Najnowsze komentarze

III Ankieta Wydawnictwa Podziemnego

Dziecko w szkole uczy się fałszowanej historii od Piasta do równie sfałszowanego Września i dowie się, że obrońcą Warszawy był nie jakiś tam Starzyński, ale komunista Buczek, który wyłamał kraty „polskiego faszystowskiego” więzienia, by na czele ludu stolicy stanąć do walki z najeźdźcą. – Tak w roku 1952 Barbara Toporska opisywała ówczesny etap bolszewizacji Polski.

Przyjmijmy, na potrzeby niniejszej ankiety, że był to opis pierwszego etapu bolszewizacji, klasycznego w swoim prostolinijnym zakłamaniu. Kolejny etap nastąpił szybko, zaledwie kilka lat później, gdy – posługując się przykładem przytoczonym przez Barbarę Toporską – w kontekście obrony Warszawy wymieniano już nie tylko komunistę Buczka, ale także prezydenta Starzyńskiego (i to z największymi, bolszewickimi honorami). Przyszedł w końcu także moment, gdy komunista Buczek albo znikł z kart historii, albo też przestał być przedstawiany w najlepszym świetle – jeszcze jeden, mocno odmieniony okres.

Mamy tu zatem dynamiczne zjawisko bolszewizmu i szereg nasuwających się pytań. Ograniczmy się do najistotniejszych, opartych na tezie, że powyższe trzy etapy bolszewizacji rzeczywiście miały i mają miejsce:

1. Wedle „realistycznej” interpretacji historii najnowszej utarło się sądzić, że owe trzy etapy bolszewickiej strategii są w rzeczywistości nacechowane nieustającym oddawaniem politycznego pola przez bolszewików. Zgodnie z taką wykładnią, historię bolszewizmu można podzielić na zasadnicze okresy: klasyczny, ewoluujący, upadły. Na czym polega błąd takiego rozumowania?

2. Jak rozumieć kolejno następujące po sobie okresy? Jako etapy bolszewizacji? Jako zmiany wynikające z przyjętej strategii, czy ze zmiennej sytuacji ideowej i politycznej, czy może trzeba wziąć pod uwagę inne jeszcze, niewymienione tu czynniki?

3. Trzy etapy i co dalej? Czy trzecia faza spełnia wszystkie ideowe cele bolszewizmu, czy wręcz przeciwnie – jest od realizacji tych celów odległa? Czy należy spodziewać się powrotu do któregoś z wcześniejszych etapów, a może spektakularnego etapu czwartego lub kolejnych?

Zapraszamy do udziału w naszej Ankiecie.

II Ankieta Wydawnictwa Podziemnego

Dorobek pisarzy i publicystów mierzy się nie tyle ilością zapisanych arkuszy papieru, wielkością osiąganych nakładów, popularnością wśród współczesnych czy potomnych, poklaskiem i zaszczytami, doznawanymi za życia, ale wpływem jaki wywierali lub wywierają na życie i myślenie swoich czytelników. Wydaje się, że twórczość Józefa Mackiewicza, jak żadna inna, nadaje się do uzasadnienia powyższego stwierdzenia. Stąd pomysł, aby kolejną ankietę Wydawnictwa poświęcić zagadnieniu wpływu i znaczenia twórczości tego pisarza.

Chcielibyśmy zadać Państwu następujące pytania:

1. W jakich okolicznościach zetknął się Pan/Pani po raz pierwszy z Józefem Mackiewiczem?
Jakie były Pana/Pani refleksje związane z lekturą książek Mackiewicza?

2. Czy w ocenie Pana/Pani twórczość publicystyczna i literacka Józefa Mackiewicza miały realny wpływ na myślenie i poczynania jemu współczesnych? Jeśli tak, w jakim kontekście, w jakim okresie?

3. Czy formułowane przez Mackiewicza poglądy okazują się przydatne w zestawieniu z rzeczywistością polityczną nam współczesną, czy też wypada uznać go za pisarza historycznego, w którego przesłaniu trudno doszukać się aktualnego wydźwięku?

Serdecznie zapraszamy Państwa do udziału.

Ankieta Wydawnictwa Podziemnego

1. W tak zwanej obiegowej opinii egzystuje pogląd, że w 1989 roku w Polsce zainicjowany został historyczny przewrót polityczny, którego skutki miały zadecydować o nowym kształcie sytuacji globalnej. Jest wiele dowodów na to, że nie tylko w prlu, ale także innych krajach bloku komunistycznego, ta rzekomo antykomunistyczna rewolta była dziełem sowieckich służb specjalnych i służyła długofalowym celom pierestrojki. W przypadku prlu następstwa tajnego porozumienia zawartego pomiędzy komunistyczną władzą, koncesjonowaną opozycją oraz hierarchią kościelną, trwają nieprzerwanie do dziś. Jaka jest Pana ocena skutków rewolucji w Europie Wschodniej? Czy uprawniony jest pogląd, że w wyniku ówczesnych wydarzeń oraz ich następstw, wschodnia część Europy wywalczyła wolność?

2. Nie sposób w tym kontekście pominąć incydentu, który miał miejsce w sierpniu 1991 roku w Moskwie. Czy, biorąc pod uwagę ówczesne wydarzenia, kolejne rządy Jelcyna i Putina można nazwać polityczną kontynuacją sowieckiego bolszewizmu, czy należy raczej mówić o procesie demokratyzacji? W jaki sposób zmiany w Sowietach wpływają na ocenę współczesnej polityki międzynarodowej?

3. Czy wobec rewolucyjnych nastrojów panujących obecnie na kontynencie południowoamerykańskim należy mówić o zjawisku odradzania się ideologii marksistowskiej, czy jest to raczej rozwój i kontynuacja starych trendów, od dziesięcioleci obecnych na tym kontynencie? Czy mamy do czynienia z realizacją starej idei konwergencji, łączenia dwóch zantagonizowanych systemów, kapitalizmu i socjalizmu, w jeden nowy model funkcjonowania państwa i społeczeństwa, czy może ze zjawiskiem o zupełnie odmiennym charakterze?

4. Jakie będą konsekwencje rozwoju gospodarczego i wojskowego komunistycznych Chin?

5. Już wkrótce będzie miała miejsce 90 rocznica rewolucji bolszewickiej w Rosji. Niezależnie od oceny wpływu tamtych wydarzeń na losy świata w XX wieku, funkcjonują przynajmniej dwa przeciwstawne poglądy na temat idei bolszewickiej, jej teraźniejszości i przyszłości. Pierwszy z nich, zdecydowanie bardziej rozpowszechniony, stwierdza, że komunizm to przeżytek, zepchnięty do lamusa historii. Drugi stara się udowodnić, że rola komunizmu jako ideologii i jako praktyki politycznej jeszcze się nie zakończyła. Który z tych poglądów jest bardziej uprawniony?

6. Najwybitniejszy polski antykomunista, Józef Mackiewicz, pisał w 1962 roku:

Wielka jest zdolność rezygnacji i przystosowania do warunków, właściwa naturze ludzkiej. Ale żaden realizm nie powinien pozbawiać ludzi poczucia wyobraźni, gdyż przestanie być realizmem. Porównanie zaś obyczajów świata z roku 1912 z obyczajami dziś, daje nam dopiero niejaką możność, choć oczywiście nie w zarysach konkretnych, wyobrazić sobie do jakiego układu rzeczy ludzie będą mogli być jeszcze zmuszeni 'rozsądnie' się przystosować, w roku 2012!

Jaki jest Pana punkt widzenia na tak postawioną kwestię? Jaki kształt przybierze świat w roku 2012?




Jaka jest natura współczesnego państwa polskiego? Czy jest to państwo suwerenne? Czy jest to niepodległa Polska? Czy po upływie 30 lat, jest to nadal państwowo-prawna kontynuacja polskiej rzeczpospolitej ludowej czy raczej definitywne zerwanie z prlem? Czy zmienił Pan zdanie w tej kwestii w ostatnich 30 latach?

Współczesne państwo polskie powstało w procesie trwającym od wprowadzenia stanu wojennego do przemian politycznych, gospodarczych i społecznych przełomu lat 80. i 90. ubiegłego stulecia. Nikt obecnie, nawet w tzw. „głównym nurcie” nie zaprzeczy temu, że był to proces w znaczącej części sterowany odgórnie przez PZPR, SB i potężniejszą od niej bezpiekę wojskową.

Finałem tego procesu – jak precyzyjnie scharakteryzował Andrzej Gwiazda – było porozumienie kręgów kierowniczych partii komunistycznej, bezpieki (wojskowej i „cywilnej”), kierownictwa „Solidarności” (z agenturą bezpieki uplasowaną w strategicznych punktach) i last but not least kanonicznej elity Kościoła rzymskokatolickiego (równie mocno zinfiltrowanej przez współpracowników bezpieki). Efekt zaś to zamiana przez komunistów władzy bezpośredniej na władzę pośrednią. Można powiedzieć, że za fasadą niepodległości, suwerenności, demokracji i wolnego rynku ukrywane są prawdziwe mechanizmy władzy. PRL-bis, o którym piszą nie tylko Redaktorzy Wydawnictwa Podziemnego, ale i wielu innych publicystów z różnych, „naziemnych” i „nadziemnych” kręgów, to twór, do którego opisu można użyć dosyć popularnego ostatnio pojęcia „głębokiego państwa”. Owo „głębokie państwo” to sieć powiązań pomiędzy oficjalnymi instytucjami politycznymi, a nieformalnymi grupami wpływu, i prawdopodobnie obie stanowią realne centrum dyspozycji politycznych.

Konkretnych przykładów jest cała masa: PZPR przekształciła się w SLD i SdRP – nie odpowiadając w żaden sposób za zdradę stanu w postaci kolaboracji z ZSRS (a po 1991 roku z neosowiecką Federacją Rosyjską), grabież majątku narodowego czy zbrodnie przeciw narodowi i przeciw ludzkości. Partie – spadkobiercy PZPR przez długi czas bezpośrednio kształtowały życie polityczne. Czterech na sześciu prezydentów po 1989 roku było komunistycznymi funkcjonariuszami (Jaruzelski, Kwaśniewski) bądź informatorami bezpieki i kolaborantami (Wałęsa, Komorowski). Żaden sąd nie osądził sprawiedliwie zdrajców, renegatów i zbrodniarzy komunistycznych, na czele z Jaruzelskim i Kiszczakiem. Większość ogólnopolskich mediów utworzyli funkcjonariusze komunistycznej partii, bezpieki, tajni współpracownicy bądź koncesjonowani opozycjoniści i faktycznie utrzymują one hegemonię kulturową komunistów. Służby specjalne „nowej Polski” tworzyli ludzie starej bezpieki, często stanowiąc – jak określił to profesor Andrzej Zybertowicz – „peryskop”, przez który służby Federacji Rosyjskiej obserwowały sytuację w Polsce, a także manipulowały nią.

Trzeba też mieć na uwadze to, iż istotą komunizmu jest władza poprzez sowietyzację, czyli poprzez wypruwającą zwoje mózgowe, wyszarpującą serca inżynierię społeczną i indywidualną manipulację. Tutaj chyba najbardziej wymownymi przykładami mogą być sondaże, w których około połowa respondentów uważa stan wojenny za posunięcie słuszne, Jaruzelskiego i Kiszczaka za postacie pozytywne i ten, w którym ponad połowa respondentów cieszyła się z wizyt Putina w Polsce. Plus wyniki wyborów, w których wygrywały opcje jawnie antypolskie, antyniepodległościowe i prosowieckie.

Czy można rozważać naturę tego tworu w oderwaniu od międzynarodowego kontekstu? Jeżeli nie, jak podjąć debatę na temat szerszych implikacji politycznych w Europie i na świecie?

Nie można rozważać przypadku Polski w oderwaniu od kontekstu międzynarodowego. Transformacja systemu komunistycznego z władzy bezpośredniej w władzę pośrednią odbyła bowiem się w całym imperium sowieckim, zarówno wewnętrznym, jak i zewnętrznym. Zarówno w byłych republikach ZSRS, na czele z Rosją, decydujący wpływ na praktycznie wszystkie kwestie strategiczne zachowały elity komunistyczne, na czele ze wzmocnioną bezpieką.

Co różni Federację Rosyjską od pozostałych republik sowieckich oraz demoludów, to umiejscowienie przetransformowanego establishmentu komunistycznego w systemie politycznym. W Federacji Rosyjskiej, która jest bezpośrednią kontynuacją ZSRS, KGB (po przekształceniu w SWR i FSB) niejako zastąpił kompartię w roli ośrodka władzy; według dziennikarzy śledczych Andrieja Sołdatowa i Iriny Borogan, 80 procent establishmentu politycznego Federacji Rosyjskiej wywodzi się właśnie z KGB, FSB, SWR i GRU. Christopher Story twierdził, że faktycznie najwyższym organem władzy w tym kraju jest Rada Bezpieczeństwa FR, w której większość stanowisk zajmują prominentni czekiści, na czele z prezydentem Putinem. Przykład zaś Putina (oficera KGB w stopniu pułkownika, a później szefa FSB i RB) jest niemalże personifikacją panującego systemu. W większości byłych republik sowieckich – z grubsza – mamy do czynienia ze stanem, w którym komunistyczno-bezpieczniackie „głębokie państwo” wykorzystuje do swoich celów fasadową i teoretyczną państwowość.

Praktycznie w żadnym państwie „dawnego” bloku wschodniego nie zerwano więzi łączących formalnie niepodległe byłe kolonie z sowiecką (neosowiecką) metropolią (Moskwą), ale mają one charakter nie tyle oficjalnej, scentralizowanej struktury, co powiązań sieciowych, w dużej mierze mniej lub bardziej zakulisowych. Ponadto, ważnym elementem współczesnej strategii bolszewickiej jest tzw. projekt eurazjatycki i projekt „świata wielobiegunowego”, których najważniejsze kierunki to hegemonia Moskwy na terenie byłego imperium sowieckiego, sojusz Rosji Sowieckiej z komunistycznymi Chinami, sojusz z Niemcami, a finalnie, integracja powyższych w układ łączący Europę, Federację Rosyjską i ChRL. To są najważniejsze konteksty międzynarodowe, bez uwzględnienia których nie powinno się analizować sytuacji Polski po 1989 roku.

A oto jak wygląda „przetransformowana” penetracja Polski przez neosowiety, czyli Federację Rosyjską. Bardzo adekwatnie określił ten stan pułkownik Piotr Wroński – oficer SB, UOP i AW, który przeszedł na Jasną Stronę Mocy (tak, jak swego czasu płk. Kukliński, Bezmienow, gen. Jan Szejna czy płk. Golicyn): według płk. Wrońskiego, sowieci zastąpili okupację i penetrację opartą na obecności wojskowej na penetrację prowadzoną przez szeroko pojętą agenturę. I tak na przykład, bardzo długo Moskwa blokowała akces Polski do NATO, a jednocześnie, niejako rękoma („tymi ręcyma”) swoich jawnych agentów i przedstawicieli próbowano przetransformować UW i RWPG w „NATO-bis” czy „RWPG-bis”. Przed akcesem do NATO wypracowano mechanizm zabezpieczający Rosję Sowiecką od Zachodu i zapewniający Moskwie możliwość neutralizacji tegoż, mianowicie Akt Stanowiący NATO-Rosja i Radę NATO-Rosja. Kolejny przykład to agenturalno-towarzyskie, ale i oficjalne, dyplomatyczne związki polskich polityków i luminarzy z sowieciarzami po 1991 roku, konkretnie chodzi o takie przypadki, jak Wojciech Jaruzelski, Aleksander Kwaśniewski, Bronisław Komorowski, Donald Tusk i wielu, wielu innych, jak na przykład „nadredaktor” Adam Michnik czy Andrzej Rozenek, biorący udział w spotkaniach Klubu Wałdajskiego. Rosja Sowiecka przez wiele lat wykorzystywała w roli struktury nadzorującej Wojskowe Służby Informacyjne (i część korpusu oficerskiego). Inne przykłady to uzależnienie Polski od sowieckiego gazu i ropy naftowej (za rządów SLD utrącono umowę gazową z Norwegią na rzecz dostaw sowieckich, za PO-PSL przedłużono umowę z Rosją Sowiecką, dopiero od niedawna „rozkręca się” Gazoport przyjmujący dostawy z Kataru i USA), a także sprawa tragedii Smoleńskiej, która – niezależnie od tego, czy był to zamach, czy katastrofa lotnicza – jest wykorzystywana przez Rosję Sowiecką do kształtowania procesów politycznych w Polsce.

Inny dowód świadczący o niesuwerenności wewnętrznej i zewnętrznej Polski po transformacji ustrojowej to fakt, że każdy rząd, który dążył do dekomunizacji, lustracji i zerwania więzów łączących Polskę z neosowietami, był obalany, po czym następowała „normalizacja”. Rząd Jana Olszewskiego został obalony nie tyle za próbę lustracji, co za niedopuszczenie do powstania na terenach byłych miejsc dyslokacji Armii Sowieckiej spółek Joint Ventures, mających składać się z aktywów specsłużb sowieckich i peerelowskich. Do powstania nomenklaturowo-sowieckich spółek nie doszło, ale sowieciarze zachowali pakiet kontrolny w postaci WSI. Rządy PiS również dążyły m.in. do instytucjonalnej dekomunizacji, desowietyzacji (zlikwidowano WSI) i próbowano stworzyć przeciwwagę dla Rosji Sowieckiej i Niemiec/UE w postaci Międzymorza, a także zwiększyć obecność wojskowo-polityczną USA. Stare porządki wróciły (na czele z WSI, które „odrodziły się” jako nieformalne struktury), a apogeum resowietyzacji i rekomunizacji miało miejsce po tzw. „katastrofie Smoleńskiej” (co swoją drogą jest poszlaką przemawiającą za zamachem).

Powyższe, ale również wymienione w odpowiedzi na pytanie pierwsze i drugie przykłady to tylko niektóre (na więcej nie starczy tu miejsca) dowody świadczące o tym, że współczesna państwowość polska jest państwowością teoretyczną i kontynuacją PRL, w której głównym rozgrywającym jest Rosja Sowiecka.

Są jednak obecni inni gracze zewnętrzni. Wielu publicystów i analityków, zwłaszcza po prawej stronie, ale nie tylko, wskazuje na gospodarczą zależność od zachodu, zwłaszcza Niemiec, na zależność polityczną od Unii Europejskiej, czy też na płynący z zachodu gramszyzm, czyli marksizm kulturowy. Pomijają oni jednak kontekst długofalowej strategii sowieckiej, która w dużej części opiera się na koncepcji „nożyc”, gdzie jednym ich ostrzem jest kryptokomunizm w wydaniu czekistowskim (bądź partyjnym jak w ChRL), a innym właśnie ów marksizm kulturowy. Przykładem jest wprowadzanie lewackich rozwiązań polityczno-społecznych i postępowego zamordyzmu (na modłę niemiecką czy francuską) przez siłę polityczną, która przedstawia się jako ucieleśnienie „Zachodu”, „nowoczesności” i „europejskości”, a jednocześnie prowadzi promoskiewską w dużej mierze politykę, zwłaszcza na forum międzynarodowym. Poza tym, uzależnienie w pewnych sektorach od graczy zachodnich (UE, Niemiec czy tzw. globalistów) to funkcja sojuszu Rosji Sowieckiej z graczami zachodnimi, zwłaszcza Niemcami, tradycyjnie zresztą prosowieckimi oraz przeżartymi wysoko uplasowaną agenturą i użytecznymi idiotami. Również głośna ostatnio sprawa roszczeń środowisk żydowskich wobec Polski trąci – brzydko mówiąc – sowieckimi onucami: jest ona nakierowana na dalsze rozbijanie NATO i budowanie przez USA sieci sojuszy, które mają uchronić USA i Zachód przed „Blokiem Kontynentalnym”, opartym o oś Moskwa-Pekin (powoli przekształcającą się w oś Pekin-Moskwa-Berlin).

Jeśli zaś mowa o obecności amerykańskiej, zwłaszcza wojskowej, to być może jest to jedyna możliwość przynajmniej na ograniczenie wpływów Rosji Sowieckiej, Niemiec/UE i ChRL. Stany Zjednoczone, przez 25 lat po transformacji ustrojowej były osaczane i oblegane przez oś Pekin-Moskwa i ich sojuszników i muszą – dla własnego interesu – podjąć kontrakcję.

Jeżeli kontynuacja, to czy w istotnych elementach dałoby się zauważyć zalążek przyszłej państwowości polskiej? Jeżeli zerwanie, to na czym ono polegało?

Inaczej: co musiałoby się stać, żeby obecna Polska stała się Wolną, Niepodległą Polską? Przede wszystkim, musiałaby nastąpić dekomunizacja, zarówno instytucjonalna, kulturowa, jak i mentalna. Kolejna sprawa, to zapewnienie bezpieczeństwa. Polska musiałaby stać się, jak stwierdził w jednym z wywiadów George Friedman, „Izraelem Europy”, by móc bronić się przede wszystkim przed Rosją Sowiecką i Niemcami. W tym celu siły zbrojne musiałyby zwiększyć liczebność nie tyle do setek tysiecy, ale do milionów, a także wyposażyć się w broń jądrową, która mogłaby odstraszyć Rosję Sowiecką i powstrzymywać ją, na przykład przed aktualnym działaniem, de facto czyniącym basen Bałtyku i pomostu bałtycko-czarnomorskiego strefą antydostępową…

Te punkty są możliwe do spełnienia – o czym kilkakrotnie pisałem na swoim blogu – jedynie poprzez autorytarne, zapewniające trwałość tej strategii rządy, odporne na próby obalania i rozmiękczania i rozpalonym żelazem wycinające bolszewizm. Ale tutaj niezbędne są dwie rzeczy, mianowicie moc i wola, połączone w wolę mocy. W tej chwili ani jednego, ani drugiego polskie elity nie posiadają. Dlaczego obecne władze nie opublikowały np. Aneksu do Raportu z Likwidacji WSI? Dlaczego nie rozliczono odpowiedzialnych za tragedię Smoleńską? Dlaczego chociażby w sprawie Amber Gold i innych afer PO wyroki zakrawają na kpinę? Dlatego, że obecne nominalne rządy nie mają sił, środków, aby to uczynić. A przede wszystkim, ich wolę wydaje się paraliżować strach. Strach przed obaleniem, strach przed „seryjnym samobójcą”, strach przed domniemaną powtórką ze Smoleńska…

Pewne nadzieje rodzi swoista, nie wiadomo, na ile uświadomiona, patriotyczna wersja „marszu przez instytucje”. Chodzi o instytucje zajmujące się tzw. polityką historyczną, ale przede wszystkim reformę sił zbrojnych: przede wszystkim utworzenie Wojsk Obrony Terytorialnej, mających kultywować tradycje przedwojennej Obrony Narodowej, a także Polski Podziemnej.

Czy uporczywe obstawanie przy terminie „prl” w sytuacji, w której 99% społeczeństwa uważa, że żyje w Wolnej Polsce, nie powoduje nieuchronnej konfuzji semantycznej?

Odpowiadając na to pytanie, odwrócę kota ogonem i odpowiem pytaniem następującym: czy trzymanie się terminu „III RP” w sytuacji, w której kluczowe punkty systemu politycznego są nadal obstawione przez sowieckie elity oraz sowiecką agenturę, nie powoduje nieuchronnej konfuzji semantycznej?

Czy istnieje możliwość, że współczesna nam forma państwowości polskiej jest groźniejsza nawet niż prl?

Tak, istnieje. I udowodniła to dotychczasowa praktyka większości dotychczasowych rządów oraz ich zamiary. Poza tym, nie wolno wykluczać scenariuszy wojennych: czy to wprowadzenia jakiejś formy stanu wyjątkowego (zwłaszcza przez siły typu Platforma Obywatelska, któraś z inkarnacji dawnej kompartii czy też nowszej, „prawicowej i narodowej” generacji agentury), puczu/zamachu stanu czy nawet interwencji zewnętrznej ze strony Rosji Sowieckiej, albo połączenia wszystkich trzech wyżej wymienionych scenariuszy.



Prześlij znajomemu

1 Komentarz do “prl czy coś gorszego?
VI Ankieta Wydawnictwa Podziemnego”

  1. 1 Andrzej

    Jaszczurze,

    Na początku definiujesz współczesne państwo polskie jako PRL-bis i opisujesz dlaczego nim jest, słusznie zwracając uwagę na proces jego stworzenia. Rozumiem, że jest on dla Ciebie argumentem do stwierdzenia, że w swojej istocie PRL-bis nie jest wolnym państwem Polaków, jako powstałe poza ich wolą i przyczyną, wprost z PRL (wynik porozumienia komunistów ze sterowanymi w ogromnej mierze przez nich agenturalnie niekomunistami – A.Gwiazda). Czyli, jako jego kontynuacja, co też dalej uzasadniasz. Czy mógłbyś wyjaśnić mi, dlaczego w odniesieniu do tego tworu, w dalszych akapitach używasz nazwy Polska? Czy nie stwarza to wg Ciebie poważnej konfuzji semantycznej? Czy użycie terminu „Polska” zamiast „III RP” nie stwarza jej?

    Skoro jest to PRL-bis i jest manipulowane (co, jak zauważasz twierdzą również co poniektórzy bliżej lub dalej związani z jej establishmentem jak prof. Zybertowicz czy płk. Wroński) to jaki sens ma rozpatrywanie w tym przypadku „utrącenia „umów gazowych”, „uzależnienia od graczy zachodnich” itp? Skoro jest to komunistyczny twór a my jesteśmy antykomunistami, to chyba istotnym dla nas jest jego odrzucenie i dążenie do jego zlikwidowania a nie biadolenie nad niekorzystnymi dla niego umowami czy jego uzależnieniem od kogokolwiek? Twór ten jest przede wszystkim uzależniony od woli komunistów (przetransformowanych w „głębokie państwo” jak sam stwierdzasz). Czy nie mam racji?

    Pytasz „dlaczego obecne władze”, „dlaczego PO”, itd. Twierdzisz, że jest tak ponieważ rządcy PRL-bis się boją. Lecz przecież jest on stworzony i kontrolowany przez komunistów, więc czemu tu się dziwić? Czy rządcy PRL-bis nie zdają sobie z tego sprawy, skoro sami uczestniczyli w jego stworzeniu i uczestniczą w jego utrzymaniu? A skro uczestniczą w jego utrzymaniu, ergo utrzymaniu kontroli komunistów, to dlaczego to robią?

    Piszesz o kryptokomunizmie w wydaniu czekistowskim i w nawiasie dodajesz chińskim. Czyżby chińska partia komunistyczna zmieniła nazwę na „kryptokomunistyczna”? Na czym polega jej kryptokomunizm? Jeśli nie na rezygnacji z „myśli” Mao (bo nigdy jej nie odrzucili), to na czym? Na zmianie modelu gospodarczego z kolektywizmu państwowego na ulepszony kolektywizm państwowy (z wielkim kapitałem)? A zresztą, czy taka np. niemiecka Die Linke (pierwotna nazwa SED-PDS) to wg Ciebie komuniści czy kryptokomuniści?

Komentuj





Language

Książki Wydawnictwa Podziemnego:


Zamów tutaj.

Jacek Szczyrba

Czerwoni na szóstej!.

Jacek Szczyrba

Punkt Langrange`a. Powieść.

H
1946. Powieść.