa miesiące wcześniej zajęła drugie miejsce w wyborach do Dumy (za komunistami). BBC komentowała: „to jest pokojowa rewolucja antykomunistyczna”. 31 grudnia 1999 roku Jelcyn ustąpił i tymczasowym prezydentem został Putin. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Najnowsze komentarze