Najnowsze komentarze

III Ankieta Wydawnictwa Podziemnego

Dziecko w szkole uczy się fałszowanej historii od Piasta do równie sfałszowanego Września i dowie się, że obrońcą Warszawy był nie jakiś tam Starzyński, ale komunista Buczek, który wyłamał kraty „polskiego faszystowskiego” więzienia, by na czele ludu stolicy stanąć do walki z najeźdźcą. – Tak w roku 1952 Barbara Toporska opisywała ówczesny etap bolszewizacji Polski.

Przyjmijmy, na potrzeby niniejszej ankiety, że był to opis pierwszego etapu bolszewizacji, klasycznego w swoim prostolinijnym zakłamaniu. Kolejny etap nastąpił szybko, zaledwie kilka lat później, gdy – posługując się przykładem przytoczonym przez Barbarę Toporską – w kontekście obrony Warszawy wymieniano już nie tylko komunistę Buczka, ale także prezydenta Starzyńskiego (i to z największymi, bolszewickimi honorami). Przyszedł w końcu także moment, gdy komunista Buczek albo znikł z kart historii, albo też przestał być przedstawiany w najlepszym świetle – jeszcze jeden, mocno odmieniony okres.

Mamy tu zatem dynamiczne zjawisko bolszewizmu i szereg nasuwających się pytań. Ograniczmy się do najistotniejszych, opartych na tezie, że powyższe trzy etapy bolszewizacji rzeczywiście miały i mają miejsce:

1. Wedle „realistycznej” interpretacji historii najnowszej utarło się sądzić, że owe trzy etapy bolszewickiej strategii są w rzeczywistości nacechowane nieustającym oddawaniem politycznego pola przez bolszewików. Zgodnie z taką wykładnią, historię bolszewizmu można podzielić na zasadnicze okresy: klasyczny, ewoluujący, upadły. Na czym polega błąd takiego rozumowania?

2. Jak rozumieć kolejno następujące po sobie okresy? Jako etapy bolszewizacji? Jako zmiany wynikające z przyjętej strategii, czy ze zmiennej sytuacji ideowej i politycznej, czy może trzeba wziąć pod uwagę inne jeszcze, niewymienione tu czynniki?

3. Trzy etapy i co dalej? Czy trzecia faza spełnia wszystkie ideowe cele bolszewizmu, czy wręcz przeciwnie – jest od realizacji tych celów odległa? Czy należy spodziewać się powrotu do któregoś z wcześniejszych etapów, a może spektakularnego etapu czwartego lub kolejnych?

Zapraszamy do udziału w naszej Ankiecie.

II Ankieta Wydawnictwa Podziemnego

Dorobek pisarzy i publicystów mierzy się nie tyle ilością zapisanych arkuszy papieru, wielkością osiąganych nakładów, popularnością wśród współczesnych czy potomnych, poklaskiem i zaszczytami, doznawanymi za życia, ale wpływem jaki wywierali lub wywierają na życie i myślenie swoich czytelników. Wydaje się, że twórczość Józefa Mackiewicza, jak żadna inna, nadaje się do uzasadnienia powyższego stwierdzenia. Stąd pomysł, aby kolejną ankietę Wydawnictwa poświęcić zagadnieniu wpływu i znaczenia twórczości tego pisarza.

Chcielibyśmy zadać Państwu następujące pytania:

1. W jakich okolicznościach zetknął się Pan/Pani po raz pierwszy z Józefem Mackiewiczem?
Jakie były Pana/Pani refleksje związane z lekturą książek Mackiewicza?

2. Czy w ocenie Pana/Pani twórczość publicystyczna i literacka Józefa Mackiewicza miały realny wpływ na myślenie i poczynania jemu współczesnych? Jeśli tak, w jakim kontekście, w jakim okresie?

3. Czy formułowane przez Mackiewicza poglądy okazują się przydatne w zestawieniu z rzeczywistością polityczną nam współczesną, czy też wypada uznać go za pisarza historycznego, w którego przesłaniu trudno doszukać się aktualnego wydźwięku?

Serdecznie zapraszamy Państwa do udziału.

Ankieta Wydawnictwa Podziemnego

1. W tak zwanej obiegowej opinii egzystuje pogląd, że w 1989 roku w Polsce zainicjowany został historyczny przewrót polityczny, którego skutki miały zadecydować o nowym kształcie sytuacji globalnej. Jest wiele dowodów na to, że nie tylko w prlu, ale także innych krajach bloku komunistycznego, ta rzekomo antykomunistyczna rewolta była dziełem sowieckich służb specjalnych i służyła długofalowym celom pierestrojki. W przypadku prlu następstwa tajnego porozumienia zawartego pomiędzy komunistyczną władzą, koncesjonowaną opozycją oraz hierarchią kościelną, trwają nieprzerwanie do dziś. Jaka jest Pana ocena skutków rewolucji w Europie Wschodniej? Czy uprawniony jest pogląd, że w wyniku ówczesnych wydarzeń oraz ich następstw, wschodnia część Europy wywalczyła wolność?

2. Nie sposób w tym kontekście pominąć incydentu, który miał miejsce w sierpniu 1991 roku w Moskwie. Czy, biorąc pod uwagę ówczesne wydarzenia, kolejne rządy Jelcyna i Putina można nazwać polityczną kontynuacją sowieckiego bolszewizmu, czy należy raczej mówić o procesie demokratyzacji? W jaki sposób zmiany w Sowietach wpływają na ocenę współczesnej polityki międzynarodowej?

3. Czy wobec rewolucyjnych nastrojów panujących obecnie na kontynencie południowoamerykańskim należy mówić o zjawisku odradzania się ideologii marksistowskiej, czy jest to raczej rozwój i kontynuacja starych trendów, od dziesięcioleci obecnych na tym kontynencie? Czy mamy do czynienia z realizacją starej idei konwergencji, łączenia dwóch zantagonizowanych systemów, kapitalizmu i socjalizmu, w jeden nowy model funkcjonowania państwa i społeczeństwa, czy może ze zjawiskiem o zupełnie odmiennym charakterze?

4. Jakie będą konsekwencje rozwoju gospodarczego i wojskowego komunistycznych Chin?

5. Już wkrótce będzie miała miejsce 90 rocznica rewolucji bolszewickiej w Rosji. Niezależnie od oceny wpływu tamtych wydarzeń na losy świata w XX wieku, funkcjonują przynajmniej dwa przeciwstawne poglądy na temat idei bolszewickiej, jej teraźniejszości i przyszłości. Pierwszy z nich, zdecydowanie bardziej rozpowszechniony, stwierdza, że komunizm to przeżytek, zepchnięty do lamusa historii. Drugi stara się udowodnić, że rola komunizmu jako ideologii i jako praktyki politycznej jeszcze się nie zakończyła. Który z tych poglądów jest bardziej uprawniony?

6. Najwybitniejszy polski antykomunista, Józef Mackiewicz, pisał w 1962 roku:

Wielka jest zdolność rezygnacji i przystosowania do warunków, właściwa naturze ludzkiej. Ale żaden realizm nie powinien pozbawiać ludzi poczucia wyobraźni, gdyż przestanie być realizmem. Porównanie zaś obyczajów świata z roku 1912 z obyczajami dziś, daje nam dopiero niejaką możność, choć oczywiście nie w zarysach konkretnych, wyobrazić sobie do jakiego układu rzeczy ludzie będą mogli być jeszcze zmuszeni 'rozsądnie' się przystosować, w roku 2012!

Jaki jest Pana punkt widzenia na tak postawioną kwestię? Jaki kształt przybierze świat w roku 2012?




12 milionów 874 tysiące 985 dorosłych ludzi, rzekomo przy zdrowych zmysłach – ogromna część z nich, to ludzie młodzi, zdrowi i nawet „wykształceni”, choć mam wiele wątpliwości co do jakości tego wykształcenia – oddało swój wolny głos w wyborach generalnych na komunistów.  Osobiście uważam głosowanie w jakichkolwiek demokratycznych wyborach za działanie irracjonalne, ale wybory parlamentarne w Wielkiej Brytanii w czerwcu 2017 roku powinny przejść do historii jako wzór idiotyzmu.

Korbyniści wystąpili z programem, który nie miał im zdobyć władzy, nie miał wygrać absolutnej większości w parlamencie, ale niewiele brakowało, by marksiści objęli władzę w Whitehall, a dwóch niedouczonych bolszewików, Jeremy Corbyn i John McDonnell (którego wielu uważa za prawdziwy spiritus movens tego ruchu), zajęło dwa domy na Downing Street przeznaczone dla Premiera i Kanclerza Rządu Jej Królewskiej Mości.  To nie są inwektywy z mojej strony, a stwierdzenie faktów: Corbyn zdał maturę z dwoma stopniami ‘E’ (najniższym możliwymi).  Nie miał czasu się uczyć, bo działał w kampanii na rzecz nuklearnego rozbrojenia.  McDonnell rzucił szkołę bez żadnych kwalifikacji, ale wkrótce związkowcy odkryli jego talenty i posłali go na nocne kursy, a potem na studia.  Już w wieku lat 30, McDonnell był odpowiedzialny za 3 miliardowy budżet tzw. „Rady Większego Londynu” (GLC).  Rząd Margaret Thatcher próbował wówczas ukrócić wydatki lewicowych rad miejskich, na co ludzie pokroju McDonnella odpowiedzieli w jedyny sposób, jaki znają, to znaczy przy pomocy „kampanii” w obronie usług publicznych.  Tak się jednak złożyło, że budżet ustalony dla GLC przez Thatcher, nie prowadził do żadnych cięć.  Kiedy kłamstwo McDonnella wyszło na jaw, został wyrzucony z hukiem przez nie mniej lewackiego Kena Livingstone’a.

Sto lat temu w Rosji, mało znany emigracyjny agitator, rzucił diabelskie hasła „ziemi dla chłopów, chleba, pokoju i całej władzy w ręce rad”.  Nazywam je „diabelskimi”, bo nigdy nie zamierzał dać ziemi chłopom, sprowadził największy głód w historii (rekord pobity już wkrótce przez Stalina, a następnie przez Mao), wywołał krwawą wojnę i raz zagarniętej władzy nigdy nie zamierzał oddawać nikomu, a już na pewno nie jakimś idiotycznym „radom robotniczo-chłopskim”.  Lenin pragnął zradykalizować swych słuchaczy, podbić bębenek, podnieść do stanu wrzenia temperaturę społeczeństwa wycieńczonego wojną i rozgorączkowanego obaleniem caratu, a nie realistycznie rozważać przyszłość Rosji.  Lenin nigdy nie zamierzał wygrywać wyborów.  Ale też nigdy nie mógł liczyć na 40% głosów.

Zgodnie z leninowskim wzorem, korbyniści obiecali podniesienie i tak już wysokich zasiłków, nacjonalizację przemysłu, interwencję państwową na każdym kroku.  A zapłacą za to – bogacze.  Corbyn Hood i Little John zabiorą bogatym i dadzą biednym.  Tego rodzaju demagogia niezmiennie trafia do biednych, ale fenomen tych wyborów polega na tym, że na korbynistów głosowali głównie ludzie młodzi, po studiach, często z dobrymi posadami.  Grupa wyborców w wieku od 18 do 24 lat, głosowała na Lejburzystów o 51% ponad średnią narodową.  Z pewnością wielu w tej grupie można nazwać ekonomicznymi analfabetami, ale przecież nie wszystkich.  Korbyniści zdołali zmobilizować głosy studentów, jak nigdy dotąd, obiecując im „odpuszczenie długów” i darmowe studia; dla bezrobotnych wyższe zasiłki; dla emerytów wyższe emerytury i darmowa opieka w domach starców; dla nisko zarabiających, wyższa minimalna stawka za godzinę.  W rzeczywistości, minimalna stawka za godzinę stawia brytyjskiego pracownika wśród 10% najlepiej zarabiających ludzi na świecie.  Emerytury idą w górę z roku na rok, więcej niż zarobki – co jest szokującą niedorzecznością – i emeryci są najbogatszą grupą wiekową w tym kraju.  Mieszkają w domach, których ceny są zupełnie nieosiągalne dla ich dzieci i mają wysokie, niekiedy gwarantowane przez państwo dochody.  Obietnice korbynistów są więc absurdalne i sprowadzają się do ekonomicznego analfabetyzmu na skalę o wiele większą niż zarządzanie finansami Grecji i doprowadzić mogą tylko do nędzy i chaosu.

Leninistów nigdy nie obchodził dobrobyt ludności, toteż nie przejmuje ich, że pieniądze nie rosną na drzewach i nie ma na ich plany środków.  Leniniści zajmują się polityką, nic więc dziwnego, że ich obietnice nie są nigdy politycznym idiotyzmem.  Podstawowe hasła bolszewików są zawsze „wielkie” w swej słuszności, bo obliczone na ogłupienie naiwnych: praca, opieka zdrowotna i społeczna, pożywienie, mieszkanie i edukacja – tego wszystkiego trzeba dostarczyć, a reszta się zrobi sama.  Każda opozycja jest reakcją z definicji.  Rynek, a co za tym idzie, rolnictwo, rzemiosło, handel, dochód prywatny, osobista wolność i nade wszystko religia – wszystko to reprezentuje chaos, który należy zniszczyć, a przyczyny jego zwalczać bez litości, by stworzyć móc ludzkie mrowisko.  Przeciw siłom chaosu zmasować należy druzgocącą moc państwa i do tego potrzebna jest władza.  Korbyniści biorą przykład z Lenina i z jego obietnic, których nigdy nie zamierzał wprowadzić w życie.  To wydaje mi się bezdyskusyjne, zatrzymajmy się więc raczej nad powodami, dla których prawie 13 milionów ludzi zaakceptowało ten nonsens.

Ponieważ głosowali za Corbynem głównie ludzie młodzi, to słyszę z wielu stron, że trzeba im wybaczyć, bo przecież nie mają żadnego doświadczenia socjalizmu w praktyce.  Tony Blair był farbowanym lisem, więc tylko ci, co pamiętać mogą lata 70., mogą mieć blade pojęcie, do czego prowadzi socjalizm.  Innymi słowy, skoro nie doświadczyli, to nie mogą rozumieć.  Tylko że racjonalizm powinien być cechą ludzi wykształconych.  Jeżeli tak zwana inteligencja pozbawiona jest umiejętności krytycznego myślenia, to od kogo mamy jej oczekiwać?  Konsekwentne myślenie nie jest funkcją doświadczenia, jest wymogiem rozumu, niezależnie od braku doświadczenia.

Słyszę także, że człowiek inteligentny i wykształcony nie musi wcale rozumieć ekonomii, co jest oczywiście prawdą – sam jej nie rozumiem.  Nie trzeba jednak wcale być ekonomistą, żeby wiedzieć, że drakońskie opodatkowanie bogaczy, prędko uczyni z nich biedaków, a skąd wówczas wziąć pieniądze na wszystkie te chwalebne plany?

Jako wyjaśnienie wyniku wyborów, bardziej przekonywa mnie hipoteza, że gramsciański marsz przez instytucje, trwający bez przerwy od lat 30. ubiegłego wieku, zrobił swoje i całe to ich wykształcenie nie jest warte pieniędzy, które studenci brytyjscy muszą płacić za kursy.  Ale!…  Nasuwa mi się tu inne porównanie.  Bo przecież kiedy bolszewicy wyhodowali swoich janczarów, pierwsze pokolenia komsomołu, które nie pamiętały starej Rosji, a poddane były bezustannemu i nieustępliwemu ciśnieniu propagandy, to rzeczywiście mogli im wmówić wszystko.  Tamci młodzi obrońcy rewolucji mieli tak wyprane mózgi, że doprawdy nie mogli wiedzieć lepiej.  Wmówiono im pewien obraz Rosji – NB. obraz ten do dziś przyjęty jest za prawdę na całym świecie – i nie mieli żadnego punktu odniesienia, by poddać ten obraz w wątpliwość.  Ale to samo usprawiedliwienie nie da się zastosować do młodych korbynistów i ich popleczników, bo oni mogą – i powinni! – z łatwością się dowiedzieć, jak jest naprawdę.  Nikt im nie uniemożliwia dostępu do informacji, nikt im nie grozi śmiercią lub kalectwem, jeżeli dojdą do nieprawomyślnych wniosków, nikt im nie zabrania dociekać prawdy.  A oni pomimo to biorą nonsensy wypluwane przez Corbyna i jego szajkę za dobrą monetę.  A dzieje się tak, ponieważ ci młodzi ludzie nie czytają gazet, nie słuchają radia, ponoć nawet nie oglądają telewizji.  Nie czytają książek, nie znają historii i generalnie nie obchodzi ich nic oprócz ścieku pod nazwą internetu, poprzez który są bombardowani skoncentrowanym ogniem agitacji i propagandy ze strony korbynistów.

Muszę w tym miejscu złożyć osobiste wyznanie.  Otóż wynik tych wyborów dotyka mnie osobiście.  Obraża mnie.  Czuję się nim przygnieciony.  Ale przecież nie jestem demokratą, więc dlaczego??  Czego niby się spodziewałem od tzw. „elektoratu”?  Byłem przekonany, że Torysi zdobędą nowych posłów w Szkocji (i tak się stało) i w Walii (tak się nie stało), a zatem zdobędą ogromną większość w Izbie Gmin, ponieważ Anglię mają w kieszeni.  Tymczasem w rzeczywistości, poważne zyski w Szkocji były niczym wobec koszmarnych strat w Anglii.  Teresa May straciła okręgi wyborcze, które były od dziesiątek lat konserwatywne, np. Canterbury, a nawet Kensington, który nigdy w historii nie głosował na Lejburzystów.  Jest to bogata dzielnica Londynu, gdzie przeciętne mieszkanie kosztuje prawie półtora miliona funtów.  To są bogacze, głosujący na Robin Hooda.  Znowu, nie inaczej było w Rosji, gdzie rewolucjoniści wspierani byli finansowo przez przemysłowców i ziemian.

Czuję się jednak zdruzgotany tym wynikiem, nie dlatego, że nie potrafiłem trafnie go przewidzieć.  Brytyjski system wyborczy nie jest proporcjonalny (Bogu niech będą dzięki!), przez co koncentracja głosów na jakimś obszarze ma nieproporcjonalnie duży wpływ na wynik.  977 tysięcy głosów oddanych na szkockich nacjonalistów dało im 35 posłów, gdy ponad dwa miliony głosów dały Liberałom tylko 12 posłów.  770 tysięcy głosów w Walii dało korbynistom 28 miejsc w Izbie Gmin, a prawie 530 tysięcy głosów oddanych na Torysów w tej samej Walii, dało im tylko 8 posłów.

Prawdziwe pytanie jest takie: dokąd ja mam uciekać?  Dokąd zmykać przed maszerującą rewolucją?

„Pluję na Rosję. – powiedział Lenin – Rosja jest tylko stadium w drodze do rewolucji światowej, do światowej władzy.”  Obawiam się, że Corbyn Hood i jego banda wesołków tak samo pluje na Wielką Brytanię i widzi ją tylko jako stopień do rewolucji światowej i światowej władzy.



Prześlij znajomemu

23 Komentarz(e/y) do “Corbyn Hood i Little John”

  1. 1 gniewoj

    Panie Michale,

    Corbyn to jedno, młodzi wykształceni glosujący na niego to drugie ale po jaką cholerę Teresa May wywołała te Dżiny ogłaszając ostatnie wybory? Dla mnie było to pytane z jej strony o to czy przez ostatni rok Brytania nie zmieniła zdania w sprawie wyjścia z niunii ale czy mąż stanu powinien co rok pytać się publiczności czy ma grać? I druga kwestia, czy dwa ostatnie zamachy, ten w Manchesterze i drugi w Londynie, wpłynęły według Pana na porażkę Konserwatystów?

  2. 2 michał

    Panie Gniewoju,

    To jest oczywiście inne pytanie. Ale odpowiedź na nie jest prosta: nikt dwa miesiące temu nie przewidywał takiego obrotu rzeczy. Miała ogromną przewagę we wszystkich badaniach opinii, ich własne badania (Torysów), które koncentrują się na marginalnych okręgach, wskazywały, że wygra w cuglach, więc dlaczego nie podnieść swej przewagi parlamentarnej? To są zwyczajne kalkulacje w demokratycznych machlojkach.

    Nię sądzę, żeby pytała, czy elektorat zmienił zdanie. Jest taki żart: co znaczy właściwie słowo „referendum”? To znaczy: „nigdy więcej nie będę cię o to pytać!” Wynik referendum był dla nich szokiem, dla całej tej klasy politycznej. A od tego czasu robią dobrą minę do złej gry. Oni nie chcą odejść z niuni, ale co mają robić?

    Dwa ataki terrorystyczne powinny były w teorii wzmocnić jej pozycję, bo przeciwko niej stał facet, który jest dumny ze swego poparcia dla IRA, Hamas i nawet humus. Ale ta ignorancka „młodzież” nie ma o niczym pojęcia i nic ją nie obchodzi, że Corbyn jest komunistą. Ataki nie mogły pomóc Corbynowi, ale najwyraźniej mu nie zaszkodziły.

  3. 3 gniewoj

    Panie Michale,

    Błąd w rachubie politycznej na wzmocnienie swojej pozycji, myślę o pozycji Konserwatystów w kraju a nie Wielkiej Brytanii w zapowiadanych przez Teresę twardych negocjacjach z niunią, jest przekonującym wyjaśnieniem. Gorzej z zamachami. Z jednej strony przyjmujemy, że wszelkie ruchy terrorystyczne są co najmniej inspirowane przez komunistów. Jeżeli tak jest to wręcz narzuca się pytanie: co zamierzali oni osiągnąć? Podważyć autorytet Teresy May jako byłej (?) szefowej spraw wewnętrznych? A może te dwa ostatnie ataki mają się wpleść jakoś w niedawny atak w Leningradzkim / Petersburskim metrze?

    Przez chwilę myślałem, że celem zamachów było podkręcenie nastrojów antyimigracyjnych ale to bez sensu myślenie. Raz, dlatego, że Brexit ma właśnie zamknąć granice Brytanii a więc zamachy raczej powinny wpłynąć na wzmocnienie pozycji Konserwatystów. Dwa, zamachowcy nie pochodzą z demolodów a przecież wyjście z niunii ma być sposobem na ograniczenie napływu imigrantów z Europy, powiedzmy Wschodniej.
    Czyżby znowu nie było potrzeby tworzenia dodatkowych, niepotrzebnych bytów i wystarczy przyjąć, że zamachy nie miały nic wspólnego z ostatnimi wyborami Brytyjczyków?

  4. 4 amalryk

    Wygląda na to że komunizm, z którym sie Pan był rozstał jeszcze w naszym parcianym peerelu, Panie Michale (a którego przecież już od dawna nie ma!) w końcu pana dopadnie; i to gdzie? W Anglii!!!

    Nie będąc demokratą ani nie uczestniczę ani się nie emocjonuję tymi ich jasełkami, które oni nazywają „świętem demokracji” ani tu ani gdzie indziej ; ale w mym mniemaniu zamachy miały wpływ na wynik zasadniczy. Ludek demokratyczny ma pamięć rybki akwariowej a zamachy były dopiero co i nie wystawiają pięknej noty służbom i policjom jawnym, tajnym czy dwupłciowym a te są niczym innym jak wystawową egzekutywą (tfu! bolszewicy i to słowo splugawili) władzy przecież. Toteż ludek w swy gniewnym odruchu zaglosował na konkurentów, i tyle.

    Jak powiedział pewien Kolumbijczyk: „Do słabości demokracji musimy zaliczyć to, że jest rzeczą niemożliwą, aby ważne stanowisko osiągnął w niej ktoś, kto o nie wcale nie zabiegał.”

  5. 5 michał

    Drogi Panie Gniewoju,

    Czy rzeczywiście możemy przyjąć, że „wszelkie ruchy terrorystyczne są co najmniej inspirowane przez komunistów”? Z pewnością wiele było inspirowanych (zwłaszcza te na Bilskim Wschodzie), a jeszcze więcej wspomaganych bez inspiracji (np. IRA czy niektóre syjonistyczne grupy terrorystyczne). Na pewno wiele ma całkowitą zbieżność celów z sowieciarzami, a nawet kiedy nie mają, to przez swój destabilizujący wpływ, są im na rękę. Ale z tego nie może wynikać, że każdy atak jest inspirowany. Trzech bandytów, którzy napadli na pijących pyfko ludzi na Borough Market w Londynie, nie mieli żadnych związków z Kremlem i byliby zdziwieni, że ktoś może im coś podobnego zarzucić.

    Wydaje mi się zatem, że nie można postawić sensownie pytania: co komuniści chcieli osiągnąć poprzez taki atak? Atak w petersburskim metrze wydaje mi się należeć do tej samej kategorii. Mackiewicz pisał gdzieś, że jeżeli strzały są bolszewikom nie na rękę w danym momencie, to schowają je w kieszeń. I tak było z atakiem w metrze. O ile mi wiadomo, nie było żadnych konsekwencji, co jest najlepszym dowodem, że był to atak autentyczny.

    Pańskie rozważania na temat wpływu ataków terrorystycznych na nastroje antyimigracyjne w Anglii, wydają mi się całkowicie słuszne, ponieważ są one wewnętrznie sprzeczne i skonfundowane (nastroje, nie rozważania). Ci sami ludzie gotowi są powiedzieć, że potrzeba natychmiast ściągnąć więcej pielęgniarek i lekarzy z zagranicy, więcej robotników do pracy w polu, a jednocześnie – za dużo jest tu obcokrajowców.

    W moim przekonaniu, zamachy nie miały nic wspólnego z wyborami, mordercy nie chcieli wpłynąć na kampanię wyborczą, ale chcieli zmaksymalizować propagandowy efekt ataków. Ani Putin, ani tym bardziej korbyniści, nie mieli z tym nic wspólnego.

  6. 6 michał

    Drogi Panie Amalryku,

    Widmo krąży po Europie – widmo komunizmu. Nic właściwie w tym dziwnego, że mnie dopada znowu. Ale być może jest to także kara za to, że nazywam każdego lewaka – i nie tylko lewaka, bo także Davida Camerona – bolszewikiem. Za karę przyszedł Corbyn i zupełnie otwarcie, wprost mówi o marksizmie i komunizmie. Tu nie ma żadnych zasłon dymnych ani owijania w bawełnę. Mea maxima culpa.

    Byłem wczoraj na wykładzie na sławnym uniwersytecie Birkbeck College. Uniwersytet równie głośny co lewy. Obok niego znajdują się trzy inne londyńskie uczelnie, jest to więc coś w rodzaju kampusu akademickiego. Wyszedłem z wykładu, idę sobie aleją wysadzaną drzewami i na każdym pniu – na każdym bez wyjątku – rozwieszone były plakaty, zapraszające na dyskusje, wiece, wykłady i demonstracje: Marxism 2017, Path to socialist future, Socialism Now! I tak dalej.

    Takich rzeczy tu dawniej nie bywało. Corbyn i jego trockiści byli poklepywani z chichotem po plecach, jako niegroźni wariaci. A teraz, nagle, w przeciągu miesiąca, stali się naraz poważnymi partnerami w dyskusji.

    Pańskie wyjaśnienie wpływu ataków na wynik wyborów jest ciekawą hipotezą, ale nie przekonywa o tyle, że konkurencją nie był tym razem Tony Blair, tylko człowiek, który przyjaźni się z terrorystami, który podczas kampanii wyborczej odmówił potępienia IRA za zabójstwa dzieci etc. Taki absurd tłumaczy tylko kompletna ignorancja elektoratu, co znowu nie powinno dziwić, gdyby nie ogromna popularność korbynistów wśród studentów. Ale zaraz! Co ja mówię? Studenci są zawsze i wszędzie najgorszymi ignorantami.

  7. 7 Andrzej

    Szanowni Panowie,

    Dałbym spokój młodzieży, która z zasady jest niedojrzała (granica wieku niedojrzałości wciąż się wydłuża. Signum temporum.). Mącenie w głowach to zasada bolszewików ale nie tylko. Powiedziałbym, że wszelkiej maści kolektywistów. Znam wielu dojrzałych a nawet starszych wiekiem ludzi, którzy bez przerwy ogladają się za wodzami. W peerelu to powszechność. To chyba kwestia myślenia na własny rachunek a nie wieku.Facet wznoszacy hasło „za pokój i socjalizm” nie wydaje mi się młodym człowiekiem tylko raczej proferorem college’u (włos się jeży, gdy się pomyśli, że uczy innych myśleć tak jak on sam). Te i inne wybory na tzw. Zachodzie, to dobra ilustracja postępów sowietyzacji na świecie. Po raz kolejny wypada podkreślić trafne zdanie Mackiewicza, który wskazał co najlepiej ilustruje postępy bolszewizmu.

    Ale, ale! Gdzie się podziała „wesoła kompania” z UKIP? Poputczycy mogą odejść? Czyżby w Brytanii nadchodził ulubiony ciąg dalszy – definitywny powrót do marksizmu-leninizmu?

  8. 8 Andrzej

    ps. Jeszcze jedna kwestia. Ilekroć myślę o bolszewickiej rzeczywistości na całym świecie, tłucze mi się po głowie piosenka z czasów zaprowadzania ludowego porządku przez tow. tow. Jaruzelskiego, Kiszczaka et al (czy coś koło tego okresu czasu). Tytuł brzmiał „Wyjście przez zamrażalnik”. Refren zaś o ile dobrze pamiętam był taki: „Jedno jest wyjście z tej sytuacji. Przez zamrażalnik w hibernację”. Co Pan na to Panie Michale?

  9. 9 michał

    Drogi Panie Andrzeju,

    Możemy oczywiście dać spokój, ale nie wiem dlaczego akurat młodzieży. Dlaczego ignorant ma być traktowany ulgowo, gdy ma 24 lata? W tym wieku Mackiewicz napisał „Bulbina z jednosielca”, Aleksander podbił Azję Mniejszą i pokonał Dariusza w wielkiej bitwie pod Issos, a Napoleon zdobył Tulon. To jest poważny wiek, w którym ludzie muszą być całkowicie odpowiedzialni za swoje własne czyny, opinie i wybory. Wybieram ten wiek nieprzypadkowo. Grupa „młodzieży” wśród wyborców w tym kraju, definiowana jest jako przedział wiekowy 18-24 lata. Bardzo proszę nie zwalniać ich od odpowiedzialności. Żadnych okoliczności łagodzących nie widzę. Owszem, okres niedojrzałości podejrzanie się wydłuża, ale nie musimy przecież ulegać takim modom.

    Ukip nie odszedł, tylko przegrał z kretesem, bo osiągnęli cel: wygrali referendum, żeby odejść z niuni. Prawdopodobnie odrodzą się znowu, kiedy odejście okaże się nie tak oczywiste, jak sobie to wyobrażali.

    Rozumiem, Panie Andrzeju, że zachęca mnie Pan do hibernacji? Może to i byłoby jakieś wyjście, gdyby nie to, że trzeba by mieć jakąś nadzieję na polepszenie sytuacji, żeby się obudzić w Nowym Wspaniałym Świecie. Ale ja nie wierzę w postęp. Nie dożyję więc tej pociechy, żeby me komentarze dotarły pod strzechy, bo wtedy już żadnych strzech nie będzie, tylko gówno równomiernie rozpełznie się wszędzie.

    Co ja wygaduję! Już dawno się rozpełzło.

  10. 10 amalryk

    Nie do wiary! Sto lat niemal po bolszewickim zamachu, po milionach trupów znaczących ich tryumfalny pochód, po morzu wylanej ludzkiej krwi; w dostatniej, nieomal sielskiej, Angli studenci tęsknią do komuny!
    Nigdy nie miałem atencji do rodzaju ludzkiego. Nie wiem nawet czy obowiązkowa lektura „Archipelagu Gułag” Sołżynicyna czy „Opowiadań kołymskich” Szałamowa tych debili by czegokolwiek nauczyła…

  11. 11 Jacek

    Panie Amalryku,

    Ja co prawda nie mam bezpośredniej wiedzy na temat odbioru poglądów politycznych Corbyna i jego kamratów przez ich potencjalnych wyborców, ale wydaje mi się, że oni nie występują z otwartą przyłbicą jako komuniści. Komunizm wszak upadł, więc nie ma już komunistów, oni też upadli. A skoro tak, to odsyłanie do „Archipelagu Gułag” może tu być zupełnie nieskuteczne, bo utwór ten nie będzie odebrany jako przestroga przed aktualnym zagrożeniem. To jest tak, jak z EUnijnymi lewakami. Przecież oni nie są identyfikowani przez wyborczą czerń jako komuniści, w tym cały problem. Rozmawiając często ze zwolennikami eurokołchozu i opowiadając o jego ideologicznych fundamentach jestem zbywany w najlepszym razie uniesieniem brwi i podejrzliwym spojrzeniem. Nikt raczej nie wdaje się w merytoryczną dyskusję, jak destrukcyjne działania władz EU mają się do np działalności ich ideowych patronów z RAF, czy czerwonych brygad. To jest dla moich rozmówców zupełna abstrakcja. Właśnie teraz operacja „upadku” komunizmu zbiera swoje żniwo.

  12. 12 michał

    Drogi Panie Amalryku,

    Od lat mówię wszystkim moim angielskim znajomym, żeby czytali rosyjską literaturę z drugiej połowy XIX wieku, bo to jest o nich. Dostojewski i Czechow, Tołstoj i Turgieniew, Gonczarow i Leskow mówią o takim właśnie społeczeństwie jak dzisiejsze społeczeństwo brytyjskie. Nie muszę dodawać, że nikt mnie nie chce słuchać.

    Usłyszałem wczoraj historię od studenta, że coś się zmieniło na jego uniwersytecie od czasu wyborów, że ludzie są jawnie i otwarcie bardziej skrajni. Jego przykład był taki: kiedy w nocnym klubie nagle zepsuła się muzyka, to po chwili połowa uczestników zabawy podjęła grany przed chwilą motyw, ale ze słowami „Fuck Jeremy Coooorbyn!” Nigdy dotąd nie był świadkiem takich demonstracji. Oczywiście można by z tego wyciągnąć wniosek, że nie jest tak źle, ale tak tworzy się grunt dla przyszłej wojny domowej.

    Jak Pan słusznie mówi, Anglia jest dostatnia i niemal sielska, i niezwykle trudno tu sobie wyobrazić ekscesy, ale równie trudno byłoby Rosjaninowi wyobrazić sobie, że gangsterzy i dziwaczni pseudo-intelektualiści mogę przejąć władzę w jego kraju. Że cudowna, dostatnia i nawet w wielu przejawach sielska Rosja, utopiona zostanie we krwi.

  13. 13 michał

    Drogi Panie Jacku,

    W pewnym stopniu ma Pan rację, ponieważ korbyniści występują jako partia Pracy, a nie jako kompartia. Ale „entryism”, o którym pisałem w moim poprzednim artykule (tym przed wyborami, skandalicznie i naiwnie „optymistycznym”), jest zupełnie otwarcie głoszoną taktyką tych ludzi. Zmiana wewnątrzpartyjnej ordynacji wyborczej umożliwiła im zorganizowaną kampanię masowego przystępowania do lejburzystów w celu przejęcia partii. To było robione otwarcie i z otwartą przyłbicą. Po tych wyborach, mają już zupełną i niekwestionowaną kontrolę nad aparatem partyjnym (dotąd tzw. blairites byli im gwałtownie przeciwni i mieli zamiar odebrać władzę w partii korbynistom, teraz już tylko marzą, żeby im Corbyn dał posadę).

    „Komunizm upadł”, to jest bajka dla motłochu. Podobnie jak „cała władza w ręce rad”, to była bajka dla motłochu. Corbyn otwarcie wychwala Castro jako wzór „sprawiedliwości społecznej”. McDonnell otwarcie cytuje już nie tylko Das Kapital, ale także Lenina, Trockiego i Mao.

    Znowu ma Pan chyba rację, że Szałamow niczego by nie nauczył zwolenników Corbyna (proszę zwrócić uwagę, że p. Amalryk jest tego samego zdania), ale dlatego, że oni nie widzą związku, nie widzą nieuchronności konsekwencji. Podobnie nie widzieli nieuchronności konsekwencji pełni dobrych intencji lewicowi Rosjanie, którzy przecież znali bardzo dobrze przepowiednie Dostojewskiego, że największa niewola jest jedynym możliwym skutkiem rewolucji. Tak jak tamtym Rosjanom, przesłania im oczy WIZJA, wizja świetlanej przyszłości. A potem trzeba już tylko zaakceptować dodatkowe sofizmaty o tłuczeniu jajek i jajecznicach.

  14. 14 Jacek

    Panie Michale,

    Zastanawia mnie pewna kwestia. Jakie są prawdziwe motywy wyborców Corbyna? Kusi, żeby powiedzieć: bezmyślna głupota, ignorancja. Ale czy to nie jest zbyt duże uproszczenie? Nie wiem, kim są jego wyborcy, z jakich grup społecznych się wywodzą, ale mam niejasne wrażenie, że ich celem jest po prostu destrukcja istniejącego porządku, żeby na jego gruzach wspiąć się na szczyty władzy, a w każdym razie poprawić swój status. Czy nie takie były motywy większości bolszewików?

    Marsz przez instytucje z pewnością wywarł olbrzymi wpływ na potomków tych, którzy go rozpoczęli w latach 60 -tych. Dziś ci potomkowie są wyborcami Corbyna. Ale co się dzieje w ich głowach? Dlaczego wybrali drogę do destrukcji? Tego nie bardzo jestem w stanie sobie wyobrazić. Szukam jednak motywów racjonalnych, chociaż wrednych, a takim byłaby chęć osiągnięcia konkretnych korzyści z komunistycznego (chociaż pewnie oni użyliby tu innego słowa) przewrotu.

  15. 15 Andrzej

    Szanowni Panowie

    Sadzę, że to co widzimy w Wielkiej Brytanii (a przecież jest tak na całym świecie tzw. zachodnim, w niektórych krajach już z wyboru rządzą bolszewicy) to efekt ewolucji Zachodu w stronę komunizmu, o której pisał już pół wieku temu Mackiewicz. Ta ewolucja nigdy się nie zatrzymała ani nie zwalniała lecz przeciwnie, przyspieszała coraz bardziej, aż wreszcie dochodzi do mety. „Upadek komunizmu” spowodował zmiecenie ostatnich barier na tej drodze. Gramscianiści stworzyli i wciąż tworzą komsomolskie legiony i działa to jak efekt kuli śnieżnej. Więc czemu się dziwić? Dziesięciolecia takiej „edukacji” i szerzenia takich „wartości” zaowocowały. Dlaczego młodzi ludzie wybrali i wybierają drogę do destrukcji? Wbito i wbija się im do głów, i sami to zaakceptowali bądź się z tym pogodzili, że nie jest to destrukcja ale budowanie: nowego, wspaniałego świata – bolszewickiego. Lecz to, że bolszewickiego to nikomu nie przeszkadza, gdy bolszewicki kojarzy się z jedynym słusznym i dobrym, gdy nie ma punktu odniesienia. Za to jest WIZJA, jak trafnie zauważa Pan Michał. I wszystko to już było i powtarza się. Dziś w skali całego świata. A bolszewicy to wykorzystują i tyle.

  16. 16 Jacek

    Andrzeju,

    Zgadzam się z tym, że Zachód stacza się w stronę komunizmu. Czy to będzie typ Gramsciego, czy typ bolszewicki to już mniejsza z tym, oba warianty są siebie warte. Tendencja jest zauważalna, zjawisko postępuje.

    Ale wobec tego, czy są jakieś siły polityczne zdolne do przeciwstawienia się tej zarazie? Przecież zagrożenie dotyczy milionów. Chociażby z punktu widzenia statystyki wydawałoby się, że powinien się pojawić jakiś opór. Czy takie głosy, jak te nasze są zupełnie zatomizowane?

  17. 17 Andrzej

    Jacku,

    Niestety. Nie tyle zatomizowane, co całkowicie odosobnione, tzn. w praktyce ich nie ma. Widzisz kogoś takiego, kto dziś tratuje poważnie bolszewizm jako śmiertelne zagrożenie dla świata? Dla USA robi to np. Nyquist ale co z tego, jeśli dla niego peerel czy to co nazywa się dziś „Litwą”, „Gruzją” czy „Ukrainą” to są wolne kraje. On jest amerykańskim nacjonalistą, który sojuszników widzi tylko po stronie innych nacjonalizmów. Wystarczą mu pozory. Dziś uważa za zbawcę Trumpa a podejrzane kontakty jego otoczenia z sowietami uznaje za prowokację amerykańskich lewaków i Putina, argumentując to Golicynem. Nie chce dostrzec więcej niż mu pasuje. Kto jeszcze? Olavo de Carvalho? Na pewno dostrzega zagrożenie ale czy i dla niego peerel nie jest niepodległy? Jak słusznie zauważasz, operacja „upadku” komunizmu” zbiera dziś swoje żniwo. A w peerelu? Ścios krytykuje i odrzuca peerel, wskazuje że to bolszewicki twór ale siedzi w nim po szyję, pomstuje na „swoich”, których kazał iść i popierać w peerelowskich niby-wyborach. Nie chce ale musi. Dla niego też liczy się tylko jego nacjonalistyczna optyka, nawet Mackiewicza do tego zaprzęga chociaż jest wręcz śmiesznym, żeby Mackiewicza sprowadzać do takiego poziomu.

    Te miliony stanowią mocno zwartą masę. Obowiązuje myślenie kolektywne. Kluczem do pojęcia decyzji o stawieniu oporu jest wyrwanie się z tego stanu.

  18. 18 Jacek

    Andrzeju,

    Wydaje mi się, że opór przeciw takim zjawiskom, jak Corbyn może się pojawić, ale chyba będzie to miało charakter lokalny, ograniczony do jednej sceny politycznej. I prawdopodobnie w pierwszej linii przeciw komunistom pójdą lokalni narodowcy, co pewnie ograniczy ów opór do ratowania państwa, narodu, w ich mniemaniu. Być może, gdyby takie ruchy powstały przeciw czerwonym (szeroko definiowanym) równocześnie w kilkunastu krajach, byłaby jakaś szansa na przedefiniowanie ich lokalnej, narodowej postawy na coś bardziej uniwersalnego. Ale znając te środowiska tu, u nas, obawiam się, że taka optyka może być dla nich niedostępna.

  19. 19 Andrzej

    Ba! Właśnie w tym rzecz Jacku, aby chcieć zniszczyć bolszewizm uniwersalnie. Antykomunizm musi być postawiony na pierwszym miejscu, ponad narodem. Tylko tyle i aż tyle. Bolszewicy są pewni swego, bo wiedzą, że to nigdy nie nastąpi. Może tylko wtedy, gdy już totalnie „ogarną ludzki ród” i nie wszyscy będą jeszcze homosowieticusami. Homosowieticus się nie buntuje, on wielbi swoją niewolę. Popatrz, Polacy zostali już „ogarnięci” wraz z Niemcami i innymi swoimi sąsiadami. Pokaż mi Polaka, który chciałby razem z Niemcami , Litwinami, Ukraińcami itd. wystąpić przeciw bolszewikom i tu i tam. Albo Niemca, Ukraińca, Litwina, który chciałby to samo robić razem z Polakami.

  20. 20 michał

    Drogi Panie Jacku,

    Ignorancja i bezmyślność nie mogą być motywem czegokolwiek, ale są w moim przekonaniu przyczyną tego, co się tu dzieje, więc nie widzę w tym żadnego uproszczenia. Motywacja tych, którzy głosowali na Corbyna, wydaje się równie idiotyczna, co przewidywalna: I want a fairer society… Media były zaskoczone wynikiem wyborów, więc próbują teraz dowiedzieć się „co myśleli młodzi wyborcy” – no i takie kwiatki się słyszy na każdym kroku.

    O dziwo, media, które są bardzo lewicowe w tym kraju, były gwałtownie przeciwne korbynistom, co się zminiło dopiero od czasu wyborów. Ta zmiana jest zresztą być może najbardziej przerażająca, bo jeżeli taki był wynik, gdy media były przeciw niemu, to co będzie teraz?

    Nie wydaje mi się, żeby uświadomionym celem 12 milionów była destrukcja systemu. Ale to nie ma znaczenia. Wystarczy zorganizowana grupka zawodowych rewolucjonistów, żeby ten system zniszczyć. Taki jest z pewnością cel Corbyna i McDonnella. Wcale tego nie ukrywają. McDonnell wezwał do masowej demonstracji przeciw rządowi 1 lipca – typowo bolszewicka zagrywka. Jeżeli uda się wywołać zamieszki, to przedstawią je jako spontaiczny protest przeciw systemowi i resztę znamy.

  21. 21 michał

    Szanowni Panowie,

    Zastanawiam się od paru tygodni, czy aby nie powinienem wdziać wora pokutnego. Od wielu lat bowiem przezywałem Kennedy’ego, Cartera, Clintonów, Obamę mianem komunistów. Blaira, Browna i całą tę lejburzystowską bandę także. Nazywałem ich tak, ponieważ przyczyniali się do powolnego ześlizgu tzw. wolnego świata prosto w ręce bolszewii. Ale w porównaniu z Corbynem, oni komunistami nie byli. Ich rola wobec korbynistów, to była rola mienszewików czy Kiereńskiego wobec Lenina.

    W tym kraju zaszła zasadnicza, jakościowa przemiana. Prawie 13 milionów dorosłych ludzi, bez przymusu, bez pałek, bez gróźb, w sposób ostensywnie wolny, głosowało za niewolą.

    Proszę także zwrócić uwagę na milczenie Putina. O ile wiem, nie zabrał głosu w ogóle w sprawie wyborów brytyjskich, a przecież on bardzo lubi wtrącać się w cudze sprawy, ofiarował nawet azyl polityczny byłemu szefowi FBI (powinien go zaoferować Trumpowi).

    Czy są jakieś siły na świecie, które chcą walczyć z bolszewią? Jest Podziemie, ale nie ma siły.

  22. 22 amalryk

    „C’est la lutte finale
    Groupons-nous et demain
    L’Internationale
    Sera le genre humain ”

    Najwyraźniej zaczęło się już the final countdown i „nareszcie” komunizm powróci do matecznika, cóz „volenti non fit iniuria” – całe szczęście że nic nie jest wieczne na tym lichym świecie.

  23. 23 michał

    To bardzo filozoficzna poezja. Nigdy nie mogłem pojąć, dlaczego oni śpiewają o Nietzschem:

    Кто был ничем, тот станет всем!

Komentuj





Language

Książki Wydawnictwa Podziemnego:


Zamów tutaj.

Jacek Szczyrba

Czerwoni na szóstej!.

Jacek Szczyrba

Punkt Langrange`a. Powieść.

H
1946. Powieść.