prl czy coś gorszego? VI Ankieta Wydawnictwa Podziemnego
1 komentarz Published 24 maja 2019    |
1. Jaka jest natura współczesnego państwa polskiego? Czy jest to państwo suwerenne? Czy jest to niepodległa Polska?
Polska nie spłaciła jeszcze starych rachunków za komunizm, gdy doszedł jej nowy za liberalizm. Jest głównie rynkiem zbytu dla zachodnioeuropejskich koncernów, rezerwuarem i eksporterem taniej siły roboczej, zapleczem surowcowym, terenem drenażu mózgów. Jest podporządkowana interesom zagranicznego kapitału, głównie amerykańskiego kapitału finansowego na co przystał Jaruzelski w 1985 r. na spotkaniu z Rockefellerem w Nowym Jorku. Po 1989 r. została poddana obróbce „przemysłu transformacji” przymuszona przez międzynarodową finansjerę. Będąc komunistycznym bankrutem z 40. miliardowym długiem nie mogła się jej stawiać. Kolejne rządy wprowadzały neoliberalny model gospodarczy nie przystający do poziomu rozwoju Polski i rezygnując z możliwości samodzielnego kształtowania polityki gospodarczej. Polska wstąpiła do Wspólnoty Europejskiej jako kraj biedny, odprzemysłowiony, bez silnych narodowych koncernów, słaby na starcie, którego polityczne elity nie miały pomysłu na długofalowy, samodzielny rozwój. Podporządkowała się wspólnej polityce rolnej, która niszczy polskie rolnictwo, pakietowi klimatycznemu wymierzonemu w polskie górnictwo, wzięła na siebie ograniczenia w polityce fiskalnej, zobowiązała wprowadzić euro, a więc zrzec własnego pieniądza i samodzielnej polityki pieniężnej, otwarła na migrację, regionalizm osłabiający władzę centralną itp. Wstępując do NATO wzięła na siebie status wasala słabnącego amerykańskiego imperium, którego interesom podporządkowała politykę wschodnią i blisko-wschodnią.
2. Czy po upływie 30 lat, jest to nadal państwowo-prawna kontynuacja polskiej rzeczpospolitej ludowej czy raczej definitywne zerwanie z prlem? Czy zmienił Pan zdanie w tej kwestii w ostatnich 30 latach?
W sensie prawnym, politycznym i konstytucyjnym obecna Polska jest kontynuacją PRL. Zostało tak postanowione przy okrągłym stole. Pierwszy prezydent Polski Lech Wałęsa po 1989 r. przysięgał na tę samą konstytucję co ostatni prezydent PRL Wojciech Jaruzelski. Symbolicznym wyrazem ciągłości między PRL a III RP jest to, że Wałęsa był TW „Bolek”. Komuniści nie oddali władzy od razu i przekazali ją w sprawdzone ręce, czego potwierdzeniem był tzw. „lewy czerwcowy”. Nie dokonano lustracji, ani dekomunizacji, nie uchwalono ustawy reprywatyzacyjnej, pozwolono się uwłaszczyć nomenklaturze tolerując tzw. przekręty. Spora część beneficjentów ustrojowej transformacji to ludzie dawnej nomenklatury, jej dzieci, bądź ludzie z nią powiązani agenturalnie.
3. Jeżeli kontynuacja, to czy w istotnych elementach dałoby się zauważyć zalążek przyszłej państwowości polskiej? Jeżeli zerwanie, to na czym ono polegało?
Jest to kontynuacja, ale niepełna, w dodatku z biegiem czasu tracąca na znaczeniu. PRL niczego nie mówi trzydziestolatkom, bo w nim nie żyli. Utrzymanie ‘zarzewia’ niepodległości będzie zależeć od polskiego kapitału, przedsiębiorczości, samokształcenia, majętności, wychowania w rodzinie, odporności na „postępowe pranie mózgów”. Jest spora grupa ludzi gotowych zamienić polskość na europejskość i jeszcze większa grupa ludzi, którym jest obojętne, kto nimi rządzi.
4. Czy uporczywe obstawanie przy terminie „prl” w sytuacji, w której 99% społeczeństwa uważa, że żyje w Wolnej Polsce, nie powoduje nieuchronnej konfuzji semantycznej?
PRL w coraz większym stopniu będzie stawało się pojęciem historycznym coraz mniej tłumaczącym. Trzeba o nim pamiętać, ale nie ma co przydawać relewantności, choćby dlatego, że nowa tyrania, która już nastała może okazać się od niego gorsza, żadne demokratyczne wybory jej nie powstrzymają, a technika inwigilacji jest nieporównywanie większa i sprawniejsza niż za komuny. Z cenzorem z czerwonym ołówkiem można było dyskutować, ze sztuczną inteligencją będzie to niemożliwe.
Lepszym określeniem niż PRL jest post-PRL, Polska brukselska, Rzeczpospolita eurosowiecka (R. Patlewicz) lub eurokołchoz (G. Braun).
5. Na jaką ocenę zasługuje to coś, w czym żyjemy współcześnie? Jest lepiej?
Jest gorzej w tym sensie, że zanikło silne w komunizmie poczucie wspólnego interesu społecznego i solidarności, pogłębiło się rozwarstwienie społeczne. Jest lepiej w sensie dostępności towarów, pytanie jaką za to ‘lepiej’ płaci się cenę i jak długo to ‘lepiej’ się utrzyma. Można też argumentować, że Polacy żyją ponad stan i zadłużają się jako państwo, samorządy i konsumenci. Jeśli jest lepiej, to czemu tak wielu Polaków wykonuje podrzędne prace w Wlk. Brytanii, czy innych krajach masowo tam migrując?
Nie da się zaobserwować istotnych zmian?
Istotną zmianą jest rozpanoszenie się pozarządowych agend i fundacji, wobec których rząd jest bezradny i spadek psychicznej odporności Polaków na propagandę wynikający z zaniku rozwiniętej za komuny umiejętności czytania między wierszami.
Jest zdecydowanie gorzej?
Za PRL było poczucie, że Polska nie była sama (papież, Reagan, Wolna Europa, zagraniczne związki zawodowe itp.), była perspektywa wolności i nadzieja na to, że uda się polskie państwo urządzić tak, by polski naród był w nim gospodarzem. Teraz wiadomo już, że tak się nie stało. Jest też gorzej jeśli chodzi o produkcję kultury, bez której naród nie przetrwa. Za PRL-u była światowej klasy literatura (Mrożek, Herbert), teatr (Kantor), balet (Grotowski), tłumaczono klasyków literatury światowej, były biblioteki. Teraz jest taniec z gwiazdami i promocja kulturowego marksizmu. Komuniści nie promowali seksualnych dewiacji jako wyrazu wolności i samorealizacji ani genderyzmu godzącego w rodzinę. Mieli też politykę przemysłową pozostawiającą wiele do życzenia, ale co nieco zbudowali czego dowodem jest to, że post-komunistyczne rządy miały co prywatyzować.
6. Czy istnieje możliwość, że współczesna nam forma państwowości polskiej jest groźniejsza nawet niż prl?
Coraz mniej zależy dziś od polskiego rządu i Sejmu. Rząd nie tylko nie kontroluje granic, ale zależny jest od zagranicznych koncernów, finansjery i lobbies. Nie kontroluje nawet programu oświaty (inna sprawa, że się nie stara). 80 proc. działalności ustawodawczej Sejmu to przekładanie na polski unijnych dyrektyw. Obecność wojsk amerykańskich w Polsce także sprzeczna z pojęciem suwerenności. Dwie siły, które stanowiły o odrębności PRL-u w obozie moskiewskim: chłopskie gospodarstwa rodzinne i Kościół tracą na znaczeniu.
7. Czy można rozważać naturę tego tworu w oderwaniu od międzynarodowego kontekstu? Jeżeli nie, jak podjąć debatę na temat szerszych implikacji politycznych w Europie i na świecie?
Polska jest w systemie naczyń połączonych, a ze względu na pozycję gospodarczą ma słabą kartę. Osobną sprawą jest to, że mając słabą pozycję dodatkowo ją osłabia ustępstwami wobec różnych zorganizowanych, zagranicznych grup interesów. Nie może być suwerenne państwo, którego elity nie mają pomysłu na suwerenność i nie widzą dla niej zastosowania. Jeżeli obecny rząd uważa, że nie musi tego robić, bo o jego interes zadbają Stany Zjednoczone i jedyne, co trzeba robić, to płasko leżeć pod ich butem, to Polacy nawet nie zauważą, że zostali przehandlowani. Mam nadzieję, że zrozumieją, że Polska nie jest komukolwiek potrzebna z wyjątkiem ich samych.
Prześlij znajomemu
Szanowny Panie,
Pozwolę sobie zadać to samo pytanie, jakie postawiłem innemu respondentowi: na czym polega atrakcja określeń typu „postprl”? Pisałem tu przed laty:
„Zawsze dziwiły mnie te wszystkie określenia w rodzaju „postkomunistyczny” czy „postprl”, bo czy ktokolwiek przy zdrowych zmysłach nazwałby sowiety „postcaratem”? Przecież to byłoby śmieszne. Określenie to wskazuje na dwie odrębne sprawy: z jednej strony na pewność, że to co było wcześniej, skończyło się. „Post” czyli „po”, po prlu, po komunizmie. Ale z drugiej strony, jest w tym rozbrajające przyznanie, że nie wiadomo, jak to określić, i jedynym narzędziem jest odwołanie do status quo ante. Coś się zmieniło, ale nie wiadomo dokładnie co.”
Z wszystkich możliwych określeń na to coś, z czym mamy do czynienia, to właściwie wydaje mi się najgorsze, bo ukrywa związek z prlem jako coś wstydliwego. „Eurokołchoz” jest ciut za bardzo emocjonalne, co pozostawia warianty Polski brukselskiej. Ba, ale zważywszy ciągłość z prlem, czy to dopiero nie jest mylące? Zależność dzisiejszej Warszawy od Brukseli, której nikt nie poddaje w wątpliwość, jest jednak niczym wobec faktu, że Polska pozostaje w sowieckiej strefie wpływów.