Dariusz Rohnka
13 comments Published 9 October 2011    |
- Cycles
- Składany komunizm
- Żuraw i landrynka
- Polski październik i okrągły stół
- Hmong znaczy wolny
- Antykomunizm którego nie ma
- Piszcie do mnie na Berdyczów
- Golicyn Nosenko i kilka drobiazgów
- Józef Mackiewicz i cenzura
- Operation Unthinkable
- Pisarz dla dorosłych w Pacanowie
- Bolo Liquidation Club
- Powstanie węgierskie
- Mackiewicz i Suworow
- Głód wiedzy o Hołodomorze
- Wszystko jest połączone
- Nasz człowiek – Gordijewski
- Niech biega w kukukrydzę…
- Lot nad kukułczym gniazdem
- Józef Mackiewicz idzie na wojnę
- Niektórzy nazywają to „upadkiem komunizmu”
- Benia Dniepropietrowski
- Za lub przeciw kontrrewolucji
- NOP czyli Nowa Ochrona Przyrody
- Listy z Niedorzecza
- „Niespodziewany koniec lata”
- Benito Cereno
- Jacyś biali Rosjanie
Pierwsza linia obrony Zachodu przed komunizmem, jak widać, była już kompletną ruiną w momencie pojawienia się tam Golicyna. Ale winowajcy tego stanu rzeczy, gdy ochłonęli po pierwszym (spowodowanym jego pojawieniem się) szoku, miast zająć się jej odbudową, całą energię skierowali zupełnie gdzie indziej. Ludzie o mentalności primabalerin z operetki, którzy uwili sobie ciepłe gniazdka w agencji (przemieszani z autentycznymi agentami) musieli zrobić wszystko aby zdezawuować znaczenie golicynowskich rewelacji.Ci pierwsi w walce o synekury, zapewniające słodkie i miłe życie, drudzy o życie w ogóle.
Ten artykuł jest w zasadzie wyczerpującą odpowiedzią na moje wątpliwości z poprzedniej dyskusji. No cóż, jeśli taka interpretacja wydarzeń jest najbliższa prawdy, to przedstawia ona CIA jako bandę amatorów wodzonych za nos przez chłopców o ziemniaczanych twarzach. Dość niepokojąca wizja.
Wypadałoby w tym miejscu dodać coś optymistycznego dla odmiany, ale niestety jedyne, co mi przychodzi do głowy, to wypowiedzi Jurija Bezmienowa z pierwszej połowy lat 80., kiedy to zupełnie niezależnie od Golicyna ostrzegał wolny (jeszcze) świat przed sowiecką dezinformacją. Na przykład tu:
http://uselessdissident.blogspot.com/2008/12/love-letter-to-america-part-one.html
To tylko jeden z jego tekstów, polecam wszystkie. Autor skupiał się głównie na demaskowaniu technologii urabiania bezmyślnych mas na Zachodzie według sowieckich potrzeb. Dziś, z perspektywy lat wygląda na to, że specjalistom od aksamitnych kłamstw udało się omotać nie tylko lud, ale i tych, którzy sami siebie nazywali zawodowcami. Bezmienow opowiadał o kilku etapach podbijania państwa:
http://www.youtube.com/watch?v=92PIuOx_2sc&feature=results_main&playnext=1&list=PLBBDFC76DE3FBFFDE
Można się tylko zastanawiać, z którym etapem mamy teraz do czynienia na przykład w USA. Chyba z normalizacją…
Zaintrygowała mnie potrzeba dodania “czegoś optymistycznego dla odmiany”. Jakże często słyszymy takie refleksje: “po przeczytaniu Golicyna nic, tylko sobie w łeb palnąć” albo “Mackiewicz jest przygnębiający”. Nie chciałbym, żeby zabrzmiało to, jak krytyka pod adresem pana Orła, bo to jest zaledwie refleksja, że … “optymizm nie zastąpi nam Polski”, jak się wyraził Józef Mackiewicz.
Wiele było w polskiej historii momentów euforycznego optymizmu, który prowadził donikąd. A to listopad 1830 roku, a to sierpień 1944. Czy nie lepiej chłodno i realistycznie oceniać sytuację? Czy nie lepiej wyzbyć się złudzeń? Czy to nie potrzeba optymizmu właśnie pcha Polaków do głosowania w prlowskich wyborach? Czy to nie fałszywy optymizm powodował tłumami na placu Defilad w Warszawie w październiku 1956 roku? Cóż innego, jak nie optymizm wyniosło Bolka na piedestał?
Dalej o Golicynie…)
Interesująca wypowiedż. Czy “dalej” oznacza tu odległość? Chyba nie, bo wtedy powinno by być “dalej od Golicyna”.
Proszę mnie poinstruować. To nadzwyczaj ciekawe.
Co tu gadać o Golicynie, komunizm wcale nie upadł, w szczególności ten kulturowy, cała UE idzie po linii tej dywersyjnej ideologi, dotyczy to niestety i polskich mediów głównego nurtu. Już nie ma co czytać – prawie wszystkie gazety w rękach kulturowych bolszewików, w telewizji to samo…
Nadal Pana nie rozumiem. Rozmawiamy o Golicynie właśnie dlatego, że komunizm nie upadł. Gdyby był upadł, to Golicyn wyszedłby z ukrycia, a my z Podziemia. Komunizm nie upadł i to wcale nie żaden kulturowy, tylko każdy. Ale, ale, czy aby zupełnie nie tak dawno, nie dowodził Pan tutaj, że Putin to wielki przy wódce (czy jakoś podobnie)?
Niunia Europejska jest tworem bolszewickim – bardzo się cieszę, że Pan to zauważył. Tak trzymać. Natomiast coś się Panu chyba pokręciło z tymi “polskimi mediami głównego nurtu”. Nie ma żadnych polskich mediów, ani głównego, ani pobocznego nurtu. Są tylko prlowskie środki musowego przykazu zarówno w prlu, gdzie jak widzę ogląda Pan telewizję i czyta gazety, jak i poza prlem. Nie ma specjalnie sensu narzekać, że prlowska prasa jest prlowska – bo jaka ma być?
CIA jest i byla niczym w porownaniu do KGB czy obecnie wywiadu chinskiego, sa jak dzieci z piaskownicy i tylko ludzie jak Golicyn starali sie otworzyc im oczy na to jak dziala prawdziwy wywiad. Czesc z tych metod KGB, CIA przejela np. obecne strzelaniny w USA i juz gotowe ustawy o ograniczeniu dostepu do broni.:]
Szanowny Panie,
Istnieje taka hipoteza, że CIA nie istnieje inaczej, jak ciało wykonawcze kgb. Od czasu odejścia Angletona CIA jest tak przesiąknięta agentami sowieckimi (których nb. nie wolno nawet szukać, bo to podważa morale w agencji; znajdują kilku przez przypadek i od wielkiego dzwonu i otrąbiają wtedy zwycięstwo), że nie warto doprawdy poświęcać CIA zbyt wiele uwagi.
Nie bardzo chyba rozumiem Pańskie słowa o strzelaninie. Co by Pan proponował, gdyby to Pańskie dzieci zginęły zamordowane w szkole? To nie jest zapożyczanie od kgb, bo w większości krajów na świecie dostęp do broni jest utrudniony i zapewne nie zaszkodziłoby to także w Ameryce. Z tego jedank nie wynika wcale, że rację w tym sporze ma Obama, ale on w ogóle rzadko miewa rację.
Istnieje taka hipoteza, że CIA nie istnieje inaczej, jak ciało wykonawcze kgb.
Daleki byłbym od takiej ostrej hipotezy, ale przyjrzyjmy się ostatnim aferom szpiegowskim na Zachodzie, choćby sprawie siatki Anny Chapman w USA czy aresztowaniu szpiega (bodajże – muszę to sprawdzić) GRU w kanadyjskim sztabie generalnym, by sobie uświadomić, że w zachodnich “intelligence societies” nie jest najlepiej, i to oględnie mówiąc.
Inflitracja CIA przez specsłużby sowieckie (i chińskie) tłumaczyłaby, dlaczego podczas niedawnych ruchawek w Arabistanach administracja USA poparła islamistów. Albo jawnie promoskiewskich i propekińskich (Muhammad Mursi i egipskie Bractwo Muzułmańskie), albo takich, którzy doprowadzą swoje kraje do chaosu i utorują drogę sowieciarzom.
Drogi Panie Jaszczurze,
Dlatego właśnie hipoteza nie jest wcale tak absurdalna, jakby się mogło na pierwszy rzut oka wydawać.
CIA nie robi nic, co byłoby sprzeczne z interesami sowieciarzy, a robi wiele, co jest im na rękę. Ciało wykonawcze kgb? To mi brzmi całkiem adekwatnie.
Styl pisania to tragedia. Nie wierze jak mozna umiescic tak malo informacji w tak wielu slowach…
Powyższy komentarz nadesłany anonimowo1123 jest niestety znamienny dla poziomu dyskusji na internecie. Zastanówmy się. asd postanowił wyrazić swą niechęć wobec stylu pisarskiego Darka Rohnka i uważał za stosowne uczynić to anonimowo. To jest dokładnie na takim samym poziomie, jak pisanie na ścianie w klozecie, co się myśli na temat prowadzenia się Mańki. Żadnej dyskusji ad meritum, żadnej treściowej polemiki, a wyłącznie pusta uwaga na temat stylu – i nawet to musi być na wszelki wypadek anonimowe. W końcu nie wiadomo, kto czyta…
asd ma prawo nie lubić stylu Darka albo mojego, tak jak ja np. nie lubię stylu Grzegorza Eberhardta, ale z jakiego powodu miałbym tę moją awersję anonsować gdzieś anonimowo? Eberhardt jest dopiero przykładem używania 100 słów, gdy jedno by wystarczyło, 1000 stron, gdy treść dałaby się wyżąć do 10 stron. Nie podoba mi się także treść tego, co ma do powiedzenia, więc zamierzam polemizować z tym merytorycznie (na ile to możliwe), ale oczywiście tylko pod własnym nazwiskiem.
Czy wynika z tego, że mamy coś przeciwko wszelkim nom de plume? Nie mamy. Wielu z naszych autorów uznaje za stosowne podpisywać się pseudonimami – ale pseudonim to nie to samo co anonim. W dawnych czasach anonimy rzucało się do kosza – bez czytania. Oczywiście ludzie w dawnych czasach byli szlachetniejsi, nie mieli do czynienia z internetem.