prl czy coś gorszego?
VI Ankieta Wydawnictwa Podziemnego
1 komentarz Published 10 czerwca 2019    | 
Jaka jest natura współczesnego państwa polskiego? Czy jest to państwo suwerenne? Czy jest to niepodległa Polska? Czy po upływie 30 lat, jest to nadal państwowo-prawna kontynuacja polskiej rzeczpospolitej ludowej czy raczej definitywne zerwanie z prlem? Czy zmienił Pan zdanie w tej kwestii w ostatnich 30 latach?
Współczesne państwo polskie powstało w procesie trwającym od wprowadzenia stanu wojennego do przemian politycznych, gospodarczych i społecznych przełomu lat 80. i 90. ubiegłego stulecia. Nikt obecnie, nawet w tzw. „głównym nurcie” nie zaprzeczy temu, że był to proces w znaczącej części sterowany odgórnie przez PZPR, SB i potężniejszą od niej bezpiekę wojskową.
Finałem tego procesu – jak precyzyjnie scharakteryzował Andrzej Gwiazda – było porozumienie kręgów kierowniczych partii komunistycznej, bezpieki (wojskowej i „cywilnej”), kierownictwa „Solidarności” (z agenturą bezpieki uplasowaną w strategicznych punktach) i last but not least kanonicznej elity Kościoła rzymskokatolickiego (równie mocno zinfiltrowanej przez współpracowników bezpieki). Efekt zaś to zamiana przez komunistów władzy bezpośredniej na władzę pośrednią. Można powiedzieć, że za fasadą niepodległości, suwerenności, demokracji i wolnego rynku ukrywane są prawdziwe mechanizmy władzy. PRL-bis, o którym piszą nie tylko Redaktorzy Wydawnictwa Podziemnego, ale i wielu innych publicystów z różnych, „naziemnych” i „nadziemnych” kręgów, to twór, do którego opisu można użyć dosyć popularnego ostatnio pojęcia „głębokiego państwa”. Owo „głębokie państwo” to sieć powiązań pomiędzy oficjalnymi instytucjami politycznymi, a nieformalnymi grupami wpływu, i prawdopodobnie obie stanowią realne centrum dyspozycji politycznych.
Konkretnych przykładów jest cała masa: PZPR przekształciła się w SLD i SdRP – nie odpowiadając w żaden sposób za zdradę stanu w postaci kolaboracji z ZSRS (a po 1991 roku z neosowiecką Federacją Rosyjską), grabież majątku narodowego czy zbrodnie przeciw narodowi i przeciw ludzkości. Partie – spadkobiercy PZPR przez długi czas bezpośrednio kształtowały życie polityczne. Czterech na sześciu prezydentów po 1989 roku było komunistycznymi funkcjonariuszami (Jaruzelski, Kwaśniewski) bądź informatorami bezpieki i kolaborantami (Wałęsa, Komorowski). Żaden sąd nie osądził sprawiedliwie zdrajców, renegatów i zbrodniarzy komunistycznych, na czele z Jaruzelskim i Kiszczakiem. Większość ogólnopolskich mediów utworzyli funkcjonariusze komunistycznej partii, bezpieki, tajni współpracownicy bądź koncesjonowani opozycjoniści i faktycznie utrzymują one hegemonię kulturową komunistów. Służby specjalne „nowej Polski” tworzyli ludzie starej bezpieki, często stanowiąc – jak określił to profesor Andrzej Zybertowicz – „peryskop”, przez który służby Federacji Rosyjskiej obserwowały sytuację w Polsce, a także manipulowały nią.
Trzeba też mieć na uwadze to, iż istotą komunizmu jest władza poprzez sowietyzację, czyli poprzez wypruwającą zwoje mózgowe, wyszarpującą serca inżynierię społeczną i indywidualną manipulację. Tutaj chyba najbardziej wymownymi przykładami mogą być sondaże, w których około połowa respondentów uważa stan wojenny za posunięcie słuszne, Jaruzelskiego i Kiszczaka za postacie pozytywne i ten, w którym ponad połowa respondentów cieszyła się z wizyt Putina w Polsce. Plus wyniki wyborów, w których wygrywały opcje jawnie antypolskie, antyniepodległościowe i prosowieckie.
Czy można rozważać naturę tego tworu w oderwaniu od międzynarodowego kontekstu? Jeżeli nie, jak podjąć debatę na temat szerszych implikacji politycznych w Europie i na świecie?
Nie można rozważać przypadku Polski w oderwaniu od kontekstu międzynarodowego. Transformacja systemu komunistycznego z władzy bezpośredniej w władzę pośrednią odbyła bowiem się w całym imperium sowieckim, zarówno wewnętrznym, jak i zewnętrznym. Zarówno w byłych republikach ZSRS, na czele z Rosją, decydujący wpływ na praktycznie wszystkie kwestie strategiczne zachowały elity komunistyczne, na czele ze wzmocnioną bezpieką.
Co różni Federację Rosyjską od pozostałych republik sowieckich oraz demoludów, to umiejscowienie przetransformowanego establishmentu komunistycznego w systemie politycznym. W Federacji Rosyjskiej, która jest bezpośrednią kontynuacją ZSRS, KGB (po przekształceniu w SWR i FSB) niejako zastąpił kompartię w roli ośrodka władzy; według dziennikarzy śledczych Andrieja Sołdatowa i Iriny Borogan, 80 procent establishmentu politycznego Federacji Rosyjskiej wywodzi się właśnie z KGB, FSB, SWR i GRU. Christopher Story twierdził, że faktycznie najwyższym organem władzy w tym kraju jest Rada Bezpieczeństwa FR, w której większość stanowisk zajmują prominentni czekiści, na czele z prezydentem Putinem. Przykład zaś Putina (oficera KGB w stopniu pułkownika, a później szefa FSB i RB) jest niemalże personifikacją panującego systemu. W większości byłych republik sowieckich – z grubsza – mamy do czynienia ze stanem, w którym komunistyczno-bezpieczniackie „głębokie państwo” wykorzystuje do swoich celów fasadową i teoretyczną państwowość.
Praktycznie w żadnym państwie „dawnego” bloku wschodniego nie zerwano więzi łączących formalnie niepodległe byłe kolonie z sowiecką (neosowiecką) metropolią (Moskwą), ale mają one charakter nie tyle oficjalnej, scentralizowanej struktury, co powiązań sieciowych, w dużej mierze mniej lub bardziej zakulisowych. Ponadto, ważnym elementem współczesnej strategii bolszewickiej jest tzw. projekt eurazjatycki i projekt „świata wielobiegunowego”, których najważniejsze kierunki to hegemonia Moskwy na terenie byłego imperium sowieckiego, sojusz Rosji Sowieckiej z komunistycznymi Chinami, sojusz z Niemcami, a finalnie, integracja powyższych w układ łączący Europę, Federację Rosyjską i ChRL. To są najważniejsze konteksty międzynarodowe, bez uwzględnienia których nie powinno się analizować sytuacji Polski po 1989 roku.
A oto jak wygląda „przetransformowana” penetracja Polski przez neosowiety, czyli Federację Rosyjską. Bardzo adekwatnie określił ten stan pułkownik Piotr Wroński – oficer SB, UOP i AW, który przeszedł na Jasną Stronę Mocy (tak, jak swego czasu płk. Kukliński, Bezmienow, gen. Jan Szejna czy płk. Golicyn): według płk. Wrońskiego, sowieci zastąpili okupację i penetrację opartą na obecności wojskowej na penetrację prowadzoną przez szeroko pojętą agenturę. I tak na przykład, bardzo długo Moskwa blokowała akces Polski do NATO, a jednocześnie, niejako rękoma („tymi ręcyma”) swoich jawnych agentów i przedstawicieli próbowano przetransformować UW i RWPG w „NATO-bis” czy „RWPG-bis”. Przed akcesem do NATO wypracowano mechanizm zabezpieczający Rosję Sowiecką od Zachodu i zapewniający Moskwie możliwość neutralizacji tegoż, mianowicie Akt Stanowiący NATO-Rosja i Radę NATO-Rosja. Kolejny przykład to agenturalno-towarzyskie, ale i oficjalne, dyplomatyczne związki polskich polityków i luminarzy z sowieciarzami po 1991 roku, konkretnie chodzi o takie przypadki, jak Wojciech Jaruzelski, Aleksander Kwaśniewski, Bronisław Komorowski, Donald Tusk i wielu, wielu innych, jak na przykład „nadredaktor” Adam Michnik czy Andrzej Rozenek, biorący udział w spotkaniach Klubu Wałdajskiego. Rosja Sowiecka przez wiele lat wykorzystywała w roli struktury nadzorującej Wojskowe Służby Informacyjne (i część korpusu oficerskiego). Inne przykłady to uzależnienie Polski od sowieckiego gazu i ropy naftowej (za rządów SLD utrącono umowę gazową z Norwegią na rzecz dostaw sowieckich, za PO-PSL przedłużono umowę z Rosją Sowiecką, dopiero od niedawna „rozkręca się” Gazoport przyjmujący dostawy z Kataru i USA), a także sprawa tragedii Smoleńskiej, która – niezależnie od tego, czy był to zamach, czy katastrofa lotnicza – jest wykorzystywana przez Rosję Sowiecką do kształtowania procesów politycznych w Polsce.
Inny dowód świadczący o niesuwerenności wewnętrznej i zewnętrznej Polski po transformacji ustrojowej to fakt, że każdy rząd, który dążył do dekomunizacji, lustracji i zerwania więzów łączących Polskę z neosowietami, był obalany, po czym następowała „normalizacja”. Rząd Jana Olszewskiego został obalony nie tyle za próbę lustracji, co za niedopuszczenie do powstania na terenach byłych miejsc dyslokacji Armii Sowieckiej spółek Joint Ventures, mających składać się z aktywów specsłużb sowieckich i peerelowskich. Do powstania nomenklaturowo-sowieckich spółek nie doszło, ale sowieciarze zachowali pakiet kontrolny w postaci WSI. Rządy PiS również dążyły m.in. do instytucjonalnej dekomunizacji, desowietyzacji (zlikwidowano WSI) i próbowano stworzyć przeciwwagę dla Rosji Sowieckiej i Niemiec/UE w postaci Międzymorza, a także zwiększyć obecność wojskowo-polityczną USA. Stare porządki wróciły (na czele z WSI, które „odrodziły się” jako nieformalne struktury), a apogeum resowietyzacji i rekomunizacji miało miejsce po tzw. „katastrofie Smoleńskiej” (co swoją drogą jest poszlaką przemawiającą za zamachem).
Powyższe, ale również wymienione w odpowiedzi na pytanie pierwsze i drugie przykłady to tylko niektóre (na więcej nie starczy tu miejsca) dowody świadczące o tym, że współczesna państwowość polska jest państwowością teoretyczną i kontynuacją PRL, w której głównym rozgrywającym jest Rosja Sowiecka.
Są jednak obecni inni gracze zewnętrzni. Wielu publicystów i analityków, zwłaszcza po prawej stronie, ale nie tylko, wskazuje na gospodarczą zależność od zachodu, zwłaszcza Niemiec, na zależność polityczną od Unii Europejskiej, czy też na płynący z zachodu gramszyzm, czyli marksizm kulturowy. Pomijają oni jednak kontekst długofalowej strategii sowieckiej, która w dużej części opiera się na koncepcji „nożyc”, gdzie jednym ich ostrzem jest kryptokomunizm w wydaniu czekistowskim (bądź partyjnym jak w ChRL), a innym właśnie ów marksizm kulturowy. Przykładem jest wprowadzanie lewackich rozwiązań polityczno-społecznych i postępowego zamordyzmu (na modłę niemiecką czy francuską) przez siłę polityczną, która przedstawia się jako ucieleśnienie „Zachodu”, „nowoczesności” i „europejskości”, a jednocześnie prowadzi promoskiewską w dużej mierze politykę, zwłaszcza na forum międzynarodowym. Poza tym, uzależnienie w pewnych sektorach od graczy zachodnich (UE, Niemiec czy tzw. globalistów) to funkcja sojuszu Rosji Sowieckiej z graczami zachodnimi, zwłaszcza Niemcami, tradycyjnie zresztą prosowieckimi oraz przeżartymi wysoko uplasowaną agenturą i użytecznymi idiotami. Również głośna ostatnio sprawa roszczeń środowisk żydowskich wobec Polski trąci – brzydko mówiąc – sowieckimi onucami: jest ona nakierowana na dalsze rozbijanie NATO i budowanie przez USA sieci sojuszy, które mają uchronić USA i Zachód przed „Blokiem Kontynentalnym”, opartym o oś Moskwa-Pekin (powoli przekształcającą się w oś Pekin-Moskwa-Berlin).
Jeśli zaś mowa o obecności amerykańskiej, zwłaszcza wojskowej, to być może jest to jedyna możliwość przynajmniej na ograniczenie wpływów Rosji Sowieckiej, Niemiec/UE i ChRL. Stany Zjednoczone, przez 25 lat po transformacji ustrojowej były osaczane i oblegane przez oś Pekin-Moskwa i ich sojuszników i muszą – dla własnego interesu – podjąć kontrakcję.
Jeżeli kontynuacja, to czy w istotnych elementach dałoby się zauważyć zalążek przyszłej państwowości polskiej? Jeżeli zerwanie, to na czym ono polegało?
Inaczej: co musiałoby się stać, żeby obecna Polska stała się Wolną, Niepodległą Polską? Przede wszystkim, musiałaby nastąpić dekomunizacja, zarówno instytucjonalna, kulturowa, jak i mentalna. Kolejna sprawa, to zapewnienie bezpieczeństwa. Polska musiałaby stać się, jak stwierdził w jednym z wywiadów George Friedman, „Izraelem Europy”, by móc bronić się przede wszystkim przed Rosją Sowiecką i Niemcami. W tym celu siły zbrojne musiałyby zwiększyć liczebność nie tyle do setek tysiecy, ale do milionów, a także wyposażyć się w broń jądrową, która mogłaby odstraszyć Rosję Sowiecką i powstrzymywać ją, na przykład przed aktualnym działaniem, de facto czyniącym basen Bałtyku i pomostu bałtycko-czarnomorskiego strefą antydostępową…
Te punkty są możliwe do spełnienia – o czym kilkakrotnie pisałem na swoim blogu – jedynie poprzez autorytarne, zapewniające trwałość tej strategii rządy, odporne na próby obalania i rozmiękczania i rozpalonym żelazem wycinające bolszewizm. Ale tutaj niezbędne są dwie rzeczy, mianowicie moc i wola, połączone w wolę mocy. W tej chwili ani jednego, ani drugiego polskie elity nie posiadają. Dlaczego obecne władze nie opublikowały np. Aneksu do Raportu z Likwidacji WSI? Dlaczego nie rozliczono odpowiedzialnych za tragedię Smoleńską? Dlaczego chociażby w sprawie Amber Gold i innych afer PO wyroki zakrawają na kpinę? Dlatego, że obecne nominalne rządy nie mają sił, środków, aby to uczynić. A przede wszystkim, ich wolę wydaje się paraliżować strach. Strach przed obaleniem, strach przed „seryjnym samobójcą”, strach przed domniemaną powtórką ze Smoleńska…
Pewne nadzieje rodzi swoista, nie wiadomo, na ile uświadomiona, patriotyczna wersja „marszu przez instytucje”. Chodzi o instytucje zajmujące się tzw. polityką historyczną, ale przede wszystkim reformę sił zbrojnych: przede wszystkim utworzenie Wojsk Obrony Terytorialnej, mających kultywować tradycje przedwojennej Obrony Narodowej, a także Polski Podziemnej.
Czy uporczywe obstawanie przy terminie „prl” w sytuacji, w której 99% społeczeństwa uważa, że żyje w Wolnej Polsce, nie powoduje nieuchronnej konfuzji semantycznej?
Odpowiadając na to pytanie, odwrócę kota ogonem i odpowiem pytaniem następującym: czy trzymanie się terminu „III RP” w sytuacji, w której kluczowe punkty systemu politycznego są nadal obstawione przez sowieckie elity oraz sowiecką agenturę, nie powoduje nieuchronnej konfuzji semantycznej?
Czy istnieje możliwość, że współczesna nam forma państwowości polskiej jest groźniejsza nawet niż prl?
Tak, istnieje. I udowodniła to dotychczasowa praktyka większości dotychczasowych rządów oraz ich zamiary. Poza tym, nie wolno wykluczać scenariuszy wojennych: czy to wprowadzenia jakiejś formy stanu wyjątkowego (zwłaszcza przez siły typu Platforma Obywatelska, któraś z inkarnacji dawnej kompartii czy też nowszej, „prawicowej i narodowej” generacji agentury), puczu/zamachu stanu czy nawet interwencji zewnętrznej ze strony Rosji Sowieckiej, albo połączenia wszystkich trzech wyżej wymienionych scenariuszy.
Prześlij znajomemu
Jaszczurze,
Na początku definiujesz współczesne państwo polskie jako PRL-bis i opisujesz dlaczego nim jest, słusznie zwracając uwagę na proces jego stworzenia. Rozumiem, że jest on dla Ciebie argumentem do stwierdzenia, że w swojej istocie PRL-bis nie jest wolnym państwem Polaków, jako powstałe poza ich wolą i przyczyną, wprost z PRL (wynik porozumienia komunistów ze sterowanymi w ogromnej mierze przez nich agenturalnie niekomunistami – A.Gwiazda). Czyli, jako jego kontynuacja, co też dalej uzasadniasz. Czy mógłbyś wyjaśnić mi, dlaczego w odniesieniu do tego tworu, w dalszych akapitach używasz nazwy Polska? Czy nie stwarza to wg Ciebie poważnej konfuzji semantycznej? Czy użycie terminu „Polska” zamiast „III RP” nie stwarza jej?
Skoro jest to PRL-bis i jest manipulowane (co, jak zauważasz twierdzą również co poniektórzy bliżej lub dalej związani z jej establishmentem jak prof. Zybertowicz czy płk. Wroński) to jaki sens ma rozpatrywanie w tym przypadku „utrącenia „umów gazowych”, „uzależnienia od graczy zachodnich” itp? Skoro jest to komunistyczny twór a my jesteśmy antykomunistami, to chyba istotnym dla nas jest jego odrzucenie i dążenie do jego zlikwidowania a nie biadolenie nad niekorzystnymi dla niego umowami czy jego uzależnieniem od kogokolwiek? Twór ten jest przede wszystkim uzależniony od woli komunistów (przetransformowanych w „głębokie państwo” jak sam stwierdzasz). Czy nie mam racji?
Pytasz „dlaczego obecne władze”, „dlaczego PO”, itd. Twierdzisz, że jest tak ponieważ rządcy PRL-bis się boją. Lecz przecież jest on stworzony i kontrolowany przez komunistów, więc czemu tu się dziwić? Czy rządcy PRL-bis nie zdają sobie z tego sprawy, skoro sami uczestniczyli w jego stworzeniu i uczestniczą w jego utrzymaniu? A skro uczestniczą w jego utrzymaniu, ergo utrzymaniu kontroli komunistów, to dlaczego to robią?
Piszesz o kryptokomunizmie w wydaniu czekistowskim i w nawiasie dodajesz chińskim. Czyżby chińska partia komunistyczna zmieniła nazwę na „kryptokomunistyczna”? Na czym polega jej kryptokomunizm? Jeśli nie na rezygnacji z „myśli” Mao (bo nigdy jej nie odrzucili), to na czym? Na zmianie modelu gospodarczego z kolektywizmu państwowego na ulepszony kolektywizm państwowy (z wielkim kapitałem)? A zresztą, czy taka np. niemiecka Die Linke (pierwotna nazwa SED-PDS) to wg Ciebie komuniści czy kryptokomuniści?