Jestem niezmiernie wdzięczny p. Jaszczurowi za jego artykuł o sowieckiej strategii, w którym podjął i ciekawie rozwinął mój naczelny wątek. Celem mojego tekstu pt. Szpalery autorytetów, było wskazanie, że sowiecka strategia pozostaje niezmienna, że wszystkie elementy działań kliki Putina mają swój pierwowzór w działalności i pismach kliki ojców bolszewizmu. Przytaczałem dla przykładu spór między Leninem i Stalinem w kwestii sowieckich stanów zjednoczonych Europy. Przypadkiem natrafiłem ostatnio na cytat z Trockiego z 1931 roku:
Dla nas, „narodowe wyzwolenie” Niemiec polega nie na wojnie z Zachodem, ale na proletariackiej rewolucji, obejmującej zarówno Środkową jak i Zachodnią Europę, i jednoczącej ją ze Wschodnią Europę w Sowieckie Stany Zjednoczone. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Kilka uwag wokół „Szpalerów autorytetów”
Głównym wątkiem tekstu „Szpalery autorytetów” Pana Michała Bąkowskiego jest polemika z dość powszechnym w polskiej publicystyce antykomunistycznej i prawicowej nurtem, który łączy dwie sprzeczności: mówienie o fałszywości upadku komunizmu, a jednocześnie nadawanie neokomunistycznym tworom państwopodobnym cech typowych dla suwerennych, niepodległych państw.
Wątkiem niejako pobocznym, ale ważnym, zajmującym około połowę artykułu, jest odcinek sowieckiej długoterminowej strategii realizowany obecnie przez kagiebowską ekipę Putina. Podstawowym, węzłowym problemem jest to, że komunizm dokonał w latach 1989-1991 transformacji w system, który można określić mianem neokomunizmu albo komunizmu ukrytego. Nie jest niczym „tajnym specjalnego znaczenia” i zostało udowodnione przez historyków i politologów, że operacja transformacji ustrojowej została przeprowadzona przez KGB i podległe mu bezpieki w demoludach. Gołym okiem widać, że właściwie we wszystkich krajach byłego ZSRS i bloku komunistycznego rządzi (bardziej lub mniej zakulisowo) przetransformowana komunistyczna nomenklatura i bezpieka. Strategia zakładająca transformację ustrojową komunizmu została stworzona co najmniej w latach ’60, a jej zarys formułowali między innymi już Stalin i Beria. Jak wygląda ta strategia dzisiaj? Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
„Śledziki w absolutnie literackim zapędzie” czyli dalszy ciąg przygód Grzegorza Eberhardta z Józefem Mackiewiczem
17 komentarzy Published 12 czerwca 2015    | ![Print This Post Print This Post](http://wydawnictwopodziemne.com/wp-content/plugins/wp-print/images/printer_famfamfam.gif)
Książka Eberhardta jest tak ogromna, że zawiera nie tylko inwektywy i niedorzeczności, nie tylko wtrącone w pół zdania pozdrowienia dla Ali Cz. i filozofię z Pacanowa, nie tylko poetykę film noir i detektywistyczne dociekania pacanowskie, o których pisałem w poprzednich częściach. Zawiera także opinie na temat Józefa Mackiewicza i jego dzieła; opinie, które trudno doprawdy pozostawić bez riposty, choć z rzadka tylko zasługują na polemikę. Z ogromu wątków wybieram tylko kilka.
Jedną z najdziwniejszych tez Eberhardta było, że Mackiewicz był wrogiem literatury:
Ale pisać o literaturze…?! Strata czasu! I na pewno – nie na jego temperament.
Po czym obficie cytuje całe strony z licznych wypowiedzi Mackiewicza na tematy literackie. Literatura była życiem pisarza, uważał się za „zawodowego literata”. Pisał w każdych warunkach, w zmiennych sytuacjach życia, pisywał do szuflady i do budki dla ptaków, pisał listy i artykuły, felietony i eseje, powieści i rozprawy. Jakże więc miałby nie pisać o tym, co zajmowało go przez całe życie? Nie dość, że pisał o literaturze, ale pisał także bardzo ciekawie. Być może Eberhardt wziął Mackiewiczowską niechęć do modnych trendów w literaturze i w krytyce literackiej za niechęć do pisania o literaturze, ale nie zmienia to w niczym faktu, że pisywał o literaturze dużo i chętnie; jest to w istocie, obok polityki, główny temat jego publicystyki. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Sięgam po teksty Mackiewicza z Nudis verbis, ponieważ nie ma w polskiej literaturze politycznej rzeczy równie uniwersalnych dla opisania naszej obecnej sytuacji.
Jakże rzadkie to słowa. I jakże słuszne. Napisał je Aleksander Ścios w artykule z września 2014 roku.* Stwierdził dalej, że o ważności słów Mackiewicza świadczy „miara historycznej weryfikacji i sprawdzalności jego prognoz politycznych”, obok nienawiści politycznych wrogów. „Gdzie przebiega analogia, między powojennymi diagnozami pisarza, a naszą współczesnością i co wspólnego z obecnym położeniem Polski może mieć opis realiów sprzed 60 lat?” pyta Ścios i natychmiast przytacza słynny fragment z artykułu Nudis verbis, w którym Mackiewicz odmalowuje obraz pochodu Polaków, z pieśnią na ustach, poganianych przez hitlerowców w bolszewicką przepaść, gdy szpalery autorytetów konspiracji pilnują „z pistoletami w garści, aby nikt z tego pochodu się nie wyłamał, nikt nie próbował zawrócić czy innych przed przepaścią nie ostrzegł”.
Podzielam opinię Ściosa. Fragment ten zawsze wydawał mi się odnosić do współczesności, odkąd czytałem go po raz pierwszy w późnych latach 80. Ten sam „szpaler autorytetów”, choć tym razem bez pistoletów w garści, namawiał Polaków w roku 1989, by nie wyłamywali się z pochodu, pilnowali potem, by nie przekroczyć grubej kreski, namalowanej czerwoną farbą, a wyznaczającej drogę ku przepaści. Zamykali usta każdemu, kto pragnął ostrzegać. I czynią to samo do dziś, z każdym śmiałkiem, który zechce wątpić w iiirp. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Koziołek Matołek i femme fatale czyli film noir o pisarzu dla dorosłych w Pacanowie
2 komentarzy Published 5 czerwca 2015    | ![Print This Post Print This Post](http://wydawnictwopodziemne.com/wp-content/plugins/wp-print/images/printer_famfamfam.gif)
Drugorzędne hollywoodzkie filmiszcza muszą mieć zawsze jakiś czarny charakter, najczęściej w postaci femme fatale. I nie inaczej jest w wypadku Pisarza dla dorosłych. Nasz bohaterski detektyw znalazł swój czarny charakter w postaci Niny Karsov i odtąd z zacięciem prześladował wydawcę Józefa Mackiewicza. Nie można doprawdy podjąć dyskusji z jego naczelną tezą, że „książek nie ma”, kiedy są – bo dyskusja taka byłaby rezygnacją ze zdrowego rozsądku. Ale oprócz tego, dzieło Eberhardta jest szczególnym przykładem książki skarg i wniosków; jest księgą życzeń i zażaleń, choć więcej tam skarg i zażaleń niż życzeń. Dla przykładu, znalazłem w jego dziele 15 (piętnaście, to nie jest pomyłka) zarzutów wobec 20 tomów Dzieł Mackiewicza wydanych przez Kontrę za życia Eberhardta. 1. Niechlujstwo. 2. Bylejakość opracowania. 3. Złośliwa nietrafność doboru tekstów. 4. Antytalent. 5. Antyinteligencja. 6. Innego typu niezręczność (interesujące jako zarzut). 7. Niezręczność jako metoda. 8. Niecne „formowanie kawałków twórczości J.M., by po dziesiątkach lat z puzzla [sic] tego wyszedł antysemita albo wróg Kościoła”. 9. Wydawanie dla alibi. 10. „Wydawanie, aby ktoś, np. taki G.E., nie pisał, że oto zawładnęła, by nie dopuścić do głosu!” (tu następuje skomplikowana kombinacja znaków zapytania i wykrzykników). 11. Nie z niechlujstwa. 12. Nie z nieznajomości twórczości Mackiewicza. 13. Z tendencyjności. 14. Z ambicji spłaszczania Mackiewicza. (bez wykrzyknika!) 15. By „ograniczyć istnienie” Mackiewicza. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
„Pisanie jako założenie klapek na oczy” czyli pisarz dla dorosłych w Pacanowie
4 komentarzy Published 30 maja 2015    | ![Print This Post Print This Post](http://wydawnictwopodziemne.com/wp-content/plugins/wp-print/images/printer_famfamfam.gif)
De mortuis aut nihil aut veritas
Mam w zwyczaju czytywać wszystko na temat Józefa Mackiewicza, choć Bóg mi świadkiem, że często bez przyjemności. Kiedy przed kilku laty ukazała się pozycja Grzegorza Eberhardta, to przeczytać mi się jej nie udało, choć próbowałem. Dotarły mnie jednak słuchy, że doczekała się ona już trzeciego wydania, a należy się chyba cieszyć, że dzieło poświęcone Mackiewiczowi ma takie powodzenie. Może to wszystko, co było tak trudne do przyjęcia w pierwszej edycji, zostało jakoś wygładzone? W końcu, człowiek pisze o Józefie Mackiewiczu, więc coś interesującego w tym może być. Zabrałem się zatem do tysiąc-stronicowej książki ponownie i zmogłem ją z niejakim trudem, choć nie bez pewnej fascynacji. Ale kiedy uporałem się z Pisarzem dla dorosłych, to autor umarł. Wszyscy wychowani byliśmy w przekonaniu, że o zmarłych wolno tylko mówić dobrze. Borykałem się więc przez prawie rok z myślą, że niewiele dobrego mam do powiedzenia o śp. autorze. Aż wreszcie doszedłem do przekonania, że każda książka jest obiektywnym faktem, który podlega obiektywnej ocenie. Gdyby stosować łacińską sentencję dosłownie, to nie można by krytycznie wypowiedzieć się na temat prawie całego dorobku ludzkości. Mówić trzeba ani dobrze, ani źle, a tylko prawdę. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Józef Mackiewicz, dym i ogień
16 komentarzy Published 25 maja 2015    | ![Print This Post Print This Post](http://wydawnictwopodziemne.com/wp-content/plugins/wp-print/images/printer_famfamfam.gif)
Czasem — przed postawieniem pierwszych znaków — nęci coś, żeby nie pisać wcale. Bo i czy jest sens przesiadywać w niezdrowej pozycji przy biurku, wpatrywać się w zobojętniałe litery klawiszy, siedzieć tak i siedzieć, z głową wspartą, poprzez dłoń i łokieć, na blacie, z nogami niewygodnie skrzyżowanymi pod, albo i nad biurkiem… w figurze nieco ekwilibrystycznej zastygłymi? Czy nie lepiej wyjść gdzie, robić coś, co by nas może uchroniło od zalewu grubych, nieprzyjemnych myśli?
Próbuję wyobrazić sobie, co myśleć musiał Józef Mackiewicz na wieść czarną, ponurą, która dojść musiała jego uszu gdzieś w okolicach połowy czerwca 1956 roku o przejściu w świetle jupiterów brata rodzonego, Stanisława, na drugą, bolszewicką stronę. Nie był zaskoczony, a jeśli już to wyłącznie własną roztropnością. Antycypując zdradę, zerwał z rodzonym bratem kontakty wiele lat wcześniej. Czy jednak nie jest tak, że każda wielka strata, w pełni przewidywalna nawet, nieodmiennie wywołuje paroksyzm żalu? Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Na bezdrożach współczesnej Ukrainy
24 komentarzy Published 5 maja 2015    | ![Print This Post Print This Post](http://wydawnictwopodziemne.com/wp-content/plugins/wp-print/images/printer_famfamfam.gif)
Historia będzie zawsze aktualna, gdyż wszystko co jest, jest tylko dalszym ciągiem.
Józef Mackiewicz
Profesor Jan Żaryn pouczał parę lat temu w Londynie o polityce historycznej. Należy ją odróżniać, utrzymywał prelegent, od propagandy; propaganda to kłamstwo, gdy polityka historyczna, to „kształtowanie narodu”, budowanie spójni społecznej na fundamencie dumy z osiągnięć historycznych. Nie można zbudować solidnej spójni narodowej, poprzez podkreślanie wstydu. Dlatego mówienie o polskim antysemityzmie jest antypolskie, bo jest nieprawdą, gdy niemówienie o rzezi wołyńskiej przez Ukraińców jest z ich strony próbą wybielenia się i jest kłamstwem. Ukraińcy muszą wyrzec się, twierdził dalej profesor, Bandery. Czy tylko ja jeden widzę w tym dostrzeganie źdźbła w oku bliźniego, gdy się nie widzi belki w oku własnym? Niestety podporządkowywanie prawdy jakimkolwiek innym celom prowadzi nieuchronnie do ideologizowania opisu i Żaryn nie zdołał umknąć temu nieszczęściu. W jego opisie, który z powodzeniem nazwać można „polrealizmem”, Niemcy chcą zrzucić winę za Holocaust na Polaków, Litwini robią z AK bandytów, wszyscy są przeciw nam. „Trudno jest być Polakiem,” zakończył swoje rozważania Żaryn, a ja słuchając jego wykładu przypomniałem sobie słowa Barbary Toporskiej: Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Zakurzony wywiad z zapomnianej półki
8 komentarzy Published 26 marca 2015    | ![Print This Post Print This Post](http://wydawnictwopodziemne.com/wp-content/plugins/wp-print/images/printer_famfamfam.gif)
Publikujemy niezwykły tekst. W październiku 2010 roku zwróciliśmy się do pana Olavo de Carvalho z serią pytań, które miały się złożyć na dłuższy wywiad. P. de Carvalho odpowiedział 8 listopada. Zgodnie z wcześniejszą umową, przesłaliśmy mu dodatkowe pytania, prosząc o rozwinięcie tematu São Paulo Forum, ponieważ jest to sprawa mało znana poza Ameryką Łacińską. 16 grudnia, nadal nie otrzymawszy żadnej odpowiedzi, zaproponowaliśmy, że „jeżeli nasze dodatkowe pytania uznał za nieciekawe, to jesteśmy gotowi opublikować wywiad w pierwotnym formacie”.
Niestety, p. de Carvalho nie odpowiedział. Zaskoczeni i rozczarowani zdecydowaliśmy odłożyć projekt, sądząc, że nasz rozmówca po prostu stracił zainteresowanie. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
O pewnym, często spotykanym motto
115 komentarzy Published 24 lutego 2015    | ![Print This Post Print This Post](http://wydawnictwopodziemne.com/wp-content/plugins/wp-print/images/printer_famfamfam.gif)
Współcześni polscy patrioci (mam na myśli ogół tych, którzy obecnie określają się jako „środowiska niepodległościowe”, „środowiska narodowe” i „środowiska konserwatywne”, stanowiąc w większości tzw. bazę dla funkcjonującej w ramach systemu władzy, partii politycznej Jarosława Kaczyńskiego i Antoniego Macierewicza) bardzo często i chętnie przywołują Mackiewiczowskie motto: „jedynie prawda jest ciekawa”. Gdy je słyszę lub czytam w patriotycznym ujęciu, mam jednak mieszane odczucia. Józef Mackiewicz boleśnie doświadczył ceny swojej „ciekawości prawdy” ze strony tych, którzy na powojennej emigracji określali patriotyczny wzorzec postępowania, zaś obecnie zostali wyniesieni na patriotyczny piedestał. Realizowano wobec niego gwałtowną i głęboko nieuczciwą nagonkę, chociaż opisywał wiele wydarzeń zgodnie ze swoimi osobistymi doświadczeniami i wiedzą, będąc ich uczestnikiem albo świadkiem. Przedstawiał je jednak wbrew obowiązującej patriotycznej wykładni i to właśnie stało się powodem, dla którego został tak potraktowany. Każdy ma prawo mieć inne zdanie, lecz temu aby je wyrazić, służy dyskusja i polemika. Zamiast tego, „w imieniu Rzeczypospolitej” starano się oczernić Mackiewicza i jak najbardziej mu zaszkodzić, posługując się przy tym pomówieniami i kłamstwem. Na takie potraktowanie naraził się nie tylko tym, co opisywał w odniesieniu do polskich dziejów najnowszych. Jeszcze bardziej naraził się tym, że otwarcie i głośno sprzeciwiał się obowiązującej wobec komunistycznego zniewolenia Polski, postawie polrealistycznej, patriotycznej większości, zdecydowanie ją przy tym krytykując. Kwestię wolności widział bowiem w odniesieniu do całej ludzkości a nie w odniesieniu do jednego narodu czy kraju. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
W najnowszym, 22 tomie Dzieł Józefa Mackiewicza, o którym już pisałem jakiś czas temu, pośród wybornych, niezwykle interesujących i pobudzających do refleksji tekstów odnalazłem jeden, który od dawna, od kiedy przeczytałem go po raz pierwszy, jakieś pewnie ćwierć wieku temu, wciąż frapuje trafnością zawartych w nim spostrzeżeń. Chodzi o tekst „Błędy, których się nie widzi”, drukowany po raz pierwszy w londyńskich Wiadomościach w styczniu 56 roku.
Mackiewicz wymienia autorów, którzy nie ustrzegli się przed popełnieniem niekiedy poważnych, czasem tylko zabawnych, błędów merytorycznych. Kogóż tam mamy? Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Paradoksy ludobójstwa (część II)
73 komentarzy Published 22 stycznia 2015    | ![Print This Post Print This Post](http://wydawnictwopodziemne.com/wp-content/plugins/wp-print/images/printer_famfamfam.gif)
„Żydo-komuna”
Oświęcim był jedyną z sześciu wielkich fabryk śmierci, której większość ofiar nie była polskimi Żydami. „Auschwitz” jest symbolem Holocaustu, ale nie jest wcale reprezentatywny. Stał się obozem zagłady – w przeciwieństwie do obozu pracy – dopiero wówczas, gdy ogromna większość ofiar Holocaustu już nie żyła, a eksterminacyjna polityka przerzucona została na ludność żydowską innych krajów europejskich. Wraz z postępami czerwonej armii, pozostałe fabryki śmierci były zamykane i prawie wszyscy Żydzi zamordowani przez Niemców w 1944 roku zostali zgładzeni w Oświęcimiu. Tylko 7% polskich Żydów zginęło w Auschwitzu i tylko 1% sowieckich ofiar Holocaustu. Zginęło tam 74 tysiące Polaków nie-żydowskiego pochodzenia, 15 tysięcy sowieckich jeńców i wielka ilość Cyganów. Nikt oczywiście nie przeżył komór gazowych, ale ponad 100 tysięcy ludzi przeżyło Oświęcim. W porównaniu, samą tylko operację Reinhard w pięciu fabrykach śmierci przeżyło mniej niż 100 żydowskich więźniów. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Paradoksy ludobójstwa (część I)
0 komentarzy Published 16 stycznia 2015    | ![Print This Post Print This Post](http://wydawnictwopodziemne.com/wp-content/plugins/wp-print/images/printer_famfamfam.gif)
Wydawało mi się, że znam historię II wojny światowej na europejskim wschodzie, ale lektura monumentalnej pracy Timothy Snydera pt. Bloodlands: Europe Between Hitler and Stalin (Skrwawione ziemie. Europa między Hitlerem a Stalinem) uświadomiła mi, jak bardzo rację miał Sokrates, gdy przyznawał się do niewiedzy. Przenikliwość Snydera prowadzi go ciągle do paradoksu, ale na tropieniu i stwierdzeniu paradoksów nie poprzestaje. Rzecz w tym chyba, że w wypadku ludów ściśniętych między Stalinem i Hitlerem paradoksy prowadziły do ludobójstwa, a ludobójcza polityka do dalszych paradoksów. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Józef Mackiewicz i agentura
39 komentarzy Published 8 stycznia 2015    | ![Print This Post Print This Post](http://wydawnictwopodziemne.com/wp-content/plugins/wp-print/images/printer_famfamfam.gif)
Gdy pierwszy raz sięgnąłem po publicystykę Józefa Mackiewicza, byłem cokolwiek oczytany w tekstach politycznych i polityczno-historycznych. Znałem Mochnackiego, Piłsudskiego, Stanisława Mackiewicza, Jasienicę, Pragiera, kilku czy kilkunastu innych autorów. Każdy z nich miał do zaoferowania coś od siebie, coś oryginalnego. Stąd być może wydawało mi się, że wiem cokolwiek o tych dziedzinach, o politycznym i historycznym myśleniu. Czy przeczuwałem wówczas, że są całe obszary myśli, o których nie mam wyobrażenia? Spróbujcie zgadnąć. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Wyszywany Habsburg i wiek narodów
12 komentarzy Published 3 stycznia 2015    | ![Print This Post Print This Post](http://wydawnictwopodziemne.com/wp-content/plugins/wp-print/images/printer_famfamfam.gif)
Baron Roman Ungern von Sternberg jest postacią dziwnie fascynującą. Awanturnik, okrutny ciemiężca swoich własnych żołnierzy, mistyczny marzyciel wznowienia potęgi Wielkiej pan-Mongolii. Niestety książka Jamesa Palmera, The Bloody White Baron, jest przykładem jak nie należy pisać książek historycznych. Autor obciążył swoje dzieło pseudonaukowym aparatem przypisów, bibliografii i cytatów, ale ni z tego ni z owego cytuje „sardonicznego, białego pamiętnikarza, barona Budberga”, bez odsyłacza, nawet bez podania źródła w bibliografii (baronów Budbergów było wielu, ale trudno ustalić, który miałby być „sardonicznym i białym”). Twierdzi wielokrotnie, że buddyjski święty symbol swastyki miał zawsze antysemicki podtekst – co jest genialnie komiczne – nie wskazując jednak na żadne źródła tego raczej idiotycznego domysłu. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Timothy Snyder i paradoksy historii. Nieznana wojna Henryka Józewskiego (część II)
12 komentarzy Published 28 grudnia 2014    | ![Print This Post Print This Post](http://wydawnictwopodziemne.com/wp-content/plugins/wp-print/images/printer_famfamfam.gif)
Mam wrażenie, że Snyder upraszcza co nieco, gdy przedstawia polską literaturę lat 30. jako niemalże monolit o modernistycznych tendencjach, ale darujmy mu. Polscy pisarze przekonani byli rzekomo o dysharmonii między światem wewnętrznym i zewnętrzną naturą, światem faktów. Takt, rozum i wola mogą doprowadzić do harmonii tych światów, ale nawet jeżeli uznać, że taka była dominanta polskiej kultury, to pod koniec lat 30. ta wiara zaczęła zanikać. Wołyń był dobrym przykładem świata, gdzie skrzecząca materialna rzeczywistość, fizyczna choroba i potężne emocje zwyciężały nad taktem i rozumem. Józewski miał czas dla tego, co piękne i wzniosłe, ale był bezsilny wobec rozdźwięku między ideą i życiem. Jego sztuka polityczna na Wołyniu okazała się mistyfikacją, gdy potrzebna była sztuka rządzenia. Józewski widział w wołyńskim eksperymencie dowód, że polsko-ukraińskie współżycie jest możliwe, ale polskie państwo reprezentowane było na Wołyniu przez policjantów i nie było przyjaźnie nastawione do Ukraińców, ani nawet zainteresowane w ukraińskiej kulturze. To niby nic nowego, ale Snyder dodaje kluczową obserwację: polska kultura utraciła atrakcyjność dla wschodnich Słowian. Dlaczego tak się stało? Snyder nie odpowiada, ale zaryzykowałbym twierdzenie, że winę ponosi dominacja polskiej kultury przez endecję. Polska była atrakcyjna tak długo, jak nie była ekskluzywna, tak długo jak Polakiem mógł być Litwin i Rusin, Kozak i Tatar, prawosławny i ewangelik, starozakonny i chasyd. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Timothy Snyder i paradoksy historii. Nieznana wojna Henryka Józewskiego (część I)
0 komentarzy Published 20 grudnia 2014    | ![Print This Post Print This Post](http://wydawnictwopodziemne.com/wp-content/plugins/wp-print/images/printer_famfamfam.gif)
Timothy Snyder, historyk niezwykły jak na dzisiejsze czasy skarłowaciałej myśli, patrzy na historię z chłodnym obiektywizmem godnym wielkich dziejopisów począwszy od Herodota, a na Gibbonie (niestety) skończywszy. Ale także z nieskończonym miłosierdziem. Być może, iż sam Snyder nie zgodziłby się w tym kontekście na słowo „miłosierdzie”. Chciałem w pierwszej chwili użyć innego słowa – „humanizm” – ale niestety obciążone ono jest nieznośnym bagażem ateistycznej i antychrześcijańskiej idei wywyższenia człowieka. Obiektywizm daje Snyderowi dystans i pozwala dostrzegać paradoksy historii. Natomiast dzięki miłosierdziu dostrzega człowieka wśród tych paradoksów. Pojedynczy człowiek w historii XX wieku był zazwyczaj ofiarą paradoksów historii. Snyder potrafi widzieć i analizować potężne siły poruszające masy z jednego krańca kontynentu na drugi, a jednocześnie nie tracić z oczu pojedynczego człowieka. Widzi przysłowiowy las, każde drzewo w całej ich różnorodności, nie zapominając nigdy o pojedynczych listkach. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Józef Mackiewicz i cenzura V
12 komentarzy Published 14 grudnia 2014    | ![Print This Post Print This Post](http://wydawnictwopodziemne.com/wp-content/plugins/wp-print/images/printer_famfamfam.gif)
Mój Boże, żeby mi pozwolono pisać, co chcę!
W normalnym społeczeństwie każdy pisarz pisze, co mu się podoba i ukazuje to, co chce, i nikt mu tego za „odwagę” nie poczytuje. Nie podlega za to żadnej dyskryminacji ani nagonce. Tak być powinno i u nas. Ale tak nie jest. U nas działają dziesiątki cenzur i tabu. Jeżeli chodzi o mnie, to „odwaga” odnosi się w praktyce raczej do moich wydawców, względnie redaktorów pism, którzy mnie drukują. Osobiście „odważyłbym się” nieraz na wiele więcej, gdybym miał nadzieję, że mi to wydrukują.
Mackiewicz stawiał bardzo wysokie wymagania zarówno autorom jak redaktorom. Wskazywał na trzy zadania redaktora pisma: czuwać nad wysokim poziomem, merytoryczną oryginalnością i zgodnością z prawem. Był całkowicie w zgodzie z tymi zasadami, gdy pisał do Kossowskiej w kwietniu 1969 roku: „Odwagę wykazuje nie autor, lecz wydawca, redaktor który puszcza do druku. Mój Boże, żeby mi pozwolono pisać, co chcę!” Praktyczną wskazówkę dla redaktorów formułował natomiast w liście do Chmielowca z grudnia 1970: „Wolność słowa polega na tym, że wszystko można zamieścić, z czym można polemizować.” Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Sprawa Łukszy czy „sprawa Mackiewicza”?
12 komentarzy Published 7 grudnia 2014    | ![Print This Post Print This Post](http://wydawnictwopodziemne.com/wp-content/plugins/wp-print/images/printer_famfamfam.gif)
W maju 1940 roku rząd litewski pozbawił Józefa Mackiewicza „prawa wydawania jakichkolwiek druków na terenie Republiki Litewskiej”. Mackiewicz ustąpił z redakcji Gazety Codziennej 1 czerwca, a 15 czerwca weszli do Wilna bolszewicy. Zanim to jednak nastąpiło, dnia 30 maja opublikował w Gazecie Oświadczenie, które pozwolę sobie tu przytoczyć w całości:
W numerach dawnego Słowa z dn. 27 IX 1935 r. i 5 X 1935 r. umieściłem dwa artykuły, w których omawiałem sprawę wydalenia przez władze polskie do Litwy p. Kazimierza Łukszy. Artykuły te miały tło polityczne, poruszyłem zaś w nich niektóre szczegóły z działalności p. Łukszy, podając je w ujemnym świetle. Oparłem się przy tym na wiadomościach, które mi były dostarczone przez osoby trzecie. Niestety, wprowadzony zostałem w błąd. Wobec tego, że zarzuty te mogą p. Łukszy w opinii szkodzić, zaznaczam, że należy je uważać za nie istniejące. Jednocześnie z powodu wspomnianych artykułów wyrażam mu moje ubolewanie. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Punkt Lagrange’a. Fragment przygotowywanej powieści.
13 komentarzy Published 30 listopada 2014    | ![Print This Post Print This Post](http://wydawnictwopodziemne.com/wp-content/plugins/wp-print/images/printer_famfamfam.gif)
Londyn zdobyli nie z powietrza, a z morza. Na pokładzie promu dobili do Dover. Po kilkunastu godzinach w trzęsącym się autobusie patrzyli na wzburzony Kanał jak na Morze Karaibskie. Sforsowali z marszu oficera imigracyjnego, używając jako tajnej broni zaproszeń podpisanych przez wuja Izy. Ponownie zapakowali się do autobusu i po niedługim czasie stanęli na przystanku pod Victoria Station. Rodzina Izy mieszkała w Barnet na północy Londynu, niedaleko stacji metra Brent Cross. Wuj dziewczyny, Henryk Zagórski, emerytowany squadron leader jednego z polskich dywizjonów Royal Air Force po wojnie, na złość gospodarzom, którzy po kapitulacji Rzeszy zaczęli patrzeć na emigrantów ze szczerą niechęcią, został na wyspie i dorobił się sporego majątku. Teraz żył z procentów i patrzył na świat z dystansem człowieka niezależnego. Na widok siostrzenicy ucieszył się jak nastolatek, Texasa natomiast obrzucił uważnym, żeby nie powiedzieć podejrzliwym spojrzeniem, jakby chciał powiedzieć: no, młody człowieku, sprawdźmy, co ona w tobie widzi… Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Konserwatyzm a demokracja. Dokończenie.
0 komentarzy Published 22 listopada 2014    | ![Print This Post Print This Post](http://wydawnictwopodziemne.com/wp-content/plugins/wp-print/images/printer_famfamfam.gif)
W lutym 1919 roku zebrał się w Warszawie Sejm. Naczelnik państwa składa w ręce jego swój urząd, a Sejm natychmiast uchwala prowizoryczną małą konstytucję, która ogranicza do ostateczności jego władzę, czyniąc go urzędnikiem odpowiedzialnym przed Sejmem, wykonawcą jego woli. Złożyły się na to oczywiście dążenia lewicy do ustalenia wszechwładzy Sejmu, ale także i nie w mniejszym stopniu nienawiść do Piłsudskiego tych, którzy się prawicą mienili. Sejmowładztwa, ugruntowanego przez małą konstytucję, nie ośmielają się później naruszyć twórcy konstytucji wielkiej. Sprawozdawca komisji konstytucyjnej, prof. Dubanowicz, ogłasza w r. 1920, że przedłożony przez nią projekt daje nam rękojmię stworzenia państwa wolnego, a potężnego, rękojmię, polegającą na tym, że „komisja przyjęła rozleglejsze prawo wyborcze, posunęła jak najdalej zasadę odpowiedzialności rządu wobec Sejmu, ograniczyła skład i kompetencję Senatu, jak żadne państwo”. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Konserwatyzm a demokracja
24 komentarzy Published 13 listopada 2014    | ![Print This Post Print This Post](http://wydawnictwopodziemne.com/wp-content/plugins/wp-print/images/printer_famfamfam.gif)
I
Dzieje Europy toczyły się od czasów rewolucji francuskiej pod znakiem idei demokratycznej. Dziś idea ta jest ideą martwą. Spełniło się w jej zakresie kierujące historią nieubłagane, żelazne, powiedzmy, straszne prawo logicznej konsekwencji, mocą którego żadna idea nie zejdzie z widowni, dopóki nie wyczerpie całej zawartości swojej, dopóki od wniosku idąc do wniosku, nie dojdzie do tego kresu, w którym staje się absurdem. Idea demokratyczna już się wyczerpała, już doszła do absurdu, przeistaczającego ją w przeciwieństwo tego, czem jest w istocie swojej. Świadczy o tym Rosja.
W istocie swojej idea demokratyczna zlewa się z chrześcijańską ideą braterstwa, jest ową powszechnością ludzką, za którą wzdychali sprawiedliwi wszystkich czasów i narodów, ale realizowana w sposób mechaniczny, stosowaniem gwałtu, nie cofającego się przed żadną obrzydliwością, stworzyła w Rosji „maszynerię wspólnoty,” jak się wyraził Fr. W. Förster, „bez ducha wspólnoty” czyli krwawą karykaturę, jaką jest panowanie najgorszych, tych, co łącząc przebiegłość z okrucieństwem, umieli drogą terroru zagarnąć władzę i terrorem ją utrzymują, aby płaszczem idei przykrywać swoje własne najpodlejsze zawiści, nienawiści, namiętności. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Przypowieść zjadliwie niejadalna na prlowskie rocznice (z ukłonem w stronę p. Gombrowicza)
0 komentarzy Published 4 września 2014    | ![Print This Post Print This Post](http://wydawnictwopodziemne.com/wp-content/plugins/wp-print/images/printer_famfamfam.gif)
Niech nikogo nie zdziwi, że zacznę od następującej niejadalnej przypowieści. Oto (piszą stare kroniki) jeden z babilońskich królów, pragnąc zhańbić pojmanych do niewoli wodzów, zaprosił ich na biesiadę, gdzie nieszczęśnikom podano talerz… hm… talerz… jak by to rzec… talerz, o, talerz… nie, za nic nie powiem, jaka ohyda i hańba widniała na owym talerzu zemsty, przemocy i upokorzenia.
Klęska Polski w roku 1945 była tak absolutna, tak bez reszty kompletna, tak hańbiąca, że zda się, nic do tego starym kronikom, a tym bardziej babilońskim królom. Gdzie przymierzać? Cały świat stanął w wojenne szranki dla Polski, o Polskę, pomimo Polski, z Polską lub przeciw Polsce. Nie było miejsca w światowym konflikcie dla stron zaledwie ciepłych w „sprawie polskiej”, nawet słoń musiał się do niej ustosunkować. Rozdarta we wrześniu 1939 roku na dwa krwawe ochłapy, Polska walczyła i żyła przez całą wojnę, aż połknięta została w całości przez jednego z dwóch najeźdźców. Niesłychany tryumf najgorszego zbrodniarza tamtej wojny, który zasiadł następnie w majestacie sędziego nad zwyciężonymi, był wiktorią łajdactwa i niegodziwości nad wszelkim poczuciem honoru, był ostateczną hańbą i upokorzeniem. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Albowiem
diabeł znalazł środek, ażeby zgubić także tych ludzi, którzy poszli za dobrem, i nie przeszkadza mu, że jednych zabije rozpusta, a innych wstrzemięźliwość.
Tak przekonywał Tertulian w rozprawie skierowanej do żony. Nie wchodząc w istotę kwestii, którą wiele stuleci temu podejmował chrześcijański teolog, myśl wydała mi się niebywale celna dla opisu naszego tu i teraz, bolszewickiej ery. Bo, czy istotnie, nie jest tak, że bolszewizm, w całej swojej infernalnej przebiegłości, kusi nie tyle złem, co dobrem? Czy często dobrotliwy uśmiech znika z bolszewickiej gęby? Czy słowa takie jak pokój, sprawiedliwość, wolność, równość, co tam jeszcze, schodzą kiedykolwiek z bolszewickich ust? Czy nie deklarują owe usta notorycznie chęci budowania „lepszego świata”? W gruncie rzeczy nie istnieje zapewne sfera życia publicznego, w której bolszewicy nie potrafiliby wykreować pozytywnych, grających na ich korzyść, argumentów.
Prześlij znajomemu
Tomasz Sobieraj pisze przekonująco o stanie życia intelektualnego w dzisiejszej Polsce. Słowa jego dałyby się zastosować i do Anglii i, podejrzewam, wszędzie. „Ideologia znudzonych dzieci dobrobytu,” wydaje mi się znakomicie opisywać obecny stan umysłów na tzw. zgniłym zachodzie, ale pan Tomasz wypowiedział te słowa nie pod adresem współczesnej nam (pseudo)intelektualnej gawiedzi, zaludniającej wszystkie bary świata, tylko wobec Sartre’a, Goddarda i de Beauvoir, a ci przecież byli po prostu komunistami; nie lewakami, nie komunizującymi intelektualistami, ale najzwyczajniej: bolszewikami. „Aby być rewolucyjnym intelektualistą, trzeba przestać być intelektualistą.” Ładnie powiedziane? To Jean Luc Goddard w filmie Sympathy for the Devil, propagandowej szmirze, przy której produkcja Mosfilmu to jest arcydzieło głębi. Czy byli znudzeni, czy nie, to może zainteresować psychologa, ale treść ich wypocin była czysto bolszewicka. Przystosowana do timbre’u sowieckiej (bądź maoistowskiej) propagandy, do danego etapu rozwoju; wszyscy troje robili to dokładnie, czego od nich oczekiwano (choć nie ma doprawdy żadnego znaczenia czy byli „agentami”). Pozwolę sobie też zauważyć, że – w przeciwieństwie do państwa Sartre – jedyną ideologią dzisiejszych „dzieci dobrobytu” jest uganianie się za pieniędzmi. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Najnowsze komentarze