Niezaprzeczalne przygotowania wojenne Rosji
3 komentarzy Published 9 października 2007    |
Od 1998 roku publicznie mówiłem o przygotowaniach wojennych Rosji. Pomysł szykowania się do wojny nuklearnej jest absurdalny dla większości Amerykanów, ponieważ wojna atomowa nie ma sensu w oczach społeczeństwa konsumpcyjnego. A jednak przygotowania wojenne Rosji były równie niezaprzeczalne wówczas, jak są dziś. Na dodatek Rosja nie jest społeczeństwem konsumpcyjnym. W późnych latach 90. Rosja odnawiała ogromne schrony przeciwatomowe i budowała podziemne miasta. Takie urządzenia mogą przydatne tylko w przyszłym konflikcie nuklearnym. Wydawało się wtedy trudne do wyjaśnienia, dlaczego państwo, które było rzekomo w stanie kryzysu, marnowało swe mizerne zasoby na coś równie kosztownego, ale także tak odległego od „normalnych” oczekiwań. „No to co,” ludzie wzruszali ramionami. „Rosjanie są przyzwyczajeni do robienia takich rzeczy. To im daje psychologiczny komfort. Niech robią, co chcą. Nie musimy się tym przejmować.” Jednakże obserwatorzy nie dostrzegli, że Rosja bez ustanku gwałciła umowy w sprawie kontroli zbrojeń; nie przyznawała się do wszystkich głowic nuklearnych w jej posiadaniu i nie niszczyła ich w weryfikowalny sposób, przez cały czas rozwijając nowe systemy broni biologicznej i chemicznej.
Dlaczego w pokojowych czasach, zaledwie w kilka lat po zakończeniu zimnej wojny, Rosjanie trzymali się nadal tej szalonej drogi? Czyżby przygotowywali się do wojny?
Odpowiedź musiała wówczas brzmieć twierdząco. I dziś jest nadal twierdząca. W latach 90. Rosja związała się w sojuszu z Chinami, który między innymi przejawiał się w coraz częstszych wspólnych ćwiczeniach wojennych. Po co Rosjanie robili takie rzeczy? Czyżby chcieli stworzyć potęgę militarną łączącą rosyjskie uzbrojenie rakietowe z chińskimi masami? Od ponad 10 lat Rosjanie dostarczają Chińczykom technologię i systemy broni, co nie jest wcale zwykłą tranzakcją handlową, jak utrzymują niektórzy. Są to raczej przemyślane kroki strategiczne. Od połowy lat 90. Chiny i Rosja zapoczątkowały programy zbrojeniowe, które umocniły ich sojusz. Przypuszczać, że Rosja i Chiny są wrogami, to jest przestarzałe myślenie. Trzeba wreszcie przyjąć do wiadomości, że oba państwa są drugorzędnymi mocarstwami, w walce o supremację ze Stanami Zjednoczonymi. Jedyną sensowną strategią jest dla nich zjednoczenie przeciw Amerykanom. I to dokładnie robili przez ostatnich dziesięć lat.
Tydzień temu, 17 sierpnia 2007, Rosjanie i Chińczycy odbyli wspólne ćwiczenia militarne, na południowym Uralu. Jednocześnie miały miejsce strategiczne operacje powietrzne z użyciem rosyjskich bombowców nuklearnych. Kombinacja ćwiczeń sił lądowych z ćwiczeniami bombowców, jest charakterystyczna dla sowieckiej teorii wojny jądrowej, wedle której żołnierze powinni być użyci dla poparcia ataku nuklearnego. Prezydenci Putin i Hu Jintao, obserwowali ćwiczenia podczas spotkania na szczycie w Biszkeku (stolicy Kirgistanu). Chiny i Rosja utrzymują, że ich przygotowania nie są skierowane przeciw komukolwiek, ale tylko prostak może w to wierzyć. (Przykro mi wyznać, że Amerykanie są w większości prostakami w tym względzie.)
W połowie sierpnia, jako znak podniesienia gotowości bojowej rosyjskich sił nuklearnych, Władymir Putin ogłosił wznowienie dalekosiężnych patroli bombowców nuklearnych, patroli zawieszonych w 1992 roku. „Podjąłem decyzję wznowienia lotów rosyjskich bombowców strategicznych na stałe”, powiedział Putin. „Rozpoczęły się przygotowania do walki.” Z jakiegoś powodu, Amerykanie nie potrafią ogarnąć ani sensu oświadczenia Putina, ani jego decyzji o wznowieniu patroli bombowców strategicznych. Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ mówimy sobie, że nie ma po temu powodów innych, niż dziwaczna psychika rosyjska. Prezydent Bush nie postawił amerykańskich bombowców w stan gotowości. Bo i po co? Rosja nie jest przecież naszym wrogiem. Wszyscy jesteśmy naprawdę przyjaciółmi. Jesteśmy gospodarczymi partnerami, a także sojusznikami w wojnie przeciw terrorowi.
W Waszyngtonie, rzecznik Departamentu Stanu, Sean McCormack, odpowiedział na rosyjskie oświadczenie na temat wznowienia patroli bombowców strategicznych: „To jest interesujące. Z pewnością nie przyjmujemy tej samej pozycji, jaką mieliśmy wobec Związku Sowieckiego. Czasy się zmieniły. Jeśli Rosjanie odczuwają potrzebę wyjęcia tych starych samolotów z naftaliny i wywietrzenia ich, to jest ich decyzja.”
To brzmi tak, jak gdyby Rosjanie wznowili zbieranie znaczków albo strzelanie z łuku. Nie ma żadnego strategicznego zaniepokojenia, nie ma zagrożenia ani trudności, ani zakłopotania. Niech się bawią swoimi przestarzałymi zabawkami. Żyjemy w nowej epoce i ich działania nas nie kłopoczą. Zimna wojna się skończyła i wrogość pomiędzy wielkimi mocarstwami znikła. Jakikolwiek dowód przeciwny tym założeniom, nie ma siły dowodowej. „Czasy się zmieniły.” Kto tego nie rozumie, choćby był prezydentem Rosyjskiej Federacji, nie idzie naprzód z duchem czasu. Można sobie wyobrazić reakcję Waszyngtonu na wieść o ataku rakietowym na Stany Zjednoczone. „To jest interesujące,” zamruczałby Departament Stanu. „To nie jest rodzaj ataku rakietowego, jakiego spodziewalibyśmy się od Związku Sowieckiego. Oczywiście, czasy się zmieniły. Jeśli Rosjanie odczuwają potrzebę wystrzelenia tych samych przestarzałych i bezużytecznych rakiet, to jest ich decyzja.”
Nasz brak wyobraźni, nasza niemożność uchwycenia sposobu myślenia naszych wrogów, prowadzi nas do odrzucenia oczywistości. Rosjanie szykują się do wojny. Dlaczego Amerykanie nie reagują? Dlaczego Ameryka nie szykuje się do wojny? Zostaliśmy uwiedzeni przez ciąg wygodnych iluzji. Jesteśmy też zaabsorbowani walką z islamskim terroryzmem (choć cały czas czujemy się zobowiązani podkreślać jego „islamski” charakter). Amerykański „reżym centrum handlowego” jest źródłem społecznego otępienia i samozadowolenia, które opiera się na gospodarczym optymizmie i na rozrywce. Ten optymizm może wkrótce zostać zdruzgotany. Rosjanie wiedzą, że tak się stanie, więc przygotowują się, a my nie.
Tłumaczenie artykułu pt. Russia’s Undeniable War Preparations, by JR Nyquist, opublikowanego na www.financialsense.com 24 sierpnia 2007
Prześlij znajomemu
Dlatego taki protest przeciwko tarczy p.rakietowej w Europie.
w czasie II wojny swiatowej Amerykanie nam raczej nie pomogli i teraz zapewne tez tego nie zrobia w razie ataku przypuscmy rosjanow.Skad wiedza ze maja stare rakiety mogly zostac swietnie zmodyfikowane lub wytworzone nowe przeciesz Rosja to ogromny teren i nie kontrolowany przez inne panstwa .Nie bede sie rozpisywal bo napisal bym jeszcze amerykanach i ich dzialaniach militarnych.Wiekszosc swiatowych dobr posiada USA wiec to kraj bardzo szybko rozwijajacy sie i najbardziej sklonny do podbijania cennych terenow i budowania swojej gospodarki.np Tarcza antyrakietowa w europie to duzy znak w celu zblizania sie do rosji amerykanow, tak wiec moim zdaniem polska zgadzajac sie na tarcze staje pelnofunkcjonalnym wrogiem Rosjan co moze prowadzic do zimnej wojny i jak zwykle z udzialem Polakow ktorymi steruje Ameryka i pewnie jeszcze Ukraincow.
Macie juz tyle terenow i zloz wszystko ponad to jest CHCIWOSCIA.Dotyczy sie takze Polskiej polityki ktora swoimi dzialaniami zle wplywa na gospodarke oraz nasza armie oslabiona poprzez odwalanie za amerykanow brudnej roboty np.w iraku,oczywiscie za pieniadze ktore i tak amerykanie nam ukradli tonac w bogactwacxh i przyjemnosciach.
Moim zdaniem Polska zamiast sie buntowac bo Rosja cos nam zrobila razem z Ukraina i innymi panstwami podpisac pakt z Rosja , ktora wedlug mnie nie chce zajac polski tylko odebrac pieniadze amerykanom ktore przywlaszczaja z ogromna wiekszosia dla swojego interesu.No niby dlaczego Ameryka jest swiatowym supermocarstwem poniewaz ich gospodarka biegnie stale do przodu z ogromnymi odskokami przed innymi panstwami i to za pieniadze ktore powinny rownomiernie nalezyc dla wszystkich krajow potrzebujacych tych pieniedzy !
Ale to tylko moje rozmyslenia i przypuszczenia chodz jak wiemy jestesmy malym panstwem na malym kontynencie i nie my jestesmy najwazniejsi na ziemi
Polska nie istnieje – jest tylko dziwaczny twór, który w istocie jest kontynuacją prlu. „Nasza armia” nie jest naszą – a w każdym razie nie moją – jest tylko koniem trojańskim w NATO. Nie ma żadnej Rosji. Rosja upadła w listopadzie 1917 roku, by nigdy się nie podnieść. Zapanowała wówczas w Moskwie i Petersburgu szajka międzynarodowych opryszków. Po wielu latach krwawych rządów, szajka wysunęła w latach 60. długoterminowy plan pozornego upadku komunizmu i wprowadziła go ostatecznie w życie pod koniec lat 80.
Tarcza nigdy nie miała być zwrócona przeciw sowietom, bo Amerykanie nie uważają ich za wrogów. Nigdy także sowietom nie przeszkadzała, ale jak zwykle wywołali spór o element bez znaczenia, gdy jednocześnie zwiększają wielokrotnie swój budżet wojskowy.
To co ma Pan do powiedzenia o „pieniądzach, które na Amerykanie ukradli, tonąc w bogactwach i przyjemnościach”, więcej mówi o Pańskich kompleksach niż o rzeczywistości.