- - https://wydawnictwopodziemne.com/en -
(Polski) Uległość?
Posted By admin On 11 January 14 @ 7:45 In Michał Bąkowski | 16 Comments
Sorry, this entry is only available in Polski [1].
Article printed from : https://wydawnictwopodziemne.com/en
URL to article: https://wydawnictwopodziemne.com/en/2014/01/11/uleglosc/
URLs in this post:
[1] Polski: https://wydawnictwopodziemne.com/2014/01/11/uleglosc/print
[2] : http://www.youtube.com/watch?v=zV27wJw_Id0
[3] : http://www.youtube.com/watch?v=AVXJ92VcsbU
Click here to print.
Copyright © 2007 . All rights reserved.
16 Comments To "(Polski) Uległość?"
#1 Comment By Orzeł On 14 January 14 @ 8:31
Bardzo interesujące remanenty filmowe. Ciekawe, co powiedzieliby twórcy na taką interpretację ich dzieł…
Przypomniała mi się powieść “Ciemność w południe” Koestlera, tam zjawisko, które Pan opisuje zostało uchwycone w bardziej zaawansowanym stadium. Ideowy bolszewik doprowadzony zostaje do sytuacji, w której dobrowolnie, w imię jakichś urojonych, spreparowanych “wartości” oskarża się o działalność wywrotową, co skutkuje oczywistym wyrokiem śmierci. Absurdalność sytuacji potęguje fakt, że główny bohater do końca pozostaje wierny komunistycznym ideałom, nic, nawet wizja bliskiej śmierci nie jest w stanie otworzyć mu oczu. To jest dopiero uległość! Nawet trudno nazwać istotę takiego zachowania. Uległość duchowa, intelektualna? Uległość zabijająca instynkt samozachowawczy? Jest to coś niemożliwego do zdefiniowania, jeśli mamy posługiwać się starymi, dobrymi, XIX-wiecznymi pojęciami.
Czy to jednak ma być dowód na niezwykłą zdolność komunizmu do dostosowania się do ludzkiej natury? Czy możliwa byłaby opisana wyżej manipulacja z fastfoodu w starej, nieskażonej XX-wiecznymi zarazami Ameryce z okresu zdobywania Dzikiego Zachodu? Czy bohater “Ciemności w południe” dałby się doprowadzić do takiego upodlenia, gdyby nie uległ wcześniej bolszewickiemu praniu mózgu? Czy dziś te półgłówki bredzące o tolerancji i równości uległyby tak łatwo pedalskiej propagandzie, gdyby nie całe dekady czerwonej indoktrynacji odbierającej rozum?
Chyba jednak najpierw trzeba poddać obróbce umysły, wykuć w mozole człowieka sowieckiego, a dopiero potem skutecznie nim manipulować. Komunizm wykorzystuje naturalną uległość jednostki w takim samym stopniu, co wszystkie wcześniejsze systemy władzy. Ale dopiero w połączeniu ze zniszczeniem fundamentów światopoglądowych Metoda może osiągnąć skuteczność, którą dziś obserwujemy.
#2 Comment By michał On 14 January 14 @ 2:49
Panie Orle,
Czy zna Pan te filmy?
#3 Comment By Orzeł On 14 January 14 @ 3:15
Panie Michale,
Niestety nie znam, opierałem się na Pańskiej interpretacji. Ale zaintrygowało mnie to na tyle, że postaram się nadrobić braki.
#4 Comment By michał On 14 January 14 @ 3:49
Panie Orle,
Compliance można obejrzeć na youtube:
[2]
Felliniego wbrew pozorom trudniej znaleźć ze zrozumiałymui napisami, ale tu jest z hiszpańskimi:
[3]
Bardzo jestem ciekaw Pańskiego zdania.
#5 Comment By Orzeł On 15 January 14 @ 10:33
Panie Michale,
Dziękuję za linki, obejrzałem.
“Comliance” jest to, można by powiedzieć studium manipulacji. To bardzo interesująca próba pokazania powstawania mechanizmu kontroli jednostek, a właściwie całej społeczności. Stan wyjściowy to grupa ludzi luźno powiązanych ze sobą zależnościami służbowymi. Jakieś tam drobne tarcia między nimi, wspólne zadania i niezbyt silne, ale jednak zauważalne poczucie wspólnoty losów robią z nich małą społeczność, pewien samowystarczalny organizm. Ingerencja policjanta wprowadza chaos w tryby tego systemu, wywołuje kryzys. Kryzys ów wykorzystuje manipulator do rozbicia naturalnych relacji, dokonania atomizacji i przejęcia całkowitej kontroli nad zdegenerowaną wspólnotą. Można to porównać do działania pasożyta na żywym organizmie. Pasożyt nie zabija żywiciela, ale zagnieżdżą się tak silnie, że próba usunięcia go może doprowadzić do zagrożenia bezpieczeństwa i równowagi całego organizmu. Widać to w ostatniej scenie, kiedy już po usunięciu fałszywego policjanta, bodajże Sandra, przełożona Becky, osoba, która pierwsza uległa manipulacji bardzo stara się odzyskać spokój ducha, ale świadomość tego, jak łatwo przeszła na ciemną stronę wyraźnie ją gnębi.
W jakimś sensie, prawdopodobnie zupełnie niezamierzenie film jest krzywym zwierciadłem “Dwunastu gniewnych ludzi” Lumeta. Zamiast dociekliwego przysięgłego, zasiewającego wątpliwości w głowach pozostałych jedenastu, tym razem mamy cynicznego, bardzo sprawnego manipulatora siejącego destrukcję.
Myślę, że próba porównania mechanizmów pokazanych w “Compliance” do sposobu przejęcia i utrzymania władzy przez komunistów była ostatnią rzeczą, jaka mogłaby przyjść do głowy autorom obrazu. Ale, co zrobić, chcąc, nie chcąc takie porównanie faktycznie nasuwa się nieodparcie. Co ciekawe porównanie ma sens tylko w przypadku komunizmu triumfującego dziś w zachodnim świecie, rewolucja bolszewicka nie miała w sobie wiele z finezji i niuansów działania filmowego “subwertera”. To właśnie współczesny przewrót ideologiczny w państwach nazywanych umownie ostoją kapitalizmu i wolnego rynku można by zilustrować tym filmem. Rzesze takich fałszywych policjantów, ideowych wnuków Gramsciego sączą do głów nieświadomych i uległych mas truciznę, która rozkłada od środka społeczeństwa, pozbawia je mechanizmów obronnych, doprowadza do działań autodestrukcyjnych.
Film Felliniego obejrzałem w oryginale, w związku z tym dialogów nie rozumiałem ni w ząb. Na szczęście przekaz był na tyle uniwersalny, że nawet ja, mimo nieuctwa coś tam chyba pojąłem. Początkowo wyglądało to trochę na antytezę “Compliane’. Tylko silna jednostka, mająca przed sobą wyraźnie sformułowany cel, jest w stanie przeciwstawić się pogrążającemu się w entropii zanarchizowanemu tłumowi i wydobyć z niego ład, w tym przypadku w postaci muzyki. Gdyby podobny przekaz chciał ubrać w obraz i dźwięk jakiś reżyser zza oceanu, na przykład, bo ja wiem… Sam Packinpah oglądalibyśmy jak nic historię oddziału marines, zagubionego w borneańskiej dżungli, dookoła Japończycy, moskity, a w zasobnikach przy paskach puste magazynki. Rozpacz i trwoga. I dopiero żelazna wola sierżanta z pooraną twarzą… No ale Fellini był dużo bardziej finezyjny i chwała mu za to.
W końcowej scenie, po zażegnaniu kryzysu i reanimacji orkiestry, jest jednak przestroga. Z zaciemnionego ekranu dochodzi głos przemawiającego dyrygenta, coraz bardziej krzykliwy, przybierający na sile, wywołujący niemiłe skojarzenia. Każde silne przywództwo musi prowadzić do… no chyba faszyzmu, bo głos dyrygenta nieodparcie kojarzy się z wystąpieniem Duce. Tu jakby trochę zabrakło finezji. Czy nie dało by się zilustrować tyranii jakoś uniwersalnie? Albo i dosłownie, dlaczego nie? Ale za to może bardziej aktualnie.
“Próba orkiestry” to film z 1978 roku. W tym samym roku we Włoszech Czerwone Brygady zamordowały Aldo Moro.
#6 Comment By michał On 16 January 14 @ 1:05
Drogi Panie Orle,
Pańskie porównanie filmu Compliance do moskiewskich procesów wydaje mi się słuszne o tyle, że ten sam mechanizm prowadzi do hańby ofiary policjanta, co ofiary Stalina. Kiedy odrzuca się absolutność moralnej powinności, to automatycznie staje się ona względna, a wtedy wszystko staje się dozwolone. Bucharin przekonywał Stalina w liście z więzienia, że dla partii zrobi wszystko. Wielu starych bolszewików oskarżało się nie ze strachu, ale w przekonaniu, że tego oczekuje od nich partia.
Film nie jest wszakże dowodem na cokolwiek, bo być nie może. Jest to zaledwie ilustracja. Czy było intencją autorów ilustrować moją hipotezę? Przenigdy! Mamy jednak prawo (i obowiązek) interpretować każde dzieło sztuki, nawet każde zdanie, w dowolny sposób, tak długo jak ta interpretacja nie jest sprzeczna ze zdaniem podlegającym egzegezie. O dziwo, zasadę tę sformułował nie kto inny jak Święty Augustyn, debatując dopuszczalne interpretacje Biblii.
Pańska interpretacja wydaje mi się trafna, choć nie do końca rozumiem porównanie z “12 gniewnych ludzi”. Film Lumeta jest klasycznym peanem na cześć liberalnej wątpliwości przeciw (rzekomo) “prawicowej pewności”. Rozumiem oczywiście analogię “destrukcyjnego siewcy”, ale na tym chyba podobieństwo się kończy. Fonda wykonuje po prostu pracę, którą powinni byli za niego wykonać sędziowie śledczy.
Co do ważności porównania metod policjanta z Metodą leninowską, to pozwolę sobie wypowiedzieć się szerzej i osobno na ten temat, ale w tym komentarzu chciałbym Pana prosić o odpowiedź na następujące pytanie: czy sytuacja taka jak opisana w filmie nie byłaby możliwa w dzisiejszym prlu? W dzisiejszym chrlu? W sowietach Putina? W sowietach Stalina? No, tam pewnie nie, bo telefony nie działały…
Co do filmu Felliniego, to ma Pan oczywiście rację, że powstał w określonych czasach. Fellini, lewakiem będąc, był wówczas oskarżany przez lewicę o zdradę i nakręcenie filmu, który jest peanem na cześć “faszyzmu”. Czy zabrakło mu finezji? Czy raczej mówił, że odrzucenie tradycyjnego modelu społeczeństwa opartego na absolutnych wartościach, prowadzi do anarchii, a ta niebezpiecznie zbliża do tyranii? Mnie się tak zdaje, ale może dlatego, że to wydaje mi się słuszne. Warto jednak pamiętać, że to ludzie tacy jak Fellini przyczynili się do upadku tradycyjnego społeczeństwa, do wyśmiania tradycyjnej moralności, może więc jego zdanie należy brać bardziej poważnie niż innych?
#7 Comment By Orzeł On 16 January 14 @ 10:41
Panie Michale,
Przypuszczam, że sytuacja taka, jak w “Compliance” mogłaby się powtórzyć dziś wszędzie, jest to tylko kwestia sprawności manipulatora. Z resztą, szczerze mówiąc podobny proces można zaobserwować dość powszechnie, tyle, że w skali makro. Taka sama manipulacja odbywa się codziennie za pośrednictwem mediów, które terroryzują zdrowy rozsądek i zmuszają inteligentnych skądinąd ludzi do powtarzania bredni a to o potrzebie tolerancji, a to o równości płci, a to o konieczności zwalczania ucisku kapitalistów wobec proletariatu… a nie, przepraszam, to był poprzedni etap. Z resztą mniejsza z tym, jaką bzdurę lansują współcześni bolszewicy, przecież zarówno tym od uciskanego proletariatu, jak i tym od tolerancji chodzi ostatecznie o to samo, czyli o rozbicie od wewnątrz starego porządku i przejęcie władzy.
Jeśli chodzi o film Lumeta, to miałem na myśli analogię dotyczącą obalania pewnych przekonań. Policjant deprawuje jednostki atakując ich przekonania co do etyki postępowania wobec współpracowników, a Fonda obala pewność pozostałych ławników o winie oskarżonego. Oczywiście kontekst działania obydwu bohaterów jest inny, chodziło mi raczej o sam proces manipulacji poglądami.
#8 Comment By michał On 16 January 14 @ 10:57
Panie Orle,
12 gniewnych ludzi należy w całości do tego nurtu, który obalać chciał tradycyjną morlaność. Przesłanie tego filmu jest, że wszystko jest względne, nie należy nic brać “na wiarę”, a wątpliwość wyrażona przez inteligentnego człowieka może zachwiać gmach fałszywej pewności. Efekt takiego myślenia jest oczywisty: kwestionuje się powszechność WSZELKICH zasad, absolutność wszystkich wartości, obiektywność morlaności, prawdę wiary, wskazując na ich oparcie na subiektywnych przekonaniach.
Ilekroć oglądam znakomity film Lumeta (albo oryginalną sztukę), to zawsze zastanawia mnie, gdzie była policja? Dlaczego żaden prokurator albo sędzia śledczy nie zauważył tego wszystkiego, coi zauważyli sędziowie przysięgli? Oczywista odpowiedź jest jedna: na tym dramatycznym przykładzie opiera się atak na coś innego: na tradycyjne społeczeństwo. Jest to typowy “film z tezą”, dzieło sztuki podporządkowane ideologicznej tendencji.
Proszę jednak zwrócić uwagę, że Fonda nie jest wcale manipulatorem. Nie jest demagogiem, racja leży całkowicie po jego stronie w tej sytuacji. Policjant w Compliance jest tylko manipulatorem. Takiego wyposażyć w demagogię i ma pan Trockiego w czystej postaci.
#9 Comment By Orzeł On 16 January 14 @ 12:02
Panie Michale,
No tak, Fonda w tym filmie nie jest tak dosłownie manipulatorem, ale Lumet już tak. właśnie z przyczyn, które Pan wymienił. Mi chodziło raczej o samą anatomię sterowania umysłami zbiorowości. “Policjant” bazuje na autorytecie władzy i brutalnie zmusza swoje ofiary do uległości, bohater grany przez Fondę gra na subtelnych niuansach ludzkiej psychiki, podsyca wątpliwości. Tak do końca nie wiemy, czy oskarżony jest niewinny, chodzi o zasianie niepewności i skłonienie ławników do zmiany raz przyjętego przekonania. Zgoda, że jest to budowanie obrazu świata, w którym mędrca szkiełko i oko przedstawiane jest jako ostateczna wyrocznia, a wszelka wiara dezawuowana. Przypomniał mi się ten właśnie film, bo podobnie, jak w Compliance oś fabuły kręci się wokół zdolności jednostki do wywierania wpływu na jakąś zbiorowość.
Komunizm zastosował podobną strategię, ale tylko na Zachodzie. Zniszczenie Rosji, a później państw Europy Środkowej przebiegało zupełnie inaczej. Natomiast Amerykę i jej sojuszników wprowadzono w dryf w kierunku bolszewizmu właśnie za pośrednictwem takich ludzi, jak między innymi Lumet, czy (może w mniejszym stopniu) Fellini, plus niezliczona rzesza manipulatorów z backgroundem uniwersyteckim. Oni odgrywali rolę takich właśnie wpływowych jednostek, które genialnie sterują umysłami mas.
#10 Comment By michał On 16 January 14 @ 6:08
Jak ju mówiłem, chciałbym wrócić obszerniej do kwestii leninowskich metod i Metody osobno. Wydaje mi się słuszne i uzasadnione twierdzenie, że zachodzi zasadnicza różnica pomiędzy sowietyzacją dzisiejszego Zachodu i sowietyzacją państw w zasięgu sowieckich czołgów i pałek.
#11 Comment By Andrzej On 16 January 14 @ 11:12
Panie Michale,
Ma Pan rację, że różnica jest zasadnicza. Sowietyzacja państw w zasięgu sowieckich czołgów i pałek już dawno się dokonała z fizycznym użyciem owych czołgów i pałek, natomiast na Zachodzie dokonuje się z użyciem nowoczesnych czołgów i pałek, m.in. medialnych i prawnych.
Czy może chodzi Panu o stosowanie Metody tu i tam obecnie? Bo też jest zasadnicza różnica. Zsowietyzowanych (co za słowo!) nie trzeba sowietyzować, trzeba ich utrzymywać “in statu sovieticus”. I to bolszewikom bardzo łatwo przychodzi bo z wielką pomocą “realistów” wszelkiej maści.
#12 Comment By michał On 16 January 14 @ 11:33
Drogi Panie Andrzeju,
To wszystko prawda, ale problem jest taki, że wśród ludzi podziemnych możemy nazywać (i ja z pewnością tak robię) komunistami i Putina i Obamę, Hollande’a i Assada, organizację wyzwolenia Filistynów i al-Qaedę, bractwo muzułmańskie i Chaveza – ale poza naszym wąskim gronem, to nie ma żadnego sensu. Jeżeli termin jest tak szeroki, to trzeba znaleźć węższe terminy, które pozwolą nam na jakąś subetlność w rozróżnianiu. Nie wystarczy przecież nazwać słonia i myszy zwierzętami, bo choć bez wątpienia mielibyśmy rację, to niewiele mówilibyśmy o słoniu i myszy.
#13 Comment By Andrzej On 17 January 14 @ 10:19
Drogi Panie Michale,
Rozumiem konieczność pogłębionej analizy, poznania tematu na ile to możliwe, bo tylko takie podejście może przybliżyć nas do prawdy. Inaczej zagraża nam pozostanie w prymitywnym świecie stereotypów.
“modlitwa, modlitwą a tu trzeba brzytwą”. Lubię (chyba zanadto) stosować zasadę brzytwy Ockhama. Czy jednak na czołgi nie potrzeba czołgu? Mogę komuś tłumaczyć, że się myli ale nie chcę się mu tłumaczyć dlaczego uważam, że mam rację. Bo to odwraca całą sytuację. Staję się ścigany a ja chcę ścigać. Putin sam ogłasza się czekistą “do końca życia”, Xi czy Li komunistami i co z tego? Cały świat o tym wie i cały świat “lezie im w dupę”. Co z tego, że będę udowadniał, że słoń to słoń skoro mój adwersarz widzi w nim polną myszkę bo tak chce i już, chociaż wie to samo co ja. Co z tego, że cała “polska prawica” wie że Obama, Hollande, Assad to lewacy skoro nic nie chce zrozumieć?
Przepraszam za ten wtręt w dyskusji o filmach. Czytając artykuł i dyskusję Panów pomyślałem sobie: co by było gdyby w miejsce policjanta wobec którego (teoretycznie, bo nie wiem jak to jest na Zachodzie) zdarzyliby się ludzie nieufni (jak ten chłopak z Compliance) był to lekarz? Jakże łatwiej by mu było zrealizować taką manipulację. Czy nie jesteśmy właśnie świadkami takiej manipulacji w stylu “soft”, bardziej skutecznej i “bezbolesnej”?
#14 Comment By michał On 18 January 14 @ 2:20
Drogi i Szanowny Panie Andrzeju,
Na czołgi trzeba czołgów, ale nam czołgów brak, więc co nam robić przystaje? Poddać się? Mnie osobiście nie robi żadnej różnicy, że ktoś nie chce czegoś zrozumieć, a to z tej prostej przyczyny, że uzasadnienie może być obiektywne, ale akt uznania jest zawsze i tylko subiektywny.
Moja odpowiedzialność nie jest wobec tych, co nie chcą zrozumieć, ale wobec prawdy. Czy to już nie jest wystarczająco poważne wymaganie? Czy nie dość jest nacisków, by porzucić prawdę, by się dostosować? Ale też czy nie jest możliwe, że się mylę?
#15 Comment By Andrzej On 19 January 14 @ 8:57
Panie Michale,
Co do prawdy i jej wagi zgadzam się z Panem. To jest wystarczająco poważne wymaganie. Tylko jak radzić sobie z tą bezsilnością wobec głupoty, ślepoty politycznej itd. Jak mi się zdaje, zaleca Pan, aby nie zwracać na to uwagi, ważne jest szukanie prawdy a nie “misjonarstwo”. Czy tak? Jestem skłonny przyznać Panu rację i w tym punkcie. Muszę to jeszcze przemyśleć.
#16 Comment By michał On 19 January 14 @ 9:09
Panie Andrzeju,
Mogę wypowiadać się tylko we własnym imieniu, a osobiście pozbawiony jestem żyłki prozelitycznej. Świadczenie prawdzie wydaje mi się ważniejsze niż (mówiąc metaforycznie) obłapywanie słuchaczy za guziki, by przyciągnąć ich do własnego punktu widzenia.
We współczesnym świecie, wypowiadanie prawdy jest i tak sprowadzane do propagandy – wedle schematu: on tylko tak mówi, bo… jest bogaty, biedny, jest czarny, biały, jest uprzywilejowany, wyzuty, jest Polakiem, jest Żydem i tak w koło Macieju – więc mogłoby się wydawać, że skoro i tak nas zredukują do agit-prop, to można zająć się zdobywaniem zwolenników, ale mnie to jakoś nie kręci.