Andrei Navrozov


Putin’s Hitler

Why didn’t Putin and his cronies simply buy Crimea from Ukraine – at ten cents an acre, like the Americans once bought Alaska from Alexander II of Russia – rather than launch a clumsy and noisy guerrilla war whose public relations outcome was predictable at the outset? The answer, I believe – concealed, camouflaged and biding its time – lies thousands of miles away, in the desert sands of the Middle East.

I have been saying that “Muslim” terrorism is a Russian secret services canard – and, to the small extent their self-serving aims are congruent, that of the CIA as well – ever since Putin declared, in a speech made even before he became Russia’s “president,” that “Russia will be the West’s shield from the Muslim menace.”  By this he meant, needless to say, that Russia would be sponsoring “Muslim” attacks against the West until Western democracies are intimidated enough to trade freedom for security.  Thus ISIS, I believe, is merely the latest in a long series of “Muslim” bugaboos grown by the Kremlin like homunculi in a mad scientist’s laboratory.

This post’s aim is not to adduce proof, but to encourage independent ratiocination.  Consider how similar Putin’s geopolitical strategy is to that of Stalin, who helped to incubate the Nazis in Weimar Germany as that epoch’s ayatollahs, mullahs, and caliphs.  Stalin’s calculation was that once Hitler had terrified the West enough, no Western politician would find the prospect of Red Army tanks purging Nazi evil from the whole of the European continent objectionable.  Fortunately for us today, Hitler pre-empted Stalin and, by the time the war was over, American troops were in Berlin to defend Western Europe from its Russian liberators.

This time around, there are no American troops in the Middle East, where ISIS is now Putin’s Hitler.  Last week’s newspapers were filled with reports that thousands of ISIS stooges had arrived in Europe, camouflaged as refugees, to blow up churches, schools, and government buildings; this week’s reports are of Russian arms and troops bound for Syria to confront “Muslim” extremism in a twenty-first century parody of a Crusade; and the following week, on September 28, Putin will address the United Nations, Urbi et Orbi, to share with all progressive Christendom his vision of himself as the modern St. George.

If Russian arms and troops continue to arrive in Syria, what or who is to stop Putin from taking over all of the Middle East, precisely as Stalin hoped to take over all of Europe?  Seen in this light, Crimea is a red herring.  Putin does not want to swap the West’s condoning the annexation for Russia’s taming the “Muslim” threat; instead, he wants the West to believe that, having done a naughty thing in his own back yard, he is about to do a nice one in the West’s.  A plenary indulgence, such as obtained by the early Crusaders, is what he expects to receive for his armed peregrinatio in terram sanctam.  And, once Russian tanks are on the ground and Russian military bases have dotted the map of the region, I repeat, nothing will stand between the Kremlin’s exculpation and its control of the Holy Land.

A global oil monopoly for Russia will be far and away the most trifling of strategic consequences if these events come to pass.  There’s many a slip twixt the cup and the lip, of course.  But I fear that the West’s geopolitical strategy – ever since Stalin was pacified at Yalta with the central part of  Europe which he persuaded the West was “Eastern” – has been little more than blind reliance on the power of that English proverb.

___

© Copyright Andrei Navrozov and The Fleming Foundation

https://fleming.foundation/2015/09/putins-hitler/



Send to a friend

49 Comments “Putin’s Hitler”

  1. 1 Andrzej

    Sowieci, począwszy od Lenina i Trockiego do “Putina i jego kumpli”, od zawsze prowadzą wywrotową działalność na całym świecie. Nigdy jej nie zaprzestali, co najwyżej nie prowadzili jej jawnie. Prowadzili ją także wtedy (tym bardziej wtedy) gdy tzw. demokracje zachodnie widziały w nich: pragmatyków, demokratów, “ludzi z którymi można robić interesy”, podobnie myślących i kierujących się podobnymi kryteriami czyli swoich partnerów. Gdy Ci, wiedząc doskonale o takim podejściu swojego wroga, którego zniszczenie mają za jeden ze swoich głównych strategicznych celów, pozorują demokrację i gospodarkę rynkową (co jednocześnie ogromnie ich wzmacnia) przychodzi im to z niezwykłą łatwością. Rzecz jasna, nad tym też od zawsze pracowali. Bolszewizm rozpowszechnił się na całym świecie, jest zarazą która go już całkowicie opanowała. Takie głosy jak Andreja Nawrozowa traktowane są jako “pójście pod prąd”. Zdumiewające jest to, że z tym prądem płyną niemal wszyscy. Wbrew rozumowi, wbrew realiom. Dobrze, że ten tekst ukazał się w USA a dziś także tutaj w Podziemiu bo może komuś pomoże się z tego “prądu” wydostać.

    Moim zdaniem, w komentarzach pod powyższym tekstem na stronie The Fleming Foundations przeważa niezrozumienie tego czym jest dziś Rosja. Jest w nich wszystkim, tylko nie tym co próbuje wyrazić Autor (choćby przez samo zestawienie), nieprzerwaną kontynuacją sowdepii czyli w swojej istocie Sowietami. Od poglądów w rodzaju (dzisiejsza “Rosja”) “jest swoim największym wrogiem” poprzez “nie stanowi dla nas zagrożenia” po postrzeganie świata przez nacjonalistyczne okulary. Zwrócenie uwagi na te absurdalne twierdzenia, skutkuje ogólnym potępieniem. I tak kręci się ten świat…

    Wykorzystywanie islamu i innych religii nie jest nie tylko niczym nowym dla sowietów ale zasadą ich taktyki od początku. Wykorzystywanie nacjonalizmów także. Również wykorzystywanie kapitalizmu i demokracji. Może nowością naszych czasów jest wykorzystywanie liberalizmu i konserwatyzmu – twórczy postmodernizm.

    Autor ma rację. Al-Kaida, ISIS/ISIL itd. itp. to dzisiejsze “lodołamacze”. Mają to samo za cel: zniszczyć “stary burżuazyjny porządek” w świecie tzw. Zachodu, na gruzach którego powstanie “wspólny światowy dom” czy jak kto woli “nowy, wspaniały świat”. O tym przecież w oczywisty sposób świadczy wszystko to co się do tej pory wydarzyło. Smutne jest jednak to, że tylko nieliczni chcą to powiązać z sowietami chociaż dowody także są oczywiste.

  2. 2 michał

    Panie Andrzeju,

    Mnie interesuje w króciutkim felietonie Nawrozowa przede wszystkim trafna analiza sytuacji w Syrii i w ogóle aktualnego stanu rzeczy.

    Całkowity brak jakiejkolwiek, choćby śladowej, myśli strategicznej. Łatwość, z jaką Putin zdobył bazy, a nawet port wojenny na wybrzeżu Morza Śródziemnego, byłaby zdumiewająca, gdybyśmy nie byli tego świadkami na każdym kroku. Londyn był właśnie sceną spektaklu, w którym przedstawiciele starożytnej monarchii prześcigali się w padaniu plackiem przed chińskim komunistą. “Konserwatywni” politycy czołgają się na brzuchach, byle tylko chrlińczycy zechcieli łaskawie zbudować w Zjednoczonym Królestwie elektrownię atomową i kolej szybkobieżną. A jednocześnie zamykają huty stalowe, bo chrl sprzedaje swą stal za bezcen. Strategiczne konsekwencje tych posunięć są oczywiste, ale kogo to obchodzi?

    Syria i Irak od dziesięcioleci były w orbicie sowieckiej, ale po wydaniu miliardów dolarów na ze wszech miar słuszną interwencję w Iraku, Amerykanie pozwolili sowieciarzom na bezszelestne zdobycie fizycznego przyczółka na Bliskim Wschodzie, w ogóle nie zauważając, co się święci. Wywiady amerykański i brytyjski rzekomo ostrzegały swe rządy w lecie, ale nie ma w tych rządach nikogo, kto myślałby strategicznie.

    Odnoszę wrażenie, że obecność militarna sowieciarzy w Syrii, zmienia zasadniczo sytuację. Zachód jest tak dalece rozbrojony – moralnie, kulturowo, a teraz także militarnie – że Putin bez większego wysiłku może przejść do ofensywy. A tymczasem ISIS będzie nadal malowniczo niszczyć jedne z najcenniejszych zabytków ludzkiej kultury, ścinać głowy i torturować pour épater le bourgeois.

  3. 3 Andrzej

    Panie Michale,

    Zapewne chodzi Panu o brak myśli strategicznej odnośnie samoobrony Zachodu przed zagrożeniem dla jego egzystencji. Lecz przecież tenże Zachód od dzisiecioleci sam już dąży do niewoli w “bolszewickim raju” mając w tej mierze niewestionowane, wielkie osiągnięcia.

    Myślę, że ta sytuacja uległa istotnej zmianie już wcześniej, wówczas gdy Zachód nie tylko pozostawił region Bliskiego Wschodu swojemu losowi lecz zrobił to samo z Izraelem (odnoszę wrażenie, że zrobił to z ulgą i chętnie, przy czym nacjonalistyczne państwo żydowskie ma w tej decyzji swój spory udział). Bolszewicy obecnie dyskontują to formalnie. Byli i są tak pewni tego co robią, że nie starają się tego w żaden sposób maskować. Po swojemu, “walą butem” przed całym światem i robią to co zamierzyli: “nie mamy pańskiego płaszcza i co nam Pan zrobi?”. Irak znowu jest pod bolszewickim zarządem (tym razem już szyickim).

    Dziś NATO jedynie spina się i w odpowiedzi przeprowadza manewry wojskowe na Morzu Śródziemnym. Lecz nic więcej nie zrobi bo nie chce zrobić. Tylko uspokoić resztki własnej dumy i odwagi. Bo interesu już tam nie mają a jeśli jeszcze jakiś mają to bez większego problemu z niego zrezygnują w zamian za “pokój”. Tam gdzie są te manewry tam dziś jeszcze przebiega granica – na Sycylii gdzie jak wiadomo mieszka Autor (więc może zechce kiedyś podzielić się na ten temat swoimi przenikliwymi obserwacjami). Co będzie potem, nietrudno przewidzieć.

    Jak pisał Józef Mackiewicz, równia pochyła ma swoje prawa. Królewskie przyjęcie chińskich komunistów przez brytyjską elitę władzy to już tylko signum tempori. Są tam jeszcze tacy którzy próbują bronić jeszcze swojej ziemi i prawdy ale efekt tego jest dziś być tylko jeden. Dla odmiany, oto symtomatyczny obrazek z drugiej strony Europy.

  4. 4 Andrzej
  5. 5 michał

    Panie Andrzeju,

    Chodziło mi o jakikolwiek przebłysk strategicznego myślenia, w jakimkolwiek aspekcie życia publicznego. Nawet życie za pożyczone pieniądze, tak typowe dla socjaldemokratycznych rządów (nawet tych, które nazywają się konserwatywnymi, choć są w istocie socjaldemokracją) jest także przykładem braku strategii. Chyba rzecz jasna, że zechce ktoś nazwać “strategią” pomysł niejakiego Corbyna, żeby zastosować “ludowe QE” (people’s quantitative easing), tzn pstrykać palcami i tworzyć miliardy funtów, które następnie będzie się wypłacać w postaci zasiłków.

    Ma Pan oczywiście rację, że to jest długotrwały proces, który trwa od lat. Jednak to genialne posunięcie Putina w Syrii mnie osobiście zaskoczyło i wydaje mi się mieć znaczenie istotne. Rzecz jasna, mogę się mylić, zdarzało mi się to nie raz. Teraz jednak zaczyna mi się wydawać, że cały Bilski Wschód jest dla Putina w zasięgu ręki. Żadna Obama palcem nie kiwnie.

    Dzięki za zdjęcia. Chińczyk nazywa się Shao Jiang, został aresztowany, jego dom poddany rewizji, komputer mu zabrano. Brytyjska policja, wykonująca polecenia chrlowskie, bez odwołania się nawet do pozorów prawa, to jest coś. Ale przypomina mi to artykuł Mackiewicza pt. “Operacja Korsyka”, w którym opisywał, jak francuska policja potraktowała emigrantów, gdy w 1960 roku przybył do Paryża Chruszczow:

    “Literaci, filozofowie, artyści, marsz trzy razy dziennie meldować się w komisariacie policji! Żeby przypodobać się wielkiemu bolszewikowi.

    Wieleż w tym zarządzeniu, w tym niezainteresowaniu, w tym bezbrzeżnym lekceważeniu jakichś tam „etranżerów” z jakąś tam ich kulturą, jest właśnie, przepraszam rodzimych snobów za słowo: „herrenvolkizmu”, wieleż pogardy – względem… nie tylko ‘Kultury’, ale kultury w ogóle. Bo brak zainteresowania, a co za tym idzie pogarda dla obcych, dla poglądów odmiennych od własnych, jest pierwszym stopniem do pogardy dla kultury całej.”

    I tak samo jak de Gaulle, postępuje “konserwatysta” Cameron.

  6. 6 Andrzej

    Panie Michale,

    Mackiewicz doskonale to skomentował i ta sprawa słusznie się Panu tak kojarzy. Na czas wizyty tow. Xi Jinpinga władze brytyjskie nie wysiedliły wprawdzie emigrantów tybetańskich i chińskich na wyspę Man ale za to zachowały się tak jak bolszewicy by to sami zrobili w podbijanym właśnie kraju: z miejsca zamknęli usta temu który się im sprzeciwiał. Co wydaje mi się być czymś gorszym.

    A propos tow. Cobryna to ostatnio stał się przyczyną dla której postanowiłem przypomnieć sobie “Fatalne Jaja” Bułhakowa.

    Czy realizację decyzji nie sprzeciwiania się najeźdzcy można potraktować jako przyjętą strategię czy tylko taktykę? Tak czy inaczej wynik jej zastosowania jest jeden. Zachód nie tyle nie ma strategii co nie ma woli się bronić.

  7. 7 Andrzej

    ps. przepraszam za popełniane błedy. Ostatnio, naturalnie chodziło mi o Jeremy Corbyna.

  8. 8 michał

    Drogi Panie Andrzeju,

    Andrej Nawrozow pisał chyba o Corbynie pod zapożyczonym od Bułhakowa tytułem.

    „Czerwone promieniowanie” w Bułhakowowskich “Jajcach” przemienia zwykłe organizmy w potwory, pożerające siebie na wzajem. Oczywiście oprócz tego podstawowego pomysłu jest jeszcze analogia między oderwanym od życia profesorem i Leninem, jest też cudowna satyra codziennego życia sowieckiego, ale całość jest nieprzekonująca, jak gdyby Bułhakow wahał się jak daleko wolno mu się posunąć.

    Tak to jest, kiedy trzeba się stosować do limitów autocenzury.

    Ma Pan rację, co do braku woli, ale proszę pamiętać, że im się wydaje, że mają dalekowzroczną strategię. Ta strategia nazywa się: demokracja, prawa człowieka, wolność. Nie widzą w żadnym momencie, że wkładają głowę w pętlę. Co rzekłaszy, o jakiej woli walki możemy mówić, jeżeli nie widzi się zagrożenia?

    A już z zupełnie innej beczki: czy decyzja nie sprzeicwiania się sowieckiemu najeźdźcy we wrześniu 1939 roku była taktyczna czy strategiczna?

  9. 9 Andrzej

    Panie Michale,

    Myślę, że ta polska decyzja z 17. września 1939 była strategiczna. Była logicznym wynikiem prowadzonej wcześniej polityki (strategicznego celu “równowagi”) a nie sposobem realizacji celu. Pierwszym przejawem tej strategii były Mikaszewicze, traktowania sowietów nie jako śmiertelne zagrożenie lecz jako “równych sobie” (w przeciweństwie do rosyjskiej kontrrewolucji).

    To właśnie Andrej Nawrozow przyczynił się do mojego postanowienia. Jeśli u Bułhakowa miały to być Lenin to koniec opowiadania jest kontrrewolucyjny: tłum zabija znienawidzonego przezń profesora. Jakkolwiek system przetrwał…

  10. 10 michał

    Panie Andrzeju,

    Ośmieliłem się tylko ironizować na temat Pańskiego pytania, “czy realizację decyzji nie sprzeciwiania się najeźdzcy można potraktować jako przyjętą strategię czy tylko taktykę? Pańskie pytanie, jak sądzę, było ironiczne, i moje podobnie. Nie ma w tym ani taktyki, ani strategii, ani żadnej myśli. Decyzja NIE bronienia się wobec najazdu jest zupełnym skandalem.

    Czy ja wiem, czy rozkaz Rydza z września można traktować jako kontynuację polityki zaczętej w Mikaszewiczach? Warto pamiętać, że po MIkaszewiczach Polska powstrzymała najazd bolszewicki.

    Przypuszczam, że Bułhakow celowo mącił swoje metafory. Na tej niejdnoznaczności być może polega jego wielkość. Mnie zresztą nigdy nie przekonują interpretacje według klucza, np. “Woland to Stalin”. W końcu, szatańska świta Wolanda wykonuje wyroki Boże, a czy to samo da się powiedzieć o Stalinie?

  11. 11 Andrzej

    Panie Michale,

    Mikaszewicze, w moim przekonaniu, były pierwszym krokiem w kierunku takiej polityki czy też pierwszym symptomem. Potem oczywiście był najazd bolszewicki, śmiertelne zagrożenie lecz gdy tylko zostało ono zażegnane (przy ogromnym wysiłku i poświęceniu narodu) zaraz nastapił powrót do tego samego podejścia do sowietów, skutkujący wkrótce formalnym układem – zdradą ryską. Potem sformalizowana została właśnie owa nieszczęsna “strategia” przyjmująca za podstawę stworzone w ten sposób status quo, które sprowadzało się z polskiej strony do hasła: sowietów akceptujemy. To, że ostatnia suwerenna decyzja władz wolnej Polski była taka a nie inna było wg mnie logiczną konsekwencją tej (jednak uważam, że była to jakaś myśl polityczna, jakkolwiek błędna i samobójcza) strategii.

    Skandal? Jeśli chodzi o Polskę to dobrowolne poddanie się bolszewikom, porzucenie jej interesów wydaje mi się czymś gorszym. Przyniosło to (poza Katyniem itd.) dalekosiężne, katastrofalne skutki w przyszłości. Przede wszystkim w wymiarze moralnym ale oczywiście także politycznym.

    Nie kojarzyłbym także w ten sposób postaci Wolanda. Mam wrażenie, że tego typu “analogie” odnośnie twórczości Bułhakowa są stworzone przez “antystalinistów” na ich potrzeby.

  12. 12 michał

    Panie Andrzeju,

    Woland jest postacią dwuznaczną, a trudno mi sobie wyobrazić, żeby Stalin był dla Bułhakowa dwuznaczny. Nie wiem też czy antystaliniści forsują tego rodzaju interpretację, bo oni przecież chcą widzieć Stalina jako jednoznacznie czarną postać, która zmieniła tory dobrego bolszewizmu. A Woland nie jest jednoznacznie czarną postacią.

    „Teologia” Mistrza i Małgorzaty jest zawiła, ale chyba warta zastanowienia. Większość apologetów tej przecież satanicznej powieści, wskazuje na motto jako klucz. Słynne słowa Goethego o sile, która pragnąc zła, czyni dobro. Kiedy Mateusz Lewita przychodzi do Wolanda z posłaniem od Jeszuy, Mateusz patrzy z obrzydzeniem na ducha zła i pana ciemności, ale Woland odpowiada mu ze swadą: gdzie byłoby dobro bez zła? Jak wyglądałby świat bez cienia? Cień rzucają wszystkie Boskie stworzenia, więc nie może być zły.

    Szatańska świta Wolanda wykonuje wolę Bożą. Kiedy Małgorzata żąda łaski przebaczenia dla Friedy, to Woland odpowiada znacząco, że to nie jego departament. To jasne, bo jego sprawą jest Gniew Boży, kara i sprawiedliwość. Dowiadujemy się z czasem, że Fagot-Korowiew jest rycerzem skazanym na wieki za żarty na temat Światłości i cienia, ale że tej nocy zostaje właśnie uwolniony. Tak jak Poncjusz Piłat. Teologia Bułhakowa jest więc teologią powszechnego przebaczenia.

    Trudno jednak nie dostrzec politycznej strony takiej eschatologii. Prawdziwym wrogiem, prawdziwym diabłem jest sowieckość, sowiecki system. Tylko wobec strasznych kajdan sowieckości, Woland jest wyzwoleniem, a nie zniewoleniem. Małgorzata staje się wiedźmą i z radością odrzuca fatałaszki sowieckiej egzystencji, przestaje być dobrą sowiecką żoną, tłucze szyby, kocha nagość, uwielbia pęd. Prawdziwym piekłem są sowieckie realia, z taką ciętą ironią opisane nie po raz pierwszy przez Bułhakowa. Prawdziwym diabłem jest płytki sowiecki ateizm, najgorszy, płaski materializm, który Woland obnaża na każdym kroku. Wobec sowieckości – Woland jawi się jako wykonawca Woli Bożej.

    Tak, tylko czy czyste Dobro, sama miłość i przebaczenie, łaska i miłosierdzie, nie są lepszą odpowiedzią na sowiecki koszmar? Chyba są. Rozumiem, że Bułhakow był głęboko wierzącym człowiekiem, trudno więc wyobrazić sobie, żeby nie był tego świadom. Toteż wybór szatańskiej ingerencji wydaje mi się znaczący. Sowiety są jakby z góry gotowe na odparcie wiary, cały system myślowy porewolucyjnego człowieka jest nastawiony na wyśmianie i odparcie religii, ale jest osobliwie bezbronny na diabła.

    Tak ja bym to widział.

    Do pozostałych kwestii postaram się ustosunkować jak najprędzej.

  13. 13 michał

    Natomiast co do skandalu…

    Oczywiście zgadzamy się w kwestii katastrofalnych skutków polityki polskiej wobec sowietów. Skutki tak straszne, że trudno doprawdy je debatować: utrata państwa i sowietyzacja.

    Kiedy mówiłem o skandalu, to miałem na myśli rozkaz Rydza Śmigłego, by nie strzelać do nadchodzących bolszewików we wrześniu 39. A napisałem te słowa, ponieważ rozważaliśmy beznadziejną postawę Zachodu wobec Putina i wszystkich jego poprzedników. Wydaje mi się, że kiedy krytykujemy kogoś takiego jak Obama (kto bez wątpienia zasługuje na najostrzejszą krytykę), to musimy pamiętać, jak postępowali przedstawiciele Wolnej Polski wobec bolszewickiej agresji.

    Czy można nazwać politykę polską wobec sowdepii konsekwentną strategią? Przypuszczam, że można się spierać na ten temat. Dla mnie Piłsudski konsekwentny nie był. Przez lata próbował np. oderwać Ukrainę od sowietów, a kiedy okazja się nadarzyła, to nie zrobił nic, a w zamian podpisał układ ze Stalinem.

    Ale najważniejsze, że rozkaz Rydza nie jest oczywistą konsekwencją tej polityki. Piłsudski prowadził politykę ugłaskiwania Lenina, ale kiedy przyszło co do czego, to walczył. Polityka była fatalna, ale “nie-walka” nie wynikała z niej w sposób nieuchronny.

    A wracając do punktu wyjścia, tj. posunięcia Putina na Bliskim Wschodzie, niewielu ludzi na Zachodzie rozumie, jakie konsekwencje może mieć ten pozornie drobny manewr. Oni naprawdę myślą, że Putin chce im “pomóc przeciw ISIS” i rozważają, czy może to nie jest dobry pomysł. Polityka Zachodu jest fatalna. Z pewnością nie przeciwstawią się Putinowi. Ale czy wynika z niej, że nie będą walczyć, gdy czerwonoarmiejcy wejdą do ich kraju?

  14. 14 Andrzej

    Panie Michale,

    Z czego zatem ten rozkaz Rydza wynikał jeśli nie z wcześniejszej polityki? Czy może z presji francusko-angielskiej będącej elementem w realizacji ich aktualnej strategii wobec sowietów? (czy to była strategia?) Jeśli tak, to oznaczałoby to, że Polska już przed wojną utraciła swoją suwerenność…

    Odnośnie zaś stawiania oporu krasnoarmiejcom (mam na myśli tzw. zwykłych ludzi) to jeśli chodzi o zachodnich Europejczyków wydaje mi się, że nie będą chcieli walczyć. Nimi już kieruje strach a strach to najlepszy sojusznik bolszewików w ich podbojach i sprawowaniu władzy. Natomiast jeśli chodzi o Amerykanów to sądzę, że dziś jeszcze potrafią się bronić i oprzeć się strachowi. Wnioskuję tak po sierpniowych wypadkach związanych z terrorystycznym atakiem na francuski pociąg z Amsterdamu. Byli jedynymi którzy czynnie przeciwstawili się atakowi (Brytyjczyk pomógł im związać obezwładnionego uprzednio przez nich napastnika). Być może to już tylko wyjątek od reguły i możliwe, że jestem w tym względzie nadmiernym optymistą ale jeszcze dostrzegam u nich ducha wolności. To wszystko jest wszakże z podstawowym zastrzeżeniem, że Zachód nie chce oprzeć się swoim własnym bolszewikom i armii ich pomocników.

  15. 15 michał

    Panie Andrzeju,

    Nie wiem, z czego wypłynął rozkaz Rydza, ale przyzna Pan, że nie musiał go wydawać, jakakolwiek byłaby wcześniejsza polityka. O ile wiem, nie ma żadnych dowodów, że Anglia domagała się od Polaków, by nie walczyli z sowietami.

    Dla mnie już sam fakt, że taki rozkaz mógł być kontemplowany jest dowodem braku suwerenności. Ten kto nie zamierza bronić swej pańśtwowości, nie zasługuje na nią.

    Na ile można o takich rzeczach wyrokować, to zgodziłbym się z Pana oceną. Żadnej woli walki w Europie nie ma. Jest wola łaszenia się i merdania ogonem. Historia uczy nas wszakże, że takie rzeczy mogą się zmienić. Hitler spodziewał się, że Anglia będzie bronić Czechosłowacji, a potem, że podpisze pokój po podboju Francji. No, ale Hitler był raczej tępy.

  16. 16 Sonia

    Michal,

    “Woland jest postacią dwuznaczną, a trudno mi sobie wyobrazić, żeby Stalin był dla Bułhakowa dwuznaczny”

    Mnie sie wydaje, ze dla niego Stalin byl dwuznaczny. Nie zapominajmy, ze w latach 1937-1938 gdy ksiazka byla pisana, Stalin mordowal bolszewikow na wielka skale i o mordach tych pisano szeroko. Natomiast o mordach innych ludzi zbyt szeroko nie pisano. Dla mnie, “Mistrz i Malgorzata” jest powiescia o nienawisci do bolszewikow, nienawisci tak ogromnej, ze gotowej sprzymierzyc sie z samym diablem, by bolszewikow zniszczyc. A Stalin wydawal sie tym diablem w latach 1937-8, tak jak pozniej Hitler wydawal sie takim samym diablem.

    A dzisiaj Putin.

    Andrzej,

    “Polska już przed wojną utraciła swoją suwerenność”

    Polska suwerennosc utracila w styczniu 1939 roku, gdy pod presja Anglii i Francji odrzucila niemieckie propozycje sojuszu przeciw Sowietom. Sa poszlaki, ze Walery Slawek probowal wowczas dokonac zamachu stanu, ktory sie nie udal. Kolejny nieudany zamach stanu mial miejsce w listopadzie 1941. W obu przypadkach zwolennicy wojny z Sowietami przegrali z polrealistami. Sa to oczywiscie teorie spiskowe, glownie Baliszewskiego, ale dosc wiarygodne.

  17. 17 michał

    Soniu,

    Wiem, że zwróciłaś się ze swą tezą do p. Andrzeja, ale nie wydaje mi się możliwe uznanie, że Polska utaciła suwerenność, odrzucając propozycje sojuszu z Hitlerem. Nawet zakładając, że Beck uczynił to pod wpływem Anglii i Francji, co jest dyskusyjne, to była to nadal suwerenna decyzja. Dla przykładu, jeżeli staniesz na rozdrożu w rozterce czy pójść w lewo czy w prawo, a ja będę Cię skłaniał ku prawicy, to Twój wybór nadal pozostanie suwerenny, niezależnie od wpływów. Jeżeli natomiast zgodzisz się a priori, że stojąc na rozdrożu pójdziesz tam, gdzie ja Ci każę, to oddajesz tym samym swą suwerenność.

    Nie sądzę, żeby Polska dyplomacja była w takiej pozycji w styczniu 1939 roku.

    Oprócz tego jest wiele dowodów, że Polska odrzucała takie propozycje przez lata. Czy za każdym razem było to pod wpływem Anglii i Francji? Nb. Snyder pisze o tym ciekawie.

    A Bułhakow bardzo mnie interesuje, więc jeśli pozwolisz, to wrócę do Wolanda wieczorem.

  18. 18 sonia

    Michal,

    “stojąc na rozdrożu pójdziesz tam, gdzie ja Ci każę, to oddajesz tym samym swą suwerenność.

    Nie sądzę, żeby Polska dyplomacja była w takiej pozycji w styczniu 1939 roku”

    Moim zdaniem byla. Do stycznia 1939 roku, polska polityka zagraniczna byla godna mistrzostw swiata w narciarstwie alpejskim. Slalomy giganty Becka byly imponujace. Nie tylko w 1934 roku gdy przeszlismy od namawiana Francuzow to wspolnej inwazji na Niemcy do podpisania z Niemcami paktu o nieagresji. Rowniez w latach 1936-8, gdy oficjalnie udawalismy ze popieramy Franco, a w rzeczywistosci wysylalismy i bron i “ochotnikow” Republikanom i komunistom. Zwykle jest na odwrot – oficjalnie popiera sie legalny rzad, a w rzeczywistosci popiera rebeliantow – ale polski rzad chcial by konflikt hiszpanski trwal jak najdluzej, gdyz dopoki on trwal, porozumienie Hitlera ze Stalinem bylo niemozliwe.

    W styczniu 1939 stalo sie jasne, ze Madryt upadnie. I Polska musiala utracic suwerennosc. Albo na rzecz Niemiec, albo Zachodu. Innej drogi nie bylo.

    Sprzedalismy sie Zachodowi. A Zachod odsprzedal nas Sowietom 6 lat pozniej…

  19. 19 Andrzej

    Soniu, Panie Michale,

    Mniejsza o tzw. politykę Becka. Interesuje nas przecież najbardziej ów fatalny rozkaz Śmigłego-Rydza, którego konsekwencje dla wolnej Polski były tragiczne na krótką i dłuższą metę. Na co liczył wydając go (bo chyba na coś liczył)? Jeśli na “oszczędzenie tkanki narodowej” to dlaczego nie próbował poddać Polski Hitlerowi np. 3. września gdy już wszystko zaczęło się walić, negocjując jak najkorzystniejsze warunki kapitulacji do samego końca każąc polskiej armii walczyć w beznadziejnej sytuacji militarnej? Za to wolał oddać Stalinowi połowę państwa bez walki? Co nim kierowało? Skad się wzięła ze strony polskich władz (nie wątpię, że jego rozkaz był uzgodniony z Mościckim i Beckiem) taka przychylność dla sowietów?

    Wracając do “Mistrza i Małgorzaty” to ja tę książkę postrzegam przede wszystkim jako rozprawę o człowieku i o człowieczeństwie w warunkach sowieckich. Czy możliwe jest w bolszewii ocalenie siebie i tego w co się wierzy bez zaprzedania duszy diabłu? Nie dopatruję się żadnego “klucza”.

  20. 20 Jaszczur

    A może Śmigły chciał w ten sposób zabezpieczyc ewakuację rządu i resztek wojska do Rumunii? Ale patrząc nawet od tej, operacyjno-taktycznej strony, decyzja ta była fatalna…

    A teraz pozostając w temacie głównych wyznaczników suwerenności, ale współcześnie: czy Francja, paktująca z Rosją Sowiecką jest państwem suwerennym? Czy Państwa zdaniem, suwerenne są Niemcy, które budują gospodarcze ramię sowietów w postaci Nord Stream, w zarządzie którego zasiada były kanclerz Bundesrepubliki? Kolejna sprawa to polityczna przeszłość Frau Merkel – przynależność do FDJ, praca agenturalna na rzecz STASI…

  21. 21 michał

    Po pierwsze pozwolę sobie odnieść się do spekulacji na temat niesławnego rozkazu Rydza. Wydaje się mało prawdopodobne, by nawet niemądry generał myślał, iż uda się zwolnić postępy najeźdźcy przy pomocy NIE strzelania. Ogólnie przyjęta jest metoda odwrotna: strzelać i walczyć zaciekle, choćby po to by umożliwić innym, np. rządowi bądź resztkom wojska, ucieczkę, np. do Rumunii. Nie strzelać, by zapezpieczyć ucieczkę, to jest rzecz niesłychana.

    Jak słusznie mówi Pan Andrzej, nie mogło wchodzić w rachubę “oszczędzanie tkanki narodu”, bo po co w takim razie wlaczyć z kimkolwiek? Jedyna możliwa – choć nieskończenie niemądra – hipoteza, jaka mi się nasuwa, to że Rydz i resztki rządu, mieli nadzieję, że to jest “jakieś nieporozumienie”, że jeśli nie będą “zaogniać”, to wszystko się pięknie ułoży. Czyli dokładnie to samo myślenie, które przyświecało akcji Burza w 1944 roku.

    Józef Mackiewicz napisał o tym list do Wiadomości, pt. Nasze 11 lat “walki” z bolszewikami:

    “Pierwszego dnia agresji sowieckiej z 17 września 1939 r. padło hasło: „Nie walczyć z bolszewikami, bo idą nam z pomocą”. Po półtora, czy dwóch dniach, gdy sytuacja się wyjaśniła, zaczęło obowiązywać: „Nie walczyć z bolszewikami, aby cały wysiłek skoncentrować przeciw Niemcom”. Od roku 1941: „Nie walczyć z bolszewikami, bo to nasi sojusznicy”. Po Katyniu i wyraźnych planach drugiej agresji w r. 1943: „Nie walczyć z bolszewikami, bo to sojusznicy naszych sojuszników”.” I tak dalej.

    Grydzewski oczywiście listu nie opublikował. Warto przeczytać. Znajduje się w 20 tomie Dzieł Mackiewicza.

  22. 22 michał

    Po drugie jest kwestia suwerenności. Nie chcę się wdawać w nieskończenie trudny problem definicji suwerenności. Debatowaliśmy go tu wielokrotnie, np. z Adamem Dankiem, ale także na marginesie tekstów Ściosa. (por. http://wydawnictwopodziemne.rohnka5.atthost24.pl/2008/05/03/suwerennosc-trzeciej-republiki-a-sprawa-polska/ i http://wydawnictwopodziemne.rohnka5.atthost24.pl/2009/09/23/%E2%80%9Esuwerennosc-i-niepodleglosc%E2%80%9D-prlu-bis/ )

    Twierdzenie, że Polska utraciła suwerenność w styczniu, nie we wrześniu 1939 roku wydaje mi się naciągane. Decyzja odrzucenia propozycji Hitlera była podjęta suwerennie przez Polski rząd. Można argumentować, że doprowadziła do utraty suwerenności, ale to jest inny problem.

    Polska odrzuciła propozycje Hitlera nie dlatego, że Madryt był oblężony, ani nie dlatego, że nie chciała walczyć ze Stalinem, chociaż nie chciała. Beck postąpił, jak postąpił, ponieważ uznał, że przyjęcie propozycji Hitlera sprowadzi Polskę do statusu satelity. Tak mi się wydaje. Nikt wówczas nie rozważał totalnej wojny. Hitler nakazał sztabowi stworzenie planu “anihilacji polskiego państwa” – i tego Beck nie brał pod uwagę. Ale tego nie przewidział nikt w Europie, może z wyjątkiem Stalina i Trockiego.

    Twierdzenie Soni, że Polska musiała utracić suwerenność na rzecz Niemiec albo Zachodu, wybrała Zachód i ten nas sprzedał – jest bardzo błyskotliwe i chyba słuszne, z tą wszakże poprawką: nie zaszła tu “utrata suwerenności”, ale po prostu wybrano polityczną opcję pt. pójść z Zachodem, ale Zachód nas nie chciał i dlatego dopiero Polska przepadła. Przepadłaby chyba także, gdyby Beck poszedł z Hitlerem. Nie było tu dobrego wyjścia. Co oczywiście nie oznacza, że nie można było prowadzić polskiej polityki zagranicznej lepiej. Ale to jest znowu inna kwestia.

  23. 23 michał

    Panie Jaszczurze,

    Właśnie miałem się zabrać do Bułhakowa, kiedy zauważyłem, że niecnie pominąłem milczeniem Pański komentarz. Proszę mi wybaczyć.

    Suwerenność wszystkich państw w Niuni europejskiej wydaje mi się z definicji ograniczona. Ideolodzy Niuni używają określenia, którego odpowiednika po polsku nie znam: “pooled sovereignty”, które ma oznaczać, że przez wejście do ekskluzywnego klubu państwa członkowskie nie tracą żadnej cząstki swej suwerenności, a wkładają ją do “wspólnego basenu”. To jest oczywisty bełkot. Jeżeli np. trzech członków klubu myśliwskiego zgodzi się, że nie będą polować, kiedy im się podoba, ale ustalą to wspólnie, to oczywiście decyzja o polowaniu nie należy suwerennie do każdego z nich z osobna. Żaden z nich nie jest suwerenem w tej sytuacji.

    Mój przykład na pierwszy rzut oka wydać się może absurdalny, bo państwa to nie pojedynczy myśliwi. A jednak suwerenność państwowa ma większe znaczenie (a nie mniejsze) niż decyzje o polowaniu. Tylko suwerenne państwo może ustalać swoje prawa i używać sankcji prawnej. Państwa mogą wchodzić w układy i szersze alianse, ale w każdym wypadku zachowują suwerenne prawo zmienienia zdania, zmienienia sojuszy itd. W Niuni tej opcji nie ma. Skąd państwo tę suwerenność czerpie? To już niestety inny problem, i to bardzo trudny do rozwiązania.

    Pańskie pytania o suwerenność współczesnej Francji czy Niemiec, zdają się jednak wskazywać, że Pan byłby skłonny widzieć dowód ich niesuwerenności w samym akcie rozmów z sowieciarzami. Nie wydaje mi się to przekonujące, jakkolwiek bardzo bym pragnął, żeby nikt nie rozmawiał ze zbodniarzami. Czy Piłsudski nie był suwerenny w swych rozmowach z bolszewią? A Churchill i Roosevelt? Byli suwerenni i właśnie fakt, że ci politycy byli nie tylko wielkimi ludźmi (może z wyjątkiem Roosevelta), ale także wolnymi ludźmi, był naprawdę gwoździem do trumny naszej wolności. Oni rozmawiali z sowieciarzami z własnej nieprzymuszonej woli, zamiast zmieść to łajno z powierzchni ziemi. Pertraktowali w pełnym tego słowa znaczeniu – SUWERENNIE.

    Przeszłość p. Merkel ma w tym kontekście mniejsze znaczenie. Tak jak z tow. Wałęsą, nie trzeba jej pluć w teczkę, tylko wystarczy patrzeć na jej politykę. “Po owocach ich, poznacie ich.”

  24. 24 Andrzej

    Myślę, że Józef Mackiewicz dał właściwą odpowiedź na pytanie dlaczego Rydz wydał taki a nie inny rozkaz: wg Rydza, bolszewicy szli Polsce z pomocą (albo przynajmniej “nie chcąc zrobić nam krzywdy”). Co jest kuriozalnym i “ślepym” rozumowaniem ze względu na powszechnie znane fakty (z nie tak dawnych: hołodomoru, operacji polskiej i pozostałych), ze względu też na doświadczenia roku 1920. Ale oni chyba za wszelką cenę chcieli wierzyć sowietom, w zawarty z nimi układ. Dla nich to była to tylko ta “strawniejsza” Rosja, mniej imperialna wobec Polski. Nie rozumieli czym jest sowieckie “państwo”, nie chcieli dostrzec jego celów…Polska postawiła na Zachód a Zachód postawił na sowietów.

    Pozwolę sobie jeszcze raz wypowiedzić się na temat Bułhakowa i jego wielkiego dzieła. Chcę podkreślić, że dostrzegam bogatą symbolikę w nim zawartą. Dla mnie są to dwie powieści, dwie rozprawy filozoficzne zestawione ze sobą. Jedna dotyczy starego świata, prawdziwej moralności (wątek ewangeliczny) zaś druga dotyczy szatańskiego świata bolszewizmu, bez moralności gdzie wszystko jest nierealne. Olej który rozlewa Annuszka to rewolucja rosyjska, dekapitacja Berlioza to przewrót bolszewicki itd. Woland pojawia się w powieści jeszcze przed tymi wydarzeniami…

  25. 25 michał

    Zastanwiam się od wczoraj nad Bułhakowem i diabolicznymi wątkami w jego pisarstwie, i dochodzę do wniosku, że może napiszę o tym osobno. Temat wydaje mi się fascynujący.

    “Polska postawiła na Zachód a Zachód postawił na sowietów”, to jest dobre podsumowanie naszej sytuacji, Panie Andrzeju.

  26. 26 Andrzej

    Tymczasem, ostatnie wydarzenia potwierdzają przewidywania Andreja Nawrozowa, tzw. Zachód wpada wprost w czekistowskie “objęcia”. Autor podaje na to dość przykładów. Zaś z drugiej strony inni bolszewicy też się angażują. Wsparcie wysiłków czy też jedna zaciśnięta pięść?

  27. 27 michał

    Drogi Panie Andrzeju,

    Nawrozow jak zwykle świetny.

    Pod osłoną “walki z faszyzmem” – o przepraszam, z Isis – usadowią się wygodnie w Syrii, z bazami wojskowymi na wybrzeżu Morza Śródziemnego, i cały świat przyklaśnie z radością, że dzielni żołnierze “rosyjscy” i “chińscy” walczą o wolność naszą i waszą.

    A przy tym wszystkim nikt nawet nie zauważył, że komuniści zdobyli władzę w Portugalii.

  28. 28 Andrzej

    Zdaje mi się Panie Michale, że na nowy rok będziemy mieli to samo w Hiszpanii. Wybory juz za miesiąc a Podemos ma całkiem spore poparcie (na poziomie znacznie większym niż portugalscy komuniści).
    Europejczycy sami sobie nakładają pęta. Jak to zapowiedział towarzysz Lenin, sami ukręcą sznur.

  29. 29 Jaszczur

    Europejskie lewactwo i zlewaczały mainstream nawet po paryskiej tragedii będą kontynuowały politykę “multi-kulti” i dawania przywilejom muzułmanom, którzy w najbliższym czasie wzniecą rebelię przeciwko kafirom. A w charakterze “oswoboditielia” Europy wkroczy Rosja Sowiecka (zapewne z przynajmniej werbalnym poparciem ChRL).

  30. 30 michał

    Drogi i rzadko tu widziany Panie Jaszczurze,

    Zawsze mnie zastanawia, kiedy ludzie mówią z – może mi się tylko wydaje? – pogardą o “multi-kulti”. Nie jestem zwolennikem tego określenia, ale uderza mnie, że jest to w istocie coś dobrego.

    Czy Najjaśniejsza Rzeczpospolita nie była “multi-kulti”? (tylko to brzmi paskudnie!… fuj) Czy Wilno, będące stolica dla Polaków i Żydów, miastem marzeń dla Litwinów i Białorusinów, domem dla Rosjan, Niemców, Karaaimów, Tatarów, dla trzech wielkich monoteistycznych religii i wielu wyznań, nie było wielokulturalne?

    Nie nazwałbym takiej różnorodności “multi-kulti”, ale mam dla niej wiele sympatii.

  31. 31 Jaszczur

    Panie Michale!

    Wielokulturowość w wydaniu Wielkiej Rzeczypospolitej jak najbardziej mi odpowiada! Ale wtedy, zdaje się, Tatarzy nie tworzyli stref no-go, gdzie obowiązywało prawo Szarijatu, nie demolowali synagog ani kościołów czy cerkwi, nie dekapitowali niewiernych.

    Trzymając się dalej przykładu tatarskiego, wyznawana przez nich odmiana islamu (chyba hanbali, o ile pamiętam), została wkomponowana w stanowiącą większą całość kulturę Rzeczypospolitej (polską i litewską), w której było miejsce i na Allaha, i na Jahwe, i na osobliwą religię Karaimów, nie mówiąc o wschodnim czy zachodnim chrześcijaństwie.

  32. 32 michał

    Drogi Panie Jaszczurze,

    Podzielam Pański szacunek dla wielokulturowej Najjaśniejszej. Zastanówmy się jednak. Czy jako model dla stosunków międzyludzkich nie była ona lepsza niż współczesne nam państwo narodowe? Czy monarchia habsburska ze swoją wielobarwną mozaiką narodowości, kultur, wyznań nie była lepsza niż współczessna Francja ze swoim “marchons, marchons” i “je suis Diesel”?

    Współczesna nam idea, którą pan określa mieniem “multi-kulti”, jest bliższa starej Austrii niż państwo narodowe, problem z nią nie wywodzi się z tworzenia stref gdzie obowiązuje szria, tylko z przyjęcia zasadniczo innej koncepcji człowieka.

    Obawiam się, że w dzisiejszej (dość koszmarnej) sytuacji, jedyną odpowiedzią na ‘multi-kulti’ jest państwo narodowe. A któż lepiej od nas wie, do czego to prowadzi? Mamy to wypisane na skórze.

    PS. Kiedy napisze Pan dawno obiecany dalszy ciąg debaty na temat szpalerów autorytetów?

  33. 33 Jan

    “I tak ISIS jest, moim zdaniem, tylko ostatnim w długiej serii straszaków wyhodowanych przez Kreml, jak homunculus w laboratorium szaleńca.”

    Teza bezpodstawna, gdyż to w interesie Izraela i USA było i jest zniszczenie Syrii i Iranu, bo Iran ze swym programem nuklearnym zagraża Izraelowi, a Syria jest sojusznikiem Iranu.
    Terrorystów wyposażali Amerykanie, wszak cały arsenał Libii po obaleniu i zamordowaniu Kadafiego przekazali terrorystom.
    Sponsorami terrorystów była Arabia Saudyjska i Turcja.
    Autor jest ofiarą wojny informacyjnej, jakiej poddawane są społeczeństwa Zachodu, którym zbrodniczą politykę USA w Afryce i Na Bliskim Wschodzie, “sprzedaje” się jako walkę z terroryzmem i krzewienie demokracji.

  34. 34 michał

    Szanowny Panie,

    Czy zechciałby Pan wskazać na źródła tych rewelacji?

    W interesie Izraela leży zniszczenie Syrii i Iranu? A czy nie jest aby na odwrót? Czy to nie Iran pragnie zniszczenia Izraela? Syria jest sojusznikiem Iranu? Czy rzeczywiście?

    W każdym razie chciałbym się dowiedzieć więcej.

    PS. Nie wiem, ile Pan wie o Nawrozowie, ale mogę Pana zapewnić, że po pierwsze, nie jest on niczyją ofiarą, a po drugie, nie jest jego zajęciem “krzewienie demokracji”, cokolwiek by to miało oznaczać.

  35. 35 Andrzej

    Obawiam się Panie Michale, że Pan Jan nie zechce przedstawić swoich rewelacyjnych źródeł. Chyba zajrzał tu tylko na chwilę aby zaprezentować swój punkt widzenia stawiając (jakże charakterystyczną dla naszych czasów) tezę bez pokrycia w argumentach. Ćwierćargumenty nie są bowiem argumentami. Pisząc np., że ludowa Syria i ludowy Iran są sojusznikami, zapomniał wszakże dodać, ze oba te systemy władzy od dziesięcioleci są sojusznikami sowieckiego (“rosyjskiego”) Kremla i są przez tenże Kreml wyhodowane/hodowane. Tenże Iran, jak najbardziej, ze swoim programem nuklearnym.

    Zdaje mi się, że Pan Jan widzi sprawy tak, że Ameryka jest zła a “rosyjski” Kreml jest dobry a nawet jeśli zły, to Ameryka jest znacznie gorsza. I na tym chyba poprzestanie choć przecież mogę się mylić.

    Tymczasem, gdyby jeszcze zechciał zajrzeć na podziemną witrynę może zainteresuje się tym jak to w komunistycznych Chinach celebruje się dziś bolszewicki “kapitalizm” (“świątynia buddyjska” z której pochodzi owa celebracja, została zbudowana nie tak dawno bo 10 lat temu)

  36. 36 michał

    Najprawdopodobniej ma Pan rację, Panie Andrzeju. Muszę jednak wyznać, że mam ciut sympatii dla ludzi takich jak p. Jan. Jest przecież prawdą, że społeczeństwa zachodnie poddawane są informacyjnemu praniu mózgów; jest prawdą, że zachowanie Amerykanów w Iraku, w Libii, a niedługo zapewne w Syrii, jest żałosne. Brak jakiejkolwiek strategicznej myśli mścić się będzie przez pokolenia. Jest prawdą, że Iran zagraża Izraelowi, ale pomimo retoryki antyżydowskiej, o wiele bardziej zagraża Arabii Saudyjskiej. I tak dochodzimy do kluczowych nieporozumień.

    Reżymy partii Baath, dwóch przyjaciół-bandytów, Hafeza Assada i Saddama Husseina, były reżymami bolszewickimi. Jaka to wśród gangsterów bywa, kumple się pokłócili. Pokłócili sie tak dalece, że Assad brał nawet udział w koalicji przeciw Saddamowi w I wojnie w Zatoce Perskiej. Co oczywiście nie zmienia w niczym faktu, że to Assad był jednym z najgorszych zbrodniarzy XX wieku, wieku obfitującego w bandytów u władzy.

    Reżymy Kadafiego i irańskich ajatollachów są (były) także bolszewickie z istoty. Obalenie ich było (byłoby) wielkim dziełem, ale niestety Zachód, a zwłaszcza Amerykanie, potrafi wygrać wojnę poprzez zrównanie kraju z ziemią, ale rzadko tylko potrafi wygrać pokój.

    Józef Mackiewicz miał na to receptę: w walce z bolszewikami postępuj zawsze odwrotnie niż postępował Hitler, wyzwalaj wolnych ludzi, a nie niewolników. Można bowiem pozostać w niewoli, a nie stać się niewolnikiem. Amerykanie niestety postępują dokładnie tak jak Hitler. Traktują ludy rzekomo wyzwalane z tak niezwykłą pogardą Herrenvolku, że nawet esesmani nie powstydziliby się postawy prostego amrykańskiego “marine”.

    Zarówno Zachód, jak p. Jan, nie dostrzegają istotnie bolszewickiej inspiracji działań tych ludzi, ani zasadniczych zysków strategicznych Moskwy w całej sytuacji. Już samo oficjalne, z pełną zgodą Ameryki, wzmocnienie baz na wybrzeżu Morza Śródziemnego jest wielkim sukcesem. Otoczenie Turcji, kolejny strategiczny cel Putina, jest o krok bliżej.

    Natomiast co do Isis, mój Boże! Przy wszystkich ich groteskowych zbrodniach, najbardziej mam za złe tym bydlakom zniszczenie Palmiry…

  37. 37 Sonia

    “najbardziej mam za złe tym bydlakom zniszczenie Palmiry”

    W Syrii tylko kamienie nie sa zbrodniarzami. Palmira to jedyna niewinna ofiara tego konfliktu.

  38. 38 Sonia

    Ta dyskusja o Bliskim Wschodzie przypomina mi ciekawy artykul Jozefa Mackiewicza z lat 20-tych, w ktorym twierdzil ze monarchie sa lepszym systemem w tych krajach niz republiki. I chociaz pomylil sie w swoich przykladach (wrozac lepsza przyszlosc Iranowi niz Turcji), jego teza okazala sie prorocza – jedyne stabilne kraje arabskie to monarchie – Jordania, Maroko, Emiraty, Katar, Arabia saudyjska i Oman. A w prawie wszystkich republikach panuje chaos.

  39. 39 Andrzej

    Drogi Panie Michale,

    To się zgadza, że USA nie mają strategii walki z bolszewicką zarazą. Ich “strategia” opiera się na zasadzie koegzystencji (równe prawo do istnienia dla światowego komunizmu) z krótkimi okresami tzw. powstrzymania (obecnie, w praktyce symbolicznie zaznaczonymi), gdy komuniści opanowują nowe tereny, które dotychczas były w strefie wpływów Zachodu. Mam odczucie, że jest to też “strategia” gry na czas, defensywna i z góry zakładająca porażki. Może to przede wszystkim stąd biorą się niekonsekwencja i błędy, które to bez wątpienia zrażają świat do Ameryki. I trudno się temu dziwić. Uwzględnijmy też i to co jest może najistotniejsze, że co najmniej od pół wieku (wojna wietnamska) to same USA są polem bitwy pomiędzy samymi Amerykanami, dziś już prawie przez bolszewików wygranej. Lecz o ile rozumiem Pana Jana to on przede wszystkim zestawia USA w parze z Izraelem (a nawet Izrael wymienia tu na pierwszym miejscu) i w tej perspektywie widzi światową rzeczywistość. I nawet nie zainteresuje go przy tym fakt, że w ISIS/ISIL jest co najmniej kilka tysięcy “bojowników” z “Rosji”. Może przecież być, że “specjalistów”…

  40. 40 michał

    Soniu,

    Czy masz na myśli “Kraj Kalifa czy młodoturków” z roku 1923? Rzecz jasna Mackiewicz pisywał o Bliskim Wschodzie często w owych czasach, a i apologia monarchizmu nie była mu obca.

    Z mojego punktu widzenia, monarchia jest lepszym systemem niż republika dla wszystkich ludzi, pod każdym niebem i na każdej długości i szerokości geograficznej.

    Natomiast wracając do p. Jana, to zabawne jest oskarżanie Turcji i domu Sauda o popieranie terroryzmu. Turcja walczy z terroryzmem kurdyjskim od lat. To turecki lęk przed Kurdami – w moim przekonaniu przesadzony i niesłuszny – legł u podstaw niepowodzeń amerykańskich w Iraku w 2003 roku. Turcja przeciwstawiła się planom podziału Iraku na trzy części i plan został zarzucony – niesłusznie. Moim zdaniem, PKK, autentycznie bolszewicka organizacja terrorystyczna, zostałaby rozbita w wolnym Kurdystanie, a kwitnie w podziemiu w Turcji. Ale to tylko na marginesie.

    Dom Sauda także nie popiera terroru. To prawda, że obywatele saudyjscy wspomagają zarówno al Qaedę jak isis, ale trudno doprawdy obarczać monarchię saudyjską winą za ich działalność. To tak, jak by powiedzieć, że carska Rosja popierała terroryzm, bo Lenin był poddanym Imperatora Wszechrosji.

  41. 41 michał

    Panie Andrzeju,

    Ameryka nie może mieć strategii walki z zarazą, bo nie widzi istnienia jakiejkolwiek zarazy. Kto nie rozpoznaje wroga, jest skazany na porażkę. Komunizm ich zdaniem nie istnieje, a nawet gdy istniał, to był “postępem” wobec “imperializmu”, któremu wolni Amerykanie się przeciwstawiają. Fundamentem ideologicznym Stanów Zjednoczonych jest oświeceniowe przekonanie, że relacje między ludźmi można zbudować na racjonalnych podstawach, a tym samym porzucić należy zręby tradycyjnego społeczeństwa, wszystkie instytucje społeczne, które powoli ewoluowały przez stulecia.

    Na takiej podstawie zbudowana jest amerykańska “sympatia” dla sowietów. Dlatego nie sądzę, żeby Amerykanie mieli pojęcie o grze na czas, o defensywie itp. Nie uważają w ogóle, że są zagrożeni.

  42. 42 Jaszczur

    Poza tym wszystkim, “trzon” ISIS stanowią oficerowie saddamowskiej bezpieki, a szefem sztabu wojsk “Kalifatu” jest niejaki Tarhan Batiraszwili vel Abu Umar al Sziszani, uciekinier z gruzińskiej armii (miał zdezerterować podczas wojny 5-dniowej).

    Tutaj obszerna analiza, aczkolwiek oparta na poszlakach, o związkach czekistów Putina z ISIS: http://oaspl.org/2015/10/12/panstwo-islamskie-a-rosja-czyli-o-sojuszu-niekoniecznie-z-przypadku/

    Naiwne byłoby myślenie, że sowieckie specsłużby ot tak zrezygnowałyby ze współpracy i wspierania towarzyszy z partii BAAS po tym, jak ci przeflancowali się z narodowego socjalizmu arabskiego na salafizm-dżihadyzm.

    Co się zaś tyczy Turcji, to z terrorystami komunistycznymi walczą w taki sam sposób, jak Hitler walczył z sowietami, co w perspektywie może znacząco ułatwić robotę PKK…

  43. 43 michał

    Wydaje mi się, że Andriej Nawrozow wykazał z typową dla siebie jasnością, oczywiste zyski strategiczne (jeżeli można strategicznie zyskiwać), jakie czerpie Putin z istnienia isis. Wobec tego, wobec aż takiej oczywistości, zdaje mi się drugorzędne, czy ona sam przyłożył ręki dla stworzenia isis i wzmocnienia jej. Jest to bardzo prawdopdobne, ale nie sądzę, abyśmy wyszli poza spekulację co do prawdziwości takich hipotez.

    Zmierzam do tego, że Wellington nie wywołał deszczu przed bitwą pod Waterloo, nie nasączył gruntu, nie stworzył błota, tylko wykorzystał warunki lepiej niż Napoleon. Co rzekłszy, Wellington wcale nie wygrał pod Waterloo, więc może to jest baaardzo zły przykład…

  44. 44 Sonia

    Michal,

    “Czy masz na myśli „Kraj Kalifa czy młodoturków” z roku 1923?”

    Nie. Mialam na mysli artykul “Riza Chan Pahlavi” (1925) z “Bulbina”. Artykulu “Kraj kalifa czy mlodoturkow” nie ma w “Bulbinie”…

  45. 45 Tomasz
  46. 46 michał

    Soniu,

    Myślałem (z podziwem), że znasz tak dobrze teksty, które nie znalazły się w wyborach, a zapomniałem o tych, które do wyborów weszły. Brzytwa Ockhama i tu miałaby swoje zastosowanie.

  47. 47 michał

    Panie Tomaszu,

    Nie wątpię w udział homososów w wojnie domowej w Syrii, ale ważniejsze wydają mi się strategiczne, długoterminowe zyski czerpane z konliktu syryjskiego przez Putina. Proszę sobie wyobrazić hipotetyczną sytuację, w której Putin nie miałby nic wspólnego z sytuacją w Syrii. I wówczas czerpałby z niej korzyści.

    O ile pamiętam, a zastrzec muszę, że nie znam dobrze historii chrlu, to Stalin stawiał na Czang kaj-szeka, a sukces Mao był dla niego niemiłą niespodzianką. Widać z tego, że nawet gdy sprawy nie układają się zgodnie z planem, komuniści potrafią je wykorzystać.

  48. 48 Jaszczur

    Panie Michale, Panie Tomaszu,

    Artykuły zalinkowane zarówno przeze mnie, Pana Tomasza i jeszcze wcześniej, przez Andrzeja udowadniają po prostu fakt wspierania przez sowieciarzy islamistów i maczania przez Putina palców w wojnie syryjskiej. A także próbują rekonstruować mechanizmy kontroli tego procesu przez kremlowskich czekistów.

    Co do Chin/Chińskiej Republiki Sowieckiej – Stalin grał podczas wojny domowej na dwóch fortepianach, wspierając zarówno nacjonalistów, jak i komunistów, co świadczy ważności Chin w sowieckiej geopolityce i geostrategii.

    Poważniejsze tarcia (dotyczące szczegółowych metod ekspansji komunizmu przez ZSRS i ChRL) pojawiły się, o ile pamiętam, z początkami ery Chruszczowa. Mao miał m.in. pchać Nikitę Michajłowicza do jak najszybszego rozpętania wojny z Zachodem na froncie europejskim, oferując mu jednocześnie pomoc wojskową w postaci milionów ochotników, tak jak podczas wojny koreańskiej.

  49. 49 Jaszczur

    Kontynuując wątek “syryjski” – mogło być tak, jak pisze P. Michał. Putin wcale nie musiał w jakikolwiek sposób inspirować wojny – głównym inspiratorem wydaje się być Baszar Assad – a jedynie podczepić się pod którąś ze stron (jawnym sojusznikiem sowietów “od zawsze” jest reżym Assada) albo “stworzyć” swoją, korzystając jednakowoż z istniejących “aktywów”.

Comment





Language

Books Published by The Underground

Order here:



Jacek Szczyrba

Punkt Langrange`a

H
1946
 
J.R. Nyquist
Koń trojański
 
Dariusz Rohnka
Wielkie arrangement

Dariusz Rohnka
Fatalna Fikcja