Michaił Bachtin pisze w swojej słynnej książce, pt. Problemy poetyki Dostojewskiego, że zbyt często krytycy zapominają, iż „Dostojewski był przede wszystkim artystą (co prawda, szczególnego typu), a nie filozofem i publicystą”. Czytelnicy wdają się w gorące dyskusje ideowe z księciem Myszkinem, z Iwanem Karamazowem, z Wielkim Inkwizytorem, jak gdyby to byli prawdziwi ludzie, podczas gdy krytycy rozszczepili twórczość pisarza na „odrębne, sprzeczne ze sobą konstrukcje filozoficzne”. Bachtin odrzuca takie podejście jako niegodne literaturoznawstwa. Traktuje ono bowiem bohaterów powieści jako samodzielne istoty myślące, „nie zaś jako obiekt skończonej artystycznej wizji Dostojewskiego”. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Anton Czechow zasugerował niegdyś w liście, że jeśli w pierwszym akcie sztuki strzelba wisi na ścianie, to musi ona wystrzelić w ostatnim akcie. Na tej podstawie stworzono zasadę ekonomii czynników w narracji, która szlaja się po świecie i pokutuje pod nazwą „strzelby Czechowa”. Jako narracyjna wskazówka jest to tak dalece niedorzeczne, że szczerze wątpię, by wielki pisarz mógł popełnić taką gafę na serio. Jest zupełnie oczywiste, że narrator może celowo wprowadzić pewien element do opowieści, by odwrócić uwagę widza od czegoś znaczącego i móc go zaskoczyć w przyszłości. Kierując uwagę na strzelbę, może skrywać asa w mankiecie, arszenik w kieszeni i bombę atomową w piwnicy. Być może Czechow miał na myśli taki właśnie, niebezpośredni „wystrzał” w ostatnim akcie? A może tylko sobie kpił? Sam zresztą wprowadził rewolwer i strzelbę na scenę w Wiśniowym sadzie, a strzały nie nastąpiły – Czechow wielkim pisarzem był i nie stosował się do głupich reguł. I tak to jest, gdy próbuje się wciskać sztukę w gorset przepisów. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Bijcie na alarm, bo optymizm nie zastąpi nam Polski!
101 komentarzy Published 21 stycznia 2025    | 
Zbiór tekstów Józefa Mackiewicza pt. „Nudis verbis”, wydawnictwa Kontra, został opublikowany w 2017 roku, jako drugie wydanie (pierwsze miało miejsce w 2003 roku). Artykuły pochodzą z lat 1939-49 i tematycznie odnoszą się do sytuacji wojenno-politycznej tego najgorętszego okresu XX wieku. Już w trakcie procesu dystrybucji nakładu „Nudis verbis”, do Pani Niny Karsov dotarła wiadomość o odnalezieniu pierwszego numeru publikacji autorstwa Józefa Mackiewicza i Barbary Toporskiej pt. „Alarm” , wydanego w czerwcu 1944 roku. A więc, biorąc po uwagę datę publikacji, „Alarm” powinien trafić do drugiego wydania „Nudis verbis”, ze względu jednak na zaistniałe okoliczności, został on opublikowany jako suplement tego tomu. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Somnambulicy i krosna Penelopy
2 komentarzy Published 29 grudnia 2024    | 
Oto jaki podstęp uknuła w swym łonie: ustawiła w pokoju krosna i zaczęła tkać na nich wielką delikatną tkaninę, a nam powiada: „Chłopcy zalotnicy, umarł boski Odys, ale choć tak wam śpieszno do ślubu, pozwólcie najpierw skończyć tę szatę, by mi się przędza nie zmarnowała; ma to być giezło grobowe dla herosa Laertesa, gdyby go kiedyś dola okrutna powaliła drętwą śmiercią”. Tak mówiła i usłuchało męskie serce. Odtąd za dnia tka na wielkich krosnach, a w nocy pruje przy łuczywie. Przez trzy lata się z tym ukrywała i zwodziła Achajów. Lecz gdy nadszedł czwarty rok a z nim wiosna, wygadała się któraś z kobiet, znająca tajemnicę. Zaskoczyliśmy ją, jak pruła piękną tkaninę i musiała dokończyć wbrew woli.
Odyseja, przeł. J. Parandowski
Penelopa zwodziła zalotników obietnicą, że wybierze jednego z nich na męża, gdy skończy tkać całun dla ojca Odyseusza, Laertesa. Ale są też tacy, którzy twierdzą, że Penelopa nie dochowała wierności boskiemu Odyssowi. Spała z wszystkimi stu ośmioma zalotnikami, po czym urodziła potwornego bożka Pana, o ciele pół-kozła, pół-człowieka, na widok którego, Odys uciekł ze swej rodzinnej wyspy. Zostawmy jednak czcze sensacje i makabryczne opowieści o bezprzytomnych orgiach. Wbrew posępnym przypowiastkom o jej wyuzdanej rozwiązłości, Penelopa pozostaje symbolem cnotliwej wierności małżeńskiej, ale także przebiegłości. W istocie, Penelopa była tak przebiegła, że nie ufał jej nawet, powracający po dwudziestu latach, Odyseusz. Małżonkowie znali się dobrze, mimo długiej rozłąki, i niektórzy sądzą, że jej postawa była wyłącznie wyrazem najwyższej pogardy dla podstępnego zdobywcy grodu Priama. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Im większy jakiś demokratyczny kraj, tym gorsi muszą być rządzący: wybierani są przez większą ilość ludzi.
Nicolás Gómez Dávila
Donald Trump zdruzgotał Kamalę Harris i partię demokratyczną w niedawnych wyborach, z tej prostej przyczyny, że pseudo-prawna kampania, prowadzona przeciwko niemu w amerykańskich sądach, była w oczywisty sposób – i jawnie – politycznie motywowana, niesprawiedliwa i krzywdząca. Ale nie bez znaczenia był także fakt, że Harris jest kompletnym zerem. Nieudane zamachy i groteskowa nieudaczność agentów Secret Service, którzy odmówili wejścia na dach z lęku o swoje zdrowie i bezpieczeństwo, wzmocniły tylko jego popularność, jednak jej fundamentem pozostało powszechne przekonanie, że Trump jest ofiarą waszyngtońskiej klasy panującej. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
My Lai i Gaza czyli list Wragi raz jeszcze
21 komentarzy Published 31 października 2024    | 
Przed kilku tygodniami Sonia Bellechasse przypomniała interesujący fragment z sążnistego listu Ryszarda Wragi do Józefa Mackiewicza [List 118, Józef Mackiewicz, Dzieła, tom 36]. Sonia pisała, że największe wrażenie wywarł na niej opis Wyprawy Kijowskiej. Wraga formułuje, jej zdaniem, rewolucyjną tezę, iż „zajazdy na Wołyniu… rzezie pod Tulczynem” (które widział na własne oczy) są wielką plamą w stosunkach polsko -ukraińskich i, wedle Wragi, „Piłsudski doznał szoku, gdy dowiedział się o zbrodniach wojennych popełnionych przez polskich żołnierzy na Ukrainie i dlatego zaniechał swoich ambitnych planów konfederacyjnych…” Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Gruziński ocean niedorzeczności
39 komentarzy Published 13 października 2024    | 
Najwyższy sowiet gruzińskiej socjalistycznej republiki sowieckiej powziął w czerwcu 1990 roku uchwałę delegalizującą sam siebie. Uczynił tak bezwiednie. Uchwała głosiła, że wszystkie akty prawne powstałe po obaleniu w 1921 roku Demokratycznej Republiki Gruzji, a więc także te konstytuujące gruziński sowiet, są bezprawne. Zgromadzeni, co im trzeba oddać, wspięli się na szczyt historycznej refleksji, dochodząc do trafnego wniosku o pozaprawnym charakterze sowieckiej rzeczywistości. W zrozumiałym zapamiętaniu przeoczyli jednakowoż, że sami są tej rzeczywistości częścią. Darować sobie powinni uchwalanie czegokolwiek i po cichu rozejść się do domów. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Nierzadko, przynajmniej na witrynie Wydawnictwa Podziemnego, panuje obyczaj wymiennego stosowania zapisanych w tytule terminów, traktowania ich jako słowa równoznaczne. Dzieje się tak nie bez przyczyny. Bo istotnie, trudno jest oddzielić jedno od drugiego. Są jak dwa chemiczne składniki doskonale absorbujące siebie wzajemnie. Takie przynajmniej, przez więcej niż stulecie, sprawiały wrażenie. Jakże omylne. W istocie oba te pojęcia nigdy nie były równorzędne. Komunizm, jako odpowiedzialny za teorię drastycznego modelowania świata, podległy był bolszewickiej praktyce totalnej destrukcji. Było tak na długo zanim idea centralnego sterowania demokracją wykiełkowała w głowie fanatyka rewolucji, Lenina. Już Marks, doskonale zdając sobie sprawę, że chorej ideologii komunizmu nie sposób wdrożyć i utrzymać z zastosowaniem samej tylko perswazji, nabył był bolszewickich manier, co wypominali mu współcześni towarzysze. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Zamknąłem dzisiaj książkę Jamesa Burnhama o optymistycznym tytule The Coming Defeat of Communism. Niestety, wydaną nie całkiem świeżo, bo u progu lat 50. minionego wieku. W najoględniejszym skrócie zaleca się w niej nie żadne powstrzymywanie, ale walkę z komunizmem bez pardonu – rozwiązania pośrednie nie wchodzą zdaniem autora w rachubę. Z zasadniczego powodu: nie ma co liczyć, że wróg odpuści. Komunistów usatysfakcjonować może tylko ostateczne zwycięstwo; z perspektywy marksizmu-leninizmu, z dodatkiem Stalina, nieuchronne. Diagnoza w moim przekonaniu nie tylko zdecydowanie słuszna, ale także ponadczasowa. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
„Niespodziewany koniec lata” część IX Emigracja
8 komentarzy Published 3 września 2024    | 
W tym cyklu, interesuje mnie w pierwszym rzędzie różnorodność losów i reakcji na niespodziewany koniec lata. Jak zachowali się ci, którzy tak nagle znaleźli się w świecie na opak? Spośród tych, co przetrwali, jedni szli do konspiry, a inni na kolaborację z nadchodzącym Stalinem, jak choćby przyjaciółka Józewskiego, Maria Dąbrowska. A ci, którzy zdołali się wydostać, tułali się po świecie, jak Mackiewiczowie lub Melchior Wańkowicz, Michał Pawlikowski lub Stanisław Cat-Mackiewicz. Spróbujmy więc prześledzić te zróżnicowane reakcje na tak nieoczekiwane zakończenie kanikuły. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
„Niespodziewany koniec lata” część VIII „To już koniec” *
0 komentarzy Published 26 sierpnia 2024    | 
Gdy nacjonalistyczne wzajemne zacietrzewienia doszły do punktu wrzenia, słyszałem wielokrotnie: Teraz musisz rozstrzygnąć, czy chcesz zostać Polakiem, Litwinem, czy Białorusinem?! – Kto mi każe? – Dobro narodu, nacji, które od tej chwili staje się najwyższym nakazem! – Czy jest ono też wyższe ponad miłość do własnej ziemi, własnego pejzażu? A przypomnijmy, że pejzaże Wielkiego Księstwa Litewskiego były właśnie najpiękniejsze w bogactwie ich różnorodności.
Józef Mackiewicz odmawiał akceptacji rozdarcia jego ojczyzny. Ku jego własnemu zdziwieniu, takie stanowisko stawiało go „na linii ognia” ze strony tych, którzy uzurpowali sobie prawo do wyrażania jedynie słusznej opinii. Zależnie od punktu widzenia oskarżycieli, znalazł się poza nawiasem polskiego życia, jako „zdrajca sprawy narodowej” – dla przykładu: „wszelka działalność rozbijająca jedność narodową jest w tej chwili działalnością zdradziecką”, jak to pięknie określili oficerowie polscy internowani w Połądze – albo jako wróg postępu i „niepoprawny romantyk zamierzchłych czasów”. Nie bał się oskarżeń o „romantyczną utopię”; wskazywał, iż „klasyczny przykład Szwajcarii, w której współżycie trzech narodów na równych prawach nie jest utopią, a raczej wzorem wzorowego państwa, dowodzi, że nie natura ludzka stoi tu na przeszkodzie”. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Odkładam tom 36 Dzieł Józefa Mackiewicza*) z przekonaniem, że czynię to tylko na chwilę. To arcydzieło sztuki edytorskiej oraz epistolarnej pospołu jest zbyt inspirujące, nadto przepełnione błyskami refleksji, dywagacji, hipotez, rzetelnej wiedzy, aby można było do niego, bez żalu i oczywistej straty, nazbyt długo nie wracać. Nie sposób wskazać wszystkich walorów tego dzieła, choćby w najdłuższym omówieniu. Słusznie napisał Michał Bąkowski: „Jest wiele ciekawych rzeczy w listach W[ragi], których nawet nie tknąłem, a chciałem.” Wobec niewyczerpanego bogactwa tomu to oczywista niemożebność. Nina Karsov dokonała niemożliwego, dystansując swoim edytorskim kunsztem wielkie instytucje badawcze. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Kto „dwójką” wojuje, od „dwójki” ginie
73 komentarzy Published 10 sierpnia 2024    | 
Wspomniałem w artykule o 36 tomie Dzieł, że korespondencja Ryszarda Wragi z Józefem Mackiewiczem, zasługuje na osobne omówienie. Właściwie, to nie jest wymiana listów. To jest eksplozja, którą zawdzięczamy głównie Wradze.
Niestety, zachował się tylko jeden list Mackiewicza do Wragi. Ale za to Wraga, wedle jego własnych słów, „bazgrał, by tylko najszybciej napisać najwięcej”. O Zwycięstwie prowokacji spieszył „napisać jednym tchem to wszystko co chciałbym o tej książce Panu powiedzieć zanim wrażenia ulegną retuszom i poprawkom «racjonalnym»”. („Wraga bardzo oszczędnie stosował znaki przestankowe”, jak pisze redaktorka tomu.) Zgodnie z zapowiedzią, Wraga pisze świeżo i emocjonalnie, ale jasno i do rzeczy. Jego portrety osób są naszkicowane ostro i dosadnie, bez cackania się – i bez obawy, że zostanie ocenzurowany, co jest zaletą emigracyjnej epistolografii – przez co tym bardziej zachwycają. Jego oceny mogą być nietrafne, opisy subiektywne, może nawet niekiedy mijają się z prawdą, ale są niezmiennie interesujące. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Jacyś biali Rosjanie (o 36 tomie Dzieł Mackiewicza)
8 komentarzy Published 30 lipca 2024    | 
Nikt moich rzeczy nie chce już więcej odnawiać. Antykomunizm to dziś „rugatielnoje słowo”, też i na Zachodzie. Można być tylko „poprawiaczem komunizmu”.
W powyższych słowach, Józef Mackiewicz miał oczywiście na myśli, że wszystkie jego książki są wyczerpane i nikt nie chce ich wznawiać. Był styczeń roku 1980 i pisał do Borysa Kowerdy, wykonawcy zamachu na połprieda Wojkowa, w czerwcu 1927 roku w Warszawie. Piotr Wojkow był przedstawicielem sowietów w Polsce, ale wcześniej uczestniczył (choć chyba nie bezpośrednio) w zabójstwie rodziny carskiej. Wileńskie Słowo z oburzeniem zdawało sprawę z surowego werdyktu polskiego sądu, który skazał Kowerdę na dożywocie i ciężkie roboty, otaczając przedtem Wojkowa palisadą dyplomatycznej nietykalności. Rok wcześniej, w Paryżu, Szmul Szwarcbard zamordował Symona Petlurę, a francuski sąd uniewinnił zabójcę. Wedle Piotra Deriabina, Szwarcbard był agentem gpu. Czasy były ciężkie dla antykomunistów od dawien dawna – sto lat temu, podobnie jak 45 lat temu, nie inaczej niż dzisiaj. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Asurbanipal łaknący kultury
18 komentarzy Published 12 czerwca 2024    | 
I am thirsty, give me drink,
I am hungry, give me bread,
Wash my feet, set up the bed, I want to go to sleep;
Wake me early in the morning,
I must not be late, [or] my teacher will cane me.
Żyjemy w świecie absurdu. Ani pierwsi, ani (zapewne) ostatni. Ta pozycja nakłada na nas konieczność odnajdywania ekstraordynaryjnych sposobów wykaraskiwania się z irytujących opresji. Wszechobecne poczucie niemocy nie pomaga, a już na pewno – nie jest dobrym przewodnikiem. W pokorności swojej nie powinniśmy truchleć. To nic wielkiego. Mamy oczy by oglądać; umysł by odkrywać; moc by przezwyciężać zło (choć niejednemu siły może ubywa); byleby tylko nie łapać się utartych schematów. Nie damy rady my – zrobi to ktoś, kto przyjdzie po nas. Jeżeli mamy wiarę, nie zwątpimy. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Od Michała epistoła mała (z ukłonem w stronę ES)
0 komentarzy Published 1 czerwca 2024    | 
Darku drogi,
„Po co to? Po co?”, że zaczerpnę ze skarbnicy żyjącego klasyka literatury podziemnej. Najwyraźniej nie po to, by wchodzić w kolejną nużącą polemikę… Mnie osobiście polemiki nie męczą, a jeśli kogoś nudzą, to jeszcze nie ma nakazu czytać. Jest oczywiście możliwe, że już w najbliższej przyszłości zakażą nam odpowiadać w formie listu do przyjaciela, alibo nakażą czytać polemiki ad nauseam, ale żyjemy nadal w postrewolucyjnym liberalizmie, kiedy to po prostu rzadko kto wie o naszym istnieniu, więc razreszeno. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Oto zakamieniały wstecznik, który nie rozumie „ducha czasu”,
„znaczenia rewizjonizmu” i „biegu koła historii”; który by chciał to koło za szprychy zatrzymać. – Byłaby słuszna może taka uwaga, gdyby w danym wypadku „duch czasu” oznaczał postęp. Ale twór Lenina nie jest postępem, tylko czarną plamą historii ludzkiej. Jego koło historii nie poszło naprzód, tylko wstecz. A to, co jest oczywistym Złem, tego się nie „rewiduje”, Zło się po prostu zwalcza…
Józef Mackiewicz, Zastanowienie nad szprychami historii, 1 maja 1959
Michał Bąkowski ma dar podnoszenia problemów, które nie tylko skłaniają do refleksji, ale także inspirują. Takimi walorami przesycony jest jego ostatni artykuł Kontrrewolucja czyli ucho igielne, w którym postanowił pochylić się nam problemem pierwszorzędnym, a mianowicie, które remedium stosowniejsze dla naszego zrewoltowanego świata: kontrrewolucja czy raczej reakcja. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Kontrrewolucja czyli ucho igielne
26 komentarzy Published 11 maja 2024    | 
Oczekiwaliśmy światła, a oto ciemność,
jasnych promieni, a kroczymy w mrokach.
Jak niewidomi macamy ścianę
i jakby bez oczu idziemy po omacku.
Potykamy się w samo południe jak w nocy,
w pełni sił jesteśmy jakby umarli.
Prorok Izajasz
Zaduma nad sensem rewolucji doprowadziła mnie do rozważań nad istotą państwa, a wszystko po to, by zastanowić się nad kontrrewolucją, nad możliwością odwrócenia rewolucyjnego stanu rzeczy, który zapanował na świecie. Rewolucyjne zmiany nie muszą wcale być gwałtowne, wystarczy, że są wywrotowe. Skąpane we krwi przewroty idą w parze z powolnym stawianiem życia ludzkiego na głowie, burzeniem, obalaniem, przewracaniem. Długotrwały marsz przez instytucje jest równie wywrotowy, co wieszanie biełoruczkich na przydrożnych drzewach albo Madame La Guillotine; „kwestionowanie definicji kobiety” czy małżeństwa, równie burzycielskie, jak zburzenie Bastylii lub zajęcie Pałacu Zimowego. Kiedy rozpoczął się proces podminowania? Darek Rohnka i Jacek Szczyrba nie zgadzają się ze mną, ale pozostaję przy swoim, że zaczątkiem złego było wrzenie Renesansu, wstrząsy i burze, które zaowocowały wspaniałością dzieł sztuki, przepychem i świetnością dworów, i obdarzyły ludzkość trwałymi dobrami, stały się także początkiem uwiądu. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Nos zakrzywiony starczy, by odnaleźć w Kiszocie Karola V-tego…
Zdaje się, że nie sposób stwierdzić z absolutną pewnością, czy szlachetny rycerz z La Manchy miał coś wspólnego z cesarską osobą (choć rzekomo sam Cervantes napisał traktat kojarzący ze sobą te dwie postacie, tyle że odnaleziony po trzydziestu latach od śmierci pisarza okazał się falsyfikatem). Karol zaś V-ty srogo karał czytelników opowieści rycerskich, ale nie wszystkich. W roku 1543 wydał dekret zabraniający nabywania i nawet czytania powieści rycerskich Hiszpanom, zamieszkałym w Ameryce. Miał nadto nosić się z zamiarem zupełnego wyrugowania tego gatunku utworów, ale bez efektu, bo… publiczną jakoby tajemnicą było, że w zaciszu własnej biblioteki onże sam rozkoszuje się „Don Belianisem de Grecia, może najbzdurniejszym z bzdurnych tych utworów” – jak pisał znawca przedmiotu, poznański profesor Michał Sobeski, a który podzielał w tym względzie estetyczne poglądy Edmunda Burke’a: Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Mag w transie i Sokrates
0 komentarzy Published 28 kwietnia 2024    | 
Drogi Darku,
Bardzo mnie uradowała konkluzja Twej niedawnej polemiki pt. Bolszewizm logicznym zakończeniem? Cieszę się, że nie chcesz popadać w fatalizm. Fatalizm, to szatańska sztuczka, determinizm, Diderot i inne oświeceniowe swołocze. Co ważniejsze, dostrzegłeś także, iż niezbadane są wyroki Boże, więc co jest niewyobrażalne dla nas, nie jest niemożliwe dla Pana. Chwała bądź Bogu w wysokości, a ludziom pokój na niskości. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Bolszewizm logicznym zakończeniem?
0 komentarzy Published 24 kwietnia 2024    | 
Usuń to, co nadprzyrodzone, a pozostanie to, co nienaturalne.
G. K. Chesterton
Autentyczne państwo tworzy warunki do rozwoju ludzkiej osoby – zapisał jakże trafnie w swoim ostatnim artykule Michał Bąkowski. Dlaczego jednak, począwszy od wieków średnich, poprzez Renesans, Oświecenie, rewolucję francuską, bolszewicki przewrót, obecny z nami od stulecia prebolszewizm, to „autentyczne państwo” zostało, rozmyślnie lub nieopacznie, unicestwione. Z jakiego powodu przekreślono dorobek wcześniejszej aktywności ludzkiej: od epoki kamienia łupanego począwszy na bynajmniej nie ciemnych (jak usiłuje się wmawiać nie tylko dzieciom w podstawówce) wiekach średnich skończywszy? Odpowiedź tkwi w fundamentalnej przemianie: w zastąpieniu cywilizacji sacrum cywilizacją profanum. Jak słusznie podkreśla autor …tragicznego regresu problem nie sprowadza się do eliminacji religii z życia publicznego, ale do sekularyzacji instytucji, eliminacji pierwiastka nadprzyrodzonego ładu, obecnego we wszystkich dotychczasowych cywilizacjach, także w epokach prehistorii. Bez wierzeń, obrzędowości, związanych z nimi zachowań kulturowych, nie istniała dotąd żadna ludzka społeczność, od form pierwotnych organizacji plemiennych po największe imperia. Religia sankcjonowała standardy zachowań, pomagała kodyfikować prawo, wprowadzała człowieka w inny wymiar egzystencji, była także spoiwem łączącym ludzi we wspólnoty, stabilizującym byt państwa. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Państwo czyli tragiczny regres
24 komentarzy Published 17 kwietnia 2024    | 
Debaty na temat państwa trwają nieprzerwanie od tysiącleci. Wskazuje się zazwyczaj na Platona jako inicjatora refleksji nad państwem, ale wcześniejsi od niego, helleńscy mędrcy-prawodawcy zajmowali się problemem w praktyce. Nie inaczej zapewne było pośród chaldejskich i egipskich kapłanów, perskich magów, celtyckich druidów i hinduskich braminów. W społeczeństwach prymitywnych, ludzie roztropni i przenikliwi zajmowali najwyższe pozycje, i to wokół nich zrodziły się struktury religijne, sądownicze i przywódcze, które z czasem przerodziły się w to, co dziś nazywamy państwem. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Ich czworo czyli tragedya ludzi głupich
29 komentarzy Published 28 marca 2024    | 
Będziecie się śmiać… tak! będziecie się śmiać.
A przecież to ze mnie strzęp, to z ludzkiej duszy strzęp!
Mandragora
Twórczość literacka Jacka Szczyrby charakteryzuje się przypadłością szczególną: mimowolnym (tak jedynie przypuszczam) nawiązaniem do… przyszłych wydarzeń. Nie jest to profetyzm w ścisłym znaczeniu terminu. Szczyrba nie przewiduje, a jedynie podrzuca swoim piórem gorący pojutrze kartofel. W Punkcie Langrange’a wygrzebał z odmętów niepamięci i przywrócił do życia organizację zwaną Solidarność Walcząca, każąc jej członkom brać aktywny udział w zwalczaniu fatalnych okrągłostołowych konsekwencji. Karty książki ledwie wyszły spod drukarskiej prasy, a już do pierwszych skrzypiec w orkiestrze niby-Polski dorwał się potomek założyciela rzeczonej organizacji, parabolszewik Morawiecki. Minęło szybko kilka krótkich lat i w swojej kolejnej powieści Czerwoni na szóstej! wywołać raczył Szczyrba temat lotnictwa wojennego, tej dziedziny taktyczno-strategicznej, która w największej mierze zdaje się odzierać z wiarygodności ewokowany obraz ukrainnej wojny. Wiele argumentów przemawia za mistyfikacyjnym charakterem zmagań – rzekoma nieudaczność Kremla w powietrzu przede wszystkim. Ale dopiero Czworo pancernych w najwyższym stopniu objawia tę niezwykłą umiejętność Szczyrby. Nie będę wchodził w szczegóły narracji, w charakterystykę bohaterów. Jacek Szczyrba wywołał z lasu watahę problemów i na nich postaram się skupić uwagę. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
De revolutionibus rerum humanarum
22 komentarzy Published 19 marca 2024    | 
W toku dyskusji nad artykułem pt. „Benito Cereno i dylemat suwerena” wyłoniły się problemy, które domagają się bardziej zdyscyplinowanej analizy. Są to pytania o istotę władzy i istotę państwa, o naturę rewolucji i kontrrewolucji oraz o życie pod wrogim, rewolucyjnym reżymem. Pozwolę sobie rozpocząć rozważania niejako od środka, tj. od rewolucji, wydaje mi się bowiem, że przemyślenie tego fenomenu ułatwić może zrozumienie problemu władzy, a w najgorszym razie, rzuci światło na ciernistą kwestię państwa, co z kolei może doprowadzić nas do niespodziewanych konkluzji w sprawie kontrrewolucji. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
W niedalekiej przyszłości.
Zabłocony, chrzęszczący gąsienicami Abrams ryknął turbiną, podpełzł jeszcze kawałeczek zrobił zwrot na zblokowanych prawych kołach, klęknął na zwieszeniu i znieruchomiał, wskazując lufą niebo. Nad poligonem w Biedrusku wschodził nowy dzień. Porastające teren drzewa przyglądały się pozornie obojętnie, temu przedstawieniu. Najstarsze z nich wspominały wiele innych maszyn bojowych przewalających się przez te i okoliczne ziemie. Z obfitości ich typów przywoływały swojskiego 7TP, jak również kaleczącą pamięć nazwę, Panzerkampfwagen I. A potem kolejne numery, aż do V i VI, dla obłaskawienia w oczach swoich właścicieli, a dla zdeprymowania wrogów, nazywanych imionami wielkich kotów. W szumie liści słyszało się szept wspominający pochód całej tej skrzypiącej, dymiącej i warczącej menażerii na wschód. Kiedy chwilę później te dumne niegdyś drapieżniki uchodziły z podkulonymi ogonami z powrotem na zachód, deptały im po piętach prymitywne, lekkie i dzięki ukradzionemu zawieszeniu Christiego, szybkie gady pancerne, których nazwa jest zbyt dobrze znana, żeby ją tu znowu przytaczać. Kiedy opadł kurz po tych wyścigach i zapadła złowroga cisza, dało się wtedy, gdzieniegdzie, słyszeć tęskne głosy wzywające jeszcze inne maszyny. Mniejsze, niż te widywane tutaj, o obłym pancerzu, nazwane na cześć generała, który pokonał onegdaj Roberta E. Lee, stanęły jednak daleko, na linii Łaby i nie chciały ruszyć dalej. A zatem, już niebawem, ziemie, po których nie przejechały, z nadzieją oczekiwane Shermany, zostały przeorane przez mniej eleganckie maszyny. Ich dominacja trwała tak długo, że, wydawało się, zostaną już po kres dni integralną częścią krajobrazu w tym miejscu Europy. A jednak, niebywałe, po czasie długim, jak odcinki 17 mgnień wiosny, na tych terenach znów pojawiły się dzikie, pancerne koty, całkiem oswojone, przyjazne nieledwie, o mało co ekologiczne. Złośliwi mówili, że 2A7, to ostania wersja spalinowa, że następna będzie już na baterie, a strzelać będą amunicją przyjazną środowisku. Ale Leopardy, to nie jedyne dziwo tych nowych czasów. Oto pojawił się jeszcze jeden gatunek, który wspólnie z dzikim kotem, wypierał właśnie niemodne Twarde i jeszcze starsze T-72. Czołg noszący imię kolejnego generała, tym razem tego, który przegrał wojnę w Wietnamie, był, według ludzi znających się na rzeczy, ukoronowaniem, szczytem myśli technicznej w dziedzinie broni pancernej. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Najnowsze komentarze