Janek, Franek, Bolek? Wszystko jedno
4 komentarzy Published 27 czerwca 2008    |
Wszędzie piszą o Wałęsie. Czytam książkę Cenckiewicza i Gontarczyka z niechęcią, pewnie dlatego głównie, że miałem od dawna ugruntowane zdanie na temat Wałęsy. Po czynach ich poznacie ich. Z mojego punktu widzenia, czy podpisał świstki, czy donosił, jest drugorzędne wobec zła, jakie wyrządził swoją działalnością. Donosicielstwo nie jest oczywiście drobiazgiem godnym machnięcia ręką, ale w systemie sowieckim była masa donosicieli, szpicli, agentów, a tylko jeden Wałęsa. Odegrał on gatunkowo inną rolę, niż zastraszone baby donoszące na swych mężów. Czy został w 1976 roku przekwalifikowany ze szpicla na „agenta wpływu”, wydaje mi się obojętne i nie zostanie raczej nigdy dowiedzione. Natomiast, że jego działanie było na rękę bolszewikom, to da się w miarę łatwo pokazać.
A jednak, pomimo całej wiedzy na temat Wałęsy, pomimo tego, że od lat nie miałem na jego temat jakichkolwiek złudzeń, nie mogę się otrząsnąć z wyraźnej przykrości, kiedy czytam o pazerności, z jaką domagał się pieniędzy; nie mogę wyzbyć się niesmaku, kiedy widzę, z jaką gorliwością, usłużnie podsuwał pomysły prowadzącym go ubolom. Jak mogliśmy się na to nabrać?! Jak mogli dać się na to nabrać ludzie wokół niego?
Zabawne, że odpowiedź na to pytanie można znaleźć u Józefa Mackiewicza. Kiedy Leon trafia do Warszawy w Nie trzeba głośno mówić, znajduje się w gronie arystokratów, którzy prowadzą nadzwyczaj ciekawe rozmowy. Jeden z nich taką wypowiada myśl:
„Pewnie, że nie jest źle, dopóki cały świat walczy ze zbrodniarzem. Będzie źle dopiero, gdy zabroni walczyć ze zbrodniarzem. Ale mówiliśmy o poznaniu prawdy i związanych z tym trudnościach. Najprostszy przykład: Podobno mamy znakomitego szefa drugiego oddziału AK. Ten, powiedzmy, dokonywuje wykrycia niezmiernie ważnej dla sojuszników tajemnicy, dotyczącej, powiedzmy, tajnej broni niemieckiej. Dostarcza tę rzecz na zachód, przez tajnego kuriera. Mówię w płaszczyźnie czysto teoretycznej. Wszystko jedno, jak się ten kurier nazywa: „Janek”, „Franek”, „Drych”, „Brych”, czy „Zych”. Słowem, po przybyciu na zachód, twierdzi, że on nie tylko przewiózł, ale z narażeniem życia sam wykradł te tajemnice. Szalone fetowanie. Król angielski zaprasza go na śniadanie, prezydent Roosevelt na obiad. Sława światowa, bohater narodowy. Cała Polska jest z niego dumna. Czy w takiej sytuacji może komukolwiek zależeć na zdemaskowaniu łapsa, że to lipa, że to nie on, a kto inny tego dokonał? Gdy ma już najpotężniejszych przyjaciół po swojej stronie, gdy takie zdemaskowanie groziłoby kompromitacją narodową? Jasne, że nikomu na świecie.”
„Janek”, „Franek”, a może „Bolek”? Na wszelki wypadek warto dodać, że Mackiewicz napisał te słowa pod koniec lat sześćdziesiątych, kiedy o konfidencie imieniem „Bolek” nie słyszała nawet ubecja.
Pamiętam „Lecha”, bo inaczej się o nim nie mówiło, z 1980 roku. Kiedy byliśmy w grudniu w Gdańsku na odsłonięciu pomnika poległych stoczniowców, Wałęsa przyszedł do naszego autokaru, porozmawiać ze studentami. Nie umiał sklecić dwóch zdań poprawnie po polsku, ale kto by się tym przejmował. Co gorsza, nie miał nic do powiedzenia, ale wisieliśmy na każdym jego słowie. Cała Polska była z niego dumna, więc jak można było demaskować łapsa? To jest sama istota polrealizmu. „Polska” przesłaniała nam oczy i to, co wydawało się dobre dla niej, musiało być dobre samo przez się. A poza tym, wszyscy przecież wynieśliśmy z domów te same pseudo-mądrości o złych ptakach i kalaniu gniazd, o praniu brudów etc., etc.
Ten łaps jest ojcem chrzestnym dzisiejszego wcielenia prlu. Owoce jego pracy są zaiste największym oskarżeniem pod jego adresem. Być może, iż fotokopie dokumentów z lat siedemdziesiątych, domagają się jakichś wyjaśnień, ale polityczna rzeczywistość prlu bis, krzyczy o pomstę do nieba.
„Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po ich owocach. Czy zbiera się winne grona z ciernia albo figi z ostu? Tak każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, a złe drzewo wydaje złe owoce. Nie może złych owoców dobre drzewo wydawać, ani drzewo złe owoców dobrych wydawać nie może. Każde drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień rzucone. A zatem, po ich owocach poznacie ich.”
Prześlij znajomemu
Niestety to jest prawdziwe, tylko jak rozpoznać takich proroków, a było ich już wielu i zdaje się, że tego którego cytujesz dlugo uznawano za fałszywego, a niektórzy nie uznają go do dziś.
Nie jestem pewien, czy do końca rozumiem. Cytuję powyżej Jezusa Chrystusa z Ewangelii Świętej. Jezus nie był prorokiem, ale Synem Bożym. Cytuję także Józefa Mackiewicza, którego wielu uważa za „proroka antykomunizmu”, ale – choć coś w tym niewątpliwie jest – ja wolę widzieć w nim jasno i konsekwentnie myślącego człowieka.
Na pytanie, jak rozpoznać fałszywych proroków, udziela chyba odpowiedzi Ewangelia: „po owocach ich poznacie ich”. A uznanie? Uznanie jest zawsze subiektywnym aktem, na które obiektywna rzeczywistość ma niewielki wpływ.
Этот блог заслуживает похвалы. Обязательно напишу про него на закрытом форуме вебмастеров. Думаю, вебмастера согласятся со мной. Кстати вы можете присоединиться к сообществу вебмастеров, закрытый форум вебмасетров.
Proszę wybaczyć, że odpowiadamy wyłącznie w języku polskim, ale niestety żaden z członków redakcji nie włada językiem rosyjskim w należytej mierze.
Dziękujemy bardzo za słowa uznania pod adresem naszej witryny.