Dariusz Rohnka
9 comments Published 14 October 2023    |
(Polski) Strategia wymuszonego upadku
9 comments Published 14 October 2023    | 
Dziękuję Ci Darku za kompetentną recenzję.
Tak się złożyło, że oba teksty powstały w trakcie kolejnej, prowokacyjnej rozgrywki geopolitycznej sowietów, o stosowanej przez nich czekistowskiej nazwie “ukraińskiej operacji specjalnej”, powszechnie odbieranej na świecie jako wojna o byt “postsowieckiej” Ukrainy (rzecz jasna, nie może być mowy o wolnym, suwerennym państwie w odniesieniu do oczywistej kontynuacji sowieckiego tworu, której rzeczywiste oblicze na przestrzeni 30 lat starałem się przedstawić w cyklu o Kołomojskim).
Zastanawiam się więc często nad tym, na ile można łączyć ze sobą obie te prowokacje. Moim zdaniem jest to konieczne. Oczywiście, nie byłoby wydarzeń ostatnich lat (“euromajdanu” w Kijowie na przełomie 2013 i 2014 roku, zajęciu przez kremlowskich czekistów Krymu i “rebelii” w Donbasie), gdyby nie wyreżyserowany “upadek komunizmu” i “rozpad” raju krat. Ale mnie interesuje to, czy ta ostatnia prowokacja jest bezpośrednio powiązana z poprzednią. Jednym słowem, czy jest elementem tego samego planu?
Podobnie było w latach 1986-92, gdy miliony ludzi pod komunistyczną władzą oraz zachodnie elity polityczne bezkrytycznie zaangażowały się w prowokację. Wątpliwości co do przebiegu aktualnej, przysłaniają fakty dokonywanych zbrodni, “mgła wojny” i polityczna ofensywa przywództwa “postsowieckiej” Ukrainy. Przekaz wygląda tak, jak przyzwyczajony jest odbiorca “demokratycznego Zachodu”.
Lecz, gdy się zagłębić w te wydarzenia, uwzględnić sowiecki kontekst i takież zależności, należy się zastanowić czemu służy ta dziwna wojna – “operacja specjalna”. Każdy z jej aktorów twierdzi otwarcie, że gra idzie o losy jeszcze wolnego świata. Dlaczego więc im nie wierzyć, skoro sowieci nie raz i nie dwa otwarcie mówili do czego dążą?
Po klęsce wolnego świata w zwalczaniu komunizmu, czego naocznym świadkiem był, i co opisał Józef Mackiewicz, nastąpił jego teatralny “upadek”. Czy po “upadku komunizmu” ma nastąpić zwycięstwo bolszewizmu na całym świecie, przed czym przestrzegł Golicyn? Czy kiedykolwiek komuniści wyrzekli się swojego pierwotnego celu jakim jest opanowanie świata? Pomimo zastosowanej “zmiany oblicza”, dodać trzeba niezbyt udanej (ale wiarygodność tej masknie była potrzebna), odpowiedź jest oczywista: nie. Zatem, cokolwiek bolszewicy robili i robią, służyło i służy temu celowi.
Andrzej,
To ja dziękuję za ciekawy, bogaty w informacje, cykl, nad którym wciąż pracujesz. Domyślam się, że ta żmudna praca nie jest ani łatwa, ani przyjemna i pewnie nie raz myślałeś o tym, żeby rzucić wszystko w diabły i udać się do… Kisłowodzka?
Bardzo ciekawie stawiasz sprawę: obaj aktorzy wojny na Ukrainie mówią (choć w różny sposób), że gra idzie o losy świata. Dlaczego im nie wierzyć? To niełatwe. Bo hipotetycznie, o co chodzi w tej grze? Czy nie oto, że kremlowska dyktatura walczy z wybijającą się na demokrację Ukrainą i dlatego należy tej ostatniej pomagać?
Otóż, problem w tym, że mnie się nie wydaje, żeby to miała być prawda. Żeby na Ukrainie konstytuowały się aktualnie siły mogące zagrażać strategii. A zatem, o ile można uwierzyć w przekaz Kremla (nieco zakamuflowany): zmierzamy do podboju świata; o tyle narracja płynąca z Kijowa nie jest przekonująca.
Obrona Ukrainy nie wydaje się celem, więc co nim jest?
Darku,
Narracja zarządców “postsowieckiej” Ukrainy jest przekonująca dla tzw. Zachodu i brzmi ona właśnie tak, że oto “postsowiecka” Ukraina wybija się na demokrację, a kremlowska dyktatura jest temu przeciwna i tę “demokratyzację” zwalcza. Ta narracja wydaje mi się być dla Zachodu bardzo przyciągająca, tym bardziej że symulowane “ideowe zbliżenie” (służy temu też polityczna scenografia “demokratycznej, postsowieckiej” Ukrainy) od paru ładnych lat jest podparta ofertą niemałych zysków (rodzinne uwikłania obecnego prezydenta USA w ten schemat wydają mi się tu najlepszym przykładem, ale rzecz jasna Hunter Biden jest jednym z bardzo wielu).
Obaj chyba dobrze wiemy, że ta narracja jest fałszywa, że jej celem jest jak największe związanie Zachodu z interesami ukraińskich oligarchów (z braku laku, pozostańmy przy tym określeniu), a obecnie także zaangażowanie polityczne w wojenną “operację specjalną” czekistów z Kremla. Tak, że celem Zachodu ma być obrona Ukrainy, a celem ukraińskich “postsowieckich” zarządców wciągnięcie Zachodu w bagno, z którego nie będzie mógł wyjść bez odpowiednich koncesji politycznych dla czekistów.
W ofercie są dużo większe zyski niż były przedtem (odbudowa kraju, znaczące koncesje ekonomiczne w “postsowiecko”-ukraińskiej gospodarce) – kolejny nep, ale i pozorowana “demokratyzacja”, póki co w formie “walki z korupcją” – w istocie przemeblowania nieco “postsowiecko”-ukraińskiej sceny przy zachowaniu jej fundamentów (najważniejsze persony pozostają, a nawet wzmacniają się kosztem innych), czyli sławna “deoligarchizacja” (Mewedczuk, Żewago?, Kołomojski?, Firtasz?).
Nic więcej nie muszą robić. Nie muszą udawać że nie walczą o swoje. O przebieg zdarzeń na froncie troszczy się Kreml. Podkreślanie, że “Ukraina walczy o to, aby Zachód (Europa) był bezpieczny, jest dodatkową marchewką.
I to wszystko, jak się wydaje, skutkuje dużym sukcesem.
Andrzej,
Czyli widzisz, jak rozumiem, sprawy tak: Ukraina, tak czy siak, jako twór otwarty na nowe idee, jest dla Zachodu łakomym kąskiem, nie tylko z ideologicznego punku widzenia, ale też w kategoriach mniej lub bardziej prywatnego zysku?
Zachód zaś jest nie tylko tłustą gęsią, ale też potencjalną ofiarą losu, za sprawą ukraińskich oligarchów i moskiewskich agresorów; pierwsi chcą się wzbogacić, drudzy zaspokoić polityczne żądze?
Czy możliwe, że mamy tu do czynienia ze wspólnotą interesów (oligarchów i sowietów)? Czy wręcz przeciwnie – nie ma o tym mowy? Oligarchowie dzielnie walczą o swoją niezależność, czyli suwerenność Ukrainy?
Na czym ma polegać „bagno”, w które Ukraina wciąga Zachód?
Darku,
Tak samo, jak to było z demoludami w latach 90-tych i później, do utrwalenia obecnego stanu rzeczy.
Ukraińscy oligarchowie są z nadania sowieckiego, tak jak wszyscy oni w demoludach i sowietach. Nie wątpię w to, że ta zależność pozostaje trwała. Oni wszyscy, zasadniczo, są wykreowani aby wykonywać zadanie stworzenia wielkich fortun, które będą w stanie egzystować na rynkach zachodnich i dostarczać tam niezbędne sowietom środki, korumpować i przejmować aktywa (wszystkie zadania jednakowo ważą). O ile robią coś na własną rękę, muszą się odpowiednio odwdzięczyć celem okazania swojej lojalności. Jeśli się opierają, jak Berezowski czy Chodorkowski, to kończą swoje kariery.
Tak, że o żadnej niezależności Achmetowa (on obecnie jest, jak sądzę, patronem ekipy Zełenskiego) w odniesieniu do “postsowieckiego” mocodawcy, moim zdaniem, nie ma mowy.
Jedną z głównych cech Zachodu (jeśli nie główną) jest chęć bogacenia się. W tym przypadku “bagno” to polityczne grzęźnięcie w ten wykreowany przez sowietów konflikt. Wydatki bez końca na utrzymywanie przy życiu “postsowieckiej” Ukrainy, ciągła potrzeba organizowania środków finansowych i broni dla niej, ciągła obrona przed wciągnięciem w bezpośredni konflikt militarny z Moskwą, przekonywanie własnych społeczeństw o potrzebie znacznych wydatków z własnego budżetu (pieniędzy podatników) na ten cel, a także ciągłe kłopoty gospodarcze na tym tle (drogie ropa i gaz).
Andrzej,
Czy mógłbyś nam przybliżyć kwestię zależności Achmetowa oraz jego mniemanego patronatu nad ekip Zełenskiego? Co przemawia za przyjęciem takiego punktu widzenia?
Co obecnie dzieje się z Kołomojskim? Został, zdaje się, aresztowany. Czy ten krok ma działać na korzyść czy przeciwko Zełenskiemu?
Darku,
O Achmetowie pisałem w drugiej i trzeciej części tekstu o Kołomojskim. Jego korzenie to Donbas (zaczynał zdaje się jako członek grupy przestępców), potem silny związek z Janukowyczem, na którym wyrósł, potem silna pozycja i rozbudowa zasobów przy Poroszence (przy stałym utrzymywaniu więzi donbaskich). Wynika z tego jasno, że musi mieć dobre związki z Kremlem. Zełenski, jak się wydaje dość szybko zaczął z nim współpracować (pod koniec 2019 roku, jeden z ludzi Achmetowa został ministrem energetyki, a od marca 2020 roku związany z Achmetowem Szmyhal został premierem, przedtem zarządzając obwodem iwanofrankowskim). Po rozpoczęciu wojny, Achmetow dostarcza, jak się zdaje, największe wsparcie dla Zełenskiego (oddał swoje kanały telewizyjne, podatki płaci przed terminem).
O aresztowaniu Kołomojskiego dyskutowałem niedawno z p. Michałem. Wygląda to na odwdzięczanie się Amerykanom (czyli wydaje się to być na korzyść Zełenskiego), ale Kołomojski dużo wie i trudno przesądzić, czy im go przekażą (jako przynęta też się nadaje). Może to też wewnętrzne rozgrywki na rzecz Achmetowa, ale oni raczej ze sobą współpracowali, nie wchodzili sobie w paradę.
Andrzej,
To szalenie interesujące. Czy nie dałoby się tego, o czym tylko napomykasz, rozwinąć w choć krótki artykulik? Choćby o związkach Szmyhala z Achmetowem, a tego ostatniego z Kremlem?
Popraw mnie, jeżeli się mylę, ale to kierunek poszukiwań, który może okazać się potencjalnie najbardziej owocny.
Darku,
Pogrzebię w Internecie (zapewne głównie ukraińskim) i spróbuję coś napisać. Chwilowo będę jednak trochę zajęty innymi sprawami.