Odpowiedź na Ankietę Mackiewiczowską
1 komentarz Published 28 maja 2008    | 
1. Nazwisko „Józef Mackiewicz” usłyszałem po raz pierwszy w 1995 roku, w drugiej klasie szkoły średniej, od swojego nauczyciela, Pana Wacława Lewandowskiego. Nie pamiętam już, w jakim kontekście mówił nam o twórczości pisarza, pewnie była to jakaś wzmianka na marginesie głównego toku zajęć. Pamiętam jednak dokładnie, że lekcje literatury w liceum były dla mnie i kilku moich kolegów ważnym okresem intelektualnego i czytelniczego rozbudzenia. Zaczęliśmy szperać w bibliotekach, księgarniach, ktoś kupił coś Mackiewicza w antykwariacie… i tak się zaczęło. Pierwszą rzeczą, którą przeczytałem o pisarzu, była książka Włodzimierza Boleckiego – Wyrok na Józefa Mackiewicza, pożyczona od kolegi z klasy. Wyznać trzeba, że twórczość samego pisarza poznawałem w pełni nieco później, już w latach studenckich. W trakcie nauki w liceum przeczytałem tylko słynny list Droga Pani…, opowiadanie Ponary Baza i pewnie jeszcze kilka pomniejszych tekstów publicystycznych.
Trudno w tych okolicznościach mówić o głębokiej refleksji czy dojrzałych przemyśleniach, jakie mogły towarzyszyć kilku młodzieńcom, nabywającym dopiero odpowiedniej ogłady intelektualnej i zdobywającym czytelnicze kompetencje. Pamiętam, że pisarz po prostu… spodobał się nam. Mnie urzekła jasność myśli, precyzja argumentacji. Duże wrażenie wywarło na mnie wspomniane opowiadanie o masakrze Żydów w podwileńskich Ponarach, a także – jak to nazwać? – doświadczenie biograficzne pisarza, to czego doświadczył, o czym wiedział i w imię czego przemawiał. Plus – jakoś tam przeczuwany, w postaci trudnego do zwerbalizowania przekonania, że to jest po prostu „dobre” – talent narracyjny.
Właściwie cały okres studiów był dla mnie czasem coraz głębszego poznawania tej prozy: wielokrotne lektury powieści, kompletowanie czarno okładkowej serii dzieł zebranych, lektura opracowań naukowych pisarza dotyczących itp. Doświadczaniu tej prozy – niech to brzmi jak chce – towarzyszyła coraz większa fascynacja talentem fabularnym i narracyjnym Mackiewicza. Realizm najwyższej próby, proza świetnie skomponowana, prawdopodobieństwo zdarzeń, ludzkich reakcji, emocji, rozmów itp., umiejętność opowiedzenia o tym wszystkim – zapierające dech w piersiach. Po Mackiewiczu-prozaiku już mało co smakuje…
2. A to właściwie jest sprawa godna wnikliwego przebadania – pewnie głównie należałoby przestudiować teksty-reakcje na artykuły pisarza ogłaszane w prasie emigracyjnej, a także odpowiednie korpusy korespondencji. Specyfika obecności myśli Mackiewiczowskiej w świadomości „jemu współczesnych” często wyrażała się w owym, tu niezbyt precyzyjnie przywołanym, powiedzeniu – „nie bardzo go lubią, ale czytają aż im się uszy trzęsą”. Sądzę, że sam pisarz mógł także występować w roli autorytetu – dziś powiedzielibyśmy pewnie – w dziedzinie socjologicznej analizy komunizmu. Tak oceniał jego publicystykę, jak wiadomo, o. Bocheński. Sądzę ponadto – choć nie jestem w stanie w tej chwili poprzeć sądu konkretnymi przykładami tekstowymi – że publicystyka emigracyjna korzystała z diagnoz Mackiewiczowskich. Kończąc anegdotą: o „realnym wpływie” Józefa Mackiewicza na „jemu współczesnych” można mówić także o tego typu sytuacjach, jak ta, gdy jego przyjaciel, Michał K. Pawlikowski, przyznał się, że gdyby wcześniej przeczytał był Drogą Panią…, z pewnością nie odpisałby na krajową ankietę dotyczącą „polskich pisarzy współczesnych”. Pewnie nie on jeden w skrytości sumienia, po cichu, czynił sobie samemu tego typu wyznania po lekturze kolejnych książek i artykułów pisarza…
3. Zdecydowanie tak – pewne rozpoznania pisarza, pojęcia za pomocą których diagnozował fenomen komunizmu i duchowe oblicze XX wieku, są dzisiaj jak najbardziej aktualne. Przykłady można by mnożyć.
Wystarczy prześledzić chociażby, jak funkcjonuje dzisiaj słowo „antykomunista”. W zasadzie można powiedzieć, że Mackiewicz precyzyjnie przepowiedział zamordowanie tego słowa.
To, że nie było wojny z komunizmem, rodzi dziś konsekwencje, oczywiście między innymi, w postaci niejednoznacznego stosunku (nawet) do ikon i symboli najbardziej zbrodniczego z totalitaryzmów, które wchłonęła popkultura.
Mechanizmy prowokacji politycznych i propagandowych, jakie stosuje współczesna Rosja, zostały przez Mackiewicza opisane już dawno. Żywię przekonanie, że w tym zakresie nic się nie zmieniło.
Podobnie ze sprawą – już po prostu jakby z prozy czy publicystyki Mackiewicza żywcem wyjętą – normatywnego zakazu, na szczeblu rządowym ustanowionego, dotyczącego sportowców, którzy podpisywali zobowiązania do niewypowiadania się w kwestiach politycznych na olimpiadzie w Pekinie (casus Wielkiej Brytanii).
Inną tego typu sprawą – przez Mackiewicza dostrzeganą – jest duch „festynowego” nacjonalizmu i upolitycznienie wielu dziedzin życia przy jednoczesnym ich umasowieniu i poddaniu władzy tzw. opinii publicznej. Paradoksalnie powiem: zaciekłość nacjonalistyczna, a także dążność do regulowania jak największego obszaru życia przepisami normatywnymi – to także dziedzictwo komunizmu, o którym Mackiewicz pisał.
Diagnozy autora Kontry są jak najbardziej aktualne, pomocne przy odczytywaniu przemian, jakie zachodzą we współczesnym świecie.
Prześlij znajomemu
A jak wygląda sprawa w Twoim mieście z dostępem do książek Mackiewicza – księgarnie, biblioteki ?