Sowieci budują elektrownię nuklearną na Białorusi. Nowy reaktor powstanie w Ostrowcu, tuż przy granicy litewskiej, czyli nad samą granicą niuni europejskiej, 50 km od Wilna, niedaleczko od Oszmiany i Gudogajów, które to okolice Józef Mackiewicz zjeździł wzdłuż i wszerz. Najpierw poznał te ziemie konno-zbrojno w wojnie z bolszewicką nawałą; potem przebył je, opisując bunt białoruskich rojstów przeciw nadużyciom polskiej administracji na ziemiach, które w Warszawie nazywano „kresami”; i wreszcie po raz ostatni, pod bolszewikami, przemykając się furmanką po zamarzniętych błotach podczas bezgwiezdnych nocy, przemytniczym szlakiem w kierunku Mińska.
Litwini i niunia protestują, że sowiecka technologia nuklearna jest, delikatnie mówiąc, zawodna, jak to wykazał Czernobyl; że w razie wypadku najbardziej ucierpi Litwa. Jest wszakże oczywiste, że sowiecki reaktor na Białorusi nie ma na celu zatrucia Wilna chmurą radioaktywną. Został umieszczony strategicznie nad granicą, żeby zaoferować tanią energię państwom bałtyckim i uzależnić je od tzw. „Rosji” – chyba że ktoś zechce utrzymywać, że jest to plan uzależnienia Wilna od „Białorusi”. O co więc żalą się w Brukseli, kiedy nie wysuwają zastrzeżeń przeciwko podmorskiemu rurociągowi dostarczającemu gaz bezpośrednio do Niemiec? Dlaczego mają abonamenci elektryczności w prlu czy w litewskim ludowej respublice, płacić więcej, skoro nad samą granicą jest tanie źródło energii?
Słyszałem gdzieś, że sowiety podobno rozpadły się prawie 30 lat temu.
*
Zachodni komentatorzy zwracają uwagę na aktywność chrlu w Europie Wschodniej, jako przykład osłabienia wpływów „rosyjskich” w tej strefie. Chrl rzekomo wyparł sowiety z byłych krajów Jugosławii, z tradycyjnie prosowieckiej Grecji, z Węgier, a nawet z Białorusi, podobnie jak wcześniej uczynił to w Azji Centralnej z byłymi sowieckimi respublikami.
Trump, którego prezydentura jest nieustannym ciągiem niedopieczonych idiotyzmów – idea wycofania się z Syrii, dwuznaczna gra prowadzona z Kimem itp., są niczym wobec przerażających wskazówek, że prezydent Stanów Zjednoczonych jest prawdopodobnie w kieszeni Putina – otóż Trump ma akurat rację w swej agresywnej polityce wobec chrlu. Ale co z tego? Jego celem jest tylko wywarcie nacisku na Xi, żeby był tak łaskaw i zezwolił na handel z nim na odrobinę bardziej sprawiedliwych i obustronnie korzystnych warunkach, a nie na warunkach Obamy, które są jednostronnie korzystne dla Chińczyków. Wobec „wojny handlowej” wypowiedzianej Chińczykom przez Trumpa, chrl – najbardziej protekcjonistyczny kontrahent na świecie – stała się nagle propagatorem wolności handlu.
Brytyjscy politycy, którzy chcą odejść z niuni, cały czas wskazują na chrl jako cudowny rynek dla Albionu uwolnionego od presji niuniowej, jako na panaceum na całe zło i na kaca poniuniowego. Ale George Osborne, kanclerz w poprzednim rządzie Camerona, który chciał pozostać w niuni, nie robił nic innego: jego strategicznym celem gospodarczym było zwiększenie obrotów w handlu z Pekinem.
Chrlowskie szpiegostwo gospodarcze prowadzone jest na skalę niespotykaną w historii, nawet sowiety Stalina nie prowadziły takich operacji kradzieży cudzych pomysłów. Udział chrlowskich służb specjalnych w tych operacjach jest udowodniony ponad wszelką wątpliwość. Agresywna polityka na Morzu Chińskim i wobec tak zwanych „większych Chin” – a więc obszarów nie-chińskich, jak zagarnięte już Mandżuria, Tybet, Sinkiang i Hong Kong, ale także wobec Tajwanu, Makao, Mongolii, a nawet Singapuru – jest powszechnie znana. Ich ataki cybernetyczne, użycie Huawei jako narzędzia polityki zagranicznej i szpiegostwa jednocześnie – wszystko to doskonale wiedzą i w Londynie, i w Waszyngtonie, i w Brukseli. Ale oprócz kilku głosów krytyki, nikt nie zamierza kiwnąć palcem, bo to taki wspaniały rynek, bo dobrobyt zależy od handlu z rosnącą potęgą Chin.
Działalność Huawei jest przedmiotem ostrej krytyki i wręcz zakazów w Ameryce – mówi się nawet o zupełnej prohibicji na użycie sprzętu tej firmy w Stanach Zjednoczonych – trudno jednak nie dać wiary tym, którzy sądzą, że polityczne naciski na chrlowską firmę motywowane są bardziej komercjalnymi potrzebami niż uświadomieniem sobie, że chiński sprzęt służy chińskim interesom. Okazuje się bowiem, że Chińczycy są autentycznie liderami w wyścigu o stworzenie tzw. sieci 5G czyli piątej generacji telefonii komórkowej, więc amerykańskie firmy domagają się ukrócenia ich przewagi. Problem w tym, że nawet jeżeli produkty Huawei zostaną całkowicie zakazane, to i tak ogromna większość sprzętu elektronicznego produkowana jest w chrlu tylko pod inną nazwą.
Mamy tu ten sam mechanizm w wypadku sowieckiej energii i chrlowskiego sprzętu: w ostatecznej analizie konsument w krajach kapitalistycznych kupuje to, co jest tańsze; w wolnej konkurencji zwycięża ten, który osiąga podobny rezultat za mniejsze pieniądze. Nie ma żadnej różnicy między sowiecką energią i chrlowskim sprzętem elektronicznym. Tak jak Niemcy wolą tańszy gaz z sowietów niż droższy z Norwegii, tak samo my wszyscy wolimy tańsze komputery niż droższe.
Innymi słowy, „kapitaliści sprzedadzą nam sznur, na którym ich powiesimy”. Ale słyszałem kiedyś, że komunizm podobno upadł prawie 30 lat temu.
*
W Wielkiej Brytanii, w której od dłuższego już czasu nie mówi się prawie o niczym innym niż o rozstaniu z europejską niunią, wybuchł skandal.
Okazało się bowiem, że firma odpowiedzialna za serię filmów, które można było obejrzeć w wybranych kinach, a następnie na youtube, filmów pokazujących Wielką Brytanię w szponach kryzysu i powszechnej nędzy, na granicy upadku, rozdartą przez podziały rasowe i klasowe, że firma ta, o wiele mówiącej nazwie redfish GmbH, należy do sowieckiej sieci telewizyjnej Russia Today, znanej ostatnio pod nazwą RT. „Rosja” ma złe konotacje na lewicy, bo Putin jest rzekomo prawicowcem, a nawet „spadkobiercą Wrangla”.
Filmy były ponoć nakręcone profesjonalnie – ponoć, ponieważ ich nie oglądałem i oglądać nie zamierzam – a skierowane były do młodzieży, do ludzi, którzy nie czytują gazet, ale wierzą każdemu idiotyzmowi, jeśli zobaczą to na youtube lub fejscośtam. Innymi słowy, agit-prop dla półgłówków.
Produkcje czerwonej ryby są zazwyczaj wypełnione wywiadami z angielskimi dziennikarzami, związkowcami, studentami i akademikami. Wielu z nich zapiera się dziś, że nie wiedziało o związkach czerwonej ryby z Moskwą, ale nawet gdyby wiedzieli, to i tak nie zawahaliby się wziąć udziału, by „napiętnować problemy społeczne w Wielkiej Brytanii”.
Czerwona ryba działa z Berlina, a jej szefową jest niejaka Lizzie Phelan, dziennikarka RT. Phelan nadsyłała reportaże z Libii dla irańskiej stacji Press TV, gdy upadał morderczy reżym Kadafiego. Jej relacje były krytykowane jako bezpodstawne, tj. oparte na fałszywych wiadomościach, oraz stronnicze, tzn. jednostronnie w obronie Kadafiego. Była następnie reporterką RT w Syrii, skąd nadesłała m.in. wywiad z Assadem, a także entuzjastyczny reportaż o „wyzwoleniu” Palmiry przez wojska sowieckie.
Ale czy ja nie słyszałem gdzieś, że zimna wojna i propagandowe utarczki podobno skończyły się prawie 30 lat temu?
*
Lizzie Phelan jest tylko jedną z tysięcy młodych marksistek. Nową gwiazdą brytyjskiej lewicy jest Owen Jones, młody komunista z Guardiana, przepraszam, felietonista z Guardiana. Były asystent Johna McDonnell, prawej ręki Corbyna, Owen jest na lewicy nawet w leninowskiej partii lejburzystowskiej Corbyna, na lewicy, którą wypada nazwać bolszewicką. Jego dziadek był członkiem kompartii, a rodzice trockistami. Jones domaga się nacjonalizacji przemysłu, opodatkowania bogaczy, zniesienia monarchii, określa siebie jako „feministę” i humanistę. Jedno czego nie potrafię z dokładnością zdefiniować, to czy jest bardziej trockistą czy leninistą, czy bliższy mu jest stalinizm czy maoizm. Ale aż tak bardzo mnie to nie zajmuje. Ta drobna niejasność nie przeszkadza mu zresztą w robieniu kariery w brytyjskich mediach.
W Ameryce triumfy odnosi Alexandria Ocasio-Cortez, świeżo wybrana posłanka do Kongresu z Nowego Jorku. Alexandria mówi o sobie, że jest socjalistką, ale nie dajmy się zwieść pozorom. Mówi o sobie, że jest „wychowawcą, organizatorem i pochodzi z klasy robotniczej”, choć jej ojciec jest majętnym architektem i wychowała się w zamożnej dzielnicy pod Nowym Jorkiem. Ocasio-Cortez wyraziła oburzenie, że budżet wojskowy wzrósł o $700 miliardów, gdy cały budżet obronny Stanów Zjednoczonych wynosi $700 miliardów. Kiedy wytknięto jej pomyłkę, liberalna prasa amerykańska zaczęła pisać o kampanii oszczerstw skrajnej prawicy… Alexandria nie jest bystra, co tu dużo mówić, jest za to młoda i ładna, co się przydaje nawet marksistom.
Ale czy mi się zdaje, czy słyszałem kiedyś, że marksizm i jego pochodne podobno wyginęły prawie 30 lat temu?
Prześlij znajomemu
Rozpadły się sowiety, upadł komunizm, skończyła się zimna wojna, wyginęły komunistyczne „ideologie”…
Tako rzeczą bolszewicy, a za nimi ich poputczycy. A skoro tako rzeczą to tako ma być. Czyż nie jest to sama esencja „dymu bez ognia”? Czerwona ryba po chińsku? w sosie sowieckim? Ocasio-Cortez i cała reszta? Czy to nie popyt czyni podaż?
A że ten „wolny rynek” coś nie taki, to i co? Postęp jest! Twitter rządzi!
Czarno to wygląda (ten rynek i cała reszta).
Jeżeli czarno wygląda rynek, to znaczy, że czarny rynek, a to przecież recepta na obalenie komunizmu! Każdy przejaw wolnej działalności, prywatnej inicjatywy, choćby pędzenie bimbru, miało już być antykomunizmem, czyż nie? Ech, to było piękne marzenie: obalić komunizm w prlu, pędząc bimber.
Panna Ocasio-Cortez ma 29 lat, a Phelan i Jones po trzydzieści kilka. Można by, od biedy, powiedzieć, że młodzi i durni, nie rozumieją, nie umieją pędzić bimbru, a pewnie i nie piją, nie jedzą, a oddychają też tylko co drugi raz, bo to może zagrozić ekologii planety. Ale mamy w nich przykład czegoś o wiele gorszego.
Ci ludzie mówią o sobie otwarcie: jesteśmy aktywistami, organizatorami. Chcą manipulować masami. Oni chcą ruszyć z posad bryłę świata i kiedy to wreszcie zrobią, to spotka ich burza oklasków.
Tfu! Tylko nie ma już dokąd uciekać. Mackiewicz mógł jeszcze bezskutecznie walczyć, a nam już tylko równie bezskutecznie pełzać na brzuchu. Ale przynajmniej śmiać się można z tego świata, który bez pałek i czołgów, bez czekistowskich tortur i kazamatów, sam lezie do bolszewickiej gęby.
Panie Michale,
Wydaje mi się, że Pańska działalność tutaj i w ogóle aktywność WP, to coś znacznie więcej, niż bezskuteczne pełzanie na brzuchu. Walka z marksizmem, nawet jeśli dziś jest działaniem w głębokiej defensywie ma sens, bo w przyszłości będzie fundamentem dla tych, którzy zostaną zmuszeni do oporu, choćby w samoobronie. Ten system, który na naszych oczach się domyka, za dziesięć, dwadzieścia lat będzie znienawidzony przez miliony. Wtedy już nie wystarczy pranie mózgów ofiar, potrzebny będzie fizyczny terror. I to spowoduje, że ludzie zaczną myśleć. Wtedy sięgną po wiedzę nieskażoną tą czerwoną zarazą. Będą szukali sposobów walki.
O ile jeszcze ktoś zachowa umiejętność czytania…
Drogi Panie Jacku,
Dziękuję za dobre słowo. I ja jestem zdania, że antykomunizm ma przed sobą wielką przyszłość. Co nie zmienia wszakże faktu, że nasze pełzanie jest raczej bezskuteczne tu i teraz. Być może przekazujemy przyszłym pokoleniom akta świętgo sporu, jak twierdził Gomez, ale w takim razie przed nami byli inni uczestnicy tego samego sporu. Choćby Józef Mackiewicz, którego rocznica śmierci wypada właśnie dzisiaj.
Oni wydają mi się ważniejsi. Zatem jeżeli mam być tylko przekaźnikiem, to przyjmuję tę rolę z pokorą.