1. W tak zwanej obiegowej opinii egzystuje pogląd, że w 1989 roku w Polsce zainicjowany został historyczny przewrót polityczny, którego skutki miały zadecydować o nowym kształcie sytuacji globalnej. Jest wiele dowodów na to, że nie tylko w prlu, ale także innych krajach bloku komunistycznego, ta rzekomo antykomunistyczna rewolta była dziełem sowieckich służb specjalnych i służyła długofalowym celom pierestrojki. W przypadku prlu następstwa tajnego porozumienia zawartego pomiędzy komunistyczną władzą, koncesjonowaną opozycją oraz hierarchią kościelną, trwają nieprzerwanie do dziś. Jaka jest Pana ocena skutków rewolucji w Europie Wschodniej? Czy uprawniony jest pogląd, że w wyniku ówczesnych wydarzeń oraz ich następstw, wschodnia część Europy wywalczyła wolność?
2. Nie sposób w tym kontekście pominąć incydentu, który miał miejsce w sierpniu 1991 roku w Moskwie. Czy, biorąc pod uwagę ówczesne wydarzenia, kolejne rządy Jelcyna i Putina można nazwać polityczną kontynuacją sowieckiego bolszewizmu, czy należy raczej mówić o procesie demokratyzacji? W jaki sposób zmiany w Sowietach wpływają na ocenę współczesnej polityki międzynarodowej?
3. Czy wobec rewolucyjnych nastrojów panujących obecnie na kontynencie południowoamerykańskim należy mówić o zjawisku odradzania się ideologii marksistowskiej, czy jest to raczej rozwój i kontynuacja starych trendów, od dziesięcioleci obecnych na tym kontynencie? Czy mamy do czynienia z realizacją starej idei konwergencji, łączenia dwóch zantagonizowanych systemów, kapitalizmu i socjalizmu, w jeden nowy model funkcjonowania państwa i społeczeństwa, czy może ze zjawiskiem o zupełnie odmiennym charakterze?
4. Jakie będą konsekwencje rozwoju gospodarczego i wojskowego komunistycznych Chin?
5. Już wkrótce będzie miała miejsce 90 rocznica rewolucji bolszewickiej w Rosji. Niezależnie od oceny wpływu tamtych wydarzeń na losy świata w XX wieku, funkcjonują przynajmniej dwa przeciwstawne poglądy na temat idei bolszewickiej, jej teraźniejszości i przyszłości. Pierwszy z nich, zdecydowanie bardziej rozpowszechniony, stwierdza, że komunizm to przeżytek, zepchnięty do lamusa historii. Drugi stara się udowodnić, że rola komunizmu jako ideologii i jako praktyki politycznej jeszcze się nie zakończyła. Który z tych poglądów jest bardziej uprawniony?
6. Najwybitniejszy polski antykomunista, Józef Mackiewicz, pisał w 1962 roku:
Wielka jest zdolność rezygnacji i przystosowania do warunków, właściwa naturze ludzkiej. Ale żaden realizm nie powinien pozbawiać ludzi poczucia wyobraźni, gdyż przestanie być realizmem. Porównanie zaś obyczajów świata z roku 1912 z obyczajami dziś, daje nam dopiero niejaką możność, choć oczywiście nie w zarysach konkretnych, wyobrazić sobie do jakiego układu rzeczy ludzie będą mogli być jeszcze zmuszeni 'rozsądnie' się przystosować, w roku 2012!
Jaki jest Pana punkt widzenia na tak postawioną kwestię? Jaki kształt przybierze świat w roku 2012? |
Wezwanie Redakcji do uczczenia wielkiej rocznicy spotkało się z szerokim odzewem. Piszą do nas robotnicy, chłopi i żołnierze. Redakcja zna nazwiska, adresy i kontakty wszystkich korespondentów i przekaże je w ręce odpowiednich organów.
Tymczasem pozwolę sobie przypomnieć, co myślał o wielkiej październikowej niejaki Józef Mackiewicz:
„W jaki sposób mogło dojść do tego, że władza bolszewicka zdołała opanować i utrzymać się wbrew woli ogromnej większości narodu? Stało się to niewątpliwie wskutek genialnej taktyki Lenina. Nie szukał on oparcia w woli narodu, ale w – instynktach ludzkich. Na nich też zagrał. Żołnierze chcieli wracać z okopów do domu. Chłopi chcieli posiąść ziemię obszarniczą. Lenin obiecał więc pokój żołnierzom, a ziemię chłopom na własność. Gdy przyszło otrzeźwienie – było już za późno. Cały kraj znalazł się w stalowych obręczach terroru nowego systemu.
Jego twórcę nazywać – „demokratą”, a spisek, który do zatryumfowania tego systemu doprowadził: „wielką rewolucją mas” – jest jawnym fałszowaniem prawdy historycznej.”
Otóż to. Gdy przyjdzie otrzeźwienie, będzie już za późno.
Toż to jawna prowokacja! I jedno i drugie: władza krat i wezwanie do hołdu.
Oświadczam, że nie dam się sprowokować.
Czy ono w ogóle przyjdzie, to otrzeźwienie? Wydaje mi się, że cały świat już dawno schlał się jak bela. To co jest dziś to całkowita delirka i tylko klin pomaga.
Toż to jawna prowokacja! I jedno i drugie: władza krat i wezwanie do hołdu.
Oświadczam, że nie dam się sprowokować.
Czy ono w ogóle przyjdzie, to otrzeźwienie? Wydaje mi się, że cały świat już dawno schlał się jak bela. To co jest dziś, to totalne delirium.
ps.Przepraszam za powtórkę. Strasznie mną trzęsie gdy jadę po torach w nowym, wspaniałym peerelu. I mnie się już udziela.
Tradycyjnie pozwolę sobie zejść na pobocza (manowce są zbyt cudne).
Trudno wystawiać laurkę patrząc na tragiczne skutki. Nie potrafię.
Z braku wiedzy, mogę tylko niegramotnie napisać o swoich skojarzeniach. Nie sięgają 100 lat, ale to pozostawiam już Wam, historykom, nieważne czy z wykształcenia czy zamiłowania.
Pierwsze, co mi przychodzi do głowy, z dawnych lat to:
„Пусть всегда будет солнце,
Пусть всегда будет небо,
Пусть всегда будет мама,
Пусть всегда буду я.”
Tekst śpiewany na „kolonijnych apelach”, któż z nas tego nie doświadczył. Sprawdziłem w nielubianej tu Wikipedii, publikowany był w roku 1928, choć zapewne powstał wcześniej.
Kolejne skojarzenie to „poranne bary piwne” (Darek, coś chyba o tym wiesz).
Letni wczesny poranek, bar piwny na „deptaku” w Poznaniu. Kufel rozwodnionego piwa, zapalony papieros marki „Stołeczne” (wyboru nie było, w kiosku były tylko te z filtrem w niskiej cenie). Stoły duże (raczej ławy na 8 osób a i 10 się wciśnie). Naprzeciw usiadła lokalna „załoga” i pytanie „A Pan przepraszam z Warszawy?” – to te nieszczęsne Stołeczne zostawione na stole. Dopiłem pospiesznie piwo (szkoda było zostawiać) i czym prędzej wyszedłem ratując swoją, i tak już wątpliwej jakości facjatę, przed dalszym jej sponiewieraniem.
Nacjonalizmy i narodowości (a może i lokalne specyficzne społeczności – patrz powyżej)i. Ten pomysł powstał już dużo wcześniej, ale komunizm (niby zaprzeczając) dał wielkie pole do rozwoju. Czytam po raz kolejny „Wieczność czy nieuchronność? Co za wybór”. Nie do końca zrozumiałem (czy to z niejasności przekazu, czy mojej głupoty), ale też ,tak myślę, poruszą tą kwestię.
Z komunistycznym pozdrowieniem.
Towarzysz Przemek
Drogi Panie Andrzeju,
Dwa razy powiedzieć, to dobrze powiedzieć.
Mieszkam w kraju, w którym niewiele brakuje, żeby oficjalnie świętowali wielki październikowy pucz. BBC (mówię o radiu, bo telewizji nie oglądam) obchodzi rocznicę od miesiąca poprzez serię programów o „rosyjskiej kulturze w ostatnim stuleciu”, pt. – nie uwierzy Pan! – „Breaking Free”….. Inny kanał BBC nadaje serię nowo napisanych sztuk pt. ogólnym tytułem „The Tsar”: Mikołaj II, Lenin, Stalin, Putin… Historycy debatują „rewolucją październikową” i wyrażają opinię, że Lenin był płomiennym geniuszem, a Putin jest spadkobiercą Denikina, „jak gdyby Biali wygrali wojnę domową”. Gdybym tego nie słyszał na własne uszy, to chyba bym nie uwierzył. Filozofowie debatują marksizm-leninizm, jak gdyby to była poważna koncepcja filozoficzna, a nie mordercza Metoda. Jak zwykle rację miał Mackiewicz, kiedy pisał, że postępy komunizmu trzeba badać na Zachodzie, z dala od pałek i tortur, od czołgów i kazamatów, za to w intelektualnej „szarości, nudzie i zakłamaniu. Brrrr…”
Drogi Panie Przemku,
Z pewnością winna jest niejasność przekazu, za co przepraszam. Ale jeżeli tylko Pan powie, na czym polega trudność, to może się uda ją rozjaśnić.
Cztery słowa cztery kłamstwa: ani wielka ani socjalistyczna ani rewolucja ani październikowa. Jak cały ten bolszewicki syf postawiony na kłamstwie, Uljanow – geniusz, koń by się uśmiał! Putin – rasowy czekista, spadkobiercą Denikina, takie rzeczy w BBC??? To chyba nie może być na serio! Bo w przeciwnym wypadku to zaczęło się już odliczanie końcowe…
Otóż to, Panie Amalryku, zaczęło się chyba odliczanie.
Geniusz Lenina miał polegać według tych mędrców na tym, że wprowadził poprawkę do marksistowskiej ortodoksji: to nie proletariat sam, ale sojusz robotniczo-chłopski przeprowadzi ten bój nasz ostatni, po czym krwawy skończy się trud, i wtedy już tylko smród i głód. Mój Boże, słyszymy to tylko od 100 lat.
A o dzisiejszej „Rosji”, która rzekomo neguje „osiągnięcia rewolucji”, to niestety było na serio, chyba że nie potrafię odczytać aż tak subtelnej ironii.
Drogi Panie Michale,
„Breaking Free” – a to dobre! Ale biorąc pod uwagę, że w orwellowskim świecie wolność to niewola, nie dziwi mnie to wcale. „inteligencja współpracująca” (nie wymienił jej Pan na wstępie, a to bardzo ważny składnik demoludowych mas) stara się jak może dotrzymać kroku, w pełnej zgodzie z leninowskimi wskazówkami. A niech ich diabli wezmą, wraz z tą ich Bolshevik Corporation.
Dziś to już raczej sojusz z czekistami i towarzyszami z chrl, którzy to towarzysze, na swoim kolejnym kongresie odnieśli właśnie „wielkie polityczne zwycięstwo”, , czego nie omieszkał podkreślić niejaki Donek Trampek zanim uścisnął był komunistyczną dłoń.
Zapomniał tylko dodać, widać słabo jeszcze zorientowany, że komuniści chińscy, w swoim grand finale, zgodnie uchwalili zasadność umieszczenia „myśli politycznej” towarzysza Xi na równi z „myślą polityczną” towarzysza Mao. Ale jak to zwykli byli mawiać sowieciarze: „nie matura, lecz chęć szczera…”
Drogi Panie Andrzeju,
Jest dokładnie tak, jak Pan mówi. Niby to dziwne, a przecież nie powinno dziwić. Ale także, niby to nie powinno nas zdumiewać, ale jednocześnie jest zaskakujące. Najgorsze więzienie, jakie świat znał, a oni – „breaking free”…
Inteligencja współpracująca – to piękne. To jest prawdziwie marksistowska kategoria, chociaż z drugiej strony, marksistowskie pojęcia nie mają nic wspólnego z rzeczywistością, a to akurat trafia w sedno. Bez tych kolaborujących pseudointeligentów nie byłoby bolszewii. Może lepiej to nazwać kategorią antymarksistowską, pojęciem antykomunistycznym, bo do rzeczy.
Czy myśli Pan, że nasz przyjaciel foxtrot (czy jak mu tam było? Foxmulder?) zmieni zdanie na temat „The Donald” pod wpływem jego rapprochement z pekińskim politbiurem? Bo ja nie sądzę.
Panie Michale,
Ja myślę, a nawet jestem przekonany po zapoznaniu się z ostatnimi komentarzami F, że o żadnej zmianie jego zdania na temat DT(nie mylić z DDT!) nie ma i nie może być mowy. Daje zdecydowany odpór wszystkim i wszystkiemu, a przede wszystkim faktom. Zgodnie z nauką i praktyką.
Panie Andrzeju,
DDT? Dichlorodiphenyltrichloroethane?
A że Zaśniedziały Lis nie zamierza zmienić zdania, to nie wątpię. Jeżeli fakty przeczą jego teorii, tym gorzej dla faktów.
Mniejsza o niego, niech mu Pan Bóg wybaczy. Ale towarzysz Xi, to jest coś. Żaden bolszewik, ani Mao, ani Stalin, nie miał nigdy takiej potęgi jak tow. Xi. Ten człowiek dysponuje ponad trylionem dolarów (to się chyba po polsku nazywa bilionem czyli ‚tysiąc miliardów) w rezerwach. Kilka lat temu sam kupon (czyli procent) z US Treasury Notes, płacony przez amerykański skarb do skarbu chrl, wynosił więcej niż cały chrlowski budżet wojenny (o pardon! powinienem powiedzieć „budżet obronny”, tylko przed kim dokładnie mają się bronić Chiny? Przed Tajwanem? A może przed Kim?). Innymi słowy, amerykańscy podatnicy fundowali za darmo armię ludowych Chin.
Rzecz jasna, Xi nie kiwnie palcem, by powściągnąć Kima. Wcale niewykluczone, że Kim robi, co robi, na życzenie i za przyzwoleniem Xi.
Ech, tylko dokąd uciekać?
Panie Michale,
Chodziło mi o to, że w żadnym wypadku nie jest to środek ochrony czegokolwiek pozytywnego (nawet ze skutkami ubocznymi).
A ten towarzysz Xi – godny następca – to faktycznie „światowy pan”. Ma wszystkie karty w ręku i uśmiecha się przy tym łagodnie jakby chciał powiedzieć że to wszystko dla świata i dla „pokoju” (co zaświadcza stosowna scenografia w tle). W obu przypadkach bolszewickiego.
I mnie się zdaje, że kolejny Kim odgrywa wiernie swoją rolę w bolszewickim przedstawieniu. Wyciągnięty nagan który ma postraszyć, zmiękczyć, przekonać. Czy słyszał Pan może o tym, że w Japonii istnieje, całkiem prężny fanclub krld?. Co takiego powoduje, że ćmy zlatują się do palącej się świecy, aby w jej ogniu spłonąć?
Cha, cha! Fanclub Kima w Japonii to jest urocze.
Już nie pamiętam, kto powiedział: szlag mnie trafia, ergo sum.