Chcieliście Polski, no to ją macie!
9 komentarzy Published 27 sierpnia 2008    | 
Szukamy ducha wolnego w polskiej dziedzinie. Ducha, co na wyżyny się wspinał i – choćby zbłądził lub upadł, choćby go niepowodzenie ścigało – wolnym pozostał. Ale oto z przerażeniem dostrzegamy, że kto się wzbił, choćby na krótką chwilę, leci zaraz w dół z uśmiechem na ustach, jakby go co trzymało, jakby był na niewidocznej uwięzi. Przekleństwo jakieś, czy co? Kiedyś ponoć zabłąkał się wędrowiec na „najwyższą igłę góry Mont-Blanc”, nawet widział siebie, jako „posąg człowieka na posągu świata”. I cóż go w dół ściągnęło? Polska. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Wycisk Prezesa Wielomskiego
4 komentarzy Published 24 sierpnia 2008    | 
Czytałem w polskiej blogosferze na temat wydarzeń w Gruzji i najpierw ogarnęło mnie zdziwienie, potem rozbawienie, a wreszcie przemożny smutek. Nie czytuję prlowskiej prasy z zasady, nie czytuję enuncjacji rządowych ani lewicowej większości – te wcale by mnie nie dziwiły. Czytuję tylko tzw. prawicę, i jej poziom intelektualny wydaje mi się (z nielicznymi wyjątkami) bardzo mizerny. Ale czy jest czemu się dziwić? Czego właściwie spodziewać się po publicystach, którzy nie są w stanie rozpoznać sytuacji swego własnego kraju? Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Adam Danek nazwał mnie liberałem!! To mi się jeszcze nie przytrafiło. W odróżnieniu od niego, mam wiele szacunku dla klasycznego liberalizmu, ale na tym poprzestaję. Klasyczni liberałowie, jak dla przykładu Edmund Burke, byli z gruntu konserwatywni. Sam Burke, choć należał do liberalnej partii Wigów, słusznie uważany jest za ojca konserwatyzmu, ale to dłuższy temat. Liberalizm jest wszakże wielką pomyłką – klasyczny czy nie – i jego wyniesienie wolności na piedestał leży u podstaw zła dzisiejszego świata, jak Danek słusznie zauważa. Błąd liberalizmu polega na uznaniu wolności za wartość. Wolność jest ważna, jest wartościowa, ale nie może być przedmiotem naszych działań. Kiedy wolność wyniesiona jest do poziomu wartości, to wszystkie inne wartości są wobec niej w takim samym stosunku; hierarchia się spłaszcza: obojętne, co się robi, byle by to robić w sposób wolny, co z kolei musi doprowadzić do „konfliktów między wartościami”. Żadna wartość oprócz wolności nie może być wtedy absolutna. Wolność nie przestaje być jednak ważna, ponieważ jest konieczną formą działania; jest warunkiem moralności i odpowiedzialności, winy i zasługi. Tylko działając w sposób wolny, można realizować wartości. Wolność jest z natury ambiwalentna – ku dobru i złu, ku pięknu i brzydocie – i zbyt często jest widziana jako przyczyna zła i brzydoty. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
A zatem, po ich owocach poznacie ich.
Z całą pewnością donosicielska kariera Lecha Wałęsy nie powinna mieć decydującego wpływu na ocenę jego działalności. Równie a może i bardziej skutecznych agentów komunistycznej władzy były setki, a raczej setki tysięcy. Dopiero ujawnienie owej masy ludowych szpicli, a nie zdemaskowanie jednego drobnego pomocnika bolszewickich hycli o znanym w świecie nazwisku, dałoby jako taki obraz peerelowskiej rzeczywistości. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Realizm celów
Jeśli „osiągalność” nie pozwala nazwać celu realistycznym, to czy w ogóle można mówić o realizmie celów?
Cele nie są dowolnymi konstrukcjami. Nie wyznacza ich sytuacja, bo warunki się zmieniają, a cele pozostają te same. Cele nie powinny być narzucane przez polityków, choć niewątpliwie tak właśnie na ogół się dzieje. Wybór celów podyktowany być powinien przez uprzednią akceptację wartości. Wartości się nie wymyśla, ale do nich dociera, ponieważ są zarówno obiektywne jak absolutne. Wartość poznana, zobowiązuje. Działania polityczne, należąc do dziedziny aktów ludzkich, nie mogą być wyłączone z tej reguły. Oznacza to istnienie moralnego (aksjologicznego) a priori w polityce. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Realizm środków
Przyznaję, jest to dość niezręczna nazwa dla polityki czynnej. Chodzi mi rzecz jasna o odpowiedniość środków i metod dla realizacji zamierzeń. Ten punkt może się wydawać oczywisty: żeby podnieść landrynkę do ust, nie używa się żurawia portowego; by poruszyć z miejsca portowy żuraw, nie wystarczy zjeść landrynki. A jednak ta przystawalność środków i celów umyka łatwej definicji, kiedy mowa o działalności politycznej. Czy np. ciężkie bombardowania miast niemieckich pod koniec II wojny światowej przyczyniły się do zwycięstwa sprawy aliantów? Czy żądanie bezwarunkowej kapitulacji Niemiec nie przedłużyło wojny? Nawet z historycznego punktu widzenia są to sprawy sporne, a jak rozstrzygnąć takie problemy w konkretnym działaniu? Kiedy, tu i teraz, polityk musi zdecydować, jakie siły przeznaczyć na osiągnięcie konkretnego celu, sprawa nie jest tak oczywista jak żuraw i landrynka. Tak się składa, że działanie jest zawsze konkretne i z trudem daje się ująć w ogólne prawidła. Spróbuję jednak te najszersze ramy zakreślić. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Realizm opisu
Wymagamy od polityka, aby jego opinie na temat świata nie mijały się z rzeczywistością. Gdyby polityk zaczął rozważać wszystkie trudności, jakie implikuje powyższe zdanie, nigdy nie zacząłby działać i stałby się filozofem. O ile temu pierwszemu należałoby przyklasnąć, to drugie byłoby wątpliwym powodem do radości. Polityka domaga się rzetelnego opisu rzeczywistości bez wdawania się w usprawiedliwienie realizmu poznawczego. Opis nie ma dotyczyć w tym wypadku ontycznych zrębów świata, nie ma dotrzeć do istoty rzeczy, ma wyłącznie adekwatnie przedstawić rzeczywistość ludzką. Przede wszystkim więc, musi widzieć kulturę jako tło wszelkich działań, ale z drugiej strony, uchwycić musi konkretną sytuację. W znajomości społeczeństwa pomóc może politykowi socjologia i psychologia (choć zwłaszcza ta pierwsza jest wątpliwej wartości), ale niezastąpiona będzie intuicja. Dar Boży, który pozwala zrozumieć to, co umyka zazwyczaj statystykom i naukowym tabelom – naturę ludzką. Politycy intuicyjni z reguły górują nad swoimi przeciwnikami, bo antycypują ich posunięcia. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Z góry muszę przeprosić za ten tytuł. Choć właściwie zamiast przepraszać, powinienem go zmienić, bo jest nadużyciem. Nie spełnia żadnego z wymagań stawianych tytułom: nie reprezentuje treści ani nawet jej nie odpowiada. Ma tylko tę zaletę, że zaspokaja jako tako moją próżność. Właściwy tytuł poniższego brzmieć powinien: „O realizmie politycznym”, a czy taki tytuł może zaspokoić czyjąkolwiek próżność? Jeżeli jednak mój przewrotny tytuł przyciągnąć by miał kogoś wcale nie zainteresowanego politycznym realizmem, to niechże czytelnik tak nieszczęśliwie zbłąkany porzuci dalszą lekturę niniejszego. „Żuraw” i „landrynka” grają bowiem rolę zaledwie trzeciorzędnego przykładu, a przedmiotem właściwym „Żurawia i landrynki” jest szary i szpotawy, smętny i wątły realizm polityczny. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Wyobraźmy sobie przez moment całkiem nieprawdopodobną historię. Jest lipiec roku 2008 – znika komunizm, w sposób realny, niekwestionowany, prawdziwy. Owo zniknięcie nie ma nic wspólnego z rokiem 1989 – tamto było fikcją, prowokacją, okrutnym żartem bolszewików. To obecne jest realne, choć tylko umowne, spreparowane na potrzeby niniejszego tekstu. Nie ma… komunizmu. Przestał istnieć i choć nie wiemy, czy kiedy jeszcze nie powróci, możemy poczuć się prawdziwie wolni, raczej uwolnieni z jego natrętnego towarzystwa. Czyż to nie wspaniałe? Czyż nie tego oczekiwaliśmy? Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Indywidualizm zajmuje poczesne miejsce w panteonie bożków współczesnego świata. Jego pozycję najlepiej poświadcza wszechobecne brzęczenie o „prawach jednostki”. Wynika to z faktu, że świat współczesny – w sensie instytucji politycznych, społecznych, a ostatnimi czasy nawet i (o zgrozo!) religijnych – ufundowany jest na liberalizmie we wszelkich postaciach. Propaganda tego ostatniego osiągnęła przerażającą skuteczność: częściej jeszcze niż w formie wyartykułowanej myśli liberalizm występuje ostatnio jako pewna mentalność, uchodząca za normalną i oczywistą. Do propagandowych sukcesów liberałów należy rozpowszechnione szeroko przekonanie, iż alternatywą dla indywidualizmu byłby jedynie kolektywizm, tzn. socjalizm bądź komunizm; mamy tu do czynienia ze starym chwytem erystycznym znanym jako fałszywa alternatywa. Poniżej rozwinę kilka pojęć fundamentalnych dla naturalnego, czyli nie-indywidualistycznego porządku, przeciwstawnego sztucznemu indywidualizmowi liberałów. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Janek, Franek, Bolek? Wszystko jedno
4 komentarzy Published 27 czerwca 2008    | 
Wszędzie piszą o Wałęsie. Czytam książkę Cenckiewicza i Gontarczyka z niechęcią, pewnie dlatego głównie, że miałem od dawna ugruntowane zdanie na temat Wałęsy. Po czynach ich poznacie ich. Z mojego punktu widzenia, czy podpisał świstki, czy donosił, jest drugorzędne wobec zła, jakie wyrządził swoją działalnością. Donosicielstwo nie jest oczywiście drobiazgiem godnym machnięcia ręką, ale w systemie sowieckim była masa donosicieli, szpicli, agentów, a tylko jeden Wałęsa. Odegrał on gatunkowo inną rolę, niż zastraszone baby donoszące na swych mężów. Czy został w 1976 roku przekwalifikowany ze szpicla na „agenta wpływu”, wydaje mi się obojętne i nie zostanie raczej nigdy dowiedzione. Natomiast, że jego działanie było na rękę bolszewikom, to da się w miarę łatwo pokazać. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Motto:
Allons enfants de la Patrie
Le jour de gloire est arrivé
Muszę przede wszystkim zaoponować przeciw słowom pana Adama, jakobym „niestrudzenie prowadził z nim dyskusję na temat tego, czym jest lub powinna być prawica”. Mógłbym zakwestionować każdy element tego zdania, ale dam spokój i przypomnę panu Adamowi jego własne słowa, że wymiana myśli (*) byłaby tu trafniejszym określeniem niż polemika. Wymiana myśli ma to do siebie, że ma wiele wątków, że płynie meandrami (jednym z takich meandrów było w naszym wypadku pojęcie „prawicy”), a czasami nawet schodzi na manowce, kochane manowce. I tu właśnie dotarliśmy. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
– Nu, co cieszycie się?
– Naturalnie. Jakżeby inaczej? – odparł tamten bez uśmiechu. – Cieszymy się. Bardzo nawet.
Zajcew spojrzał mu w oczy i nagle zwątpił w jego słowa. „Stary chrzan!” pomyślał. „Takich się nie przerobi”.
Józef Mackiewicz, Droga donikąd
Mówią mi: – Rejs Piwowskiego, jest satyrą na społeczeństwo podkomunistyczne. – Inni przeczą: – Nie, to tylko urocza groteska. – Jeszcze inni utrzymują, że jest bezlitosnym obnażeniem obsesji z „organizacją życia kulturalnego”, ale ja bym powiedział, że raczej obsesji z organizacją życia w ogóle. Rejs ma być jednym z najznakomitszych obrazów zsowietyzowanego społeczeństwa, ale ma być także satyrą na nienaturalność ludzkich zachowań, na uniwersalny kościół międzyludzki, na zwykłą głupotę, która bywa taka sama pod komunistami, jak pod faraonami. Rejs oglądany ponownie po latach wydał mi się przede wszystkim mniej śmieszny niż dawniej, może dlatego głównie, że jest to aż tak prawdziwy, aż tak bolesny obraz tego koszmaru sennego, jakim był prl. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Czy Polska leży nadal między Niemcami a Rosją? – próba odpowiedzi
0 komentarzy Published 29 maja 2008    | 
Miraż RP – trzeciej, czwartej, piątej entej – także realne potęgi wokół, są wszystkie podobnej natury.
To zdanie, wyjęte z artykułu Michała Bąkowskiego, wydaje mi się kluczowe, ale jednocześnie nie jestem skłonny podpisać się pod nim bez zastrzeżeń. W moim przekonaniu, pomiędzy Rosją Sowiecką, współczesnym peerelem (także innymi krajami bloku), a zachodnią Europą istnieją nadal jeszcze zasadnicze różnice, które wynikają z odmiennych pozycji startowych wszystkich tych trzech tworów do wspólnego marszu po długiej i karkołomnej drodze wiodącej do jednego celu – bolszewickiej Europy. Różnice wynikające choćby z balastu historycznych doświadczeń. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Odpowiedź na Ankietę Mackiewiczowską
1 komentarz Published 28 maja 2008    | 
1. Nazwisko „Józef Mackiewicz” usłyszałem po raz pierwszy w 1995 roku, w drugiej klasie szkoły średniej, od swojego nauczyciela, Pana Wacława Lewandowskiego. Nie pamiętam już, w jakim kontekście mówił nam o twórczości pisarza, pewnie była to jakaś wzmianka na marginesie głównego toku zajęć. Pamiętam jednak dokładnie, że lekcje literatury w liceum były dla mnie i kilku moich kolegów ważnym okresem intelektualnego i czytelniczego rozbudzenia. Zaczęliśmy szperać w bibliotekach, księgarniach, ktoś kupił coś Mackiewicza w antykwariacie… i tak się zaczęło. Pierwszą rzeczą, którą przeczytałem o pisarzu, była książka Włodzimierza Boleckiego – Wyrok na Józefa Mackiewicza, pożyczona od kolegi z klasy. Wyznać trzeba, że twórczość samego pisarza poznawałem w pełni nieco później, już w latach studenckich. W trakcie nauki w liceum przeczytałem tylko słynny list Droga Pani…, opowiadanie Ponary Baza i pewnie jeszcze kilka pomniejszych tekstów publicystycznych. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Pan Michał Bąkowski od pewnego czasu niestrudzenie prowadzi ze mną dyskusję na temat tego, czym jest lub powinna być prawica w ogóle, zaś w szczególności w Polsce. W związku z tym po raz kolejny czuję się zobowiązany uściślić pewne twierdzenia, jakie padły w owej dyskusji z mojej strony. Przede wszystkim – celowo przejaskrawiony – pogląd, że szeregi prawicy mógłby zasilić nawet Andrzej Lepper czy Jerzy Urban, gdyby pod wpływem cudownego nawrócenia uklęknął przed ruinami Ołtarza i Tronu, poprzysięgając walczyć o ich odbudowę. Stanowi on egzemplifikację faktu, iż w obecnej dobie Prawicy pozostała jedynie ciągłość idei, a nie ciągłość pokoleń. Innymi słowy, zabrakło prawowitych elit, bezpośrednich dziedziców świata przednowoczesnego, których kolejne warty mogłyby przekazywać sobie sztandar Kontrrewolucji. Niestety, ich linia musiała wygasnąć, skoro przez glob przetoczyły się w krótkich odstępach czasu dziesiątki rewolt, z których każda stawiała sobie za cel ich unicestwienie. W rezultacie wytworzyła się sytuacja opisana niegdyś przez Carla Schmitta: zlikwidować demoliberalny chaos ma prawo każdy, kto znajdzie w sobie po temu wolę – i siłę. Na czele Prawicy stanąć może ktokolwiek, kto odważy się podnieść jej sztandar z pyłu. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Odpowiedź na Ankietę Mackiewiczowską
0 komentarzy Published 25 maja 2008    | 
1. Nietypowo. Podczas studiów polonistycznych na UMK w Toruniu, w 1983 roku. Chodziłem na zajęcia prof. Krystyny Jakowskiej, poświęcone reportażowi w Polsce międzywojennej. Pośród innych lektur trzeba było przeczytać „Bunt rojstów”, dostępny jedynie w czytelni biblioteki uniwersyteckiej. Od 9. rano do godz. 20. przeczytałem ten tom trzykrotnie, z podziwem coraz bardziej rosnącym. Nie wiedziałem niczego o autorze, więc wieczorem opuszczałem bibliotekę z przekonaniem, że jeśli ten nieznany mi pisarz nie padł ofiarą wojny, musi być jakiś ciąg dalszy jego twórczości. Talent wydał mi się zbyt rasowy, aby wyposażony weń człowiek mógł zarzucić pisanie… Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Czy Polska leży nadal między Niemcami a Rosją?
2 komentarzy Published 24 maja 2008    | 
Józef Mackiewicz odpowiedział na to pytanie zupełnie wprost, nazywając dwie główne części Zwycięstwa prowokacji kolejno: „Polska nie leży już między Niemcami i Rosją” oraz „…już tylko między wartością życia i wszechkomunistyczną nudą”. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Wielu spośród ludzi posiadających wyrobione poglądy – no, w każdym razie uważających się za posiadaczy takowych – darzy słowo „jednostka” swego rodzaju nabożnością. Jednostka, powiadają, jest pierwotna wobec państwa, a nawet i społeczeństwa. Tylko jednostki są rozumne i tylko one tworzą rzeczywistość społeczną – próby doszukiwania się jakichkolwiek bytów ponadjednostkowych wiodą ku przesądom (oraz, dodają nierzadko, „faszyzmowi”). Jednostka stanowi podmiot suwerenności, jej wolność zaś – wartość najwyższą, na którą nie może nastawać żadna instytucja ani zbiorowość (czego pilnują prawa człowieka i obywatela). Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
„Zgoda, zgoda, a Bóg wtedy rękę poda.” Pomimo najcieplejszych uczuć, jakie żywię dla autora tych słów, to jest zupełny nonsens. Pan Bóg nigdy nie domagał się od nas zgody i nawet jeśli irenizm jest cnotą, to nie z tych kardynalnych. Pan Jezus nakazywał, by mowa nasza była: „Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi.” Ale co ja mam zrobić z panem Adamem Dankiem? On się zgadza ze mną, ja się zgadzam z nim. Do czego to wszystko doprowadzi? Zgoda prowadzi do kompromisu, a nam trzeba prawdy, kompromisów mamy dość. Szukać zatem nam wypadnie tych drobnych punktów, w których się różnimy. Dość już o tej zgodzie! Do rzeczy. Pan Danek zapytuje w swoim jak zwykle znakomitym artykule Suweren i heros: „czy zachowawca powinien wystrzegać się refleksji nad suwerennością?” – po czym odpowiada sam sobie, że nie do końca. Nie mogę się oczywiście z tym zgodzić. Nie tylko konserwatysta, ale po prostu każdy myślący człowiek, nie powinien nigdy wystrzegać się refleksji. Kropka. Przedmiot tej refleksji może być mniej lub bardziej wartościowy, mniej lub bardziej wart zastanowienia, ale samo zastanowienie, już niesie w sobie wartość, nadaje sens, którego przedmiot, bez udziału myślącego podmiotu, był pozbawiony. Są to jednak oczywiście drobiazgi, jak rycerskie harce przed właściwą bitwą. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Postrzegany przez jednych jako pięknoduch, przez innych jako polityczny kretyn, Jimmy Carter wciąż wywołuje silne emocje i kontrowersje. Gdy Norweska Akademia Nauk nagradza życiowe dokonania naszego bohatera przyznaniem pokojowej nagrody Nobla, medialny skandalista, Michael Savage, nazywa swojego rodaka zbrodniarzem wojennym, antyamerykaninem, żydożercą i komunistą, przyrównując go jednocześnie do Hitlera. Z czego wynika tak wielka różnorodność ocen? Czy przyczyna tkwi w ideowej polaryzacji świata, dzięki której to, co dla jednych jest pięknym gestem, dla innych oznacza zdradę ideałów? Czy może w bogatej naturze eksprezydenta, którego uśmiech dla jednych jest emanacją jego liberalnego wizerunku, dla innych dowodem, w najlepszym razie, politycznego infantylizmu? Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
P. Michał Bąkowski odpowiedział ostatnio polemicznie na mój artykuł „Na prawej flance”. Ustosunkowanie się do polemiki wymagać będzie rozważenia roli, jaką w ideowej tożsamości Prawicy odgrywają dwa elementy: suwerenność i tzw. mit bohaterski. Pierwszy z nich współczesne środowiska prawicowe niemal bez wyjątku zaliczają do swoich pryncypiów, wzywając do obrony suwerenności własnych państw, rozpuszczanej stopniowo przez procesy globalizacyjne – pomimo, iż sama koncepcja suwerenności z konserwatywnego punktu widzenia jawiła się na ogół jako niezwykle niebezpieczna. Co do drugiego elementu, zachodzi sytuacja odwrotna – nierzadko mówi się o nim jako o obcym prawicowemu, a zwłaszcza konserwatywnemu stylowi myślenia, co moim zdaniem mija się z prawdą. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Odpowiedź na Ankietę Mackiewiczowską
0 komentarzy Published 5 maja 2008    | 
1. Nie pamiętam dokładnie, kiedy po raz pierwszy spotkałem się z nazwiskiem Józefa Mackiewicza. Muszę to jednak zawdzięczać tygodnikowi Najwyższy Czas!, najlepszemu wychowawcy młodzieży w III Rzeczypospolitej.
Pierwszą przeczytaną książką „Ptasznika z Wilna” było „Zwycięstwo prowokacji”, zapewne AD 1997-99. Bezkompromisowość i szczerość tej książki dotknęła mię do głębi. Do dziś za clou mackiewiczowskiego poglądu na komunizm uznałbym słowa pochodzące z tej publikacji: „Katastrofa to nie śmierć połowy ludzkości w wojnie atomowej. Katastrofa to życie całej ludzkości pod panowaniem ustroju komunistycznego.” Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Suwerenność Trzeciej Republiki a sprawa polska
0 komentarzy Published 3 maja 2008    | 
Czy Trzecia Republika Francuska była państwem suwerennym, czy też nie, wydawać by się mogło zupełnie ezoterycznym przedmiotem dyskusji, toteż spieszę donieść, że III Republika jest zupełnie bez znaczenia. Natomiast suwerenność nie jest.
Adam Danek w tekście zatytułowanym Na prawej flance nie zgodził się z moją oceną suwerenności owej „nieważnej” republiki: „To nieprawda – III Republika nie była państwem suwerennym. Była państwem demoliberalnym, tymczasem (…) nie może być mowy o suwerenności tam, gdzie nie ma suwerena, a w państwie demoliberalnym brakuje podmiotu o cechach suwerena.” Zgoda. Ale to nie jest jedyna możliwa definicja „suwerenności państwowej”. Zatem zarzucanie mi aż „nieprawdy” jest w tym wypadku niezupełnie na miejscu. Pan Danek nadał bowiem normatywny sens słowu „suwerenność”, po czym orzekł (nie wprost), iż tylko w takim sensie tego słowa używać wolno. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Odpowiedź na Ankietę Mackiewiczowską
0 komentarzy Published 30 kwietnia 2008    | 
1. Przypadkiem, około 17 lat temu, w bibliotece publicznej na Zachodzie natrafiłam na wydanie „Zwycięstwa prowokacji”. Rewelacja. Pierwszy raz w życiu przeczytałam książkę, która nie krytykowała komunizmu za ten czy inny mankament, nie krytykowała komunizmu ani za kolejki w sklepach, albo za rusyfikację, albo za stan wojenny. Nie, ona rzeczowo, logicznie i spokojnie udowadniała, że komunizm jest najgorszym złem, jakie kiedykolwiek spotkało ludzkość. Złem samym w sobie. Pamiętam wstrząs, jakiego doznałam, gdy Mackiewicz pisał o roli Armii Krajowej w „wyzwoleniu” Wilna. Nie krytykował Armii Czerwonej za jej rzekomą „zdradę”, gdy AK-owcy zostali później aresztowani. Nie było żadnej zdrady, Mackiewicz twierdził z żelazną logiką, gdyż zdradzić może tylko przyjaciel. Wróg zdradzić nie może. Czytaj więcej ->
Prześlij znajomemu
Najnowsze komentarze