Tylko prawda może nas uratować. Wywiad z Trevorem Loudonem
0 komentarzy Published 24 października 2021    |
Część II
WYDAWNICTWO PODZIEMNE: JR Nyquist zasugerował, że można swobodnie propagować komunizm w Stanach, pod warunkiem, że robi się to pod innym szyldem. Nasuwa mi się przykład z Pana publikacji. Rich Nagin przepadł w wyborach jako komunista, ale był bardzo skuteczny w organizowaniu politycznych kampanii dla innych, np. dla Johna Kerry. Czy słowo „komunizm” zawiera w sobie jakieś zakazane skojarzenia w Ameryce? Jeżeli tak, to czy jest tak nadal w świecie Alexandrii Ocasio-Cortez i Rashidy Tlaib?
TREVOR LOUDON: Komunizm to wciąż słowo tabu wśród amerykańskiej lewicy, ale już nie dla prawicy.
Lewica nienawidzi tego słowa z powodu piętna Związku Sowieckiego, Czerwonych Chin, Kuby, Wenezueli itd. Nawet Komunistyczna Partia USA, która popiera zarówno Pekin, jak i Moskwę, była bliska zmiany nazwy kilka lat temu.
Większość grup lewicowych wybiera etykietkę „socjalistyczna”.
Demokratyczni Socjaliści Ameryki (DSA) otwarcie popierają Kubę i Wenezuelę, i zawierają kilka jawnie komunistycznych frakcji. Jednak, podobnie jak ich przyjaciele z Die Linke w Niemczech (która nazywała się przedtem Partią Demokratycznego Socjalizmu, a jeszcze wcześniej była rządzącą Socjalistyczną Partią Jedności w komunistycznej NRD), DSA może łatwiej współpracować z Demokratami bez „komunistycznego” bagażu. Droga Wyzwolenia i Organizacja Socjalistyczna „Droga Wolności”, to są dwie pro-pekińskie partie komunistyczne. Światowa Partia Robotnicza oraz Partia Socjalizmu i Wyzwolenia wspierają Moskwę, Pekin, Teheran, Phenian i Hawanę. Pośród rozlicznych partii marksistowsko-leninowskich, działających w Stanach Zjednoczonych, tylko Komunistyczna Partia USA oraz kultowa i maleńka Rewolucyjna Partia Komunistyczna nadal publicznie noszą „komunistyczną” etykietkę.
Główny nurt ruchu konserwatywnego, a także elita partii Republikańskiej, były przerażone słowem na „k” od czasów senatora Josepha McCarthy’ego.
Niestety, odmowa nazwania wroga po imieniu szkodzi naszej sprawie. To tak, jak gdyby próbować walczyć w II wojnie światowej, unikając użycia słowa „nazista”.
Ciągle wzrastające znaczenie komunistycznych Chin, wraz z dosadną szczerością prezydenta Trumpa, uczyniły termin „komunizm” łatwiejszym do zaakceptowania dla konserwatywnej publiki. Wielu konserwatystów rozumie teraz, że Ameryka stoi w obliczu komunistycznego przejęcia władzy.
Lewica wyzywa republikanom od rasistów i faszystów. Republikańscy przywódcy rzucają w odpowiedzi epitety: „liberalny” i „postępowy”.
Lewica kłamie o prawicy. Prawica musi mówić prawdę o lewicy – to są komuniści i totalitaryści.
WP: W prelekcji na temat Golicyna, przypomina Pan słowa Gieorgija Arbatowa, jednego z architektów długoterminowej strategii pierestrojki: „Naszą najważniejszą, tajną bronią jest pozbawienie was wroga”. Czy dostrzega Pan korelacje między owym zamazywaniem wizerunku wroga w późnych latach 80., jako części prowokacji pierestrojki, i rozwojem sytuacji w Ameryce w ostatnich latach?
TL: Tak. Nie byłoby prezydentury Clintona, Obamy czy Bidena bez „upadku komunizmu”. Żaden z nich trzech nie zdołałby uzyskać poświadczenia bezpieczeństwa, niezbędnego, aby móc podawać do stołu podczas oficjalnego bankietu w Białym Domu. Wszyscy trzej byliby szczegółowo badani pod kątem ich komunistycznych powiązań, gdyby Związek Sowiecki nie „upadł”.
CIA i FBI w zasadzie porzuciły monitorowanie działalności komunistycznej – zarówno wewnątrz Stanów Zjednoczonych jak i zagranicą – już w latach dziewięćdziesiątych.
Teraz, jak każdy rak pozostawiony zbyt długo bez leczenia, komunizm przerzucił się na wszystkie warstwy amerykańskiego społeczeństwa – od szkolnictwa, mediów, przez związki zawodowe i kościoły, po Hollywood, administrację państwową i oczywiście partię Demokratyczną.
Mówi się, że największą sztuczką diabła, było przekonanie ludzi, że nie istnieje. Komuniści poszli za przykładem swojego mistrza z równie wielkim powodzeniem.
WP: Pisze Pan w którymś miejscu swojej książki, że organizacje komunistyczne są mniej scentralizowane od czasów tak zwanego „upadku komunizmu”. Czy są groźniejsze i bardziej skuteczne w swym działaniu, ponieważ trudniej wskazać na jedno wspólne źródło inspiracji dla ich działań?
TL: Kiedyś wszystko przychodziło z Moskwy. Było stosunkowo łatwo wyśledzić bestię wprost do jej legowiska. W dzisiejszych czasach komunizm nadal przybywa z Moskwy, ale także z Pekinu, Hawany, Caracas, Phenianu, Hanoi, Unii Europejskiej, ONZ i Waszyngtonu.
Kiedyś Komunistyczna Partia Związku Sowieckiego niepodzielnie panowała nad światem komunistycznym. Obecnie istnieje wiele ośrodków komunizmu. Mamy teraz także niezliczoną ilość międzynarodowych trockistowskich internacjonalistów, maoistowskich sojuszy ponadnarodowych, mamy Międzynarodówkę Socjalistyczną, ruchy ekologiczne, homoseksualne i „antyrasistowskie”, organizacje pozarządowe ONZ i globalne socjalistyczne organizacje religijne, islamistyczne sieci terrorystyczne itd. Wszyscy pracują, świadomie lub nieświadomie, na rzecz światowego ruchu komunistycznego.
W Stanach Zjednoczonych ludzie widzą, jak Black Lives Matter pali ich miasta; setki tysięcy kobiet w zabawnych różowych czapkach, maszeruje na Waszyngton. Widzą radykalnych ekologów, zamykających całe gałęzie amerykańskiego przemysłu. Widzą „ruch” LGBTQ, który pokrętnie wypacza umysły ich dzieci.
Wszystkie te ruchy mają korzenie komunistyczne. Niestety, większość amerykańskich przywódców nie chce pojąć tych faktów, że nie wspomnę już o ich rozpowszechnianiu.
WP: Pisząc o „tonącym powoli amerykańskim dolarze”, wymienia Pan amerykańskich aliantów, Tajwan, Koreę, ale także Polskę i Gruzję, którzy nie mogą już liczyć na pomoc Ameryki. Dlaczego widzi Pan Polskę i Gruzję w takim świetle? Oba państwa zostały stworzone w wyniku prowokacji „składanego komunizmu”, dlaczego więc ocenia je Pan inaczej niż, powiedzmy, Białoruś czy Ukrainę?
TL: Wszystkie kraje byłego bloku sowieckiego nadal pozostają pod wpływem komunizmu w mniejszym lub większym stopniu.
Niektóre, jak Białoruś, a nawet Bułgaria, zmieniły się niewiele od czasów sowieckich. Gruzja i Ukraina przelały krew w walce z neokomunistycznym ekspansjonizmem Moskwy. Polska usunęła ze służby rządowej wielu komunistów i udzieliła szerokiego dostępu do archiwów komunistycznych służb.
Niemcy zrobiły to samo, ale popełniły błąd, wybierając byłą komunistyczną działaczkę młodzieżową z NRD, Angelę Merkel, jako „konserwatywnego” kanclerza.
Korea Południowa jest na dobrej drodze do stania się chińskim satelitą. Tajwan może zostać zaatakowany w każdej chwili. Co zrobi Japonia, jeśli Korea Południowa i Tajwan zostaną stracone?
Wszystkie te kraje, które podjęły autentyczne próby walki z komunizmem, są teraz w straszliwej sytuacji.
Obawiam się, że administracja Bidena nie zrobi nic dla obrony Europy Wschodniej czy Gruzji przed reżimem Putina.
Wątpię, by Biden kiwnął palcem, by pomóc Tajwanowi czy Korei Południowej – a nawet Japonii, Filipinom i Indiom – przed agresją Komunistycznej Partii Chin.
Administracja Bidena zgodziła się dostarczyć Australii cztery okręty podwodne o napędzie nuklearnym, ale według byłego sekretarza stanu, Johna Kerry, Biden nie miał pojęcia o umowie.
Nadszedł czas, aby każdy sojusznik Stanów Zjednoczonych zmierzył się z rzeczywistością. Jeśli z Bożą łaską wolne narody, bez USA, będą w stanie utrzymać Rosję Putina i Czerwone Chiny w ryzach, do czasu aż Biden i jego towarzysze z partii Demokratycznej zostaną zastąpieni, to możemy mieć szansę na przetrwanie.
WP: Whittaker Chambers zauważył w latach 50.: „Komunistyczny spisek… jest odmienny od innych znanych uprzednio ludzkości. W przeszłości, knowania owiane były zawsze tajemniczością, ukrywały istotę rzeczy. Osobliwą cechą komunizmu jest, że każdy naprawdę wie, kim są ci ludzie, na czym polega konspiracja i jak cała rzecz działa, ale jednocześnie wszyscy patrzą na ten proceder przez palce, bo nikt nie chce spojrzeć prawdzie w oczy. To coś całkiem nowego pod słońcem. Oto jawna zmowa.” Ta obserwacja wydaje się równie aktualna dzisiaj i prowadzi do pytania: jak to się dzieje, że ludzie inteligentni i wykształceni dają się na to nabrać na całym świecie?
TL: Kiedy Hitler dochodził do władzy w Niemczech, wielu Żydów odmówiło wyjazdu, mimo że nadal było to możliwe. Nie mogli uwierzyć, że Hitler zrobi to, co powiedział, że zrobi.
Większość ludzi nie potrafi przeciwstawić się złu, ma wręcz trudności z przyznaniem jego istnienia. Większość ludzi Zachodu nigdy nie musiała walczyć o wolność. Starsze pokolenie pamięta zimną wojnę, ale większość nie zdaje sobie sprawy z tego, co się dzieje na ich oczach, w ich własnym kraju. Dla wielu młodych, komunizm, to po prostu koszulka z wizerunkiem Che Guevary i cała masa rzeczy za darmo.
Obywatele amerykańscy, pochodzący z byłego bloku sowieckiego, są przynajmniej gotowi uznać odrodzenie się komunizmu – widzieli to już wcześniej. Wielu z nich wyrywa sobie włosy z głowy w bezsilnej frustracji, widząc, jak rdzenni Amerykanie nie są w stanie dostrzec, co się dzieje wokół.
Zachodnie elity są albo ogólnie przychylne komunizmowi, albo są tak wątłe intelektualnie, że nie potrafią przyznać, że zostały oszukane na masową skalę.
Komuniści zaczęli penetrować szkoły dziennikarskie po drugiej wojnie światowej, a system edukacji, kościoły i Hollywood jeszcze wcześniej. Wraz z niedawną infiltracją „mediów społecznościowych” i „Big Tech” kontrolują teraz większość głównych mechanizmów opiniotwórczych w Stanach Zjednoczonych – nie inaczej jest w większości innych „wolnych” krajów.
Nieumiejętność zmierzenia się z zagrożeniem komunistycznym i przeciwdziałania mu, można przypisać inklinacji do przyjęcia za normalne tego, co się wydarza, poddawania się obowiązującej narracji [normalcy bias], ale także tchórzliwym elitom i poddanym mediom.
Właśnie dlatego pozostałe jeszcze wolne media, takie jak wasze, są tak cenne i należy je chronić za wszelką cenę.
WP: ONZ ma za sobą długą historię przepowiadania globalnej katastrofy, jak Guido Fawkes trafnie wykazał: https://order-order.com/2021/08/09/un-has-been-predicting-planetary-disaster-for-50-years/. Jak Pan widzi rolę polityki ekologicznej jako nurtu szerszej strategii komunistycznej?
TL: ONZ stale przepowiada światową katastrofę. Celem jest rozpowszechnienie lęku i paniki, jako wymówki dla wprowadzenia ściślejszej kontroli.
Kiedy mój holendersko-nowozelandzki przyjaciel studiował w Instytucie Szkolnictwa Wyższego im. Lenina w Moskwie w połowie 1980 roku, studentom nakazywano zawsze, aby wspierali ONZ. Nie pozostawiono nikomu wątpliwości, że ONZ jest instrumentem polityki sowieckiej i komunistycznej. Tak jest do dziś.
Komunistyczne światowe superpaństwo zawsze było celem komunistów, więc logiczne jest, że inicjują oraz infiltrują organizacje globalne. Kiedy udaje im się przejąć kontrolę nad tymi instytucjami, komuniści starają się zapewnić, żeby wszyscy przyszli przywódcy byli komunistami lub pozostawali pod komunistyczną kontrolą.
Parafrazując Lenina, „to nie zdobycie władzy jest ważne. Ważne jest UTRZYMYWANIE władzy”. Mój kolega z Holandii zauważył również, że sowieccy instruktorzy otwarcie przyznają, że sowiecki system nie działa. To była porażka na prawie każdym froncie.
Ale padało tu istotne zastrzeżenie. Instruktorzy wierzyli, że komunizm mógłby działać, gdyby stał się ogólnoświatowy. Wtedy system płac mógłby zostać zniesiony w każdym narodzie i prawdziwy komunizm mógłby zostać ustanowiony na całym świecie.
„Obowiązkowy” wolny handel, który jest promowany przez Światową Organizację Handlu i inne światowe organizacje, w rzeczywistości wspomaga sprawę komunistyczną.
Międzynarodowy wolny handel rzeczywiście sprzyja zwiększaniu bogactwa i dobrobytu. Wszyscy to widzimy. Adam Smith miał rację. Jednak ceną wymuszonego „wolnego handlu” było zmniejszenie suwerenności narodowej i kontroli nad lokalną polityką gospodarczą, kulturalną i imigracyjną.
O wiele lepiej byłoby budować bogactwo narodowe, popierając lokalny przemysł i handel tylko z niekomunistycznymi krajami partnerskimi, niż oddając całą kontrolę internacjonalistom. Musimy handlować tylko z naszymi przyjaciółmi, nigdy z wrogami.
Nie wolno nam, jak powiedział Lenin, sprzedawać komunistom sznura, na którym nas powieszą.
WP: Wykonuje Pan ogromną pracę. Pisze książki, kręci filmy, podczas setek spotkań i konferencji rozmawia z ludźmi, przekonuje. Jak Pan ocenia efekty swoich wysiłków? Czy to co Pan mówi, dociera do słuchaczy? Czy logiczna i rzeczowa argumentacja nadal posiada szerszy sens?
TL: Myślę, że pozostawiłem ślad. Zdecydowanie mam pewien wpływ, poprzez Glenna Becka i inne patriotyczne media. Moje własne przemówienia i audycje oddziaływały do pewnego stopnia na ruch Tea Party, który w dużym stopniu przyczynił się do stępienia planów Obamy dotyczących socjalizacji Stanów Zjednoczonych w czasie jego kadencji prezydenckich.
Zajmowałem poczesne miejsce w filmach dokumentalnych Curtisa Bowersa „Agenda: Grinding America Down” i „Agenda 2: Masters of Deceit”. Oba były oglądane przez miliony. Uważam, że pierwszy z tych dwóch filmów pomógł republikanom w wygraniu wyborów do Kongresu w 2010 roku. Mówiono mi, że oba filmy były niezwykle popularne w Brazylii i mogły przyczynić się do wyboru antykomunistycznego prezydenta Jaira Bolsonaro. Mam taką nadzieję.
Mój własny film dokumentalny z 2016 roku „Wrogowie wewnątrz” obejrzało co najmniej dwa miliony ludzi. Mam nadzieję, że nasz kolejny projekt, który ma się wkrótce ukazać, pt. „Wrogowie wewnątrz Kościoła”, będzie miał jeszcze większy wpływ.
Popularny jest również mój program telewizyjny „Counterpunch” [Kontra] na NDTV i moje artykuły w Epoch Times.
Fakty mają znaczenie. Surowe fakty zostaną przyjęte i zastosowane przez najodważniejszych pośród nas.
Jest jednak niezwykle ważne, by nasączyć nasz przekaz pasją, jeżeli chcemy dotrzeć do szerszej publiczności. Nieprzyjemne prawdy przekazywane z uczuciem i odwagą, a czasem odrobiną humoru, zainspirują miliony do działania. Winston Churchill udowodnił to podczas II wojny światowej.
Największy komplement, jaki kiedykolwiek otrzymałem podczas setek spotkań, pochodził od kobiety z Południowej Karoliny – powiedziała, że moje słowa „dotknęły jej duszę” i sądząc po łzach na jej policzkach, tak rzeczywiście było.
Jesteśmy stroną w duchowej wojnie między dobrem a złem. Musimy zawsze dążyć do dotykania dusz. Wszyscy musimy podejmować decyzje z myślą o wieczności.
Musimy być pewni faktów, o których mówimy, i powinniśmy z odwagą przekazywać te prawdy. Musimy pogłębić wiarę, by dodać odwagi.
Już tylko prawda może nas uratować. Starotestamentowe opowieści o Dawidzie i Goliacie, i armii Gideona oraz inspirujące historie o królu Janie Sobieskim i amerykańskich rewolucjonistach uczą nas, że największe zwycięstwa rodzą się w najtrudniejszych czasach.
Zawsze tak było, że niewielkie grupy ludzi z wiarą i odwagą prowadziły ku wolności. Tylko w mrocznych czasach ludzie przestają siedzieć okrakiem na płocie i angażują się w to, co słuszne.
Fakty są ważne, ale same nie wystarczą. Pasja wprawia ludzi w ruch. Musimy poruszyć serca ludzi. Musimy odwoływać się do wiary i rodziny, do tradycji i miłości do własnego kraju. Musimy używać humoru, aby podnieść na duchu nas samych i ujawnić deprawację naszych wrogów.
My, ludzie kochający wolność, stanowimy większość i mamy Boga po naszej stronie. Musimy być gotowi mówić i działać z należytą odwagą.
WP: Dziękujemy.
Prześlij znajomemu
0 Komentarz(e/y) do “Tylko prawda może nas uratować. Wywiad z Trevorem Loudonem”
Prosze czekac
Komentuj
Wywiad z Trevorem Loudonem