Najnowsze komentarze

III Ankieta Wydawnictwa Podziemnego

Dziecko w szkole uczy się fałszowanej historii od Piasta do równie sfałszowanego Września i dowie się, że obrońcą Warszawy był nie jakiś tam Starzyński, ale komunista Buczek, który wyłamał kraty „polskiego faszystowskiego” więzienia, by na czele ludu stolicy stanąć do walki z najeźdźcą. – Tak w roku 1952 Barbara Toporska opisywała ówczesny etap bolszewizacji Polski.

Przyjmijmy, na potrzeby niniejszej ankiety, że był to opis pierwszego etapu bolszewizacji, klasycznego w swoim prostolinijnym zakłamaniu. Kolejny etap nastąpił szybko, zaledwie kilka lat później, gdy – posługując się przykładem przytoczonym przez Barbarę Toporską – w kontekście obrony Warszawy wymieniano już nie tylko komunistę Buczka, ale także prezydenta Starzyńskiego (i to z największymi, bolszewickimi honorami). Przyszedł w końcu także moment, gdy komunista Buczek albo znikł z kart historii, albo też przestał być przedstawiany w najlepszym świetle – jeszcze jeden, mocno odmieniony okres.

Mamy tu zatem dynamiczne zjawisko bolszewizmu i szereg nasuwających się pytań. Ograniczmy się do najistotniejszych, opartych na tezie, że powyższe trzy etapy bolszewizacji rzeczywiście miały i mają miejsce:

1. Wedle „realistycznej” interpretacji historii najnowszej utarło się sądzić, że owe trzy etapy bolszewickiej strategii są w rzeczywistości nacechowane nieustającym oddawaniem politycznego pola przez bolszewików. Zgodnie z taką wykładnią, historię bolszewizmu można podzielić na zasadnicze okresy: klasyczny, ewoluujący, upadły. Na czym polega błąd takiego rozumowania?

2. Jak rozumieć kolejno następujące po sobie okresy? Jako etapy bolszewizacji? Jako zmiany wynikające z przyjętej strategii, czy ze zmiennej sytuacji ideowej i politycznej, czy może trzeba wziąć pod uwagę inne jeszcze, niewymienione tu czynniki?

3. Trzy etapy i co dalej? Czy trzecia faza spełnia wszystkie ideowe cele bolszewizmu, czy wręcz przeciwnie – jest od realizacji tych celów odległa? Czy należy spodziewać się powrotu do któregoś z wcześniejszych etapów, a może spektakularnego etapu czwartego lub kolejnych?

Zapraszamy do udziału w naszej Ankiecie.

II Ankieta Wydawnictwa Podziemnego

Dorobek pisarzy i publicystów mierzy się nie tyle ilością zapisanych arkuszy papieru, wielkością osiąganych nakładów, popularnością wśród współczesnych czy potomnych, poklaskiem i zaszczytami, doznawanymi za życia, ale wpływem jaki wywierali lub wywierają na życie i myślenie swoich czytelników. Wydaje się, że twórczość Józefa Mackiewicza, jak żadna inna, nadaje się do uzasadnienia powyższego stwierdzenia. Stąd pomysł, aby kolejną ankietę Wydawnictwa poświęcić zagadnieniu wpływu i znaczenia twórczości tego pisarza.

Chcielibyśmy zadać Państwu następujące pytania:

1. W jakich okolicznościach zetknął się Pan/Pani po raz pierwszy z Józefem Mackiewiczem?
Jakie były Pana/Pani refleksje związane z lekturą książek Mackiewicza?

2. Czy w ocenie Pana/Pani twórczość publicystyczna i literacka Józefa Mackiewicza miały realny wpływ na myślenie i poczynania jemu współczesnych? Jeśli tak, w jakim kontekście, w jakim okresie?

3. Czy formułowane przez Mackiewicza poglądy okazują się przydatne w zestawieniu z rzeczywistością polityczną nam współczesną, czy też wypada uznać go za pisarza historycznego, w którego przesłaniu trudno doszukać się aktualnego wydźwięku?

Serdecznie zapraszamy Państwa do udziału.

Ankieta Wydawnictwa Podziemnego

1. W tak zwanej obiegowej opinii egzystuje pogląd, że w 1989 roku w Polsce zainicjowany został historyczny przewrót polityczny, którego skutki miały zadecydować o nowym kształcie sytuacji globalnej. Jest wiele dowodów na to, że nie tylko w prlu, ale także innych krajach bloku komunistycznego, ta rzekomo antykomunistyczna rewolta była dziełem sowieckich służb specjalnych i służyła długofalowym celom pierestrojki. W przypadku prlu następstwa tajnego porozumienia zawartego pomiędzy komunistyczną władzą, koncesjonowaną opozycją oraz hierarchią kościelną, trwają nieprzerwanie do dziś. Jaka jest Pana ocena skutków rewolucji w Europie Wschodniej? Czy uprawniony jest pogląd, że w wyniku ówczesnych wydarzeń oraz ich następstw, wschodnia część Europy wywalczyła wolność?

2. Nie sposób w tym kontekście pominąć incydentu, który miał miejsce w sierpniu 1991 roku w Moskwie. Czy, biorąc pod uwagę ówczesne wydarzenia, kolejne rządy Jelcyna i Putina można nazwać polityczną kontynuacją sowieckiego bolszewizmu, czy należy raczej mówić o procesie demokratyzacji? W jaki sposób zmiany w Sowietach wpływają na ocenę współczesnej polityki międzynarodowej?

3. Czy wobec rewolucyjnych nastrojów panujących obecnie na kontynencie południowoamerykańskim należy mówić o zjawisku odradzania się ideologii marksistowskiej, czy jest to raczej rozwój i kontynuacja starych trendów, od dziesięcioleci obecnych na tym kontynencie? Czy mamy do czynienia z realizacją starej idei konwergencji, łączenia dwóch zantagonizowanych systemów, kapitalizmu i socjalizmu, w jeden nowy model funkcjonowania państwa i społeczeństwa, czy może ze zjawiskiem o zupełnie odmiennym charakterze?

4. Jakie będą konsekwencje rozwoju gospodarczego i wojskowego komunistycznych Chin?

5. Już wkrótce będzie miała miejsce 90 rocznica rewolucji bolszewickiej w Rosji. Niezależnie od oceny wpływu tamtych wydarzeń na losy świata w XX wieku, funkcjonują przynajmniej dwa przeciwstawne poglądy na temat idei bolszewickiej, jej teraźniejszości i przyszłości. Pierwszy z nich, zdecydowanie bardziej rozpowszechniony, stwierdza, że komunizm to przeżytek, zepchnięty do lamusa historii. Drugi stara się udowodnić, że rola komunizmu jako ideologii i jako praktyki politycznej jeszcze się nie zakończyła. Który z tych poglądów jest bardziej uprawniony?

6. Najwybitniejszy polski antykomunista, Józef Mackiewicz, pisał w 1962 roku:

Wielka jest zdolność rezygnacji i przystosowania do warunków, właściwa naturze ludzkiej. Ale żaden realizm nie powinien pozbawiać ludzi poczucia wyobraźni, gdyż przestanie być realizmem. Porównanie zaś obyczajów świata z roku 1912 z obyczajami dziś, daje nam dopiero niejaką możność, choć oczywiście nie w zarysach konkretnych, wyobrazić sobie do jakiego układu rzeczy ludzie będą mogli być jeszcze zmuszeni 'rozsądnie' się przystosować, w roku 2012!

Jaki jest Pana punkt widzenia na tak postawioną kwestię? Jaki kształt przybierze świat w roku 2012?



Michał Bąkowski


Marchons, marchons

Motto:

Allons enfants de la Patrie

Le jour de gloire est arrivé

Muszę przede wszystkim zaoponować przeciw słowom pana Adama, jakobym „niestrudzenie prowadził z nim dyskusję na temat tego, czym jest lub powinna być prawica”. Mógłbym zakwestionować każdy element tego zdania, ale dam spokój i przypomnę panu Adamowi jego własne słowa, że wymiana myśli (*) byłaby tu trafniejszym określeniem niż polemika. Wymiana myśli ma to do siebie, że ma wiele wątków, że płynie meandrami (jednym z takich meandrów było w naszym wypadku pojęcie „prawicy”), a czasami nawet schodzi na manowce, kochane manowce. I tu właśnie dotarliśmy. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu
Stary chrzan


Rejs donikąd

Nu, co cieszycie się?
Naturalnie. Jakżeby inaczej? – odparł tamten bez uśmiechu. – Cieszymy się. Bardzo nawet.
Zajcew spojrzał mu w oczy i nagle zwątpił w jego słowa. „Stary chrzan!” pomyślał. „Takich się nie przerobi”.
Józef Mackiewicz,
Droga donikąd

Mówią mi: Rejs Piwowskiego, jest satyrą na społeczeństwo podkomunistyczne. – Inni przeczą: – Nie, to tylko urocza groteska. – Jeszcze inni utrzymują, że jest bezlitosnym obnażeniem obsesji z „organizacją życia kulturalnego”, ale ja bym powiedział, że raczej obsesji z organizacją życia w ogóle. Rejs ma być jednym z najznakomitszych obrazów zsowietyzowanego społeczeństwa, ale ma być także satyrą na nienaturalność ludzkich zachowań, na uniwersalny kościół międzyludzki, na zwykłą głupotę, która bywa taka sama pod komunistami, jak pod faraonami. Rejs oglądany ponownie po latach wydał mi się przede wszystkim mniej śmieszny niż dawniej, może dlatego głównie, że jest to aż tak prawdziwy, aż tak bolesny obraz tego koszmaru sennego, jakim był prl. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

Miraż RP – trzeciej, czwartej, piątej entej – także realne potęgi wokół, są wszystkie podobnej natury.

To zdanie, wyjęte z artykułu Michała Bąkowskiego, wydaje mi się kluczowe, ale jednocześnie nie jestem skłonny podpisać się pod nim bez zastrzeżeń. W moim przekonaniu, pomiędzy Rosją Sowiecką, współczesnym peerelem (także innymi krajami bloku), a zachodnią Europą istnieją nadal jeszcze zasadnicze różnice, które wynikają z odmiennych pozycji startowych wszystkich tych trzech tworów do wspólnego marszu po długiej i karkołomnej drodze wiodącej do jednego celu – bolszewickiej Europy. Różnice wynikające choćby z balastu historycznych doświadczeń. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

1. Nazwisko „Józef Mackiewicz” usłyszałem po raz pierwszy w 1995 roku, w drugiej klasie szkoły średniej, od swojego nauczyciela, Pana Wacława Lewandowskiego. Nie pamiętam już, w jakim kontekście mówił nam o twórczości pisarza, pewnie była to jakaś wzmianka na marginesie głównego toku zajęć. Pamiętam jednak dokładnie, że lekcje literatury w liceum były dla mnie i kilku moich kolegów ważnym okresem intelektualnego i czytelniczego rozbudzenia. Zaczęliśmy szperać w bibliotekach, księgarniach, ktoś kupił coś Mackiewicza w antykwariacie… i tak się zaczęło. Pierwszą rzeczą, którą przeczytałem o pisarzu, była książka Włodzimierza Boleckiego – Wyrok na Józefa Mackiewicza, pożyczona od kolegi z klasy. Wyznać trzeba, że twórczość samego pisarza poznawałem w pełni nieco później, już w latach studenckich. W trakcie nauki w liceum przeczytałem tylko słynny list Droga Pani…, opowiadanie Ponary Baza i pewnie jeszcze kilka pomniejszych tekstów publicystycznych. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu
Adam Danek


Kierunki marszu

Pan Michał Bąkowski od pewnego czasu niestrudzenie prowadzi ze mną dyskusję na temat tego, czym jest lub powinna być prawica w ogóle, zaś w szczególności w Polsce. W związku z tym po raz kolejny czuję się zobowiązany uściślić pewne twierdzenia, jakie padły w owej dyskusji z mojej strony. Przede wszystkim – celowo przejaskrawiony – pogląd, że szeregi prawicy mógłby zasilić nawet Andrzej Lepper czy Jerzy Urban, gdyby pod wpływem cudownego nawrócenia uklęknął przed ruinami Ołtarza i Tronu, poprzysięgając walczyć o ich odbudowę. Stanowi on egzemplifikację faktu, iż w obecnej dobie Prawicy pozostała jedynie ciągłość idei, a nie ciągłość pokoleń. Innymi słowy, zabrakło prawowitych elit, bezpośrednich dziedziców świata przednowoczesnego, których kolejne warty mogłyby przekazywać sobie sztandar Kontrrewolucji. Niestety, ich linia musiała wygasnąć, skoro przez glob przetoczyły się w krótkich odstępach czasu dziesiątki rewolt, z których każda stawiała sobie za cel ich unicestwienie. W rezultacie wytworzyła się sytuacja opisana niegdyś przez Carla Schmitta: zlikwidować demoliberalny chaos ma prawo każdy, kto znajdzie w sobie po temu wolę – i siłę. Na czele Prawicy stanąć może ktokolwiek, kto odważy się podnieść jej sztandar z pyłu. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

1. Nietypowo. Podczas studiów polonistycznych na UMK w Toruniu, w 1983 roku. Chodziłem na zajęcia prof. Krystyny Jakowskiej, poświęcone reportażowi w Polsce międzywojennej. Pośród innych lektur trzeba było przeczytać „Bunt rojstów”, dostępny jedynie w czytelni biblioteki uniwersyteckiej. Od 9. rano do godz. 20. przeczytałem ten tom trzykrotnie, z podziwem coraz bardziej rosnącym. Nie wiedziałem niczego o autorze, więc wieczorem opuszczałem bibliotekę z przekonaniem, że jeśli ten nieznany mi pisarz nie padł ofiarą wojny, musi być jakiś ciąg dalszy jego twórczości. Talent wydał mi się zbyt rasowy, aby wyposażony weń człowiek mógł zarzucić pisanie… Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

Józef Mackiewicz odpowiedział na to pytanie zupełnie wprost, nazywając dwie główne części Zwycięstwa prowokacji kolejno: „Polska nie leży już między Niemcami i Rosją” oraz „…już tylko między wartością życia i wszechkomunistyczną nudą”. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu
Adam Danek


Jednostka a osoba

Wielu spośród ludzi posiadających wyrobione poglądy – no, w każdym razie uważających się za posiadaczy takowych – darzy słowo „jednostka” swego rodzaju nabożnością. Jednostka, powiadają, jest pierwotna wobec państwa, a nawet i społeczeństwa. Tylko jednostki są rozumne i tylko one tworzą rzeczywistość społeczną – próby doszukiwania się jakichkolwiek bytów ponadjednostkowych wiodą ku przesądom (oraz, dodają nierzadko, „faszyzmowi”). Jednostka stanowi podmiot suwerenności, jej wolność zaś – wartość najwyższą, na którą nie może nastawać żadna instytucja ani zbiorowość (czego pilnują prawa człowieka i obywatela). Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu
Michał Bąkowski


Zgoda (*)

„Zgoda, zgoda, a Bóg wtedy rękę poda.” Pomimo najcieplejszych uczuć, jakie żywię dla autora tych słów, to jest zupełny nonsens. Pan Bóg nigdy nie domagał się od nas zgody i nawet jeśli irenizm jest cnotą, to nie z tych kardynalnych. Pan Jezus nakazywał, by mowa nasza była: „Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi.” Ale co ja mam zrobić z panem Adamem Dankiem? On się zgadza ze mną, ja się zgadzam z nim. Do czego to wszystko doprowadzi? Zgoda prowadzi do kompromisu, a nam trzeba prawdy, kompromisów mamy dość. Szukać zatem nam wypadnie tych drobnych punktów, w których się różnimy. Dość już o tej zgodzie! Do rzeczy. Pan Danek zapytuje w swoim jak zwykle znakomitym artykule Suweren i heros: „czy zachowawca powinien wystrzegać się refleksji nad suwerennością?” – po czym odpowiada sam sobie, że nie do końca. Nie mogę się oczywiście z tym zgodzić. Nie tylko konserwatysta, ale po prostu każdy myślący człowiek, nie powinien nigdy wystrzegać się refleksji. Kropka. Przedmiot tej refleksji może być mniej lub bardziej wartościowy, mniej lub bardziej wart zastanowienia, ale samo zastanowienie, już niesie w sobie wartość, nadaje sens, którego przedmiot, bez udziału myślącego podmiotu, był pozbawiony. Są to jednak oczywiście drobiazgi, jak rycerskie harce przed właściwą bitwą. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

Postrzegany przez jednych jako pięknoduch, przez innych jako polityczny kretyn, Jimmy Carter wciąż wywołuje silne emocje i kontrowersje. Gdy Norweska Akademia Nauk nagradza życiowe dokonania naszego bohatera przyznaniem pokojowej nagrody Nobla, medialny skandalista, Michael Savage, nazywa swojego rodaka zbrodniarzem wojennym, antyamerykaninem, żydożercą i komunistą, przyrównując go jednocześnie do Hitlera. Z czego wynika tak wielka różnorodność ocen? Czy przyczyna tkwi w ideowej polaryzacji świata, dzięki której to, co dla jednych jest pięknym gestem, dla innych oznacza zdradę ideałów? Czy może w bogatej naturze eksprezydenta, którego uśmiech dla jednych jest emanacją jego liberalnego wizerunku, dla innych dowodem, w najlepszym razie, politycznego infantylizmu? Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu
Adam Danek


Suweren i heros

P. Michał Bąkowski odpowiedział ostatnio polemicznie na mój artykuł „Na prawej flance”. Ustosunkowanie się do polemiki wymagać będzie rozważenia roli, jaką w ideowej tożsamości Prawicy odgrywają dwa elementy: suwerenność i tzw. mit bohaterski. Pierwszy z nich współczesne środowiska prawicowe niemal bez wyjątku zaliczają do swoich pryncypiów, wzywając do obrony suwerenności własnych państw, rozpuszczanej stopniowo przez procesy globalizacyjne – pomimo, iż sama koncepcja suwerenności z konserwatywnego punktu widzenia jawiła się na ogół jako niezwykle niebezpieczna. Co do drugiego elementu, zachodzi sytuacja odwrotna – nierzadko mówi się o nim jako o obcym prawicowemu, a zwłaszcza konserwatywnemu stylowi myślenia, co moim zdaniem mija się z prawdą. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

1. Nie pamiętam dokładnie, kiedy po raz pierwszy spotkałem się z nazwiskiem Józefa Mackiewicza. Muszę to jednak zawdzięczać tygodnikowi Najwyższy Czas!, najlepszemu wychowawcy młodzieży w III Rzeczypospolitej.

Pierwszą przeczytaną książką „Ptasznika z Wilna” było „Zwycięstwo prowokacji”, zapewne AD 1997-99. Bezkompromisowość i szczerość tej książki dotknęła mię do głębi. Do dziś za clou mackiewiczowskiego poglądu na komunizm uznałbym słowa pochodzące z tej publikacji: „Katastrofa to nie śmierć połowy ludzkości w wojnie atomowej. Katastrofa to życie całej ludzkości pod panowaniem ustroju komunistycznego.” Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

Czy Trzecia Republika Francuska była państwem suwerennym, czy też nie, wydawać by się mogło zupełnie ezoterycznym przedmiotem dyskusji, toteż spieszę donieść, że III Republika jest zupełnie bez znaczenia. Natomiast suwerenność nie jest.

Adam Danek w tekście zatytułowanym Na prawej flance nie zgodził się z moją oceną suwerenności owej „nieważnej” republiki: „To nieprawda – III Republika nie była państwem suwerennym. Była państwem demoliberalnym, tymczasem (…) nie może być mowy o suwerenności tam, gdzie nie ma suwerena, a w państwie demoliberalnym brakuje podmiotu o cechach suwerena.” Zgoda. Ale to nie jest jedyna możliwa definicja „suwerenności państwowej”. Zatem zarzucanie mi aż „nieprawdy” jest w tym wypadku niezupełnie na miejscu. Pan Danek nadał bowiem normatywny sens słowu „suwerenność”, po czym orzekł (nie wprost), iż tylko w takim sensie tego słowa używać wolno. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

1. Przypadkiem, około 17 lat temu, w bibliotece publicznej na Zachodzie natrafiłam na wydanie „Zwycięstwa prowokacji”. Rewelacja. Pierwszy raz w życiu przeczytałam książkę, która nie krytykowała komunizmu za ten czy inny mankament, nie krytykowała komunizmu ani za kolejki w sklepach, albo za rusyfikację, albo za stan wojenny. Nie, ona rzeczowo, logicznie i spokojnie udowadniała, że komunizm jest najgorszym złem, jakie kiedykolwiek spotkało ludzkość. Złem samym w sobie.  Pamiętam wstrząs, jakiego doznałam, gdy Mackiewicz pisał o roli Armii Krajowej w „wyzwoleniu” Wilna. Nie krytykował Armii Czerwonej za jej rzekomą „zdradę”, gdy AK-owcy zostali później aresztowani. Nie było żadnej zdrady, Mackiewicz twierdził z żelazną logiką, gdyż zdradzić może tylko przyjaciel. Wróg zdradzić nie może.   Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

Na twórczość Józefa Mackiewicza trafiłam w czasie stanu wojennego. Niestety nie potrafię sobie przypomnieć czy był to jego tekst w paryskiej „Kulturze”, czy może raczej jakiś przedruk w jednym z podziemnych wydawnictw (takich wykonywanych na powielaczach). W każdym razie pierwszy jego tekst, który przeczytałam, dotyczył zbrodni katyńskiej. Nieco później przeczytałam także „Watykan w cieniu czerwonej gwiazdy”. W tamtych czasach większe wrażenie zrobił na mnie, czytany także w ledwie widocznej odbitce z powielacza, „Archipelag Gułag” Sołżenicyna oraz „I powraca wiatr” Władimira Bukowskiego. Zresztą zainteresowanie okresem stalinowskim i poststalinizmem w ZSRR pozostało mi po dzień dzisiejszy. Kilkanaście lat temu przeczytałam jeszcze „Zwycięstwo prowokacji”, jakiś zbiór wspomnień i reportaży oraz zbiór esejów Mackiewicza (tytułów już nie pamiętam, ale jeden z nich to był chyba po prostu „Wybór dzieł”) i na tym właściwie kończy się moja znajomość jego tekstów. Co mnie w nich uderzyło, to jego bezkompromisowość ocen, z którymi jednak nie do końca się zgadzam. Niemniej, zawsze cenię przywiązanie do zasad i szanuję konsekwencję w prezentowaniu swoich poglądów. To znacznie trudniejsze, niż politpoprawność i najczęściej płaci się za taką nieugiętość wysoką cenę. Moje własne intuicje i przekonania plasują się jednakowoż gdzieś poza postrzeganiem rzeczywistości przez Mackiewicza. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

1. Po raz pierwszy z nazwiskiem Józefa Mackiewicza zetknąłem się czytając „Dzienniki” Stefana Kisielewskiego. O ile pamiętam, Kisielewski skomentował ukazanie się dwóch książek Mackiewicza: „Nie trzeba głośno mówić” i „W cieniu krzyża”. Komentarze można było odebrać ambiwalentnie. Z jednej strony Kisielewski zarzucał Mackiewiczowi zbytni radykalizm poglądów, ich nierealność, z drugiej strony, mam wrażenie przyznawał mu rację. „Dzienniki” czytałem 12 lat temu. Wcześniej o nazwisku Józefa Mackiewicza nic nie słyszałem. Świadczy to być może o mojej ignorancji, ale i o jakości nauczania w PRLu w latach 80- tych. Pierwszą książką, jaką przeczytałem było „Nie trzeba głośno mówić”. Tak mnie wciągnęła, że pewnego letniego dnia 2000 roku poświęciłem na nią całą noc w pociągu, podczas podróży do Budapesztu. Zrobiła na mnie ogromne wrażenie z dwóch powodów: przedstawiała wydarzenia wojenne na Kresach, o których nie miałem w ogóle pojęcia. Poza tym świat przedstawiony był bardzo różnorodny, a język powieści potoczysty. Wtedy już wiedziałem, że do książek Mackiewicza sięgnę nie raz. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu
Adam Danek


Na prawej flance

Z przyjemnością dowiedziałem się, iż artykuł „Te zacietrzewione oszołomy”, napisany przeze mnie kiedyś na temat dewaluacji pojęcia prawicy na polskim gruncie, doczekał się odzewu ze strony p. Michała Bąkowskiego. W tekście stanowiącym odpowiedź na mój szkic p. Bąkowski wyraża aprobatę dla części zawartych w nim twierdzeń, a wątpliwości w stosunku do innych. Poniżej pozwolę sobie na luźną refleksję, która – mam nadzieję – uzupełni bądź rozwinie niektóre wątki artykułu o oszołomach. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

1. Nie pamiętam tego na pewno, informacje o Nim dopływały do mnie z różnych źródeł. Podejrzewam, że myliłem Go początkowo z Jego bratem. Pamiętam natomiast dokładnie, co zainspirowało mnie do kupna moich pierwszych książek Mistrza. Były to teksty publikowane w „Najwyższym Czasie”. Musiało to być jakieś 10 lat temu, miałem więc wówczas ok. 25 lat. Zacząłem od „Ptasznika z Wilna”. Nabyłem go w tzw. „taniej książce” (nawet dokładnie pamiętam, że była to poznańska księgarnia „Arsenał”), ale przeczytałem ładne parę (paręnaście?) miesięcy po kupieniu, co świadczy o tym, że wtedy Mackiewicz w najmniejszym stopniu nie był dla mnie tym, kim jest teraz. Potem poszło już szybko. W księgarni „Dextra” zamówiłem z osiem tomów (tyle akurat mieli) autorstwa Mistrza i… w ciągu tygodnia stałem się zagorzałym „mackiewiczowcem”. Mało kto, tak dokładnie oddawał moje poglądy. Potem sukcesywnie nabywałem kolejne tomy. W „Dextrze”, w antykwariatach, na „Allegro”, ale i w „Empikach”. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

1. Pierwszą książkę Józefa Mackiewicza („Zwycięstwo Prowokacji”) przeczytałem w 1986 roku. Było to oczywiście wydanie podziemne (niestety nie pamiętam jakiego wydawnictwa) i niezbyt czytelne, jednakże dla 16-latka (trwającego w naturalnym buncie młodzieńczym i jednocześnie antyustrojowym) było to „otwarcie oczu” na otaczającą rzeczywistość. Od tego momentu w pojmowaniu świata zmieniło się wszystko….

2. Twórczością Józefa Mackiewicza zajmuję się już ponad 20 lat. Można nazwać to pasją. A pasja związana jest z poszukiwaniami. I właśnie w trakcie poszukiwań dowiedziałem się, jak dla wielu ludzi Józef Mackiewicz jest ważny, dla ilu z jego czytelników stanowi „wzór ideowy”, jest drogowskazem lub ile osób zajmowało się Mackiewiczem. Często byłem zdziwiony, gdy „odkrywałem” fascynacje Mackiewiczem u tych osób, których nigdy bym o to nie podejrzewał. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

Dziękuję za zaproszenie do ankiety. Przepraszam, że nie będę pisać zbyt wiele, ale robię to w pośpiechu, przed przygotowaniem kolejnej porcji informacji, pomijanych przez media i komentatorów. Na moim blogu widnieje jako motto:

Fatalna fikcja, rozpanoszona u nas, przeżera już nie tylko obyczaje, ale psychikę narodu. Wierzymy i widzimy to tylko, co widzieć chcemy, a nie to, co jest zgodne z rzeczywistością. Ponieważ niepopularnem było w tej chwili wskazywanie na sowiecką dwulicowość, tedy nikt nie chciał jej widzieć…
Józef Mackiewicz

I to niech będzie odpowiedzią na pkt. 3 ankiety. Nic się nie zmieniło od czasu, kiedy pisał te słowa. To właśnie nieznośna świadomość tworzenia codziennie tej fikcji przez media, skłoniła mnie do prowadzenia swojego bloga, który jest z założenia przeglądem naprawdę ważnych wiadomości i demaskacją ukrytych zamiarów. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu
Michał Bąkowski


Oszołomy

Adam Danek, którego czytałem ostatnio, przytakując mu w myślach, jest erudytą; pisze i myśli z rzadką jasnością, jego analizy są ostre i przenikliwe. W znakomitym artykule, pt. Te zacietrzewione oszołomy (http://haggard.w.interia.pl/oszolom.html), opisuje, jak w rezultacie magdalenkowych machinacji, koncesjonowana lewicowa opozycja (którą w prlu nazywa się górnolotnie „salonem”) najpierw objęła władzę, a następnie umocniła ją poprzez skoncentrowany atak na niekoncesjonowaną prawicową opozycję. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu
Adam Danek


Apologia zemsty

Dziś jedyną autentyczną rewolucją jest kontrrewolucja.”
Józef Mackiewicz

Kiedy kilka miesięcy temu Trybunał Konstytucyjny wydał pamiętne orzeczenie w sprawie ustawy lustracyjnej, w biurach partii politycznych, redakcjach mediów, na uniwersytetach oraz w ośrodkach towarzyskich zwanych salonami rozległo się chóralne „Uff…”. Po ciężkiej próbie nerwów przyszła ulga; wróciły święty spokój i poczucie bezpieczeństwa. „L’ordre regne á Varsovie.” Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu
Michał Bąkowski


Burza w Moskwie

25 lipca 1998 roku, nieznany szerzej aparatczyk mianowany został szefem fsb czyli służby bezpieczeństwa „odrodzonego państwa rosyjskiego”. Nominacja Putina widziana była jako triumf kliki Berezowskiego, który miał rzekomo zdołać osadzić swojego człowieka na stołku szefa czekistów, w obliczu ostrych sprzeciwów innych ludzi z otoczenia Jelcyna. W kwietniu 99 roku, Putin wystąpił w telewizji jako krytyk filmowy; omawiał interesujące dzieło pokazujące orgię z udziałem człowieka podobnego do Prokuratora Generalnego, Skuratowa, który prowadził właśnie dochodzenie w sprawie $15 milionowej łapówki dla rodziny Jelcyna. Skuratow podał się do dymisji. 9 sierpnia Jelcyn mianował Putina premierem. Putin poszedł pożegnać się ze swymi czekistami, wzniósł toast za Stalina, po czym wypowiedział słowa, które do dziś wielu uważa za żart: – Agent oddelegowany do przejęcia władzy w Rosji melduje zakończenie pierwszej fazy operacji. – 19 grudnia Partia Jedności założona zaledwie dwa miesiące wcześniej zajęła drugie miejsce w wyborach do Dumy (za komunistami). BBC komentowała: „to jest pokojowa rewolucja antykomunistyczna”. 31 grudnia 1999 roku Jelcyn ustąpił i tymczasowym prezydentem został Putin. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

…przechodzi wielka choroba, zapada w nicość zaraza i śladu po niej nie ostaje.

Na pierwszy rzut oka, a może i znacznie głębiej, optymizm Józefa Mackiewicza, przenikający w licznych miejscach jego publicystyki i w powieściach, nie wydaje się racjonalny, jest trudny do zaakceptowania, zrozumienia. Bo, jakże to, on – apostoł antybolszewizmu, znający jak nikt inny realia, bolszewicką mentalność i to, co robi z ludźmi ogarniętymi jej wpływem, epatuje konsekwentnie nastrojem, który, choć ponury, przekonuje nieodmiennie, że sprawa nie jest beznadziejna? W jednej z powieści każe przyjacielowi głównego bohatera, Zybience, strzelać sobie w łeb na wieść o ryskim zawieszeniu broni, a w ostatnim rozdziale pisarskiej kariery tenże sam autor Lewej wolnej wykrzykuje wprost do ucha czytelnika: „Miejmy nadzieję…”! W jaki sposób powiązać konsekwentny realizm opisu beznadziejnej sytuacji, w jaką popadł świat u progu bolszewickiego przewrotu, z nieuchwytnymi niemal przebłyskami notorycznego optymizmu? Czy Mackiewicz-realista karmił się był jednocześnie pobożnymi życzeniami? Czy wreszcie, realista, nawet ten żyjący w wieku dwudziestym, musi być koniecznie pesymistą? Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

Wojna Charliego Wilsona jest zabawnym filmem i, jak na standardy Hollywoodu, w miarę ścisłym historycznie. Film (w reżyserii Mike’a Nicholsa, to ten od Absolwenta) opowiada historię demokratycznego kongresmana z Texasu, który pomiędzy wesołymi bibkami, kokainą, alkoholem i Playboy Bunnies, zdołał, dzięki wyjątkowej determinacji i pomysłowości, stopniowo zwiększyć budżet CIA przeznaczony na pomoc afgańskim mudżahedinom. To z kolei doprowadzić miało do tak ogromnych strat sowieckich w Afganistanie, że Gorbaczowowi nie pozostało nic innego, jak wycofać się z podkulonym ogonem. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu



Language

Książki Wydawnictwa Podziemnego:


Zamów tutaj.

Jacek Szczyrba

Czerwoni na szóstej!.

Jacek Szczyrba

Punkt Langrange`a. Powieść.

H
1946. Powieść.