Najnowsze komentarze

III Ankieta Wydawnictwa Podziemnego

Dziecko w szkole uczy się fałszowanej historii od Piasta do równie sfałszowanego Września i dowie się, że obrońcą Warszawy był nie jakiś tam Starzyński, ale komunista Buczek, który wyłamał kraty „polskiego faszystowskiego” więzienia, by na czele ludu stolicy stanąć do walki z najeźdźcą. – Tak w roku 1952 Barbara Toporska opisywała ówczesny etap bolszewizacji Polski.

Przyjmijmy, na potrzeby niniejszej ankiety, że był to opis pierwszego etapu bolszewizacji, klasycznego w swoim prostolinijnym zakłamaniu. Kolejny etap nastąpił szybko, zaledwie kilka lat później, gdy – posługując się przykładem przytoczonym przez Barbarę Toporską – w kontekście obrony Warszawy wymieniano już nie tylko komunistę Buczka, ale także prezydenta Starzyńskiego (i to z największymi, bolszewickimi honorami). Przyszedł w końcu także moment, gdy komunista Buczek albo znikł z kart historii, albo też przestał być przedstawiany w najlepszym świetle – jeszcze jeden, mocno odmieniony okres.

Mamy tu zatem dynamiczne zjawisko bolszewizmu i szereg nasuwających się pytań. Ograniczmy się do najistotniejszych, opartych na tezie, że powyższe trzy etapy bolszewizacji rzeczywiście miały i mają miejsce:

1. Wedle „realistycznej” interpretacji historii najnowszej utarło się sądzić, że owe trzy etapy bolszewickiej strategii są w rzeczywistości nacechowane nieustającym oddawaniem politycznego pola przez bolszewików. Zgodnie z taką wykładnią, historię bolszewizmu można podzielić na zasadnicze okresy: klasyczny, ewoluujący, upadły. Na czym polega błąd takiego rozumowania?

2. Jak rozumieć kolejno następujące po sobie okresy? Jako etapy bolszewizacji? Jako zmiany wynikające z przyjętej strategii, czy ze zmiennej sytuacji ideowej i politycznej, czy może trzeba wziąć pod uwagę inne jeszcze, niewymienione tu czynniki?

3. Trzy etapy i co dalej? Czy trzecia faza spełnia wszystkie ideowe cele bolszewizmu, czy wręcz przeciwnie – jest od realizacji tych celów odległa? Czy należy spodziewać się powrotu do któregoś z wcześniejszych etapów, a może spektakularnego etapu czwartego lub kolejnych?

Zapraszamy do udziału w naszej Ankiecie.

II Ankieta Wydawnictwa Podziemnego

Dorobek pisarzy i publicystów mierzy się nie tyle ilością zapisanych arkuszy papieru, wielkością osiąganych nakładów, popularnością wśród współczesnych czy potomnych, poklaskiem i zaszczytami, doznawanymi za życia, ale wpływem jaki wywierali lub wywierają na życie i myślenie swoich czytelników. Wydaje się, że twórczość Józefa Mackiewicza, jak żadna inna, nadaje się do uzasadnienia powyższego stwierdzenia. Stąd pomysł, aby kolejną ankietę Wydawnictwa poświęcić zagadnieniu wpływu i znaczenia twórczości tego pisarza.

Chcielibyśmy zadać Państwu następujące pytania:

1. W jakich okolicznościach zetknął się Pan/Pani po raz pierwszy z Józefem Mackiewiczem?
Jakie były Pana/Pani refleksje związane z lekturą książek Mackiewicza?

2. Czy w ocenie Pana/Pani twórczość publicystyczna i literacka Józefa Mackiewicza miały realny wpływ na myślenie i poczynania jemu współczesnych? Jeśli tak, w jakim kontekście, w jakim okresie?

3. Czy formułowane przez Mackiewicza poglądy okazują się przydatne w zestawieniu z rzeczywistością polityczną nam współczesną, czy też wypada uznać go za pisarza historycznego, w którego przesłaniu trudno doszukać się aktualnego wydźwięku?

Serdecznie zapraszamy Państwa do udziału.

Ankieta Wydawnictwa Podziemnego

1. W tak zwanej obiegowej opinii egzystuje pogląd, że w 1989 roku w Polsce zainicjowany został historyczny przewrót polityczny, którego skutki miały zadecydować o nowym kształcie sytuacji globalnej. Jest wiele dowodów na to, że nie tylko w prlu, ale także innych krajach bloku komunistycznego, ta rzekomo antykomunistyczna rewolta była dziełem sowieckich służb specjalnych i służyła długofalowym celom pierestrojki. W przypadku prlu następstwa tajnego porozumienia zawartego pomiędzy komunistyczną władzą, koncesjonowaną opozycją oraz hierarchią kościelną, trwają nieprzerwanie do dziś. Jaka jest Pana ocena skutków rewolucji w Europie Wschodniej? Czy uprawniony jest pogląd, że w wyniku ówczesnych wydarzeń oraz ich następstw, wschodnia część Europy wywalczyła wolność?

2. Nie sposób w tym kontekście pominąć incydentu, który miał miejsce w sierpniu 1991 roku w Moskwie. Czy, biorąc pod uwagę ówczesne wydarzenia, kolejne rządy Jelcyna i Putina można nazwać polityczną kontynuacją sowieckiego bolszewizmu, czy należy raczej mówić o procesie demokratyzacji? W jaki sposób zmiany w Sowietach wpływają na ocenę współczesnej polityki międzynarodowej?

3. Czy wobec rewolucyjnych nastrojów panujących obecnie na kontynencie południowoamerykańskim należy mówić o zjawisku odradzania się ideologii marksistowskiej, czy jest to raczej rozwój i kontynuacja starych trendów, od dziesięcioleci obecnych na tym kontynencie? Czy mamy do czynienia z realizacją starej idei konwergencji, łączenia dwóch zantagonizowanych systemów, kapitalizmu i socjalizmu, w jeden nowy model funkcjonowania państwa i społeczeństwa, czy może ze zjawiskiem o zupełnie odmiennym charakterze?

4. Jakie będą konsekwencje rozwoju gospodarczego i wojskowego komunistycznych Chin?

5. Już wkrótce będzie miała miejsce 90 rocznica rewolucji bolszewickiej w Rosji. Niezależnie od oceny wpływu tamtych wydarzeń na losy świata w XX wieku, funkcjonują przynajmniej dwa przeciwstawne poglądy na temat idei bolszewickiej, jej teraźniejszości i przyszłości. Pierwszy z nich, zdecydowanie bardziej rozpowszechniony, stwierdza, że komunizm to przeżytek, zepchnięty do lamusa historii. Drugi stara się udowodnić, że rola komunizmu jako ideologii i jako praktyki politycznej jeszcze się nie zakończyła. Który z tych poglądów jest bardziej uprawniony?

6. Najwybitniejszy polski antykomunista, Józef Mackiewicz, pisał w 1962 roku:

Wielka jest zdolność rezygnacji i przystosowania do warunków, właściwa naturze ludzkiej. Ale żaden realizm nie powinien pozbawiać ludzi poczucia wyobraźni, gdyż przestanie być realizmem. Porównanie zaś obyczajów świata z roku 1912 z obyczajami dziś, daje nam dopiero niejaką możność, choć oczywiście nie w zarysach konkretnych, wyobrazić sobie do jakiego układu rzeczy ludzie będą mogli być jeszcze zmuszeni 'rozsądnie' się przystosować, w roku 2012!

Jaki jest Pana punkt widzenia na tak postawioną kwestię? Jaki kształt przybierze świat w roku 2012?



Stirlitz

Mit Stirlitza był ponoć głęboko zakorzeniony w sowieckim społeczeństwie i pokutuje do dziś.  Krążą plotki, że Siedemnaście mgnień wiosny stworzone zostało na osobiste zamówienie Jurija Andropowa, co może się wydawać dziwne tylko tym, którzy nic nie wiedzą o sowietach.  Niestety, projekty Andropowa zostały w większości wprowadzone w życie i to z godnym pożałowania sukcesem.  Być może jednak najbardziej niespodziewanym rezultatem jego planów jest Putin.  Różni ludzie przypisywali sobie wątpliwą zasługę wysunięcia nieznanego aparatczyka na stanowisko premiera w latach 90.  Bierezowski twierdził, że Putin był jego człowiekiem (tak na pewno był postrzegany przez pewien czas), Pugaczow opowiadał Belton, że to jemu zawdzięczał Putin swe wyniesienie, a Gleb Pawłowski, wyborczy strateg Jelcyna, sobie przypisuje ten wiekopomny wkład do historii.  To on był autorem bajki o wojnie domowej podczas wyborów w 1996 roku, ale wszyscy zainteresowani wiedzieli, że nie można tej samej bajki użyć dwa razy, więc od razu rozpoczęły się poszukiwania kolejnej bajki – i Pawłowski wystąpić miał z mitem Stirlitza, przystojnego, rzetelnego, a nade wszystko, niezawodnego, wiernego i patriotycznego (a także nudnego jak flaki z olejem) agenta wywiadu, który samodzielnie uratuje świat.  Poszukiwania Stirlitza uwieńczone zostały znalezieniem Putina (który spełniał głównie flaczany postulat). Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

Dacznyj koopieratiw „Oziero”

Jezioro Kiimajärvi w Karelii jest częścią, słynącego z urody, Karelskiego Pojezierza.  Przed wojną należało do Finlandii i tam właśnie zbudował marszałek Mannerheim swą słynną linię obronną przeciw sowieciarzom.  Kiimajärvi leży tuż za linią, po jej północnej stronie.  Małe wioski rybackie nad jeziorem były zapewne zapleczem dla fińskich żołnierzy, toczących ciężkie boje wojny zimowej, w której niezwyciężona krasnaja armia dostała łupnia od maleńkiej Finlandii.  Jednak Finowie swą walkę przegrali, a po zakończeniu światowej wojny, utracili Przesmyk Karelski i piękne jezioro zostało przemianowane, niepięknie, na jezioro Komsomolskie. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

Beznalicznyje rubli

Sowiecki system księgowości nakazywał przedsiębiorstwom państwowym trzymać tylko tyle gotówki, ile potrzeba było na miesięczną wypłatę, reszta transakcji dokonywana była „na papierze”, a księgowana jako beznalicznyje rubli.  Zarobione w ten sposób pieniądze były bezwartościowe dla dyrekcji do momentu, gdy dyrektorzy znaleźli sposób na wymienienie ich na usługi lub prawdziwe pieniądze.  Chodorkowski i jego komsomolcy, otrzymawszy dostęp do tych nie istniejących rubli, skupowali beznalicznyje za kopiejki, po czym wymieniali je w państwowych bankach.  Użyli następnie tych prawie darmowych funduszy jako kapitału dla założenia legalnych prywatnych firm.  Grupa komsomolców Chodorkowskiego zakładała pralnie (dosłownie, nie w przenośni) i sieci punktów naprawy obuwia (czyli to, co w normalnym świecie nazywałoby się szewstwem).  Po krótkim czasie umożliwiono im import-eksport, jeżeli tylko zgodzą się sprowadzać do sowietów komputery.  Musieli używać w tym celu kanałów kgb, tzn. przyjaznych firm na Zachodzie, ale zupełnie im to nie przeszkadzało.  Dwa departamenty kgb prowadziły komsomolskich przedsiębiorców: wywiad oraz departament walki z korupcją i czarnym rynkiem.  Chodorkowski utrzymuje dziś, że nie był wówczas świadom udziału kgb w tych poczynaniach, ale przyznaje, że otrzymywał instrukcje.  Czyżby dostawał instrukcje nieświadomie?  Prawdopodobnie równie nieświadomie wykonał wkrótce rozkaz, by otworzyć bank Menatep z pomocą państwowych banków i na obstalunek kagiebistów.  Jego bank zajmował się głównie handlem walutami i zarabiał na tym dobre pieniądze. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

Jak do tego doszło? – oto jest pytanie.  Legło ono u podstaw wielkiej literatury: jak to się stało, że dumny zwycięzca Troi stał się żebrakiem w swym własnym domu?  Ale może być także źródłem dociekań historycznych, np. w jaki sposób potężne cesarstwo rzymskie padło pod ciosami barbarzyńców?  A niekiedy staje się zaczątkiem politycznych rozważań: co doprowadziło nas do stanu, w którym jesteśmy?  W tej ostatniej kategorii znajduje się na ogół najlepsza publicystyka polityczna.  Czytałem ostatnio kilka książek, których autorzy próbują prześledzić wydarzenia ostatnich trzydziestu lat z hakiem, by zrozumieć, jak doszliśmy do zdumiewającej współczesności.  W jednej z nich znalazłem następującą wypowiedź: Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

Andrzej Dajewski, autor bloga Jesień demoludów, opublikował kolejny odcinek opowieści o kontrolowanym demontażu socjalistycznego systemu, dokonanym trzy dekady temu rękami komunistów oraz wiernych akolitów. Ofiarą jego dociekań padły tym razem Bałkany, a ściślej Jugosławia, składająca się z sześciu socjalistycznych republik. Obszerny artykuł, oparty w znacznej mierze na materiałach lokalnych, wielojęzycznych, prowadzi czytelnika przez złożony ciąg wydarzeń, nazwisk, powiązań, sojuszy i konfliktów, aby tym lepiej zilustrować zasadniczą tezę: mimo rzekomej odrębności „socjalistycznej” Jugosławii wobec pozostałych „krajów” „ludowej demokracji”, proces uwalniania się z więzów komunizmu, choć pod szczególnym względem odmienny, przebiegał w sposób bliźniaczo podobny jak gdzie indziej. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu
Dariusz Rohnka


Walka w obliczu końca

Książce, której pisanie rozpocząłem okrągłe 30 lat temu dałem tytuł „A ja przeciwnie…”, nie dlatego (jak można by sądzić), że chciałem w ten sposób zaznaczyć odrębność własnego myślenia. Chodziło mi o coś całkiem innego – o podkreślenie dwóch szczególnych cech Józefa Mackiewicza – nonkonformizmu oraz braku uprzedzeń o podłożu nacjonalistycznym. Tytuł zaczerpnąłem z opublikowanego w „Wiadomościach” w 1949 roku artykułu „Rozdzieranie szat”:

A ja przeciwnie, ja lubię… i Rosjan, i Niemców, i Żydów. […] W grobowym milczeniu, które nastąpiło, jegomość siedzący najbliżej drzwi wstał i w odbiciu lustra mogłem zauważyć, jak wychodząc stuknął palcem w czoło, mrugnąwszy do sąsiada, co miało niewątpliwie znaczyć, że mam źle w głowie. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu
Michał Bąkowski


Stojąc naprzeciwko

Wykład Mariana Zdziechowskiego, wiążący bolszewicką rewolucję z Renesansem, wydał nam się trafną ilustracją do debaty na temat ideowego znaczenia Okopów Świętej Trójcy oraz ważnym przyczynkiem do wielowiekowego sporu między świeckim antropocentryzmem i teocentrycznym humanizmem.  A jednak, ten ciekawy tekst wzbudził we mnie mieszane refleksje, ponieważ (podobnie jak Zdziechowski) stoję w sporze jednoznacznie po stronie, która uznaje, że renesansowy humanizm dokonał pierwszego skutecznego ataku na zręby tradycyjnego społeczeństwa, a pomimo to nie mogę się zgodzić z pewnymi tezami wyrażonymi w wykładzie. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

Po rozmyślaniach pisarza, którego nieszczęścia jego ojczyzny mistycznie nastroiły, zajrzyjmy znowu do wspomnianej książki najtrzeźwiejszego z realistów, Le Bona, „Masy – pisał on 27 lat przed Bierdiajewem –zorganizowane i zdyscyplinowane, dążą dziś do zagarnięcia całej władzy; ich nienawiść do wszelkiej, wyższości umysłowej jest oczywistą; wskutek tego cała arystokracja intelektualna zdaje się według wszelkiego prawdopodobieństwa przeznaczoną na wytępienie przez przyszłą rewolucję tak, jak przed 100 laty wytępioną została szlachta francuska. Gdy bowiem socjalizm zawładnie jakim krajem, jedyną dla niego szansą utrzymania się przez czas jakiś u władzy będzie, wymordowanie aż do ostatniego wszystkich tych, co by mogli, dzięki jakiejkolwiek wyższości swojej, choć cokolwiek się wznieść ponad przeciętny poziom tłumu”. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

Wszyscy to wiemy, wpajano nam w szkołach, czytaliśmy zarówno w podręcznikach historii, jak w samodzielnych rozprawach i badaniach dziejopisarzy i filozofów, że wieki średnie były epoką mroku, po której nastąpił radosny świt, a po nim jutrznia nowego życia, która opromieniła świat blaskiem wielkich nadziei. Epokę tę nazwano Renesansem, tj. odrodzeniem. Pogląd ten ma wszystkie pozory prawdy. Rzeczywiście, w wiekach średnich człowiek rozwijał się, myślał, żył w granicach dogmatyzmu kościelnego, który przeznaczenie i cel człowieka z doczesności przenosząc w wieczność, czyni ziemię miejscem wygnania, „doliną łez”, życie zaś ujmuje, jako ciernistą mozolną wędrówkę ku ojczyźnie niebieskiej wśród trudów i niebezpieczeństw walki z własną, przez grzech pierworodny skażoną, w niewoli grzechu leżącą i do dobrego niezdolną naturą. A na drodze tej bez pomocy Boga, bez łaski Jego i opieki Kościoła, który tej łaski rozdawcą jest, nie może człowiek, pozostawiony sam sobie, nic o własnych siłach począć. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

Okopy Świętej Trójcy mają w zasadzie trzy znaczenia w polskiej historiografii i myśli politycznej.  W pierwszym rzędzie, była to autentyczna twierdza, zbudowana w XVII wieku u ujścia Zbrucza do Dniestru, która w zamierzeniu miała być częścią linii obronnej Rzeczpospolitej przeciw Osmańskim Turkom.  Jednak polityczne zmiany, traktaty pokojowe i przesunięcia granic sprawiły, że forteca nigdy nie odegrała przeznaczonej roli.  Po raz drugi pojawiła się w historii, gdy Kazimierz Pułaski na czele garstki konfederatów barskich, zajął warownię, a „lubo oblężony, częste czynił wycieczki”.  Barżanie bronili się na tyle długo, by zezwolić Pułaskiemu na przeprawienie się przez Dniestr i ucieczkę, ale większość załogi przypłaciła to śmiercią lub Sybirem.  Wreszcie najważniejsza rola przypadła podolskim szańcom w Nie-Boskiej komedii, w której Zygmunt Krasiński uczynił z nich symbol walki z nadchodzącą rewolucją społeczną. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

Kiedy znalazłem się w Londynie w drugiej połowie lat 80., z głową pełną Józefa Mackiewicza, rzuciłem się do lektury jego artykułów rozproszonych na łamach emigracyjnych pism.  Spędzałem dwa wieczory w tygodniu w czytelni Biblioteki Polskiej, pożerając roczniki Lwowa i Wilna, Wiadomości i innych publikacji.  Interesował mnie głównie Mackiewicz, ale bardzo prędko wciągnął mnie kontekst.  Stałe rubryki, pełne znakomitych artykułów, jak choćby Siva rerum (nie wiedziałem wówczas, że pisał je Mieczysław Grydzewski, redaktor Wiadomości), nazwiska autorów znane tylko ze słyszenia lub zupełnie nieznane.  Wcześnie natknąłem się na artykuł, który zapadł mi w pamięć: Chusta Weroniki, [1] pióra Zygmunta Nowakowskiego.  Autor kontrastował proces norymberski z mordem sądowym dokonanym przez Tito na jednym z bohaterów wojny, generale Mihailoviću.  Draża Mihailović, w przeciwieństwie do AK, odmówił wydania swej ojczyzny w ręce komunistów, więc to jego wydano w ręce Tity.  Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

Pośród paniki i psychozy spowodowanej epidemią koronacyjnego wirusa w Wielkiej Brytanii, kanclerz (czyli minister finansów w rządzie brytyjskim), wystąpił z bezprecedensowym „pakietem pomocy finansowej” dla pracowników, dla firm, a nawet dla samo się zatrudniających, których jest w tym kraju multum.  Nie będę przytaczał ogromnych sum, które w postaci ulg, darowizn, dotacji, zapomóg i zasiłków otrzymają obywatele brytyjscy w najbliższych miesiącach, bo to można sobie sprawdzić nad ziemią, nie trzeba w tym celu zaglądać do mrocznych lochów.  Interesuje mnie strona polityczna. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

Drogi Panie Michale,

zupełnie nie przejmuję się koronawirusem i innymi historyjkami Światowego Ministerstwa Prawdy. Więcej ludzi na świecie umiera codziennie na powikłania po zwykłej grypie albo dławi się śmiertelnie przy jedzeniu czy ze śmiechu. A ilu ludzi umiera na zakażenia w szpitalach, do których przyszli, by ratować zdrowie – tylko w USA jest to 100 tys. rocznie. Ilu bliźnich kona z powodu niedożywienia? Wojen? Wypadków samochodowych? Obecną panikę wywołują celowo niemiłościwie nam panujące bydlaki i durne media. Po co? Bo lud powinien żyć w strachu, wtedy łatwiej się nim rządzi, można wprowadzać prawa, których nie dałoby się wprowadzić w stanie tzw. normalnym, można przekłuć ogromną bańkę na wszystkich aktywach i wywołać konieczną już recesję, odwraca się uwagę od rzeczy istotnych. Narracje o diabłach i ogniu piekielnym, Żydach przerabiających gojowskie pacholęta na macę, o UFO, terrorystach itp. już się zużyły, nie wierzą w nie nawet grzeczne dzieci, więc trzeba było stworzyć nowe straszaki, wykorzystując cwane zagranie Chińczyków, którzy swoje problemy społeczne, gospodarcze i z Trumpem postanowili załatwić działającym selektywnie na populację wirusem. Śmierć kilkudziesięciu nawet tysięcy gerontów i chorowitych okazów naszego żałosnego gatunku specjalnej szkody nie czyni, a wręcz przeciwnie – patrząc z punktu widzenia systemu emerytalnego i „opieki” medycznej. Podczas recesji dodatkowo kilkaset tysięcy załamanych nieudaczników popełni samobójstwo, tyle samo popadnie w depresję i też będzie siedzieć cicho łykając opiumaty. Kto na tym wszystkim zyska? Rządy, bo ograniczą wolność obywatelom, zamkną im gęby, zabronią posługiwania się gotówką, opodatkują depozyty w bankach, część pieniędzy ukradną na ratowanie systemu, i dodatkowo okradną poprzez inflację, ograniczą swobodę przemieszczania się i wypowiedzi, niepokornych zamkną w domach i obniżą im rating (jak w Chinach) a tych bardziej krnąbrnych w obozach reedukacyjnych; później wprowadzą zakaz posiadania złota, broni palnej, tytoniu itp. wolnościowych artykułów, a na koniec zaczipują ludzkość jak jakieś krowy albo świnie i każą obowiązkowo szczepić na wszystkie choroby, stare i nowe, już nie tylko dzieci, ale i dorosłych. Bez książeczki szczepień nie pojadę nie tylko do Grecji, ale nawet do Parzęczewa. Za krytykę władzy blokada konta w banku i nawet fajek człowiek w kiosku nie kupi, bo przecież gotówka zabroniona. Na to nawet sowiety nie wpadły. I lud przyjmie wszystko z pokorą, wdzięcznością i zrozumieniem, bo przecież to wszystko dla jego dobra. O jacy dobrzy władcy! Precz z gotówkowymi anarchistami i przestępcami! Precz z gotówkowymi roznosicielami wirusów! Wtedy wkroczymy z dzisiejszego miękkiego komunizmu (lewactwa?) zachodniego w komunizm chiński, o czym marzą Makrony, Merkele, Obamy, Sandersy i inne kryptokomunistyczne (lewackie?) dziadostwo, dotychczas zazdrośnie spoglądające na awangardowe poczynania ludowych Chin w zakresie kontroli obywateli. Oczywiście tzw. ludzkość na nic lepszego niż bat i chomąto nie zasługuje, skoro politycy jeszcze nie wiszą na latarniach od Tokio do Londynu i dalej, do Waszyngtonu. Gorzej, że mnie się dostanie rykoszetem, ale ja mam tę szczególną właściwość, że szybko się regeneruję i radzę sobie całkiem dobrze z państwowym oprawcą – bo przynajmniej tutaj, w tym teoretycznym państewku w niedorzeczu Odry i Wisły zawsze był, jest i będzie burdel, a moja bezczelność i niesubordynacja wobec biurwy są dla samej biurwy niewyobrażalne, więc niejako te cechy dla niej nie istnieją, co pozwala mi robić rzeczy, o których tzw. inteligentom, tudzież innym wyznawcom „prawa”, a nawet prolom się nie śniło. (A ktoś ze mną to „prawo” konsultował? A czy nie jest przypadkiem tak, że z założenia w demokracji to rząd i biurwa ma słuchać mnie, a nie ja ich?). Nie żal mi klasy średniej i wspomnianej tzw. inteligencji, bo przez umysłowe lenistwo, nieuctwo i grzech zaniechania oporu czy chociażby nieposłuszeństwa sami skazują się na zniewolenie i nadają się wyłącznie do eksploatacji; zamiast oglądać Netflixa, brać kredyty i czytać nieudolne wypociny niejakiej Olgi Tokarczuk czy innych systemowo ważnych grafomanów-propagandzistów, powinni się samoedukować i myśleć. Ich wybór, każdy ma to, czego chce i na co zasługuje. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

Czuję się zobowiązany do napisania niniejszego Post scriptum do artykułu opublikowanego zaledwie cztery dni temu.  Rozwój wypadków jest tak błyskawiczny, że zmusił mnie do zrewidowania niektórych stwierdzeń wypowiedzianych tak niedawno.

Kiedy piszę te słowa, Worldometer raportuje 340 tysięcy przypadków wirusa i ponad 14 i pół tysiąca zgonów.  A jednak to nie tylko ekspotencjalny przyrost jest przerażający, ale raczej konstatacja, że fałszywe dane raportowane przez kraje takie jak chrl i Iran, wprowadzić nas mogły w stan uśpienia. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

Żyjemy w wiecznym przedszkolu, w którym lewiatan państwa przybrał maskę niani.  Nie jest to wcale kochana niania ze wspomnień z dzieciństwa, raczej upiorna pani przedszkolanka, która pilnuje, gdzie zabawy kres i czy jesteśmy grzeczni.

Bo jeśli nie, zaraz
po pupach, po pupach,
po pupach biją nas.
I krzyczą: patrz szcze-, patrz szcze-
niaku gdzieś ty wlazł!
Albo po łapach, po łapach,
po łapach trzepią i –
w kącie się łyka łzy. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu
Michał Bąkowski


Karnawał i Post

Sławny obraz Pietera Bruegla przedstawia walkę Karnawału z Postem w postaci rycerskiej potyczki z kopiami.  Karnawał reprezentuje pijany tłuścioch, z rożnem w ręku zamiast lancy, siedzący okrakiem na beczce z piwem; na ruszt nadziany jest świński ryj i inne soczyste mięsiwa.  Post uosobiony jest przez wychudzoną postać nieokreślonej płci, która za broń wybrała sobie długą łopatę piekarską, a na niej dwie wyschnięte ryby.  Ale w rzeczywistości naturą Karnawału jest zabawa, a nie ekscesy; podobnie istotą Postu jest refleksja, a nie asceza (przesadna asceza sama może być ekscesem).  Kaczmarski śpiewał: „dusza moja pragnie postu, ciało – karnawału”.  Miał rację, ponieważ napięcie między Karnawałem i Postem jest trafną metaforą dualistycznej natury ludzkiej, owej ciągłej oscylacji między tym, co duchowe, wzniosłe i wartościowe, oraz tym, co animalistyczne, przyziemne, hedonistyczne.  Prawdziwa pełnia jest w kombinacji karnawału z postem – dusza i ciało stanowi pełnię człowieka.  Jedno bez drugiego staje się fałszem.  Nie na darmo Kościół odrzucił jako herezję poglądy, że Jezus był tylko Bogiem, ale także, że był tylko człowiekiem.  Karnawał i Post dopełniają się i warunkują wzajemnie.  W dawnych czasach ludzie potrafili się bawić, bo wiedzieli, że nadchodzi czas pokuty, a dziś wydaje im się, że bawią się w najlepsze bez ustanku, ale nie mają bladego pojęcia o żalu za grzechy, przez co ich zabawa staje się miałka i codzienna, jak kawałek czerstwego chleba.  Podobnie, umieli użyć Wielkiego Postu, jako zaproszenia do namysłu – do przemyślenia własnego życia. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

Mój pogląd na politykę jest idealnym. Uważam, że o ile taktyka polityczna kroczyć może każdą drogą do celu, to w polityce winno się być uczciwym.
Józef Mackiewicz

„Pisarz bezstronny jest takim samym fałszem, co tygrys wegetarianin” – usłyszał kiedyś Karol Zbyszewski od swojego przyjaciela, Józefa Mackiewicza. Szczerość i odwaga mówienia wprost, nie kamuflowania tego, co ma się do powiedzenia, to jedna z zasad Mackiewiczowskiego pisarstwa. Czesław Miłosz, który przez całe życie nie potrafił oprzeć się pokusom koniunktury, pisał na ten temat (w prywatnym liście) tak:

Wydaje mi się, że weszliśmy w okres wielkich przewartościowań literatury polskiej XX wieku, zwłaszcza tam wszędzie, gdzie chodzi o prawdomówność. A że Pan był zawsze pisarzem prawdomównym, miejsce Pana będzie coraz wyższe. A ta obecna książka znajdzie się wśród kilku najwyższych pozycji prozy. Niestety z wielu polskich prozaików, takich jak Żeromski i Reymont, został tylko papier. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

W roku 2017 ukazało się nowe wydanie wyboru pism Józefa Mackiewicza pt. Nudis verbis.  Pierwsza edycja wyszła w roku 2003 w tzw. „czarnej serii” jako 16 tom Dzieł.  Od samego początku, koncepcja wyboru była taka, żeby oddać konsekwencję myśli politycznej Mackiewicza w czasach przed, podczas i po II wojnie światowej.  Wojna nie była w moim przekonaniu cezurą w twórczości Mackiewicza, choć bez wątpienia wydarzenia owych lat miały na niego ogromny wpływ.  Nudis verbis zawierać miało wybór artykułów pisanych od 1 stycznia 1939 roku do końca roku 1949, w chronologicznym porządku.  Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

Bogu niech będą dzięki!  Boris Johnson spuścił wyborcze lanie bolszewii, dał im łupnia wśród ulewy.  Dyndanie na ulicznej latarni zostało tymczasowo odłożone na później.  Niestety nie sądzę, żeby ten wynik wskazywał na znaczące „przesunięcie na prawo”, jak jest to (dość powszechnie) interpretowane.  W żadnym wypadku nie jest to oznaka jakiegoś „antykomunizmu”.  Cokolwiek ja sam miałbym do powiedzenia o komunistycznym manifeście Corbyna, jego propozycje nacjonalizacji przemysłu, ogromnego wzrostu interwencji państwa we wszelkie przejawy życia obywateli, zatrudnienia całej armii urzędników państwowych, zwiększenia podatków i tak dalej w tym samym guście bolszewickiego „grab zagrablionnyje” – wszystkie te propozycje nie były wcale niepopularne wśród elektoratu.  Jego obraz świata jest wprawdzie klasycznie leninowski – krwiożerczy kapitaliści pragną gnębić człowieka pracy, a międzynarodowi imperialiści spijają krew biednego ludu pracującego w krajach socjalistycznych, jak Wenezuela, Iran, Irak, Libia czy chrl… – ale to nie czyni go wcale mniej popularnym.  A na dodatek, Corbyn i spółka uważają, że kapitalizm i imperializm są żydowskim spiskiem, co znowu z łatwością znajduje posłuch wśród niemytych nieuków przekonanych do dziś, że to Żydzi ich do matury nie dopuścili.  Jakim więc cudem Johnson wygrał te wybory aż tak zdecydowanie? Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

Jakiś czas temu, rozpisaliśmy ankietę na temat statusu dzisiejszej Polski.  Pomimo że nadal (teoretycznie) oczekujemy na kilka obiecanych odpowiedzi, pozwolę sobie zająć się bliżej jednym aspektem tego statusu; aspektem, wokół którego obracało się kilka pytań naszej VI Ankiety.  Chodzi mi o pytanie o kontynuację państwowo-prawną prlu w przełomowym roku 1989.  Poglądy naszych respondentów w tej kwestii, wypełniły spektrum od pełnego zerwania ciągłości między prlem a dzisiejszą Polską, aż do pełnej kontynuacji.  Nie będę ukrywał, że w moim przekonaniu trzeba mówić o nieprzerwanej ciągłości, ale to nie zmienia faktu, że uprawnione pozostaje pytanie: w jaki sposób mogły powstać tak diametralne różnice między prlem, jaki znaliśmy w latach 80., i Polską XXI wieku, bez uprzedniego zerwania ciągłości państwowej? Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu
Michał Bąkowski


Jedenastu gniewnych ludzi

Myśl polityczną Arystotelesa sprowadzić można do jednego pytania: jak praktycznie uniknąć rewolucji?  W życiu klasycznego polis rewolucja była niemalże najwyższym złem.  Jego zdaniem, przed rewolucją zachodzi stasis – nie enerdowska tajna policja, ale sytuacja pata, w której życie polityczne nie może być kontynuowane; kiedy monarcha lub elita rządząca tracą autorytet, albo zgromadzenie ludowe rozpada się na skłócone frakcje i nie może niczego zdecydować.  Taki polityczny paraliż, prowadzi, zdaniem Stagiryty, do wojny domowej, a ta na ogół do rewolucji (ciekawe, że nie na odwrót, jak było we Francji i w Rosji). Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu

Wydarzenia ostatnich kilku tygodni w Londynie przeszły moje najbardziej ponure oczekiwania.  Nie mam wiele szacunku dla demokracji, ale wiekowe tradycje westminsterskiej Izby Gmin zasługują na poszanowanie.  Wielka Brytania nie ma spisanej ustawy zasadniczej, tzw. konstytucji, ale ma, rzecz jasna, konstytucję, na którą składa się moc praw, przywilejów, zarządzeń i konstytucyjnych konwencji.  Wszystkie one razem tworzą prawdziwą konstytucję Zjednoczonego Królestwa; konstytucję podziwu godną w swej pragmatycznej giętkości, dzięki której podołała przez wieki godzić cztery, często skłócone ze sobą narody, i nawet różne systemy prawne.  To szczęsne królestwo chlubi się ciągłością prawną, jaką nie mogą się poszczycić współczesne nam państwa: każdy akt prawny obowiązuje tutaj tak długo, aż nie zostanie odwołany przez inny akt prawny wydany przez westminsterski parlament.  Parlament jest jedyną legislaturą, autentycznie niezależne sądownictwo stoi na straży interpretacji istniejących praw, a Rząd Jej Królewskiej Mości jest jedynie władzą wykonawczą. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu
Stary chrzan


Rów Mariański

Żyjemy w czasach, gdy każdy ma coś do powiedzenia, ale nikt nie słucha (że o rozumieniu nie wspomnę).  Powszechna umiejętność czytania doprowadziła świat do zguby w ciągu ubiegłego stulecia, ale teraz już nawet nie czytają.  Zastąpili słowa skrótami, składnię bełkotem, artykulację symbolem roześmianej gęby, myśl statystyką, dociekliwość wyszukiwarką, a inteligencję algorytmem.  Ich intelektualnemu lenistwu dorównuje chyba tylko energia marnowana na bieganie w miejscu bądź podnoszenie ciężarów.  Ślizgają się po cieniutkim lodzie w uroczej niewiedzy, że pod zamarzniętą powierzchnią nie ma zgoła nic: nie ma rzeki, ani jeziora, ani ukrytej maszynerii, utrzymującej ich cudem na powierzchni.  Brodzą po kostki w historii i nawet na myśl im nie przyjdzie, że pod tą kałużą jest jeszcze drugie i trzecie dno, wielość znaczeń i interpretacji, ale pouczają mimo to; obżerają się sadłem z taniej garkuchni, wpatrując się w ekran, po czym wyrzygują nieprzetrawioną papkę, zmieszaną z urywkami wiedzy, skradzionymi ze straganów przekupniów idej, (takich jak oni sami) i przedstawiają te wymioty jako popularyzację dla innych, by słuchali, gapili się, i (z rzadka już tylko) czytali – na kolejnych ekranach, wypełnionych tymi samymi rzygowinami.  Czy skazani jesteśmy na to błędne koło?  Czy taka sama karykatura powtarzać się ma po wieki wieczne, odbijać w mętnych kałużach, coraz płytszych i płytszych?  Czy za lat kilkadziesiąt, dzisiejsze pożal się Boże debaty, wyglądać będą jak Rów Mariański intelektualnej głębi?  Chyba że Pan zlituje się nad ludzkością i wezwie nas do Doliny Jozafata, gdzie oddzieli ziarno od plew. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu
Dariusz Rohnka


(Nie)polemika

Drugi tekst pana Gniewoja to dla mnie trudny orzech. Gdy już zdaje mi się, że oto dotarłem na rozkwitłą łąkę wyrosłego bujnie problemu, w pole mojego niedoskonałego poznania wdzierają się zuchwałe elektrony Schrödingera, szyderczo rozmazując rozpaczliwe próby ustalenia klarownego obrazu. Ze wstydem wyznaję, że nie potrafię dociec, cóż takiego chce nam pan Gniewoj powiedzieć. Dlaczego w powodzi interesujących pytań pojawia się najniespodziewaniej chropowate: „Ja twierdzę, że niepostrzeżenie dla nas komuna już osiągnęła swój cel objęcia władzy.‟ Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu
Michał Bąkowski


Irenista i młot

Nie atakuję nigdy osób – posługuję się osobą
tylko jako silnem szkłem powiększającem,
mocą którego jakąś powszechną,
lecz skradającą się, lecz niedość uchwytną
nędzę uwidocznić można.

Friedrich Nietzsche

Nie jestem irenistą.  Polemika, dyskusja, nawet spór, są w moich oczach wartościowe same przez się, a na dodatek są dla mnie ważną drogą dochodzenia prawdy, metodą cyzelowania mojego własnego rozumienia.  Czy nie jest wszakże możliwe, żeby retoryczny zapał przesłonić mógł prawdę?  Czy nie zdarza się czasami, że w ferworze debaty oddalamy się od czegoś istotnego?  Dyskusja otwiera bowiem drzwi dla złej bogini Eris, która wprowadza dyskord.  Nic więc dziwnego, że wraz ze złośliwą boginką niekiedy wkrada się niepostrzeżenie w dysputę erystyka, i z całym naciskiem na „rację”, na „zwycięstwo” w sporze, przemienia poszukiwaczy prawdy w krasomówców, a dyskutantów w kłótliwy jarmark. Czytaj więcej ->



Prześlij znajomemu



Language

Książki Wydawnictwa Podziemnego:


Zamów tutaj.

Jacek Szczyrba

Czerwoni na szóstej!.

Jacek Szczyrba

Punkt Langrange`a. Powieść.

H
1946. Powieść.