12 Comments “(Polski) A jeden poleciał nad gniazdo kukułki… (część III)”

  1. 1 Konrad

    Drodzy Państwo. Przepraszam, że jak Filip z konopii ale gdzież indziej zapytać?
    Gdzie dostać dzieła Józefa Mackiewicz po … rosyjsku??
    Kłaniam się i z góry dziękuję za odpowiedź.

  2. 2 michał

    Szanowny Panie,

    Gdzie je można nabyć w drodze kupna, osobiście nie mam pojęcia. Co rzekłszy, jeżeli zajrzy Pan do Drogiej Pani, do wydania z roku 2012, to znajdzie Pan tam pełną bibliografię tekstów obcojęzycznych Mackiewicza (od s. 545). Bardzo wiele z nich było po rosyjsku. Można je znaleźć w dobrych bibliotekach.

    Oprócz pism rozsianych, po rosyjsku wyszedł “Katyń”, “Zwycięstwo prowokacji” oraz tom artykułów wybranych pt. “Ot Wilii do Izara”.

    Być może najlepszym sposobem szukania ich na internecie byłoby użycie cyrylicy w wyszukiwarce?

  3. 3 Andrzej

    Panie Michale,

    Świetnie powiedziane (napisane). Gratuluję Panu!

    Po lekturze powyższego tekstu nasunęło mi się pytanie: co wyznacza granicę pomiędzy motywowaną moralnie ludzką sprawiedliwością wobec gwałtu na jednostce, a dążeniem do “wolności” w ujęciu “róbta co chceta”? Przekonuje mnie teza o Boskim Ładzie i Boskich Przykazaniach, teza że odrzucenie ich to anarchia a nie sprawiedliwe dążenie do wolności jednostki. Czy oznacza to jednak, że sprawiedliwym może być tylko człowiek Wiary? Zdaje mi się, że Józef Mackiewicz nie był osobą, której postawę określała przede wszystkim wiara w Boga, że centralnym punktem odniesienia był dla niego człowiek (postrzegany wszakże w ramach moralnych wywodzących się wprost z Boskiego Ładu). Jak mi się zdaje, niesprawiedliwość II RP wobec chłopów białoruskich Mackiewicz postrzegał jednak przede wszystkim jako bytową a nie bezpośrednio moralną. Co Pan o tym sądzi?

  4. 4 Konrad

    Szanowny Panie Michale. Owszem użyłem cyrylicy i widzę, że znalazłem dokładnie to samo, co i Pan. A pytam o te książki bo mam znajomych Rosjan, którzy poznali Zwycięstwo prowokacji po … hiszpańsku. I teraz nic więcej nie ma. Angielskiego nie znają …
    Pozdrawiam

  5. 5 michał

    Szanowny Panie Konradzie,

    Zależy chyba, gdzie są ci Rosjanie. W tzw. wolnym świecie można nadal pójść do biblioteki publicznej, a w niej znaleźć emigracyjne pisma rosyjskie. W nich będzie nie tylko znakomity Józef Mackiewicz, ale także mnóstwo wspaniałych, a zupełnie zapomnianych, emigracyjnych publicystów rosyjskich. Jeżeli spojrzy Pan na Bibliografię tekstów obcojęzycznych w “Drogiej Pani”, to znajdzie Pan tam mnóstwo adresów do rosyjskich pism.

    Mam nadzieję, że to jakoś pomoże, ale jeżeli ci Rosjanie są w sowietach, to obawiam się, że pomóc nie może. Czy jest w sowietach jakiekolwiek Podziemie??

  6. 6 michał

    Drogi Panie Andrzeju,

    To jest oczywiście nadzwyczaj ciekawe pytanie. Można walczyć z komunizmem, nie będąc człowiekiem wierzącym, co do tego chyba nie ma wątpliwości. Ale Pan zdaje się rozszerzać pytanie: czy można być sprawiedliwym, nie będąc człowiekiem wiary?

    Domyśli się Pan z góry, że zakwestionuję tu słowo “sprawiedliwość”. Pan Bóg nie powołał nas do sprawiedliwości. Gdybym miał błagać Boga o sprawiedliwość, to gdzie miałbym się chować?? Jedyna sprawiedliwość, jaka mnie czeka, to straszliwa kara! Gdzież mnie do sprawiedliwości? Mnie potrzeba miłosierdzia, bo jestem grzesznikiem. Mnie trzeba zmiłowania, a nie sprawiedliwości.

    Więc czy człowiek niewierzący może być sprawiedliwy? Ależ oczywiście, że może. Bo sprawiedliwość nie jest aspektem wiary. Miłość jest.

    Nie jestem przekonany, co do rzekomej “niewiary” Józefa Mackiewicza. Wręcz przeciwnie, podkreślał swą wiarę wielokrotnie. Oburzony był przecież postawą Kościoła wobec komunizmu, a czy agnostyk byłby się tym przejmował?

    Nie potrafię się zgodzić, że “centralnym punktem odniesienia był dla niego człowiek”, bo to jest właśnie humanistyczna herezja. Co rzekłszy, Mackiewicz nie był teologiem ani filozofem, nie musiał być ścisły w swych dywagacjach na ten temat.

    Niesprawiedliwość państwa polskiego na Wschodzie, była ani moralna, ani bytowa (choć nie jestem pewien, co ma Pan tu myśli), a raczej antypaństwowa. W swych reportażach podkreślał Mackiewicz, że mniej interesuje go moralny aspekt sprawy, a zajmuje i przeraża wyłącznie polityczny: postępowanie Państwa Polskiego wobec białoruskiego chłopa było politycznym samobójstwem. Polityczny idiotyzm tej polityki przejmował Mackiewicza bardziej, niż niezaprzeczalny moralny absurd.

    Czy nie wydaje się Panu, że miał rację?

  7. 7 Andrzej

    Drogi Panie Michale,

    Chodziło mi o to, że moim zdaniem Mackiewicz nie powoływał się wprost na Boga opisując bunt Narocza, czy np. sprawę wypadku spowodowanego przez samochód państwowego urzędnika. Przedstawiał fakty niesprawiedliwości wobec autochtonów.

    W przedwojennych reportażach, summa summarum, bez wątpienia chodziło mu o kwestie państwowe. Taka była, jak sądzę, tzw. linia “Słowa”, pisma przede wszystkim politycznego. Ale wydaje mi się, że odwieczni mieszkańcy Wileńszczyzny i Polesia byli dla Józefa Mackiewicza zasadniczym punktem odniesienia. Sądzę, że nie chodziło mu zasadniczo o “państwowotwórczą kwestię Polską”, że nie tyle chciał silnego państwa polskiego, co zasobności jego mieszkańców i i uczciwości wobec nich, przede wszystkim odnosząc się do ziem z którymi się identyfikował. Pisał o konkretnych ludziach, opisywał krzywdy jakie ich spotkały ze strony Państwa Polskiego i wydaje mi się, że nie było to dlań jedynie pretekstem do jego wzmocnienia.

    Postępowanie II RP wobec ludności ukraińskiej i białoruskiej było oczywiście politycznym samobójstwem i przyniosło tragiczne skutki.

  8. 8 michał

    Drogi Panie Andrzeju,

    Wyznaję, że po raz pierwszy chyba, w ogóle Pana nie rozumiem. Jeżeli brać Pańskie słowa – “nie powoływał się wprost na Boga opisując bunt Narocza” – dosłownie, to są one niestety niedorzeczne – to tak, jakby odwoływać się do Bożego Ładu, opisując wypadek samochodowy – więc musi Panu chodzić o coś innego, czego nie rozumiem.

    Natomiast co do istoty tej publicystyki z lat 30., to pozostaje ona ważna, aktualna, wciągająca, pomimo że nie istnieje już tamto państwo, nie ma takich ludzi, a nawet ziemia się zmieniła nie do poznania, pozostaje istotna, ponieważ autor nadawał jej inny wymiar. Nadał jej wymiar tragedii. Pokazał tragedię dobrowolnego niszczenia dziedzictwa Polski na Wschodzie przez Polaków i w imię Polski.

    Znamy go obaj wystarczająco dobrze, żeby wiedzieć, że Józef Mackiewicz nie trzymał się nigdy żadnej linii. Słowo zajmowało pozycje, z którymi się nie zgadzał, natomiast sławne “interwencyjne” artykuły z lat 30., o których mówimy, były w pierwszym rzędzie jego. Przed nim w Słowie takich reportaży nie bywało.

    Ma Pan oczywiście rację, że krzywda chłopów nie była dla niego “pretekstem dla wzmocnienia państwa polskiego”, ale ja chyba niczego takiego nie twierdziłem. Być może jakakolwiek inna polityka, odwrotna od tej prowadzonej przez państwo polskie na Wschodzie, miałaby lepsze skutki dla tego państwa. A oprócz tego byłaby także lepsza dla tych ziem, które kochał, i dla ich mieszkańców.

  9. 9 Andrzej

    Panie Michale,

    OK. Przekonał mnie Pan, że błądzę “jak dziecko we mgle”. A jednak pozwolę sobie mieć inne zdanie co do podstawy na której Mackiewicz opierał swój stosunek do zdarzeń, opisywanych przezeń w przedwojennych reportażach.

    Przeczytałem właśnie ponownie tekst Mackiewicza z 1949 roku pt. “Bolszewizm i Watykan”. Polemizując z profesorem Marianem Zdziechowskim, który jednoznacznie wiązał bolszewizm z jego walką z Bożym Ładem, Mackiewicz pisze, że “bolszewizm powstał nie z walki z Bogiem, ale z walki z człowiekiem, tzn. z jego przyrodzonym prawem wolnej woli” (co powtórzył jeszcze wielokrotnie, m.in. w “Drodze donikąd”). Określił także kto, jego zdaniem, stanowi głównego wroga bolszewizmu, którego chce on zniszczyć. Jest nim “nie teocentryczny chrześcijanizm, ale antropocentryczny humanizm”. Mackiewicz pisze dalej, że bolszewizm “jest niewątpliwym wrogiem religii” dlatego, że “jest wrogiem wolności pod każdą jej postacią”.

    Czy nie uważa Pan, że takie podejście w kwestii bolszewizmu stanowić by mogło także o stosunku Mackiewicza w czasach II RP w kwestii niesprawiedliwości państwa wobec autochtonów ziem z którymi się identyfikował?

  10. 10 michał

    Drogi Panie Andrzeju,

    Dotyka Pan tu poważnego problemu, który próbowałem rozważać przed laty w książce “Votum separatum”, zwłaszcza w rozdziale pt. “Nie Bogu, a ludziom”, który nb. był oryginalnym tytułem artykułu Mackiewicza, opublikowanego przez Grydza pod o wiele słabszym tytułem “Bolszewizm i Watykan”.

    Nie chcę tu powtarzać tamtych argumentów, ale wydają mi się nadal słuszne.

    Mam wrażenie – ale proszę mnie poprawić, jeżeli się mylę – że jest tu pewna niewypowiedziana przez Pana teza: Mackiewicz sam mocno wierzący nie był, więc można z powodzeniem trzymać się jego antykomunizmu bez odwoływania się do Bożego Ładu i religijnych czastuszków.

    Otóż odpowiem na to pytanie podobnie do tego, co mówiłem w książce. Otóż po pierwsze, Mackiewicz był bez wątpienia głęboko wierzącym człowiekiem. Niech Pan przeczyta np. tekst w Słowie z 1936 roku, pt. “Pismo Kuratorium”, to jest zresztą przykład jeden z wielu. Nie inaczej było po wojnie. Książki watykańskie są przejawem troski wierzącego człowieka o polityczny kierunek Kościoła.

    Po drugie, teza o wolności jest nie do utrzymania z powodów teoretycznych. Pisałem tu o tym wielokrotnie (ostatnio w “Antyliberalnym credo”), więc nie będę nudził. Czy Mackiewicz uważał wolność za wartość? Nigdy się w to nie wdawał (przynajmniej na piśmie), bo go nie interesowały tego rodzaju kwestie. Ale Mackiewicz był racjonalistą, więc postawiony wobec takiego pytania, musiałby – czy muszę dodawać: moim zdaniem? – przyjąć, że wolność wartością być nie może. Jeżeli jest Pan innego zdania, to chętnie wysłucham argumentów.

    W ostatecznej analizie, mogę (i muszę) mówić wyłącznie to, co mi każe mówić sumienie. Tylko za to jestem odpowiedzialny. Moja interpretacja rzeczywistości jest taka, jak wyłożona m. in. w powyższym cyklu. Czyli: wolność wartością być nie może, a twierdzenie, że “wolność jest największym wrogiem bolszewizmu” nie jest odległe od myślenia Formana, Keseya i Jonesa, i wielu innych lewaków. Józef Mackiewicz do nich nie należał.

  11. 11 Andrzej

    Drogi Panie Michale,

    Dziękuję Panu bardzo za sugestię odnośnie nieznanego mi artykułu Mackiewicza. Jeszcze go nie odnalazłem ale może mi się uda (być może w tym miejscu)

    Ponieważ uważam, że wiara w Boga jest intymną relacją pomiędzy człowiekiem a Stwórcą, która ma miejsce w ludzkiej duszy, nie poczuwam się do formułowania jakichkolwiek tez w tym względzie. Nie poczuwam się do zaglądania komukolwiek w tę sferę, co byłoby wg mnie bluźnierstwem.

    Niczego nie sugeruję. Jedynie zacytowałem Mackiewicza z jego tekstu, szukając argumentów dla swojego twierdzenia, że dla Mackiewicza głównym punktem odniesienia w jego publicystyce była jednostka ludzka postrzegana w ramach Boskiego Ładu.

    Co do tego, że wolność nie może być wartością samą w sobie, że musi być uwarunkowana dobrem i moralnością aby była coś warta oraz stanowi jedynie warunek, przekonał mnie Pan już dawno temu. Jestem zdania, że Józef Mackiewicz tak właśnie ją postrzegał.

  12. 12 michał

    Drogi Panie Andrzeju,

    Obawiam się, że niechcący stworzyłem wrażenie, że artykuł pt. “Pismo Kuratorium Nr. I-41682/35″ z 29 stycznia 1936 roku, traktuje o tym, o czym tu mówimy. Tak nie jest. Twierdzę tylko, że takiego tekstu nie mógł napisać człowiek, dla którego wiara katolicka nie jest czymś bardzo ważnym. Jeszcze kilka lat temu można było czytać całe Słowo na internecie w kilku zbiorach: UJ, BN, Kujawsko-Pomorskiej itp. Zresztą nie tylko Słowo, ale teraz jest o wiele gorzej, jak rozumiem, dzięki dyrektywom brukselskim.

    Niestety nie rozumiem, co Pan uważa tu za bluźnierstwo. Jeżeli bluźnię, to chętnie Pana przeproszę, ale muszę wiedzieć za co.

    Jeżeli przyjmuję jednostkę ludzką za główny punkt odniesienia w mych rozważaniach, to jestem z definicji “humanistą”. Humanizm jest praojcem bolszewizmu. Nie może być chyba żadnego punktu stycznego między konserwatyzmem Józefa Mackiewicza i humanizmem. Wydaje mi się, że pisałem o tym w związku z Eberhardtem, który takie właśnie humanistyczne mrzonki przypisywał Mackiewiczowi (nie jestem pewien, a nie mogę teraz sprawdzić).

    Nadawanie statusu wartości ludzkiej swobodzie jest jedną z rozlicznych konsekwencji humanizmu. “Nic co ludzkie nie jest mi obce”, więc potrafię się zidentyfikować z każdym występkiem, bo jest ludzki, arcyludzki, jest realizacją wolności.

Comment





Language

Books Published by The Underground

Order here:



Jacek Szczyrba

Punkt Langrange`a

H
1946
 
J.R. Nyquist
Koń trojański
 
Dariusz Rohnka
Wielkie arrangement

Dariusz Rohnka
Fatalna Fikcja