5 Comments “(Polski) Polski październik i okrągły stół. Część I”

  1. 1 zeppo

    Moja odpowiedź na II Ankietę (nie wiedziałem, pod jakim tekstem, ani w jakim innym miejscu ją umieścić; przepraszam,
    zeppo

    1.W jakich okolicznościach zetknął się Pan/Pani po raz pierwszy z Józefem Mackiewiczem? Jakie były Pana/Pani refleksje związane z lekturą książek Mackiewicza?

    O ile mnie pamięć nie myli, w połowie lat 60-tych. Jednak – niestety – wtedy jeszcze nie z jego twórczością. W kraju był na półkach z prohibitami, a ja musiałem czekać jeszcze dwie dekady, żeby po raz pierwszy wyjechać do krajów, gdzie można było książki Józefa Mackiewicza kupić w księgarniach.
    Jak dowiedziałem się o Mackiewiczu? Z opowieści rodzinnych, bowiem spora część mojej rozgałęzionej na Wschodzie rodziny żyła od wielu pokoleń na Wileńszczyźnie i wielu z nich Mackiewiczów – po prostu – znało. Po drugie, stąd że fascynowało mnie wówczas (i jeszcze długo potem) pisarstwo jego brata – Stanisława, od 1956 roku dostępne (w dużej mierze) także dla czytelnika krajowego. A kiedy Cat ogłosił, że Mackiewicze wywodzą się w prostej linii od Matki Boskiej, stało się dla mnie jasne, że muszę wiedzieć wszystko o tej zasłużonej rodzinie.
    Po trzecie, z opowieści Sergiusza Piaseckiego, również zaprzyjaźnionego z moją rodziną zarówno przed wojną, w Polsce, jak i po wojnie, na emigracji.

    Co się tyczy moich refleksji z lektury, to posłużę się określeniem pana Michała Bąkowskiego (dotyczącym nieco innych spraw, ale najlepiej moje odczucia oddającym): bohaterem jego twórczości była Puszcza. A ja znałem Puszczę na wylot, jej ostępy, rojsty, mateczniki, rykowiska, bagna. Wszystko – ale tylko z nostalgicznych opowiadań rodzinnych, jakich słuchałem przez lata dzieciństwa i młodości. Aż do połowy 90-tych lat nie byłem w Niej, zaś w Józefie Mackiewiczu znalazłem – wcześniej – wiernego towarzysza w cichej, gorzkiej i dławiącej tęsknocie.
    Co się tyczy politycznego wymiaru twórczości Józefa Mackiewicza, to moje refleksje

    2. Czy w ocenie Pana/Pani twórczość publicystyczna i literacka Józefa Mackiewicza miały realny wpływ na myślenie i poczynania jemu współczesnych? Jeśli tak, w jakim kontekście, w jakim okresie?

    Zdaje mi się, że – niestety – nie miały. Chociaż, być może z jednym (ale ważnym) wyjątkiem.
    Przedmiotem mojego zawodowego zainteresowania są m.in. źródła polskiej polityki wschodniej, spośród których ważnym (a dla „elit” okrągłostołowych zapewne najważniejszym) jest Jerzy Giedroyć, „Kultura” i jej środowisko. Wiedza o tym, że jest to źródło zatrute z wielkim trudem toruje sobie jeszcze dziś drogę do świadomości politycznej Polaków. Ale polska emigracja polityczna na Zachodzie wiedziała o tym od dawna, a Józef Mackiewicz był dla polskich wychodźców także i w tym względzie niekwestionowanym autorytetem. Zaś jego postawa, wsparta twórczością była dla wielu ważnym drogowskazem. Myślę, że ten smutny kontekst uświadomił wielu, do jakiego stopnia niezbędni dla zdrowia narodowego są ludzie/twórcy bezkompromisowi, nieprzekupni, bez wahania idący pod prąd. Tacy, co dla prawdy gotowi są poświęcić bardzo wiele.

    3. Czy formułowane przez Mackiewicza poglądy okazują się przydatne w zestawieniu z rzeczywistością polityczną nam współczesną, czy też wypada uznać go za pisarza historycznego, w którego przesłaniu trudno doszukać się aktualnego wydźwięku?

    Właściwie, bardzo bym sobie życzył, żeby Józef Mackiewicz jak najszybciej stał się pisarzem historycznym. Obawiam się jednak, że do tego jeszcze długa droga. Jedno wszakże jest pewne, że z pewnością nie jest to droga donikąd.

  2. 2 zeppo

    Podzielając większość krytycznych do uwag p. Michała Bąkowskiego do tekstu Bartyzela, chcę powiedzieć że należę do tych, dla których komunizm nie jest żadną “ideologiczną utopią”, lecz (zwłaszcza w wariancie bolszewickim – ale czy znamy inny?) spójną doktryną władzy. Skrajnie (sic!) odideologizowaną w tym sensie, że a priori zaprojektowaną do rozmaitych możliwych adaptacji i modyfikacji.

  3. 3 michał

    Drogi Panie,

    Tak. Istotą komunizmu nie jest doktryna ekonomiczna, ani terror, ani kult jednostki, ani rządy jednej partii, tylko Metoda zdobycia i utrzymania władzy. Skostniała ideologia potrzebna była zawsze na użytek wewnętrzny, jako narzędzie sowietyzacji, gdy w rzeczywistości bolszewicy byli fantastycznie giętcy w swej taktyce.

    Przyna Pan jednak, że kto jak kto, ale profesor Jacek Bartyzel mógłby być odrobinę bardziej przenikliwy. Zsowietyzowane stado odśpiewało Gomułce “sto lat” i to już legitymizuje prl jako państwo choćby cząstkowo polskie? I takie słowa padają z ust monarchisty i zachowawcy?

  4. 4 Marek

    Panie Michale Szanowny,
    a może roku 1956 nie można uznać za cezurę mało znaczącą tylko z tego względu, że przyniósł on na świat Jacka Bartyzela, bohatera Pańskiego artykułu?

  5. 5 michał

    Drogi Panie Marku,

    Może ma Pan rację. Może to był właśnie powód wypowiedzi profesora: od momentu moich narodzin, prl stawał się progresywnie coraz bardziej państwowością polską. Nic mnie już nie zdziwi, odkąd czytuję http://www.konserwatyzm.prl.

Comment





Language

Books Published by The Underground

Order here:



Jacek Szczyrba

Punkt Langrange`a

H
1946
 
J.R. Nyquist
Koń trojański
 
Dariusz Rohnka
Wielkie arrangement

Dariusz Rohnka
Fatalna Fikcja