Dariusz Rohnka
4 comments Published 22 February 2024    |
(Polski) Biełyje barany idut na uboj czyli rzecz o liberum arbitrium
4 comments Published 22 February 2024    | 
W kontekście owego “bezpośredniego zetknięcia z bolszewizmem” warto może też przywołać fragment broszury “optymizm nie zastąpi nam Polski”, w której Józef Mackiewicz zawarł, jak sądzę, swoje obserwacje odnośnie postawy ogromnej większości polskiego społeczeństwa wobec sowietów poczynione w Wilnie, Warszawie i Krakowie w przełomowym 1944 roku przed ich “wyzwoleniem”, od którego wraz z Barbarą Toporską uciekli na wolność:
(…)Musimy sobie powiedzieć prawdę w oczy, jakkolwiek jest ona smutna. Żaden z narodów, zaatakowanych politycznie przez Sowiety, nie okazał tyle gotowości poddania się bolszewikom co Naród Polski. (…) Mamy największą ilość “Quislingów” po stronie sowieckiej (…) Liczymy niezliczone szeregi oportunistów i nieświadomych zwolenników Bolszewii.
To niewątpliwie w ogromnym stopniu efekt nadzoru “»autorytetów« konspiracji, pilnujących z pistoletem w garści aby nikt się nie wyłamał” oraz propagandy “polskiego Londynu”, ale czy tylko to? Hitlerowcy nie zabrali Polakom wolnej woli. Wielu nie dało się im złamać, wielu zachowało milczenie, gdy zmuszano ich do mówienia. A komuniści dokonali tego nie siłą fizyczną (którą i tak stosowali wobec jednostek), ale wykorzystując masowe przyzwolenie. Czy chęć poddania się im nie wynikała aby z decyzji woli większości Polaków?
Z tego co wiem, wczesną zimą 1944/45 roku w Krakowie i jego okolicach, “łaknąc jak kania dżdżu” powszechnie oczekiwano “wyzwolenia” przez sowietów i utożsamiano je z rzeczywistym wyzwoleniem. Sowieci “odwdzięczyli” się za to rabując i gwałcąc niemałą część mieszkańców, co jednak zasadniczo przyzwolenia na komunizm w Polsce nie zmieniło. Notabene mit o jakoby oszczędzeniu Krakowa przed zniszczeniem to oczywisty fałsz komunistycznej propagandy. Chociaż początkowo istniały plany jego obrony i pobudowano fortyfikacje, przed zajęciem miasta wojska niemieckie w większości wycofały się z niego w kierunku na Górny Śląsk (który był znacznie wart obrony ze względu na walory przemysłowe) i sowieci mogli bez walki zająć całe śródmieście.
Andrzej,
JM pisząc swój „Optymizm…”, podobnie jak w tekście Nudis verbis obarczał winą przede wszystkim autorytety. Nie zdejmował odpowiedzialności z barków pojedynczego człowieka, ale nieco pomniejszał spoczywające na nich obciążenie, przekonując, że wina leży po stronie elit, które uczyniły bardzo wiele, żeby namieszać ludziom w głowach, zamazać rzeczywistość.
Sowieci sami zadbali o należyte otrzeźwienie narodu. W 1945/46 na samej tylko Lubelszczyźnie podziemne struktury poakowskie liczyło podobno ponad 30 tysięcy ludzi. Podobna tendencja występowała na Białostocczyźnie. Opór dynamicznie narastał. Brakowało głównie jednego – chęci wykorzystania tych nastrojów. Może nie tylko chęci, ale pomysłu. Na pewno stanowczych decyzji. To zbyt obszerny temat, żeby podejmować go w komentarzu.
Czy możesz napisać, skąd czerpiesz wiedzę na temat probolszewickich nastrojów przełomu 44/45 w okolicach Krakowa? To bardzo ciekawe.
Darku,
Jak niewątpliwie doskonale wiesz, świadectwo o tym dał Józef Mackiewicz w pierwszej części cyklu “Ucieczka przed »wyzwoleniem«”, pisząc tak:
Wolałbym iść przez miasto z zamkniętymi oczyma, ażeby nie widzieć tych podnieconych rozradowaniem twarzy.(…)Nonsens tej uciechy z wkraczających do królewskiego Krakowa bolszewików zapierał dech. Walizka nie była ciężka, ale iść było ciężko.”
Być może zaciekawi Cię jak wyglądała tego dnia, gdy Józef Mackiewicz i Barbara Toporska opuścili Kraków uciekając od “wyzwolenia”, pierwsza strona “Gońca Krakowskiego”: https://onebid.pl/pl/ksiazki-i-starodruki-goniec-krakowski-18-stycznia-1945/1039868#img
Zamieszczony tam artykuł “Komunizm w Polsce” zapewne mało kto czytał, a ci co czytali, jak należy sądzić, interpretowali go przeciwnie do jego treści. Na taki odbiór swoich przestróg zapracowali głównie Niemcy. Mackiewicz skomentował to krótko w przywołanej tu broszurze:
Niemcy nas rozbroiły moralnie wobec bolszewików.”
Andrzej,
Jeśli idzie o Gońca Krakowskiego, to dość charakterystyczne, że jego redaktor naczelny, Włodzimierz Długoszewski, działał jednocześnie w ZWZ-AK. (W l. 39-40 podpisywał się jako red. naczelny. Czy redagował gazetę później, tego nie wiem.) Inna rzecz, że antykomunizm był w tym czasie zgodny z linią programową podziemia.
Nie mam przekonania, że Goniec nie był czytany. Bierz pod uwagę, że nie wolno było posiadać radia. Mówiło o tym jedno z pierwszych zarządzeń okupanta. Codzienna gazeta była w tej sytuacji podstawowym źródłem informacji, także na temat nowych zarządzeń, których nieprzestrzeganie groziło na ogół poważnymi konsekwencjami. Zatem czytany raczej był, tym bardziej ostatni numer, chociażby w celach czysto informacyjnych.
Istota rzeczy nie tkwi jednak w samym odczytywaniu liter, ale w pryzmacie przez który dokonujemy tej czynności. Nikt nie jest wolny od tej subiektywnej skazy, a tylko nieliczni mają świadomość jej istnienia. Dlatego JM, nieco zaokrąglając, pisał: …rozbroili nas moralnie wobec bolszewików… Zaokrąglając, bo przecież nie mógł mieć na względzie siebie osobiście, Barbary Toporskiej czy chociażby przebywającego w tym mniej więcej czasie w Krakowie Wacława Lipińskiego.
Stąd, poniekąd, wzięło się moje pytanie o źródła informacji, bo Mackiewicz pisząc o rozradowanych twarzach, oczekujących bolszewików, wskazywał na uliczny tłum, hałastrę, działającą pod wpływem bezmyślnego impulsu. Gdyby wyłuskać z tej masy pojedyncze istnienia, okazałoby się pewnie, że większość nie jest wolna od wątpliwości, niepewności, czy ten probolszewicki uśmiech na gębie ma myślowe uzasadnienie.