III Ankieta Wydawnictwa Podziemnego

Dziecko w szkole uczy się fałszowanej historii od Piasta do równie sfałszowanego Września i dowie się, że obrońcą Warszawy był nie jakiś tam Starzyński, ale komunista Buczek, który wyłamał kraty „polskiego faszystowskiego” więzienia, by na czele ludu stolicy stanąć do walki z najeźdźcą. – Tak w roku 1952 Barbara Toporska opisywała ówczesny etap bolszewizacji Polski.

Przyjmijmy, na potrzeby niniejszej ankiety, że był to opis pierwszego etapu bolszewizacji, klasycznego w swoim prostolinijnym zakłamaniu. Kolejny etap nastąpił szybko, zaledwie kilka lat później, gdy – posługując się przykładem przytoczonym przez Barbarę Toporską – w kontekście obrony Warszawy wymieniano już nie tylko komunistę Buczka, ale także prezydenta Starzyńskiego (i to z największymi, bolszewickimi honorami). Przyszedł w końcu także moment, gdy komunista Buczek albo znikł z kart historii, albo też przestał być przedstawiany w najlepszym świetle – jeszcze jeden, mocno odmieniony okres.

Mamy tu zatem dynamiczne zjawisko bolszewizmu i szereg nasuwających się pytań. Ograniczmy się do najistotniejszych, opartych na tezie, że powyższe trzy etapy bolszewizacji rzeczywiście miały i mają miejsce:

1. Wedle „realistycznej” interpretacji historii najnowszej utarło się sądzić, że owe trzy etapy bolszewickiej strategii są w rzeczywistości nacechowane nieustającym oddawaniem politycznego pola przez bolszewików. Zgodnie z taką wykładnią, historię bolszewizmu można podzielić na zasadnicze okresy: klasyczny, ewoluujący, upadły. Na czym polega błąd takiego rozumowania?

2. Jak rozumieć kolejno następujące po sobie okresy? Jako etapy bolszewizacji? Jako zmiany wynikające z przyjętej strategii, czy ze zmiennej sytuacji ideowej i politycznej, czy może trzeba wziąć pod uwagę inne jeszcze, niewymienione tu czynniki?

3. Trzy etapy i co dalej? Czy trzecia faza spełnia wszystkie ideowe cele bolszewizmu, czy wręcz przeciwnie – jest od realizacji tych celów odległa? Czy należy spodziewać się powrotu do któregoś z wcześniejszych etapów, a może spektakularnego etapu czwartego lub kolejnych?

Zapraszamy do udziału w naszej Ankiecie.

II Ankieta Wydawnictwa Podziemnego

Dorobek pisarzy i publicystów mierzy się nie tyle ilością zapisanych arkuszy papieru, wielkością osiąganych nakładów, popularnością wśród współczesnych czy potomnych, poklaskiem i zaszczytami, doznawanymi za życia, ale wpływem jaki wywierali lub wywierają na życie i myślenie swoich czytelników. Wydaje się, że twórczość Józefa Mackiewicza, jak żadna inna, nadaje się do uzasadnienia powyższego stwierdzenia. Stąd pomysł, aby kolejną ankietę Wydawnictwa poświęcić zagadnieniu wpływu i znaczenia twórczości tego pisarza.

Chcielibyśmy zadać Państwu następujące pytania:

1. W jakich okolicznościach zetknął się Pan/Pani po raz pierwszy z Józefem Mackiewiczem?
Jakie były Pana/Pani refleksje związane z lekturą książek Mackiewicza?

2. Czy w ocenie Pana/Pani twórczość publicystyczna i literacka Józefa Mackiewicza miały realny wpływ na myślenie i poczynania jemu współczesnych? Jeśli tak, w jakim kontekście, w jakim okresie?

3. Czy formułowane przez Mackiewicza poglądy okazują się przydatne w zestawieniu z rzeczywistością polityczną nam współczesną, czy też wypada uznać go za pisarza historycznego, w którego przesłaniu trudno doszukać się aktualnego wydźwięku?

Serdecznie zapraszamy Państwa do udziału.

Ankieta Wydawnictwa Podziemnego

1. W tak zwanej obiegowej opinii egzystuje pogląd, że w 1989 roku w Polsce zainicjowany został historyczny przewrót polityczny, którego skutki miały zadecydować o nowym kształcie sytuacji globalnej. Jest wiele dowodów na to, że nie tylko w prlu, ale także innych krajach bloku komunistycznego, ta rzekomo antykomunistyczna rewolta była dziełem sowieckich służb specjalnych i służyła długofalowym celom pierestrojki. W przypadku prlu następstwa tajnego porozumienia zawartego pomiędzy komunistyczną władzą, koncesjonowaną opozycją oraz hierarchią kościelną, trwają nieprzerwanie do dziś. Jaka jest Pana ocena skutków rewolucji w Europie Wschodniej? Czy uprawniony jest pogląd, że w wyniku ówczesnych wydarzeń oraz ich następstw, wschodnia część Europy wywalczyła wolność?

2. Nie sposób w tym kontekście pominąć incydentu, który miał miejsce w sierpniu 1991 roku w Moskwie. Czy, biorąc pod uwagę ówczesne wydarzenia, kolejne rządy Jelcyna i Putina można nazwać polityczną kontynuacją sowieckiego bolszewizmu, czy należy raczej mówić o procesie demokratyzacji? W jaki sposób zmiany w Sowietach wpływają na ocenę współczesnej polityki międzynarodowej?

3. Czy wobec rewolucyjnych nastrojów panujących obecnie na kontynencie południowoamerykańskim należy mówić o zjawisku odradzania się ideologii marksistowskiej, czy jest to raczej rozwój i kontynuacja starych trendów, od dziesięcioleci obecnych na tym kontynencie? Czy mamy do czynienia z realizacją starej idei konwergencji, łączenia dwóch zantagonizowanych systemów, kapitalizmu i socjalizmu, w jeden nowy model funkcjonowania państwa i społeczeństwa, czy może ze zjawiskiem o zupełnie odmiennym charakterze?

4. Jakie będą konsekwencje rozwoju gospodarczego i wojskowego komunistycznych Chin?

5. Już wkrótce będzie miała miejsce 90 rocznica rewolucji bolszewickiej w Rosji. Niezależnie od oceny wpływu tamtych wydarzeń na losy świata w XX wieku, funkcjonują przynajmniej dwa przeciwstawne poglądy na temat idei bolszewickiej, jej teraźniejszości i przyszłości. Pierwszy z nich, zdecydowanie bardziej rozpowszechniony, stwierdza, że komunizm to przeżytek, zepchnięty do lamusa historii. Drugi stara się udowodnić, że rola komunizmu jako ideologii i jako praktyki politycznej jeszcze się nie zakończyła. Który z tych poglądów jest bardziej uprawniony?

6. Najwybitniejszy polski antykomunista, Józef Mackiewicz, pisał w 1962 roku:

Wielka jest zdolność rezygnacji i przystosowania do warunków, właściwa naturze ludzkiej. Ale żaden realizm nie powinien pozbawiać ludzi poczucia wyobraźni, gdyż przestanie być realizmem. Porównanie zaś obyczajów świata z roku 1912 z obyczajami dziś, daje nam dopiero niejaką możność, choć oczywiście nie w zarysach konkretnych, wyobrazić sobie do jakiego układu rzeczy ludzie będą mogli być jeszcze zmuszeni 'rozsądnie' się przystosować, w roku 2012!

Jaki jest Pana punkt widzenia na tak postawioną kwestię? Jaki kształt przybierze świat w roku 2012?




Michał Bąkowski


Cham chamem

„Największy polski pisarz XX wieku pozostaje w Polsce prawie nieznany. Jego dzieł nie ma w księgarniach, czytelniach i bibliotekach szkolnych. Erudyta, który wielokrotnie bardziej zasłużył na literacką Nagrodę Nobla niż Czesław Miłosz czy Wisława Szymborska, żadnych nagród nie otrzymał. Jedną z przyczyn tego stanu rzeczy jest fakt, że Józef Mackiewicz (bo o nim tu mowa) był zdecydowanym antykomunistą, który ten nieludzki system znał nie tylko z literatury czy z opowieści, ale sam zaznał jego dobrodziejstw na własnej skórze, będąc przymusowym poddanym Józefa Stalina w latach 1939-1941. Dziś niezawisłe (!) sądy Rzeczypospolitej Polskiej stoją na straży, aby nawet fragmenty jego dzieł nie mogły być drukowane w kraju bez zgody jedynej spadkobierczyni jego praw. Jest nią Nina Karsow-Szechter, wdowa po Szymonie Szechterze, stryju Adama Michnika. Nie tylko ciekawostką jest więc fakt, że Adam Michnik jest jednym z organizatorów literackiej Nagrody Nike w neo-PRL (bo do takiego kręgu twórców odnosi się głównie środowisko, w którym to wszystko się obraca), natomiast Józef Mackiewicz jest patronem nagrody literackiej, która promuje zupełnie inne wartości. Ale cóż, Gazeta Wyborcza jest bogata i opiniotwórcza, zaś patron nagrody swego imienia skazany został na to, co najgorsze – na niebyt.”

Tak od serca wygarnął Łukasz Reda w wypracowaniu pt. Józef Mackiewicz zaszechterowany, PolskieJutro.com.

Czy wybranie się do biblioteki, czytelni albo księgarni mogłoby mieć jakiś wpływ na Redę? Nie sądzę. Nie bywa w księgarniach, bo gdyby bywał, nie pisałby takich bzdur; nie czytał Mackiewicza ani nie zna historii, bo gdyby czytał, to wiedziałby, że Mackiewicz żył pod bolszewicką okupacją tylko rok, że ani Moja dyskusja z NKWD, ani Prorok z Popiszek nie są fragmentami Drogi donikąd; nie zna pisowni nazwisk ludzi – Świerzewski? Karsow? – o których ośmiela się zabierać głos. I tak dalej. Ten człowiek tak bardzo pochłonięty jest swoim ideologicznym zboczeniem, że nie zauważyłby rzeczywistości nawet, gdyby uderzyła go swym pięknem w twarz, więc nie ma oczywiście sensu polemizować z czymś takim. Poza tym odmawiam doprawdy prowadzenia polemiki z kimś, kto pisze „qui bono”… Zatrzymam się tylko przy jednym punkcie: związku pomiędzy poglądami politycznymi a więzami rodzinnymi.

Argument ten jest do znudzenia powtarzany przez „komentatorów nowej sprawy Mackiewicza”: dziwny związek pomiędzy bolszewikiem, Adamem Michnikiem, i antykomunistką, Niną Karsov. Związek, który w języku polskim nazywa się powinowactwem, a nie pokrewieństwem, jak wielokrotnie błędnie głoszono w prlowskiej blogosferze. Ponieważ ludzie ci nie tylko nie znają historii, ale są pozbawieni najbardziej rudymentarnej kultury, to nie jest im wiadomym, że nawet związki pokrewieństwa, nie determinują podobieństwa poglądów politycznych ani postaw życiowych. Nie słyszeli pewnie nigdy o Kainie i Ablu, o Jakubie i Ezawie, o Izaaku i Ismaelu, o Józefie i jego braciach – nie słyszeli o nich, bo to wszystko Żydzi (z wyjątkiem Ismaela, który był czymś na kształt pre-przechrzty, co pewnie czyni go emocjonalnie bliższym prlowskiemu antysemicie), zatem – spisek! Żydo-komuna! Bij, zabij! Żydzi na Madagaskar!! Wodzu, prowadź!!!

Mam dla nich przykrą wiadomość: Pan nasz, Jezus Chrystus, też był Żydem. Niestety, wbrew przeciwstawnym pogłoskom, nie był Polakiem, co musi być dla nich bardzo trudne do przyjęcia. Przykro mi, jeśli wiadomość ta będzie przyczyną kryzysu egzystencjalnego dla pana Redy, ale wróćmy do związków rodzinnych, które są jednak ciekawsze niż światopoglądowy stan polskiego antysemity. Józef Mackiewicz był odlegle spowinowacony z Feliksem Dzierżyńskim – czy to czyni go bolszewikiem? Czy może na odwrót: jest usprawiedliwieniem dla tej kanalii, Dzierżyńskiego? Gdyby Reda zadał sobie trud przeczytania Mackiewicza, to byłby znał artykuł Mój szwagier – szef GPU. Mackiewicz pisał tam między innymi o politycznych podziałach, które przebiegać mogą także poprzez rodzinę:

Granica „przecina wzdłuż państwa, kraje, narody, warstwy społeczne i nawet poszczególne rodziny, pojedyncze domy. Określenie polskie: ‘wojna domowa’ jest starym i bardziej trafnym niż w obcych językach: ‘wojna cywilna’, albo w rosyjskim ‘grażdanskaja’, albo w niemieckim ‘Burgerkrieg’. Walczą bowiem ze sobą nie tylko członkowie jednego narodu, ale często i jednej rodziny, jednego właśnie: domu. Taką sytuację wywołał w Europie Wschodniej przewrót bolszewicki.”

Gdyby Reda znał historię, to byłby słyszał o kardynale Andriju Szeptyćkim, Metropolicie Greko-katolickiego kościoła unickiego, duchowym ojcu ukraińskiego narodu, który był rodzonym bratem polskiego generała Stanisława Szeptyckiego – pisał o nim także Józef Mackiewicz, ale doprawdy, czy ja nie wymagam za dużo? Dlaczego miałby Reda wiedzieć cokolwiek o przedmiocie, o którym postanowił się wypowiedzieć? Czyż nie lepiej dać swobodnie upust swym antysemickim uprzedzeniom, a prawdę zostawić Mackiewiczowi? Adam Michnik, będąc niezachwianym komunistą, musi tarzać się ze śmiechu, czytając te brednie. Nie musiał nawet kiwnąć małym palcem, a rzekomi antykomuniści, w stylu Odojewskiego, Orłosia czy Trznadla, napadać będą na jedynego prawowitego wydawcę Mackiewicza; osobę, która jak nikt inny zasłużyła się w rozpowszechnieniu tej twórczości. Co może Redę obchodzić prawda? On nie zamierza czytać broszur Mackiewicza odnalezionych z ogromnym nakładem pracy przez Ninę Karsov; broszur, których już same tytuły mogłyby dać mu do myślenia: Optymizm nie zastąpi nam Polski i Prawda w oczy nie kole. Tak, ślepota endeckiego optymizmu nie zastąpi nam Polski, bo prawda dzisiejszego prlu nr 2 nie kole go w oczy. Ale prawda była ważna dla Mackiewicza:

Credo przewodnie, Pan pyta? Prawda. Czy coś z niej, ale zawsze prawda.”

Tak to widział Mackiewicz.

Prawda w tej sytuacji jest taka, że Józef Mackiewicz zapisał prawa autorskie do swej spuścizny literackiej swojej żonie, Barbarze z Toporskich Mackiewiczowej, która z kolei zapisała je wydawcy dzieł Mackiewicza, Ninie Karsov. Tak zwani „obrońcy” Mackiewicza postanowili zatem zakwestionować ten dość prosty łańcuch przyczyn i skutków, przy pomocy twierdzenia, że Toporska nie była żoną Mackiewicza. Słowem, że Mackiewicz kłamał przez całe życie. W imię twórczości człowieka, który prawdę stawiał jako przesłanie swego pisarstwa, dla obrony przed zakusami żydo-komuny, ogłoszono go kłamcą. To przeszło nawet moje oczekiwania, a myślałem, że po przeczytaniu arcydzieł smaku w rodzaju Pod pręgierzem, nic mnie już w tej sprawie nie zadziwi.

Łukasz Reda tak sformułował swoje stanowisko:

„Nie może być tak, że uzurpatorskie poczynania komunistycznej dysydentki mogą przez kilkanaście lat blokować dostęp do dzieł najwybitniejszego, po Henryku Sienkiewiczu, polskiego pisarza.”

Jest zupełnie prawdopodobne, zważywszy całkowitą nieznajomość dzieł Mackiewicza, że Reda nie czytał także nigdy Sienkiewicza, ale może taki cytat będzie mu znany: „Cham chamem.”



Prześlij znajomemu

69 Komentarz(e/y) do “Cham chamem”

  1. 1 jasiek

    :) Autor pewnie prawdę prawi.
    Ale może p. Reda chciał dobrze? tak trochę na skróty…

  2. 2 Witek

    Jasiek, to tylko ja chcę dobrze.

  3. 3 jasiek

    Wiciu? to Ty? pozdrawiam Cię serdecznie (autora artykułu też), co u Ciebie, będziesz w DeSkach? Co Ty z tym „tylko ja…” I jak to robisz?!

  4. 4 michał

    Jasiu,
    Reda chciał dobrze? Po pierwsze, dobrymi intencjami jest wybrukowana droga do piekła, ale po drugie i ważniejsze, przeczytaj może najpierw ten bełkot, a potem oceń jego intencje. Ja to niestety czytałem i intencje są dla mnie jasne: zmieszać z błotem jedynego prawowitego wydawcę Józefa Mackiewicza.

    Wiciu,
    Czy tylko TY chcesz dobrze? Tylko CHCESZ dobrze? Czy tylko chcesz mieć DOBRZE?

  5. 5 Witek

    Jasiu, ja po prostu chcę.
    Na DeSkach jestem w każdą sobotę po Klimusię. Jestem tam o 11:00.
    A Ty?

  6. 6 Witek

    Michał, dobrze jest coś chcieć. Prawda, że to Prawda, prawda?

  7. 7 Łukasz Reda

    Mi się wydaję też że chciał dobrze… A przy okazji tak samo się nazywam jak on… :)

  8. 8 michał

    Jeżeli ktoś, chcąc dobrze, wyrządzi komuś krzywdę, minie się z prawdą (to delikatnie powiedziane!) i nagada głupstw, to – przypominam, zakładamy, że zrobił to wszystko z najlepszymi intencjami – zreflektowałby się po jakimś czasie, nie? Jeśli wypowiedziałem nieprawdę, sądząc, że mówię prawdę, to przecież nie skłamałem, nieprawdaż? Ale też od razu, gdy mi ktoś wykaże, jaką nieprawdę powiedziałem, to będę mu wdzięczny, bo będę mógł odtąd tej nieprawdy uniknąć, czyż nie?

    Otóż mam smutne wrażenie, że żadne z tych twierdzeń nie da się zastosować wobec autora artykułu „Józef Mackiewicz zaszechterowany”. On nie miał dobrych chęci.

  9. 9 Pawel

    Gdzie sa książki Jozefa Mackiewicza?

    Dlaczego nie można ich dostać w księgarni?

  10. 10 michał

    Na przykład w której księgarni nie można ich dostać? Czy ma Pan na myśli księgarnie na Charing Cross Road?!?!

  11. 11 Pawel

    Mam na myśli księgarnie w Warszawie…….

  12. 12 michał

    W takim razie czy mogę Pana prosić, by łaskawie wskazał, w której księgarni ich nie ma. Osobiście nie bywam w prlu nr 2, ale wywiad w kraju ustalił, że można dostać książki Mackiewicza w każdej dobrej księgarni od lat. A jeśli nie można, to należy je zamówić, jak podała dawno temu Jadwiga Chmielowska, np. tu:

    http://swkatowice.mojeforum.net/temat-vt6420.html?postdays=0&postorder=asc&start=0

    Jeśli księgarz nie potrafi zamówić książki z hurtowni, to powinien zmienić zawód. Co rzekłszy, internet zabija księgarnie na całym świecie, nie tylko w prlu. W najgorszym tedy razie, można książki nabyć poprzez internet.

  13. 13 Pawel

    Dziękuję za świetny link !!
    Widzę ze jest Pan dobrze zorientowany, co do książek J.MACKIEWICZA

    Czy można tez dostać jego ksiązki przetłumaczone na angielski i francuski?.

    Z poważaniem

  14. 14 michał

    Drogi Panie,

    O ile wiem, francuskie wydania są dawno wyczerpane, natomiast nowe – i nareszcie bardzo dobre – tłumaczenie angielskie „Zwycięstwa prowokacji” wydane zostało w ubiegłym roku przez Yale University. Można je nabyć np. tu:

    http://yalepress.yale.edu/book.asp?isbn=9780300145694

    Miłej lektury.

  15. 15 Anton

    Żydzi nie chcą żeby im przypominano bolszewizm, nawet dobrze ich rozumiem…

  16. 16 michał

    Niechże mnie Pan oświeci: dlaczego nie trzeba przypominać Żydom komunizmu? Czyżby dlatego, że wśród bolszewickiej wierchuszki byli Żydzi? To chyba być nie może! Przecież byli także Polacy. I to może na bardziej prominentnych stannowiskach niż Żydzi, że wymienię tylko trzech pierwszych szefów czeki.

    Skoro tak ich Pan dobrze rozumie, to niechże mi to Pan wyjaśni, jeśli łaska. To po pierwsze.

    A po drugie, co to ma wspólnego z powyższym artykułem?

  17. 17 admin

    Ktoś podpisujący się imieniem „Szymon” próbował umieścić tu komentarz – a raczej „komentarz” – który posłaliśmy ciupasem do rubryki Kurioza, bo tam przynależy.

  18. 18 Paweł

    Pan Jezus był żydem, ale stał się chrześcijaninem – Pierwszy. Być żydem przed Jezusem było dobre, ale pozostać żydem po Jego Przyjściu to największa głupota i hańba. Widzę, że autor nie rozróżnia wyznania od przynależności narodowej. Nie ma czegoś takiego jak narodowość żydowska, bo nie ma państwa żydowskiego. Narodowość przez krew ma miejsce jedynie w trybalizmie, a nie w cywilizowanych krajach. Prawdziwi spadkobiercy Królestwa to chrześcijanie, którzy obecnie stanowią Naród Wybrany. Tzw. „żydzi” – kulturowo oraz żydzi – wyznawcy judaizmu głęboko wpisali się w komunizm. Zabijali, skazywali na śmierć Polaków, kłamali i kłamią na nasz temat. Poza tym żydzi i „żydzi” są największymi antysemitami – mordują i nienawidzą Palestyńczyków. Antysemityzm istnieje jedynie po stronie „żydów” i żydów. Pozostali mają powody, żeby parchów nienawidzić, a co się z tym wiąże to już nie jest antysemityzm.

  19. 19 michał

    Szanowny Panie,

    Autor rozróżnia między wyznaniem a narodowością. Autor natomiast nie pojmuje niektórych z Pańskich rozróżnień.

    „Nie ma czegoś takiego jak narodowość żydowska, bo nie ma państwa żydowskiego.” Doprawdy?? Interesująca teza ze strony Polaka, zważywszy, że państwowość polska w ciągu ostanich kilkuset lat istniała zaledwie w kadłubowej postaci i tylko sporadycznie. Czyżby nie było narodowości polskiej, gdy – jak np. teraz – nie ma państwa polskiego? Czy Mickiewicz nie był Polakiem? Ja np. uważam się za Polaka, a państwa polskiego nigdzie nie widzę. Co więcej, mam wrażenie, że istnieje w tej chwili państwo żydowskie, ale nie wątpię, że mnie Pan poprawi.

    Nie wiem, co to jest „trybalizm”, ale jestem gotów się zgodzić, że narodowość jest kwestią wyboru, a nie pochodzenia. Można wszakże, rzeczowo i sensownie, twierdzić np. że jest się Amerykaninem polskiego pochodzenia, albo Polakiem żydowskiego pochodzenia, albo Niemcem tureckiego pochodzenia, czyż nie? Nie widzę więc, gdzie tu jest miejsce na branie tego w cudzysłów?

    „Żydzi”-kulturowo (sic!), to znaczy właściwie kto? Kto jest kulturowym Żydem? Żydostwo jako wyznanie jest przynajmniej jasne, ale żydostwo kulturowe? Zważywszy starożytność i jakość tej kultury, chętnie bym się do niej zapisał, ale jak? Ale zaraz? „Wpisali się w komunizm”?? Czy ma Pan na myśłi, że ludzie pochodzenia żydowskiego byli wśród przywódców sowdepii? Ale przecież odrzucił Pan takie podejście jako „trybalizm”! No, dobrze, wróćmy do trybalizmu, czyżby wśród wierchuszki bolszewickiej nie było Polaków? (O pardon, ludzi pochodzenia polskiego?) A Niemców? A Łotyszy? Węgrów? Włochów? Żydów owszem, było dużo, ale nie więcej niż Rosjan. A wie Pan, jakiej narodowości było najwięcej wśród sił antybolszewickich? Rosjan.

    Ale brnijmy dalej w to antysemickie bagno. Więc Pańskim zdaniem „Żydzi zabijali i skazywali na śmierć Polaków”? Czyżby więc wśród sowieckiej wierchuszki w prlu nie było Polaków? Czyżby wśród ofiar komunizmu nie było Żydów? Czy słuszne byłoby, Pańskim zdaniem, gdyby Rosjanin powiedział, że „Polacy zabijali Rosjan” podczas wojny domowej, bo na czele czeka stali Dzierżyński i Mienżyński, a w jej szrankach wielu, wielu innych Polaków?

    Nie, szanowny Panie, to bolszewicy mordowali i skazywali na śmierć, torturowali i męczyli, a że ich matki były Polkami czy Żydówkami? To i cóż z tego?

    Nazywanie Izraelczyków antysemitami, ponieważ walczą z Filistynami, jest po prostu śmieszne. Termin „antysemityzm” nie odnosi się do gnębienia narodów semickich, tylko do wystąpień przeciw Żydom.

    Co rzekłszy, szczerze wątpię, żeby udało mi się przekonać argumentami kogoś, kto pisze:

    „Antysemityzm istnieje jedynie po stronie „żydów” i żydów. Pozostali mają powody, żeby parchów nienawidzić, a co się z tym wiąże to już nie jest antysemityzm.”

    Trochę wstyd czytać takie brednie, a co dopiero to wypisywać.

  20. 20 Paweł

    @Michał

    Czyżby? Żyd to wyznawca judaizmu. Nikt poza tym. Nie interesują mnie ci, którzy się pod nich podpinają. Co prawda sam określam mianem żydów ludzi, którzy nie uznają judaizmu, ale którzy utożsamiają się z izraelem, albo z żydowską kulturą. Nie jest to jednak właściwe określenie w tym wypadku, bo kraj żydolandia po prostu nie istnieje. Słowo żyd, które ma bardzo negatywny wydźwięk doskonale oddaje mentalność ludzi, o których wspomniałem.

    Co teza ta ma do polskości? Polska istniała i istnieje, bo istniał i istnieje Naród. Polakiem nie jest się ze względu na religię, ale na przynależność kulturową i przeważnie biologiczną. Być żydem znaczy być wyznawcą judaizmu (chociaż po przyjściu Chrystusa nawet to się zmieniło, ale umówmy się, że tak jest). Państwo Polskie istnieje, ale pod „żydowskim” zarządzaniem. Skoro twierdzi Pan, że istnieje państwo żydowskie to proszę mi powiedzieć, czy istnieje państwo katolickie? W sensie przynależności narodowej. Czy będąc katolikiem jest się automatycznie Polakiem? Czy będąc żydem jest się automatycznie izraelitą?

    Prosta sprawa. Jestem Polakiem, Amerykaninem, Francuzem lub.. izraelitą! Natomiast pod względem wyznania mogę być prawosławnym, katolikiem, muzułmaninem, albo żydem, czyż nie?

    Tak naprawdę są to pseudo-żydzi, o których wspomniałem. Konkretnie są to albo izraelici, albo ci, którzy kontynuują tradycje dawnego izraela. Sądzę, że ma Pan wiele wspólnego z tą kulturą skoro jest Pan filosemitą. Odnośnie jej jakości polemizowałbym. Nie wiem, czy jest Pan świadom, że w bitwach odcinali wrogom napletki, a w czasach głodu zjadali własne dzieci? To wszystko jest opisane w Starym Testamencie. To, że ja odrzucam trybalizm nie zmienia ani trochę meritum sprawy. Wyznawcy judaizmu (żydzi) oraz grupa ludzi, która z nimi trzyma i jest związana w sposób, o którym wcześniej napisałem (izraelici, albo pseudo-żydzi) bardzo niechlubnie wpisała się w komunizm. Najwięksi komunistyczni zbrodniarze byli żydami, albo „żydami”. Zamiast pytać o Polaków powinien Pan zapytać np. o katolików (tyle, że nie ma Katolandii), ponieważ zestawienie ze sobą narodowości z wyznaniem wygląda trochę zabawnie w tym wypadku. Argument zerowej wagi. Mimo wszystko odpowiem po Pańskiej linii: proporcjonalnie, Polaków było bardzo niewielu w porównaniu do ogromnej nadreprezentacji „żydów” w aparacie komunistycznym. Liczebnie może i było więcej przeciwników narodowości Rosyjskiej wobec komunizmu. Jednak biorąc pod uwagę proporcje na pewno nie.

    Jak już wcześniej wspomniałem, że po stronie „nie-żydów” nie ma przeważnie antysemityzmu. Wszak antysemityzm jest jedynie wtedy, gdy nienawiść jest nieuzasadniona. Moja jest bardzo mocno uzasadniona więc proszę sobie darować tą filosemicką propagandę. „Więc Pańskim zdaniem „Żydzi zabijali i skazywali na śmierć Polaków”?” Nie proszę Pana, nie moim zdaniem! Takie są fakty. Jak już wcześniej wspomniałem, biorąc pod uwagę proporcje „żydostwo” stanowiło ogromną nadreprezentację. Poza tym, Polacy byli u siebie, a „żydzi”, których w zasadzie uratowaliśmy przed zagładą to element obcy i co się z tym wiąże ich zbrodnie mają znacznie większą rangę. Ile było żydowskich ofiar ze strony komunizmu? Jeżeli jakieś były to znikome. Według Rosjan Dzierżyński był „żydem”. Nawet jeśli był Polakiem to został przez Polaków wyklęty. Jakże to różne od mentalności prymitywów, którzy katów Narodu Polskiego przyjmowali z otwartymi ramionami. Analogicznie Rosja. Do dziś ścierwo lenina leży na Kremlu. Iluż tych rzekomych Polaków było w szrankach Dzierżyńskiego i Mienżyńskiego? Znów powołam się na proporcje i znów wygram.

    Niech szanowny Pan zwróci uwagę kim przeważnie byli ci bolszewicy. Naziści ponoć przybyli z księżyca, a bolszewicy? Z Jowisza?

    Termin antysemityzm jak sama nazwa wskazuje odnosi się do gnębienia narodów semickich. Nie interesuje mnie zbrodnicza i żydowska propaganda w tej kwestii. Rozumiem, że wg Pana występowanie przeciwko żydom jest antysemityzmem? Co rzekomy antysemityzm ma wspólnego z występowaniem przeciwko wyznawcom judaizmu? Wyznawca judaizmu automatycznie staje się semitą? Napisałem jaka jest definicja antysemityzmu. „żydostwo” to najwięksi antysemici, ponieważ nienawidzą i mordują Palestyńczyków, którzy są semitami.

    Użyłem określenia moich przodków sprzed IIWŚ którzy określali w ten sposób ten zdradziecki szczep.

    Odnośnie bredni mam nadzieję, że będzie miał Pan miłą lekturę. W zasadzie nic się nie ostało z Pańskich argumentów.

  21. 21 michał

    Szanowny Panie,

    Wychodzi na to, że skoro „trybalizm” był niecywilizowany, a Pan go używa, to Pan jesteś mało ucywilizowany – wedle Pańskich własnych założeń. Narodowość miała być najpierw funkcją państwowości – co jest oczywiście nonsensem, ale tak Pan napisał – a teraz Narodu przez duże ‚N’. Przynależność biologiczna była najpierw ‚trybalizmem’, teraz jest istotna. Przyzna Pan (hmm, coś mi podpowiada, że Pan nie przyzna…), że ilość sprzeczności w Pańskich komentarzach przekroczyła granicę, poza którą wypowiedź zatraca logiczną spójność i staje się bełkotem.

    Wedle Pańskiej wykładni – zawahałem się zanim tak określiłem to, co powyżej – żydostwo jest tylko wyznaniem. Załóżmy na moment, że tak jest. Wedle Pańskich własnych założeń zatem, ktoś, kto porzuca judaizm, przestaje być żydem. Dlaczego w takim razie nazywa Pan bolszewików Żydami? Trocki czy Kaganowicz odrzucili judaizm dość jednoznacznie, nie? Przestali więc być Żydami? Czy nie?

    Dzierżyński był urodzony jako Polak i katolik, porzucił świętą wiarę, czyli jego ofiary nie mogą mówić, że katowane były przez katolika, nie? A przez Polaka? Czy mają prawo tak powiedzieć? Bo widzi Pan, różnica między nami polega na tym, że dla mnie te wszystkie bolszewickie kanalie nie są ani Polakami, ani Rosjanami, ani Gruzinami – a tylko bolszewią. W Pańskich antysemickich oczach natomiast, są to Żydzi i basta. A różnica ta bierze się stąd, że Pan jest nacjonalistą, a ja antykomunistą. Jak często bywa, najtrafniej ujął to Mackiewicz:

    „Antysemityzm jest teorią, z którą nie można dyskutować. W równym stopniu jak antyniemieckość, czy antyrosyjskość, czy antyamerykańskość, czy antyukraińskość, czy anty… itd. Dlatego, że są to teorie – antyludzkie. I odwrotnie, obowiązywać nas musi: antykomunizm, antynacjonalsocjalizm, antynacjonalizm itd. Dlatego że są to praktyki – proludzkie.”

    Pańskie „powoływanie się na proporcje” jest tylko komiczne, bo oczywiście nie ma Pan pojęcia, o czym mówi. Proporcjonalnie pierwsi bolszewicy byli głównie z dobrych domów, inteligenckich, bogatych, często szlacheckich, żaden bełkot o Jowiszu niczego tu nie zmieni.

    Najcudowniej zabawne w tym wszystkim jest święte przekonanie, że Pański bełkot jakoś „obalił” rzeczowe argumenty. Nie wątpię, że pozostanie Pan w tym przekonaniu. Nie różni się Pan niczym od tych półgłówków amerykańskich, którzy mówią, że „słowo Polak ma bardzo negatywny wydźwięk i doskonale oddaje mentalność tych ludzi”, a „Zatoka Świń, to kąpiące się Polki”. Pogratulować koneksji.

    Cham chamem.

  22. 22 Paweł

    Widzę, że nie rozumie Pan prostych rzeczy, albo po prostu posuwa się Pan do manipulacji i dziecinnych zagrywek. Nie uznaję tzw. trybalizmu. Skąd Panu przyszło do głowy, że uznaję? Czy dlatego, że użyłem takiego słowa? Śmieszne. Państwo Polskie zniknęło swego czasu z map, ale Naród Polski istniał na swoich ziemiach. Dzięki temu Polska przetrwała. Jakiś problem z tym, że mam szacunek do swego Narodu i piszę go dużą literą? Polacy nie utracili swoich pierwotnych ziem. Co się z tym wiąże żyliśmy i rozmnażaliśmy się w obrębie własnych granic (mniejsza z tym, czy chwilowo pod okupacją). Dzięki temu udało się w dużym stopniu zachować spójność biologiczną – która nie ma nic wspólnego z trybalizmem, ale jest naturalną konsekwencją życia we własnym państwie. W przeciwieństwie do „żydów” nie uznajemy dziedziczenia narodowości poprzez krew. Z tego powodu dzieci Polek żyjących za granicą nie są z automatu Polakami (pod względem formalnym). Nie ma w moich komentarzach sprzeczności. To nie mój problem, że Panu się tak zdaje.

    To nie jest moja wykładnia. To jest fakt. Żyd jest wyznawcą judaizmu. Naturalnie, że ten kto porzuca judaizm przestaje być żydem. Widzę, że pominął Pan całkowicie co wcześniej napisałem. Zaznaczyłem przecież wyraźnie, że są żydzi i tzw. pseudo-żydzi, którzy czują się związani kulturowo, albo więzami krwii z dawnym lub współczesnym izraelem. Nie są oni prawdziwymi żydami i dlatego w tym wypadku ujmowałem słowo „żyd” w cudzysłów. Jak już wcześniej zaznaczyłem słowo „żyd” ma bardzo negatywny charakter i doskonale oddaje mentalność ludzi pokroju Trockiego. Trocki przestał być żydem (małą literą, bo to wyznanie i dał Pan w tym miejscu kolejny dowód, że nadal Pan nic nie rozumie) pod względem wyznania. Pozostał jednak „żydem” kulturowo i mentalnie. Narodowościowo żydem jednak nie był, bo nie ma Żydolandii, o czym już wcześniej wspomniałem.

    Mogą powiedzieć zarówno jedno jak i drugie w przypadku Dzierżyńskiego. Nie rzutuje to jednak na Naród Polski ani na wiarę katolicką, bo zarówno przez jedno jak i drugie został wyklęty. Przeciwnie w przypadku „żydów”, żydów i ogromnej części narodu rosyjskiego – oni wychwalają zbrodniarzy. Co się z tym wiąże rzutuje to na nich jako ogół, ale już nie na poszczególne jednostki, które się od zbrodniarzy odcięły. Nie jestem antysemitą i nazywając mnie w ten sposób dał Pan dowód, że nie rozumie co ten termin oznacza. Mam poglądy zbliżone do nacjonalistów, ale nacjonalistą też nie jestem. W sumie, gdyby nie nadreprezentacja poszczególnych narodowości, czy przynależności kulturowych termin bolszewia byłby świetnym okreśeleniem tej grupy. Nadreprezentacja jednak sprawia, że nie jest on zbyt dokładny. Mackiewicza bardzo sobię cenię. Myślę jednak, że Mackiewicz rozumiał definicję antysemityzmu. Pan niestety nie.

    W żadnym stopniu nie wpływa to na meritum sprawy. Proporcje dotyczyły ogółu narodu, a nie poszczególnych grup społecznych. Na owe proporcje miały wpływ zarówno kultura, religia jak i mentalność. Rosja i „żydy” to był widocznie bardzo podatny grunt dla komunizmu. Polska przeciwnie.

    Póki co nic nie zostało obalone, a Pan nie odpowiedział na moje pytania. Ja na Pańskie odpowiedziałem. To, że niektórzy Amerykanie tak o nas mówią to zasługa nikogo innego jak żydów i „żydów”. Nie ocenzuruje Pan wszystkich źródeł informacji. Ba, żydostwo samo się przyznało, że będzie nas szkalować. Jeżeli ma Pan trochę odwagi to proszę teraz odpowiedzieć na pytania, które Pan wcześniej pominął.

  23. 23 michał

    Moje przekonanie, że o wszystkim można dyskutować opiera się na apriorycznym założeniu o wspólnej nam jako ludziom racjonalności. Na przekonaniu, że przez Boga dane nam zostało, zapisane w sumieniu, rozróżnienie między dobrem i złem; że wszyscy, bez wyjątku, usłyszeć możemy Głos Boży w sumieniu, ponieważ Pan Bóg mówi do nas wszystkich, i do bolszewików, i do antysemitów, tylko nie wszyscy chcemy ten Głos usłyszeć.

    Powyższa wymiana zdań z jednej strony potwierdza moje przekonanie, ale z drugiej podważa wiarę w sensowność racjonalnej dyskusji. Dziecinna arogancja, z jaką nasz wizytujący antysemita opowiada swoje głodne kawałki jest na swój sposób żenująca, ale zawiera w sobie także coś poważniejszego – signum temporis.

    Żyjemy w świecie, w którym kultura zastąpiona została terrorem kolektywu, w którym „my” zepchnęło „ja” na śmietnik. Żyjemy w świecie obojętnym na wszelką duchowość, na najwyższe osiągnięcia kultury i najzwyklejsze duchowe aspekty codzienności. Dodajmy do tego specyficznie polski element, że nacjonalizm polski jest tak niezwykle chamski, już od Dmowskiego począwszy, a na domiar złego, że ci wielcy polscy narodowcy piszą tak skandalicznie źle po polsku. Powyższy egzemplarz jest tylko kolejnym w długim ciągu gości wp, z których większość można znaleźć w rubryce Kurioza. Co przyciąga taki poziom do Podziemia? Bardzo mnie to niepokoi.

    Mój antysemicki oponent nie uważa się za antysemitę: „Antysemityzm istnieje jedynie po stronie „żydów” i żydów. Pozostali mają powody, żeby parchów nienawidzić, a co się z tym wiąże to już nie jest antysemityzm.” „Chrześcijaństwo” i „naród” są dla ludzi jego pokroju zaledwie szyldami. Hasłami, za którymi kryje się nienawiść do parchów, do wszystkiego co odmienne, do tego, co poza kolektywem, dla „ja”. Jedyne, co chrześcijanin może zrobić w takiej sytuacji, to modlić się za jego nawrócenie.

    Wątpię, żeby moje słowa mogły przebić pancerz głupstwa, w jaki uzbroił się nasz antysemita, ale nie mogę pozostawić bez odpowiedzi niektórych nonsensów, jakimi zechciał nas uraczyć.

    1. „Trybalizm”. Cytuję: „Nie ma czegoś takiego jak narodowość żydowska, bo nie ma państwa żydowskiego. Narodowość przez krew ma miejsce jedynie w trybalizmie, a nie w cywilizowanych krajach.” Antysemita wycofał się zarówno z trybalizmu, jak i z istotności istnienia państwa, co dowodzi, że antysemita nie wie, co mówi. c.b.d.d. Dalej antysemita mówi, ze Polakom „udało się zachować spójność biologiczną”, co jego zdaniem nie jest trybalizmem, ale jest „konsekwencją życia we własnym państwie”. Czyli żyjąc w wielonarodowej Najjaśniejszej Rzeczpospolitej antysemita zachował spójność biologiczną (choć nie poprzez krew), podobnie jak żyjąc w państwach pruskim, habsburskim i carskim (które uznał za własne), a wreszcie za „własne” uznaje antysemita prl.

    2. Żydzi jako wyznawcy judaizmu, to jedno, a naród żydowski, to co innego. „W przeciwieństwie do „żydów” nie uznajemy dziedziczenia narodowości poprzez krew,” pisze antysemita, z czego wynika jednoznacznie, że żydowski naród istnieje, tylko on go nie uznaje, ale sprzeczności nie widzi w tym żadnej.

    3. Słuszne jest pisanie słowa „żyd” z małej litery, gdy ma się na myśli „wyznawcę judaizmu”, a z wielkiej, gdy idzie o narodowość. Antysemita pozwala sobie wszakże pisać także Izraelita z małej litery, co go tylko kompromituje. Antysemita dokonuje rozróżnienia między „żydem” i żydem. W tym pierwszym wypadku są to ludzie, którzy porzucili judaizm, ale nie przestali być … żydami? Czyli jest jakaś łączność między nimi poza religią? Czyżby więc byli narodem? Nie! To nakazałoby nacjonaliście pisać ich z wielkiej litery, a na to zdobyć się nie potrafi. Woli tkwić w sprzecznościach i utrzymywać, że „słowo „żyd” ma bardzo negatywny charakter”, ale on sam „antysemitą nie jest”, bo wiele jest naródów semickich, których antysemita w czambuł nie potępia. Nie zmienia to jednak faktu, że potępia w czambuł naród żydowski (po czym zaprzecza sobie twierdzeniem, że taki naród nie istnieje).

    4. Antysemita „bardzo sobie ceni” Mackiewicza. „Sobie” z pewnością, ale bez wzajemności, bo Mackiewicz nienawidził wszelkiego nacjonalizmu, a w pierwszym rzędzie endecji. Ba, ale antysemita nie uważa się także za nacjonalistę, ze względu na „nadreprezentację różnych narodowości”. Niedorzeczność tego bełkotu przechodzi ludzkie pojęcie.

    5. Antysemita twierdzi, że „nic nie zostało obalone”. Ciekawe twierdzenie. Nacjonalistyczne rządy zostały obalone tu i ówdzie, ale w większości ma antysemita rację. Tylko co do ma do rzeczy?

    6. Antysemita twierdzi, że nie odpowiedziałem na jego pytania. Pytanie, wśród ludzi kulturalnych, to jest zdanie pytające, zakończone pytajnikiem. Osobiście nie zauważyłem wśród nawału antysemickiego bełkotu żadnych pytań, z wyjątkiem twierdzeń ubranych w formę pytania retorycznego.

    7. Antysemita twierdzi, że jestem cenzorem, ale „nie ocenzuruję wszystkich źródeł informacji”. Antysemita nie zauważył, że cenzura nie jest moim hobby, czego najlepszym dowodem niniejsza wymiana. Nie zmienia to wszakże faktu, że rubryka Kurioza stoi dla niego otworem.

  24. 24 Andrzej

    Dziecinna arogancja, z jaką nasz wizytujący antysemita opowiada swoje głodne kawałki jest na swój sposób żenująca, ale zawiera w sobie także coś poważniejszego – signum temporis.

    Sadzę Panie Michale, że to po prostu zaraza nie mniejsza niż bolszewizm a raczej mu pokrewna, która nie zaistniałaby gdyby nie on. Zaraza mentalna. Jak tu dyskutować z kimś, kto nie myśli samodzielnie lecz „zarazą”? To walenie głową w mur. Znaleźliśmy się w samym środku tej zarazy. Mamy to tu w peerelu na codzień, w skali powszechnej. Skad to się wzięło? Moim zdaniem wzięło się to z wieloletniego samozakłamania Polaków:
    1. kompromisów z komunizmem („w imię przetrwania narodowego”) wbrew moralności, wbrew chrześcijaństwu, wbrew prawdzie.
    2. samooszukiwania się poprzez branie pozorów za rzeczywistość bez wykazywania chęci do poznania prawdy oraz lenistwa umysłowego, stawania się w ten sposób łatwym łupem dla intelektualnych hohsztaplerów.

    Właśnie czytam książkę „Wyklęci. Podziemie zbrojne 1944-63″ wydaną przez Kartę w 2013r. Jest o tyle ciekawa, że stanowią ją jedynie dokumenty, w większości pamiętniki i relacje żołnierzy podziemia niepodległościowego. Oto fragment relacji jednego z członków oddziału PAS NZW (narodowcy) Alojzego Żmiejko „Muchy” po zatrzymaniu go przez UB:
    „Gdy nie chciałem im powiedzieć, który z aresztowanych należy do organizacji, zaczęło się lanie na całego. Bito mnie w pięty, pod paznokcie wbijano szpilki, zrywano paznokcie. Przesłuchiwali Polacy.”
    Bradzo ciekawe co na to odpowiedziałby antysemita „od świętego narodu polskiego”. Pewnie coś w tym stylu, że to nie Polacy tylko komuniści, zdrajcy którzy „przeszli na stronę żydokumuny”. Głupiec nie zauważy, że sam sobie przeczy bo skoro Polacy – komuniści nie są Polakami to Żydzi – komuniści też nie są Żydami. Nie zauważy tej sprzeczności bowiem jedynie Polacy są dla niego warci wytłumaczenia ich haniebnych czynów. Inni to tylko wrogowie albo w najlepszym razie „żadne narody”. Tylko Polacy się dla niego liczą. Żydów, Ukraińców, Rosjan, Niemców, Litwinów, Czechów nienawidzi (Żydów szczególnie mocno) a resztą gardzi. To jest właśnie chore. Do tego prowadzi ta umysłowa zaraza. Do umysłowego skarłowacenia. Dyskusja z kimś takim jest niemożliwa bo w końcu grozi zejściem do tego samego poziomu, do poziomu tej choroby i do poziomu chama. Trzeba być bardzo odpornym na wszelką zarazę, na podstęp. Trzeba mieć też stalowe nerwy.

    Zaś „Kurioza” są w istocie, odpowiednim miejscem na chamską „argumentację”.

  25. 25 michał

    Drogi Panie Andrzeju,

    Bardzo jestem Panu wdzięczny za ten komentarz.

    Mam wiele trudności z tego rodzaju twórczością. Wolter podobno nigdy nie wypowiedział przypisywanych mu słów o bronieniu prawa do wypowiedzenia opinii, z którymi się nie zgadza. ale ja naprawdę mam ochotę tego prawa bronić. P. Paweł ma prawo do swoich niemądrych opinii i należy z nimi dyskutować. Tylko w dyskusji jest szansa, że łuski spadną mu z oczu. Ale tu jest problem: otóż jedyne uczciwe podejście do dyskusji jest takie, że moje poglądy są także rzucone na szalę, to znaczy ja także powinienem założyć, że p. Paweł może mnie przekonać. I to jest niezwykle trudne, bo doprawdy nie widzę, jak mógłby mnie przekonać, ale w takim razie moje uczestnictwo w dyskusji nie jest krystalicznie uczciwe.

    W każdym razie, wydaje mi się, że lepiej te poglądy angażować i krytykować, niż „cenzurować” (co zresztą nie powstrzymuje p. Pawła przed zarzucaniem mi tendencji do cenzury).

    Kiedy pierwszy raz natrafiłem na pisma Józefa Mackiewicza w połowie lat 80., to największym odkryciem było dla mnie, że nacjonalizm jest narzędziem w rękach bolszewii. Dotąd – za ogromną większością podziemia – uważałem, że „Naród jest jedyną ostoją przeciw sowietyzacji”. Mackiewicz otworzył mi oczy na różne aspekty zarazy, na to co Pan trafnie określa samozakłamaniem.

    Kiedy Rubas, Blackhawk czy p. Paweł powyżej, piszą o tym, że polscy bolszewicy to „nie Polacy”, to ja się z nimi zgadzam. Ich narodowość jest bowiem bez znaczenia. Ale tak samo bez znaczenia jest pochodzenie Trockiego i Stalina, Artuzowa i Pilara. Jest oczywiste, że większość ubeków była polskiego pochodzenia, ale wygodniej jest wskazywać na Żydów (z dużej litery). Ściganie Wolińskiej jest słuszne, ale z tym samym przekonaniem należało ścigać wszystkich innych ubeckich bandytów, których prl nr 2 zostawił w świętym spokoju.

  26. 26 Paweł

    Proszę sobie nie schlebiać, że to z Pańskiej strony padają racjonalne argumenty. Póki co nie padł żaden. Ponadto to nie ja muszę się produkować, żeby udowodnić, że czegoś nie ma. Robię to jedynie po to, żeby zadać kłam fanatycznej i kłamliwej propagandzie rodem z izraela (celową małą literą, ponieważ jest to państwo nielegalne, zbudowane na niewinnej krwi).

    To, o czym Pan tutaj napisał doskonale wpisuje się w mentalność i wyrachowanie żydów. To nie Polski, ale żydowski fanatyzm i izraelski nacjonalizm są najbardziej chamskimi. Cieszę się, że nawiązał Pan do poprawnej polszczyzny. To bardzo typowe dla osób, które chcą być bardziej polscy od samych Polaków. Podejrzewam, że Pan zalicza się do tego grona. Bazuję na doświadczeniach z b’nai b’rith. Celnie? Podziemie jak sama nazwa wskazuje boi się wyjść na powierzchnię. Nic dziwnego, bo argumenty, którymi owo „podziemie” się posługuje wołają o pomstę do Nieba.

    Już wcześniej zaproponowałem Panu, żeby się Pan zapoznał z terminem antysemityzm. Używa Pan pojęcia, którego nie rozumie. Skoro pozostał Pan głuchy na mój apel robi to Pan świadomie. Takie dziecinne zagrywki nie robią na mnie żadnego wrażenia. Pańskie opinie nie bardzo mnie interesują. Chrześcijanom nie marnujmy czasu na mnie. Niech modlą się za żydów, bo ci ostatni niechybnie zginą.

    1. Manipulacje są typowe dla ludzi Pana pokroju. Nie widzi Pan drobnej różnicy. Cywilizowane kraje nie uznają trybalizmu, ale nie znaczy to, że on nie istnieje. Izrael, żydzi go uznają. Co się z tym wiąże uznają dziedziczenie narodowości poprzez krew i obrzezanie. Ich punkt widzenia nie jest jednak istotny, ponieważ punktem odniesienia są kraje cywilizowane, które tego nie uznają. Spójność biologiczna nie jest trybalizmem w naszym wypadku, ale naturalną konsekwencją tego, o czym napisałem we wcześniejszym komentarzu. Kolejny przykład manipulacji i zdania wyrwanego z kontekstu. Napisałem wcześniej: Polakiem nie zostaje się ze względu na religię, ale na przynależność kulturową i przeważnie biologiczną. Jedno i drugie to naturalna konsekwencja życia na własnej ziemi. Tego samego nie można powiedzieć o żydach lub ex-żydach, którzy byli rozproszeni i byli albo Polakami, albo Niemcami wyznania mojżeszowego lub – ci którzy porzucili wiarę – po prostu obrzezani, lecz wciąż przesiąknięci żydowskimi tradycjami.

    2. W którym miejscu to napisałem? Co najwyżej żydzi mogą sądzić, że jako wyznawcy religii mojżeszowej tworzą naród. Tak jednak nie jest z punktu widzenia krajów cywilizowanych, które trybalizmu nie uznają. Sprzeczności w tym co napisałem nie ma. Zabawne, że Pańskim punktem odniesienia jest prymitywne plemię.

    3. Nie ma narodowości żydowskiej. Izrael jest nielegalnym państwem zbudowanym na krwi niewinnych ofiar żydowskiego fanatyzmu i dlatego napisałem małą literą. Tego rozróżnienia dokonują sami żydzi:

    „Wewnętrzna sprzeczność koncepcji państwa „żydow­skiego i demokratycznego” znajduje swe odzwierciedlenie w stosowanym w prawie izraelskim rozróżnieniu między obywatelstwem a narodowością. Wszyscy izraelscy obywatele (hebr. ezrahut) formalnie posiadają równe pra­wa. Lecz tylko jego żydowscy obywatele są członkami narodu (le’um) – cel syjonizmu politycznego sprowadza się bowiem całkowicie do państwa narodu żydowskiego.” Widać jak na dłoni, że narodowość a wyznanie jest czymś dla żydów nierozłącznym. Jak już wielokrotnie wspomniałem z punktu widzenia krajów cywilizowanych jest to zupełnie błędne i prymitywne. Powyższy fragment dobrze przedstawia również łączność pomiędzy żydami a izraelczykami i ex-żydami. Nie ma tzw. narodu żydowskiego i potępiam jedynie plemię, które się za takowy uważa. Proste, prawda?

    4. W takim razie Mackiewicz musiał bardzo nie lubić żydów. Wszak trudno o większych nacjonalistów (wszak błędnie uważających się za naród) i fanatyków. Sądziłem, że to Stanisław, a nie Józef Mackiewicz nie przepadał za endecją. Mogę prosić o źródła?

    5. Pan chory z filosemityzmu nie zauważył, że chodziło mi o moje argumenty. Nic Pan nie obalił.

    6. Ponawiam moje pytania w dokładnie takiej samej formie:

    a) Skoro twierdzi Pan, że istnieje państwo żydowskie to proszę mi powiedzieć, czy istnieje państwo katolickie? W sensie przynależności narodowej.

    b) Czy będąc katolikiem jest się automatycznie Polakiem? Czy będąc żydem jest się automatycznie izraelitą?

    7. Nie stwierdziłem, że jest Pan cenzorem. Napisałem jedynie, że nie będzie Pan w stanie ocenzurować wszystkich źródeł informacji, które pokazują czarno na białym jak bardzo żydostwo nienawidzi Polaków. Widocznie jest to kompleks bogobójstwa spowodowany naszą religijnością i wspaniałymi dokonaniami. Wszak żyd nie bez powodu jest utożsamiany z tchórzem.

  27. 27 amalryk

    Karl Raimund Popper (Żyd, jak najbardziej!) rzekł był kiedyś;

    „…jeśli rozważymy różnicę, pomiędzy próbą przekonania kogoś w drodze argumentacji i próbą przekonania przy użyciu propagandy. Różnica nie polega na stosowaniu argumentów, bowiem także propaganda posługuje się często argumentami. Różnica nie polega też na przekonaniu, że nasze argumenty są rozstrzygające i muszą być uznane jako rozstrzygające przez każdego rozsądnego człowieka. Różnica polega na postawie dawania i przyjmowania, na gotowości nie tylko przekonania drugiego człowieka, ale także na możliwości bycia przekonanym przez niego..
    To, (…) zakłada pewien stopień intelektualnej pokory. Być może potrafią ją przyswoić sobie tylko ci, którzy są świadomi, że czasem się mylą, i którzy nie zwykli odruchowo zapominać o swoich błędach. Rodzi się ona ze świadomości, że nie jesteśmy wszechmocni i że większość naszej wiedzy zawdzięczamy innym.”

    Mówi Pan Panie Michale:”I to jest niezwykle trudne, bo doprawdy nie widzę, jak mógłby mnie przekonać, ale w takim razie moje uczestnictwo w dyskusji nie jest krystalicznie uczciwe.” – myślę, że to jest własnie uczciwe. To że w większości wypadków przystępujemy do dyskusji z głębokim przekonaniem o słuszności naszych racji jest rzeczą naturalną. Jak i to, że gdy trafimy na tępego propagandzistę dajemy sobie z typkiem czym prędzej spokój!

  28. 28 michał

    Drogi Panie Amalryku!

    Widzę, że wszyscy się uzwięli na mnie! Nie warto tracić czasu na Ściosa, nie warto wdawać się w polemiki z antysemitami. Być może, być może mają Panowie rację, ale mnie się to nadal wydaje jakoś łatwiejszym wyjściem. Owszem, wrodzone mi lenistwo sprawia, że lubię sobie ułatwiać, ale czy to jest słuszne i dobre? Zostawmy Ściosa, bo tam może rzeczywiście nie warto z innych względów, ale przytoczony przez Pana cytat znakomicie wyraża moja postawę w innych wypadkach.

    Celem dyskusji musi być zbliżenie do prawdy, muszę więc przyjąć (z niechęcią), że być może się mylę. W końcu przekonanie o własnej słuszności jest oznaką zdrowia psychicznego. Nikt przy zdrowych zmysłach nie powie: uważam, że deszcz pada i jestem pewien, że się mylę. Wszyscy wierzymy we własną słuszność. Dlatego, kiedy mi ktoś wykazuje, że się mylę, to jestem mu wdzięczny, bo oto przestaję się mylić. Stąd moja wątpliwość w sprawie uczciwości, ale przyjmuję Pańską poprawkę w kwestii propagandy. Tylko że jeżeli odmówimy krytyki propagandy, to czy nie oddajemy pola propagandystom?

  29. 29 michał

    Szanowny Panie Pawle,

    Skoro nie musi „się Pan produkować, żeby udowodnić, że czegoś nie ma”, to czemu zawdzięczamy Pańskie produkcje na naszej witrynie?

    Skoro już musi Pan „zadawać kłam kłamliwej”, to czy musi Pan akurat tu?

    Jeżeli Podziemie boi się wyjść na powierzchnię, to po co Pan do niego schodzi? Czy nie lepiej byłoby pozostać na powierzchni, odważnie i „celnie bazować na doświadczeniach z B’nai B’rith”? Skoro ma Pan tyle z nimi doświadczeń, to czyżby i Pan był Żydem-antysemitą? W końcu wielu jest takich, nie trzeba się tego wstydzić. Ja naiwnie myślałem, że jest Pan endekiem, a tu proszę, Żyd-antysemita. Mnie obojętne, ja nie lubię wszystkich nacjonalistów, nazistów i endeków, i syjonistów też. Filosemityzm i antysemityzm są równie nacjonalistycznymi stanowiskami. Ale gratuluję, że się Pan przyznał publicznie i otwarcie, choć anonimowo.

    Zrozumiałem wreszcie, że moje „dziecinne zagrywki” w postaci próby podjęcia z Panem racjonalnej debaty, „nie robią na Panu żadnego wrażenia”. W takim razie, po co Pan kontynuuje tę debatę?

    Dotarło do mnie, że nie interesują Pana moje opinie, ale po co Pan tu przychodzi? W końcu ja jestem u siebie w domu, jestem tu gospodarzem. Pan puka do okna, a kiedy okno zostało otwarte, to wlewa Pan do środka kubeł pomyj? Puka Pan do drzwi, a kiedy Pana wpuszczono, to fajda Pan na podłogę? Czy wolno zapytać, dlaczego?

    Rozumiem także, że nie życzy Pan sobie moich modlitw. Ale Pan Nasz Jezus Chrystus, nakazał nam kochać nieprzyjacioły nasze. Pozwolę sobie zatem zignorować Pańskie życzenia.

    Co do punktu 2., zdanie „W przeciwieństwie do „żydów” nie uznajemy dziedziczenia narodowości poprzez krew,” wypowiedział Pan powyżej, 22 sierpnia o 9:27. Ale Pan sam to wie. To jest nie tyle już „pytanie”, co miotanie się.

    Niestety (punkt 4) nie może Pan prosić o źródła. Nie może Pan prosić o nic, ponieważ własnym zachowaniem zmarnował Pan kredyt, który niesłusznie Pan otrzymał zaledwie kilka dni temu. Odpowiadam każdemu, z każdym wdaję się w dyskusję, ale w Pańskim wypadku zaczynam tego żałować.

    Ponowione pytania są niestety kompletnym bełkotem. Zwłaszcza ucieszyło mnie: „Czy będąc katolikiem jest się automatycznie Polakiem?”, które jest doskonałym przykładem, że nie należy ironizować przy pomocy sierpów i młotów.

  30. 30 amalryk

    Tylko że jeżeli odmówimy krytyki propagandy, to czy nie oddajemy pola propagandystom?
    —————————————————————————————
    Propaganda nie zasługuje na krytykę, propaganda zasługuje tylko na obnażenie jej nedzy.

  31. 31 Paweł

    Wyjaśniłem przecież dlaczego.

    Widzę, że tutaj roi się od żydowskiej propagandy wiec uznałem, że jest to odpowiednie miejsce.

    Nie jestem ani żydem, ani antysemitą. Po raz kolejny błędnie Pan interpretuje. Moje doświadczenie z b’nai b’rith ogranicza się do relacji z jej członkiem.

    Nie podjął Pan racjonalnej debaty. Ominął Pan wszystkie istotne kwestie z pytaniami włącznie. Wspomniał Pan wcześniej o kulturze, ale widzę, że była to jedynie próba zdyskredytowania rozmówcy.

    Nie przyszedłem tu po opinie, ale po to, żeby zadać kłam propagandzie. Opinie mamy różne i niekoniecznie musimy się zgadzać. Argumenty to zupełnie inna sprawa.

    Dziękuję. Nie sądziłem, że jest Pan chrześcijaninem.

    Odnośnie punktu drugiego chodziło mi o ten fragment: Żydzi jako wyznawcy judaizmu, to jedno, a naród żydowski, to co innego. Teraz jednak widzę, że to było Pańskie stwierdzenie.

    Trudno. Jedynie utwierdził mnie Pan w tym co napisałem. Nie odniósł się Pan w zasadzie do żadnego z moich argumentów oraz atakował swojego rozmówcę.

    Te pytania to dokładna analogia odnośnie żydów i ich rzekomej narodowości żydowskiej. Miło, że w końcu przyznał mi Pan rację. Twierdzenie, że istnieje narodowość żydowska to kompletny bełkot – punktem odniesienia są kraje cywilizowane. Zadałbym kolejne pytania, które wprowadziłyby Pana w zakłopotanie, ale skoro potwierdziło się to co wcześniej napisałem po prostu sobie daruję. Na zakończenie pewna ciekawostka w wykonaniu byłego ambasadora izraela w Polsce, pana Weissa:

    „jeśli Żyd był komunistą i jako komunista dopuścił się zbrodni, to ten komunista automatycznie przestaje być Żydem i nie należy o nim już więcej mówić Żyd.”

    Rozumiem, że w tak prosty sposób Żyd traci swą rzekomą narodowość? Pan Weiss ewidentnie postawił znak równości pomiędzy żydem [wyznawcą judaizmu] a narodowością żydowską. Co się z tym wiąże potwierdził to co napisałem o żydach i „żydach” (w ostatnim komentarzu użyłem sformułowania ex-żyd). Panie Michale, gdzież jest to państwo Katolickie? Wszak wg. żydów religia równa się narodowość. Naprawdę miałbym uznać taki absurd?

  32. 32 michał

    Dobrze powiedziane, Panie Amalryku, ale jak obnażyć jej nędzę, jak nie przy pomocy racjonalnych argumentów? Brak mi w tym cytacie z Poppera przypomnienia, że uzasadnienie (czyli racjonalna argumentacja) może być (choć nie musi) obiektywne, natomiast uznanie jest zawsze (i być musi) subiektywne.

    Dlatego wątpię, żeby moje argumenty zostały uznane przez p. Pawła.

  33. 33 michał

    Paweł 22 sierpnia 9:27:

    „Mogą powiedzieć zarówno jedno jak i drugie w przypadku Dzierżyńskiego. Nie rzutuje to jednak na Naród Polski ani na wiarę katolicką, bo zarówno przez jedno jak i drugie został wyklęty. Przeciwnie w przypadku „żydów”, żydów i ogromnej części narodu rosyjskiego – oni wychwalają zbrodniarzy.”

    (To w odpowiedzi na moje pytanie: „Dzierżyński był urodzony jako Polak i katolik, porzucił świętą wiarę, czyli jego ofiary nie mogą mówić, że katowane były przez katolika, nie? A przez Polaka? Czy mają prawo tak powiedzieć?”)

    Ambasador Izraela w prlu (cytuję za: Paweł 23 sierpnia 8:22):

    „jeśli Żyd był komunistą i jako komunista dopuścił się zbrodni, to ten komunista automatycznie przestaje być Żydem i nie należy o nim już więcej mówić Żyd.”

    Wart Pac pałaca czyli jeden nacjonalista wart drugiego.

    Paradoks polega na tym, że obaj mają rację, ale odmawiają rozszerzenia swego punktu widzenia na inne nacje. Jak to słusznie wyraził p. Andrzej:

    „Głupiec nie zauważy, że sam sobie przeczy bo skoro Polacy-komuniści nie są Polakami to Żydzi-komuniści też nie są Żydami.”

  34. 34 amalryk

    Nie każda propaganda jest prymitywna (jak w starym kawale o temacie maturalnym: Kto jest twoim ulubionym bohaterem i uzasadnij dlaczego Lenin.), ale każda wrażliwa, jej mechanizm wyjaśniający może funkcjonować tylko wówczas gdy nie czyni żadnych koncesji na rzecz zdrowego rozsądku.

  35. 35 Andrzej

    Lecz to nie jest zwykła propaganda. To propaganda sekty. Pytanie wiec: jak dyskutować z fanatykiem? Racjonalnym argumentami się nie da. Jeśli w praktycznie kazdym napisanym zdaniu przez takiego „dyskutanta” mowa jest o Żydach to oznacza to nic innego jak fanatyczną obsesję na tym punkcie To, że temat ten zdominował jego perspektywę patrzenia na świat. Innej nie będzie stosował i każdą inną zignoruje. Bedzie gadał w kóło to samo bo tylko tym zyje, na to ma dość energii i woli. Naturalnie trzeba mu odpowiedzieć ale nie wolno dać się w to wciagnąć. Bo tamten tym się karmii i na to tylko czeka. W wyniku „dyskutuje” coraz wiecej bo taka jest jego „misja”. To zaraza a od zarazy się ucieka (m. in. w podziemia).

    Wypomina Panu Michałowi Podziemie ale nic nie kuma. Nic tu pewnie nie czyta poza tym co napisane jest o Żydach (najwięcej jest w Kuriozach). Więc niech tam zostanie. Tylko współczuć głupoty i tyle.

  36. 36 michał

    Panie Andrzeju,

    Niech mi Pan pozwoli być „advocatus diaboli” (Kościół święty wiedział, co robi, wprowadzając tę instytucję do procesów kanonizacyjnych, choć nie sądzę, żeby p. Pawłowi groziła kanonizacja).

    Pisze Pan, że w każdym zdaniu powyżej jest mowa o Żydach, że to jest fanatyczna obsesja.

    Ale czy i w naszych artykułach nie ma ciągle mowy o komunistach? Czy nie można i nam postawić zarzutu fanatycznej obsesji? Czy i o nas nie da się powiedzieć, że dyskusja jest naszą misją i czekamy tylko, by ktoś odpowiedział, a wtedy wciągamy go? Zrobię od razu poprawkę: czy o mnie nie da się tak powiedzieć? Tylko o mnie.

    W końcu Józefa Mackiewicza także nazywano fanatykiem, obsesyjnie węszącym spiski. Może różnica polega na tym, że w jego wypadku, to nie była prawda.

  37. 37 Andrzej

    Panie Michale,

    Myślałem o tym. Lecz niniejsza witryna ma w swoim tytule: antybolszewicka. Skoro tak, to o czym mamy tu mówić jak nie o bolszewizmie i o bolszewikach? Gdyby miała w tytule antyżydowska albo antysemicka to bym nie zwracał uwagi na to że Pan Paweł tak często używa słowa „żyd”.

    Pewnie, że tak na nas patrzą. Jak na wariatów (kiedyś trafnie przywołał Pan w tym kontekscie Czechowa). Mackiewicza za takiego wielu uważało i tak go piętnowali. Tylko że, wg mnie on nic innego nie robił jak wciąż uzasadniał swój punkt widzenia racjonalnymi argumentami, przykładami i dowodził słuszności swoich tez. A Pan stara się iść jego śladem. Nie stosuje Pan „taniej propagandy” lecz szuka Pan istoty rzeczy, dowodzi, dzieli się obserwacjami. Czasem może Pan bładzić i otwarcie się Pan do tego przyznaje, pyta się innych. I nie jest wcale tak, że w każdym zdaniu używa Pan słowa „bolszewik” chociaż pisze Pan o bolszewickim zagrożeniu. Jest zasadnicza różnica pomiędzy takim podejściem a podejsciem Pana Pawła, który nie uznaje żadnych innych racji, odrzuca je już na wstępie dyskusji.

  38. 38 michał

    Panie Andrzeju,

    Dziękuję za dobre słowo. Przyzna Pan jednak, że tak to nie może wyglądać ze strony p. Pawła.

  39. 39 Andrzej

    Panie Michale,

    Nie powinno to tak wygladać. On wcale nie chce dyskutować. Jeśli ktoś odpowie na pytania jakie zadaje, zbija tę odpowiedź określeniem „filosemita” albo stwierdzeniem że nie podjęto z nim racjonalnej debaty. Pan się starał to zrobić ale on wcale tego nie chciał. Moim zdaniem jemu nie chodzi o żadną dyskusję lecz wyłącznie o prezentację własnego punktu widzenia.

  40. 40 michał

    Panie Andrzeju,

    Znowu trudno się z Panem nie zgodzić. Ale… czy nie inaczej jest z nami? Kiedy piszę o Ściosie, to czy nie pragnąłbym, żeby podjął dyskusję? A kiedy już podejmie (czego nie uczyni nigdy!), to czy nie chciałbym przede wszystkim zaprezentować własnego punktu widzenia?

    Dam Panu ryzykowny przykład. Proszę sobie wyobrazić, że jest Pan uczciwym, rzetelnym, obiektywnym faryzeuszem w Jerozolimie za panowanie rzymskiego namiestnika, niejakiego Piłata z Pontu. Nie jest Pan przekonany ideologicznym bełkotem Annasza i Kajfasza, ale słucha Pan wielu nawiedzonych sekciarzy i wiele z tego, co mówią ma sens. Jak odróżnić – racjonalnie i obiektywnie – pomiędzy tymi wieloma fałszywymi prorokami i Synem Bożym? Nie bez powodu, Pan Jezus wskazuje, że ci, którzy w Niego uwierzyli są w stanie Łaski. To nie jest kwestia obiektywna i racjonalna.

    Oczywiście należy zachować proporcje! Nie porównujmy sie do Syna Bożego. Trzeba po prostu mówić prawdę, w zgodzie z własnym sumieniem, i poddać swe wypowiedzi racjonalnej krytyce. Ot, i wszystko.

  41. 41 Andrzej

    Myślę Panie Michale, że najistotniejsza w tej kwestii jest właśnie owa chęć poddania swoich wypowiedzi racjonalnej krytyce. Uczono mnie, że twierdzenie należy udowodnić aby uznać je za prawdziwe albo obalić ten dowód aby wykazać że jest fałszem. Obie te procedury przy zachowaniu reguł dowodzenia.

    Jasne, że staram się prezentować swój punkt widzenia. To moje prawo. Kilka razy np. próbowałem dyskutować ze Ściosem. Jego odpowiedzi na moje argumenty były zasadniczo w stylu – „pan jesteś głupi”. Nie podejmuje dyskusji, nie chce swoich wypowiedzi poddawać racjonalnej krytyce. Zatem staje się nudny jak flaki z olejem. Podobnie jak antysemici z innej strony peerelowskiej sceny.

  42. 42 Andrzej

    ps. Dyskutując ten temat nie piszemy przecież „w kółko i na okrągło” o bolszewikach. Zatem, może z nami nie jest jeszcze tak źle?

  43. 43 michał

    Panie Andrzeju,

    Ja także próbowałem dyskutować ze Ściosem. Pamiętam, że w tej samej dyskusji brał udział p. Zeppo i bardzo to było zabawne, ale raczej jałowe.

    Co do metod rozumowania, to dodałbym jeszcze moją ulubioną: stawiać jak najdalej idące hipotezy, a następnie falsyfikować je w najostrzejszy sposób. Czyli poddać własne założenia brutalnej krytyce. Jeśli hipoteza ostoi się takiej gruntownej falsyfikacji, to może jest coś warta. Różnica leży tu chyba w akcencie: w procesie myślenia powinniśmy falsyfikować raczej niż weryfikować, ponieważ natura ludzka jest, jaka jest, i weryfikacja zbyt często poddaje się inklinacji weryfikującego.

  44. 44 Andrzej

    Panie Michale,

    To wydaje mi się słuszne i uczciwe podejście. Wymagające też duzej wiedzy. Pobudza myślenie i przesuwa proces poznawczy do przodu. Hipoteza jest stooswana także w matematyce i może stać się twierdzeniem. Dla mnie to wciąż jeszcze szczyt ale będę próbował pańskiego sposobu.

  45. 45 amalryk

    Klasyczna już, popperpwska falsyfikacyjna metoda demarkacji, o ile pamiętam, sama nie poddaje się falsyfikacji, więc należy do metafizyki ex definitione. Feyerabendowski intrygujący anarchizm metodologiczny („wszystko ujdzie”) pojawił się w jego krytyce popperowskiej „Logik der Forschung”.

    Tak czy siak zawsze gdy w chwilach kryzysu pojawia się metafizyczne zaplecze nauki, zaczyna ona gwałtownie poszukiwać swego filozoficznego uzasadnienia. Ale nie da się wszystkiego załatwić sugestią niewłaściwego użytku robionego z języka, ani ochoczo stawianymi pieczątkami „Uwaga absurd!”

  46. 46 michał

    Oczywiście, Panie Amalryku, ale czy da Pan wiarę, że Popper ogłosił swą teorię „hipotetyzmu-falsyfikacjonizmu” w roku 1934 (o ile się nie mylę), podczas gdy największy polski filozof XX wieku (a może w ogóle), Henryk Elzenberg, mówił coś podobnego na kilka lat wcześniej (brzmię teraz jak piewca polskości), twierdząc (w dyskusji z Łukasiewiczem), że lęk przed błędem nie powinien nas obezwładniać. Filozof powinien odnosić się krytycznie do swych intuicji i późniejszych racjonalizacji, ale ma także obowiązek wykazać się odwagą w myśleniu. Błędy mogą być naprawione i nigdy nie należy przeceniać ich szkodliwości (jak to czynili przedstawiciele szkoły warszawsko-lwowskiej). Gdy Popper pisał o śmiałych hipotezach, Elzenberg mówił o odwadze w formułowaniu wizji; gdy Popper konstruował twarde reguły falsyfikacji, Elzenberg domagał się stałej gotowości do zmian i korektur, żądał krytycyzmu wobec własnych osiągnięć.

  47. 47 Paweł

    @Michał

    „Wart Pac pałaca czyli jeden nacjonalista wart drugiego.”

    Widzę, że znów muszę tłumaczyć co wynika z pierwszego a co z drugiego. Polacy i katolicy wyparli się Dzierżyńkiego. Izrael/żydzi przyjęli naszych oprawców i dali im schronienie. Paradoksalnie każdy żyd jest nacjonalistą, ale nie każdy kto uważa się za żyda jest żydem.

    „Paradoks polega na tym, że obaj mają rację, ale odmawiają rozszerzenia swego punktu widzenia na inne nacje. Jak to słusznie wyraził p. Andrzej:

    „Głupiec nie zauważy, że sam sobie przeczy bo skoro Polacy-komuniści nie są Polakami to Żydzi-komuniści też nie są Żydami.””

    To może niech Pan Andrzej powie, w którym miejscu napisałem że Polscy komuniści nie są Polakami? Widzę, że Pan Andrzej lubi wkładać słowa w czyjeś usta, żeby poprzeć swoje wyssane z palca tezy. Jeżeli TO nie jest chamską argumentacją to nic nią nie jest. Do tego mogę dołożyć unikanie odpowiedzi na postawione pytania, ignorowanie argumentów, koncentrowanie się na osobie i wszelkiego typu chamskie analizy odnośnie mnie, hipokryzję (cham, chamem..). To wszystko to próby zdyskredytowania rozmówcy, żeby obniżyć wartość moich argumentów. Dotyczy to zarówno Pana jak i Pana And

  48. 48 Paweł

    @Andrzej

    „Lecz to nie jest zwykła propaganda. To propaganda sekty. Pytanie wiec: jak dyskutować z fanatykiem? Racjonalnym argumentami się nie da.”

    Tak? To proszę mi pokazać racjonalne argumenty z Waszej strony?

    „Jeśli w praktycznie kazdym napisanym zdaniu przez takiego „dyskutanta” mowa jest o Żydach to oznacza to nic innego jak fanatyczną obsesję na tym punkcie To, że temat ten zdominował jego perspektywę patrzenia na świat.”

    Gratuluję! Miałem zastrzeżenia jedynie do tej części artykułu więc co w tym dziwnego, że trzymam się tematu od początku do końca? Brak słów po prostu. Rozumiem, że Pan woli unikać argumentów i trudnych tematów. Woli Pan podyskutować o stanie psychicznym rozmówcy. Niech mi Pan powie w jakim stawia to Pana świetle?

    „Innej nie będzie stosował i każdą inną zignoruje. Bedzie gadał w kóło to samo bo tylko tym zyje, na to ma dość energii i woli. Naturalnie trzeba mu odpowiedzieć ale nie wolno dać się w to wciagnąć. Bo tamten tym się karmii i na to tylko czeka. W wyniku „dyskutuje” coraz wiecej bo taka jest jego „misja”. To zaraza a od zarazy się ucieka (m. in. w podziemia).”

    Póki co ma to miejsce z Waszej strony. Odpowiedziałem chyba na każde pytanie postawione przez Pana Michała. Pan i Pan Michał zignorowaliście moje. Poza tym użyłem dobrej argumentacji, żeby dowieźć swoich tez. Wy nie zrobiliście nic poza kiepską próbą zdyskredytowania mnie. Jestem w stanie bardzo łatwo wymienić chwyty socjotechniczne, które Pan stosuje:

    technika mostu, generalizowanie, ataki ad personam i jeszcze bardziej chamskie – ponad moją głową, marne próby wyprowadzenia mnie z równowagi.

    Jakże to wszystko dalekie od Mackiewicza, który zamiast opinii wybierał fakty. Wy natomiast of faktów i argumentów uciekacie.

    „Wypomina Panu Michałowi Podziemie ale nic nie kuma. Nic tu pewnie nie czyta poza tym co napisane jest o Żydach (najwięcej jest w Kuriozach). Więc niech tam zostanie. Tylko współczuć głupoty i tyle.”

    Być może kurioza to najlepsze miejsce, bo to chyba jedyny przypadek, że głupcy poprzez obrzezanie uważają siebie za naród.

  49. 49 michał

    Szanowny Panie,

    W tym samym komentarzu, z którego cytuje Pan moje słowa, podałem sprzeczne cytaty z Pańskich komentarzy. Jeżeli Pan sam nie wie, co napisał, to trudno doprawdy domagać się od czytelników, żeby to Panu wskazywali. Proszę łaskawie zrobić wysiłek i przeczytać raz jeszcze.

    Pan zdaje się przywiązywać wagę do jakiegoś mitycznego kolektywnego aktu „wyparcia się”. Rzekomo polscy komuniści zostali wyklęci przez „Polaków-katolików”. Po pierwsze, nic takiego nigdy nie miało miejsca. Po drugie, Episkopat Polski podpisał wiele umów z bezbożnikami, których potocznie nazywa się „polskimi komunistami”, co z trudem tylko da się pogodzić z „wyparciem się”. Po trzecie, polscy nacjonaliści od zawsze szli ręka w rękę z bolszewią, że wskażę na zdradę ryską, na łatwość z jaką odnaleźli się w prlu ludzie pokroju Grabskiego itd.

    Pan Andrzej nie „wkładał Panu niczego w usta” (fuj!), a tylko trafnie ekstrapolował Pańskie twierdzenia. Na marginesie, czy w dzisiejszym prlu pisze się przymiotnik „polski” z wielkiej litery?? Czy tylko endecy ulegają temu zboczeniu? Izreal z małej, a polski z wielkiej? Czyli u Pana byłby „Polski żyd”, czy tak? No, kudłaj, ale Polski żydłak! Trzeba uszanować. Czy tak?

    Proszę mi łaskawie nie wmawiać, że ja Panu coś wkładam gdziekolwiek. Pan najwyraźniej nie rozumie, że „za każdym zdaniem stoi jakaś metafizyka”. Że nasze twierdzenia mają konsekwencje i dyskusja na ogół tych konsekwencji właśnie dotyczy. Jeżeli Pan mi wykaże, że moje tezy mają konsekwencje, których nie przewidziałem, to będę Panu dozgonnie wdzięczny, gdyż doprowadzi mnie Pan do przemyślenia mych tez od nowa. Cóż może być lepszego? Nie dyskutujemy tu po to, żeby sobie po Panu jeździć jak po burej kobyle (jak mawia Stary chrzan), ale po to, żeby podać w wątpliwość nasze własne założenia.

    Wszyscy wokół mówią mi, że nie warto. I Pan zdaje się też jest tego zdania. Mówi Pan o argumentach ze swej strony, a o unikaniu trudnych tematów z mojej. Ale czy rzeczywiście uważa Pan zdanie „głupcy poprzez obrzezanie uważają siebie za naród”, za poważny argument?? W jaki sposób racjonalna osoba może się ustosunkować do czegoś takiego? I jakich tematów ja niby unikam? Że Żydzi nie są narodem? Wedle wszelkich definicji narodu, są narodem. Jaka tu może być dyskusja?

    Dyskutuję z Panem od dłuższego czasu, a od Pana słyszę, że unikam dyskusji. Jeśli rzeczywiście wp jest na tak niskim poziomie, to czemu zawdzięczamy Pańskie odwiedziny?

    Napisał Pan (na wszelki wypadek dodam: 21 sierpnia o 8:53, żeby nie było, że Panu coś wkładam): „Pozostali mają powody, żeby parchów nienawidzić, a co się z tym wiąże to już nie jest antysemityzm.”

    Jako chrześcijanie, powinniśmy nienawidzieć tylko zła, a kochać tych, którzy zło czynią, bo nie wiedzą, co czynią. Pan Jezus przyszedł zbawić wszystkie narody, nie tylko naród żydowski, jak sądzili ci, co czekali na przyjście Mesjasza, i z pewnością nie naród polski. Jedyne, co wypada robić wierzącemu człowiekowi, to modlić się za Pańską duszę, by nie została przeżarta przez nienawiść.

  50. 50 amalryk

    Wiarę dam, bo Elzenberg to niezwykły umysł, ale w peerelu nie cieszący się jednak większym zainteresowaniem – zresztą w drugim z nauką, jest pod wieloma względami jeszcze gorzej niż w pierwszym…
    Elzenbergiem zainteresowałem się chyba dopiero po przeczytaniu autorstwa „Kłocza” (swego czasu animatora dominikańskiej „Beczki” w Krakowie) „Więcej niż mit. Leszka Kołakowskiego spory o religię”; gdzie utkwił mi w pamięci fragment o elzenbergowskiej ironicznej trawestacji heglowskiego: ” kto na świat patrzy rozumnie, na tego świat też spojrzy rozumnie”, na: „wszystko co rzeczywiste, jest bezsensowne, a wszystko, co sensowne – nierzeczywiste” (olśniewająca myśl!).

    W ogóle filozofia XX w. Wittgenstein, Popper, Khun, Lakatos, czy u nas Elzenberg (endeków informuję, że Maria Elzenbergowa jednak z domu Olędzka…) bez przedstawicieli pochodzenia żydowskiego wygląda marniutko.. Z resztą co tam filozofia! Cała pula noblistów to w 1/3 oni.

    Kilkadziesiąt lat temu, w którymś ze swych esejów Stempowski roztrząsając tę kwestię (na przykładzie późniejszych, olśniewających zawodowych karier swych kolegów szkolnych żydowskiego pochodzenia), postawił hipotezę o specyfice ich wczesnego wychowania i niezwykłej przydatności chederów, w których uczenie się na pamięć całych fragmentów Tory miałoby tworzyć coś na kształt „podręcznej pamięci” w trudnych sytuacjach życiowych (o ile dobrze zapamiętałem).

    Z innej beczki. Spengler twierdził, że zburzenie Jerozolimy dotyczyło drobnej i mało ważnej cząstki narodu, który od stuleci żył już w rozproszeniu z innymi ludami i nie był związany z żadnym krajem. Gdy Żydzi stali się już narodem wielkomiejskim i cywilizowanym, to świat Zachodu ciągle żył na pozbawionej miast prowincji w osadach skupionych wokół klasztorów. Obie strony szczerze sobą pogardzały, nie z powodu jakiejś „rasowej odrębności” tylko z braku „kulturowej współczesności”.

    Napisał też; „[…]Wraz z osiemnastowiecznym oświeceniem również kultura zachodnia staje się wielkomiejska i intelektualna, a tym samym dostępna nagle inteligencji konsensusu. To przeniesienie się w sam środek epoki, która dla wewnętrznie dawno obumarłego życiowego nurtu sefardyjskiego judaizmu należy do odległej przeszłości (…) okazało się fatalnie zwodnicze (…) zachwiało nim, rozluźniło jego spoistość i aż do głębi rozsadziło i zatruło. Dla faustowskiego ducha oświecenie było bowiem krokiem naprzód po własnej drodze, oczywiście poprzez rumowiska, ale ostatecznie afirmatywnym. Dla judaizmu oznacza ono wyłącznie destrukcję, demontaż przez coś obcego czego nie pojmują. Od czasów napoleońskich starocywilizacyjny konsensus zmieszał się z niechętnym mu nowocywilizacyjnym zachodnim społeczeństwem miast i wykorzystał jego gospodarcze i naukowe metody z wyższością sędziwego wieku. Dokładnie to samo uczyniło społeczeństwo japońskie (…) kilka pokoleń później, być może z jeszcze większym sukcesem. Inny przykład stanowią Kartagińczycy, maruderzy babilońskiej cywilizacji, którzy (…) zdystansowali Greków i Rzymian w sprawach handlu – dlatego byli właśnie przez nich tak znienawidzeni[…]”

    Choć w obecnym tyglu współczesności to wszystko traci na jakimkolwiek znaczeniu. Jak mówi Davila: ” Dziś w każdym języku pisze się przeważnie w esperanto.” (Psiakość! Zamenhof, znowu Żyd!)

  51. 51 michał

    Panie Amalryku,

    Wyznaję ze skruchą, że nie rozumiem cytatu ze Spenglera. Dlaczego oświecenie jest destrukcją judaizmu? Co to jest starocywilizacyjny konsensus? Na czym polega podobieństwo z Kartaginą i Japonią?

    Bardzo często przytacza się przykład Fenicjan jako sytuacji analogicznej do sytuacji Żydów w Europie. Ale mnie to malo przekonywa. Fenicjanie byli rzekomo nienawidzeni, ponieważ byli handlarzami. Ale systemem najbliższym fenickiej sieci hadlowej (być może nawet na niej wzorowanym) była Hansa, związek portów bałtyckich. O ile mi wiadomo, nikt ich specjalnie nie lubił, ale też nie byli przedmiotem nienawiści. Wszyscy z nimi handlowali i podziwiali ich efektywność. Rzadko kto wie, że angielskie określenie „Sterling” (jak np. w funcie szterlingu) pochodzi od hanzeatyckich kantorów w średniowiecznym Londynie. Jest przekręceniem słowa „Easterling”, czyli „wschodni” (taka jest przynajmniej jedn hipoteza na wyjąsnienie tego dziwnego słowa). Ci wschodni ludzie dotrzymywali słowa, na ich listach kredytowych można było polegać, i tak przyjęło się słowo na określenie czegoś dobrej jakości.

    Nie pojmuję dlaczego ludzie nienawidzą Żydów, ale jedyne wyjaśnienie, jakie się nasuwa, to właśnie te niezwykłe talenty. Ludzie nieutalentowani często nienawidzą zdolnych. Tak to jest, co robić.

  52. 52 Paweł

    @Almaryk

    „[…] Z resztą co tam filozofia! Cała pula noblistów to w 1/3 oni.”

    Nic dziwnego, bo to żydostwo rozdaje nagrody nobla. Żeby mieć dobre porównanie wystarczy zestawić osiągnięcia Rzymian, Greków, Babilończyków z osiągnięciami Żydów.

    @Michał

    „Nie pojmuję dlaczego ludzie nienawidzą Żydów, ale jedyne wyjaśnienie, jakie się nasuwa, to właśnie te niezwykłe talenty. Ludzie nieutalentowani często nienawidzą zdolnych. Tak to jest, co robić.”

    Pomogę Panu to zrozumieć:

    Żydzi od setek lat żerowali jak pasożyty na innych narodach, nie chcieli się zasymilować, zdradzali. Na przykładzie mojej Ojczyzny wygląda to jeszcze gorzej. Żydostwo tworzyło jakby państwo w państwie, zajmowało się królewską mennicą, czego używali do nieczystej rywalizacji z polskim mieszczaństwem. Wielokrotnie nas zdradzali i stawali po stronie najeźdźców. Mieli przywilej, dzięki któremu nie musieli brać udziału w wojnach. Widać wzięli to sobie do serca, bo podczas drugiej wojny światowej patrzyli bezczynnie jak Polacy przelewają krew. Żydostwo spodziewało się, że Niemcy pozwolą im się urządzić, kiedy nas już tutaj nie będzie. Odnośnie rzekomych talentów.. Polska wydała zdecydowanie więcej utalentowanych ludzi, którzy mieli znacznie większe osiągnięcia. Jesteśmy ostatnim narodem, który może żydostwu czegokolwiek zazdrościć. Ba, jest dokładnie odwrotnie.

  53. 53 Paweł

    @Michał

    Widzę, że zmienił Pan retorykę. Te rzekome sprzeczności nie były sprzecznościami ze względu na punkt odniesienia, który obrałem.

    Widzę, że znów Pan manipuluje, bo mowa była o Dzierżyńskim. Zarówno w oczach katolików jak i Polaków Dzierżyński był zdrajcą i zasługuje na pogardę. To samo analogicznie komunistów, ale niestety w mniejszym stopniu. Zarzucał mi Pan, że generalizuję, ale robi Pan to samo. Jest wiele przykładów nacjonalistów, którzy nie szli ramię w ramię z bolszewikami. Przeciwnie, NSZ zdecydowanie się wyróżnia na tle Armii Krajowej w walce z bolszewikami.

    Z niczego nie wynika to co napisał pan Andrzej. Niech udowodni, że ma rację. Zboczeniem jest gloryfikowanie żydostwa, które ma miejsce w Pańskim tekście i komentarzach. Nie wnikam, czy to zasługa obecnego PRLu, czy może fasadowej opozycji z Kalksteinem na czele. Ewentualnie fżp, hasbary, czy b’nai b’rith.

    Odnośnie metafizyki:

    „Mam dla nich przykrą wiadomość: Pan nasz, Jezus Chrystus, też był Żydem. Niestety, wbrew przeciwstawnym pogłoskom, nie był Polakiem, co musi być dla nich bardzo trudne do przyjęcia.”

    Ja również mam dla Pana przykrą wiadomość. Trocki był żydem i nie był Polakiem co musi być dla żydostwa trudne do przyjęcia. Odnośnie Jezusa sprawa jest jeszcze bardziej dla żydostwa przykra. Wszak żydostwo skazało Go na śmierć. Jezus wypełnił Stare Przymierze i był Pierwszym chrześcijaninem. Jak wcześniej wspomniałem być żydem przed Jezusem było względnie dobrze (chociaż czasem może lepiej było być sprawiedliwym poganinem). Pozostać żydem po śmierci Jezusa to największa hańba i głupota. Jezus narodził się żydem a zmarł jako chrześcijanin. Jezus określał żydów, którzy w Niego nie uwierzyli mianem dzieci diabła.

    Jeżeli uznać pana Weissa za poważnego ambasadora poważnego kraju to jest to poważny argument z mojej strony. Mimo wszystko chyba przyznam Panu rację w tej kwestii. Będzie to jednak niosło za sobą inne i bardziej poważne konsekwencje dla żydostwa jako narodu, który pasożytował na moim kraju.

    Przepraszam, Pan trzymał się pewnej definicji a ja w głównej mierze bazowałem na stwierdzeniu pana Weissa, który jest żydem. Było to nierozsądne z mojej strony. Wszak pan Weiss w rozmowie z panem Braunem udowodnił, że nie grzeszy inteligencją.

    Często podpieram się Mackiewiczem w sporach z osobami, którzy utożsamiają się z Ruchem Narodowym. Sądziłem, że znajdę tutaj ciekawe informacje. Niestety już na samym początku natknąłem się na durny filosemityzm, który mnie do tej strony zniechęca. Odnośnie poziomu dyskusji to jest to trochę względna sprawa w tym wypadku. Głównie dlatego, że mieliśmy inne punkty odniesienia (Weiss).

    Napisał Pan (na wszelki wypadek dodam: 21 sierpnia o 8:53, żeby nie było, że Panu coś wkładam): „Pozostali mają powody, żeby parchów nienawidzić, a co się z tym wiąże to już nie jest antysemityzm.”

    Taka jest prawda. Antysemityzm ma miejsce jedynie w przypadku nieuzasadnionej nienawiści. Jeżeli jest powód to nie ma antysemityzmu.

    Niezupełnie. Mamy kochać nieprzyjaciół, co nie znaczy, że mamy kochać tych, którzy czynią zło. Jeszcze ściślej chodzi o osobistych nieprzyjaciół. Żeby było ciekawiej najbardziej mamy kochać Boga, następnie siebie i swoich przyjaciół (bliźniego swego jak siebie samego) a dopiero później nieprzyjaciół.

  54. 54 michał

    Szanowny Panie,

    Mam podziw dla ludzi, którzy potrafią publicznie przyznać się do błędu, więc kłaniam się Panu nisko i cieszę się, że przyznaje Pan wreszcie, że Żydzi są narodem, nawet jeśli czyni to Pan tylko implicytnie i popadając w kolejne sprzeczności.

    Dobrze, więc jedno zdołaliśmy załatwić. A teraz do licytacji. Ostatni raz chyba brałem udział w takiej licytacji – a ja mam więcej niż ty! – w piaskownicy, więc nie mam wprawy, ale co mi tam.

    Więc polski naród ma większe osiągnięcia niż „Żydostwo, które spodziewało się, że Hitler pozwoli im się urządzić”? „Żydostwo”, które tak by myślało, urwałoby się z księżyca, ale Panu to zapewne nie rpzeszkadza. Wracając do licytacji, gdzie jest taka tabela narodów? Poleca Pan p. Amalrykowi porównanie Żydów do Greków czy Rzymian, a jak wypadnie porównanie Polaków do Akkadyjczyków (uś, taż ta semici!)? W jaki sposób zechce Pan mierzyć te „narodowe osiągnięcia”? Będzie Pan porównywał kultury czy liczył dzieła sztuki?

    Problem jest z Panem taki, że kiedy Polak zrobi coś dobrego, to Pan czuje narodową dumę, jak gdyby to Pan sam coś osiągnął, co jest całkiem komiczne. Natomiast kiedy „Żydostwo” coś osiągnie, to znaczy spisek, zdrada, pasożytnictwo, paskarstwo i lichwa. Można i tak.

  55. 55 michał

    O widzę, że tymczasem machnął Pan kolejny elaborat.

    Powtarzam po raz któryś: jeśli jest Pan tak zniechęcony niniejszą witryną i poziomem dyskusji, tą ciągłą manipulacją i „gloryfikowaniem żydostwa”, to czemu zawdzięczamy Pańskie komentarze?

    Mogę Pana zapewnić, że nikt tutaj – a już z całą pewnością nie ja – nikogo nigdy nie gloryfikuje. Bo cała Chwała należy do Pana Boga i nie mnie ją rozdzielać. Wysławianie jakiegokolwiek narodu jest mi całkowicie obce i mowy być nie może o czymś takim w moich artykułach. Nie jest natomiast obce Panu, który ma tendencje do gloryfikowania narodu polskiego.

    Mogę Pana zapewnić, że tak jest – tylko po co? Pan i tak wie lepiej. Nie musi Pan nawet niczego czytać, w końcu pragnie Pan tylko „podpierać się Mackiewiczem w dyskusji z endekami”, a w takim razie zwolniony jest Pan z obowiązku rozumienia.

  56. 56 Paweł

    @Michał

    Potrafię przyznać się do błędu. W tym wypadku jednak napisałem, że obrałem punkt odniesienia, którym były słowa niezbyt rozgarniętego izraelskiego ambasadora.

    Niestety, ale tak było. To co nie udało im się z hitlerem, udało się w dużej mierze ze stalinem. Przez to żydostwo zajmowało stanowiska w UB i PZPR. Mordowali Polaków, np. gen. Emila Fieldorfa „Nila”.

    Owszem, mamy zdecydowanie więcej osiągnięć. Nie potrzeba do tego żadnej tabeli, bo wystarczy sobie to wszystko sprawdzić. Swoją drogą będzie to zdecydowanie bardziej wiarygodne od nagród przyznawanych swoim ludziom. Odnośnie ludów starożytnych dokładam również Egipt, Mezopotamię. Porównywanie Polaków z Akadyjczykami byłoby niesprawiedliwe dla tych ostatnich – wszak żyliśmy w różnych okresach. Nas należałoby porównywać z Niemcami, Francją, Rosją, Węgrami itp. Z kolei zestawienie żydów na tle narodów, które wymieniłem jest bardzo właściwe. Wypadają na ich tle komicznie pod względem osiągnięć. Z kolei od utraty izraela żydzi, którzy byli rozproszeni zawdzięczają wszystko krajom, w których się osiedlili. Np. Polska i Niemcy. Wszak to w tych krajach się edukowali.

    To jest coś naturalnego, co wynika z przynależności narodowej. Kiedy polski sportowiec zdobywa złoto nie czuje Pan dumy? Kiedy żydostwo osiągnie coś sprawiedliwie to nie mam z tym problemu. Lobby żydowskie jest jednak faktem.

    II część

    Przepraszam. Wolę pisać zwięźle, ale musiałem się odnieść do wielu rzeczy.

    Jestem Polakiem więc będę gloryfikował swój naród. Aczkolwiek jestem świadom wielu naszych wad i przywar. Pan i co najmniej jeszcze jedna osoba gloryfikowaliście żydów.

    Mogę Pana zapewnić, że póki co jest to mój ostatni komentarz. Dziękuję za poświęcony czas i pozdrawiam!

  57. 57 michał

    Przyznał Pan implicytnie, że istnieje naród żydowski, w słowach „żerowali na innych narodach”. Podobnie powyżej porównuje Pan Żydów z innymi narodami. Jest Pan inteligentnym człowiekiem, więc nie będzie Pan przecież porównywał jabłek z gruszkami, albo roweru z komputerem, nie? Popada Pan jednak nadal w sprzeczność, bo ideologia przesałania Panu rzeczywistość, toteż nadal pragnie Pan pisać „Żyd” i „Izrael” z małej litery. Gdyby czytał Pan więcej artykułów na naszej stronie, to wiedziałby Pan, że osobiście odmawiam wszelkim sowieckim tworom – prlom, enerdowom, kgb, nkwd czy chrl – godności wielkich liter, bo są to twory antyludzkie. Ale Pańskie rozciąganie tego na jeden naród jest niegodne. Jest wszakże typowe dla pewnej polskiej formacji intelektualnej, która od z górą stu lat upiera się, że np. Ukraińcy czy Białorusini, Łemkowie czy Hucułowie, nie są narodami, że to tylko „żywioł”, ludy, które w swej ślepocie nie dostrzegły jeszcze, że pragną być Polakami. W moim głębokim przekonaniu, odmawianie ludziom godności „bycia narodem” jest historycznie nieuzasadnione, politycznie krótkowzroczne i moralnie nie do przyjęcia. Pan rozciąga tę klasyczną pozycję endecką na Żydów, czego, o ile się nie mylę (a Dmowski nudzi mnie śmiertelnie), nie robił nawet ojciec polskiego antysemityzmu.

    Nie wiem, co może Pan mieć na myśli, twierdząc, że gloryfikowaliśmy Żydów. Pan Amalryk po prostu stwierdził fakt, że mnóstwo wybitnych filozofów XX wieku było żydowskiego pochodzenia. Do jego listy można oczywiście dodać wiele nazwisk. Jeżeli stwierdzam fakt, że Roger Federer jest genialnym tenisistą, to nie „gloryfikuję” tym Szwajcarii, bo to niedorzeczność.

    Upiera się Pan twierdzić, że Żydzi w ub mordowali Polaków. Ale to jest równoważne goebbelsowskiej metodzie wskazywania na żydowskie nazwiska wśród oprawców nkwd. Prawda jest taka, że to nie Żydzi mordowali Polaków w Katyniu, tylko bolszewicy. Wśród oprawców Fieldorfa, Pileckiego, Łupaszki, byli zarówno Polacy, jak i polscy Żydzi, ale to jest drugorzędne wobec faktu, że byli oni w pierwszym rzędzie komunistami. Wśród ofiar wszystkich wcieleń czerezwyczajki było mnóstwo Żydów, ale absurdem jest twierdzić, że czeka-gpu-nkwd-kgb jest instytucjonalnie antysemicka. A takie twierdzenia były formułowane wielokrotnie. I w tym tkwi ostateczna ironia Pańskiej pozycji: zbliża się Pan do niedorzecznego stanowiska, które w każdym słowie o Żydach i Izraelu dopatruje się śladów antysemityzmu. Dlatego właśnie antysemityzm i filosemityzm są bliźniakami rozdzielonymi w niemowlęctwie.

  58. 58 amalryk

    Nie nadaję się na egzegetę Spenglera, nie czytałem w oryginale jego „Untergang…” , mogę się wypowiadać z dość małą ścisłością o swoich wrażeniach raczej , niż pewnościach i o ogólnym przekonaniu , że „coś w tym jednak jest”. W końcu wszystko, na tym lichym świecie, co kiedyś się narodziło a potem miało tę szansę aby dorosnąć, to musi się też zestarzeć i wreszcie umrzeć – trudno o bardziej zdroworozsądkową konstatację – i nie ma, jak sadzę, żadnych intelektualnie zniewalających powodów, aby nie dotyczyło to również ludzkich cywilizacji.

    Oświecenie to początek „jesieni Zachodu” czas powstawania wielkich miast i niebawem gigantycznych kapitalistycznych konurbacji – prawdziwych mateczników cywilizacji wielkomiejskich. W pewnym sensie , wówczas Zachód dogonił Żydów w swym rozwoju i dlatego stał się tak niebezpieczny, gdyż zaczęli się wówczas w nim po prostu „rozpuszczać”. Przecież nawet ich ówczesny język , oprócz formy zapisu, nie miał nic wspólnego z hebrajskim , jidisz to wręcz zwykły dialekt niemiecki. Nastąpiła faza szybkiej asymilacji europejskich Żydów.

    Gdy mówimy o niezwykłym, rzekłbym nawet fundamentalnym, wkładzie Żydów w Zachodnią naukę i sztukę – to przecież nie chodzi nam tu o jakieś epokowe odkrycia i dzieła mełamedów z galicyjskich czy białoruskich chederów (choć czytając Stempowskiego można by odkryć i tu ich jakiś wkład).

  59. 59 michał

    Drogi Panie Amalryku,

    Osobiście czytałem Spenglera przed ćwierć wieku i bez większego zainteresowania. Być może byłem wówczas bardziej „antydeterministą” niż jestem dziś, ale naginanie historycznych faktów do narzuconych z góry interpretacji jest cechą wszystkich deterministów. Pamiętam mgliście, że mówił o kulturze Rzymu, jako „sterylnej” ( a może „zimowej”), co wydaje mi się nieporozumieniem.

    Obumieranie kultury Zachodu jest faktem, ale nie potrzeba Spenglera, żeby to widzieć. Z mojego punktu widzenia, Zachód stacza się od szczytowych osiągnięć myśli scholastycznej czyli od jakiegoś XII wieku, odkąd powoli, ale skutecznie, odwraca się od chrześcijaństwa i popada w pogaństwo. Innymi słowy, staje się coraz bardziej jak Rzym. Panem et circenses, wołaliby już od dawna bezrobotni plebejusze, gdyby znali łacinę. Wszystko należy im się za darmo, bo są Rzymianami (czyt: znają swoje prawa), a armia niewolników (emigrantów) pracuje na ten „dobrobyt”. Konwencjonalny amoralizm lupanaru jest naszą rzeczywistością i czekać tylko, aż prawdziwy Kościół będzie musiał zejść do katakumb.

    Gdzie w tym wszystkim Żydzi? I co może wyjaśnić Spengler?

  60. 60 amalryk

    Gdy szczerze wierzymy w Boga w Trójcy Jedynego to nie jesteśmy deterministami! W „bieżącej” nauce demon Laplace’a został pokonany (nie wiemy na jak długo) przez „demona” Heisenberga. Historycyzm jest nędzny ale tzw filozofia życia jednak nie. Obumieranie Zachodu widzimy i Pan i ja jak na dłoni, ale wszak i dziś należymy do pogardzanej mniejszości, a wiek temu wcześniej? Wszak swój „Zmierzch…” Spengler miał w rękopisie już przed wybuchem Wojny Światowej.

    A Żydzi? Stawiam hipotezę że nie ma już Żydów! Żydów takich jakich obraz przekazała mi moja matka, mieszkająca przed wojną wraz z nimi w małej kujawskiej mieścinie (zniknęli w jedną noc!). Nie ma ich, opuścili ten padół łez przez wrota mordoru otwarte w Oświęcimiu, Sobiborze, Treblince, Bełżcu…
    Jako, że akurat mam okazję obserwować współczesną żydowską młodzież, twierdzę że w niczym istotnym nie różnią się od swoich rówieśników w Europie; ten sam styl ubierania, te same gadżety, podobne zamiłowanie do niezdrowej żywności, powszechna i niezła znajomość angielskiego.. Jedyne co ich odróżnia, to powszechny nawyk do chodzenia po hotelach w samych skarpetkach lub wręcz boso i ogromna duma ze swojego (z resztą na wskroś nowoczesnego w sense „zachodniej” nowoczesności) państwa.

  61. 61 michał

    To ładnie powiedziane, Panie Amalryku.

    Upadek wielkiej kultury europejskiej, tzw. kultury Zachodu, jest oczywisty, ale czy trzeba rzeczywiście tej dziwnej i dla mnie osobiście mało przekonującej systematyki, by to dostrzec?

    Nie ma Żydów takich, o jakich opowiadali nasi rodzice? Zapewne. Ale czy są Polacy tacy, jak w Ogniem i mieczem? Albo choćby w Lewej wolnej? Współczesna żydowska młodzież bywa różna. Bywają młodzieńcy w chałatach i z długimi pejsami w Nowym Jorku czy w Londynie i bywają ćpuny z Hollywood. Ludzie są różni. Zawsze byli. Tak samo jak inny był żydowski bandyta z Gnojnej, a inny kulturalny mecenas z Pięknej w przedwojennej Warszawie. Dopatrywanie się jakichś fundamentalnych cech narodowych, wydaje mi się zajęciem dość jałowym. Co mnie może łączyć z towarzyszem Lechem Wałęsą? A ponoć i on Polak, i ja też.

  62. 62 amalryk

    W zasadzie wszystkie historiozoficzne systematyki, to zbiór oczywistych prawd, niezweryfikowanych hipotez, pobożnych życzeń i oczywistych bzdur. Gdy dotyczą cywilizacji już wymarłych, podobnie jak z horoskopami stawianymi bohaterom minionych stuleci, teorie te sprawdzają się najlepiej…
    Tylko że Spengler to nie jest jednak byle jakiś tam guślarz, ale mniejsza z tym.

    Widuje Pan czasami młodych chasydów? Ja również! A w Ameryce to podobno, przy odrobinie szczęścia, można nawet spotkać Amiszów. Tylko co z tego? Jak mawiał pewien Kolumbijczyk; „Świat wart tego, aby po nim podróżować, istnieje jeszcze tylko w starych książkach podróżniczych.” Paradoksalnie chyba tylko Arabowie próbują zachować jakąś tam odrębność wobec zachłanności naszej umierającej cywilizacji..

  63. 63 michał

    Nie czuję się na siłach podejmować dyskusji na temat Spenglera, ale z pewnością nie uważam go za guślarza.

    Ma Pan natomiast rację, że niewiele wynika ze stwierdzenia różnorodności ludzkiej, wobec coraz bardziej się zwiększającej uniformizacji ludzkości. Odpowiadałem tylko na postawioną przez Pana tezę, że „nie ma już Żydów”.

    A wracając do umierającej cywilizacji, to być może uniformizacja jest znakiem zamierania, oznaką zatracania „żywotnych sił”. Czy to nie brzmi po spenglerowsku?

  64. 64 amalryk

    Żydzi istnieją jak najbardziej ale całkowicie rozpuszczeni, czy tez raczej zasymilowani z kulturą Zachodu. Nie ma nic pięknego w zaniku różnorodności, te wszystkie: ein Reich, ein Volk etc, czy eдиный, могучий Советский Союз to produkty tej samej idei..

    Uniformizacja to raczej efekt podboju przez naszą (tzn Zachodu) cywilizację praktycznie całego globu (dlatego jej upadek wydaje się tak groźny). Obumieranie to wielkomiejskie konurbacje, zanik „kobiety -matki”, depopulacja, formalizm w sztuce, zawodowe armie, stoicyzm, „druga religijność”…

  65. 65 michał

    Tak, można jeszcze dodać do tej listy amerykańskie „one nation, indivisible…” itd.

    Pytanie: czy kultura (bądź cywilizacja, nie chcę się wdawać w tę dyskusję), która podbija świat, może jednocześnie umierać? Czy do podboju nie trzeba sił witalnych?

    Być może najlpiej opisuje współczesny świat przypowieść biblijna o Wieży Babel.

  66. 66 amalryk

    Nie podbija lecz podbiła, apogeum to XIX w.

    Przypowieść o Wierzy Babel à rebours; znów znaleźli wspólny język i „nic nie będzie dla nich niemożliwe, cokolwiek zamierzą uczynić”… a to nie brzmi dobrze.

  67. 67 michał

    Dlaczego á rebours?

  68. 68 amalryk

    Bóg pomieszał języki aby ludzi nie zgubiła ich pycha, gdy zapragną być jak bogowie. Teraz, gdy już odnaleźli ten swój nowy wspólny język (współczesną naukę) i uniformizacyjny wolapik (angielszczyznę), budowa nowej Wieży Babel ruszyła pełną parą!

  69. 69 michał

    Otóż to. Znaleźli wspólny język i zapragnęli być jak bogowie. Budują wieżę do nieba, chcą jeść owoce z Drzewa Życia, a przecież Pan wygnał Adama i Ewę z Raju, bo zjedli owoc z Drzewa Wiadomości Złego i Dobrego, żeby nie próbowali i innych zakazanych owoców.

Komentuj





Language

Książki Wydawnictwa Podziemnego:


Zamów tutaj.

Jacek Szczyrba

Czerwoni na szóstej!.

Jacek Szczyrba

Punkt Langrange`a. Powieść.

H
1946. Powieść.