Michał Bąkowski
12 comments Published 14 April 2009    |
(Polski) Polski październik i okrągły stół. Część V
12 comments Published 14 April 2009    | 
Probuje sobie wyobrazic Kubanczyka (albo Polnocnego Koreanczyka), ktory czyta twoj artykul i ciezko wzdycha: “Dlaczego Fidel (Kim) nie mogli wymyslec takiej diabelsko skutecznej pro-komunistycznej prowokacji jak Jaruzelski ?”…
„W ramach standardowych rygorów badawczych nie ma miejsca na przyjęcie hipotezy o długofalowej strategii, nie może być miejsca na opis fenomenu, jakim jest międzynarodowy komunizm.”
Ale dlaczego nie ma miejsca? Dlaczego historycy zgodnym chórem powtarzają wciąż te same mity? Dlaczego nie szukają odpowiedzi na najważniejsze pytanie: Czym jest komunizm? Czym był i jest prl? Czy jakiś polski historyk bada te zagadnienia? Czy są tacy którzy nie zajmują się bolkami, ubekami i innymi łapsami, miast planistami? Nie znam odpowiedzi na te pytania i bardzo mi to doskwiera.
Soniu,
Dla każdego więźnia poprawa warunków w więzieniu jest szansą. W porównaniu z izolatką, spacer w kółko po dziedzińcu to jest raj na ziemi. Dlatego podkreślałem różnicę w “optyce” uczestników wydarzeń i kogoś, kto stara się obiektywnie je analizować. Ty chcesz się zatrzymać na akceptacji najlepszego z prlów, bo żyje się w nim lepiej niż kiedykolwiek pod rządami komunistów. Przypuszczam, że Koreańczycy woleliby odwilż niż to, co mają, ale my nie dyskutujemy tu, co oni by woleli, tylko jakie są tego obiektywne skutki. W moim przekonaniu, nie można tego nazwać “upadkiem komunizmu”, na co Ty odpowiadasz niezmiennie: to jest najlepsza opcja. Blisko 40 milionów Polaków zgadza się z Tobą, a nie ze mną.
Dodam jeszcze tylko, że słowa o diabolicznej skuteczności odnosiły się do hipotezy, iż zabójstwo Popiełuszki było zaplanowane, by wzmocnić koncesjonowaną opozycję. Jeśli ta hipoteza jest słuszna, to byłaby to iście diabelska efektywność i nie sądzę, żeby Kubańczycy mogli sobie takiej skuteczności życzyć.
Panie Marku,
Nie jestem pewien czy odczytał Pan ironię w moim zdaniu, które Pan przytacza. Ironia była skierowana pod adresem profesora Paczkowskiego, którego cenię (nie wiem czy przeczytał Pan jego referat – bardzo rzetelny). Historycy prlowscy boją się wyśmiania ze strony tego, co w prlu nazywa się “salonem”, który jest spadkobiercą owej koncesjonowanej opozycji. Cytowanie Mackiewicza bądź Golicyna kompromituje i prawdopodobnie zamyka drogę do akademickiej kariery (nie znam się na tym!).
W ramach standardowych rygorów, profesorowie domagają się “dokumentów”, dostępu do archiwów. Twierdzę w takim razie, że w ramach tych rygorów nie sposób opisać komunizmu, bo ich archiwa to są gabinety luster. Zawsze mnie śmieszyło, że w prlu wybrano do sprawdzania archiwów termin “lustracja” – nomen omen! Niech Pan weźmie przykład komisji Susłowa. O ile wiem, wiadomo o niej tyle, ile nam podał Jelcyn. Jakiekolwiek dokumenty, to tylko to, co oni zechcieli ujawnić. Domniemanie, że ujawniając je nie mieli politycznych motywów jest śmieszne, ale przyjęcie takich politycznych motywów jest poza rygorystycznym badaniem naukowym – i to jest “paragraf 22″!
Dlaczego Pan sam nie zajmie się odpowiedzią na swoje pytania? Chętnie udzielimy Panu miejsca na niniejszej stronie, bo gdzie indziej jak nie w podziemiu, można to dyskutować?
Ty chcesz się zatrzymać na akceptacji najlepszego z prlów
na co Ty odpowiadasz niezmiennie: to jest najlepsza opcja.
Ja nie chce sie nigdzie “zatrzymac”. Nie “najlepszy z prlow”, tylko LEPSZY. Nie “najlepsza opcja”, tylko LEPSZA.
Nie zgadzam sie z twoja teza, wedlug ktorej te wszystkie “okraglostolowe” prowokacje WZMACNIAJA komunizm. Moim zdaniem one go OSLABIAJA. Polska w 2009 jest LEPSZA niz w 1988 (tak jak w 1957 byla lepsza niz w 1952). To wszystko.
Twoja teza opiera sie, ironicznie, na leninowskiej zasadzie “heightening the contradictions” (nie wiem jak to jest po polsku), czyli “im gorzej – tym lepiej, bo ludzie sie wreszcie zbuntuja i bedzie rewolucja (wedlug Lenina) lub kontrrewolucja (wedlug ciebie)”. Tak oczywiscie nie jest – im jest gorzej, tym mniej ludzie sie buntuja. Ale dla Lenina, ktory nie chcial zadnej “rewolucji”, tylko chcial wladzy, byla to sytuacja idealna – im bardziej Rosjanie byli glodni, tym latwiej bylo nimi manipulowac.
Semantyka, semantyka! Najlepszy z prlów, to moje określenie na prl bis, ponieważ jest, jak słusznie twierdzisz LEPSZY niż poprzednie wcielenia, ergo, NAJLEPSZY jaki kiedykolwiek istniał. Pozostaje jednak prlem.
Twierdzenie o “najlepszej opcji” pochodzi (chyba) od Ciebie, z dyskusji na temat zarazy i niemożliwości jej pokonania; najlepszą opcją nazwałaś wtedy uodpornienie i przyzwyczajenie w stylu prlu bis. (Cytuję z pamięci i jeśli się mylę, to błagam o wyrozumiałość!)
Wiem, że się nie zgadzasz, nie jestem tylko pewien dlaczego. Okrągłostołowe układy wzmacniają komunizm w tym sensie, w jakim wzmacniał go NEP, czynią go trudniejszym, a nie łatwiejszym do obalenia.
Jednak Twoja uwaga o Leninie jest najbardziej wnikliwa i trafia w istotny punkt. Leninowska sytuacja rewolucyjna, to było właśnie owo wzmożenie sprzeczności. Wąska grupa konspiratorów potrzebuje koniecznie sytuacji rewolucyjnej czyli chaosu, by móc uchwycić ster rządów. “Im gorzej – tym lepiej” było natomiast, jeśli mnie pamięć nie myli, hasłem AK z czasów okupacji. Miało to wyjaśniać ludności, że nawet jeśli opór przynosi represje, to skróci wojnę, bo osłabia wroga.
Moja teza atoli, nie opiera się ani na Leninie, ani na AK, a wyłącznie na chłodnej analizie rzeczywistości. Zarówno Lenin, jak państwo podziemne, dokonywali ideologizacji opisu rzeczywistości, co może być zrozumiałe, kiedy chce się osiągnąć polityczny cel – zrozumiałe, choć w moim mniemaniu błędne, co znakomicie wykazał Mackiewicz. Mnie wszakże nie przyświeca żaden ideologiczny cel, ja nie chcę zagarnąć władzy wraz z grupą międzynarodowych opryszków (jak Lenin), ani nie chcę pokonać Niemców za wszelką cenę (jak państwo podziemne). Mnie przyświeca cel o wiele skromniejszy, choć poważny – ja chcę mówić prawdę. Odmawiam nazywania prlu bis WOLNĄ POLSKĄ, choć mogę się zgodzić na określenie “lepszy prl”. Odmawiam nazwania wydarzeń z lat 89-91 upadkiem komunizmu, gdy pozycja komunizmu została wówczas wzmocniona.
Panie Michale,
historyk musi bazować na dokumentach, choćby nie wiem jak krzywe lustra go otaczały. Tylko dlaczego badacze prl nazywają Polską? Paczkowski swoją syntezę dotyczącą lat sowieckiej okupacji nazwał „Pół wieku dziejów Polski”. Już sam tytuł mąci w głowach, nie mówiąc o treści. Nie wiem, czego się obawiają, wiem, że powtarzają w kółko stare, nudne mantry. Przykładowo, jeśli Polska nie powstała w 1945 r. to już na pewno narodziła się w 1956, kiedy to minął bezpowrotnie czas błędów i wypaczeń. Wprawdzie i później różnie czasami bywało, ale w końcu narodził się wielki, demokratyczny ruch, który zgodnie z zapowiedzią odmienić miał oblicze tej ziemi. I według nich odmienił. Ciekawe, że okrągły stół zaczął pasować do tej przepowiedni.
Dziękuję za zaproszenie, tu się z Panem zgadzam – gdzie, jak nie w podziemiu? Myślę, że jak czas pozwoli, ale ostatnio nie pozwala.
Mackiewicz mówi gdzieś, że historia nie jest nauką o faktach, ale nauką o źródłach. Historyk, który bezkrytycznie przyjmuje dokumenty z gatunku “archiwum Mitrochina” pisze historię pod dyktando; pod dyktando tych, którzy mu takie archiwum podsuwają, wiedząc, że historyk musi bazować na dokumentach. Innymi słowy, to nie dokumenty czynią historię, ale ich interpretacja.
W ramach standardowych rygorów badawczych sowieci będą historykom podsuwać dokumenty pasujące jak ulał do takiej interpreatcji, jakiej domagać się będzie aktualna koniunktura, a wszystkich innych zbędzie się jako komiwojażerów spiskowych teorii. Jestem zdania, że nie można polegać na żadnych dokumentach sowieckich. Żadnych. Nawet kiedy dostały się w obce ręce bez czastuszek takich, jak w wypadku Mitrochina, to nadal sowieckie dokumenty mogły łżeć w żywe oczy i najprawdopodobniej łgały. Taki to już mój starczy feblik.
Oczywiste jest, że nie ma “Polski” ani, że komunizm upadł. Nie można miec też pretensji do “zachodu” czy CIA, oni nie rozumieją istoty komunizmu, jak to maja zrozumiec jak sami ich wprowadzamy w błąd! Piszecie przecież sami, że znakomita większość dorosłych mieszkańców Prl-bis uznaje za pewnik “upadek komunizmu”. Naoczni świadkowie, uczestnicy tej maskarady nie potrafią wyciągnąć właściwych wniosków! Interesuje mnie sprawa na ile była lub nie, kontrolowana sama geneza powstania ruchu “Solidarność”?
Drogi Panie,
Była o tym mowa w poprzednich częściach, a zwłaszcza w części IV. Wydaje mi się, że wiele wskazuje na ubecką inspirację (a ściślej, moskiewską), a także inwigilację i kontrolę, a wszystko pod porasolem “koncesji”. Koncesji na opozycję.
Lepiej byłoby powiedzieć “koncesji na opozycyjność”.
Cóż rocznica “wielkich wydarzeń”, 4 czerwca kolejnego roku. We wczorajszej Rzepie Stanisław Kwiatkowski, doradca Jaruzelskiego, pułkownik “wojska polskiego”, organizator i pierwszy dyrektor CBOS i GfK Polonia (z noty pod artykułem) zadaje pytania: “Owo przekazanie władzy nazywają obaleniem komunizmu. Jakiego komunizmu? Jakie obalenie?”
No, właśnie, jakie obalenie? Nic komunistom nie wymknęło się spod kontroli. Rok 1989 to tylko i wyłącznie poszerzenie bazy w oparciu, o którą sprawują władzę.