8 Comments “(Polski) Europejskie gołąbki”

  1. 1 Przemek

    Panie Michale,
    zabrakło mi w Pana artykule zagadkowej postaci p. Nigela Farage.
    Jeżeli chciałbym użyć określenia “bezczelnym chamstwem i bezwstydnym cynizmem” to raczej do szerszego grona lub wcale.

  2. 2 michał

    Drogi Panie Przemku,

    Jak Pan zechce użyć jakiegoś określenia, to jest Pańska prywatna sprawa. Ale to jest raczej oczywiste.

    Przyjrzyjmy się w zamian, czy określenia “bezczelne chamstwo i bezwstydny cynizm” były w tej sytuacji uzasadnione. Europejskie kacyki, gang czterech – Juncker, Tusk, Barnier i Varadkar – nastają od ponad dwóch lat, że Wielka Brytania NIE jest członkiem niuni. Dopuszczają reprezentantów UK do obrad lub każą im wyjść. Pozwolę sobie zwrócić uwagę, że UK jest pełnym członkiem niuni, płaci składki, wywiązuje się ze swych zobowiązań, tylko pragnie odejść. Ale dopóki nie odejdzie powinno być traktowane z szacunkiem należnym członkowi wspólnoty. Szczytem wszystkiego było wyrzucenie May za drzwi podczas ostatniego spotkania szefów rządów, podczas obiadu i kolacji. Delegacja brytyjska czekała pod drzwiami przez 5 godzin. Musieli posłać po pizzę do pobliskiej restauracji, aż komuś za zamkniętymi drzwiami obrad przyszło do głowy, żeby posłać Brytyjczykom resztki ze stołu. Ja to nazywam chamstwem, a jak Pan to nazywa? Gdyby tak zachował się wobec Pana gospodarz podczas przyjęcia, to czy nie nazwałby go Pan bezczelnym chamem? Może i nie, ale to jest Pańska prywatna sprawa.

    Barnier od początku negocjacji nalegał, że najpierw trzeba ustalić finansowe warunki rozwodu, a dopiero potem wszystkie inne jego aspekty. Ja to nazywam bezwstydnym cynizmem, a Pan? Proszę się zastanowić: gdyby prl albo Estonia, albo Rumunia zechciały odejść z niuni, czy i wówczas najpierw należałoby ustalić warunki finansowe? Naprawdę? Bo widzi Pan Wielka Brytania płaci więcej do szkatułki niuni niż Polska, Rumunia, Czechy, Węgry, Słowacja, Słowenia, Grecja i Portugalia razem wzięte. Zatem czy postawiono by jako WARUNEK załatwienie przed rozwodem, co niunia jest winna prlowi? Osobiście wątpię, toteż podtrzymuję zarzut bezwstydnego cynizmu.

    Varadkar od początku wie, że nie będzie żadnej granicy między Irlandią i Ulsterem, przyznał to sam wielokrotnie, mówiąc, że w wypadku odejścia UK bez porozumienia, granicy nie będzie. Dlaczego zatem nastaje na tzw. “backstop”, który dzieli suwerenne państwo na dwie różne strefy? Czy zgodziłby się, żeby tak potraktowano kilka hrabstw Irlandii? Nie zgodziłby się. Czy niunia miałaby czelność zaproponować Francji, żeby Alzację i Lotaryngię traktować ciut inaczej niż resztę Francji, bo to są regiony bliskie Niemcom? Raczej nie. Ja nazywam takie postępowanie bezwstydnym chamstwem. A Pan?

    Tusk w swej łaskawości zechciał powiedzieć, że specjalne miejsce jest zarezerwowane w piekle dla tych, którzy domagali się odejścia Wielkiej Brytanii z niuni. Ja to nazywam cyniczną bezczelnością. Jeżeli dla kogoś powinno być zarezerwowane miejsce w piekle, to raczej dla aparatczyków w rodzaju Tuska, dla komisarzy ludowych w stylu Junckera, dla wycierusów w guście Varadkara, dla służalców typu Barnier.

    Nie wiem, dlaczego Panu brakuje Farage’a. Farage nie ma nic – absolutnie nic – wspólnego z tematem powyższego artykułu. Farage nie ma żadnej władzy, nie zajmuje żadnej pozycji, nie bierze udziału w haniebnych przepychankach parlamentarnych itd. A że jest przyjacielem Putina? No, to pies mu mordę lizał, bolszewicka jego chrząstka. Mnie Farage’a nie brakuje, ani mi nie jest do niczego potrzebny.

  3. 3 Przemek

    Panie Michale,

    Z zasady chodzę na “przyjęcia” tylko do tych gospodarzy których szanuję i jestem pewien, że zostanę mile przyjęty z wzajemnością.
    Jeżeli trzaskam drzwiami przed nielubianą osobą to nie spodziewam się dobrego traktowania, nawet jeśli wepcham się na “przyjęcie”. I tak cud że mnie tam ktoś wpuścił.

    Co do Farage’a to zastanawia mnie fakt nagłego zniknięcia osoby bez której być może głosowanie mogło mieć zupełnie inny wynik.

  4. 4 michał

    Drogi Panie Przemku,

    Musi Pan wyrażać się jaśniej, bo to nie na mój starczy umysł. Nic z tego nie rozumiem. Dlaczego chadza Pan na przyjęcia w cudzysłowie? Dlaczego ma się Pan gdziekolwiek wpychać, a potem uważać za cud, że Pana wpuszczono?? Albo wpuszczono, albo się wpychać – najwyraźniej inaczej rozumiem znaczenie słowa “cud”. O co chodzi ze zniknięciem Farage’a? Może znikł z firmamentu prlowskiego, ale zapewniam Pana solennie, że trwa w Wielkiej Brytanii. Czy warto się zastanawiać nad wydarzeniem, które nie miało miejsca? (tłumaczę: w tym wypadku nad rzekomym jego zniknięciem) Co wreszcie ma Pan na myśli, mówiąc o osobie, “bez której być może głosowanie mogło mieć zupełnie inny wynik”. O jakim głosowaniu Pan prawi? Farage nie zdołał nigdy wygrać miejsca w Izbie Gmin, a próbował wielokrotnie. Zachodzę w głowę, o cóż tu chodzi.

    Domyślam się, że w pierwszym akapicie zechciał Pan sarkastycznie stworzyć pewną analogię do uczestnictwa brytyjskiej delegacji w posiedzeniu niuni. Mogę się tylko domyślać, bo jasne to to nie jest. Trzaskanie drzwiami? To jakoś podejrzanie chamskie. Chyba nawet ten cham Juncker nie trzaskał drzwiami. Ale jeżeli moje przypuszczenie jest trafne, to wtedy dopiero wymiękam. Niechże mi Pan powie, która część zdania: Zjednoczone Królestwo jest pełnoprawnym członkiem wspólnoty do momentu, aż ją opuści – wydaje się Panu niejasna?

    To jest tak absurdalne, że być może po prostu źle Pana zrozumiałem. Proszę wybaczyć tę starczą ułomność.

  5. 5 gniewoj

    Panie Michale,

    dopiero od niedawna i to z dużymi trudnościami wynikającymi z pewnej chyba wrodzonej przypadłości słucham doniesień na temat Brexitu. Z tego co udaje mi się zrozumieć jawi się obraz wręcz niebywały. Nigdy bym nie przypuszczał, że tak może wyglądać scena polityczna Wielkiej Brytanii. Choćby taka figura Pani Teresy, która nie wiem do końca czy groziła czy obiecywała, że poda się do dymisji jeżeli wynegocjowana przez nią umowa rozwodowa zostanie zaakceptowana przez parlament natomiast w przypadku odrzucenia tej umowy pozostanie na stanowisku. Przecież czymś takim to chyba nawet krajowy po-pis by się nie popisał!!!

    Ale nie o nią a o Camerona chciałem się zapytać.
    Cóż to za rozgorączkowana debata, która toczyła się w Parlamencie i w mediach doprowadziła go do pomysłu ogłoszenia referendum?

    Drugie pytanie. W jaki sposób chciał wymóc na niuni zmiany? Groźbą samego referendum czy groźbą faktycznego wyjścia Brytanii z niuni?

    I wreszcie trzecie pytanie. Jak miałaby wyglądać jego rola arbitra? Ogłaszając referendum zdawał się na, powiedzmy, łaskę czy nie łaskę ludu. Otwierając tę puszkę Pandory zdawał się, chyba, na ślepy los i uruchamiał koła maszyny które równie prawdopodobnie mogły go zmiażdżyć jak i posłużyć jako wehikuł do utrzymania władzy, ale wydaje mi się, że to byłaby raczej loteria niż polityczna kalkulacja.

  6. 6 michał

    Drogi Panie,

    Cameron ogłosił plebiscyt, by odłożyć problem Europy ad calendas Grecas. Europa była bowiem problemem dla Wielkiej Brytanii od zawsze – nic dziwnego, to jest wyspa na peryferiach. Debata wrzała w jego partii, ale nie tylko. Referendum było więc sposobem, na zamknięcie debaty. Nie muszę dodawać, że nie spodziewał się go przegrać.

    Mógł wymóc koncesje, gdyby zdecydował się autentycznie grozić odejściem, ale nie było to możliwe, skoro wyraźnie powiedział, że nie chce odejść.

    W tym pierwszym wypadku mógł był pozostać arbitrem: ogłosić referendum i pozostać neutralnym, głosząc, że wprowadzi w życie życzenia elektoratu. Tak właśnie postąpił był Wilson w euro-referendum w latach 70. Ale Wilson był poputczikiem.

    Stanowisko May jest absurdalne tylko na pierwszy rzut oka. “Odejdę, jak umowa przejdzie, a zostanę, jeżeli nie przejdzie” – zostanę, żeby próbować wprowadzić w życie wynik referendum. To się wydaje honorowe, owszem samobójcze politycznie, ale honorowe.

    Wydaje mi się, że zapomina Pan o wewnętrznopartyjnej rozgrywce Torysów. May odejdzie tak czy owak, pytanie, kto ją zastapi i w którym momencie. Wedle ich własnych zasad, nie mogą próbować jej wyrzucić do grudnia, ale nikt tak naprawdę nie chce przejąć rządu w takim stanie, w jakim jest teraz, z nieskończonym problemem, jak ze sznurem na szyi.

  7. 7 gniewoj

    Panie Michale,

    Pisze Pan “problem Europy” a ja dalej nie wiem jakim problem była Europa dla Wielkiej Brytanii.
    Widziałbym kilka płaszczyzn, ale to są moje domysły. Proszę powiedzieć, na ile są one zbliżone do tematów dyskusji prowadzącej do ogłoszenia referendum.

    Pierwsza to gospodarcza. Wspólny europejski rynek zaczął być postrzegany jako swego rodzaju kula u nogi dla brytyjskiej gospodarki.

    Druga płaszczyzna to polityka wewnętrzna. Scena polityczna wymyśla temat wyjścia z niunii dla celów wewnętrznych, międzypartyjnych rozgrywek obliczonych na zdobycie wyborców.

    Trzecia płaszczyzna to polityka zewnętrzna. Przytomna chęć wyrwania się z objęć niunijnego tworu.

    Pozostaje jeszcze kolejna płaszczyzna, ale ta na pewno nie była dyskutowana publicznie. Działania komunistów, ich ingerencja i inicjacja całego zamieszania obliczona na… No właśnie na co? Na demontaż niunii? Mało prawdopodobne. Wprowadzenie „ożywczego” zamętu w zatęchłej Europie? Też chyba nie, bo nikt inny jak właśnie komuniści lubią ciszę i spokój i oby jak najdalej od wszelkiego zamętu. Doprowadzenie komunisty Corbyna do władzy? To też mało logiczne. Po co odczepiać jedną z lokomotyw pociągu, który tak pięknie jedzie we właściwym kierunku.

    Bronić honoru kobiety to szlachetna rzecz, ale w przypadku Pani Teresy chyba nie na miejscu. Rozumiałbym Pana podejście gdyby przy każdej z kolejnych prób przepchnięcia umowy rozwodowej przedstawiana była jej nowa wersja. O ile się nie mylę Pani Teresa, z uporem raczej maniaka a nie człowieka honoru, przedstawiała w Parlamencie za każdym razem ten sam dokument. Jedyne co się zmieniało to stopień poniżenia Wielkiej Brytanii żałosnymi podróżami Pani Premier na kontynent. Tak żałosnymi, że po ostatniej, wspomnianej przez Pana sesji rozmów, z których została a raczej dała się wyprosić padło pytanie czy Wielka Brytania ma nadal podstawy do używania w swej nazwie przymiotnika Wielka.

  8. 8 michał

    Drogi Panie Gniewoju,

    O “problemie Europy” w tradycyjnej polityce angielskiej pisałem obszerniej tu: http://wydawnictwopodziemne.com/2017/08/26/meki-tantala/ (także w dyskusji pod tekstem, choć ta się przerodziła w porównywanie źródeł). Problemem w ostatnich 50 latach nie jest Europa, tylko niunia ze swym bezustannym dążeniem do stłamszenia indywidualnych państw, do przycinania wszystkiego pod strychulec, do absurdalnych, ideologicznie motywowanych projektów, jak np. poronione euro, do socjalistycznych dyrektyw, domagających się ujednolicenia metod defekacji na kontynencie europejskim i wreszcie do stale rosnącej biurokracji brukselskiego sownarkomu.

    Niunia była początkowo wspólnym rynkiem, a dziś jest coraz bliższą federacją. Ja plwam na takie bolszewickie projekty, ale moje zdanie jest tu bez znaczenia. Jeżeli wszakże, posłucha Pan polityków brytyjskich takich, jak Jacob Rees-Mogg czy Bernard Jenkin, to oni wypowiadają podobne opinie od lat.

    Wspólny rynek był widziany przed laty jako “pomysł kapitalistów”, więc oponowali przeciw niemu lejburzyści, z czasem stał się projektem socjalistów, więc oponują konserwatyści. Wspólny rynek, bezcłowy ruch dóbr, nie jest niczym złym. Wręcz przeciwnie.

    Pańska II hipoteza, to jest stałe oskarżenie ze strony Brukseli. Ale to nieprawda. Jest wystarczająco dużo powodów (jak wyżej), by odejść z brukselskiego kołchozu.

    Putin działa tak, jak Lenin, tj. dąży do destabilizacji, a odejście ogromnej gospodarki brtytyjskiej zniszczy niunię – dobrze jej tak. Corbym pojawił się na czele lejburzystów w sposób tak dziwaczny i nieprzewidywalny, że nie sądzę, żeby kiedykolwiek był w planach Moskwy. Głównie zresztą dlatego, że to półgłówek.

    Ja nie bronię May. Jest niestety najgorszym premierem tego kraju (nie liczę Gordona Browna, bo ten był poniżej krytyki). Wydaje mi się jednak, że nie dostrzega Pan, jak niezwykle trudna jest jej pozycja. To jest mniejszościowy rząd, ona nie ma większości w parlamencie. Nie miała innego dokumentu do przedstawienia, bo Bruksela odmawia zmienienia go. Zanim nazwie to Pan manią, warto pamiętać, że dostała za każdym razem coraz więcej głosów. Jakie inne miała wyjście? Oprócz, rzecz jasna, podania się do dymisji bardzo dawno temu?

Comment





Language

Books Published by The Underground

Order here:



Jacek Szczyrba

Punkt Langrange`a

H
1946
 
J.R. Nyquist
Koń trojański
 
Dariusz Rohnka
Wielkie arrangement

Dariusz Rohnka
Fatalna Fikcja