prl czy coś gorszego?
VI Ankieta Wydawnictwa Podziemnego
17 komentarzy Published 18 maja 2019    | 
1. Jaka jest natura współczesnego państwa polskiego? Czy jest to państwo suwerenne? Czy jest to niepodległa Polska?
Współczesne państwo polskie z jednej strony odwołuje się do zmitologizowanej II Rzeczpospolitej, wolnej, niepodległej, pełnej swobód obywatelskich i wielkich osiągnięć gospodarczych, a także legendy opatrznościowego ojca narodu – Piłsudskiego, a z drugiej kokietuje Zachód, robiąc – partykularnie – interesy na Wschodzie. Nie jest państwem suwerennym, nawet nie ma takich ambicji, a niepodległość, która przeszła do lamusa, jest jedynie deklaratywna. Państwo przypomina kreatywną wydmuszkę, która w zależności od potrzeb może stać się wszystkim, to jak uniwersalny rekwizyt. Zmienność, tymczasowość, niejednoznaczność uniemożliwiają spójne działania w perspektywie długoterminowej i jednocześnie rozmywają polityczną odpowiedzialność. Społeczeństwo w chocholim tańcu chętnie rezygnuje z wolności na rzecz rozbuchanej konsumpcji i iluzorycznego poczucia bezpieczeństwa. Emocje zastępują myślenie, szybki zysk, pieniądze – etykę, a wszelkie instytucje państwowe i idee wypaczają się, stając się własnymi karykaturami. Taki rodzaj polskiego wirusa, który wszystko spotworzy.
2. Czy po upływie 30 lat, jest to nadal państwowo-prawna kontynuacja polskiej rzeczpospolitej ludowej czy raczej definitywne zerwanie z prl-em? Czy zmienił Pan zdanie w tej kwestii w ostatnich 30 latach?
W zakresie faktów jest to kontynuacja PRL, w zakresie deklaracji – zerwanie. I aby to przypieczętować, najprawdopodobniej rocznica pierwszych „wolnych” wyborów z 4 czerwca 1989 zostanie niedługo ogłoszona nowym świętem narodowym. Ostatnie lata coraz wyraźniej obnażają, że żadnego zerwania z PRL-em nie było. Nikt się z tym nie kryje, uznając – nie bez racji – że już nie ma takiej potrzeby, bo polska pamięć zbiorowa jest bardzo ulotna. Polacy czują naturalną niechęć do czytania, rozwoju intelektualnego, zdobywania wiedzy, myślenia, doskonalenia się. Wysiłek intelektualny jest źle widziany, bo przecież Polak rodzi się i wie(!), więc nic nie musi. Niedojrzałość obok karykaturalnej deformacji rzeczywistości to nasze dwa sztandarowe produkty, którymi możemy obdarzyć cały świat.
3. Jeżeli kontynuacja, to czy w istotnych elementach dałoby się zauważyć zalążek przyszłej państwowości polskiej? Jeżeli zerwanie, to na czym ono polegało?
„Powrót do polskiej państwowości próbuje się osiągnąć na drodze faszyzacji kraju” – każdy wyraz w tym zdaniu można by wziąć w cudzysłów albo dowolnie wymienić na inny. Deklaratywna próba odwołania się do chrześcijańskich korzeni, tradycji walk niepodległościowych, postaw patriotycznych, bohaterskich żołnierzy wyklętych nie łączy, tylko dzieli społeczeństwo. Straszne to i śmieszne, bo w tę wydmuszkę nie da się tchnąć samodzielnego życia – sprostytuowane wartości nie mają takiej mocy, a z drugiej strony potężna fala globalizacji niweczy tego typu wysiłki. Przypomina to swoisty dance macabre.
4. Czy uporczywe obstawanie przy terminie „prl” w sytuacji, w której 99% społeczeństwa uważa, że żyje w Wolnej Polsce, nie powoduje nieuchronnej konfuzji semantycznej?
Myślę, że prl i Wolna Polska to jedynie dwie odmienne narracje, mające więcej wspólnego z fikcją literacką niż z rzeczywistością, która jak wyrzut sumienia spychana jest do podświadomości i niepokoi jedynie w sennych majakach.
5. Na jaką ocenę zasługuje to coś, w czym żyjemy współcześnie? Jest lepiej? Nie da się zaobserwować istotnych zmian? Jest zdecydowanie gorzej?
Jest lepiej, bo rozwój cywilizacji technicznej…
Bez zmian pozostają nasze stałe narodowe cechy i relacja: arogancka, cyniczna władza – ogłupiałe, zdziecinniałe społeczeństwo.
Jest zdecydowanie gorzej, bo uniwersalne wartości stają się antywartościami.
6. Czy istnieje możliwość, że współczesna nam forma państwowości polskiej jest groźniejsza nawet niż prl?
Groźniejsza o tyle, o ile ma więcej twarzy. Kiedyś wróg był jasno, w odczuciu społecznym, zdefiniowany, a teraz nadmiar masek stępia ostrość widzenia.
7. Czy można rozważać naturę tego tworu w oderwaniu od międzynarodowego kontekstu? Jeżeli nie, jak podjąć debatę na temat szerszych implikacji politycznych w Europie i na świecie?
Nie, nie można.
Należy opisywać rzeczywistość, unikając pułapek nowoczesnej frazeologii, czyli warto by najpierw podjąć próbę oczyszczenia języka.
Prześlij znajomemu
Gdy oczyścimy język i zniknie mitologia narodowa, to co nam zostanie?
Gdzież mnie wiedzieć, co mogła mieć na myśli Pani Wioletta, ale warto przypomnieć słowa Józefa Mackiewicza w tym kontekście:
„O sprawach istotnie ważnych pisać można jedynie w ten sposób, tzn. odważnym gestem strącając ze stołu nagromadzoną latami bibułę i frazeologię narodową.”
Oczyścić język z naleciałości dziesięcioleci kłamstwa, odrzucić mity, a frazeologię narodową wyrzucić do kosza. To chyba dobry plan. Na początek.
W latach 80-ych w podziemiu i w 90-ych na powierzchni modne były rozważania nad tzw. „nowomową”.
Dzisiaj chyba lewica ma swoją nowomowę, prawica swoją.
Jak wygląda oczyszczanie języka, widać na przykładzie dzieła „Dalej jest noc”, poświęconego nieprzyjemnym dla Polaków faktom z historii Żydów w czasie okupacji niemieckiej. Prawica wytacza coraz cięższe działa.
Na świecie prawie nie ma żadnej prawicy. Z tego co słyszę, w Polsce jest jeszcze gorzej. To co się w dzisiejszych nikczemnych czasach nazywa prawicą, to jest nacjonalizm. A nacjonalizm jest bękartem antyfrancuskiej rewolucji, jest ideologią kolektywistyczną, jest więc klasycznie lewicowy, jakkolwiek wzbudzi to protesty zarówno lewicy jak i nacjonalistów.
Miłosz: – „jest ONR-u spadkobiercą partia”[PZPR]
Panie Pawle,
Nie bardzo wiem, jak rozumieć Pański komentarz powyżej. Oczywiście cytat z Miłosza jest sławny, ale jego źródłem nie jest ani traktat, ani poezja, a raczej szczególna dla lewicy postawa, wedle której żadne zło nie pochodzi z lewej strony, a jest rezultatem skażenia nieprawością prawicy.
polski związek piłki ręcznej nie był spadkobiercą ONRu, co w ogóle byłoby komiczne, gdyby nie było żałosne. To była leninowska partia komunistyczna. Jeżeli koniecznie trzeba ją określać w takich terminach, to była spadkobiercą Lenina, Trockiego i Stalina. Na tym właściwie można zakończyć refutację Miłosza, ale Panu chodzi chyba o coś innego.
Wszystkie kompartie na świecie przyjmują w pewnych momentach swego rozwoju różne polityczne płaszczyki. Są to wyłącznie taktyczne wolty, a nie żadne „przyjmowanie cudzych idej”, a już w żadnym razie nie stają się przez to „spadkobiercami” kogokolwiek. Narodowy płaszczyk przyjmowany był już od lat 20., zwłaszcza na Ukrainie i Białorusi. Była to faza korenizacji, którą Mackiewicz nazywał „nepem narodowym”. Faza, dodajmy, zakończona rozgromieniem nacjonalistów, bo tak akurat było na rękę Stalinowi. Kiedy, podczas wojny, było mu na rękę przyjąć „rosyjski” sztafaż dla swej kompartii, to uczynił to bez wahania.
W prlu nacjonalistyczny płaszczyk był używany od samego początku, a od lat 50. był częścią wewnętrznej rozgrywki wewnątrz kompartii, gdzie jedna sitwa, tzw. chamy, rzeczywiście przejęła przedwojenną retorykę Piaseckiego, by zwalczać inną siuchtę, tzw. żydów. To było nic więcej, niż klasyczna dla bolszewii dintojra. Mnie jest obojętne, jak jeden bolszewik wyzywa innemu. Ale czynić z tego nagle jakiś wielki ciąg ideowy od Falangi do Natolińczyków, to jest typowa dla lewicy, typowa dla Miłosza – gruba przesada.
Zatem raz jeszcze: co właściwie chciał Pan przez to powiedzieć?
Cytat z Miłosza zamieściłem bez myśli polemicznej, wręcz przeciwnie.
Paweł stwierdza:
na przykładzie dzieła „Dalej jest noc”, poświęconego nieprzyjemnym dla Polaków faktom z historii Żydów w czasie okupacji niemieckiej.
Zerknij Pawle Reduty Dobrego Imienia
A co do p. profesor B. Engelking, to parę dni temu usłyszałem prześliczną perełkę z jej ust. G. Wybiórcza świętowała 30. swojego powstania, i z tej okazji wręczano jakieś-tam nagrody. Jedna z nich przypadła Engelking, która, z tej okazji, zaczęła jakąś przemowę. I w pewnym momencie rzekła:
(…) wszyscy, którzy czytają Gazetę żydowską…
— i tu się zatchnęła, i zaczęła coś-tam próbować wybrnąć, mówić o czasach okupacyjnych, kiedy w getcie gazeta pod taki tytułem faktycznie wychodziła. Lecz kto słuchał tych „wyjaśnień” ten wiedział, że chodziło jej o Wybiórczą. Którą p. Stanisław Michalkiewicz od dawna nazywał Gazetą żydowską dla Polaków…
BaSzu,
Jestem zasmucony powyższym. Znamy poziom intelektualny tego jakiegoś Michalkiewicza, który zechciał obdarzyć nas bredniami spod ciemnej gwiazdy na temat Józefa Mackiewicza
http://wydawnictwopodziemne.rohnka5.atthost24.pl/2018/02/19/boze-strzez-mnie-od-przyjaciol-z-wrogami-sam-sobie-poradze/
Ale co mnie może obchodzić podrzędny antysemicki pisarczyk? Mało to takich na świecie? Ty natomiast mnie martwisz. Zastanówmy się zatem. Czy powiedziałbyś na przykład, że Heine to jest „żydowska poezja dla Niemców”? Byłoby to raczej śmieszne. A Chopin, to francuska muzyka dla Polaków? Apollinaire to polska poezja dla Francuzów, a Herbert to szkocka poezja dla Polaków? Benjamin Disraeli był konserwatywnym premierem Wielkiej Brytanii, a nie jej żydowskim premierem. Grzebanie w genach i doszukiwanie się znaczeń w pochodzeniu, właściwie nie jest wcale śmieszne, jest raczej żenujące. Czy nigdy nie przyszło Ci do głowy, że Pan Nasz Jezus Chrystus był Żydem? Że Maryja Królowa Polski była Żydówką. Dwunastu Apostołów – sami Żydzi. Pewnie znajdziesz jakiś wykręt, że wcale nie byli, ale co robić, nie ma rady na antysemickie mity. Komiczność antysemickiego przegięcia idzie w zawody z żałosnością takiego bełkotu. Osobiście wolę zgubić z Świętym Pawłem niż znaleźć z uberPolakiem Michalkiewiczem, który ledwie umie sklecić parę zdań po polsku.
Wybiórcze gazetki spod michnikowego znaku są mi wrogie, ale nie ma to nic wspólnego z pochodzeniem ludzi piszących w tych gazetkach, a dotyczy wyłącznie treści ich wypowiedzi. Michnik jest komunistą i jako taki jest moim wrogiem. Michnik jest POLSKIM komunistą, podobnie jak Dzierżyński czy Gomułka, przez co jest mi podwójnie wrogi. Ponieważ interesuje mnie treść wypowiedzi, a nie osoba, to trudno mi nie zauważyć, że wśród odpowiedzi na naszą ostatnią ankietę, Twoja właśnie jest najbliższa treści wybiórczych absurdów, gdy twierdzisz, że „prl zbankrutował”…
Mam przykre wrażenie, że przy pomocy komentarzy takich jak ten wyżej, staczasz się coraz bliżej blackhawka, którego mieliśmy wątpliwy zaszczyt gościć tu przed laty, a który ciupasem przeniesiony został do Kuriozów.
Póki co trwa „cisza wyborcza”, i nie wiem, czy moja ewentualna replika nie podpadnie za jej naruszenie. Tedy odpowiem później, acz może i jutro się nie wyrobię…
No tak, nadal, gdy używam swojego nick’a i maila — nie mogę umieścić żadnego komentarza, otrzymuję komunikat:
BŁĄD: Komentarz nie mógł zostać zapisany. Spróbuj ponownie później.
Ale mi nie pisz, że to moja wina, bo objawy ewidentnie wskazują na coś innego. Próbowałem to przeskoczyć, i tylko zmiana moich danych pomaga.
„Cisza wybiórcza” w Podziemiu, gdzie żadnych „wyborów” się nie rozgłasza, nie propaguje i nie dokonuje, gdzie się dyskutuje a rozsądny wybór jest tylko jeden?
A to dobre!
Panie BaSzu-BaRraBaSZu,
Zanim Pan ponownie stwierdzi, że jakiś „bot” czy też „ktoś” Pana blokuje proszę łaskawie spróbować:
a) zmienić komputer z którego pisze Pan swoje komentarze
lub
b) wyczyścić pamięć podręczną i tzw. „ciasteczka” przeglądarki internetowej z której Pan korzysta
lub
c) zmienić przeglądarkę internetową na inną (do wyboru: Mozilla Firefox. Google Chrome, Opera, Microsoft Edge/Internet Explorer i cała masa innych)
Doskonale napisane Panie Michale!
Słusznie Andrzeju,
Nie może być mowy o żadnej „ciszy wyborczej‟ w podziemiu. Mogłoby to sugerować, że wydawnictwo podziemne respektuje porządek ustrojowy peerelu, co zakrawa na ponury żart.
Ależ Panowie macie anielską cierpliwość – na pewno będzie za to nagroda w niebie. Ja niestety w ogóle nie rozumiem, co oznaczać ma „cisza wyborcza” w tym kontekście.
Nie ma sensu pytać BaSzaBaRrrrrraBaSza, bo on zdoła tylko umieścić komentarz na temat tego, że nie może umieścić żadnego komentarza, ponieważ wszystko mu porwała śliczna panienka w botkach, wyjęta żywcem z sennego marzenia.
Jak to śpiewał Kaczmar?
Żyjemy! Dobra Nasza!
Co z życia chcesz, za życia bierz!
Pijmy za BaRrrrrrrrrrrabasza!
Barabasz człowiek też.
Wszystkim, którzy wypowiedzieli się na temat moich trudności z zamieszczaniem tekstów pod moim nick’iem – serdecznie dziękuję za ich bezcenne porady. Może (kto wie?) gdyby się odrobinę dłużej zastanowili przed ich WWyWieszeniem, to byłyby one mniej-cenne? No, ale Michał zobligował mnie do porzucenia rozważań „technicznych”, czyli dotyczących wspomnianych kłopotów, tedy ich poniecham, o ile znów mnie ktoś nie wywoła do tablicy w tym temacie.
Piszesz Michale:
- Znamy poziom intelektualny — hm, my? Czy znaczyć to ma, że występujesz w imieniu jakiejś zorganizowanej, sporej grupy? Może wszystkich czytelników / uczestników Twojego WP? A może to jest pluralis majestatis, hę? No ale „ Co {Ciebie} może obchodzić podrzędny antysemicki pisarczyk” — no cóż, wolno Ci go nie lubić, jednak nie syp inwektywami tak sobie lekce. Michalkiewicz ma kilkadziesiąt tysięcy subskrybentów, niektóre jego wykłady mają i ćwierć miliona wyświetleń. No cóż, oczywiście nic to nie mówi o ich jakości, lecz jednak zdecydowanie nie jest on autorem podrzędnym.
Dalej:
– „Grzebanie w genach i doszukiwanie się znaczeń w pochodzeniu, właściwie nie jest wcale śmieszne, jest raczej żenujące” – przytoczyłem iście freudowski passus, jaki się zdarzył profesor Engelking, znanej filosemitce, publikującej, za polskie pieniądze, swe polakożercze dysertacje, pełne przeinaczeń i zwykłych kłamstw. Zwróciłem Wam (hm, znów ta liczba mnoga) uwagę na pozew RDI z tego względu, iż Paweł twierdził, iż Engelking pisze o „rzeczach dla Polaków nieprzyjemnych”.
Nie jest przypadkiem, że zręby komunizmu wykuwali przede wszystkim byli Żydzi. „Byli”, bo jak to napisał J. Stryjkowski w powieści „Wielki Strach”: jeśli Polak zostaje komunistą, czy Rosjanin, albo Niemiec, to nie przestaje być Polakiem, Rosjaninem, lub Niemcem. Natomiast Żyd – przestaje. To dość zrozumiałe, wszak przez te 2 tysiące lat to właśnie judaizm był spoiwem, i „utrwalaczem” narodu wybranego. Lecz pojawił się Marks, i jego zatrute wypociny, i to one zaczęły się stawać nową religią dla byłych Żydów. Rzecz w tym, iż porzucając judaizm, podświadomie ulegali magnetycznemu urokowi systemu zakazów i nakazów równie wszechogarniającego, jak Talmud. To owo podobieństwo w apodyktyczności ich przyciągało.
Cała myśl lewicowa jest przez nich inspirowana, nosząc piętno owej inspiracji. Z tego też względu lewica jest anty-religijna, choć tu powód jest dwojaki: goszyzm to, tak naprawdę, nowa religia, gdyż każe wierzyć w swe dogmaty nawet wtedy, gdy są sprzeczne z faktami. Nie toleruje też żadnej „duchowej” konkurencji. A drugi powód jest taki, że ludzie, którzy porzucili judaizm, oczekują takiej samej konwersji od chrześcijan:
– „Patrzcie, weźcie przykład z nas!” – i mamy odrzucić to, co prowadziło Europę do świetności przez XIX stuleci.
Dalej Michale pędzisz już w chaszcze:
– „Czy nigdy nie przyszło Ci do głowy, że Pan Nasz Jezus Chrystus był Żydem?”
Na zajęcia katechezy chodziłem sumiennie, wiem o powstaniu chrześcijaństwa tyle co trzeba, i nie należę do tych, którzy uważają, że Maryja była oczywiście Polką. Dlaczego z góry zakładasz, że przyszło Ci polemizować z kretynem? No cóż, na dziś wystarczy, bo już późno.
Baszu,
1. Nie. Użycie pierwszej osoby liczby mnogiej było tu tylko utartą formą w sensie, że skoro była o nim mowa, to wiadomo (wiemy), kim on jest. Nie należy dopatrywać się w użyciu „my” ani aluzji do Zamiatina, ani pluralis maiestatis, ani występowania w imieniu zorganizowanej grupy. Ilość wyświetleń wykładów antysemitów jest mi obojętna (podobnie jak ilość wyświetleń czegokolwiek). O ile wiem, wielu ludzi chadzało na wiece Hitlera w Norymberdze, ale jak już mówiłem, mnie interesuje treść wypowiedzi, a nie kto, co, gdzie i przeciw komu. A inwektyw pod adresem antysemitów zamierzam używać dokładnie tyle, ile uznam za stosowne. Zważywszy podrzędność Michalkiewicza, uszedł raczej lekko.
2. „Filosemici publikujący za polskie pieniądze swe polakożercze dysertacje”, to jest przykład antysemickiego bełkotu, który Cię zaprowadzi wprost do Kuriozów i wtedy będziesz mógł podsycać swoją manię prześladowczą i sycić kompleksy pożartego przez Żydów Polaka.
3. Wykład o utrwalaczach i „nowej religii byłych Żydów” byłby genialnie śmieszny, gdyby nie to zdanie o „podświadomym uleganiu magnetycznemu urokowi systemu zakazów i nakazów równie wszechogarniającego, jak Talmud”. Ale skąd Ty wiesz, co się dzieje w żydowskiej podświadomości?? Czyżbyś, jak tylu polskich antysemitników, i Ty był Żydem? No, bo inaczej, skąd ta intymna znajomość czegoś, co z definicji nie może być uświadomione?
4. Cała myśl lewicowa jest inspirowana przez Żydów? No, no. Może i chodziłeś na zajęcia katechezy, ale przyznaj, z historii to się urwałeś. Jest jeszcze taka możliwość, że urwałeś się z choinki. Zatem Pelagiusz był Żydem? Oliver Cromwell też? Robespierre? Marat? Feuerbach? Diderot? Wolter? Nie było Cię na lekcji historii antyfrancuskiej rewolucji? Pewnie nie było. Nie słyszałeś o chrześcijańskiej lewicy? Pewnie nie słyszałeś.
5. „Dlaczego z góry zakładam, że przyszło mi polemizować z kretynem?” Wcale nie zakładałem tego z góry. Wręcz przeciwnie, raczej byłem zdziwiony, kiedy to się okazało z treści Twoich enuncjacji, czy np. z uwielbienia dla Michalkiewicza, który nie umie zliczyć do trzech. Mam ciągle nadzieję, że to się okaże jakimś nieporozumieniem i bardzo się cieszę, że nie należysz do tych licznych, którzy twierdzą, że Najświętsza Panienka była w istocie Polką.
Rzeczywiście wystarczy.
Znów witryna idzie mi „wbrew”!
Ależ kochaj ich Michale, kochaj. Zobaczysz, jak Ci się odwdzięczą.
Moi dziadkowie ratowali ich, ryzykując wymordowaniem przez Niemców całej rodziny. A teraz z całego świata dopływają opowieści o „polskich obozach śmierci”. Stoją za tym zapewne… Eskimosi.
Skąd się bierze zoologiczna polonofobia, którą zamierzają zaszczepiać ichniej młodzieży w oficjalnych programach szkolnych? I oskarżenia o masową kolaborację, współudział w mordowaniu Żydów.
Może sam spróbuj sobie odpowiedzieć, jesteś na to wystarczająco inteligentny.
A co do moich trudności z zamieszczaniem tekstów pod włsnym nick’iem, to zanim znów będziesz mi wytykał, że to moja wina, to eksperymentalnie spróbuj wpisać te moje dane „publikacyjne”:
i sam wtedy zobaczysz, że witryna to odrzuci.
Ależ kogo mam kochać? Kogo? Barrabasza? Pijemy! Dobra nasza, więc pijmy za Barrrrrrabasza. Barabasz człowiek też. Ale żeby zaraz kochać? Znaczy, ten tego, nnno, że tak powiem, to Ty, nnno, jak by to powiedzieć? I Żyd, i pedał? Uś… Ale czy Ty masz w tym jakiś interes?